zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 30 czerwca 2025

Poniedziałek 13. Tygodnia Zwykłego

    Abraham stał dalej przed Panem. Podszedłszy do Niego, rzekł: "Czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych (Rdz 18,22b-24a).


    Dialog Abrahama z Bogiem w sprawie Sodomy jest dobrze znany. Bóg odsłonił przed Abrahamem swoje plany dotyczące miasta i jego mieszkańców. 

    Zło rozprzestrzeniło się w mieście jak bluszcz, który oplata i zabija, zabierając życiowe soki. Trzeba je powstrzymać, inaczej zło obejmie wszystko i wszystkich, których dotknie. Widzimy rażącą siłę grzechu i zniszczenie, jakie wywołuje on wokół siebie. Pytanie Abrahama jest bardzo ważne: czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może jednak jest coś, co warto i trzeba uratować?

    Wsłuchując się w dialog Abrahama z Bogiem otwieramy coraz szerszą perspektywę. Na początku mogło się wydawać, że wobec tak wielkiego zła nie ma innego rozwiązania niż kara. Stopniowo pojawia się otwarcie na miłosierdzie i współczucie. 

    Można postawić jeszcze jedno pytanie - pytanie o obecność, być może wątpliwą obecność, pośród tak wielkiego zła tych, którzy ukazują oblicze dobra i cierpią z powodu zła i jego skutków.  Czy obecność dobra, nawet jeśli wydaje się tak marginalna i nieznaczna, jest w stanie uratować to, co zostało już zainfekowane złem?

     Postawa Abrahama oraz coraz bardziej łagodne oblicze Boga mówią o nadziei na zbawienie... Zbawienie, którego źródłem jest nie tyle usunięcie kąkolu, ile pozwolenie pszenicy, by rosła, nawet jeśli musi rosnąć pośród chwastów. Abraham, świadomy własnej słabości i kruchości solidaryzuje się z grzesznikami i odwołuje się do Bożego miłosierdzia. Zbawienie jest zawsze owocem Bożego przebaczenia i miłosiernej miłości.

    Z postawy Abrahama możemy uczyć się poszukiwania małych promyczków dobra nawet tam, gdzie dominuje czerń zła, a także wstawiania się za tymi, którzy odeszli daleko, zawsze ze świadomością własnych słabości i grzechów...

niedziela, 29 czerwca 2025

Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła

Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga (Dz 12,5).

Krew moja już ma być wylana na ofiarę, A chwila mojej rozłąki nadeszła. Wybawił mnie pan od wszelkiego złego czynu i ocali mnie, Przyjmując do swego Królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen. (2Tm 4,6.18).

Odpowiedział Szymon Piotr: ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego ( Mt 16,15).


     Piotr i Paweł są świadkami tego, że nasza wiara jest zaufaniem w niezgłębioną tajemnicę Boga. Ufali swojemu Mistrzowi. Piotr miał przywilej dzielenia z nim życia. Paweł w sposób radykalny doświadczył obecności Tego, który narzucił mu się w swojej najgłębszej istocie jako Pan, Życie i Zbawienie.

     Dzieje Apostolskie mówią nam dzisiaj o Kościele, o wspólnocie Kościoła, która trwa w modlitwie za Piotrem. Minęło kilka tygodni, kiedy z uwagą śledziliśmy wydarzenia z Watykanu - przyglądając się wyborowi Piotra, papieża Leona. Dziś, kiedy biały dym nad kopułą Watykanu już dawno rozwiał wiatr, czy my także nie powinniśmy trwać, na wzór pierwszych chrześcijan, w modlitwie i jedności z Piotrem? 

    Święci nie są po to, abyśmy kontemplowali ich na ołtarzach, ale by uczyć nas życia, codziennego chrześcijańskiego życia. Święci są po to, aby nas zachęcać, pomagać nam i pokazywać nam, że dla ludzi pójście za Jezusem jest trudne, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego

    


sobota, 28 czerwca 2025

Sobota 12. Tygodnia Zwykłego, wsp. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny

    Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: "Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie" (Łk 2,47-48).


    Wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi świętujemy jakby w cieniu Najświętszego Serca Jezusa. Te dwa serca są ze sobą cudownie zjednoczone od momentu Wcielenia. Wspomnienie Serca Maryi zostało ustanowione przez papieża Piusa XII w maju 1944 roku. 

    Przyglądamy się pielgrzymce Świętej Rodziny z Nazaretu, dzięki obrazowi, który zostawił nam św. Łukasz. I aby lepiej zrozumieć całe wydarzenie, warto sięgnąć do żydowskiej tradycji.

    Prawo Mojżeszowe zobowiązywało Izraelitów do stawienia się przed Panem w świątyni jerozolimskiej trzy razy  w roku: na Paschę, w Pięćdziesiątnicę i w Święto Namiotów. Obowiązek ten nie dotyczył kobiet ani chłopców poniżej trzynastego roku życia. Co więcej, w czasach Jezusa panował zwyczaj, że tylko ci, którzy mieszkali w odległości jednego dnia drogi, odbywali tę pielgrzymkę. Ograniczano się zasadniczo do Świąt Paschy. Ponieważ Nazaret znajdował się kilka dni drogi od Jerozolimy, Józef nie był związany tym religijnym nakazem. A mimo to, zarówno on jak i Maryja, udawali się co roku na święto Paschy do Jerozolimy.

    W drodze powrotnej mężczyźni i kobiety podróżowali oddzielnie. Dzieci mogły iść z kobietami lub mężczyznami. Maryja i Józef zorientowali się, że Jezusa nie ma w żadnej z grup prawdopodobnie po dotarciu na pierwszy nocleg. I być może jeszcze w nocy podjęli podróż powrotną do świętego miasta, by szukać Syna. W pośpiechu, z niepokojem. Szukali wśród krewnych i przyjaciół. Trzeciego dnia znaleźli Go w świątyni, pośród uczonych. Widzieli zdziwienie na twarzach uczonych w Prawie, kiedy padały Jego pytania, odpowiedzi. U nich też wywołał zdumienie ten obrazek. Ich zdumienie nie wynikało z mądrości Jego odpowiedzi, ale z tego, że to zdarzyło się po raz pierwszy i całkowicie ich zaskoczyło. Jezus pozostał w świątyni i nie powiedział im o tym.

    Nie zrozumieli odpowiedzi, której im udzielił. Jezus mówi im o swojej zażyłości z Ojcem. Może Maryja coś przeczuwała, ale nie potrafi jeszcze odnieść tego do próby, przez którą musieli przejść, szukając Go. 

    Maryja, chociaż nie rozumie, zachowuje wszystko w swoim sercu. Maryja i Józef przyjmują Boże plany z pełną pokorą i uległością. To lekcja dla nas, umieć przyjąć z miłością i pokorą Boże plany, nawet kiedy ich do końca nie rozumiemy. Serce Maryi jest całkowicie zjednoczone z sercem Jezusa. Nie rozumie, ale ufa, ponieważ wie, że plany Boże są większe niż ludzkie plany. 


Czy moje serce potrafi gromadzić i przechowywać Boże Słowo i ufać Mu?


piątek, 27 czerwca 2025

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

    Tak mówi Pan: Ja sam będę szukał moich owiec, ja sam będę nad nimi czuwał (Ez 34,11).

    Dzięki danemu nam Duchowi Świętemu miłość Boga przepełnia nasze serca. Bo gdy jeszcze byliśmy upadli, Chrystus już wtedy umarł za takich bezbożnych (Rz 5,5b-6a).

    Czy jeśli ktoś z was ma sto owiec i jedną z nich zgubi, nie zostawi na pustyni dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie za zagubioną, aż ją znajdzie? (Łk 15,4).


    Czas Wielkanocy pozwalał nam kontemplować Bożą miłość wobec człowieka. I dziś, w Uroczystość Najświętszego Serca wracamy do źródła, do Serca, które nigdy nie przestaje nas szukać, przebaczać nam, obejmować nas swoją miłością. 

    Zranione serce, przebite, a jednocześnie pełne czułości i współczucia. 

    Bóg, dobry Pasterz, staje pośród nas, pośród swojego ludu, wychodzi szukać zagubionych, leczy, karmi, daje wytchnienie. Miłość Boga nie jest nagrodą za dobre sprawowanie człowieka, co uświadamia nam św. Paweł - Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników. Miłość jest zawsze darem, na który nie zasługujemy. Boża miłość potrafi zrozumieć ludzką słabość i wybaczyć, co więcej - przyjmuje ludzką słabość na siebie, by zapłacić okup za nasze winy, nasze długi...

    Pan daje siebie, daje wszystko, by każdy z nas miał życie. Troszczy się o swoje owce, bez względu na to, czy są dobre, czy złe, zdrowe czy chore. Każdy jest objęty Jego miłością. Jego Serce otwarte jest dla każdego, kto szuka schronienia przed złem i pragnie wzrastać w miłości. 


Czym jest wypełnione moje serce?

czwartek, 26 czerwca 2025

Czwartek 12. Tygodnia Zwykłego

    Wtedy Saraj rzekła do Abrama: "Przez ciebie doznaję zniewagi; ja sama dałam ci moją niewolnicę za żonę, ona zaś, czując się brzemienną, lekceważy mnie" (Rdz 16,5).


    Taka piękna katastrofa. Abram i Saraj nie mieli dziecka. Obietnica dana przez Boga wystawiała ich nadzieję na próbę. I wtedy pojawia się ludzki sposób poradzenia sobie z tą sytuacją; wszystko zgodnie z prawem: niewolnica ma dać dziecko Abramowi. Saraj, która wyszła z pomysłem, z pewnością kochała Abrama i rozumiała jego ból spowodowany brakiem potomstwa. Nie potrafiła jednak przewidzieć skutków swojego pomysłu.

    Pojawia się pogarda ze strony niewolnicy. Biblia nie mówi nic o relacji Abrama do Sary w tej sytuacji, a jego odniesieniu do Hagar. Ale to wszystko musiało się dynamicznie zmieniać. Oczekując dziecka od niewolnicy, z pewnością zmienił swoje odniesienie do niej, może zmieniło się jego odniesienie do Saraj. 

    I tak oto rozwiązanie problemu zgodnie z prawem, ale niekoniecznie zgodnie z Bożym planem, rozwiązuje w jakiś sposób jeden problem stwarzając nowe, których bohaterowie tej historii nie przewidzieli i nie będą potrafili sobie z nimi poradzić. Potrzebna będzie Boża interwencja, aby naprawić tę sytuację. 

    I może tak dzieje się i w naszym życiu. chcemy zrobić dobrze jakąś rzecz, a potem powstają komplikacje, niespodziewane problemy, które przerastają nas i nasze możliwości. Doświadczamy zagubienia, zwątpienia czy rozczarowania. Problemy bolą wtedy bardziej, bo przecież chcieliśmy dobrze, właściwie, najlepiej według naszego ludzkiego widzenia. 

    Potrzebujemy wciąż się uczyć cierpliwości, zaufania wobec Pana Boga, odczytywania Jego woli. Jesteśmy pełni marzeń, oczekiwań i ludzkich wizji dla naszego życia, podobnie jak Abram i Saraj. A Pan Bóg zawsze przygotowuje dla nas coś, co wykracza poza nasze oczekiwania i horyzonty ludzkich rozwiązań...


Czy potrafię zaufać, że Pan Bóg ma najlepsze rozwiązania dla mojego życia? Jak staram się rozeznawać Boże zamiary?

środa, 25 czerwca 2025

Środa 12. Tygodnia Zwykłego

    Abram rzekł: «O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer». I mówił: «Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą» (Rdz 15,2-3).


    Nasze życie pełne jest pytań, wątpliwości. Oszukiwalibyśmy też samych siebie twierdząc, że nie potrzebujemy odpowiedzi. Bóg nie szuka relacji z niemymi i niemyślącymi ludźmi. Duchowość bez dialogu z Bogiem jest duchowością fałszywą i nie ma nic wspólnego z Duchem Świętym.

    Bóg zapewnia Abrama: Nie obawiaj się... nagroda twoja będzie sowita. Fałszywa duchowość jest skłonna do milczenia, które wygląda na akceptację Bożych wyroków. Nasuwa się jednak pytanie, czy rzeczywiście jest to świadoma akceptacja, czy po prostu obojętność, rezygnacja, niechęć do podjęcia wyzwania? Kiedy ukrywamy się za milczeniem tracimy okazję do dialogu z Bogiem. Otwarty dialog pozwala na rozświetlenie tego, przez co przechodzimy i z czym się zmagamy. 

    Abram ma odwagę ujawnić swój problem, który jest jego ciężarem: na cóż mi twoje dary, jeżeli jestem bezpłodny i obcy będzie panem i dziedzicem mojego domu? Wiara dąży do zrozumienia. Pragnienie życia zgodnie z Bożym planem nie oznacza rezygnacji z myślenia i poszukiwania sensu w tym, co się dzieje każdego dnia. Pytanie Abrama jest mocne: na cóż mi Twoje dary, Twoja nagroda? 

    Abram widzi logiczne ludzkie wyjście wobec bezpłodności, wyjście, które nie daje mu szczęścia, wiąże się z bólem: nie dałeś mi dzieci.

    I Bóg odpowiada na ból Abrama. Pozwala zobaczyć, że istnieją inne drogi wyjścia. Bóg czyni ludzką egzystencję owocną, gdy wydaje się, że bezpłodność wszystko niweczy. 

    Dialog Boga z Abramem owocuje niezwykłą płodnością. Nie fizyczną, ale duchową - płodnością, która czyni go ojcem wszystkich wierzących. 


Czy potrafię rozmawiać z Bogiem o tym, co przeżywam, co składa się na moją codzienność?

    


    

wtorek, 24 czerwca 2025

Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela

    Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył (Iz 49,1b-2a).

    W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: "Kimże będzie to dziecię?" Bo istotnie ręka Pańska była z nim (Łk 1,65b-66).


    Bóg poszukuje posłańców, którzy podtrzymają Jego dialog z ludzkością. Pośredników według Jego serca. 

    Potrzebuje Izajasza, który doświadcza zmęczenia, a może nawet zwątpienia, bo próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły, a mimo wszystko nie odrzuca misji, która została mu zlecona i doświadcza Bożej obecności: Bóg stał się moją siłą. Potrafi otworzyć się na więcej niż na początku, bo to zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba... Ustanowię cię światłością dla pogan.

    Potrzebuje Jana Chrzciciela, proroka nawrócenia, który pójdzie przed Panem przygotować Mu drogi, który głosił chrzest nawrócenia i wskazywał na oczekiwanego. Potrafił uniżyć samego siebie i swoje działanie, by oddać pierwsze miejsce Temu, któremu nie jestem godny rozwiązać sandałów na nogach.

    Bóg potrzebuje posłańców, uformowanych i ukształtowanych przez Jego Słowo, otwartych na działanie Ducha, zdolnych do rodzenia nadziei, kochających życie. 

    Dialog Boga z człowiekiem, dialog zbawienia, zrodził się z miłości, z Bożej dobroci. Człowiek otrzymuje świat, ale poprzez skażenie grzechem, nie jest w stanie rozpoznać ręki, która mu go daje. Dlatego Bóg posyła posłańców, którzy mówią o Bogu, Jego miłości i łaski. 

    Więź z Bogiem jest krucha. W doświadczeniu niebezpieczeństwa czy nieszczęścia, szukamy pomocy w bardziej namacalnych wartościach, pokładamy ufność w tym, co posiadamy i w czym czujemy się bezpiecznie. Posłańcy przypominają nam, że sposobem wyjścia jest zaufanie Bogu. Dlatego każdy pobożny Żyd dwa razy w ciągu dnia przypominał sobie w modlitwie: Słuchaj Izraelu, Pan, Bóg nasz, jest tylko jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją  duszą i całą swoją mocą. Potrzebujemy przypomnień i posłańców, którzy będą nam przypominali, że potrzebujemy trwać w dialogu z Bogiem.


Kogo widzę, jako posłańca, którego posłał do mnie Pan Bóg?

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Poniedziałek 12. Tygodnia Zwykłego

    Pan Bóg rzekł do Abrama: "Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem" (Rdz 12,1-2).


    Pan Bóg często wzywa nas do do tego, by WYJŚĆ. Wiele razy na kartach Biblii można przeczytać: wyjdź, zostaw, ruszaj, idź. Rzadziej się zdarza i raczej ze strony człowieka ogarniętego zachwytem: dobrze, że tu jesteśmy... rozbijemy trzy namioty

    Jest coś pięknego w tym głosie Boga, który mówi także dzisiaj do Abrama - Wyjdź, skoro porusza w sercu człowieka struny zaufania, pełnego zawierzenia, które pozwala zostawić wszystko i wyruszyć w nieznane. 

    Wyjdź - porzuć swój egoizm, codzienną rutynę, porzuć swoje uprzedzenia, lęki. Będę ci błogosławił.

    Wczoraj we wspólnocie parafialnej przeżywaliśmy uroczystość prymicyjną naszego współbrata. Do złożonych my życzeń dołączyłem ikonę Chrystusa błogosławiącego dzieci. To jeden z tych ewangelicznych obrazów, które były bliskie św. Józefowi Kalasancjuszowi, jest bliski mojemu sercu i powinien być bliski każdemu pijarowi. To w dziecku Kalasancjusz zobaczył twarz Jezusa. Dziś jeszcze inaczej odczytuję przesłanie, które każe nam naśladować Chrystusa błogosławiącego dzieci. Będę ci błogosławił - staniesz się błogosławieństwem. Przyjmować Boże błogosławieństwo i błogosławić - stawać się błogosławieństwem... 


Czym jest dla mnie błogosławieństwo? Czy sam lubię błogosławić?

niedziela, 22 czerwca 2025

XII Niedziela Zwykła

    Zapytał ich: „A wy, co mówicie? Kim jestem?” Piotr odpowiedział: „Mesjaszem Bożym” (Łk 12,20).


    Nie jest możliwe pójście za Jezusem, naśladowanie Jezusa, bez uprzedniego zmierzenia się z pytaniem o Jego tożsamość.

    Unikanie tego pytania i jego konsekwencji może sprawić, że uczeń zmieni się w fundamentalistę lub fanatyka religijnego, ale nie będzie to droga Jezusa.

    Objawienie i wyznanie Piotra oraz odpowiedź Jezusa dalekie są od triumfalistycznej wizji, sprowadza Piotra na ziemię i zmusza do zmierzenia się z rzeczywistością uniżenia, cierpienia i odrzucenia. Dla Jezusa bycie Mesjaszem, Bożym Pomazańcem, nie wiązało się ani z uznaniem, ani z zaakceptowaniem przez władze religijne czy polityczne Jego czasów.

    Kiedy przyjmujemy perspektywę uniżenia i odrzucenia, cierpienia i śmierci, którą przedstawia Jezus, możemy oczyścić i pogłębić motywacje naszego pójścia za Jezusem. Nie chodzi bowiem o podążanie za charyzmatycznym przywódcą czy triumfującym prorokiem, ale za Człowiekiem, który zostanie ogarnięty tajemnicą cierpienia.


Czy mam osobiste doświadczenie wyboru Jezusa jako Pana i Zbawiciela? Jak to przekłada się na moją codzienność?

    

sobota, 21 czerwca 2025

Sobota 11. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Alojzego Gonzagi

    Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą (2 Kor 12,7).


    Patrzę na obraz człowieka - autoportret św. Pawła. Portret pełen blasków i cieni, mocnych i słabych stron. Jest jak każdy człowiek - ma swoje zalety, ale też pojawiają się na portrecie różne rysy...

    Słyszymy o wizjach i objawieniach, o pochwyceniu i uniesieniu do trzeciego nieba. Jego oczy dotykały świętości samego Boga. Ale Paweł nie popada w pychę. Mówi również o swoich słabościach i zmaganiach, To ma go chronić przed próżnością i pychą. Zaakceptował siebie z mocnymi i słabymi stronami, ufając, że wystarczy ci mojej łaski

    Kiedy potrafimy spojrzeć na siebie uczciwie, zobaczymy siebie w prawdzie, z naszymi słabościami i zaletami. A ci, którzy mają doświadczenie Boga i potrafią mu zaufać, rzeczywiście mogą się cieszyć Jego łaską, której wystarcza w duchowej walce... Czasem zdarzają się upadki, ale kiedy podejmujemy wysiłek, by wzrastać, nie stają się one źródłem rozpaczy, lecz zachętą, by na nowo ruszać z ufnością w Bożą pomoc.  Wystarczy co mojej łaski.


Co jest moim ościeniem, który chroni mnie przed pychą i prowadzi do zaufania Bogu?

    

piątek, 20 czerwca 2025

Piątek 11. Tygodnia Zwykłego

    Jezus powiedział do swoich uczniów: "Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone" (Mt 6,22).


    Dzisiejszy fragment Kazania na Górze niesie w sobie niebezpieczeństwo, że skoncentrujemy naszą uwagę na pierwszej jego części, która zwraca uwagę na to, co naprawdę jest bogactwem serca. Nie dobra materialne, którym poświęcamy wiele uwagi, lecz nasza relacja z Bogiem, duchowy skarb, którego nikt i nic nie może nas pozbawić. 

    Chcę jednak zwrócić uwagę na część drugą nauczania Jezusa, które odnosi się do tego jak patrzymy na otaczający nas świat i ludzi, którzy są wokół. Czy nasze spojrzenie jest Bożym patrzeniem na rzeczywistość? A może nasze oczy potrzebują oczyszczenia i uzdrowienia, bo zostały dotknięte ciemnością, chorobą, a przez to obraz świata, który widzą, jest zniekształcony, fałszywy i błędny? 

    Boże spojrzenie pozwala przede wszystkim widzieć piękno, w każdym człowieku i w sobie widzieć Boże stworzenie, odbicie Jego boskiego piękna. Bóg nie tworzy brzydoty, On stwarza piękno. I chociaż różne ziemskie doświadczenia i ludzkie wybory mogą odcisnąć na ludzkiej twarzy swoje ślady i zamazać Boży obraz, zdrowe oko dotknięte światłem łaski, wydobędzie i odkryje pierwotne piękno człowieka. Tak patrzył Jezus na ludzi, których inni uważali za pozbawionych Bożej łaski: na trędowatych, celników, cudzołożną kobietę, Zacheusza. Jego spojrzenie wydobywało spośród mroków ludzkiego widzenia piękno, które Bóg odcisnął w każdym człowieku. 


Czy dbam o to, by moje spojrzenie szukało głębi i nie zatrzymywało się na tym, co zniekształca Boży obraz?



czwartek, 19 czerwca 2025

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa - Boże Ciało

Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: „odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność, bo jesteśmy tu na pustkowiu”. Lecz On rzekł do nich: „Wy dajcie im jeść” (Łk 9,12b-13a).


     Eucharystia była testamentem Jezusa: znakiem-podsumowaniem Jego życia, najważniejszym zleceniem, zadaniem powierzonym apostołom przed Jego odejściem. Jego pamięć nierozerwalnie związana została ze wspólnym stołem. 

     Celebrowanie Eucharystii to celebrowanie życia Jezusa, Jego daru z siebie, Jego śmierci i zmartwychwstania. To świętowanie życia oddanego po to, aby wszyscy ludzie mieli życie.

     Nie możemy jednak zapominać, że Jezus wzywa nas do powtarzania, naśladowania Jego życia. Czyni to w każdej Eucharystii: czyńcie to na moją pamiątkę! Jesteśmy wzywani do tego, by wnosić w nasze życie to, czym było życie Jezusa. Jesteśmy zaproszeni do życia w darze z siebie i służbie, w naszym codziennym życiu, gdziekolwiek się znajdujemy. 

     I jak możemy zobaczyć w Ewangelii, w tym darze z siebie i służeniu innym, nie ma względu na osoby. Jesteśmy wezwani do dawania siebie wszystkim tym, którzy potrzebują, tak jak czynił Jezus. Nakarmił wszystkich chlebem na pustkowiu. Nie patrzył, czy są dobrzy czy źli, sprawiedliwi czy niesprawiedliwi. Byli głodni, a On ich nakarmił. 


Na ile Eucharystia uczy mnie bycia dla innych i służenia innym?

    

środa, 18 czerwca 2025

Środa 11. Tygodnia Zwykłego

    Bo to jest tak: Kto skąpo sieje, ten i skąpo zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Ten zaś, który daje siewcy ziarno do zasiewu i chleb do jedzenia, dostarczy również wam ziarna i rozmnoży je, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości(2 Kor 9,6.10).


    Kontynuujemy nauczanie św. Pawła i słuchamy jego słowa zachęty dotyczące zbiórki dla chrześcijan w Jerozolimie. Dziś używa obrazu siania i żęcia, aby podkreślić, że hojność przynosi owoce. Bóg wynagradza szczodrość człowieka, który potrafi się dzielić dobrami materialnymi i duchowymi. 

    Chodzi o postawę miłości, pomoc udzielaną z serca, nie z przymusu czy nakazu. Wtedy dzielenie się z innymi przychodzi naturalnie, jak tego pragnie Bóg. 

    I Paweł, aby wzmocnić swoje nauczanie, cytuje psalm, który jest naszą odpowiedzią na Słowo: Rozsypał, dał ubogim, Jego sprawiedliwość trwa na wieki. Bóg nigdy nie daje się prześcignąć w hojności. Ten zaś, który daje siewcy ziarno do zasiewu i chleb do jedzenia, dostarczy również wam ziarna i rozmnoży je, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości.


Czy potrafię zaufać Bogu, że rezygnując z tego, co moje, zostanę przez Niego obdarowany?

wtorek, 17 czerwca 2025

Wtorek 11. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. br. Alberta Chmielowskiego

    Donosimy wam, bracia, o łasce Bożej, jakiej dostąpiły Kościoły Macedonii, jak to w dotkliwej próbie ucisku uradowały się bardzo i jak skrajne ich ubóstwo zajaśniało bogactwem prostoty (2 Kor 8,1).


    Paweł wśród założonych przez siebie gmin chrześcijańskich, organizował zbiórkę, która miała być pomocą dla prześladowanego Kościoła w Jerozolimie. Dzielenie się dobrami materialnymi z biednymi było znakiem braterstwa wspólnot i było znakiem rozpoznawczym chrześcijan. To ich wyróżniało i było też środkiem ewangelizacji - tak chrześcijaństwo rozrastało się w imperium rzymskim, przyciągając ubogich, którzy mogli liczyć na wsparcie. 

    Czytając słowa św. Pawła możemy postawić sobie pytanie o szczerość wiary, którą wyznajemy - czy ona przekłada się na konkretne czyny (w rodzinie, we wspólnocie, w pracy). Chrystus jest dla nas przykładem życia wiarą w codzienności - wiarą, która przejawia się w różnorodnych praktykach i gestach miłości. 

    Nasza naturalna skłonność, której źródłem jest doświadczenie niepewności, wyraża się w gromadzeniu wielu rzeczy i dóbr. A słowo zachęca nas do dzielenia się, do hojności. Według możliwości, jak mówi św. Paweł, a jeżeli rozejrzymy się wokół, zobaczymy również tych, którzy ponad swe możliwości wypełniają posługę miłosierdzia. Wystarczy spojrzeć na życie i dzieło św. brata Alberta. 


Czym się dzielę z innymi? 

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Poniedziałek 11. Tygodnia Zwykłego

    Napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej. Mówi bowiem Pismo: "W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą" (2 Kor 6,1-2a).


    Bóg nieustannie udziela nam swoich darów. Nie zawsze je zauważamy. Może ich nawet nie odrzucamy, ale czasem jeszcze zapakowane odkładamy na jakąś półkę, zamiast się nimi ucieszyć i żyć. Te dary są naszym wyposażeniem, byśmy godnie przeżyli nasze życie. 

    Wielkim Bożym darem jest Boży Syn, który przynosi nam Słowo, miłość, Boże światło, daje pokarm na życie: swoje Ciało i swoją Krew. 

    Tylko otwierając się i przyjmując te Boże dary, potrafimy dawać świadectwo i być Bożymi sługami, pomimo zmagań, nieszczęść, trudów czy zmęczenia. 

    Bóg udziela nam darów swojego Ducha i pragnie, by one wydały owoce, by Jego miłość objawiała się w naszych słowach, czynach, w naszym stylu życia. 


Jakie Boże dary dostrzegam w swoim życiu?

niedziela, 15 czerwca 2025

Uroczystość Trójcy Przenajświętszej

  Dostąpiwszy usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa; a nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5,1.5).


     Co jest wizytówką nas, chrześcijan? Co odróżnia nas od wyznawców innych religii? 

Z pewnością moglibyśmy wskazać wiele różnic i podobieństw. Ale co nas wyróżnia? 

Ograniczając się  do religii monoteistycznych, możemy zobaczyć, że muzułmanie wierzą w Boga, który jest Stwórcą, sędzią, który czeka na godzinę rozliczenia. Hebrajczycy uznają, że ich Bóg idzie ze swoim ludem, objawia się w historii, szuka przymierza z człowiekiem. 

    Chrześcijanie, my dzisiaj, chcemy podkreślić to, co wyróżnia naszą religię: wierzymy w Boga, który jest jeden, ale jest Trójcą Osób. Wierzymy, że Bóg jest Ojcem, który stworzył świat, kieruje nim z mądrością i miłością; wierzymy, że jest Bogiem bliskim, który poprzez swojego Syna przyszedł, aby stać się jednym z nas; wierzymy wreszcie, że Bóg realizuje swój zbawczy plan miłości za sprawą Ducha, który został nam dany, który rozlał się w sercach wierzących. 

     Nie potrafimy wypowiedzieć Jego tajemnicy. Ale możemy doświadczyć i odczuć, że On rzeczywiście jest. Jak z wieloma innymi rzeczywistościami, które są częścią naszej ludzkiej kondycji.


Czy jest we mnie pragnienie poznawania Boga?

sobota, 14 czerwca 2025

Sobota 10. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł. Michała Kozala

    Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2 Kor 5,17).


    Chrystus przyniósł nam dar nowego życia, boskiego życia. Jesteśmy nowym stworzeniem, jesteśmy Bożymi dziećmi. 

    Tym, co jest naprawdę ważne, to miłość zmartwychwstałego Pana. Ta miłość przemienia. Uczestniczenie w życiu Jezusa możliwe jest poprzez przebaczającą miłość. Wszystko jest nowe, ponieważ zostało pojednane z Bogiem poprzez tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Jezusa. To ta zbawcza miłość jest źródłem nowego stworzenia. 

    Ta prawda niesie jednak pewne konsekwencje: nie żyjemy dla siebie, ale dla Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał, dla Chrystusa. Dietrich Bonhoeffer, więzień hitlerowskich więzień, ponieważ miał odwagę krytykować nazizm, będąc uwięzionym, powiedział: kimkolwiek jestem. Ty wiesz, mój Boże, że jestem Twój

    Podobną postawę ukazywał w obozie koncentracyjny biskup męczennik Michał Kozal, który zachował wierność dla Chrystusa po śmierć. Umiał nie tylko żyć dla Chrystusa, ale i umrzeć.


W czym przejawia się moje oddanie Chrystusowi?

piątek, 13 czerwca 2025

Piątek 10. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Antoniego z Padwy

    Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu (2 Kor 4,7-8a).


    Chrześcijanie wszystkich czasów przeżywali doświadczenie wiary w Chrystusa w konkretnych życiowych sytuacjach, kontekstach, dźwigali radości i smutki rodzin i społeczności, w których żyli. To wszystko sprawiało i wciąż sprawia, że naśladowanie Jezusa było nieco odmienne, w zależności od czasu, środowiska, kultury i wielu innych czynników, które nas kształtują jako ludzi.

    A jednak wszyscy chrześcijanie bez wyjątku muszą się na drodze wiary zmierzyć ze wspólnym doświadczeniem: doświadczeniem własnej siły i słabości, umiejętności i braków oraz z doświadczeniem Bożej mocy, która działa w każdym ludzkim sercu i dokonuje jego przemiany.

    I my musimy się mierzyć z podobnymi doświadczeniami, dzieląc się skarbem wiary, skarbem naszego osobistego spotkania z Chrystusem, skarbem, który niesiemy w kruchych glinianych naczyniach, aby było widać, że z Boga pochodzi owa przeogromna moc, a nie z naszych uzdolnień, talentów czy wprost siły. 

    Doświadczenie obecności Jezusa w naszym sercu daje nam moc, by stawić czoła różnych niedostatkom, nie tylko materialnym, cierpieniom, osamotnieniu, czy prześladowaniom. Bóg przychodzi ze swoją mocą tam, gdzie my po ludzku doświadczamy słabości...


Czy pozwalam Jezusowi, aby mnie prowadził i umacniał?

czwartek, 12 czerwca 2025

Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

    I usłyszałem głos Pana mówiącego: "Kogo mam posłać? Kto by nam poszedł?" Odpowiedziałem: "Oto ja, poślij mnie!" (Iz 6,8).

lub

    Nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi... Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe (Hbr 2,11b.16).


    Modlitwa - kolekta dzisiejszego święta rozpoczyna się od słów: Boże, Ty dla chwały Twojego majestatu i dla zbawienia rodzaju ludzkiego ustanowiłeś Jednorodzonego Syna swojego Najwyższym i Wiecznym Kapłanem...

    Dla chwały Boga i dla zbawienia rodzaju ludzkiego. Wszystko, co Bóg czyni jest objawieniem Jego chwały i służy zbawieniu człowieka - każdego człowieka. Właśnie poprzez zbawienie rodzaju ludzkiego objawia się Boża chwała. 

    Kiedy stajemy w prawdzie, doświadczamy naszej niegodności przed Bogiem, jak odczuwał to Izajasz i wielu innych proroków. Mówi o tym doświadczeniu człowieka także autor Listu do Hebrajczyków: zaiste, nie aniołów przygarnia...

    Tym, co możemy oferować Bogu, to nasza gotowość, by podjąć służbę, posłannictwo, do którego On zaprasza. Z ufnością, o której mówi refren psalmu: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego. Wzorcem naszego przeżywania udziału w kapłaństwie Chrystusa jest On sam. I dotyczy to wszystkich ochrzczonych, bo mają udział w kapłaństwie Chrystusa, a w sposób szczególny dotyczy kapłanów, którzy uczestniczą w kapłaństwie hierarchicznym. 

    Chrystus uczynił swoje życie nieustanną ofiarą, stałym aktem uwielbienia Boga. Jego życie było pieśnią chwały na cześć Ojca, bo  sposób doskonały wypełnił wolę Ojca...

    Od momentu chrztu w Jordanie, początku publicznej działalności, jest namaszczony, konsekrowany mocą Ducha. Każde Jego słowo, gest, postawa stają się objawieniem Ojca. To w Nim świat może ujrzeć oblicze Ojca... 

    W modlitwie w Wieczerniku Jezus dokonał podsumowania swojego życia: Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś


Na ile moje życie jest dla innych? Czy moje poświęcenie dla innych jest oddawaniem chwały Bogu?

środa, 11 czerwca 2025

Środa 10. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Barnaby

    W Antiochii wielka liczba ludzi uwierzyła i nawróciła się do Pana. Wieść o tym doszła do uszu Kościoła w Jerozolimie. Wysłano do Antiochii Barnabę. Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski Bożej, ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali przy Panu (Dz 11, 21b-23).


    Śmierć Szczepana rozpoczyna pierwsze prześladowanie chrześcijan w Jerozolimie, którego skutkiem było rozproszenie uczniów. Wielu z nich dotarło do Antiochii, gdzie krzyżowało się bardzo wiele kultur i religii. I niezwykle ważne w tym kontekście jest to, że ci, którzy się rozproszyli, opuszczając Jerozolimę, nie porzucili swojej wiary - to oni głosili Jezusa i Dobrą Nowinę o Zbawieniu, a słowo trafiało na podatny grunt. Wielu przyjmowało wiarę, na tyle duża liczba, że dotarło to do Jerozolimy. 

    Ewangelizacja Antiochii została zainicjowana przez ludzi świeckich - powiedzielibyśmy dzisiaj, a fakt licznych nawróceń spowodował, że Kościół hierarchiczny wysyła swojego przedstawiciela - Barnabę. 

    Posłany z Jerozolimy Barnaba widzi wielkość dzieła, które dokonuje się za sprawą łaski, jego rola polega na zachęcania do trwania przy Jezusie. A później razem z Pawłem, pogłębia działanie tych pierwszych misjonarzy, którzy zachwyceni wiarą w Jezusa, mimo prześladowania i rozproszenia, nie mogli zatrzymać daru Ducha Świętego tylko dla siebie. 

    I być może tego brakuje w polskim Kościele - tego entuzjazmu, odwagi i dzielenia się doświadczeniem Boga przez ludzi świeckich. Tak wielu wciąż mówi, że to zadanie księży, sióstr zakonnych, katechetów i katechistów. Przygotowanych, by głosić... 


W jaki sposób angażuję się w działalność ewangelizacyjną Kościoła?



wtorek, 10 czerwca 2025

Wtorek 10 Tygodnia Zwykłego

    Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był "tak" i "nie", lecz dokonało się w Nim "tak" ( 2 Kor 1,19).

    Jezus powiedział do swoich uczniów: "Wy jesteście solą ziemi... Wy jesteście światłem świata..." (Mt 5,13a.14a).


    Korynt nie był spokojnym miejscem i działalność św. Pawła napotykała wiele trudności. Musiał bronić się przed różnymi oskarżeniami, które były kierowane przeciwko niemu ze strony tych, którym służył. 

    Dzisiaj ostrzega nas słowami listu przed hipokryzją, którą często ozdabiamy nasze  życie, ukrywając przed innymi to, w co wierzymy. Staramy się o polityczną poprawność, boimy się tego, co inni o nas pomyślą czy powiedzą. 

    A jednak dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, świat potrzebuje świadków - ludzi, którzy pokażą, że można żyć inaczej, że w świecie, gdzie wszystko tak łatwo zmienić i porzucić, dziś mówić jedno, a jutro drugie, Chrystus zawsze jest "tak". Tylko wtedy można stawać się solą i światłem, wskazywać na Boga...


W jakim stopniu moje życie jest świadectwem wiary?

poniedziałek, 9 czerwca 2025

Święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

    Ci wszyscy trwali gorliwie Na Wspólnej modlitwie razem z kobietami, i z Maryją, Matką Jezusa, i z Jego krewnymi (Dz 1,14).

    Gdy Jezus zobaczył matkę i stojącego obok ucznia, którego kochał, rzekł do matki: „ niewiasto, oto syn twój”. Z kolei rzekł do ucznia: „ oto twoja matka” (J 19,26).


    To nie jest tylko honorowy tytuł. Maryja naprawdę działa jako Matka Kościoła, jako Matka nas wszystkich, zawsze gotowa nas wysłuchać, otwarta na nasze słowa, przez które wyrażamy różne sytuacje i różne momenty naszego życia. I jest Pośredniczką wszelkich łask, gotową wyprosić nam to, czego najbardziej potrzebujemy w naszej drodze za Jej Synem. 

    Wiemy, że Ona będzie nam zawsze przypominać nam o tej najwłaściwszej postawie na drodze wiary, jaką możemy i powinniśmy przyjąć. Powtarza nam nieustannie słowa, które wypowiedziała w Kanie galilejskiej: zróbcie wszystko cokolwiek wam powie. A swoją nieustanną obecnością, zawsze matczyną, wspomaga nas na drodze naśladowania Jezusa.

    Kiedy Jezus powierza umiłowanego ucznia opiece Maryi, powierza jej cały Kościół, wówczas jeszcze w powijakach. Tak też uważano na przestrzeni dziejów. Co więcej, jest Ona nową Ewą, nową Matką rodzaju ludzkiego.

    Jezus z wysokości krzyża dostrzega także samotność swojej Matki i chce, aby została ona przezwyciężona, poprzez zamieszkanie Maryi i Jana w jednym domu. Pomagają sobie nawzajem: Jan pomaga przezwyciężyć Maryi samotność po stracie Syna, Maryja pomaga Janowi przezwyciężyć pustkę po stracie przyjaciela.

    Oficjalne nadanie tytułu Matki Kościoła sprawia, że możemy traktować ten tytuł w sposób instytucjonalny. Wiemy, że jesteśmy Kościołem Chrystusa. Maryja zajmuje w nim miejsce starszej Siostry, która jest jednocześnie Matką, ponieważ była Matką Tego, który jest jego Założycielem, który stanowi centrum Kościoła i jest racją jego bytu. 

    Potrzeba, abyśmy zadali sobie pytanie: czy przyjmujemy Maryję jako Matkę, która prowadzi nas do Jezusa? Czy każdy z nas przyjął Ją do swojego domu, jak uczynił to Jan? Tego domu, który jest przede wszystkim naszym wewnętrznym światem, to znaczy naszymi uczuciami, naszymi postanowieniami, naszymi najważniejszymi zobowiązaniami? Czy macierzyństwo Maryi w Kościele rodzi w nas świadomość, że żyjemy wśród braci i sióstr? 


niedziela, 8 czerwca 2025

Niedziela Zesłania Ducha Świętego

Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały i na każdym z nich spoczął jeden (Dz 2,2-3).

Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać” „Abba, Ojcze!” (Rz 8,14-15).

A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14,26).


     Wsłuchując się w słowa Jezusa z Ewangelii wg św. Jana, możemy zrozumieć, że Duch Święty jest obietnicą stałej obecności Boga w życiu wierzących. Jezus zapewnia nas, że Duch nauczy nas wszystkiego i przypomni to, co On sam mówił – a zatem Duch Święty jest nam dany jako Przewodnik, Nauczyciel i Źródło mądrości.  

     Słowo, druga Osoba Trójcy Świętej, stało się ciałem, jak mówi nam św. Jan. Duch Święty, trzecia Osoba, staje się Duchem, zostaje nam ukazana w symbolu wichru i języków ognia. Chrystus jest Słowem, które potrzebuje języka ognia, płonącego odwagą i miłością, by to Słowo mogło być głoszone. 

     Zesłanie Ducha Świętego uświadamia apostołom ich misję i wzywa do jej wypełnienia. To czas dojrzewania wiary uczniów, wiary w zmartwychwstanie, którą będą głosić i dla której poświęcą swoje życie.

     Nie otrzymaliście ducha niewoli, ale Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: „Abba, Ojcze!” – mówi nam dzisiaj św. Paweł. Przyjąć Ducha, to wyjść ku światłu, porzucić ciemności, opuścić nasze miejsca ukrywania się, nasze bezpieczne zamknięcia, by stawić czoła życiu i dawać świadectwo.

    Duch Święty jest obecny w naszym życiu na różne sposoby. Jest Pocieszycielem, który wspiera nas w trudnych momentach. Jest Przewodnikiem, który wskazuje nam drogę. Jest Mocą, która uzdalnia nas do czynienia dobra. Jest Źródłem Wody, która oczyszcza i napełnia życiem. Jest Płomieniem, który rozpala w nas miłość i gorliwość. 



Czy jesteśmy wystarczająco cierpliwi, aby czekać i przyjąć dar Ducha, który Jezus nam daje dzisiaj?

sobota, 7 czerwca 2025

Sobota 7. Tygodnia Wielkanocy

    Gdy weszliśmy do Rzymu, pozwolono Pawłowi mieszkać prywatnie razem z żołnierzem, który go pilnował ( Dz 28,16).

    Otóż gdy Piotr go zobaczył, rzekł do Jezusa: "Panie, a co z tym?" Jezus mu odpowiedział: "Jeśli bym chciał, aby on pozostał aż do mego przybycia, co ci do tego? Ty idź za Mną" (J 21,21-22).


    Paweł pod natchnieniem Ducha odwołał się do cesarza i oto przybywa do Rzymu jako więzień. Jest aresztantem pilnowanym przez rzymskiego żołnierza w prywatnym domu, gdzie wciąż może realizować to, co czynił od swojego nawrócenia: głosi Chrystusa i świadczy o Jego miłości. Najpierw głosił Żydom, później innym, bo przekonał się, że Królestwo jest ofertą i dziedzictwem wszystkich. 

    Wczoraj słuchaliśmy dialogu Jezusa z Piotrem, w którym Piotr mógł poznać swoje zadanie oraz dowiedzieć się, że poniesie męczeńską śmierć. I chociaż Piotr już dojrzał, czasem wciąż wychodzi stary człowiek. Zamiast ucieszyć się tym, co zostaje mu powierzone i na tym skoncentrować swoją uwagę, Piotr interesuje się Janem. 

    I otrzymuje reprymendę. Jezus zdaje się mu mówić: niech każdy ma swoje życie, z którego kiedyś zda sprawę. Ty masz swoją drogę, Jan ma swoją, różną od tej, po której ty pójdziesz. Nie potrzeba, byś wszystko wiedział, masz dość własnych trosk. Twoim zadaniem jest to, byś poszedł za Mną, ze wszystkimi konsekwencjami, które się z tym wiążą. Piotr to zrozumiał, a dzięki darom Ducha Świętego pójdzie rzeczywiście za Mistrzem, aż po przyjęcie własnego krzyża. 

    I każdy z nas otrzymuje zaproszenie, by pójść za Panem. Każdy na swój sposób, po drodze powołania, na którą został wezwany. Prowadzeni przez Ducha, mamy być świadkami i budować królestwo. 


Czy widzę na mojej drodze życia obecność Boga, który prowadzi, umacnia i wzywa?

piątek, 6 czerwca 2025

Piątek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Król Agryppa i Berenike przybyli do Cezarei powitać Festusa. Gdy przebywali tam dłuższy czas, Festus przedstawił królowi sprawę Pawła. "Feliks pozostawił w więzieniu pewnego człowieka" - powiedział (Dz 25,13).


    Raport rzymskiego urzędnika jest bardzo wyważony. To trzeźwe podsumowanie, beznamiętne, z pewnym dystansem. Odnosi się z rezerwą do żydowskich sporów, nie chcąc uczestniczyć w rzeczach, których nie zna i nie rozumie. 

    Być może właśnie w taki sposób reagowały rzymskie, pogańskie władze wobec rodzącego się chrześcijaństwa. W tym postępowaniu widać, że wobec rzymskich praw jest niewinny. Ale skoro odwołał się do cesarza, nie ma innego wyjścia, jak zatrzymać go w więzieniu i wysłać do Rzymu.

    Dzisiejszy świat, nawet jeśli w pewien sposób potrafi zobaczyć wielkość Jezusa, pozytywnie odnieść się do Jego nauczania i głoszonych zasad moralnych, nie potrafi uwierzyć, nie uznaje Jego boskości i prawdy zmartwychwstania. Nie potrafi dojrzeć Jego obecności. 

    To do uczniów należy wyznanie, że Jezus żyje. Musimy mieć odwagę świadczyć i mówić, że wierzymy w Jego zmartwychwstanie, że to On nadaje sens naszemu życiu. Jeśli nie ma w nas odwagi, by dać świadectwo, czemu służy ten długi czas - siedem tygodni - kiedy świętujemy Jego zmartwychwstanie?