zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 17 listopada 2020

Wtorek XXXIII Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Elżbiety Węgierskiej

    Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę (Łk 19,3-5a).


    Bohater dzisiejszego opowiadania, Zacheusz, przyciąga uwagę. Dobrze go znamy. Ale spróbujmy zobaczyć w dzisiejszym opowiadaniu coś więcej, niż jego osobę. Spróbujmy uchwycić spojrzenia...

    Zacheusz patrzy najpierw na siebie. Widzi siebie, małego, otoczonego pogardą. Widzi siebie, złodzieja, który nieźle się obłowił. Wie, że gardzą nim właśnie z powodu lepkich rąk i kolaboracji z rzymskimi władzami. Ale widzi siebie, jako tego, który jest zwinny - potrafi wspiąć się na drzewo. Jako jedyny na tej drodze w Jerychu zdobył miejsce na "balkonie", by patrzeć na scenę. 

    Zacheusz patrzy na Jezusa. Z zaciekawieniem, ale i oczekiwaniem. Ciekawość miesza się z iluzją: czy Jezus rzeczywiście jest kimś tak wyjątkowym, czy będzie potrafił mnie zobaczyć i zrozumieć? Czy Jego spojrzenie potrafi przebić się przez pozory i zobaczyć, że maska celnika i złodzieja skrywa bijące serce, które cierpi i jest zdolne do ogromnej hojności? Czy będzie potrafił osłonić we mnie to, co najlepsze?

    Jezus patrzy na Zacheusza. Jego spojrzenie jest pełne wiedzy i człowieczeństwa. Nazywa go po imieniu i z pełnym zaufaniem wprasza się do domu. Tam rozegra się zasadnicza część rozmowy. Jezus nie boi się i nie brzydzi się Zacheuszem, jak wielu spośród tłumu. Kocha grzeszników, co bywa skomplikowane. Miłość obecna w spojrzeniu, słowach i czynach Jezusa zmienia życie Zacheusza, jego myślenie i sposób obchodzenia się z pieniędzmi. 

    Ludzie patrzą na Zacheusza i na Jezusa. Umieją krytykować, ranić, szemrać. To ich praca. Tak jest najłatwiej. Zatrzymać wzrok na tym, co widoczne i znane. Ale oskarżanie, napiętnowanie i szykanowanie nikogo na lepsze nie zmienia. 

    Jak daleko znajduje się Jezusowy sposób patrzenia na nas, od naszego postrzegania. Zobaczyć te krzyżujące się na wokół sykomory spojrzenia, aby coś zrozumieć. Zobaczyć, że są takie spojrzenia, które rodzą dobro, ale i takie, które rodzą zło - izolują, ranią, blokują. 

1. Jakim spojrzeniem patrzę na drugiego człowieka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz