niedziela, 31 sierpnia 2025

XXII Niedziela Zwykła

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali (Łk 14,1.7).


    Zwyczajny obrazek. Dzień wolny – szabat, uroczysty posiłek. Ewangelia często ukazuje nam człowieczeństwo Jezusa. 

     Jezus nie jest ascetą jak Jan Chrzciciel, odczuwa radość z możliwości zaoferowania swojej przyjaźni i przesłania zbawienia wszystkim, którzy szczerze Go szukają. 

Dzisiaj widzimy Jezusa w domu faryzeusza. Został zaproszony i korzysta z okazji, aby mogli uchwycić spojrzenie samego Boga na ludzką rzeczywistość i zachowania. 

     Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca… Postawa gościa powinna być pełna pokory. Słuchając wskazania Jezusa, możemy uznać je za pewien żarcik nie na miejscu, a może także jako wskazanie związane z etykietą czy dobrym zachowaniem. Ale tak nie jest. To pozornie proste wskazanie ma głębsze znaczenie, ponieważ wprowadza nas w rzeczywistość pokory.

    Żyjemy w świecie kultu JA, przesadnego skupienia na sobie, co sprawia, że inny, drugi człowiek, staje się zwykłym przedmiotem, który może być przydatny, ale znaczenie ma niewielkie lub nie ma go wcale, bo ważne jest tylko moje JA. 

    Pokora nie oznacza zaprzeczenia potrzeby każdego człowieka, by kształtować i wzbogacać swoją osobowość  poprzez wysiłek, stając się dzięki temu coraz bardziej wartościowym członkiem społeczności. 

    Poczucie własnej wartości jest niesłychanie ważne, ma wymiar pedagogiczny, a prawdziwa pokora nie zaprzecza poczuciu własnej wartości – jest patrzeniem na siebie w prawdzie. 

    Pokora jest tym, co poczucie własnej wartości wzbogaca, dopełnia, ponieważ uświadamia nam, że wszystko pochodzi od Boga, że jesteśmy od Niego zależni i że wszystko, czym jesteśmy, opiera się na tej niewidzialnej, ale realnej więzi człowieka ze Stwórcą. Wszystko zostało nam dane. Pokorny człowiek uświadamia sobie swoją wartość i swoją małość wobec Bożego dzieła. 


Czym dla mnie jest pokora?

sobota, 30 sierpnia 2025

Sobota 21. Tygodnia Zwykłego

    Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali się zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować swoimi rękami, jak to wam przykazaliśmy (1 Tes 4,11).


    Święty Paweł zna gminy i wspólnoty, do których kieruje listy i jest z nich dumny, ponieważ docierają do niego informacje o postawach miłości, które świadczą o żywej wierze i praktykowaniu Ewangelii. 

    Tym, na co zwraca uwagę, jest zachęta do ciągłego wzrastania, do nieprzestawania na tym, co już zostało osiągnięte i wypracowane. Każdy z nas potrzebuje nieustannego rozwijania się i wzrastania. To jak wypychanie kamienia pod górę - jeśli nie podejmiesz wysiłku, stoczy się w dół. 

    Ten wysiłek wzrastania ma się jednak dokonywać w spokoju. Nie chodzi o jakieś zrywy, ale spokojny i ciągły wysiłek. Małymi krokami. Dlatego nie można się rozpraszać, ale koncentrować się na własnych obowiązkach, zaufać pracy własny rąk. 

    W tej codziennej wierności i w wysiłku wzrastania przejawia się miłość.


Jak podchodzę do moich codziennych obowiązków?

piątek, 29 sierpnia 2025

Piątek 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela

    A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi (Jr 1, 18).

    Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Heriodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę (Mk 6,17)


    Taki był Jan Chrzciciel - nieugiętą kolumną ze stali, której nie dało się nagiąć, obłaskawić, złagodzić twardości. Można było tylko ściąć. 

    W oczach świata prawda i sprawiedliwość ostatniego proroka przegrywają. Heriodiada potrafi zrealizować plan zemsty i mimo oporu Heroda ostatecznie doprowadza do śmierci Jana Chrzciciela. 

    Bezczelny cynizm, wykorzystanie własnej córki, podstęp. Niedawno pisałem, że są takie śluby i obietnice złożone Bogu, które nigdy nie powinny być złożone, a jeśli nawet w sposób nie do końca przemyślany złożone zostaną, nie powinny zostać wypełnione, ponieważ godzą w dobro drugiego. Herod nie potrafi się wycofać ze złej obietnicy, danej ludziom, nie Bogu. 

    Zło zwyciężyło. Siła zła, pobudzona cudzołóstwem, i fałszywą dumą, usuwa świadka, który ją odkrywa i nazywa po imieniu. I chociaż świat cieszy się ze swojego triumfu, to jednak prorok wychodzi z tej potyczki zwycięsko. Swoją śmiercią pokazuje, że wartości, których broni, są warte więcej niż życie - jest męczennikiem. 

czwartek, 28 sierpnia 2025

Czwartek 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Augustyna

    Teraz bowiem ożyliśmy, gdy wy trwacie w Panu. Jakież bowiem podziękowanie możemy za was złożyć Bogu za radość, którą odczuwamy z waszego powodu przed Bogiem naszym? (1 Tes 3,8-9).


    Pan Bóg daje nam dzisiaj piękne Słowo. W czasach niewiary i różnego rodzaju przeciwności, które się pojawiają w życiu społecznym, tak łatwo poddać się zniechęceniu i narzekaniu. Społeczny wskaźnik wiary wciąż przecież opada. A Słowo zaprasza nas do wdzięczności i radości za tych, którzy wierzą. To ich wiara, ich trwanie przy Ewangelii, jest źródłem otuchy i nadziei. I tak musimy się nauczyć patrzyć, by nie zgorzknieć w narzekaniu...

    Święty Paweł wie bardzo dobrze, że miłość, życie miłością, jest jedyną drogą, by po śmierci cieszyć się pełnią życia i szczęścia. Dlatego prosi w modlitwie za tymi, których zrodził do wiary: Pan niech pomnoży was liczebnie i niech spotęguje miłość waszą nawzajem do siebie i do wszystkich

    Ta miłość do wszystkich, a nawet nawzajem do siebie, bywa wyzwaniem. Czasem trudno nam zrozumieć to ewangeliczne wymaganie. Jak kochać tych, którzy nas ranią, krzywdzą, obrażają, zadają cierpienie? Wciąż musimy do tego dorastać, doświadczając miłości, która jest nam ofiarowana przez Boga bez żadnej miary i warunków. On ofiarowuje i oczekuje odpowiedzi, szanując naszą wolność. Tak samo nasz dar miłości zawsze będzie związany z oczekiwaniem na wolność tego, kto zechce ją przyjąć i pozytywnie odpowiedzieć. 


Czy potrafię czerpać nadzieję i radość z tego, że są wokół mnie ludzie wierzący i trwający przy Bogu?


środa, 27 sierpnia 2025

Środa 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Moniki

    Pamiętacie przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, aby nikomu z was nie być ciężarem. Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą (1 Tes 2,9).


    W pewien sposób ten fragment listu świętego Pawła można potraktować jako rodzaj autobiograficznego komentarza odnoszący się do jego pobytu wśród Tesaloniczan, gdzie głosił Dobrą Nowinę.

    To bardzo ważny tekst w całym Nowym Testamencie, bowiem powstał ze wszystkich najwcześniej, już ok. 51 roku. Paweł przybył do Tesaloniki w czasie drugiej wyprawy misyjnej, o czym wspominają Dzieje Apostolskie. To wtedy spędził tam trzy tygodnie, głosząc i pracując. 

    Działalność misyjna przyniosła owoce, o których Paweł wspomina z dumą ojca i apostoła, bo niektórzy uwierzyli i przyłączyli się do Pawła i Sylasa, podobnie wielka liczba czcicieli spośród pogan i niemało wpływowych kobiet. Ale to była jednak strona medalu. Była też druga grupa Żydów, którzy weszli w otwarty konflikt z Pawłem: unieśli się zawiścią, dobrali z agory jakichś zepsutych ludzi, i wywołując zbiegowisko, poruszyli miasto. Paweł ratował się ucieczką pod osłoną nocy. 

    Słowa z listu świadczą o wielkim oddaniu Pawła dla dzieła misyjnego - spala się w głoszeniu Ewangelii, kierując się ojcowską miłością. Z jednej strony wielki autorytet, z drugiej ojcowska miłość, która wypowiada się troską o dzieci zrodzone w wierze. Z tej troski zrodziły się listy, które mają chronić przed błędami, umacniać w wierze i nadziei. Paweł widzi, że ci, którym głosił, przyjęli Słowo z wiarą, nie jako słowo ludzkie, ale jako słowo Boga, dlatego to Słowo przynosi wśród Tesaloniczan owoce. 

    Jako ten, który często głosi Słowo, pytam dziś samego siebie, na ile hojnie się dzielę Ewangelią i doświadczeniem wiary. A jako ten, który także słucha głoszonego Słowa, pytam siebie, czy to słuchanie prowadzi mnie do przyjęcia Słowa, do wprowadzania go w życie...

wtorek, 26 sierpnia 2025

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

    W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów (J 2,1-2).


    Maryja była... Jezusa i Jego uczniów zaproszono... Maryja jest bliska nowożeńcom, zna ich, dlatego bardzo szybko będzie mogła zidentyfikować problem, który może ich radość zamienić w smutek i wstyd. 

   To ona jest w centrum wydarzeń związanych z weselem. Potrafi zobaczyć rzeczy, których inni jeszcze nie widzą. I nie chodzi tylko o brak wina, chociaż to w tym momencie wydawało się największą troską nowożeńców. Maryja potrafi zobaczyć w Jezusie Mesjasza i Pana, którego nikt inny jeszcze nie widzi. Uczniowie będą potrzebowali cudów, aby zrozumieć, kim Jezus jest. Ona nie potrzebuje znaków, by wyznać wiarę i powierzyć wszystko Jego mocy, Bożej mocy. 

    Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie... Publicznie, wobec sług wesela, zwraca się z zaufaniem do swojego Syna, w którym widzi swojego Mistrza i Pana, obiecanego Mesjasza i Zbawiciela. Uruchamia ten szczególny czas Jezusa, czas Jego mesjańskiej posługi, ową godzinę, która ostatnim dźwiękiem wybrzmi w tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania. 

    Za Jej sprawą dokonuje się ten pierwszy znak, odliczający czas Jezusa na zegarze zbawienia...



poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Uroczystość świętego Józefa Kalasancjusza

    Hiob wstał, rozdarł szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1,20-21).

W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” (Mt 18,1).


    Nazywany jest Hiobem Nowego Testamentu. Można powiedzieć, że należy do tych świętych, którzy w pełni przeżyli ostatnie błogosławieństwo, o którym mówi Jezus: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków4, którzy byli przed wami. 

    Cały trud życia poświęconego wychowaniu i trosce o najmniejszych upadał w gruzy na jego oczach i to za sprawą przede wszystkim współbraci, którzy przez własne ambicje, zaślepienie i umiłowanie ciemności grzechu prowadzili dzieło jego życia do katastrofy. Jeden z nich miał mówić do ponad osiemdziesięcioletniego starca: Doprowadziłem zakon do ruiny i nie spocznę, dopóki go całkowicie nie zniszczę. Wówczas św. Józef Kalasancjusz, zachowując spokój, przestrzegał go: Strzeż się kary Bożej, jaką wyrządzasz Kościołowi. Bój się, bo Jego gniew dotrze do ciebie bardzo szybko. Oponent miał zaledwie 35 lat, kiedy usłyszał słowa przestrogi. Dwa tygodnie później pojawiły się objawy choroby, która dwa miesiące później zakończyła jego niegodziwe życie.

    To nie zatrzymało działań przeciwnych Zakonowi i Kalasancjusz w oratorium domu generalnego wysłuchał decyzji o kasacie Bożego dzieła, któremu poświęcił swoje dojrzałe życie. A jednak umierał ze spokojem i nadzieją, mówiąc współbraciom, którzy przy nim wiernie trwali: Matka Boża z Gór mi to powiedziała, bym był zadowolony i w nic nie wątpił. Matka Boże z Gór - Madonna dei Monti, dla której miał wielką cześć.

    Osiem lat po śmierci Kalasancjusza zgromadzenie zostało przywrócone, a 21 października 1669 r. ostatecznie przywrócono do istnienia Zakon. Była to decyzja papieża Klemensa IX. 

niedziela, 24 sierpnia 2025

XXI Niedziela Zwykła

Przybędę, by zebrać wszystkie narody i języki; przyjdą i ujrzą moją chwałę (Iz  66,18b).

Kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? (Hbr 12,6-7).

Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi (13,29-30).


     Zbawienie jest, powinno być, bo może nie zawsze jest wśród naszych priorytetów, najważniejszą sprawą naszego życia. Podstawowym zadaniem religii jest poprowadzenie człowieka do zbawienia. Wiara i religijność, które nie prowadzą do zbawienia, stają się nie tylko bezużyteczne, ale i fałszywe, a można powiedzieć, że prawdopodobnie, a przynajmniej w wielu sytuacjach stają się szkodliwe. 

    Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? Jezus nie odpowiada liczbami, wskazuje na drogę, która prowadzi do zbawienia: usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. To zdanie jest kluczem, ale można łatwo wpaść w pułapkę moralizowania czy zbyt uduchowionych, bezcielesnych interpretacji.

     Brama zbawienia jest wąska, ponieważ jest ludzką bramą. A ludzkie możliwości są wąskie, trudne, przesiąknięte potem i cierpieniem. To jest brama, która odzwierciedla naszą ludzką nędzę. Bez tego przejścia przez wąską bramę doświadczenia własnej małości, grzeszności i kruchości, doświadczenia naszej ludzkiej nędzy, nie ma autentycznego doświadczenia religijnego i nie ma zbawienia.

     Autor Listu do Hebrajczyków mówi nam, że Bóg nie tylko oferuje nam wąską bramę zbawienia, ale także pomaga nam przez nią przejść. Czasami robi to, korygując nas, pomagając nam zmienić kierunek naszego życia. A wprowadzanie zmian jest trudne i często bolesne.

Czy wciąż widzę w sobie to, co wymaga Bożej łaski i przemiany? A może już uważam się za doskonałego?

sobota, 23 sierpnia 2025

Sobota 20. Tygodnia Zwykłego

    Wtedy Rut padła na twarz, oddając pokłon aż do ziemi i zawołała: "Dlaczego darzysz mnie życzliwością, tak iż mnie uznajesz, choć jestem obcą?" Odpowiedział jej Booz: "Oznajmiono mi dokładnie to wszystko, co uczyniłaś swoje teściowej po śmierci swego męża: opuściłaś ojca swego i matkę swoją, i swoją ziemię rodzinną, a przyszłaś do narodu, którego przedtem nie znałaś" (Rt 2,10-11).


    Bohaterowie tej Księgi Starego Testamentu nie są wielkimi, znaczącymi postaciami, wielkimi mędrcami czy prorokami. Są to osoby, które poprzez prostotę codziennego życia, hojność i oddanie, z jakim żyją i podejmują decyzje, sprawiają, że możliwa staje się nadzieja. 

    Młoda Rut poprzez dar ze swojego życia sprawia, że błogosławieństwo dociera do domu jej teściowej - Noemi. Ona sama również doświadcza miłości męża, a z ich małżeństwa rodzi się syn, dziadek króla Dawida. 

    Wsłuchuję się w słowa Booza, które wypowiada do Rut: Nie chodź zbierać kłosów na innym polu i nie odchodź stąd... I chcę usłyszeć w tym wskazaniu słowo samego Boga. Może inne pola, inne miejsca wydają się bardziej urodzajne, ale jesteśmy zaproszeni do wierności, do podążania za Panem. Nagrodą za wierność jest błogosławieństwo i szczęście. 

    Za miłość Rut Pan ją pobłogosławił, czyniąc ją częścią domu Booza. Z obcej stała się cząstką ludu wybranego. Bóg dał jej syna, któremu nadano imię Obed, który jest ojcem Jessego, ojca Dawida. Rut wchodzi do drzewa genealogicznego Jezusa Chrystusa, potomka Dawida, jako jedna z czterech kobiet, które zostają wymienione. To Bóg umieszcza ją w domu Judy, aby historia Izraela stała się powszechną historią zbawienia. 

    Psalm, który towarzyszy liturgii może być naszą odpowiedzią, dziękczynieniem za każde błogosławieństwo, które otrzymujemy i które staje się naszym udziałem każdego dnia dzięki Bożej dobroci: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu i chodzi Jego drogami...



piątek, 22 sierpnia 2025

Piątek 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. Najświętszej Maryi Panny, Królowej

    W czasach, gdy rządzili sędziowie, nastał głód w kraju. Z Betlejem judzkiego wyszedł pewien człowiek ze swoją żoną i swymi dwoma synami, aby osiedlić się w ziemi Moabu. Ten człowiek, imieniem Elimelek, mąż Noemi, zmarł, a Noemi pozostała ze swymi dwoma synami. Mieszkali tam około dziesięciu lat. Obaj synowie również zmarli, a kobieta pozostała, przeżywszy obu swych synów i swego męża (Rt 1,1.3.5). 


    Lekturę Księgi Rut warto uzupełnić Midraszem (komentarzem żydowskim) poświęconym tej księdze, ponieważ pozwala głębiej spojrzeć na to, co kryje się za prostą historią rodziny, z której wyjdzie w przyszłości Mesjasz... 

    W czasach, gdy rządzili sędziowie... To nie tylko informacja o chronologii opisywanych wydarzeń. To również informacja, że był to czas, kiedy nie było króla w Izraelu i każdy czynił to, co było słuszne w jego własnych oczach

    Elimelek również postępuje według własnego osądu, który daleki jest od Bożego planu. W czasach głodu biedota przychodziła do ludzi bogatych, prosząc o chleb. Takie było zadanie ludzi bogatych - pomagać swojemu ludowi zarówno w kwestiach materialnych jak i chronić przez pójściem za fałszywymi bogami. 

    Elimelek kieruje się jednak egoizmem, nie chce dzielić się chlebem, dlatego postanawia uciec do obcej ziemi, opuszcza ziemię daną przez Boga. Wyrusza, by zamieszkać wśród pogan. Nie zamierza osiedlać się tam na stałe, przecież los się odwróci, dlatego nie wybiera na miejsce osiedlenia żadnej wioski czy miasta pogan - zamieszkuje na polu, na chwilę...

    Egoizm, który poprowadził go do ziemi pogan, przynosi także tragiczne owoce: śmierć głowy rodziny i dwóch jego synów. To pierwsza lekcja tej księgi: egoizm, zamknięcie na drugiego człowieka i na Boga, prowadzi nas od życia ku śmierci, od życia zgodnego z wolą Boga do życia według zasad świata, które prowadzą do katastrofy. 

    Noemi, wdowa po Elimeleku, z kobiety zamożnej i szlachetnej, staje się uciekinierką, wdową, biedaczką... Uznaje siebie za osobę przegraną, bez nadziei, dotkniętą losem i dotkniętą przez Boga, co jest konsekwencją opuszczenia ziemi obiecanej: jestem zbyt stara... jestem nieszczęśliwsza od was, gdyż podniosła się przeciw mnie dłoń Pana. Podejmuje decyzję o powrocie do ziemi, z której wyszła. I tu zaczyna się historia jej synowej Rut, która postanawia towarzyszyć Noemi. Rut, synowa, wdowa po jednym z jej synów, postanawia pozostać: gdzie ty pójdziesz, ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam będę pogrzebana - mówi dalej Rut. 

    Po tym wyznaniu wiary Noemi zrozumiała, że wszystko,  na co Bóg pozwolił w jej życiu, wszystkie cierpienia, których doświadczyła: głód, ucieczka, ubóstwo, śmierć męża i synów, było przygotowaniem do tej chwili. Zrozumiała, że jest narzędziem, którym Bóg się posługuje, by wprowadzić Rut do ludu, z którego narodzi się później Mesjasz.

    Są chwile, kiedy przychodzi Boże światło i wiele rzeczy niezrozumiałych i trudnych nabiera sensu. Możemy wtedy zrozumieć, że wszystko jest łaską, wszystko jest objęte Bożym miłosierdziem. Bóg nie pozwoliłby na żadne zło, gdy nie wiedział, że wyprowadzi z niego dobro - mówił św. Augustyn.

    Piękne Słowo dała nam Liturgia we wspomnienie Tej, z której narodził się Pan i Zbawiciel, wywodzący się z ziemi, z pokolenia Judy, z Betlejem, do którego weszła dzięki Noemi także Rut Moabitka.


Czy patrząc z dystansu na historię własnego życia, potrafię zobaczyć, że wszystko jest łaską?



czwartek, 21 sierpnia 2025

Czwartek 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Piusa X

    Jefte złożył też ślub Panu: «Jeżeli sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto pierwszy wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną» (Sdz 11,30-31).


     Jefte miał doświadczenie Boga i wierzył, ale jego wiara jest jeszcze wiarą niedojrzałą, opartą w pewien sposób na wymianie handlowej: jeśli Pan Bóg coś zrobi, to ja również uczynię coś dla Boga... 

    Składa bardzo dziwną obietnicę, bowiem pośród Izraela nie praktykowano ofiar z ludzi. Sam Bóg wyraźnie to podkreślił, zatrzymując dłoń Abrahama nad Izaakiem położonym na ołtarzu. A Jefte zobowiązuje się do złożenia w ofierze pierwszej osoby, która wyjdzie mu na spotkanie po zwycięstwie. I tą osobą była jego własna córka. Jefte złożył zobowiązanie, którego źródła można szukać w wierzeniach pogańskich, złe zobowiązanie. Co więcej, dotrzymał swojego ślubu, skazując na śmierć własne dziecko. 

    Są jednak takie ślubowania, takie zobowiązania zaciągane przed Bogiem, które nigdy nie powinny zostać złożone. Ślubowań należy dotrzymywać, kiedy są one dobre i dotyczą dobra. Kiedy jednak są one złe, oparte na złym fundamencie, kiedy wyrządzają zło, nigdy nie powinny być wypełnione, nawet jeśli zostały złożone... 

    Patrząc na ślub Jeftego warto zapytać siebie, czy nie zaciągamy wobec Boga zobowiązań, które wcale nie muszą się Bogu podobać, które nie są zgodne z Jego wolą? I wreszcie, czy nie opieramy naszej relacji  z Bogiem na swoistej wymianie handlowej, jakbyśmy mogli zapłacić za dary, które otrzymujemy z Jego ręki...

środa, 20 sierpnia 2025

Środa 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Bernarda

    Wszyscy możni miasta Sychem oraz cały gród Millo zgromadzili się i przyszedłszy pod dąb, gdzie stała stela w Sychem, ogłosili Abimeleka królem ( Sdz 9,6).


    Żądza władzy prowadzi Abimeleka do spisku i wymordowania braci, synów Gedeona. Wówczas zostaje ogłoszony królem przez możnych Sychem, Kananejczyków, którzy czczą Baala. To takie ludzkie, kiedy odchodzi się od Boga, a sercem zaczynają rządzić ambicja i złe pragnienia. 

    To jest tło bajki, którą wypowiada Jotam, jedyny ocalały z rzezi. Próbuje uświadomić błąd, jaki popełnili możni z Sychem, powierzając władzę Abimelekowi. Krzew cierniowy nie potrafi dać cienia, a każdy, kto się zbliży, by szukać osłony od słońca zostanie zraniony kolcami. 

    Ci, którzy mogli być wybrani ze względu na swoją użyteczność: drzewo oliwne, figowiec czy winorośl, nie przyjmują nominacji, nie chcąc rezygnować z tego, czym mogą obdarowywać. Tylko bezużyteczny cierniowy krzew przyjmuje koronę, a jego władza prowadzi do katastrofy. Symbolem tej katastrofy jest haniebna śmierć Abimeleka, samozwańczego króla, zaślepionego ambicją.

     Ten, kto pożąda władzy i nie liczy się z Bogiem i drugim człowiekiem, nigdy nie powinien jej otrzymać.

wtorek, 19 sierpnia 2025

Wtorek 20. Tygodnia Zwykłego

    Oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod terebintem w Ofra, które należało do Joasza z rodu Abiezera. Gedeon, syn jego, młócił na klepisku zboże, aby je ukryć przed Madianitami. I ukazał mu się Anioł Pana. «Pan jest z tobą - rzekł mu - dzielny wojowniku!» (Sdz 6,11-12).


    Spocony, oblepiony pyłem młóconego zboża, uzbrojony w cep, wykonujący swoją pracę pośpiesznie, by ukryć omłot przed wrogiem. Tak wyglądał Gedeon, kiedy przyszedł do niego Anioł, nazywając go dzielnym wojownikiem... 

    To mogło zabrzmieć jak drwina. A jednak Gedeon podejmuje dialog. Jest bardzo sceptyczny, prosi o dowody, sam uznaje się za zbyt małego i niegodnego... Zarzuca nawet Bogu, że zapomniał, że nie interweniuje w obronie swojego ludu: gdzież są te wszystkie dziwy, o których opowiadają nam ojcowie nasi, mówiąc: "Czyż Pan nie wywiódł nas z Egiptu?" A oto teraz Pan nas opuścił...

    Bóg przyjmuje narzekanie, jest cierpliwy wobec wątpliwości i niepewności Gedeona. Bóg zna jego talenty, dlatego wzywa go po imieniu i posyła: Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z rąk Madianitów...

    Bóg zawsze towarzyszy nam ze swoją łaską, prosi o zaufanie, zna nasze mocne strony, nasze talenty i umiejętności. Kiedy potrafimy Mu zaufać i oddać się w Jego ręce, może dokonać przez nas wielkich rzeczy. Nawet kiedy nasze doświadczenie mówi nam: przecież ród mój jest najbiedniejszy, a ja jestem ostatni... Bóg ma upodobanie w małych, bo przez nie może dokonywać wielkich rzeczy...


Czy potrafię zobaczyć i zaufać, że w mojej słabości i kruchości Bóg może objawić swoją moc?


poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Poniedziałek 20. Tygodnia Zwykłego

    Wówczas Pan wzbudził sędziów, by wybawili ich z ręki tych, którzy ich uciskali. Kiedy zaś Pan wzbudzał sędziów dla nich, Pan był z sędzią i wybawiał ich z ręki nieprzyjaciół, póki żył sędzia. Pan bowiem litował się, gdy jęczeli pod jarzmem swoich ciemięzców i prześladowców (Sdz 2,16.18).


    Stary Testament uczy nas odczytywać wydarzenia w świetle wiary. Interpretować zdarzenia z pewnej perspektywy, aby zobaczyć we wszystkim działanie samego Boga pośród ludu.

    Bliskość relacji jaką Izraelici mieli z Bogiem, który ich prowadził, sprawiła, że zaczęli Mu przypisywać bardzo ludzkie zachowania i postawy: zapłonął gniew Pana, ręka Pana była przeciwko nim na ich nieszczęście. Ta interpretacja historii, ukazująca Boga karzącego, nie przeszkadza im pamiętać, że Bóg jest miłosierny. W powoływaniu sędziów dostrzegają Boże narzędzia, które chronią lud przed całkowitym wyginięciem. Pan bowiem litował się, gdy jęczeli pod jarzmem swoich ciemiężców.

    Grzech niesie z sobą konsekwencje, z którymi człowiek musi się zmagać, ale Bóg, pomimo ludzkiej niewierności, stawia na naszej drodze ludzi, którzy są Jego narzędziami. To oni sprawiają, że nasza więź z Bogiem nie jest zerwana w sposób ostateczny, że wciąż należymy do wspólnoty wierzących.

    Nawet kiedy się oddalamy od Boga, uparcie trwając na drogach dalekich od Niego, które niszczą nas i naszych bliskich, Bóg zachowuje swoją wierność i zawsze stoi po stronie człowieka. 

    Takie jest doświadczenie ludu: Bóg jest po stronie ludu, ponieważ kocha, a ten kto kocha nie godzi się na cierpienie tych, których kocha. Z miłości rodzi się litość i zmiłowanie. Jak to dobrze, że ponad naszym grzechem i niewiernością jest wola Boga, który kocha i nie męczy się przebaczeniem...


Czy mam doświadczenie odnalezienia mnie przez Boga?

niedziela, 17 sierpnia 2025

XX Niedziela Zwykła

Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby On już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam (Łk 12,49-51).


     W Europie i w Polsce jest upalnie i gorąco. Dopiero co wróciłem z pielgrzymki do Santiago, gdzie ogień trawi olbrzymie przestrzenie lasów. Ale my wciąż żyjemy w religijnie zimnym świecie.

     I w tym świecie, w którym przyszło nam żyć, w którym wszystko wolno, w którym dominuje relatywizm, Jezus przychodzi i nie uspokaja nas dzisiaj. To ten sam Chrystus,, który mówił: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, a Ja was pokrzepię, uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie…, pokój zostawiam wam…

     W nauczaniu Jezusa znajdziemy wiele paradoksów. W jednej chwili mówi, że jest pokorny i łagodny, a Jego jarzmo – Jego krzyż – lekki. A oto teraz słyszymy, że nie przychodzi z pokojem, lecz przynosi podział i miecz.

     Bóg jest światłością i nie ma w Nim nic ciemnego czy złego, ale doświadczenie Boga i życie wiarą nie zawsze będzie czymś, co uspokaja, co przynosi pokój. Bóg może również zasiewać w nas niepokój, wytrącać nas z wygodnego życie, by obudzić w nas na nowo życie. 

    Jezus jest znakiem sprzeciwu. Wielka pasja i oddanie Bożym sprawom prowadzi Go do męki i oddania własnego życia. Jako uczniowie, którzy czerpią z Ewangelii, staniemy się również znakiem sprzeciwu.

     Jezus domaga się odpowiedzi: tak lub nie. Nie ma miejsca na obojętność, na bycie letnim czy przeciętnym. Wybór Jezusa oznacza odwagę, która pochodzi  z przekonania, że wiem, w kim złożyłem swoją nadzieję.


    Czyje życie uważam za bardziej udane: dzisiejszych idoli i celebrytów, czy Jezusa? Kto jest dla mnie wzorem?


    

sobota, 16 sierpnia 2025

Sobota 19. Tygodnia Zwykłego

    Jozue przemówił do całego narodu: "Bójcie się Pana i służcie Mu ze szczerością i wiernością! Usuńcie bóstwa, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki i w Egipcie, a służcie Panu! Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu" (Joz 24,14-15).


    Przeszli przez pustynię, a później przekroczyli Jordan. Potomkowie tych, którzy wyszli z Egiptu i większości pomarli. Pustynia była czasem zmagań, wierności i niewierności. 

    A teraz, kiedy Izrael zajmuje ziemie po obu stronach Jordanu, każde plemię musi podjąć osobistą decyzję - służyć Bogu czy służyć bóstwom. 

    Proces, który powinien dokonać się w sercu każdego, kto świadomie wkracza na drogę wiary, kiedy przylgnięcie do Boga przestaje być jedynie otrzymanym po ojcach dziedzictwem, a staje się osobistą decyzją, która niesie ze sobą przywileje, ale również konsekwencje. 

    Ta decyzja nie może być decyzją ślepą - kiedy człowiek ma doświadczenie Boga, doświadczenie tego wszystkiego, czego Bóg dokonuje w życiu człowieka, wówczas może świadomie zdecydować. Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy? 

    Jozue wprost wskazuje, że decyzja podjęta w pewnej euforii po wejściu do ziemi obiecanej może być decyzją słabą, bez korzeni, dlatego też ostrzega przed konsekwencjami niewierności, mówi o chwiejności ludu, którą poznał, służąc przy boku Mojżesza. Wszystko jest jasne. 

    W sakramencie chrztu decyzję najczęściej podejmuje za nas ktoś inny. Ale każdy chrześcijanin jest wezwany do wzrastania. Musi w pewnym momencie swojego życia podjąć decyzję, komu chce służyć. Dokonać wyboru Jezusa jako swojego Pana lub Go odrzucić. Wobec Jezusa, uczciwie idąc po drogach wiary, nie da się pozostać obojętnym. Bóg szanuje naszą wolność, ale również uświadamia nam, że za podjętą decyzją kryją się konkretne konsekwencje...


Czy Jezus jest moim Panem i Zbawicielem? Komu służę?

piątek, 15 sierpnia 2025

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

    Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę (Łk 1, 39-41).


    Zaraz po Zwiastowaniu Maryja wyrusza w drogę. Mogła spokojnie usiąść w Nazarecie i kontemplować tajemnicę, którą ogłosił Jej anioł, do której została zaproszona i która wywróciła jej życie. A jednak ruszyła w drogę... 

    Postąpiła zupełnie odwrotnie niż można się było spodziewać. Wystarczyło, że w słowach anioła znalazła informację, że krewna oczekuje dziecka, a jest w podeszłym wieku. Rusza do do domu Elżbiety i Zachariasza, by służyć pomocą, towarzyszyć i wspierać. 

    I pod tym względem Maryja jest wzorem uczniów Chrystusa.  Uczniów pielgrzymów, którzy ciągle są w drodze, uważnie słuchają i niosą radość nadziei i pokoju. Maryja wychodzi, rusza w drogę, aby spotkać i zbliżyć się do drugiego człowieka. Nie zamyka się w sobie, nie koncentruje się na sobie, chociaż rozważa w swoim sercu to, co zostało Jej powierzone. 

    Jak mówił papież Franciszek, Maryja jest obrazem Kościoła w drodze, który kontempluje Słowo i rusza na spotkanie człowieka. Jesteśmy zaproszeni, szczególnie w tym roku, by być pielgrzymami nadziei....


Czy nie koncentruję się na sobie, zamykając się na innych?

czwartek, 14 sierpnia 2025

Czwartek 19. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Maksymiliana

    Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18,21-22).


    Piotr był dobrym obserwatorem. Widział Jezusa, który przebacza. Chce być Jego uczniem, naśladować Go, ale ile razy można przebaczać?

    Jezus nie używa kalkulatora. Jego odpowiedź jest jasna - zawsze. To nie znaczy, że jest to odpowiedź prosta. Nie pozostawia jednak żadnej wątpliwości. 

    Każdy człowiek przynajmniej raz w życiu doświadczył radości i pokoju z otrzymanego przebaczenia. Z pewnością też każdy zna trudność, jaka jest związana z proszeniem o przebaczenie. Przyznać się do błędu, do winy i poprosić o wybaczenie.

    Przypowieść Jezusa pokazuje, że ani król, ani jego słudzy nie byli zdolni do przebaczenia. Brak przebaczenia wobec tego, kto nas skrzywdził, ogranicza Boże miłosierdzie wobec nas. Kto nie przebacza, nie jest zdolny do otrzymania przebaczenia. Życie duchem przebaczenia jest trudne, ale jest także bardzo potrzebne. 


Czy potrafię prosić o przebaczenie?

środa, 13 sierpnia 2025

Środa 19. Tygodnia Zwykłego

    Nie powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we wszystkich znakach i cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi egipskiej wobec faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju; ani równy mocą ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał Mojżesz na oczach całego Izraela (Pwt 34,10-12).


    Mojżesz odcisnął trwałe znamię na dziejach narodu wybranego. Kiedy jest wspominany przez Izraelitów, z zasady dodaje się zawsze, że nie powstał w Izraelu prorok podobny do Mojżesza. Dopiero św. Jan w swojej Ewangelii dokona zestawienia Mojżesza z Jezusem: Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa

    Mojżesz miał sto dwadzieścia lat - umarł po wykonaniu tego, co Pan dał mu do zrobienia. Umarł po tym, jak zobaczył ziemię obiecaną Abrahamowi, chociaż sam nigdy nie postawił na niej stopy i nie objął jej w posiadanie. Przyjaźń z Bogiem, z którym modlił się twarzą w twarz, osobista dyskretna relacja były obecne w życiu Mojżesza aż do jego śmierci, tak dyskretnej, że nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień.


Czy potrafię odczytywać wydarzenia Starego Testamentu w perspektywie dzieła zbawienia dokonanego przez Jezusa?

wtorek, 12 sierpnia 2025

Wtorek 19. Tygodnia Zwykłego

    Mojżesz odezwał się tymi słowami do Izraela: "Dziś mam już sto dwadzieścia lat. Nie mogę swobodnie chodzić. Pan mi powiedział, nie przejdziesz tego Jordanu... Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci" (Pwt 31,1-2.6).


    Wsłuchuję się w spokój głosu Mojżesza, który po 40 latach wędrowania i prowadzenia ludu Izraela po pustyni ku ziemi obiecanej, wie już i ogłasza, że on sam Jordanu nie przekroczy. 

    Jest obrazem ufności wobec Tego, który go wezwał. I tą ufnością próbuje zarazić cały lud, któremu towarzyszył: Pan Bóg twój idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci

    Ta ufność Mojżesza i wewnętrzny spokój wypływa z przekonania, że Boży plan jest realizowany. Nie jest najważniejsze to, kto go realizuje. Mojżesz przekazuje stery młodzieńcowi - Jozuemu.

    Może to powinien być pewien wzorzec i zasada życia dla wielu, którzy pełnią jakąkolwiek władzę, także w Kościele. Wolność i brak przywiązania do urzędów, do godności i funkcji, ale także do rezultatów własnego działania. Wolność od myślenia, że beze mnie się nie uda, że nikt nie zastąpi... Zostawić wszystko w zaufaniu w dobrych dłoniach Boga, który kocha i prowadzi swoje dzieło.


Kto lub co daje mi poczucie bezpieczeństwa? Na ile jest wolny i potrafię ufać Bogu?

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Poniedziałek 19. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Klary

    A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, Bóg twój? Tylko tego, byś się bał Pana, Boga swojego, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twemu, z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twego dobra (Pwt 10,12-13). 


    Czy można kogoś kochać i jednocześnie się go bać? Bojaźń Boża jest tą formą miłości, w której człowiek nie chce wybierać grzechu, by nie zasmucić Boga. Chodzić Jego drogami, oznacza podjąć konkretne wskazania, które Bóg zawarł w Prawie. 

    Przestrzeganie Prawa przynosi człowiekowi szczęście. Przykazania są darem miłości: Bóg wymaga, ponieważ kocha swój lud. Jego miłość rozszerza się jednak poza naród wybrany. Bóg wzywa do miłowania obcych, przybyszów. To było ważne wskazanie dla narodu, któremu trudno było pogodzić wybranie z powszechną miłością. 


Czym dla mnie jest bojaźń Bożą?

niedziela, 10 sierpnia 2025

XIX Niedziela Zwykła

    Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?» (Łk 12,41).


    Zatrzymajmy się przy tym pytaniu Piotra: czy do nas mówisz? czy też do wszystkich? Widać myślenie: my i oni. 

    Przypowieść opowiedziana przez Jezusa ma służy temu, by słuchacze zrozumieli przekaz. Uczniowie raczej rozumieją słowa Jezusa, a Piotr, jak zawsze spontaniczny w reakcjach, zadaje pytanie.

    Słysząc to pytanie można odnieść wrażenie, że jest wyraźny podział. My należymy do tych wyjątkowych, wybranych, jesteśmy już doskonali. Oni zaś mają przed sobą jeszcze długą drogę. Można też odczytać te słowa jako świadomość Piotra, że komu więcej dano, od tego więcej się będzie wymagać. 

    Często można się dzisiaj spotkać z taką postawą: jesteśmy ochrzczeni, więc czegóż chcieć więcej. Odpowiedź Jezusa zdaje się mówić: nie wystarczy... nie wystarczy się ochrzcić, nie wystarczy przestrzegać zasad...

    Wszystko jest wartością, nasz chrzest, nasze bycie uczniem, ale kiedy potrafimy zachować czujność sług, kiedy potrafimy być spójni w tym, co mówimy i robimy. Właśnie świadomość tego, że jesteśmy jedynie sługami, mamy cel w życiu - być dla innych, którzy mają swoją godność. 

    Pogarda wobec drugiego, wynoszenie się nad innych i uważanie się za doskonałego jest grzechem. Można mieć wiele wspaniałych rad dla innych, a nie potrafić zastosować ich do siebie. 

    Kiedy nie znamy swojego miejsca, nie mamy świadomości, że wciąż jesteśmy tylko uczniami, bardzo łatwo na drodze podążania za Chrystusem spowodować, że nasze Ego urośnie do monstrualnych rozmiarów, a wtedy zamiast być świadkami, staniemy się jedynie zgorszeniem i pośmiewiskiem. 

sobota, 9 sierpnia 2025

Święto św. Edyty Stein, s. Benedykty od Krzyża

    To mówi Pan: "Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić do jej serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy wychodziła z egipskiego kraju (Oz 2,16b).


    Prorok Ozeasz działa w VIII wieku, w królestwie północnym, gdzie próbowano pogodzić kult Jahwe z kultem pogańskim oraz kultem cielców postawionych przez Jeroboama. Ozeasz występuje przeciwko fałszywemu kultowi, wzywając do nawrócenia. 

    Pan wykorzystuje osobistą sytuację proroka, aby przekazać ludziom swoje Słowo. Żona Ozeasza była mu niewierna. W takiej sytuacji  mógłby on zerwać z nią relację i wyrzec się jej, tak jak Pan chciał to zrobić na początku wobec niewierności Izraela. Jednak serce Boga nie potrafi wyrzec się swoich dzieci. Historia przybiera inny bieg.

    Księga Ozeasza opowiada historię relacji Boga z Izraelem w trzech czasach: przeszłym, teraźniejszym i przyszłym. I chociaż jesteśmy na samym początku, dotykamy już przyszłości - odnowienia miłości. Bóg pragnie przemówić do serca Izraela, wrócić do tego momentu, kiedy zawarte zostało przymierze między Bogiem i ludem wybranym, w czasie wyjścia z niewoli egipskiej. Poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.

    Boże miłosierdzie prowadzi nas nieprzewidywalnymi drogami, ale zawsze otwiera przed człowiekiem nowe szanse i możliwości. 

piątek, 8 sierpnia 2025

Piątek 18. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Dominika

    Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16,24).


    Słowa Jezusa mogą wprawić w zakłopotanie, wywołać złe samopoczucie. Dlaczego mam rezygnować z siebie? Nie chcę przekreślić siebie, przestać być tym, kim jestem. Kiedyś ktoś śpiewał: świat się już tylko ze mną kręci, gwiazdy płoną jak stal. Skasowałaś mnie w swej pamięci, aż mi siebie jest żal. 

    Można zrozumieć, że ktoś skasuje znajomość, przekreśli, zerwie kontakty. Ale czemu mam przekreślać, kasować sam siebie?

    A z drugiej strony, jeżeli się rozejrzymy wokół siebie, z pewnością znajdziemy ludzi obsesyjnie skupionych na sobie, na swoim ego, tak mocno skoncentrowanych na własnym zdrowiu, interesach, czasem władzy na innymi, że w końcu zostają sami - świat się już tylko ze mną kręci... aż mi siebie jest żal.

    Kiedy człowiek stawia siebie w centrum wszechświata, najczęściej prowadzi do ruiny - samego siebie i przy okazji bardzo wielu ludzi. Kiedy człowiek myśli, że jest pępkiem świata, najczęściej zostaje tylko pępkiem... bez świata i bez ludzi. Małym pępkiem, który zgromadzi trochę brudu  i nic więcej.

    Nie da się nawiązać relacji z drugim człowiekiem, kiedy nie potrafi zrezygnować z siebie, ustąpić. Zaprzeć się samego siebie, zrezygnować z bycia centrum świata. Każda relacja jest też związana z krzyżem, cierpieniem, bo mimo dobrych chęci potrafimy ranić, czasem boleśnie. Zrezygnować z siebie, otworzyć się na drugiego człowieka, na relację i być jednym z braci i sióstr - to droga, by znaleźć siebie, swoje miejsce w świecie. 

    Kiedy tak popatrzymy na życie, by nadać mu sens, będzie można przyznać rację Jezusowi. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swojej duszy szkodę poniósł?

czwartek, 7 sierpnia 2025

Czwartek 18. Tygodnia Zwykłego

    Ponieważ mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję (Lb 20,12b).


    Wędrówka przez pustynię nie była łatwa. Jakby Pan Bóg pokazywał, że wolność, chociaż jest darem, wymaga wysiłku człowieka, aby ją mógł posiadać. 

    Wobec protestów ludu przeciwko Bogu i jego wybrańcom: Mojżeszowi i Aaronowi, kolejny raz Bóg przychodzi z pomocą i obdarza wodą. 

    Ale to była również chwila zwątpienia Mojżesza i Aarona. Kolejne szemranie, narzekanie, a nawet bunt ludu prowadzi do tego, że sam dotąd niezachwiany Mojżesz nie do końca potrafi Bogu zaufać. Czy potrafimy  tej skały wyprowadzić dla was wodę? Pytał Izraelitów, ale tak naprawdę pytał samego Boga, czy ma moc, aby wyprowadzić wodę ze skały pośród pustyni. Dlatego uderzył dwa razy laską, która wcześniej rozchyliła morze, by mogli przejść. Miał tylko przemówić do skały...

    Konsekwencją zwątpienia jest utrata daru, jakim było wprowadzenie Izraelitów do ziemi obiecanej.


Czy mam świadomość, że moje narzekanie i krytykanctwo mogą w kimś innym rodzić zwątpienie, smutek, odbierać radość bycia w Kościele?

środa, 6 sierpnia 2025

Święto Przemienienia Pańskiego

    Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ale nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości (2P 1,16).


    Również w początkach Kościoła dochodziło do prób dyskredytowania prawdy o Jezusie. To nie jest wymysł naszych czasów. Dlatego św. Piotr wyraźnie wskazuje, że przekaz Ewangelii, słów i dzieł Jezusa, to nie mity, do których wielu chciałoby Ewangelię zaszeregować, ale rzetelny przekaz świadków - naocznych świadków, którzy Go znali, słuchali, widzieli Jego dzieła, widzieli i poznali Jego moc i wielkość. 

    Poznanie Jezusa i dar Ducha Świętego sprawia, że tej prawdy o Jezusie nie można zatrzymać dla siebie. Kto poznaje, niejako zostaje zmuszony, aby głosić, aby dzielić się tym, co zostało mu dane. 

    Nasze poznanie Jezusa opiera się na zgłębianiu Dobrej Nowiny o Zbawieniu, wsłuchiwaniu się i wpatrywaniu w Jezusa, który głosi i działa, co przekazali Ewangeliści. To z tego poznania rodzi się pragnienie, by o Jezusie mówić, by głosić dzieło zbawienia człowieka, którego On dokonał, wyzwolenia z niewoli grzechu i śmierci.

    Konieczna jest kontemplacja, nie tylko czytanie, aby głosić to, co jest kontemplowane: nikt, kto odczuwa miłość Boga w swojej duszy, nie może zatrzymać tego dla siebie; poczuje potrzebę powiedzenia o tym swojej rodzinie, sąsiadom, w swojej pracy.

    Kiedy potrafimy zachwycić się Jezusem, jak apostołowie na górze Tabor, wtedy w sposób naturalny stajemy się świadkami. Nie możemy nie mówić, cośmy widzieli i słyszeli... Świadkowie nie mogą milczeć.


Jakie starania podejmuję, by poznawać Jezusa?