zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 13 lipca 2020

Poniedziałek XV Tygodnia Zwykłego - wsp. świętych Andrzeja Świerada i Benedykta

   Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań... Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.  Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych przed moich oczu! Przestańcie czynić zło! (Iz 1,12-13.16).

   Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10,34).

   Bezkompromisowe słowa Izajasza. Potępienie hipokryzji, fałszywego kultu i niewłaściwych postaw wobec drugiego człowieka. 

    Można się łudzić, że da się kupić Boga, zaskarbić sobie Jego przychylność, poprzez składanie ofiar i ofiarowany kult. Człowiek często zapomina, że Bóg niczego od niego nie potrzebuje. Co mi po mnóstwie waszych ofiar? 

   Sprawowany kult nie jest po to, by dodać coś Bogu lub zaspokoić Jego pragnienia. Poprzez sprawowany kult Bóg daje człowiekowi możliwość przebywania przed Stwórcą. Kult służy człowiekowi. 

    Sprawowany kult, sakramenty, modlitwa, są pokarmem dla naszego życia, dają nam siłę. To potrafimy zauważyć. Dużo trudniej jednak zauważyć drugą zależność - aby tak było, liturgia musi być wyrazem tego, czym żyjemy! Inaczej liturgia staje się hipokryzją i sprawia ból Bogu: Przestańcie składania czczych ofiar! Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.

   Każdy z nas może ulec pokusie, aby uciszyć sumienie i ukryć wymagania chrześcijańskiego życia za pustym kultem, przyjętymi zewnętrznymi obrzędami, kiedy nasze serce zamknięte jest na Boga, skoncentrowane na naszym "ego", pomijamy sprawiedliwość i dobroć. 

   Liturgia i życie muszą iść w parze. Przebywanie z Bogiem musi owocować ciągłą przemianą serca, a wówczas kult staje się wyrazem tego, czym żyjemy. Wówczas życie staje się liturgią, a wszelkie celebracje i nabożeństwa promieniują pełnią życia. 

   Jezus nie przychodzi, by uspokoić sumienia. Jego pokój nie jest pokojem świata. Kiedy pozwalamy, by prowadził nas Boży Duch, często doświadczamy wojny, nawet wewnątrz naszego serca. 

   Spotkanie z Jezusem, z Jego Słowem, wywraca do góry nogami nasze życie, burzy fałszywe poczucie pokoju, każe nam stawać do walki z naszymi słabościami, grzesznymi przywiązaniami i niewiernościami. 

1. Czy doświadczam jedności między moim życiem i praktykami religijnymi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz