Wspominamy zmarłych. Nasze umysły i wspomnienia wracają do naszych zmarłych, tych, których znaliśmy, tych, którzy byli częścią naszej rodziny, tych, którzy byli częścią naszej osobistej historii. Rozmawialiśmy z nimi, mieliśmy z nimi relacje. Mogliśmy się nawet złościć i kłócić z nimi, ale to oni są naszymi zmarłymi. A kiedy umarli, wraz z nimi umarła odrobina nas samych, naszej historii, naszego bytu.
To wspominanie wywołuje w nas czasem smutek, ból czy zadumę. Ich odejście pozostawiło w nas blizny. Wraz z nimi odszedł kawałek naszej osobistej historii.
To wspominanie wypełnia jednak nadzieja. Wierzymy, że to życie nie kończy się w tych granicach narzuconych przez czas trwania naszego ciała. Wiara w Jezusa zaprasza nas do spojrzenia poza horyzont śmierci.
Bóg jest miłością i Bóg jest życiem. Nawet jeśli towarzyszy nam ból i smutek, serce wypełnia nadzieja, że Bóg ma moc, by spełnić swoje obietnice: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Idę przecież przygotować wam miejsce.
