Mamy czterdzieści dni. Wchodzimy przez bramę, by rozpocząć wędrówkę. Wielki Post to droga na górę, do Jerozolimy, dotknięcie tam umarłego i zmartwychwstałego Chrystusa.
    Ta wędrówka ma swoje źródło w sakramencie chrztu. Zarówno katechumen, który żyje w pewnym napięciu, aby przyjąć w czasie Wigilii Paschalnej chrzest, jak i chrześcijanin, który przeżywa swoją śmierć dla grzechu i narodziny (zmartwychwstanie) do nowego życia, w centrum wielkopostnej drogi stawiają chrzest. 
    Śmierć i życie, popiół i woda współistnieją w Wielkim Poście. W samym obrzędzie posypania głów popiołem usłyszymy słowa: Prochem jesteś, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Umieramy dla grzechu. Milknie Alleluja, pojawia się fiolet w liturgii. Podejmujemy nawrócenie; nie tyle dlatego, że porzucamy grzech, ale dlatego, że powracamy do Ojca, nawet jeśli nie jesteśmy godni nazywać się Jego dziećmi. To dom Ojca jest naszym przeznaczeniem i celem, a nie samo odejście o grzechu. 
    Podejmując pokutne dzieła: post, jałmużnę i modlitwę, mamy szansę, zaczynając wędrówkę w popiele, dotrzeć do wody życia, które ma swoje niegasnące źródło w tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania, w Paschalnej Tajemnicy Baranka 
Czemu mają służyć moje wielkopostne postanowienia?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz