zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Poniedziałek XXI Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Augustyna

       Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.  Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami (Mt 23,13-15).

       Jezus potrafi zaskoczyć. Wydawać się może, że głosi wszystkim Dobrą Nowinę wszystkim, a dziś zdaje się używać przekleństwa wobec uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Nie są to jednak przekleństwa w sensie biblijnym, a raczej głośno wyrażony ból i cierpienie z powodu zatwardziałości serca.

      Sami nie potrafią otworzyć się na Dobrą Nowinę o Królestwie, ale co jeszcze gorsze, zachowują się jak pies ogrodnika - sam nie zje i innemu nie da. Oni blokują innym dostęp do Dobrej Nowiny. I na tym polega ich odpowiedzialność i grzech. Ich postawa rodzi cierpienie w Jezusie. 

     Budują bariery pomiędzy człowiekiem a Bogiem poprzez interpretacje Bożego prawa - bariery, które utrudniają, a czasem uniemożliwiają spotkanie człowieka z Bogiem. Jeżeli nie zmienią swojego postępowania, nie wejdą do Królestwa Bożego. 

     Są ślepymi przewodnikami ślepców...

1. Co utrudnia mój dostęp do Boga?
2. Jakie wewnętrzne bariery stawiam na drodze spotkania z Bogiem?

niedziela, 27 sierpnia 2017

XXI Niedziela Zwykła

      Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?" (Mt 16,13-15).

       Jezus domagając się jasnej odpowiedzi od apostołów na swój temat postawił ich przed trudnym zadaniem. Musieli się opowiedzieć. My często chcemy sobie zostawić jakieś awaryjne wyjście, a Jezus domaga się jednoznaczności. 

I pyta również każdego z nas – kim Ja dla ciebie jestem, za kogo Mnie uważasz? 

        Ale mógłby zadać trudniejsze pytanie. Najpierw sondażowe: za kogo ludzie uważają chrześcijan?  I to trudniejsze - co to znaczy, że jesteś katolikiem?

     Wielu mówi: jestem katolikiem praktykującym. Czasem można było usłyszeć – nasza rodzina praktykuje. 
A gdyby tak zapytać: a co praktykujecie? Zazwyczaj chodzi o praktyki religijne, czasem o gesty miłosierdzia. 

     Ale oprócz niedzielnej mszy św. i kilku modlitw z pacierza, chciałoby się, by również praktykowali sprawiedliwość, dzielenie się dobrami, gościnność, szczerość, szacunek dla innych, czystość w interesach, wierność, przebaczenie, odrzucenie wszelkich form przemocy, bezinteresowność. Dopiero w takim szerokim ujęciu słowo praktykujący może oznaczać chrześcijanina.

       Chrześcijanin daje się poznać nie przez deklaracje, ale poprzez czyny, wybory, poprzez wartości, którymi żyje.  Zostaje odkryty dzięki swojemu postępowaniu, dzięki temu, za czym się opowiada i co odrzuca. Przynależności do Chrystusa nie można udowadniać tylko zapisem w księgach chrzcielnych. Dowodzi się jej przez styl życia.

1. Co znaczy dla mnie bycie wierzącym?
2. Jaki jest mój styl życia?

niedziela, 13 sierpnia 2017

XIX Niedziela Zwykła

      Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: "Co ty tu robisz, Eliaszu?" (1 Krl 19,11-13)

     Na to odezwał się Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!" A On rzekł: "Przyjdź!" Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie!" Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?" (Mt 14,28-31).

     Eliasz przekonuje się, że Bóg nie jest jego wyobrażeniem – Bóg objawia się w ciszy, w delikatnym powiewie. Doświadcza Boga, który jest ciszą, pokojem, intymnością, Boga, który przynosi uspokojenie. 

      Pioruny nie rozświetlają nocy człowieka, jak myślał Eliasz. Pioruny mogą co najwyżej uczynić noc człowieka jeszcze bardziej przerażającą. Wystarczy pomyśleć, jak reagujemy, kiedy pioruny rozświetlają niebo. 

       Oblicze Boga nie jest rozświetlane błyskawicami i hukiem grzmotów. Aby zobaczyć oblicze Boga wystarczy delikatny płomyk. Zwykła świeca może rozświetlić mroki i napełnić serce spokojem. Bóg jest pokojem. 
        Wiara nie ułatwia drogi. Nie zwalnia z trudnego zadania bycia człowiekiem. Nie jest też
sposobem unikania odpowiedzialności. Nie można traktować Boga jako  wygodniej wymówki. Wiara nadaje sens życiu, ale go nie ułatwia. Zaproszenie Jezusa, skierowane do każdego z nas – „Przyjdź” nie sprawia, że burza zniknie, ale że będę umiał stawić jej czoła.

Wiara nie jest wygodną tratwą, na której można się wygodnie rozciągnąć i zażywać promieni słońca wśród spokojnym fal. Jest raczej deską, która płynie po wzburzonych falach i której trzeba się kurczowo trzymać.  Czasami zaczyna się wymykać z rąk i wówczas trzeba do niej dopłynąć – a to wymaga utrzymania się na powierzchni. To nie jest wygodna wiara. To wiara wymagająca wysiłku, zaangażowania, bo jest czymś niepewnym, śliskim.

1. Czy walczę o swoją wiarę?
2. Jakie jest moje wyobrażenie Boga?