zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 2 października 2025

Czwartek 26. Tygodnia Zwykłego, wsp. Świętych Aniołów Stróżów

    Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem (Wj 23,20).

    On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie (Mt 18,2.10b).


    Wczoraj podczas Mszy Świętej w spojrzeniu dziecka zobaczyłem ten odblask nieba, odblask niezmącony ludzkim złem. 

    Kiedy w liturgii wspominamy Świętych Aniołów Stróżów, przychodzi na myśl obraz z dzieciństwa - obraz Anioła czuwającego i prowadzącego dziecko po wysłużonej kładce przez rzekę. I coraz bardziej rozumiem, że te dziury i złamania, które widać w deskach kładki są skutkiem moich ludzkich grzechów i słabości. Trzeba przejść na drugą stronę, ale kładka jest już tak mocno nadwyrężona, że trudno jej zaufać. Gdyby nie pomoc Anioła nie byłoby możliwe dotarcie do miejsca, które Bóg mi wyznaczył

    W życiu można spotkać prawdziwe anioły... Ostrzegają przed niebezpieczeństwem, starają się uchronić przed potknięciem i upadkiem. Mają często ludzką twarz, a kiedy je spotykamy, mówimy takiemu człowiekowi: jesteś moim dobrym aniołem

    Bóg wciąż posyła do nas swoich posłańców. Przychodzą nam z pomocą, chociaż nie zawsze tak, jak byśmy my tego chcieli. Wtedy trudno nam przyjąć ich pomoc. Czasem prowadzą po drogach niepowodzeń i trudności, i dopiero po czasie potrafimy zobaczyć, że była to droga łaski i naszego dojrzewania. 

    Patrząc na Jezusa, który wskazuje na dziecko i mówi o ich aniołach wpatrujących się w oblicze Ojca w niebie, przestrzegając przed krzywdą wyrządzoną dziecku, stawiam sobie dzisiaj pytanie, czy ja potrafię stawać się aniołem dla każdego dziecka, które Bóg stawia na moich drogach? Czy potrafię zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, chronić przed złem, które zagraża? 

    Słuchając słów Jezusa: strzeżcie się, myślę także o tak wielu niewinnych skrzywdzonych istotach, o dzieciach cierpiących i pozbawionych ciepła przez egoizm dorosłych: od rozpadu małżeństw, po wszelkie krzywdy wojny, które dziś możemy obserwować. Słyszę imiona palestyńskich dzieci, które wyczytywał kard. Zuppi  w modlitwie za dzieci zamordowane w wojnie prowadzonej przez Izrael. Ponad dwanaście tysięcy dzieci... Modlitwa, która miała jeszcze ten dodatkowy wydźwięk, bo odbywała się w ruinach kościoła zniszczonego przez nazistów w 1944, w którego okolicy zamordowano wówczas wiele osób, w tym dzieci. Myślę też o mordowanych dzieciach, których liczbę zna tylko Bóg, bo nie pozwolono im się urodzić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz