poniedziałek, 26 maja 2025

Poniedziałek 6. Tygodnia Wielkanocy, wsp. św. Filipa Neri

    Przysłuchiwała się nam też pewna "bojąca się Boga" kobieta z miasta Tiatyry, imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła (Dz 16,14).

    Nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu (J 16,2b).


    Dwie całkowicie odmienne sceny: przyjęcie i odrzucenie. Kiedy Bóg otwiera serce, a człowiek słucha, rodzi się wiara... Kiedy serce pozostaje zamknięte na Boży dar, pojawia się odrzucenie. Nawet działanie Ducha Prawdy nie jest mile widziane. Każdy człowiek jest właścicielem klucza do własnego serca.

    Świadkowie Jezusa muszą jednak unikać dwóch skrajności - z jednej strony nie można poddać się zaślepieniu ewangelicznym sukcesem naszego świadectwa, zwłaszcza wtedy, gdy inni podziwiają naszą odwagę. Ale nie możemy również rozpaczać i kulić się, kiedy nasze świadectwo nie jest przyjmowane, a nawet kiedy my nie jesteśmy przyjmowani.

    W każdej sytuacji ważna jest nasza więź, osobista relacja z Jezusem.

    Każdy duszpasterz zna bardzo dobrze te dwie skrajności. Wielki wysiłek i trudności, by budować wspólnotę - budować nie wokół siebie, lecz wokół Jezusa. I mimo wysiłku i zaangażowania, doświadczenie obojętności czy odrzucenia. Ale też doświadczenie radości, kiedy pojawia się pozytywna odpowiedź. 


Jak reaguję wobec odrzucenia mojego świadectwa wiary?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz