zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 31 marca 2016

Czwartek w Oktawie Wielkanocy

     On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia (Łk 24,36-41).

    Tyle wydarzeń jednego dnia. Musiało już być późno, bo w wieczerniku byli już ci, którzy wrócili z Emaus, a przecież kiedy dotarli do wioski już się zmierzchało. 

     Uwierzyć w Zmartwychwstałego i w zmartwychwstanie. Człowiek stawia opór tej rzeczywistości, chociaż paradoksalnie na niej opiera się cała nadzieja w życie wieczne. 

     Tyle znaków towarzyszyło im od rana. Najpierw zamieszania narobiły kobiety, które poszły do grobu. Twierdziły, że miały widzenie aniołów, którzy zapewnili, że On zmartwychwstał. Nie uwierzyli. Dziś psychologia również próbuje podważyć świadectwo tych kobiet. Można kogoś tak bardzo kochać, tak bardzo być pod czyimś wpływem, że wypiera się śmierć. Pojawiają się majaczenia i zjawy. 

      Apostołowie, przynajmniej niektórzy, pobiegli jednak do grobu, aby się przekonać. Zastali wszystko tak, jak kobiety mówiły, ale aniołów już nie było... Nie uwierzyli... Zresztą, pusty grób można wytłumaczyć. Maria z Magdali myślała, że ciało gdzieś przeniesiono. Żołnierze utrzymywali, że to uczniowie wykradli ciało nocą. A dziś niektórzy twierdzą, że nawet znaleźli i prawdziwy grób i nawet szczątki Jezusa. 

      Wrócili uczniowie z Emaus i mówili o spotkaniu, ale... trudno było przyjąć.

       Na koniec dnia przyszedł sam Zmartwychwstały. Mimo zamkniętych drzwi. Intuicja im podpowiadała, że to On. Już była radość, kiedy tylko Go zobaczyli i usłyszeli słowa Pokój Wam! Słowa potrzebne zatrwożonym i pełnym wątpliwości sercom. Ale mimo intuicji i radości, wciąż nie dowierzali...

1. Co dla mnie znaczy uwierzyć w zmartwychwstanie?

środa, 30 marca 2016

Środa w Oktawie Wielkanocy

    Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela (Łk 24,16-21a).

      Uciekają z Jerozolimy. Próbują rozmawiać, ale nie potrafią zrozumieć. Nawet kiedy On się dołącza, nie potrafią go dostrzec. Patrzą i nie widzą, bo ich spojrzenie zamyka się w ziemskiej perspektywie. Skoncentrowani na sobie i swoim doświadczeniu zawodu. Jezus był dla nich Kimś ważnym, z mocą przepowiadał i działał, ale tylko BYŁ. Jezus należy dla nich do świata umarłych. On nie żyje. Cały ich świat runął w jednej chwili. Zawód. Nawet wyzwolenie Izraela widzieli jedynie w ziemskiej perspektywie. Spodziewali się...

     Mimo świadectwa kobiet, które mówiły, że miały widzenie aniołów, mimo tego, że niektórzy pobiegli do grobu i mogli się przekonać, że grób jest pusty, oni sami do grobu nie pobiegli. Poranne wieści napełniły ich serca jeszcze większym przerażeniem. Nie nadzieją. Uciekają z Jerozolimy, bo nie potrafią popatrzeć na to wszystko w Bożej perspektywie. Widzieli, słyszeli, a nic nie rozumieją. 

      Jezus nie zostawia ich samych na drodze zwątpienia i beznadziei. Dogania ich i wyraźnie wskazuje - porozmawiajcie ze Mną o waszych rozczarowaniach, zamiast prowadzić jałowe dyskusje między sobą. Powiedzcie, co wam dolega. Ukazuje inną, Bożą perspektywę widzenia rzeczywistości. Tak bardzo inną, że przymuszą Go, by wszedł z nimi do gospody. Znak łamanego chleba jest dla nich momentem otworzenia oczu. Zrozumieli i uwierzyli. Lęk ustępuje. Nieważny już jest wieczór i droga daleka - w tej chwili wracają, by innym powiedzieć, że On żyje.

1. Czy przedstawiam Bogu swoje wątpliwości w wierze?
2. Czy Jezus jest dla mnie Żyjącym czy jedynie Wielkim Umarłym?

wtorek, 29 marca 2016

Wtorek w Oktawie Wielkanocy

   Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział (J 20,17-18).

     Była pod krzyżem. Tak po ludzku jej cierpienie i doświadczenie straty zostaje nagrodzone. Nie apostołom, ale właśnie jej, która wytrwała pod krzyżem, ukazał się pierwszej. Rozpacz serca, wywołana pustym grobem, zostaje przemieniona w radość spotkania. On żyje!

    Tej prawdy nie można zatrzymać dla siebie. Wypełnia tak mocno serce, że trzeba się nią dzielić. On żyje! Widziałam! 

     Wypełnia nakaz, by iść i oznajmić apostołom słowa Jezusa o spotkaniu w Galilei. 

      Idź do moich braci - tak Jezus nazywa apostołów, którzy w godzinę próby zostawili go. Teraz siedzą zamknięci w Wieczerniku, pełni lęku i świadomości, że mimo deklaracji po prostu zawiedli, stchórzyli i uciekli. Maria im ma powiedzieć o swoim spotkaniu, by także w ich serca wstąpiła nadzieja.

1. Jakie jest moje świadectwo o Zmartwychwstałym?

sobota, 26 marca 2016

Wielka Sobota

     Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu (J 19,38-42).

       Grób i cisza. Jeszcze nie słychać "Alleluja", bo dopiero poranek. Trwa Pascha. Ten grób rodzi różne uczucia i oczekiwania. 

     Jednym zawalił się cały świat. Wszystko runęło. Ktoś mógł nawet pomyśleć, że zmarnował życie. Teraz będą go wytykali palcami - naiwniak, który zaryzykował i przegrał. Rozpacz czarna jak noc. Całkowita bezradność.

     Inni żyją nadzieją. Wracają do Jego słów, wspólnie spędzonych chwil, dzielą się swoim smutkiem i oczekiwaniem. Tak może łatwiej. 

      I jest Ona, która po odejściu od krzyża znika z kart Ewangelii. Ukryta. Nie zachował się nawet opis Jej spotkania z Synem w niedzielny poranek. Ona, ukryta, zamknięta  w ciszy, uczy, że nawet bolesne oczekiwanie może zostać wypełnione nadzieją. Bolesne, bo nie potrafię zrozumieć i nic już nie mogę zmienić. Takie czekanie może oczyszczać serce na przyjęcie daru, jakim jest Zmartwychwstanie. 

1. Który z symboli Wielkiej Soboty do mnie przemawia najbardziej?
2. Jak sobie radzę z trudnymi chwilami w moim życiu?

piątek, 25 marca 2016

Wielki Piątek

     Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł:  Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się! I skłoniwszy głowę oddał ducha (J 19, 28-30).

      Jeszcze brzmią w uszach tamte słowa z Wieczernika: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał... (Łk 22.15). I dziś znów słychać: Pragnę... Dokonuje się Pascha, dokonuje się Ofiara i dokonuje się Przejście...

     A jednak to wszystko Tajemnica. Można powiedzieć wiele słów, ale wobec tego Pragnę i Wykonało się ludzkie słowa nic nie znaczą. Nawet wobec śmierci człowieka drugi człowiek staje bezradny i żadne słowa nie są w stanie wypowiedzieć tajemnicy. A co dopiero wobec śmierci Tego, który panuje nad śmiercią? 

      Stanąć w ciszy i adoracji wobec Bożego Pragnę  i Wykonało się. Nie chodzi o to, by zrozumieć, bo śmierć nie jest zrozumiała... Stanąć w ciszy, by usłyszeć bijące serce i uwierzyć w Miłość. 

Jak Cię zrozumieć, Tajemnico, 
co spełniasz się każdego dnia? 
Po stokroć i po razy tysiąc 
Bóg nam w ofierze Siebie dał.
Tyś wybrał drogę pełną cierni, 
choć miałeś tron u nieba bram 
I stałeś się jak my śmiertelny, 
by życie Swoje oddać nam.

Za nasze grzechy i niestałość 
Ty, Boży Syn, Przedwieczna Myśl, 
wciąż nam oddajesz Krew i Ciało,
byśmy na wieki mogli żyć.

1. Czy nie próbuję zagadać tajemnicy Krzyża?
2. Czy jestem wdzięczny za moje Odkupienie?

poniedziałek, 21 marca 2016

Wielki Poniedziałek

   Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła (J 12, 1- 3).

     Przybyło wielu do domu Marii, Marty i Łazarza. Przybyli, bo wiedzieli, że tam jest ON. Ale to nie Jezus stanowi centrum ich zainteresowania. Przybywają, by zobaczyć Łazarza, który został wskrzeszony z martwych...

      Maria stawia w centrum zainteresowania Jezusa. Dostrzega to, czego jeszcze nikt nie dostrzega. Ona już czuje, że stanie się coś wielkiego w życiu Jezusa. Kiedy wszyscy koncentrują się na Łazarzu, ona dokonuje namaszczenia Jezusa. Niezwykła wrażliwość serca pozwala jest odczuć i zobaczyć coś, czego inni jeszcze nie widzą.

      Wielki Tydzień to czas wchodzenia w tę tajemnicę, którą Maria potrafiła przewidzieć, odczuć. To także czas dla każdego, by wejść w te wydarzenia sercem, zobaczyć i zrozumieć cenę własnego zbawienia...

1. Jaką rolę odgrywają w moim życiu uczucia?

środa, 16 marca 2016

Środa V Tygodnia Wielkiego Postu

  Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (J 8,31-32).

      Wolność. Można nie mieć skutych rąk i nóg. Można żyć złudzeniem wolności. A wówczas trudno uwierzyć, że nie jest się wolnym, trudno przyjąć, że ktoś musi wyzwolić. 

       Jezus wskazuje na kajdany grzechu. Można się do niego przyzwyczaić jak bardzo, że staje się czymś naturalnym. Nawet trudno bez niego funkcjonować. Niewola, z której tak trudno się wyrwać, kiedy nie odczuwa się potrzeby wyzwolenia...

    Człowiek może być zniewolony na różne sposoby. Może stać się niewolnikiem stereotypów, uprzedzeń, własnych racji. Zamknięty w czterech ścianach własnego myślenia, nie potrafi zobaczyć prawdy. Każdy inaczej myślący człowiek może spotkać się z agresją i złością. Niewola stereotypów prowadzi do braku otwartości Świat staje się czarno-biały.

      Niewola czerech ścian własnego domu. Tylko telewizor, radio, komputer. Jakieś wirtualne kontakty. Ale jednocześnie niechęć do spotkania, do rozmowy, do wspólnego spędzenia czasu. Czasem luksusowe więzienie własnego domu... 


1. Czy nie noszę jakiś kajdan, do których się przyzwyczaiłem?
2. Czy odczuwam potrzebę Bożego miłosierdzia?

poniedziałek, 14 marca 2016

Poniedziałek V Tygodnia Wielkiego Postu

    Rzekli do Niego faryzeusze: Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe. W odpowiedzi rzekł do nich Jezus: Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich  (J 8, 13 - 15).

    Fascynował. Wzbudzał emocje. Nie pozwalał pozostać wobec siebie obojętny.  I tak jest do dziś. Jedni Jego dzieje i dzieła, które czynił ustawiają na półkach z bajkami, ładnymi i wzruszającymi, ale tylko bajkami. Inni całkowicie Jego słowu podporządkowują swoje życie.  Czy On jest wiarygodny? 

     Odczytać Ewangelię przez pryzmat potwierdzenia wiarygodności Jezusa. Odczytać Jego słowa i czyny przez pryzmat spełnionych zapowiedzi proroków, nadziei Abrahama. Zobaczyć dzieło zbawienia, narodzenie, śmierć i zmartwychwstanie w świetle spełnionych proroctw, oczekiwań. Okryć fundament własnej wiary. Być może przeciwnikom Jezusa zabrakło takiego spojrzenia...

1. Czy potrafię uzasadnić swoją wiarę w Jezusa?

niedziela, 13 marca 2016

V Niedziela Wielkiego Postu

     Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie (Iz 43,19a).

    Zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie (Flp 3,13b-14).

    Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz (J 8,9b - 11).

      Ważne jest TERAZ. Nie można żyć przeszłością, chociaż ona daje życiowe doświadczenie. Życie przeszłością rodzi rozpacz lub nostalgię. Ale przeszłość, nawet moja przeszłość, nie należy już do mnie. Czas dany mi przez Boga, to TERAZ. 

     Bóg każdego dnia stwarza na nowo. Dziś nie jest powtórką tego, co wczoraj. Święty Paweł zamyka swoją przeszłość i dzięki temu z prześladowcy staje się apostołem. Łaska nawrócenia otworzyła go na nadzieję nowego życia. 

     Kobieta z Ewangelii. Ci, którzy ją przyprowadzili, chcieli się nią tylko posłużyć. Nic dla nich nie znaczyła. Była tylko narzędziem, by złapać w pułapkę Jezusa. Tylko Jezus zobaczył w niej  człowieka, zobaczył piękno, którego nie widzieli ani jej oprawcy, ani ci, którzy korzystali z jej usług. Zobaczył piękno, którego jeszcze nie było. Piękno, które mogło zaistnieć tylko przez przywrócenie godności w darze przebaczenia. Bóg nie potępia, On stwarza na nowo, każdego dnia. 

      Stwarza na nowo przez dar miłosierdzia. Za każdym razem w sakramencie pojednania.


1. Czy nie rozdrapuję niepotrzebnie swojej przeszłości?
2. Czy dostrzegam w sakramencie pojednania dar odrodzenia?

sobota, 12 marca 2016

Sobota IV Tygodnia Wielkiego Postu

   Odpowiedzieli im faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty. Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? Odpowiedzieli mu: Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei (J 7,47-52).

     Poszli pochwycić, ale sami zostali pochwyceni. Pochwyceni przez słowo, sposób w jaki mówił. Nie wypełnili swojego zadania i narazili się swoim mocodawcom. Byli nieskuteczni. 

      Złość narasta. Rozprawa z Jezusem staje się coraz trudniejsza. W realizacji celu nic już nie ma znaczenia, żaden argument nie potrafi otworzyć serca, które jest owładnięte nienawiścią. 

       Lud jest przeklęty, bo słucha. Ów niewykształcony lud, zgromadzenie prostaczków. To nie jest największy problem - ludem można manipulować. Lud nie zna Prawa, które reguluje wszystko...

     Prawo. Wydaje się, że są solidne podstawy. Ale kiedy jeden z nich, Nikodem, odwołuje się do autorytetu Prawa, to i ono zostaje podważone. Zamiast rozsądku i argumentów pojawia się atak na osobę. Argument "ad personam" wobec Nikodema jest uderzeniem, które ma zastraszyć. Nie próbuj stawać w Jego obronie, bo znajdziemy coś także na ciebie. Nie ma miejsca na rozsądek, Prawo. Liczy się tylko własna racja. A każdy, kto myśli inaczej, jest przeklęty. 

1. Jakich argumentów używam w dyskusji, kiedy ktoś się ze mną nie zgadza? 
2. Czy potrafię się zatrzymać, kiedy złość blokuje zdrowy rozsądek?

piątek, 11 marca 2016

Piątek IV Tygodnia Wielkiego Postu

     Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest (J 7,1-2.10.25-27).

    Jezus jest znany. Decyzja w Jego sprawie już zapadła. Nienawiść wobec Niego doprowadziła do ślepoty. Sytuacja doprowadzona została do takiego punktu, że nie ma możliwości się wycofać. Albo zostanie uratowany autorytet faryzeuszy i świątyni, albo Jezus zostanie uznany za Mesjasza. 

    Brak reakcji świątyni powoduje zamieszanie. Przyklejona etykietka jest znana, właściwie wszystko jest jasne - ma być zabity. Jest wrogiem. Ale milczenie faryzeuszy powoduje niepokój - czyżby się przekonali? Nie, to niemożliwe, przecież wiemy skąd jest...

     Nie mieści się w schematach i myślowych ramach. Przekracza wyobrażenia. Po prostu jest inny od naszych oczekiwań. Złość zaślepia i odbiera zdolność widzenia.

     Zobaczyć w drugim człowieku wymiar niedostępny w pierwszym momencie. Nie zadowalać się etykietami i pierwszym wrażeniem. Zobaczyć w drugim człowieku kogoś, kto nie stanął przypadkiem na mojej drodze, ale został posłany. Moje i jego drogi skrzyżowały się w jakimś celu - to nie jest przypadek. Gdzieś w Bożych planach i zamiarach jest rzeczywistość, której nie potrafię zrozumieć. Tylko otwarcie na nią może sprawić, że zobaczę więcej. 

1. Czy nie stosuje etykietek wobec ludzi?
2. Czy potrafię uznać inny punkt widzenia?

środa, 9 marca 2016

Środa IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! (J 5,19-20.26-28a).

    Czasem można usłyszeć zarzut, że Bóg opuścił człowieka, zostawił go samemu sobie. Prawda jest jednak inna: to człowiek, na różne sposoby, ucieka przed Bogiem. Bóg poszukuje człowieka, wzywa go i kocha. Bóg zapewnia, że nie opuści człowieka. 

      Rzeczy zwyczajne, proste, są tymi, które najbardziej nas zdumiewają w Bogu. Nie dziwimy się nieskończonej Bożej mądrości, potędze czy mocy twórczej. Zdumiewa to, że On jest "naszym Ojcem", naszym Przyjacielem. To jest dla nas Jego wielkość. 

     Z drugiej strony nasz wielkość nie opiera się na czynieniu cudów i rzeczy nadzwyczajnych, lecz w tym, że potrafimy zaakceptować Boga jako Ojca i nie odrzucamy Jego przyjaźni. 

     Przyjęcie Jezusa jako Syna Bożego i nasza wola przyjęcia wymagań wiary sprawia, że mamy w sobie  życie - życie na wieczność. 

1. Co oznacza dla mnie pełnia życia?

wtorek, 8 marca 2016

Wtorek IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: Czy chcesz stać się zdrowym? Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody (J 5, 5-7).

      Paraliż. Całkowita niemoc. Czy można nie chcieć uzdrowienia? Odzyskać siły i znów swobodnie się poruszać. Człowiek nad sadzawką otrzymuje możliwość, a jednak pojawia się lęk przed uzdrowieniem. Szuka wymówki - choroba stała się wygodnym alibi, aby nie zmieniać nic w życiu. Można się przyzwyczaić do choroby i zatruwać swoim nieszczęściem świat. Nie mam człowieka...

     Paraliż jest symbolem duchowego lenistwa. Niechęci przez zmianą i nawróceniem. Można się przyzwyczaić do grzechu, do swojej choroby. Stan grzechu, może nawet bolesny, jest dobrze znany i dlatego może wydawać się lepszy od tego, co niesie zmiana. dlatego można opierać się łasce - nie mam dary, to nie dla mnie, nie mam szans. Można szukać okoliczności usprawiedliwiających w środowisku - owo nie mam człowieka:  inni tak postępują, nie mam pomocy, miałem takie dzieciństwo... Wiele wymówek, by nie zmieniać życia, by nie podjąć nawrócenia. 

      Jezus nie godzi się na nasz marazm i duchowe lenistwo. On nie pyta, czy możemy. Pyta: czy chcesz? Otworzyć się na łaskę nawrócenia to nie znaczy powiedzieć: mogę nie grzeszyć... Otworzyć się na łaskę, to przyjąć dar, który przekracza ludzkie możliwości - On może. To zrezygnować z alibi, które usprawiedliwia duchowe lenistwo na drodze nawrócenia. 

1. Czy nie szukam łatwego usprawiedliwiania dla braku pracy duchowej?
2. Jakie uczucia towarzyszą mi w nowych okolicznościach życia?

poniedziałek, 7 marca 2016

Poniedziałek IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus rzekł do niego: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. Powiedział do Niego urzędnik królewski: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. Rzekł do niego Jezus: Idź, syn twój żyje. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. I uwierzył on sam i cała jego rodzina. (J 4, 48-50.53b).

  Przyszedł z konkretną prośbą i oczekiwaniami. Dla dziecka. Urzędnik przychodzi, by prosić znanego Nauczyciela o pomoc. Syn umiera. Pewnie wyobrażał sobie, że Jezus pójdzie z nim i dokona uzdrowienia. Bóg jednak ma swoje sposoby odpowiadania na ludzkie prośby - nie zawsze według ludzkich wyobrażeń.

    Może poczuł się odepchnięty. Inaczej to sobie jednak wyobrażał, a usłyszał jedynie: idź do domu i zapewnienie Nauczyciela. Musiał zawierzyć. Nic innego nie pozostało. To był ostatni ratunek. nie miał nic do stracenia.

     Różne myśli mogły pojawiać się w jego głowie w powrotnej drodze. Nadzieje i wątpliwości, zaufanie i rozczarowanie. Bóg nie pozostawia go w niepewności. Dobre wieści docierają do niego jeszcze w drodze.

     Prosił o zdrowie dla syna, a otrzymał znacznie więcej. On i jego rodzina została zaproszona do wiary. I ten dar przyjął. Przekonał się, że warto zaufać Temu, który przywrócił zdrowie jego synowi. 

1. Czy potrafię ufać, kiedy Bóg nie działa według moich wyobrażeń?
2. Jakie są źródła mojej wiary?

niedziela, 6 marca 2016

IV Niedziela Wielkiego Postu

     I rzekł Pan do Jozuego: Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską (Joz 5,9a).

     A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się (Łk 15, 20b.32).

    Grzech, pęta jakie nakłada na człowieka, powoduje, że człowiek zostaje skuty kajdanami. Przestaje być wolny. Brak wolności, niewola jest powodem hańby. Bóg nie godzi się na hańbę człowieka. Wyzwala. Wyprowadza z niewoli. Człowiek potrafi zaakceptować stan hańby, nie podejmując nawrócenia. Są nawet tacy, którzy potrafią się przechwalać grzechem. Pisał św. Paweł: Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne (Flp 3,19).

       Syn marnotrawny. Wraca. Został mu najtrudniejszy odcinek drogi do domu ojca. Wychodził stąd kiedyś dumny, ze spieniężonym bogactwem ojcowskiej części własnego dziedzictwa. Pewnie wielu widziało to jego odejście. Teraz wielu może zobaczyć jego powrót. Wygłodniały, brudny, w łachmanach, bez niczego. Najtrudniejszy odcinek drogi - iść pośród tych, którzy znają - mogli sobie pokazywać go palcami, pewnie nie brakło drwiących uśmieszków, a może nawet ktoś głośno coś krzyknął za plecami. 

     Ojciec nie godzi się na hańbę syna. Wybiega, by skrócić tę drogę wstydu i hańby. Nie zraża się łachmanami, brudem. Syn jest synem. Miłość nie godzi się na hańbę - wystarczy chcieć wrócić. Przywrócona zostaje godność. Szata, sandały, pierścień i uczta. Dziś zrzuciłem z ciebie hańbę grzechu!

     Sakrament pojednania. Moje odejścia i powroty. Mój wstyd i miłość. I wreszcie to ostatnie - obowiązek radości z nawrócenia, z powrotu pod dach Ojca - trzeba się weselić! Gdybyśmy tylko lepiej rozumieli sakrament pojednania - trzeba się weselić!

1. Czy grzech jest dla mnie zniewoleniem i niewolą?
2. Czy doświadczam radości z przebaczenia?

sobota, 5 marca 2016

Sobota III Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. (Łk 18,9-10).

     Człowiek żyjący pogardą wobec innych, zadufany w sobie, nie potrafi zobaczyć prawdy o sobie. Trudno uwierzyć faryzeuszowi, że Bóg może kochać także celnika. U Boga każdy człowiek zasługuje na miłość i na szacunek. Także grzesznik.  

     Faryzeusz ufa w swoją doskonałość. I to zadufanie sprawia, że stawia siebie w centrum świata, staje się wyrocznią i decyduje o innych ludziach. Bóg jest mu potrzebny jedynie po to, by potwierdzić jego doskonałość. Nie potrzebuje od Boga ani łaski, ani miłosierdzia - sam się zbawia. 

W głębi serca bezbożnika nieprawość doń przemawia,
nie ma on przed oczyma bożej bojaźni.
Bo zaślepiony sam sobie schlebia
i nie widzi swej winy, by ją mógł znienawidzić.
Fałsz i nieprawość to słowa ust jego,
zaniechał mądrości i czynienia dobra.
Na swoim łożu nieprawość knuje,
wkracza na błędną drogę, nie stroni od złego.
                                                 (Ps 36, 2-5)


1. Czy podejmuję walkę z własną pychą?
2. Czy nie traktuję innych jako gorszych od siebie?

piątek, 4 marca 2016

Święto św. Kazimierza królewicza

     Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,14 - 15).

      Sługa. Wykonuje coś, bo taki jest jego obowiązek, bo coś jest nakazane, bo nie można się narazić, bo taka jest wola szefa... Sługa może być w pełni oddany i posłuszny, może cieszyć się zaufaniem pana, ale jednak zawsze pozostanie sługą...

     Jezus pragnie budować relacje z człowiekiem nie na zasadzie podległości Pan - sługa. Nazywa człowieka przyjacielem. I można robić dla przyjaciela to samo, co wykonuje sługa. Ale przyjaciel nie musi czekać na polecenia - potrafi sam rozpoznać potrzeby tego, z którym łączy go przyjaźń.  Nie czuje się podporządkowany, ale pragnie radości przyjaciela i podejmuje obowiązki, które tę radość dają. Co więcej, potrafi się ucieszyć z radości przyjaciela. 

    Moje pacierze, moje chodzenie do kościoła, moje podejście do przykazań - ile w tym wszystkim postawy sługi, a ile radości płynącej z przyjaźni... To w relacji do Boga. Moja postawa wobec najbliższych, codzienne domowe obowiązki, zajęcia, prace - ile w to wkładam serca i miłości, a na ile to tylko poczucie powinności...

1. Jak mogę określić moją relację do Boga?

czwartek, 3 marca 2016

Czwartek III Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus wyrzucał złego ducha [u tego], który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione (Łk 11,14).

       Zły duch, a jeszcze bardziej grzech, który jest skutkiem działania złego ducha sprawia, że człowiek traci zdolność do komunikacji. Już od pierwszych stron Pisma Świętego widać, że grzech niszczy harmonię pomiędzy ludźmi: tak stało się z Adamem i Ewą,  a później z budowniczymi wieży Babel. Grzech pychy sprawia, że człowiek niszczy w sobie zdolność relacji, komunikacji. Adam oskarża Ewę, wieża Babel nie może być ukończona, bo brakuje porozumienia. 

     Przebaczenie, którego dokonuje Jezus, wyrzucenie złego ducha, uwolnienie od zła sprawia, że niemy odzyskuje mowę - może się komunikować z innymi. Może wypowiedzieć swoje myśli, swoje uwielbienie, swoją wdzięczność. 

    Warto popatrzeć na grzech jako na rzeczywistość, która odbiera człowiekowi zdolność bycia dla drugiego...

1. Czy potrafię dostrzec negatywne skutki grzechu w moich relacjach z bliźnimi?

środa, 2 marca 2016

Środa III Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni (Mt 5,17-18).

    Spory Jezusa z faryzeuszami często dotykały prawa. Zarzucano Jezusowi i Jego uczniom, że narusza Prawo. Uzdrawiał w szabat, uczniowie w szabat zbierali kłosy z pól, nie pościł i nie dokonywał rytualnych obmyć. Wyłamywał się ze schematów. 

    A jednocześnie Jezus wskazuje na siebie jako wypełnienie Prawa. Stara się ukazać swoim uczniom oraz przeciwnikom istotę prawa, ducha prawa, bez którego litera prawa pozostaje martwa. Ważne jest serce, a nie jedynie zewnętrzny formalizm. 

   Prawo jest ważne i Jezus tego nie neguje. Ono pozwala człowiekowi zachować moralny kręgosłup i wewnętrzną wolność. Może jednak również zamienić się w kajdany niewoli, jeżeli zostanie pozbawione ducha miłości. 

1. Czy potrafię dostrzegać w Bożym prawie źródła wolności?

wtorek, 1 marca 2016

Wtorek III Tygodnia Wielkiego Postu

     Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami (Mt 18,21-23).

    Piotr jest wielki w swojej pokorze, ponieważ ma odwagę zapytać Jezusa, kiedy czegoś nie rozumie. To mądrość. Pytać, kiedy czegoś nie rozumiem. Często wolimy rozmawiać z innymi i dokonywać różnych interpretacji, jeżeli czegoś nie rozumiemy, zamiast zapytać wprost, jak coś należy rozumieć. Boimy się ośmieszenia, że czegoś nie rozumiemy. Mądrość jest pokorna - potrafi pytać. 

    Odpowiedź Jezusa wskazuje, że miłosierdzie nie ma granic. Bóg ma prawo do rozliczania człowieka i kieruje się sprawiedliwością. Jego sprawiedliwość objawia się w tym, że rozlicza, ale także w tym, że rozliczenie dotyka wszystkich sług. Nie ma wyjątków. Nikt nie jest lepiej lub gorzej traktowany. 

    Bóg jest również miłosierny. Sprawiedliwość ma skłonić człowieka ku miłosierdziu. Jedyna blokada dla Bożego miłosierdzia i przebaczenia znajduje się po stronie człowieka. Trzeba dojrzeć do miłosierdzia, by z niego skorzystać - dojrzeć, czyli uczyć się postawy miłosierdzia wobec bliźnich. 

1. Czy nie ma we mnie niechęci, urazy do kogoś, kto zawinił wobec mnie?
2. Czy potrafię przebaczać?