zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 30 listopada 2023

Czwartek 34. Tygodnia Zwykłego, święto św. Andrzeja Apostoła

    Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi» (Mt 4,18-19).


    Jak sobie radzisz w pracy, którą wykonujesz na co dzień? 

    Andrzej, którego dzisiaj wspominamy, wydaje się być spokojny. Oto on, wrzuca sieć w wodę jeziora. Widział, jak robił to jego ojciec, a teraz sam wykonuje. Zajęcie pożyteczne, pozwalające dzielić się owocami pracy z innymi - dostarczanie żywności. Uczciwy sposób zarabiania na życie. Może nie było to stanowisko, o które inni się zabijali, ale pozwalało żyć.

    Ale wtedy przychodzi Jezus i wzywa Andrzeja, oferuje mu nową pracę: bycie rybakiem ludzi. Nadal będzie rybakiem, nadal będzie musiał ciężko pracować, wstawać wcześnie i podejmować codzienny trud; nadal będzie musiał być wystarczająco uważny, aby wiedzieć kiedy i gdzie zarzucić sieć; nadal będzie musiał być wystarczająco silny, by wyciągnąć ją, kiedy będzie to konieczne; wciąż będzie dzielił się owocami swojej pracy, w niektóre dni bardziej intensywnie, w inne mniej. Ale ryby nie będą już centrum jego życia, lecz ludzie. Nie będzie już sieci, ale słowa. I nie będzie już małej łódki, ale wielka łódź, w której wszyscy zaangażowani w Boże Królestwo mają swoje miejsce.

    Jezus nadal wzywa, także dzisiaj. Podobnie jak dwa tysiące lat temu, niektórych prosi o zmianę zawodu, innych, by kontynuowali swoją pracę, ale w nowy, Boży sposób. 

    Dziś Jezus swoje zaproszenie kieruje do Ciebie i do mnie, w tym miejscu, w którym jesteśmy, gdzie toczy się nasze życie, gdzie wykonujemy swoją pracę. Liczy na to, że także swoje talenty i zdolności wniesiesz w ten wielki projekt Bożego Królestwa. To nie dokonuje się raz na całe życie, ale coś co się powtarza, każdego dnia przez całe życie. Jesteśmy zaproszeni, by Go naśladować dzisiaj...


W jaki sposób poprzez moją pracę i życie mogę być świadkiem Chrystusa? 

środa, 29 listopada 2023

Środa 34. Tygodnia Zwykłego

    Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników (Łk 21,12).


    Słowo ostatnich dni mówi o zmaganiach, cierpieniu i walce. Każdy z nas doświadcza tego w swoim życiu w mniejszym lub większym zakresie. Zmagania o różne interesy, zmagania o władzę, zmagania o utrzymanie się na właściwym torze...

    Kiedy jesteśmy dziećmi, myślimy, że wiara jest rodzajem tarczy, która ochroni nas przed wszelkim złem, obecnym i przyszłym. Jak coś, w rodzaju magicznej różdżki, która sprawia, że trudności i przeszkody natychmiast znikają. 

    Kiedy głębiej wchodzimy w Ewangelię i w życie, odkrywamy, że koniec będzie szczęśliwy, nie będzie płaczu ani bólu, ale po drodze czeka nas walka, trudne doświadczenia, może prześladowanie, ucisk, a w końcu śmierć. W roku 2022 ok. 360 milionów chrześcijan doświadczyło prześladowań ze względu na wyznawaną wiarę, co siódmy chrześcijanin na świecie. 

    Jezus jest naszą Drogą. Nie uniknął cierpienia i śmierci, stawił im czoła i wygrał. Wiara nie unika i nie omija trudności. Ale pomaga iść naprzód pośród wszystkiego, co przynosi życie. Z zaufaniem, że dla tych, którzy miłują Boga, wszystko współdziała dla ich dobra

    W każdym zmaganiu Bóg jest z nami. A w walce z ostatnim wrogiem - śmiercią - towarzyszy nam Chrystus, który przeszedł przez śmierć i ją pokonał. Nie do niej należy ostatnie słowo. 

    Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie... Trzeba prosić o ten dar wytrwałości i wierności, o umocnienie w walce, by nie stracić nadziei i w niej wzrastać.


Jak często modlę się za tych, którzy doświadczają prześladowań za wiarę?

wtorek, 28 listopada 2023

Wtorek 34. Tygodnia Zwykłego

    Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony» (Łk 21,5-6).


    Najcenniejszą rzeczą, jaką posiadał lud Izraela,, było przymierze z Bogiem. I chociaż byli małym ludem w porównaniu z innymi, czuli się potężni i w pewnym momencie zapragnęli zbudować dom dla swojego Boga. I On nie przeszkodził im w zbudowaniu Świątyni. 

    Z cegieł i kamienia, w pocie czoła, z trudem, Izrael zbudował w Jerozolimie świątynię. Z czasem stała się ona miejscem spotkań upamiętniających początek przymierza - Paschę. Wokół świątyni rozwijało się całe życie Jerozolimy: kapłani, ludzie, ofiary, handel. Jak we wszystkim, co ludzkie, szybko pojawiła się dwuznaczność: Świątynia była miejscem spotkania z Bogiem, ale była też miejscem prywatnych interesów i intryg, które nic z Bogiem nie miały wspólnego. 

    Jezus przychodzi i wskazuje, że miejscem uprzywilejowanym dla Boga jest ludzkie serce, stąd czcić można Go tylko w duchu i prawdzie, powywracał stoły tych, którzy religię potraktowali instrumentalnie, zapychając pieniędzmi kieszenie. I zapowiedział upadek tego miejsca...

    Dla włodarzy świątyni postępowanie Jezusa było na tyle poważnym zagrożeniem, że postanowili się Go pozbyć. Zapowiedź Jezusa powoli się spełniała. Świątynia została zniszczona, została ściana płaczu. 

    Jednocześnie rozpoczął się czas wznoszenia nowej świątyni. Z żywych kamieni, nie z cegieł. Gdziekolwiek znajdują się wierzący, stają się żywymi kamieniami, uobecnieniem Boga. Tworzą nową świątynię - wspólnotę powołanych. Kościół jest obecny wszędzie tam, gdzie jest serce oddane Jezusowi, gdzie głosi się Dobrą Nowinę, gdzie człowiek potrafi ofiarować siebie. 

    Tym, co najlepsze w Kościele, to nie jakość kamieni i wotywnych ofiar, ale ludzie, żywe kamienie świątyni , gdzie głową jest Chrystus, a każdy z nas jest małą komórką, bez której ciało nie byłoby takie samo. 


Jak traktuję swoją obecność w Kościele?

poniedziałek, 27 listopada 2023

Poniedziałek 34. Tygodnia Zwykłego

    Gdy podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, i rzekł: «Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni (Łk 21,1-3).


    Kto nie chciałby zobaczyć czegoś więcej?

    Historia ludzkości pełna jest wynalazków w zakresie poprawy widzenia. Wynaleziono okulary, teleskopy, mikroskopy. Nawet do oglądania kości wynaleziono promienie rentgenowskie.

    Ale jeszcze nie wynaleziono sprzętów, które potrafią zajrzeć do ludzkiego wnętrza, do sumienia, do ludzkiego serca - do intymnego skarbca każdego człowieka... Pewnie nigdy nie zostaną wynalezione. Może dlatego, że tylko przenikliwe spojrzenie potrafi przebić się przez powłoki pozorów i widzieć prawdę... Dobrze widzi się tylko sercem...

    Lud Izraela odkrył. że Bóg jest jedynym, który zna każde serce, rozumie wszystkie ich czyny, który potrafi widzieć przyszłość. I nie tylko widzieć, ale i kochać. Kochać ponad i pomimo...

    Jezus również ma to samo przenikliwe spojrzenie jak Ojciec. I taką samą miłość. To dlatego potrafił dostrzec w dzieciach, których hałas przeszkadzał wielkich Królestwa, w Zacheuszu obietnicę hojności, w Samarytance przyszłego Apostoła, w darze wdowy hojność przewyższającą dar wszystkich, którzy wrzucali wiele...

    Jesteśmy zaproszeni do patrzenia ponad pozorami, dostrzegania szczegółów, ukazywania tego, co zakryte przed innymi, odkrywania w każdym człowieku dziecka Bożego.

    Aż chce się wołać z psalmistą: Pan patrzy z nieba, widzi wszystkich ludzi. Z zawsze gotowego mieszkania spogląda na wszystkich mieszkańców ziemi. On każdemu z nich osobno ukształtował serce, On dostrzega wszystkie ich czyny.


1. Czy potrafię patrzeć ponad pozorami?

    

niedziela, 26 listopada 2023

XXXIV Niedziela Zwykła, Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata

Tak mówi Pan: Ja sam będę szukał moich owiec, ja sam będę nad nimi czuwał. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, pokaleczoną opatrzę, osłabłą wzmocnię, mocną zachowam i pasł je będę rozważnie (Ez 34.11.16).

Skoro bowiem przez człowieka śmierć, to i przez Człowieka zmartwychwstanie. Bo jak w Adamie wszyscy umierają, tak również w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni (1 Kor 15,21-22).

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swojej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na tronie swojej chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody. Oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów (Mt 25,31-33). 



        W przeciwieństwie do innych przypowieści, wyróżniających się prostotą, dzisiaj Jezus popisuje się wyobraźnią i maluje wspaniały i pełen wyrazistych akcentów obraz. Sama idea sądu ostatecznego porusza uczucia i sprawia, że wyobrażamy sobie straszne scenariusze. Ten dramatyzm przedstawił także Michał Anioł w Kaplicy Sykstyńskiej. Wielu uważa, że obraz Sądu Ostatecznego ma na celu wywołanie ludzkiego strachu, nawet dziś wielu w takich kategoriach opisuje przekaz katechezy, tej szkolnej i nie tylko – straszenie człowieka.

            W rzeczywistości sąd Boży jest ostateczny nie dlatego, że znajduje się na chronologicznym końcu historii, czy to powszechnej, czy małej historii, która jest biografią każdego z nas, ale dlatego, że zamyka to wszystko, co obecne w naszym codziennym życiu.

            Znaczące jest, że w tekście Mateusza brakuje słowa kochać. Chrystus nie mówi: umiłowaliście Mnie, ale daliście Mi jeść, daliście Mi pić, odwiedziliście Mnie, przyjęliście Mnie przyszliście do Mnie… Sześć uczynków miłosierdzia, które wymienia Jezus, dotyka czterech podstawowych potrzeb człowieka.


Jesteśmy zaproszeni do wrażliwości, solidarności z innymi, bliskości, uważności na tych, którzy doświadczają krzywdy i niesprawiedliwości. To obszary, które domagają się miłosierdzia.


Trzeba mieć dobry wzrok, by zobaczyć samego Boga w ubogich, najmniejszych i cierpiących. To już jest ważne wskazanie tej niedzieli, która kończy rok liturgiczny. To ostatnia lekcja, podsumowanie wszystkiego, czego uczyliśmy się w tym roku od św. Mateusza słuchając słów napisanej przez niego Dobrej Nowiny. 




Czy w potrzebujących potrafię zobaczyć Boga, czy nimi gardzę? Jak często osądzam braci i siostry, zajmując miejsce, które Bóg zarezerwował dla siebie?

sobota, 25 listopada 2023

Sobota 33. Tygodnia Zwykłego

    Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go (Łk 20,27).


    Skoro nie ma innego życia niż ziemskie, trzeba wykorzystać je jak najlepiej, brać pełnymi garściami, cieszyć się nim, przecież i tak jutro umrzemy - uznawała część starożytnych, a i dzisiaj nie brakowałoby zwolenników takiej filozofii.

    Saduceusze, którzy odrzucali zmartwychwstanie, myśleli podobnie. Chcieli przed Jezusem usprawiedliwić swoją postawę i poprzez akademickie pytanie pokazać słuszność swoich przekonań.

    Jezus, odpowiadając, pokazuje, że małżeństwo jest naturalną i konieczną rzeczywistością dla przedłużenia gatunku ludzkiego na ziemi. Po drugie, zmartwychwstanie nie jest zwykłym przedłużeniem życia z jego potrzebami i brakami, ale stanem pełni życia, w którym nie ma już żadnych potrzeb do spełnienia.  Po trzecie, Jezus udowadnia na podstawie Pisma Świętego, które saduceusze również przyjmują, że Bóg jest Bogiem żywych i dlatego przeznaczeniem każdego człowieka jest dzielenie pełni życia z Bogiem.

    Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. Dla Niego wszyscy żyją. Bóg nie może pozostawić człowieka mocy śmierci. 

    Zwyczaj dbania i nawiedzania grobów naszych bliskich, to nie tylko znak uczuć, jakie żywimy wobec nich, to także głębokie przekonanie, że miłość nie może umrzeć na zawsze. Jesteśmy stworzeni do miłości, do życia, które nie ma końca...


Czy prawda o życiu wiecznym wpływa na moje doczesne życie?


piątek, 24 listopada 2023

Piątek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Andrzeja Dung-Lac i towarzyszy

    Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: "Napisane jest: 'Mój dom będzie domem modlitwy', a wy uczyniliście go jaskinią zbójców" (Łk 19,45-46).


    Corruptio optimi pessima mawiali starożytni Rzymianie...  Zepsucie tego, co najlepsze, jest czymś najgorszym. Najszlachetniejszą rzecz można zepsuć, a wówczas staje się ona odrażająca i odpycha. 

    Nie wiem, czy Jezus dostrzegł aż takie zepsucie w świątynnym kulcie, ale uznał, że świątynia zatraciła swoją szlachetność. Łukasz jest bardzo oszczędny w słowach, mówi jedynie ogólnie o sprzedających, chociaż zarówno zwierzęta ofiarne jak i stoły do wymiany pieniędzy były czymś potrzebnym, by składać ofiary i płacić coroczny religijny podatek na świątynię. A jednak Jezus mówi, odwołując się do Jeremiasza, że świątynia stała się jaskinią zbójców... 

    Jezus nie był wrogiem sprawowanego kultu, ale zauważał, że może być on swoistą zasłoną dla nieuczciwości i zepsucia, wypaczeniem tego, do czego wzywało przymierze: czystości intencji składanych ofiar, współczucia, sprawiedliwości, niewykorzystywania kultu dla prywatnych interesów...

    W niektórych fragmentach Ewangelii Jezus odwołuje się do Ozeasza: Miłosierdzia pragnę, nie ofiary, krytykuje niewłaściwą modlitwę: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie

    Dzisiejszy fragment, pomimo swojej zwięzłości, niesie przesłanie, które podnosi ciśnienie zwierzchnikom Izraela i rodzi uwielbienie prostego ludu. Jest słuchany i przyjmowany przez tych, którzy nie mają nic do stracenia i wszystko do zyskania: darmowe przebaczenie, radość życia, bliskość Boga. Słowa Jezusa to powiew świeżego powietrza dla tych, którzy wiedzą, że są grzesznikami. 


Jak mój udział w kulcie przekłada się na codzienne życie?

czwartek, 23 listopada 2023

Czwartek 33. Tygodnia Zwykłego

    Kiedy był już blisko i zobaczył miasto, zaczął płakać nad nim. Powiedział wtedy: "O, gdybyś tak ty poznało w tym dniu, co służy pokojowi. Niestety zakryte jest dla twoich oczu (Łk 19,41-42).


    Jezus dociera do Jerozolimy - celu Jego długiej pielgrzymki. Po mesjańskim wejściu do miasta, ścielonych płaszczach na drodze i radosnych okrzykach ludzi już nic nie pozostało. Jezus płacze nad świętym miastem. 

    To scena pełna kontrastów. Odświętnie okrzyknięty Mesjaszem Jezus pogrąża się w smutku nad miastem. Jeruzalem - miasto pokoju, w którym pojawia się zapowiedź zagłady. Słowa nadejdą dni mają apokaliptyczny wydźwięk, a wypowiedź Jezusa pełna jest prorockich odniesień... Przywołane zostaje zniszczenie Jerozolimy, które może odnosić się do tego, co miało miejsce w 587 przed Chrystusem lub do tego, co nastąpi w roku 70... Proroctwo jest pełne realizmu.

    Powodem płaczu Jezusa jest zniszczenie miasta, które Jezus widzi w proroczej wizji. Ale ta historyczna rzeczywistość będzie znakiem czegoś głębszego: Jerozolima nie rozpoznaje obecności swojego Zbawiciela dzisiaj. Na tym polega dramat miasta. Przywódcy religijni nie rozpoznają i odrzucają Mesjasza. Nie rozpoznają czasu łaski. 

    On jest przed nimi, a oni Go nie widzą. Jest do nich posłany, a oni Go nie rozpoznają. Jest ukryty przed ich oczami, tak jakby Bóg ukrywał zbawienie, gdy ludzie je odrzucają. 

    Powodem płaczu Jezusa nie jest jedynie los miasta z całym jego pięknem i przepychem, nie myśli tylko o cierpieniu jego mieszkańców. Myśli o odmowie przyjęcia wielkiego wyzwolenia. Ale Jezus wie, że ludzka odmowa nie jest w stanie zatrzymać zbawczej miłości Boga. Historia zbawienia znajdzie nowe ścieżki. 


1. Czy potrafię rozpoznawać Jezusa w codzienności?

środa, 22 listopada 2023

Środa 33. Tygodnia Zwyklego, wsp. św. Cecylii

    Jezus opowiedział przypowieść, ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi (Łk 19,11).


    Przypowieść Jezusa, którą przekazuj św. Łukasz jest odpowiednikiem Mateuszowej przypowieści o talentach. Tym, co w tej przypowieści jest ważne, to opóźnianie się się Królestwa. Dlatego tak ważne jest to podkreślenie Łukasza otwierające przypowieść: myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi

    Pierwotne gminy chrześcijańskie tak właśnie myślały - pragnęły szybkiego powrotu Jezusa i nadejścia Królestwa Bożego. I to jest powód przypowieści: ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni myśleli... Łukasz koryguje to myślenie i oczekiwanie, podkreślając:

* Królestwo Boże nie nadejdzie w najbliższej przyszłości;

* zamiast oczekiwać ziemskiego nacjonalistycznego królestwa, trzeba czekać na Bożą sprawiedliwość, która objawi się na końcu czasów;

* ci, którzy żyją i postępują odpowiedzialnie podczas nieobecności Pana, wejdą do Królestwa.

    Sedno przypowieści, to wzięcie odpowiedzialności za tu i teraz. Otrzymane dary muszą zrodzić owoce. Każdy osobiście musi uczynić owocnym to, co otrzymał. Niezależnie od tego, ile darów otrzymaliśmy, wszyscy jesteśmy zaproszeni do ich pomnażania. 

    Życie chrześcijańskie nie polega na marnowaniu czasu na jałowe marzenia o przyszłości. Życie rozgrywa się w teraźniejszości. Nadzieja jest ważna, świadomość Bożej obietnicy, która wyznacza kierunek drogi, ale życie to zobowiązanie do miłości dzisiaj!


1. Na ile rozwijam swoje uzdolnienia? Na ile one służą dobru mojemu i bliźnich?

wtorek, 21 listopada 2023

Wtorek 33. Tygodnia Zwykelgo

    Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany (Łk 19,5-6).


    Całkiem sporo stało się w Jerychu. Najpierw u samej bramy miasta niewidomy, a  w samym centrum Zacheusz. I te tłumy na drodze Jego przejścia, tak że Zacheusz musiał szukać drzewa, by Go zobaczyć...

    Spotkanie z Zacheuszem to historia nawrócenia. Jezus przyjmuje inicjatywę, to On spogląda w gorę i prosi, by Zacheusz zszedł z drzewa, ponieważ musi zatrzymać się w jego domu. To skandaliczna, prowokacyjna inicjatywa. Pośród tak wielu ludzi, z których wielu cieszyło się szacunkiem i uznaniem, właśnie Zacheusz zostaje zauważony, grzesznik, kolaborant, złodziej, którym wszyscy gardzili. 

    I Jezus idzie do jego domu. Oświadcza, że obecność w domu Zacheusza to przyjście zbawienia. 

    Zacheusza poznajemy jako człowieka niskiego wzrostu, bogatego, celnika. Ale jest zaciekawiony Jezusem i chce Go zobaczyć. Nie stoi w miejscu, wykazuje się pomysłowością, aby spełnić swoje marzenie. Na słowo Jezusa szybko schodzi z drzewa i zaprasza do swojego domu.

    To, co czyni Jezus, przełamuje społeczne i religijne podziały na sprawiedliwych i grzeszników. Miłość Boga jest dla wszystkich. Miłość Boga ma być fundamentem relacji między ludźmi.

    Dziś obchodzimy Ofiarowanie Maryi. Jej rodzice, Joachim i Anna, ofiarowali Bogu największy dar, jaki otrzymali - swoją córkę.  Życie ofiarowane Bogu przynosi wielki owoc, już nie tylko w życiu Maryi, ale dla całego świata. Życie przeżywane z wdzięcznością (Magnificat) i z pełną ufnością, bo chociaż nie rozumiała, zachowywała wszystko w swoim sercu

    Jezus w Jerychu w swoim podejściu do Zacheusza staje się także niezrozumiałym dla wielu. Dokonuje się zbawienie, które nie mieści się w ludzkich ramach religijności...


1. Czy staram się, by w moim sercu było pragnienie spotkania, zobaczenia Jezusa?

poniedziałek, 20 listopada 2023

Poniedziałek 33. Tygodnia Tygodnia, wsp. św. Rafała Kalinowskiego

    Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» (Łk 18,39).


    Uzdrawiając niewidomego w pobliżu Jerycha, Jezus wypełnia to, co zapowiedział w synagodze w Nazarecie: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, niewidomym przejrzenie

    Kiedy Jezus zapowiadał uczniom tajemnicę swojej śmierci, wówczas uczniowie - jak podkreślił Łukasz - niczego nie zrozumieli. A niewidomy pod Jerychem, pomimo przeszkody w postaci własnej ślepoty i zewnętrznych przeszkód stawianych mu na drodze przez tych, którzy uniemożliwiali mu zbliżenie się do Jezusa, jest w stanie zrozumieć, kim naprawdę jest Jezus: najpierw rozpoznaje Go jako Mesjasza (Syna Dawida(, następnie nazywa Go Panem, w końcu oddaje chwałę Bogu i rusza za Jezusem.

    Może św. Łukasz chce nas nauczyć, że nie zawsze, nawet jeśli pięć zmysłów jest nienaruszonych, człowiek jest w stanie poznać Jezusa i wybrać Go. Wiara nie zależy od dobrego zdrowia. 

    Niewidomy słyszał o Jezusie i pragnął zobaczyć. Kiedy usłyszał, że Jezus przechodzi, zrozumiał, że to jest szansa jedyna w życiu. 

    Historia niewidomego z Jerycha nie kończy się na uzdrowieniu. On poszedł opowiadać o tym całemu miastu. Narodził się apostoł. A kiedy ludzie go zobaczyli, skłonił ich do chwalenia Boga. 


Czy jestem otwarty na pomoc ludziom chorym i cierpiącym?

niedziela, 19 listopada 2023

XXXIII Niedziela Zwykła

To jest jak z pewnym człowiekiem, który mając wyjechać, przywołał sługi i powierzył im swoje dobra. Temu dał pięć talentów, temu dwa, temu jeden: każdemu według jego możliwości. Potem wyjechał (Mt 25,14-15).


A teraz masz, co twoje! Oto masz swoją własność! Taka była odpowiedź trzeciego z wymienionych sług. Wszystko jest w porządku, niczego nie brakuje. Jesteśmy kwita! Nie jestem ci nic winien. Oddam ci to, co mi dałeś. 

     Okazuje się, że Bóg mówi do ciebie: Oto zostawiam w twoich rękach cały majątek – jeden talent odpowiadał wynagrodzeniu za dwadzieścia lat pracy robotnika rolnego). Powierzam ci to wszystko do całkowitej twojej dyspozycji. Korzystaj z tego tak, jak uważasz za stosowne, tak i ja bym z tego skorzystał. Minie dużo czasu, zanim wrócę…

     Przypowieść Jezusa chce nam uświadomić, że otrzymaliśmy wiele, chociaż nie wszyscy to samo, każdy otrzymał według swoich możliwości. Dostajesz wiele, byś to wykorzystał, wydawał, a nie zatrzymywał dla siebie. To ma być zainwestowane. 

    Ewangelia zaprasza nas dzisiaj do spojrzenia na nasze ręce i uświadomienia sobie, jak wiele darów powierzył nam, abyśmy się nimi opiekowali i nimi zarządzali. One nie są nasze.


Jakie są moje talenty, moje cechy? Jak mogę lepiej je wykorzystać dla dobra tych, którzy są wokół mnie?

sobota, 18 listopada 2023

Sobota 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł Karoliny Kózkówny

    Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,6-8).


    Módl się, nie poddając się zniechęceniu. To dobra rada w czasach, w których żyjemy. Chcemy wszystkiego i chcemy natychmiast. Jezus zaprasza nas do wytrwałej modlitwy, do pełnego zaufania. Nasza wytrwałość w modlitwie nie zmienia Bożych planów, ale przygotowuje nasze serce, budzi w nim większe pragnienie Boga.

    Kiedy czujemy, że Bóg nie odpowiada tak, jak byśmy tego chcieli, potrzebujemy odnawiać nasze zaufanie. W ważnych życiowych decyzjach, w trudnych chwilach, jesteśmy zaproszeni do pielęgnowania sztuki naszej modlitwy. Wzorem jest wierna modlitwa Jezusa wobec Bożych planów.

    Jezus mówi nam, że musimy męczyć Boga naszą modlitwą, naszą wytrwałością. Potrzebujemy żywej, bardzo wielkiej wiary, ufając, że otrzymamy to, o co prosimy. Ostatnie pytanie Jezusa: Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi? Czy mamy taką wiarę? Czy nasza wiara może rozświetlić ciemności świata, w którym żyjemy? Czy jesteśmy w stanie przekazać innym dar wiary?

    Miejmy nadzieję. Bez wiary jest to niemożliwe. Bez wiary nie potrafimy zrozumieć zła świata, niesprawiedliwości, trudności, które nas otaczają.  Potrzebujemy pamiętać o modlitwie Jezusa, zarówno w dobrych chwilach, jak i w Ogrodzie Oliwnym czy na krzyżu. I uczyć się od Niego takiej wytrwałości. 

    W modlitwie przedstawiamy Bogu nasze prawdziwe ja, pokazujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy i czym żyjemy. 

    Rozpoczęliśmy ten tydzień od prośby, by Pan dodał nam wiary. To dobry sposób, aby ten tydzień zakończyć, prosząc o wzrost w wierze, aby wiara pomagała nam pokonywać wszelkie trudności naszego życia...


1. Jak się zachowuję, kiedy wydaje się, że Bóg nie wysłuchuje moich próśb?

    

piątek, 17 listopada 2023

Piątek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Elżbiety Węgierskiej

    Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi (Łk 17,26-27.30).


    Kontynuujemy lekturę Ewangelii wg. św. Łukasza.

    W czasach Jezusa, podobnie jak w wielu innych momentach ludzkich dziejów, istniało silne przekonanie, że coś się kończy lub musi się skończyć... Sytuacja okupacji rzymskiej stawała się nie do zniesienia. Izraelici oczekiwali wielkiej i widowiskowej interwencji Boga, który zaprowadziłby sprawiedliwość i naprawił sytuację. W tym celu posługiwano się językiem proroków, obfitującym w obrazy kataklizmów i zniszczeń oraz niebiańskich objawień... Mówiono o Dniu Pańskim, dniach sądu. Nie brakowało też tych, którzy próbowali wskazywać konkretne daty, wskazywali oznaki tych dni, powoływali się na prywatne objawienia. To wszystko rodziło strach, czasem nawrócenie...

    Z drugiej strony młode wspólnoty chrześcijańskie łączyły te wszystkie wyobrażenia i oczekiwania z Jezusem Zmartwychwstałym. Oczekiwały Jego szybkiego powrotu jako Sędziego, który wypełni wszystkie zapowiedzi... Ale ta chwila się opóźniała, oczekiwania trwało dłużej, niż myśleli... A to rodziło u jednych zniechęcenie, a u drugich lenistwo - porzucanie codziennych obowiązków.

    W takim właśnie kontekście Łukasz umieszcza słowa Jezusa, pokazując, że Dzień Syna Człowieczego, zbawienie, dokonują się w normalnych sprawach codziennego życia.

    Przenosi uwagę ze zjawisk apokaliptycznych na odpowiedzialność i codzienne zaangażowanie i świadczenie o Jezusie, z oddawaniem (traceniem) własnego życia dla Ewangelii, by je znów odzyskać. Nie można czekać, aż sprawy rozwiążą się odgórnie, poprzez niebiańskie interwencje - one rozwiązują się w domu i w pracy, pośród codzienności.

    Trzeba jednak uważać, żeby codzienność nie pochłonęła naszej uwagi tak bardzo, ż przestaniemy zauważać Boże znaki, które zapowiadają nowy czas. Jedzenie, kupowanie, życie rodzinne, praca to nasze normalne, codzienne zajęcia. Ale trzeba być świadomym, że istnieje koniec, który pozwala ustawiać wszystko we właściwej hierarchii, który przypomina, że jesteśmy tylko pielgrzymami. 

    Słowa Jezusa to nie groźba, która ma nas przestraszyć i odebrać radość życia. To zwrócenie uwagi, że sposób, w jaki wykonujemy nasze codzienne obowiązki, jak podchodzimy do naszego życia, czy jest ono ofiarowane dla innych, sprawi, że zostaniemy uznani za godnych Królestwa. Zabrani zostaną ci, którzy nie dadzą się złapać w pułapkę rzeczy czy oglądają się wstecz, jak żona Lota. Zbawienie dokonuje się dzisiaj, dlatego wymaga pełnego zaangażowania w teraźniejszość. 


W jaki sposób przygotowuję się na życie wieczne?

czwartek, 16 listopada 2023

Czwartek 32. Tygodnia Zwykłego

    Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: "Oto tu jest" albo: "Tam". Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest» (Łk 17,20-21).


    Pytanie o koniec świata istniało od samego początku. Zawsze było wyzwaniem poznanie, jak i kiedy skończy się świat, który znamy. Faryzeusze czasów Jezusa również chcieli wiedzieć. Oczekiwali triumfującego Mesjasza, który przywróci dawną świetność Izraela.

    Jezus od samego początku ostrzega, że Jego Królestwo nie jest z tego świata. Jest to coś bardziej duchowego, niewidzialnego, ale obecnego od momentu wcielenia Jezusa. 

    Możemy pomagać w rozszerzaniu tego Królestwa, żyjąc tak, jak żył i nauczał Jezus. On zawsze pomaga nam w podróży wiary. Jego Słowo, sakramenty, zwłaszcza Eucharystia, osobista modlitwa... Wszystko pomaga nieć innym Królestwo.

    Królestwo, jeśli przyjmujemy propozycję Jezusa, jest w nas. Dlatego nie ma sensu denerwować się myślami o końcu świata, myśląc o przyszłości. Trzeba skupić się na tu  i teraz. I być przygotowanym na cierpienie, które jest związane z wiernością Ewangelii. To właśnie czekało Jezusa w Jerozolimie. 

    To Bóg wyznacza rytm i czas. Nie ma potrzeby zwracać uwagi na różne alarmistyczne wieści. Ten świat, w którym żyjemy, jest naszym światem - światem, którego Bóg chciał i który musimy czynić lepszym. Kształtować go po chrześcijańsku, z odwagą i cierpliwością. 

    Tym, na co warto dzisiaj zwracać uwagę, to znaki Królestwa wokół nas. W ludziach wokół nas, w wydarzeniach naszego życia. W cierpieniu i doświadczeniu krzyża naszego życia. 

    Otwórzmy drzwi Jezusowi, aby mógł królować w naszym sercu i czynić z nami, co służy Królestwu.


1. Czy potrafię zachować wewnętrzny spokój wobec różnych katastroficznych zapowiedzi?

środa, 15 listopada 2023

Środa 22. Tygodnia Zwykłego

    Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: "Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!" (Łk 17,11-13).


    Na samym początku św. Łukasz mówi nam, że Jezus jest w drodze do Jerozolimy, miejsca swojej męki. To, co stanie się na drodze, jest związane z tym, co stanie się tam z Jezusem - pomaga zrozumieć znaczenie Paschy.

    Dziesięciu trędowatych. Są uważani za niepożądanych, grzeszników, nieczystych, ukaranych przez Boga, wykluczonych ze społeczeństwa - są ludźmi, z którymi nikt nie powinien utrzymywać kontaktów, jak nakazywało Prawo. 

    Być może to nie przypadek, że jest ich dziesięciu - jak dziesięć przykazań (symbol całego Prawa). A Prawo było przeżywane i interpretowane wówczas jako wykluczające - porzucało człowieka w jego potrzebie, samotności i grzechu. Nauczono ich, że oprócz ich wielkiego nieszczęścia, sam Bóg nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Liczba dziesięć może być też interpretowana jako wszyscy - wszyscy, którzy żyją poza Prawem, są jednak więźniami tego Prawa - pozbawieni wolności. Ich życie jest pozbawione sensu, nie mają nic do roboty poza trwaniem  w swoim cierpieniu.

    Ci ludzie nie proszą nawet wyraźnie o uzdrowienie - błagają o miłosierdzie, o współczucie Jezusa. Oczekują od Jezusa innego potraktowania niż to, które otrzymują od wszystkich innych. 

    Jezusa nie mają w zasięgu ręki. Stoją z daleka, nie mogą Go dotknąć. Mają tylko słowo, które pozwala im wołać. Znają Prawo, które nie pozwala im podejść bliżej. 

    Jezus, używając tego samego odniesienia, odsyła ich do kapłanów - zgodnie z zapisem Prawa. Są Mu posłuszni. Ruszają tak, jak im powiedział, wydaje się, że nic więcej w tym momencie się nie wydarzyło. Ale ufają Słowu Jezusa i to jest najbardziej niezwykłe. A gdy szli - uzdrowienie, oczyszczenie odbywa się poprzez posłuszeństwo Słowu i wyruszenie w drogę. Jesteśmy uzdrawiani, oczyszczani, leczeni drogą posłuszeństwa Słowu. 

    Samarytanin w drodze uświadamia sobie kilka rzeczy:

* został uzdrowiony przez posłuszeństwo Jezusowi;
* Ten, który go uzdrowił, uczynił to bez żadnej zasługi z jego strony, bez żadnych warunków - wystarczyło Mu zaufać. Potraktował go jak człowieka, nie jako wyrzutka. On odkrywa w Jezusie już nie tylko Mistrza i Nauczyciela, ale samego Boga. Świadczy o tym oddawana Jezusowi cześć - padł na twarz u Jego nóg;
* Jezus, Jego Słowo, słuchane i wprowadzane w życie, jest miejscem spotkania  z Bogiem. 


Czy Ewangelia, Boże Słowo, są dla mnie miejscem spotkania z Bogiem?

wtorek, 14 listopada 2023

Wtorek 32. Tygodnia Zwykłego

    Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać (Łk 17,9-10).


    Potrzeba pokory, by wiedzieć, kim jest Bóg i kim my jesteśmy. Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że jesteśmy jedynie sługami Królestwa. głosimy nie siebie, lecz Boga. 

    W naszym życiu podejmujemy różne działania dla Boga, robimy więcej lub mniej..., a wszystko na chwałę Boga.

    Jest zrozumiałe, że czasem potrzebujemy pochwały, aby nasze poczucie własnej wartości było właściwie odżywione, ale wszystko musi mieć odpowiednie proporcje. Jesteśmy tylko sługami nieużytecznymi, zrobiliśmy to, co mieliśmy zrobić, a wiele razy zrobiliśmy to źle... Czasem robimy to z powodów, które nie zawsze są jasne i przejrzyste. Jesteśmy zaproszeni do oczyszczenia naszych motywacji i szukania dobra innych, a nie własnej próżnej chwały .

    Otrzymaliśmy dar wiary, możemy zrobić wiele rzeczy, aby głosić Królestwo Boże, ale to nie wystarczy, aby zrekompensować to wszystko, co On dla nas uczynił. Posłał swojego Syna, aby nas zbawił, każdego dnia otrzymujemy możliwość słuchania swojego Słowa i karmienia się Jego Ciałem. 

    Wiedząc, kim jest Bóg, robimy to, co musimy i robimy to dla Boga. To pozwala okazać wdzięczność za dobre słowa i pochwały, które otrzymujemy, ale też pozwala nam oddawać to z ufnością Bogu, który jest w nas Sprawcą i chcenia, i działania. Refren psalmu z liturgii może być głównym przesłaniem: po wieczne czasy będę chwalił Pana

    To dobry dzień, by spojrzeć na Maryję, uczyć się od Niej pokory, która pozwala zobaczyć z jednej strony własną wartość, a jednocześnie widzieć źródło, z którego wartość ta się bierze i Jemu dziękować za otrzymywane dary. 


1. Czy nie buntuję się, kiedy świadomość przypomina, że wszystko w moim życiu jest darem Boga i jestem jedynie sługą Jego obdarowania?

poniedziałek, 13 listopada 2023

Poniedziałek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna

    "Jeśli zgrzeszy twój brat, upomnij go, a jeśli będzie żałował, przebacz mu. Jeśliby nawet siedem razy dziennie zgrzeszył  i siedem razy żałował, mówiąc ci: Żałuję, przebaczysz mu". Apostołowie zwrócili się do Pana: "Dodaj nam wiary" (Łk 17,3b-5).


    Jeśli mój brat siedem razy w ciągu dnia występuje przeciwko mnie, to znaczy, że coś do mnie ma. Jeżeli siedem razy w ciągu dnia coś knuje przeciwko mnie, to wydaje się słuszne powiedzieć mu kilka ciepłych słów, by w końcu zrozumiał. Rzadko bowiem siedem razy ktoś prosi o przebaczenie, nawet jeśli siedem razy zawini.

    Nie dziwi zatem, że wobec takiego żądania Jezusa, apostołowie prosili: Dodaj nam wiary. Do tego, by przebaczać rzeczywiście potrzeba wiele wiary. Potrzeba też wewnętrznej zgody, że ktoś inny potraktuje nas jako naiwniaków, którzy nie potrafią postawić na swoim.

    Przebaczyć, to nie znaczy zapomnieć, nie znaczy, że nic się nie stało. Może właśnie się stało, a poza tym boli. 

    Przebaczenie nie oznacza, że automatycznie zamykają się rany. Czasem potrzeba wiele czasu, by rany się zabliźniły. Rany wymagają cierpliwości i opieki, by stały się tylko bliznami. Może się zdarzyć, że już nigdy nie powróci wcześniejszy stan rzeczy. I normalne jest to, że będziemy zachowywali ostrożność, by ktoś znów nie dotknął nas tam, gdzie boli. 

    Przebaczenie oznacza, że mimo zranienia jestem gotów dalej utrzymywać relację, rezygnując z pragnienia odwetu. które może się narodzić w zranionym sercu. Przebaczyć to zrezygnować z odpłacania tym samym. 

    Jeżeli nie potrafię przebaczyć, to znaczy, że pozwalam przeciwnikowi na to, przejął nade mną władzę. Pozwalam mu narzucać sobie zachowania, których nie chcę i które jedynie powiększają zranienie. Jeżeli odpowiadam tym samym, czym zostałem zraniony, to znaczy, że pozwalam sobą manipulować, gromadząc w sobie agresję i pretensje... A ponieważ tego nie chcę, przebaczam... Przebaczam, bo chcę być wolnym...

    Mogę mieć wrażenie, że jestem naiwny, przebaczając tyle razy, ale to nie jest oznaka słabości, lecz siły. Przebaczając, stawiam czoła wszystkiemu, co chciałbym odruchowo uczynić i potrafię popatrzeć na wszystko w nowy sposób. Być może w taki sposób wyłączę w tobie upór w zadawaniu bólu. 

    Przebaczam także, bo pamiętam również dobro, którego od ciebie doświadczyłem, kiedy przebaczyłeś mi moje winy, błędy i ograniczenia, kiedy przebaczyłeś moje złe dni, w końcu każdemu się zdarzają...

    Panie, dodaj nam wiary, bo muszę przyznać, że czasem przebaczenie jest trudniejsze niż przesadzenie morwy w morze...


1. W jakich sytuacjach doświadczenie przebaczenia wykracza poza moje możliwości?

    

niedziela, 12 listopada 2023

XXXII Niedziela Zwykła

    Królestwo niebieskie stanie się wtedy podobne do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było głupich, a pięć mądrych (Mt 25,1-2).


     Wszyscy na coś czekamy. Dziecko czeka na pieszczoty matki, woła ją, kiedy się spóźnia. Dziecko czeka na szkolnym placu czy w świetlicy, aż zostanie odebrane, z niepokojem czeka na swoje urodziny, imieniny czy Boże Narodzenia, wyglądając prezentów. Nastolatek czeka na swoich przyjaciół: potrzebuje ich, bez nich staje się zagubiony. Denerwuje się, gdy jego telefon nie dzwoni, by przekazać informacje o kolejnym spotkaniu czy wyjściu. Uczeń czeka na wyniki swoich egzaminów, pyta nauczyciela o wynik sprawdzianu… 

    Ci, którzy nie czekają już na nic i na nikogo, są jak martwi. Oczekiwanie nadaje rytm i zabarwia emocjami nasze życie, wyobraźnia powoli uobecnia to, na co czekamy, a serce stopniowo przygotowuje się na przyjęcie i radość z tego, co oczekiwane i dobre.

Ale czy my czekamy na Jezusa? Czy nasze czekanie na Jezusa ma coś wspólnego z tego wewnętrznego napięcia, niepokoju oczekiwania, troski, przygotowania serca… 

    W samej Eucharystii modlimy się przy różnych okazjach:

• głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale;

• w modlitwie Pańskiej prosimy: przyjdź królestwo Twoje;

• po niej prosimy: Wybaw nas o zła wszelkiego, abyśmy pełni nadziei oczekiwali przyjścia naszego Zbawiciela;

    Mówimy więc, że czekamy. Mówimy, że szukamy Boga lub że próbujemy Go szukać.

    Pan przyjdzie, aby się z tobą spotkać. Na pewno przyjdzie. A ci, którzy Go szukają, znajdą Go – jak zapewniało nas dzisiaj pierwsze czytanie: ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać…


Spróbuj wymienić te rzeczy, które jako chrześcijanin powinieneś robić, a których do tej pory nie zrobiłeś, z powodu lenistwa, zaniedbania lub dlatego, że jest to dla ciebie zbyt trudne… Przejrzyj tę listę i podejmij jedną lub dwie z takich zaległych rzeczy….


    

sobota, 11 listopada 2023

Sobota 31. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Marcina z Tours

    
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków" (Łk 16,9).


    Pieniądze mogą czasami stać się elementem, który oddziela nas od innych, który niszczy relacje, niszczy przyjaźń i wszystko, co najszlachetniejsze w ludzkim sercu. Nie jest trudno przekroczyć tę cienką granicę, która odróżnia to, co jest narzędziem i środkiem, od tego, co jest lub staje się celem. 

    Kiedy pieniądze są zbyt blisko serca, albo może dokładniej, kiedy serce jest zbyt blisko pieniędzy, wszystko zostaje zaciemnione i istnieje ryzyko, że ulegnie zepsuciu.

    Nieświadomie chciwość staje się formą bałwochwalstwa, przed którą ostrzegał św. Paweł w liście do Kolosan. To, co ma zaspokajać nasze potrzeby, staje się naszą największą potrzebą. Czynimy z pieniędzy czy dóbr materialnych bożka. Zamiast je kontrolować, to one kontrolują nas i sprawiają, że tracimy z oczu to, co naprawdę ważne. 

    Prawdziwe bogactwo to zupełnie co innego i gdzie indziej trzeba go szukać. To, na czym trzeba skoncentrować poszukiwania, to nie materialne bogactwo, ale relacje, uczucia, ludzie, których możemy kochać i na których miłości możemy polegać. Tam powinniśmy kierować nasze serce. 

    W czasach kryzysu najlepszym i najskuteczniejszym antidotum jest życie, cieszenie się tym wszystkim, czego pieniądze dać nam nie mogą. Co więcej, tego prawdziwego bogactwa nikt nie może nam odebrać. Żaden komornik nie może pozbawić nas relacji z innymi ludźmi.


1. Jak odnoszę się do dóbr materialnych i pieniędzy?

piątek, 10 listopada 2023

Piątek 31. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Leona Wielkiego, papieża

    
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości (Łk 16,8).


    Ta przypowieść budzi pewien niesmak, prowokuje. Zdaje się zaprzeczać podstawowym zasadom moralności. 

    Pierwsze wrażenie ukrywa jednak głębię przesłania. Jezus nie kwestionuje siódmego przykazania, nie jest to również próba przypomnienia nam, że zło i podstęp często triumfują w świecie ludzkich spraw. 

    A zatem czego Jezus uczy, wypowiadając pochwałę nieuczciwości rządcy? 

    Mamy nauczyć się przebiegłości. Ale czym jest ta przebiegłość? 

    Nie chodzi tutaj  zdolność, która pozwala na osiągnięcie swoich celów na drodze oszustwa czy podstępu. Chodzi o kreatywność, o wyobraźnię, która pozwala przejść przez trudne życiowe sytuacje bez popadania w rozpacz czy obwinianie innych. Ta kreatywność to zdolność i determinacja, która pozwala znaleźć wyjście ze skomplikowanych sytuacji, jakie pojawiają się w życiu. Potrzeba otwartych oczu i trzeźwego umysłu. Z tej perspektywy owa przebiegłość staje się odpowiednikiem aktywnej nadziei, której powinniśmy się uczyć...

czwartek, 9 listopada 2023

Rocznica poświęcenia Bazyliki Laterańskiej

    Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (1 Kor 3,10.16).

    Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!» (J 2,15-16).


    Nazwa oficjalna Bazyliki Laterańskiej to Archibasilica Sanctissimi Salvatoris. Jest to najstarsza i najważniejsza w hierarchii z czterech głównych papieskich bazylik Rzymu. Jej honorowy tytuł to "Omnium urbis et orbis ecclesiarum mater et caput - Matka i Glowa wszystkich kościołów miasta Rzymu i świata. Jest to stolica biskupia prymasa wszystkich biskupów - papieża.

    Została konsekrowana przez papieża Sylwestra w 324 roku. Obchody poświęcenia bazyliki są stałym znakiem miłości i jedności z papieżem.

    Ale poza danymi historycznymi warto zadać sobie pytanie, co to święto oznacza dla naszego życia jako chrześcijan. Święty Paweł przypomina nam, że jesteśmy świątynią Boga. Czy Chrystus nie przyjdzie i nie oczyści nas biczami ze sznurków?

    Działania Jezusa są radykalne. Chodzi o całkowite oczyszczenie domu Bożego, aby ten dom stał się domem modlitwy. Musimy mieć jasny cel naszego życia. Jezus przypomni nam, że nie można służyć dwom panom. 

    Świątynia, o której mówi Ewangelia, stanowiła centrum żydowskiej duchowości, znak przymierza, gdzie Bóg spotykał się ze swoim ludem. Duża liczba handlarzy sprawiła, że ta perspektywa została utracona - świątynia stała się targowiskiem ludzkich interesów i chciwości. Chrystus o tym przypomina. 

    Nasze ciało jest świątynią Boga. I dobrze byłoby od czasu do czasu zrobić generalne porządki, aby nie utracić tej właściwej perspektywy właściwej dla uczniów Jezusa. W naszej świątyni nie będzie gołębi ofiarnych, ale być może są nieuporządkowane namiętności i potrzebujemy, aby Pan przyszedł, poprzewracał stoły i  pozwolił nam zacząć od nowa. Jesteśmy zaproszeni, by zajrzeć w głąb siebie, w świetle Słowa i pozwolić Chrystusowi na zrobienie porządków. By odzyskać właściwą perspektywę patrzenia na życie...


Czy odnoszę się z należytym szacunkiem do miejsc świętych?

środa, 8 listopada 2023

Środa 31. Tygodnia Zwykłego

    «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści5 swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem (Łk 14,26-27).


    Kolejna trudna strona Ewangelii. Mówi o byciu uczniem, ale w tak radykalny sposób, że może zniechęcać. Przywykliśmy łagodzić te ostre wypowiedzi Jezusa, ale może właściwe jest, aby się zmierzyć z tymi słowami w całej ich ostrości. 

    Otrzymujemy dwa wskazania bycia autentycznym uczniem, a następnie warunek podążania za Jezusem. 

    Najpierw musisz uporządkować swoje miłości. Każdy uczeń, tak jak Jezus, jest wezwany, by kochać wszystkich ludzi. Ale ważna jest właściwa hierarchia tych miłości. Jezus musi być zawsze na pierwszym miejscu, a miłość do Niego weryfikowana jest w czynach. Kiedy podejmujemy decyzje, kiedy trzeba wybierać między Jezusem a innymi ludźmi lub rzeczami. Każdy nasz wybór, każda decyzja ujawnia rzeczywisty porządek miłości naszego serca. 

    Niesienie krzyża. Wiemy, czym jest krzyż. Każdy, kto doświadczył krzyża, nawet niewielkiego, zna doświadczenie bólu, niesprawiedliwości, cierpienia. Krzyż zawsze jest konsekwencją naśladowania. Nie jest ani pokutą, ani zasłużoną karą za naszą niezdarność czy grzech. Przyjęty krzyż potwierdza naszą miłość - kochać, to umieć cierpieć dla tego, kogo kochamy. Miłość zawsze wymaga ofiary z siebie.

    I dwie przypowieści. Ukazują warunek naśladowania. Zanim się ruszy śladami Mistrza, trzeba zrozumieć konsekwencje tego wyboru. Tu nie chodzi o spontaniczną, młodzieńczą decyzję. Nie chodzi o chwilowe zakochanie. Miłość jest decyzją na całe życie. Potrzebny jest nie tylko spontaniczny wybuch serca, ale również głowa. Podążanie za Jezusem i naśladowanie Go to nie jest droga na oślep, głupio, bez zastanowienia. Naśladowanie wymaga wcześniejszego rozeznania i świadomości wyboru. 


1. Czy w mojej drodze za Jezusem jestem gotów na wyrzeczenia? Na jakie?