W owym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: "Kto właściwie jest największy w Królestwie niebieskim?" On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: "Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" (Mt 18,1 - 3).
Św. Józef Kalasancjusz umiał być dzieckiem pośród dzieci nawet pod koniec swego życia, kiedy
był starcem. Był dobrym wychowawcą,
nauczycielem. Dar jego serca został nagrodzony miłością dzieci. Cieszył się
wśród nich wielkim autorytetem, choć początki i dla niego były trudne...
Nie
jest bowiem łatwo zdobyć sobie szacunek u dziecka. Aby go zdobyć, trzeba być
autentycznym, trzeba być naprawdę. Wobec dziecka nie można udawać. To bycie
autentycznym, bycie naprawdę, jest trudem każdego nauczyciela, kosztuje wiele
sił i zdrowia. A jednak warto być naprawdę.
Kiedy patrzę na życie Kalasancjusza, przypominam sobie
opowiadanie o pluszowym zajączku i koniu na biegunach.
W pokoju dziecinnym koń
na biegunach mieszkał już od dawna. Zjawił się tu chyba jako pierwszy, nikt
bowiem z małych mieszkańców nie
pamiętał jego przybycia. Zestarzał się w
międzyczasie, wyblakł brąz jego powłoki, wytarta skóra świeciła tu i ówdzie
brzydkimi dziurami. Karku nie zdobiła już bujna grzywa i ogon wyłysiał, bo
włosie wyrwano na nitki do pereł. Z wiekiem przyszła też mądrość i stateczność.
Pewnego
dnia zapytał go młody pluszowy zajączek:
- Co jest naprawdę ? Czy to znaczy: mieć w sobie - jak
niektóre nasze koleżanki lalki - rzeczy, które pozwalają poruszać się i mówić?
- Naprawdę - odpowiedział koń - nie jest to, z
czego
się jest zrobionym, ale to, co się z nim dzieje. Jeżeli pokocha cię dziecko i
będzie cię kochało długi, długi czas nie tylko dlatego, aby się tobą bawić, ale
że cię naprawdę kocha - to wtedy jesteś naprawdę.
- Czy to boli ? - zapytał zajączek.
- Czasami - odpowiedział koń, bo zawsze mówił prawdę.
Jeżeli jesteś naprawdę, to nie masz żalu o to, że boli.
- Czy dzieje się to za jednym razem - czy powtarza się
ciągle od nowa ? - chciał wiedzieć zajączek.
- Nie, to nie dzieje się za jednym razem -
odpowiedział koń. Trzeba się stawać, aby być, a to trwa bardzo długo. Dlatego
wyłączeni są z tego procesu wszyscy ci, którzy łatwo się łamią, mają ostre
kanty i ci tak piękni i wartościowi, że nie wolno ich dotknąć. Tak między nami
mówiąc, kiedy będziesz naprawdę, będziesz wyglądał inaczej niż teraz: oklapną
ci uszy, wybiją się stawy, wyleniesz, utracisz oczy - jednym słowem, będziesz
bardzo brzydki. Ale to wszystko nie ma znaczenia. Albowiem jeżeli jesteś
naprawdę, nie możesz być brzydki - chyba tylko w oczach dorosłych, którzy nic z
tego nie rozumieją.
- Chyba jesteś naprawdę - pomyślał pluszowy zajączek,
ale nie powiedział tego głośno, bo bał się, że urazi przyjaciela: starego konia
na biegunach. A koń uśmiechnął się tylko.
Nie wiem, co powiedział Kalasancjusz, kiedy stanął przed Boskim Sędzią. Być może mówili za niego jego uczniowie? Wiem, że kiedy żegnał się z ziemią, widział wciąż potrzebę pracy dla dzieci, potrzebę swoich szkół. A kiedy zamknął oczy, po Rzymie dzieci szybko rozniosły wieść, że umarł Święty.
1. Czy jestem autentyczny wobec innych?
2. Co znaczy dla mnie stawać się dzieckiem?