zachód słońca

zachód słońca

środa, 31 marca 2021

Środa Wielkiego Tygodnia

    
Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam». A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać (Mt 26,14-16).


    Judasz, najbardziej wzgardzony i przeklęty. Uznany za niegodziwca, nawet przez tych, którzy nie wierzą w Boga. Oni także znają jego imię, używając go jako synonimu zdrady i niewierności. 

    Judasz - nie żałowano czarnego atramentu, aby ukazać jego charakter - charakter zdrajcy. Czy jednak nie jesteśmy zbyt niesprawiedliwi wobec niego i tragedii, którą on przeżywał? Jezus nazywa go swoim przyjacielem, nie czyni mu wyrzutów - przyjacielu, po coś przyszedł... pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego... Serce Jezusa przebaczyło Judaszowi przed jego zbrodnią.

    Próbuję zrozumieć osamotnionego Judasza, za którym nikt nie wyszedł w noc, chociaż nie dokończył wieczerzy. Próbuję  zobaczyć Judasza, który nie wątpił w to, że Jezus jest Mesjaszem. Nie potrafił jednak zrozumieć pewnej opieszałości Jezusa, tego, że nie próbował podjąć działania, które by wyzwoliło Izraela. Widział w Jezusie Mesjasza panującego - tak widziało Go wielu. I chciał wymusić na Jezusie działanie. Może dlatego chciał postawić Jezusa w sytuacji, w której będzie musiał objawić swoją władzę i moc. Dlatego oddaje Go w ręce arcykapłanów. Jezus musi podjąć działanie i narzucić swoją władzę!

    I oto Judasz przeżywa osobistą tragedię. Dostrzega błąd. Tak bardzo się pomylił. Wydał niewinnego na śmierć. Próbuje odwrócić swoje działanie i zderza się ze ścianą cynizmu i ironii Sanhedrynu: co nas to obchodzi? to twoja sprawa... Żałuje, ale nie potrafi znaleźć rozwiązania. Przeżywa w ciągu dnia noc ciemniejszą niż ta, w której zdradził. Srebrniki palą jego dłonie i serce. A nie widząc dla siebie ratunku, zagłębia się w rozpaczy bez dna. 

    Judasz, którego dwadzieścia wieków ludzkich dziejów uważało za najgorszego zdrajcę, znika z Ewangelii i grona Dwunastu, pozostawiając nas z pytaniami bez odpowiedzi: Dlaczego? Czym się kierował? Po co? Trzydzieści srebrników to dobra wymówka, ale nie odpowiedź. To zbyt proste, zbyt wygodne i łatwe, żeby wyjaśnić jego rozpacz i śmierć na sznurze. 

1. Czy nie osądzam zbyt łatwo innych ludzi?

wtorek, 30 marca 2021

Wtorek Wielkiego Tygodnia

    
Po spożyciu kawałka chleba wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co chcesz czynić, czyń prędzej!». A on po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc. 
Powiedział Mu Piotr: «Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie». Odpowiedział Jezus: «Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz. (J 13,27-28.30.37-38).

    Ewangelia Jana nie jest tylko relacją wydarzeń, ale zapisem emocji i uczuć, jakie tym wydarzeniom towarzyszą. Wieczernik jest punktem kulminacyjnym ludzkich emocji zarówno Jezusa jak i jego uczniów. 

    Padają słowa o zdradzie i wywołują zakłopotanie. Padają pytania, ale tylko umiłowany uczeń ma odwagę zapytać Jego. To trudne doświadczenie, z którym przychodzi się im zmierzyć. Jeden z was... Tak trudno to zrozumieć, że Jan dwukrotnie w trzynastym rozdziale wskaże szatana, który objął w posiadanie serce Judasza. 

    Judasz wypełnia to, czemu pozwolił się uwieść. Wychodzi w noc, w pośpiechu. Opuszczając Wieczernik, opuszczając swojego Mistrza, Judasz zostaje odarty ze swoich korzeni, z tego, co w nim najbardziej ludzkie, zostaje odarty z poczucia przynależności. Osamotniony, otulony ciemnością, której nie zdoła już przezwyciężyć. 

    Piotr, który jeszcze przed chwilą przeżywał własną niepewność, słysząc o zdradzie, próbuje teraz ją ukryć gwałtownością deklaracji - życie moje oddam za Ciebie... 

    Nasze różne deklaracje, postanowienia. W zderzeniu z realiami, trudnymi chwilami, które niepokoją naszą duszę, szybko potrafimy zaprzeczyć wszystkiemu, co powiedzieliśmy i zrobiliśmy, tak jak Piotr. 

    To doświadczenie Wieczernika pozwala mi zobaczyć, że odrzucenie Boga, zdrada Boga, odziera zawsze z tego, co najbardziej ludzkie i rodzi noc serca, której człowiek nie jest w stanie przezwyciężyć. Każe mi także zweryfikować moją pewność siebie, składane deklaracje. Ludzka słabość nie jest obca mojemu sercu, które potrafi się zaprzeć Jezusa, a tym samym zaprzeć się siebie i tego wszystkiego, co wydaje się tak bliskie i znane. I mogę tylko prosić, by On umacniał moje serce, by w starciu z realiami życia pozostało wierne i nie zaprzeczyło własnej tożsamości.

1. Czy świadomość własnej słabości sprawia, że w Nim szukam umocnienia?

poniedziałek, 29 marca 2021

Poniedziałek Wielkiego Tygodnia

    Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój4 na Nim spoczął (Iz 42,1).

    Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku (J 12,3).


    Liturgia zaprasza nas do otwarcia zmysłów, do wejścia w przeżywanie tego Wielkiego Tygodnia w sposób intensywny, namacalny. 

    Bóg ukazuje naszym oczom swojego Sługę. Możemy wpatrywać w umiłowanego Syna - Sługę, spokojnego i sprawiedliwego, wiernego i stanowczego, choć wydaje się tak kruchy i delikatny. Ukazuje naszym oczom światło, które rozświetla najciemniejsze, najbardziej niesprawiedliwe i błędne sytuacje. 

    Bóg otwiera nam oczy, abyśmy zobaczyli konkretną rzeczywistość, naszą rzeczywistość, przez którą przechodzi Jezus, w której dokonuje się Jego i nasza Pascha. Boże światło leczy naszą ślepotę i uwalnia nas od tak wielu zniewoleń, które zamykają nas w nas samych.

    Doświadczamy Bożego dotyku. On nas ukształtował i bierze nas za rękę, podtrzymuje nasze kroki, byśmy nie zrezygnowali z drogi, którą dla nas przygotował, byśmy potrafili nieść miłość, bez względu na konsekwencje.

    I zapach perfum. Dom w Betanii, dom przyjaciół. Dziś Marta usługuje gościowi, w czwartek sam Jezus będzie usługiwał.  Łazarz, człowiek wyrwany śmierci zasiada przy stole, do którego zaproszeni są wszyscy, którzy otwierają się na nowe życie. Maria namaszcza stopy Jezusa, a w czwartek sam Jezus umyje stopy uczniom, ucząc ich, dokąd prowadzi droga Królestwa.

    Ale to zapach perfum przenika wszystko i wszystkich. Przy odrobinie wyobraźni możemy poczuć ten moment, głęboko oddychać tą niezwykłą chwilą. Maria jest hojna i czuła, zna wagę i znaczenie tego gestu - na dzień pogrzebu... Tylko ten, kto kocha, potrafi zrozumieć jak wielka jest miłość. Intuicja Marii, która słuchała Mistrza swoim sercem, a poprzez swój gest ukazała wielkość daru, jaki Jezus czyni wobec wszystkich, wobec każdego z nas. 

    Trzeba czasem powdychać trochę Ewangelii, by zobaczyć, jakie reakcje w nas budzi, ile razy pojawi się nasze ale... czy nie byłoby lepiej, czemu nie sprzedano tego olejku.... Czy zapach Ewangelii sprawi, że powiemy: tak, wszystko dobrze uczynił, a może jednak czasem pojawi się: co za strata czasu, środków, marnotrawstwo talentów...

    Można dzielić się drogocennym darem serca i namaszczać miłością, a można samolubnie zamknąć drzwi serca dla życia i światła. Betania jest piękna zapachem miłości i oddania,  pełna światła i życia, jest miejscem, gdzie Jezus odpoczywał i chętnie przebywał pośród przyjaciół.

1. Czy staram się odbierać Słowo moimi zmysłami?

niedziela, 28 marca 2021

Niedziela Palmowa

    On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej( Flp 2,6-8).

    A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mk 15,33-34).


    Słowa św. Pawła przejmują dreszczem i uświadamiają, w czym bierzemy udział. Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że On wszystko wiedział, wszystko było oczywiste, że Jego misją było umrzeć za nas na krzyżu i zmartwychwstać po trzech dniach. Tak chciał Ojciec. 

    Paweł ukazuje mi jednak, że Chrystus nie skorzystał ze swojego Bóstwa, ogołocił się ze wszelkich atrybutów boskości. Odkrywał swoją drogę, powołanie, Boży plan. Musiał rozeznawać wolę Ojca wobec siebie i wypowiedzieć swoje Tak wobec tego planu. Towarzyszyły temu wątpliwości, ciemność Getsemani, lęk i udręka. 

    Doświadczał klęski własnego życiowego projektu, przegrywał wobec ludu, dla którego poświęcił swoje życie, przegrywał nawet wobec swoich uczniów, których wybrał i ukochał, a oni Go zostawili i uciekli. 

    Święty Marek zapisał tylko jedno wołanie Jezusa z krzyża: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Rozdzierający serce krzyż, który ujawnia głęboki ból osamotnienia.

    Powody śmierci Jezusa są bardzo dobrze opisane:

* Jego projekt Królestwa nie pasował władzom religijnym, naruszał ich interesy i pozycję władzy, sposób pojmowania Boga;

* Jego projekt zderzył się z oczekiwaniami ludu, który oczekiwał rozwiązania konkretnych problemów, wyzwolenia i triumfu, a otrzymał Kogoś, kto był dobry, ale nie zmieniał sytuacji niewoli i upokorzenia;

* Piłatowi był obojętny - jego celem, jak niemal każdego polityka,  było przypodobanie się ludziom, uniknięcie problemów i odpowiedzialności. Poddał się presji zmanipulowanego tłumu, pilnując własnego stołka i wygody;

* uczniowie woleli zniknąć ze sceny, nie narażać własnej skóry - nie wiem i nie rozumiem, co mówisz, nie znam tego człowieka...

    Bardzo łatwo zostać widzem Wielkiego Tygodnia. widzem historii, ale Ewangelia zaprasza nas do czegoś innego. Jesteśmy uczestnikami, jednymi z wielu, uczestnikami tego wszystkiego, co się stało, zająć miejsce Piłata, władz, zmanipulowanych ludzi, tchórzliwych i nieobecnych uczniów.


1. Z którą z postaci opisu Męki Pańskiej utożsamiam się najbardziej?

sobota, 27 marca 2021

Sobota V Tygodnia Wielkiego Postu


    Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: «Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród». Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić (J 11,49-53).


    Pada postanowienie. Przestaje mieć znaczenie czy, ważne staje się jak. Odtąd cała zewnętrzna machina będzie pracowała, by zrealizować podjętą decyzję. 

    Jezus umiera, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. W Wieczerniku Jezus ukazuje jednak inną perspektywę swojej śmierci.

    Kiedy siada do stołu ze swoimi uczniami, w tajemnicy paschalnej wieczerzy, celebruje wyzwolenie całej ludzkości. Jezus - jak pisał papież Benedykt XVI - antycypuje swoją śmierć, przyjmuje ją w swoim sercu i przekształca w akt miłości. To, co z zewnątrz postrzegane jest jako brutalny atak sił zła, od wewnątrz staje się aktem miłości, która oddaje się całkowicie. I ta miłość przywraca świat Bogu.

    Odkupienie dokonane przez krzyż przywraca człowiekowi godność i sens istnienia. 

1. Czy potrafię patrzeć na trudne wydarzenia mojego życia z perspektywy wiary?

piątek, 26 marca 2021

Piątek V Tygodnia Wielkiego Postu

    Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę (Jr 20,11a.12b.). 

    I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować. Odpowiedział im Jezus: «Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?» (J 10,31-32).


    Liturgia ukazuje nam doświadczenie osamotnienia, niezrozumienia, cierpienia, jakich doświadczają prorok Jeremiasz i Jezus. 

    Jeremiasz otrzymał od Boga misję wzywania do nawrócenia i ostrzegania przed katastrofą wobec własnego ludu. Spotyka się z odrzuceniem, prześladowaniem, zagrożeniem własnego życia ze strony tych, do których jest posłany. I mimo pierwszego odruchu, by porzucić misję, nie może powstrzymać tego ognia, którym słowo zapaliło Jego serce. Ufa bezgranicznie: Pan jest przy mnie! Bez względu na to, co się stanie, Tobie powierzam moją sprawę!

    Ostatnim dniom życia Jezusa także towarzyszy coraz większa nienawiść, osamotnienie, niezrozumienie. Jezus cierpi przez ludzi, którzy dokonują złych ocen, wypaczają Jego intencje. Ale jest w Nim ta niezwykła pewność - Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu

    Przeciwnicy Jezusa stają wobec tajemnicy, której nie potrafią i nie chcą zrozumieć, nie potrafią i nie chcą uwierzyć. Widzą Człowieka z krwi i kości, ale Człowieka, który mówi, że jest Bożym Synem, jest Bogiem. Taki Bóg przekracza ich wyobrażenia, sposób rozumienia i wiary. Ręce chwytają kamienie.

    Wobec tajemnicy potrzeba pokory. Tajemnica nie daje się objąć ludzkim rozumem. Tajemnica Wcielenia: Bóg stał się Człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem. Nie tylko, aby odkupić człowieka z grzechu, ale wynieść człowieka, dać mu udział w boskiej naturze. Przebóstwienie człowieka dokonuje się poprzez łaskę. 

1. Czy powierzam Bogu moje trudne sprawy?

czwartek, 25 marca 2021

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego


    Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, ». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus (Łk 1,28-31).


    Bóg, który przychodzi do człowieka, ujmuje swoją delikatnością i podejściem do człowieka. Komplementuje człowieka, obdarza błogosławieństwem: bądź pozdrowiona, pełna łaski... A wobec ludzkiego niepokoju i obaw, uspokaja: nie bój się, rozkwitnie w tobie życie, a wraz z nim zbawienie dla wielu...

    Bóg przychodzi z dobrą nowiną do człowieka. Można powiedzieć, że tak postępuje wobec Maryi, istoty szczególnie wybranej, ale w niej reprezentowany jest każdy z nas, cała ludzkość. To pełne światła  spotkanie jest punktem kulminacyjnym w długiej drodze, na której Bóg szukał człowieka i przygotowywał tę chwilę. 

    W Maryi Bóg zwraca się z prośba do wszystkich ludzi o pozwolenie, aby wejść w naszą historię i zamieszkać pośród nas. Człowiek do tego momentu nie był gotowy, odwracał się od Boga, stronił od Niego, ukrywał się, a czasem próbował manipulować Bogiem. 

    Maryja się nie ukrywa przed Bogiem, nie odwraca się wobec zaproszenia. Po ludzku czuje się zaniepokojona, ale przyjmuje i ufa. Nie prosi, nie oczekuje nic w zamian, ofiarowuje siebie i współpracuje. Przyjmuje Boże Słowo i to jemu podporządkuje całe swoje życie. Powiedziała fiat w imieniu nas wszystkich, za nas wszystkich. 

1. Czy pozwalam Bogu wejść do swojego życia?

środa, 24 marca 2021

Środa V Tygodnia Wielkiego Postu

    Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś» (Dn 3,17-18).

    Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli» (J 8,31-32).


    Wczytując się w odpowiedź tych trzech młodych ludzi, odczuwa się podziw. Pełni wiary stawiają czoła władcy, który może uczynić z nimi wszystko. Wiara rodzi w nich odwagę, wolność i wierność. Nie boją się. Ufają, że ich Bóg potrafi ich uratować, ale nawet, gdyby tego nie zrobił, oni pozostaną wierni wyznawanej wierze. Potrafią śpiewać ku chwale tego Boga, któremu ufają, mimo cierpienia.

    Życie wiarą nigdy nie jest łatwe. Spotykamy się na drodze wiary z różnymi ograniczeniami i trudnościami. Jedne wynikają z naszych osobistych słabości, inne są narzucane z zewnątrz, ale zawsze powodują, że jest to droga pod górkę. Postawa tych trzech biblijnych bohaterów jest wezwaniem do stanowczości, do odwagi, do zaufania Bogu, który jest jedynym godnym naszej całkowitej uległości.

    Jezus proponuje drogę wolności. W naszym świecie jest wiele propozycji wolności. Jedne mają charakter materialistyczne, inne pod pozorem wyzwolenia czynią z ludzi jeszcze większych niewolników. 

    W duszy każdego człowieka żyje głębokie prawdziwe wyzwolenie wolności, wyzwolenia. Ewangelia jest wezwaniem do porzucenia tego wszystkiego, co nas wiąże i tworzy niezdrowe zależności, które uniemożliwiają nam życie miłością. 

    Jezus jest wolny w sposób absolutny. Jest wolny, ponieważ nic nie przeszkadza Mu w pełnieniu woli Bożej. Wobec wielu ofert wolności, jakie do nas docierają, Jezus zaprasza nas do trwania w Nim, do zachowania Jego słowa. Jeżeli Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni

    Prawda wymaga spójności życia, które rodzi się w Jezusie i stara się iść za Nim z autentycznością. Jezus oferuje nam swoją pomoc na tej drodze. Tylko ci, którzy są wolni, mogą zaoferować innym wolność. 

1. Czy w moim życiu jest spójność tego, co wyznaję z tym, jak żyję?

wtorek, 23 marca 2021

Wtorek V Tygodnia Wielkiego Postu

    Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu (Lb 21,9).

    Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich» (J 8,24).


    Zniecierpliwienie. Pustynia to nie był czas relaksu i przyjemnej wędrówki. Pustynia oznacza trudy i problemy, które sprawiają,  że człowiek potrafi zatęsknić za czasem niewoli, gdzie mógł zapełnić żołądek. To sprawia, że lud występuje przeciwko Bogu i Mojżeszowi. 

    Zwrot ku Bogu następuje w momencie bezradności. Proszą o wybawienie. I Bóg przychodzi z pomocą, ale lud musi zaufać i zwrócić się ku rozwiązaniu, które Bóg daje. Bez tego nie ma ratunku. Trzeba podjąć wysiłek, by przyjąć to lekarstwo, które Bóg daje. Bóg ratuje, ale wymaga wiary i zaufania. Zwracamy nasz wzrok ku Bogu z nadzieją, że w Nim jest nasze zbawienie. 

    A zbawia nas przez KRZYŻ. Trudne słowa Jezusa. Pomrzecie w grzechach swoich - jeśli nie uwierzycie. Nie jesteśmy w stanie sami przezwyciężyć grzechu i śmierci. Trzeba uwierzyć i zwrócić się w zaufaniu ku Bogu, zgadzając się na lekarstwo, które nam podaje.

1. Kiedy ostatnio zbuntowałem się przeciwko Bogu? Co było powodem?

poniedziałek, 22 marca 2021

Poniedziałek V Tygodnia

    A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich (J 8,7-9).


    Pewna kobieta uskarżała się kiedyś, że chociaż podejmuje wiele wysiłków, nie może spotkać w swoim życiu Boga. Chodziła do kościoła, modliła się, nie szczędziła na jałmużnę, chodziła i jeździła na różnie pielgrzymki i nie spotkała nigdzie Boga.

    Ktoś postawił jej pytanie, czy ma jakąś ulubiony fragment Ewangelii. Odpowiedziała wówczas, że tak, ma taki ulubiony fragment, o kobiecie cudzołożnej, którą przyprowadzono do Jezusa i chciano ukamienować.

    Wówczas padło kolejne pytanie. Z kim utożsamia się z tej ewangelicznej sceny: z apostołami, którzy się przypatrują trochę z boku, ale nie reagują, a może z tłumem, który czeka w napięciu, co się stanie, czy może z tymi, którzy ją przyprowadzili do Jezusa, trzymając kamienie w ręku, a potem w milczeniu odchodzili, a może z samą kobietą, rzuconą na publiczne potępienie.

    Po chwili odpowiedziała, że ona należy do tej grupy z kamieniami. Tylko, że ona nie odchodzi, nie odrzuciła kamienia. Ona wciąż stoi z kamieniem w ręku, bo uważa, że należy karać takie osoby, wymierzyć sprawiedliwość.

    Nie dziwi, że nie mogła spotkać Boga.

1. Wobec kogo trudno ci stanąć po stronie Jezusa, który mówi: "i Ja cię nie potępiam?"

    

niedziela, 21 marca 2021

V Niedziela Wielkiego Postu

    A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę (J 12,20-23.27). 


    Pascha. Jezus przebywa w Jerozolimie. Do Świętego Miasta przybywa wielu, bowiem to święto urzeczywistniało zbawcze działanie Boga pośród Izraela. 

    To, co jest wyjątkowe w relacji św. Jana, to podkreślenie, że obok obecności Żydów - co jest w pełni zrozumiałe - w Jerozolimie pojawiła się grupka Greków, którzy chcieli uczcić Boga. 

    Zbawienie dociera do pogan. Przekracza granice Starego Przymierza. Jezus jest Paschą i do Niego kierują swoje kroki poganie, Jego chcą zobaczyć. I Jezus to zapowie dalej: A Ja, gdy zostanę wywyższony nad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę. Wszystkich. Każdego. 

    Pascha żydowska była wyrazem zbawczej miłości Boga. Pascha Jezusa, sam Jezus,  jest ostatecznym wyrazem Bożej miłości. 

    Godzina Jezusa. Doświadczenie lęku. Pełna akceptacja tej godziny i uwielbienie Ojca. 

    Doświadczam, jak każdy, takich chwil lęku, niepokoju, obaw. To ludzkie. Jezus pokazuje, że muszę się uczyć oddawać je z ufnością w ręce Ojca. Uwielbić Boga w doświadczeniu lęku. Nie uciekać. Zmierzyć się z nim, jak Jezus - przyszedłem na tę godzinę - taka jest moja droga. Uwielbienie, które wyzwala. Uwielbienie, które pozwala odkrywać powołanie i sens wszystkiego, co spotyka mnie na drodze. 

1. Czy potrafię uwielbiać Boga w moich lękach i obawach?

sobota, 20 marca 2021

Sobota IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Pan mnie pouczył i dowiedziałem się; wtedy przejrzałem ich postępki. Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany: «Zniszczmy drzewo wraz z jego mocą, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego imienia niech już nikt nie wspomina!» (Jr 11,18-19).

    Odpowiedzieli im faryzeusze: «Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty» (J 7,47-49).


    W samym centrum Wielkiego Postu możemy poczuć wrogość i przemoc, które otaczają Bożych posłańców. Zło jest namacalne, wyczuwalne przez skórę. Zaciska się wokół Jeremiasza i Jezusa jak potężny pierścień, który ma doprowadzić do zniszczenia. 

    I mimo tego doświadczenia zła, wyczuwania go w każdej niemal chwili, Jeremiasz zachowuje spokój i ufność. Ten wewnętrzny spokój wypływa z faktu, że Bóg rozświetla jego drogę i daje zrozumienie: Pan mnie pouczył i dowiedziałem się, wtedy przejrzałem... Samo jednak poznanie zamiarów nie daje spokoju. Dopiero oddanie siebie w Jego ręce: Tobie powierzam moją sprawę, mimo przeciwności i zła, rodzi pokój serca. To sprawia, że nasze życiowe wybory pozostają niezachwiane, bo wiem, komu zawierzyłem.

    Jezus również wywołuje bardzo różne emocje. Zło nabiera na sile. Nie potrafią go zatrzymać żadne argumenty. Dobro czynione przez Jezusa, wydaje się że dobro niepodważalne, zostaje zakwestionowane. 

    Żyjemy w świecie, w którym odrzuca się Boga po prostu za to, że jest Bogiem, a konsekwencją jest odrzucenie tych wszystkich, którzy w Niego wierzą. Liczba prześladowanych chrześcijan - jak mówi papież Franciszek - jest większa, niż ta z początków chrześcijaństwa. 

    Nienawiść zaślepia, odbiera rozum i jasność spojrzenia. Nie pozwala zobaczyć dobra, odrzuca argumenty, nastawiona jest na niszczenie. Każdy, kto podejmuje wysiłek, by stanąć po stronie dobra, staje się wrogiem, którego trzeba ośmieszyć i mu zagrozić: lud jest przeklęty, strażnicy dali się zwieść, a Nikodem jest z Galilei. To wystarczy. Niech się nie odzywają, bo my wiemy lepiej. Nienawiść siłą zamyka usta.

1. Czy w zwątpieniu i przeciwnościach zwracam się w modlitwie ku Bogu?

piątek, 19 marca 2021

Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca NMP

«Zawarłem przymierze z moim wybrańcem;
przysiągłem słudze memu, Dawidowi:
Utrwalę na wieki twoje potomstwo
i tron twój utrwalę z pokolenia na pokolenie» (Ps 89,4-5).

On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo (Rz 4,18).

Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie (Mt 1,19).


    Bóg zawarł przymierze i obiecał Dawidowi jego trwałość. Dynastia Dawida, a w niej całe życie ludu Izraela, staje się mieszkaniem Boga, miejscem, w którym Bóg przebywa. Nie jest to jednak statyczna przestrzeń, ale środowisko, które jest historią - historią mężczyzn i kobiet, ludzi kruchych i grzesznych, ale ludzi, których Bóg uznaje za dzieci i obiecuje swoją wierność na zawsze. 

    Wierność Boga, a nie wierność człowieka, będzie podtrzymywać nadzieję ludu ponad niewiernościami, a czasem wbrew niewiernościom, i będzie gwarancją wypełnienia obietnicy.

    W postaci Abrahama św. Paweł ukazuje wzór osoby wierzącej,  która z ufnością przyjmuje Bożą ofertę zbawienia. To zbawienie nie zależy od uczynków człowieka, nie jest zdobywane przez zasługi, ale jest przyjmowane jako łaska, jako Boży dar. Trzeba się otworzyć i zaufać, aby przyjąć, chociaż dar jawi się jedynie jako obietnica, w której pozornie, z ludzkiego punktu widzenia, nie ma żadnych znaków nadziei.

    Spotkanie z Bogiem Życia rodzi w Abrahamie odpowiedź wiary i jest fundamentem jego nadziei: być ojcem wielu narodów. Ojcostwo, które nie wynika z tego, co teraźniejszość wydaje się dawać sama z siebie, co obejmują ludzkie możliwości, ale jest owocem obietnicy Boga i Jego wierności. 

    Józef był człowiekiem sprawiedliwym... Jest potomkiem z rodu Jakuba, mężem Maryi, z której narodzi się Jezus. Narodziny te jawią się jako część planu zbawienia, który Bóg realizuje poprzez swój lud, a którego punktem kulminacyjnym są narodziny Jezusa.

    Józef przeżywa fakt, który trudno przyjąć: kobieta, z którą jest zaręczony, oczekuje dziecka, które nie jest jego biologicznym potomkiem. 

    Józef jest człowiekiem sprawiedliwym, ale nie w sensie ówczesnej ludzkiej sprawiedliwości, która dawała mu prawo potępić Maryję. Jest sprawiedliwy Bożą sprawiedliwością, która zawsze jest zbawcza i zawsze szuka dobra osoby. To sprawiedliwość, która wypływa z miłości kieruje jego postepowaniem wobec Maryi.

    Na objawienie anioła Józef odpowiada posłuszeństwem wiary, pełnym zaufaniem Bogu, zaufaniem, które unosi się ponad wszystko, co po ludzku wydaje się wątpliwe, niepokojące. Boży plan przyjmuje jako swój, któremu poświęci swoje umiejętności, siły, starania i zatroskanie.

1. Jaka jest moja sprawiedliwość? Czy szukam dobra drugiego człowieka?


czwartek, 18 marca 2021

Czwartek IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem». Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: «Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? (Wj 32,10-11).

    Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie (J 5,39-40).

    W tym krótkim fragmencie, dialogu między Bogiem i Mojżeszem, widzę wielkość Mojżesza jako lidera i przywódcy wspólnoty, którą Bóg zlecił mu poprowadzić z niewoli ku obiecanej ziemi.

    Przekreśla siebie, wybierając lud Izraela. Powstrzymuje gniew samego Boga. Iluż argumentów używa, aby powstrzymać ten gniew, żeby nadal oni wszyscy, a nie on sam, byli Bożym ludem. 

    Mojżesz uczy swoja postawą odpowiedzialności za tych, którzy są nam powierzeni, dani w opiekę, zadani jako powołanie. Są powierzeni jako dar, może czasem niespodziewany (Mojżesz wzbraniał się przed swoją misją), ale dar, za który jesteśmy odpowiedzialni. 

    Rodzice otrzymują dzieci jako dar i zadanie, nauczyciele otrzymują uczniów, dzieci otrzymują rodziców, kapłani otrzymują wiernych, a wierni otrzymują kapłanów. 

    Jezus przychodzi, aby dać życie. Jego oddanie człowiekowi prowadzi Go na krzyż. Jest Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Wydał siebie samego na okup za wszystkichI Jezus nie wahał się oddać życia, aby człowiek miał życie. Przekreślił siebie w sposób absolutny. 

    I wypowiada z bólem zdanie z dzisiejszej Ewangelii: nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie. Wolność człowieka sprawia, że Bóg cierpi, boleje nad człowiekiem, nad nieszczęściem człowieka, który potrafi odrzucić życie. 

1. Czy właściwie korzystam z własnej wolności?

2. Czy widzę drugiego człowieka, jako tego, który jest mi zadany?

środa, 17 marca 2021

Środa IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Mówił Syjon: "Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał". Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (Iz 49,14-15).

    Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam». Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu (J 5,16-18).


    Aby zrozumieć słowa Izajasza, trzeba uświadomić sobie sytuację, w jakiej one zostają wypowiedziane. Izraelici żyją na wygnaniu, zostali deportowani i upokorzeni niewolą i tyranią babilońskiego imperium. Z jednej strony widzą potęgę i chwałę Babilonu, ale z drugiej tęsknią za ziemią obiecaną - pragną wolności. I pojawia się zwątpienie: Bóg chyba zapomniał o swojej obietnicy, czy uda się zrealizować to pragnienie powrotu?

    Zwątpienie prowadzi do rozpaczy, rozczarowania i zniechęcenia. I w takiej sytuacji Izajasz wypowiada słowa nadziei. Ukazuje Boga, który kocha w sposób zaskakujący dla ludzkiego myślenia, którego nie jesteśmy w stanie pojąć.

      Bóg kocha matczynym sercem, które nie może zapomnieć o swoim dziecku, a nawet, jeśli zdarza się, że jakaś matka zapomina o dziecku, Bóg nigdy nie zapomni.

    Bóg nie może zapomnieć, bo - jak mówi Izajasz dalej, szkoda, że chociaż o to jedno zdanie nie zostało wydłużone czytanie - Oto wyryłem cię na obu dłoniach

    Nikt nie tatuuje swoich dłoni, bo są to miejsca bardzo wrażliwe i byłoby to bolesne doświadczenie. A Bóg nosi nas wyrytych na obu dłoniach - jesteśmy cenni w Jego oczach i ma nas zawsze przed swoimi oczami. 

    W dwóch pierwszych wersetach dzisiejszej Ewangelii Jezus wyjaśnia głębokie znaczenie uzdrowienia paralityka. Jego odpowiedź wywołuje kontrowersje jeszcze większe, niż samo uzdrowienie. Ojciec mój działa i aż do tej chwili Ja działam. Zrównuje się z Ojcem i potwierdza, że życie ludzkie jest ponad Prawem. Objawia swoją więź z Ojcem. Współpracuje z Ojcem, nadając ciągłość Jego stwórczemu dziełu i objawiając miłość Boga do człowieka.

    Reakcja Jego przeciwników nabiera na sile. W obliczu uzdrowienia i życia planują śmierć. Są dwa powody - narusza szabat i uważa się za równego Bogu. 

    Tam, gdzie Jezus jest obecny, odradza się życie. Pozwolić kształtować się przez Jego Słowo, zaprosić Go do swojego życia, pozwolić Mu być obecnym. Odrzucenie Jezusa skutkuje zaślepieniem, ciemnością i śmiercią.

1. Czy jest we mnie pragnienie dziecięctwa Bożego?

wtorek, 16 marca 2021

Wtorek IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni (Ez 47,1).

    Był tam także pewien człowiek, chory od trzydziestu ośmiu lat. Gdy Jezus zobaczył go leżącego, wiedząc, że już od długiego czasu cierpi, odezwał się do niego: "Czy chcesz odzyskać zdrowie?" Jezus mu rzekł: "Wstań, weź swoje łoże i chodź" (J 5,5-6.8).


    Tekst proroka Ezechiela rozpoczyna się od zaprowadzenia nas przed wejście do świątyni. Odczytując ten fragment z perspektywy Chrystusa, a tak należy czytać Stary Testament, uświadamiam sobie, że staję przed samym Chrystusem, który mówi o sobie: zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo. On jest świątynią i z Niego płyną te wody lecznicze, które rodzą zbawienie i życie. Święty Jan powie nam później: z Jego boku wypłynęła krew i woda.

    Ezechiel mówi nam o obfitości tej wody, ukazuje, jak woda ta wszystko przemienia, obdarza życiem. To nowe życie, pełne owoców i zieleni, jest trwałe, wciąż się odradza. Owoce są jadalne, a liście drzew lecznicze. Bóg karmi i leczy. 

    Jezus - świątynia, obecność i dar miłości Ojca, karmi człowieka, który Go przyjmuje, a jednocześnie definitywnie uzdrawia. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości. 

    Jezus w Ewangelii dokonuje uzdrowienia paralityka przy sadzawce Betesda. Pytaniu Jezusa towarzyszy użalanie się nad sobą i pretensja wobec innych. Paralityk robi wszystko, co jest w jego mocy, ale nie jest w stanie dotrzeć na czas do źródła życia. Wydaje się, że łaska jest zarezerwowana dla uprzywilejowanych i dla egoistycznego, indywidualnego starania.

    Jezus jest przeciwieństwem takiego myślenia. Jak woda, która wypłynęła spod progu świątyni, przychodzi do człowieka leżącego na noszach, wysłuchuje go, rozmawia, a na ból bezsilności i skargi, na cierpienie związane z brakiem solidarności i wspólnoty z innymi ludźmi, odpowiada uzdrowieniem. 

    Ten, który był noszony, teraz sam niesie swoje nosze. Jezus go uwalnia od jego niemocy. Weź swoje nosze i chodź! Wyzwolony z niemocy człowiek zderza się z tymi, którzy są zniewoleni legalizmem. Dotąd, przez trzydzieści osiem lat nikt go nie zauważał, nie przyszedł z pomocą. Został zauważony, kiedy zaczął chodzić. 

    Uwierzył Jezusowi, Jego słowu, ale Jezusa nie znał jeszcze. Wobec tych, którzy kwestionują jego wolność nie potrafi dać przekonującej odpowiedzi. Konieczne było kolejne spotkanie Jezusa. I Jezus go odnalazł. Mógł poznać źródło uzdrowienia. Dopiero znaleziony przez Jezusa mógł zaświadczyć o Jezusie.

1. Czy jestem świadomy, że tylko Jezus może mnie wyrwać z niewoli grzechu? Czy nie próbuje radzić sobie sam?

poniedziałek, 15 marca 2021

Poniedziałek IV Tygodnia Wielkiego Postu

    Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu - radość (Iz 65,17-18).

    Po dwóch dniach odszedł stamtąd do Galilei. A sam Jezus potwierdził, że w swojej ojczyźnie prorok nie ma poszanowania (J 4,43-44).


     Jesteśmy zaproszeni do refleksji nad tym, jak Bóg zmienia porządek rzeczy, życiowe i osobiste sytuacje. Stwarza nowe. 

    Tym co najbardziej zdumiewa, to słaba pamięć Boga. On nie pamięta przeszłości cierpienia, zła i grzechu. Stwarza radość pełną i całkowitą. Odpowiedź na tę inicjatywę Boga decyduje o naszym losie i o naszej osobistej relacji ze Stwórcą.

    Oferta Boga zakłada porzucenie pamięci, która przechowuje wydarzenia związane z bólem i cierpieniem, złem i grzechem, bo one mogą blokować przyjęcie zbawienia, otworzenie się na nowe. 

    Człowiek staje się czasem uparty w przeżywaniu swojego cierpienia, zranień, żalu, a tym samym staje się niezdolny do przyjęcia dobra i błogosławieństwa. 

    W czasie, który został nam dany, jesteśmy zaproszeni do swoistego przestawienia naszej pamięci o tym wszystkim, co nas spotkało, aby nie zakorzenić się w cierpiętnictwie, nie zamknąć się w bańce pretensji i rozczarowań, aby móc przyjąć dobro, które daje nam życie. 

    Bóg traci pamięć o tym, co ludzie z Nim zrobili, nie słuchając Jego słów, nie szukając Go, nie ufając Mu. Jezus zapomina o afroncie Galilejczyków, którzy chcieli Go zabić w Nazarecie i wraca do Galilei, chociaż wie, że prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Również ma słabą pamięć, czyni dobro, ratuje życie. 

    Bóg traci pamięć o złych rzeczach, o grzechu, aby stworzyć nowy świat. 

    Widzę również urzędnika królewskiego, który opuszcza swój dom, aby szukać ratunku dla swojego syna. Wychodzi z zamknięcia, ze swojego bólu, aby szukać pomocy i modlić się za syna, któremu grozi śmierć. Przeszedł niezły kawałek drogi - cały dzień - od swojego bólu, aby pójść do Tego, który może dać życie. 

    Musiał uwierzyć na słowo. Nie było od razu widzialnego znaku. Tylko słowo: syn twój żyje. Wiara sprawia, że urzędnik spotyka nowe życie. Życie wychodzi mu na przeciw w konkretnej godzinie, w której wypełnia się słowo Jezusa. Jezus przekształca nasz czas, nasze życie, w wydarzenie wiary, w czas życia. Potrzeba jednak wyjść ze swojego bólu, zranień, uczynić słabą pamięć o złu i grzechu, które były naszym udziałem, zanieść je do Tego, który daje życie, nowe życie.

1. Czy nie przywiązuję się zbyt mocno do złych doświadczeń, rozdrapując rany cierpienia i bólu?

niedziela, 14 marca 2021

IV Niedziela Wielkiego Postu

    Aby się spełniło słowo Pańskie, z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego (2Krn 36,22).

    A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni (Ef 2,4-5).

    Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16).


    Bóg okazuje nam wierność, a przez miłosierdzie daje nam życie wieczne. Najgłębszym doświadczeniem Izraela po wyjściu z Egiptu jest wierność Boga. Historia ludu wybranego może być odczytywana jako historia zbawienia dzięki zaangażowaniu miłości Boga wobec Jego ludu. Nic nie zobowiązuje Boga do kochania stworzenia, a jednak On kocha.

    Izrael, który zdradza miłość, doświadcza niewoli. Deportacja do Babilonu i zniszczenie wszystkiego, co dla niego święte - świątyni, murów Jerozolimy, pałaców - pozwala zrozumieć ludowi Izraela, że wolność jest możliwa tylko poprzez wierność Bogu.

    Lud wybrany został wypędzony ze swojej ziemi, ale nigdy nie został wypędzony z serca Boga. I Bóg posługuje się Cyrusem, aby lud mógł powrócić do swojej ziemi.

    Często doceniamy ludzi, którzy już umarli. Podobnie potrafimy zatęsknić za Bogiem, kiedy doświadczamy upadku, bezsensu i nie potrafimy sobie sami poradzić. A Bóg zawsze otwiera drogi powrotu. Łaską jesteście zbawieni powtarza św. Paweł jak refren.

    Bóg kocha stworzony świat i swoje stworzenie. Kiedy św. Jan w Ewangelii mówi o świecie, ukazuje dwie perspektywy widzenia świata. Świat to miejsce działania władcy tego świata, ojca kłamstwa - szatana. Ale świat to również przestrzeń, w której Bóg dokonuje naszego zbawienia. Ta pierwsza perspektywa powinna nas skłonić do zastanowienia, jakie miejsce w naszym życiu zajmuje zło. A druga to pytanie o miejsce łaski. 

    Świat wciąż jest tworzony, jest tworzony każdą naszą decyzją. Zarówno zło jak i łaska próbują wpływać na nasze serce. Zło czyni świat miejscem wrogości, łaska zmienia go w przestrzeń miłosierdzia. 

    Obecność Boga w świecie osiągnęła swoją pełnię Jezusie. To właśnie Jezus swoim życiem i darem z siebie mówi nam o Bogu i Jego miłości do stworzenia. Całe Jego życie jest tym mówieniem do nas każdego dnia: Bóg tak umiłował świat, że Syna swego dał... Świat jest ogarnięty Bożą miłością. Wciąż możemy odczytywać ślady Jego miłości. 

    Za każdym razem, kiedy otwieramy się na łaskę, kiedy przebaczamy z serca, miłość Boga staje się widzialna i namacalna. Miłosierdzie sprawia, że historia Boga z Jego ludem jest historią zbawienia - powiedział papież Franciszek.

1. Jaki znak Bożej miłości wobec mnie zobaczyłem dzisiaj?

2. Czy odczytuję swoją osobistą historię jako historię świętą?

sobota, 13 marca 2021

Sobota III Tygodnia

 

   Co mam z tobą zrobić Efraimie? Co z tobą, Judo? Wasza miłość jest jak chmura o świtaniu lub jak rosa, która rano znika. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary; poznania Boga, a nie całopaleń (Oz 6,4.6).

    Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten poborca opłat. Poszczę dwa razy w tygodniu. Dziesięcinę oddaję ze wszystkiego, co nabywam (Łk 18, 11b-12).


    Doświadczenie konsekwencji grzechu, które nas przerastają i przytłaczają sprawia, że pojawia się pragnienie powrotu. Ale trzeba postawić sobie pytanie, czy to pragnienie powrotu jest szczere, czy rzeczywiście uznajemy, że Bóg jest tym jedynym, który może dać nam życie, czy jest to jedynie pragnienie powierzchowne, ot, tak na chwilę, dla oddechu, a później znów pójdziemy swoją drogą. Bóg anulował nam zadłużenie, a zatem znów można pożyć trochę na kredyt...

    Ozeasz wzywa do poznawania Pana, poznawania Tego, który kocha, troszczy się, ciosa słowami proroków, aby skorygować nasze niewłaściwe wybory,, bo prawdziwie kocha i nie może przymknąć oczu na to, co prowadzi ku tragedii. Poznawać Pana, Jego miłość, aby kochać. Za wiedzą idzie miłość. A kochając, dusza stara się szukać prawdy i przyoblekać się w nią - pisała św. Katarzyna ze Sieny. 

    Wiedza o nas samych, uznanie naszego ubóstwa, słabości, naszego grzechu, naszej małości, pozwala nam odkryć wielkość Bożej miłości, ogrom Jego miłosierdzia. Co mam z tobą zrobić? I obdarza przebaczeniem pełnym miłości. 

    Faryzeusz w świątyni zatrzymał się na tym co zewnętrzne, powierzchowne. składał ofiary i należności, ale nie miał miłości. Gardził ludźmi. Byli tylko tłem dla jego próżności i chwały. Miłości pragnę..., poznania Boga... A Bóg nie gardzi człowiekiem, każdego kocha i każdy jest cenny w Jego oczach. 

1. Czy nie jestem powierzchowny w  mojej relacji z Bogiem?

piątek, 12 marca 2021

Piątek III Tygodnia Wielkiego Postu

    Wróć, Izraelu, do Pana, swojego Boga, bo słaby się stałeś z powodu swoich nieprawości. Zabierzcie ze sobą słowa i zwróćcie się do Pana, swojego Boga; odezwijcie się do Niego, abyście nie otrzymali kary za nieprawość, lecz abyście otrzymali dobra (Oz 14,2-3).

    Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12,29-30).


    Wróć! Powrót zaczyna się od uznania swojej winy, własnych nieprawości.   Trzeba uznać, że złamałem przymierze miłości. Skrucha otwiera drogę powrotu. 

    Bóg, który jest Miłością, może tylko kochać. Uleczy niewierność, pozwoli usiąść w swoim cieniu, w Nim człowiek znajdzie odpoczynek i uzdrowienie. 

    Często myślimy, że przez pokutę i ofiary nasze grzechy zostaną zmazane, a Bóg oczekuje skruchy serca. Bez tego wewnętrznego nawrócenia nasz powrót do Boga jest ulotny i nietrwały. 

 Pan jest wiecznie otwartą bramą, która zaprasza nas do powrotu; wiecznie zielonym cyprysem, symbolem wiecznej dobroci Boga, która zwycięża zło i grzech.

    Odpowiedź Jezusa dana uczonemu w Piśmie to credo każdego religijnego Żyda. Słuchaj Izraelu - pierwsze przykazanie, które w Księdze Powtórzonego Prawa pojawia się wiele razy. 

    Fundamentem naszej relacji z Bogiem jest miłość. A miarą miłości do Boga jest nasza miłość do bliźniego. Często dajemy się ponieść naszemu egoizmowi, dumie, naszej wygodzie, a wówczas drugi człowiek zostaje odsunięty na dalszy plan. 

    Słuchaj Izraelu! Trzeba zacząć od słuchania, od otwarcia serca na Boży głos. W milczeniu wsłuchać się w Tego, który mówi, czego od nas oczekuje, zarówno wobec siebie jak i naszych bliźnich. 

1. Czy moim powrotom do Boga towarzyszy skrucha? 

    

    

czwartek, 11 marca 2021

Czwartek III Tygodnia Wielkiego Postu

    Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze powodziło. Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą (Jr 7, 23-24).

    Jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże (Łk 11,20).


    Pierwsze Boże przykazanie - słuchaj! Słuchaj, abyś mógł cieszyć się dobrem. Nie lubimy słuchać. Wolimy nastawiać uszy ku temu, co przyjemne, łatwe, błyszczące, szybkie, efektowne, wygodne. 

    Jest taki moment w życiu dziecka, kiedy zaczyna mówić nie wobec rodziców. Czasem odwraca się do rodziców plecami, dając jasno do zrozumienia, że nie będzie słuchać, nie będzie rozmawiać. Często nie jest nawet świadome, że zadaje ból swoim rodzicom, że swoją postawą okazuje brak szacunku, miłości, wdzięczności. To nie małego dziecka jest jakoś wpisane w rozwój osobowy człowieka i wymaga delikatności i wysiłku ze strony rodziców, by to odwracanie się plecami nie stało się nawykiem, by nie przerodziło się w zatwardziałość i przewrotność serca. 

    Podobnie postępuje z nami Bóg, słysząc nasze nie, kiedy pokazujemy Mu plecy zamiast twarzy, kiedy wybieramy zło zamiast dobra, kiedy wybieramy pozorne i chwilowe dobro, które przynosi tragiczne skutki. Jest delikatny i nie ustaje w wysiłku, aby chronić nasze serce przed zwykłą przewrotnością, która zamyka serce w skorupie egoizmu, czyni je twardym. 

    Człowiek potrafi wzgardzić delikatnością, wysiłkiem Tego, który kocha i podejmuje starania, a wówczas to nie małego dziecka staje się NIE świadomym przewrotnego i zatwardziałego serca, które nawet nie ukrywa, że wybiera to, co wygodne, łatwe, przyjemne, co jest egoistycznym i pozornym dobrem. 

    Potrzeba rzeczywiście interwencji Bożego palca, aby rozerwać tę skorupę egoizmu, czasem hedonizmu i nihilizmu. 

    Zatwardziałość tych, którzy wobec znaku uwolnienia niemego z władzy złego ducha, niemego, który zaczyna mówić jest tak wielka, jak zatwardziałość serca faraona. Wobec plagi komarów, którą zesłał Bóg na Egipt gestem Mojżesza, zaklinacze na dworze króla Egiptu mówili do niego: To palec Boży! Nie potrafili przeciwdziałać nieszczęściu. Jednak serce faraona tak stwardniało, że nie posłuchał ich

    Przeciwnicy Jezusa także nie potrafią w cudach Jezusa zobaczyć działania Bożego palca. Ich postawa jest wielkim NIE wobec Boga, wobec miłości, wobec dobra, wobec człowieka. Odwrócili się plecami, a nie twarzą i nie chcą zmiany. Zapamiętali się w uporze i zamknęli się na łaskę. 

1. Czy widzę delikatność i wysiłek Boga, który nie przestaje mnie poszukiwać, kiedy mówię swoje nie?