zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 7 lipca 2015

Wtorek XIV Tygodnia Zwykłego

     Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu! Lecz faryzeusze mówili: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy (Mt 9,32 - 34).

     Człowiek, który nie może mówić. Niemota zawsze jest ograniczeniem człowieka. Nie pozwala mu na wyrażanie siebie. Jednym z najgorszych ograniczeń człowieka jest niemożność komunikowania się. 

     Jezus chce, by człowiek mówił do ludzi, rozmawiał z ludźmi i rozmawiał z Bogiem. Często źle wykorzystujemy dar mowy, zapominając, że trzeba będzie zdać sprawę z każdego bezużytecznie wypowiedzianego słowa (por. Mt 12,36). Otrzymaliśmy dar mowy, aby czynić dobro. Dobre słowo może dla kogoś być otuchą, wsparciem, umocnieniem. Dobre słowo może dodać skrzydeł, otrzeć łzę, ukazać sens jakiegoś doświadczenia. 

    Bóg chce, byśmy używali dobrych słów. Dobre słowa nie tylko docierają do innych - one także przemieniają nas. Sprawiają, że my stajemy się lepsi. Otwierają na potrzeby innych ludzi, uczą wrażliwości. Szukać dobrych słów to zgodzić się na własną przemianę. 

     Ludzie towarzyszący uzdrowieniu odpowiadają podziwem. To spontaniczny odruch dobrego, prostego człowieka - podziw dla rzeczy, która przekracza naturalne możliwości, która zachwyca. Dobro zachwyca. 

     Faryzeusze nie potrafią się zachwycić. Ich serce zaimpregnowane na dobro, nie potrafi cieszyć się dobrem. Widzą drugie dno, są pełni podejrzliwości. Dlatego nie potrafią się ucieszyć szczęściem drugiego człowieka. 

1. Jak wykorzystuję dar mowy?
2. Czy łatwo przychodzi mi posługiwanie się dobrym słowem?

      

1 komentarz:

  1. Jk 3, 1-12
    "Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, iż tym bardziej surowy czeka nas sąd. Wszyscy bowiem często upadamy. Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało. Jeżeli przeto zakładamy koniom wędzidła do pysków, by nam były posłuszne, to kierujemy całym ich ciałem. Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jak odpowiada woli sternika. Tak samo język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka? Czy może, bracia moi, drzewo figowe rodzić oliwki albo winna latorośl figi? Także słone źródło nie może wydać słodkiej wody".
    I wszystko jasne.

    OdpowiedzUsuń