zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 26 marca 2017

IV Niedziela Wielkiego Postu

       Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. 2 Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?" (J 9,1-2).

      Uczniowie Jezusa próbowali znaleźć proste wytłumaczenie kalectwa – ktoś zgrzeszył i jest kara. Pytanie jest tylko jedno: niewidomy czy jego rodzice? Jezus nie tłumaczy w taki sposób kalectwa. Bo w takim tłumaczeniu kryje się niebezpieczeństwo – skoro to kara za grzech, to nie można pomóc. Dlatego trzeba umyć ręce, odwrócić się z pogardą i czuć się doskonalszym. Niewidomy był zawsze niewidomy i tak ma pozostać! 

     Ten człowiek doświadcza podwójnej tragedii – nie dość, że nie widzi świata, nigdy go nie widział, to jeszcze przyklejono mu etykietkę – grzesznik, pochodzi z grzesznej rodziny. Każdy z nas wstydzi się swoich grzechów. Wyznajemy je w konfesjonale po cichu. A ten człowiek ma przyczepioną etykietkę, wszyscy wiedzą, że on zgrzeszył lub pochodzi z grzesznej rodziny.

     I staje się coś niesłychanego. Ten człowiek, przeklęty, słyszy słowa Jezusa. Nie wie, kto mówi, wie, że odpowiada na pytanie przed chwilą postawione. Słyszy pewny, spokojny głos. Tam nie ma wahania. Jezus nie mówi, wiecie, gdybym się tak zastanowił, wydaje mi się. Nie, 

    Jezus mówi dobitnie:  Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, lecz stało się tak, aby w nim ukazały się dzieła Boże. Chrystus, słowem pełnym mocy, ściąga z niego tą etykietkę – nikt nie zgrzeszył. Ani on ani jego rodzice. Co więcej, dokonuje nobilitacji. Nie jesteś przeklęty – ani ty, ani twoja rodzina. 


Ślepota stała się nagle znakiem wybrania.

1. Czy nie noszę w sobie jakiejś rany, która mnie stygmatyzuje?

niedziela, 19 marca 2017

III Niedziela Wielkiego Postu

     Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: "Daj Mi pić! Na to rzekła do Niego Samarytanka: "Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?" Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło?" (J4,7.9.12).

     Mężczyzna, wg wschodniego zwyczaju,  nie powinien odzywać się do kobiety na drodze. On jednak podejmuje rozmowę. On, Żyd, prosi ją, kobietę wątpliwej reputacji, do tego Samarytankę,  o wodę. Zachowuje się skandalicznie. 

      Przynosi jej dar, o którym ona jeszcze nie wie. Dar, który przemieni całe jej życie. Ale najpierw prosi, by ona podzieliła się wodą. Taki jest Bóg! 

     Pragnąc udzielić nam swoich darów, najpierw chce zabrać z naszych rąk to wszystko, czego tak kurczowo się trzymamy. Jeśli nie potrafimy się podzielić, tym co sami posiadamy, co niesiemy w naszych rękach, nie możemy przyjąć Jego darów.

     Samarytanka nie była pewnie zbyt szczęśliwa z tego spotkania. Chciała uniknąć ludzi. A On jeszcze zaczyna rozmawiać. Nie chce kontynuować rozmowy. Weszła w dialog, który teraz zmierza w niebezpieczną stronę - w stronę jej osobistego życia.

     Próbuje odwrócić uwagę. Zawsze można pospierać się, kto właściwie oddaje cześć Bogu. Zawsze można mówić o aktualnych ogólnych problemach i kwestiach, byle tylko odsunąć osobiste problemy.

     Byle tylko nie podjąć wysiłku osobistego nawrócenia.

1. Co mi przeszkadza w nawróceniu?

niedziela, 12 marca 2017

II Niedziela Wielkiego Postu

      Pan rzekł do Abrama: "Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem (Rdz 12,1-2).

     Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! (2Tm 1,8).

     Bóg, kiedy wzywa, odbiera wszystko, co poprzednio zapewniało poczucie bezpieczeństwa. Trzeba wyjść z zastygłych ram, w których osiadła nasza tożsamość, wyjść z wygodnych kryjówek. 

    Wiara jest podróżą, niekończącą się wędrówką. Bóg od momentu wezwania nie pozwoli Abrahamowi żyć w pewności i bezpieczeństwie. Nie nakarmi go zapewnieniami, ale obietnicami. Nie ofiaruje mu zdobyczy, ale błogosławieństwo. 

    Jedyną trwałą rzeczywistością, jaka zostaje Abrahamowi dana jest droga. Droga, która wydaje się nie mieć końca.

    Odwagi w obronie wiary nie okazuje się oskarżając, zadając cierpienie czy torturując błądzących. Najbardziej wiarygodnymi obrońcami wiary nigdy nie byli krzyżowcy, lecz męczennicy. 

   Kiedy zaczyna brakować męczenników, gotowych brać udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii, pojawiają się policjanci, biurokraci, notariusze i inkwizytorzy…

1. Jak rozumiem obronę wiary?
2. Czy potrafię wskazać drogę swojej wiary?

niedziela, 5 marca 2017

I Niedziela Wielkiego Postu

      Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: "Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem".  I rzekł Mu: "Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień".  I rzekł do Niego: "Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon" (Mt 4,3.6.9).

      Wtedy przystąpił. Kiedy Jezus wchodzi w realizację Bożego planu. Kiedy zaczyna swoją misję. Kiedy zaczyna dziać się dobro. Kiedy człowiek zaczyna stawiać sobie wymagania - wtedy przystępuje zły duch.

     Trzy pokusy. Pokusa chleba, a może przede wszystkim pokusa pełnego żołądka, nasycenia, dobrobytu. Niby nic w tym złego, by człowiek zaspokoił swój głód. Ale jednak "nie samym chlebem". Nie można ludzkiego ograniczyć do zaspokojenia materialnych potrzeb. 

     Rzuć się w dół. Efektowność, a może nawet efekciarstwo. Jezus od swojego narodzenia pokazuje ubóstwo, także ubóstwo środków w głoszeniu dobrej nowiny. Nie szuka cudowności i tanich efektów. Żyjemy w świecie reklamy, kolorowych plakatów i bilbordów, a proste słowo do nas nie dociera. Spragnieni cudowności i niezwykłych zdarzeń zapominamy, że największym cudem jest Eucharystia, tak prosta w swojej naturze, że często już obojętna. Cud miłosierdzia - przy kratkach konfesjonału. Gest i słowo w ciszy, gdzieś na boku. Jak wiele jeszcze musimy zrozumieć.

     Dam ci to wszystko, jeśli oddasz mi pokłon. Ulec pokusie chrześcijańskiego świata. Tak łatwo wówczas Boga postawić wśród bożków. Niby dla Pana Boga zgadzać się na różne kompromisy i co jakiś czas palić trochę kadzidła idolom w imię szczytnych ideałów. A jednak cel nie uświęca środków.

1. Jak próbuję usprawiedliwiać swoje negatywne wybory?