zachód słońca

zachód słońca

środa, 31 maja 2023

Święto Nawiedzenia NMP

    Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona (Łk 1, 41-42).


    Dzisiejsze święto jest bardzo poruszające. Historia dwóch kobiet, ich spotkanie i świadomość, że w obu pojawiło się i rozwija nowe życie, nowy człowiek. I chociaż widać tylko dwie kobiety, to jednak spotyka się czworo. 

    One są znakiem nadziei dla całego świata. Za każdym razem, kiedy poczęte jest nowe życie, kiedy pojawia się dziecko, w sercu rodzi się nadzieja: życie toczy się dalej, odnawia się i odradza. 

    W spotkaniu Maryi i Elżbiety pojawia się dodatkowa radość, przekraczająca doświadczenie pojawienie się dziecka w każdej rodzinie. Obie mają świadomość, że to Bóg zaingerował w ich życie, w ich historię, aby przynieść życie i nadzieję. To nie tylko pojawienie się dwóch małych istot, dwóch obiecanych przez Boga dzieci. Wraz z ich pojawieniem się dokona się coś niezwykłego - pojawi się nowa, żywa i realna, namacalna obecność Boga w ludzkiej historii. Wypełnia się obietnica, tak stara już obietnica, że wielu straciło nadzieję, że kiedykolwiek się spełni. Dlatego radość nie zna granic.

    Maryja śpiewa pieśń, która mówi o wyzwoleniu dla uciśnionych, o nadziei dla tych, którzy są zdruzgotani życiem. Maryja widzi oczami wiary, że moc zła nie może nic zrobić wobec mocy, wobec huraganu Bożej miłości. 

    Bez względu na to, ile niesprawiedliwości, bólu, śmierci i ucisku jest w naszym świecie, tu i teraz, Bóg jest z nami, Bóg stanął po stronie biednych i cierpiących, podnosi pokornych, głodnych napełnia dobrami. Boże Miłosierdzie nie pozostawia człowieka samego. Bóg jest z nami.


1. Czy moje słowa niosą dla innych przesłanie nadziei?

wtorek, 30 maja 2023

Wtorek 8. Tygodnia Zwykłego

    Nie ukazuj się przed Panem z próżnymi rękami, wszystko to bowiem dzieje się według przykazania. Nie staraj się przekupić Go darem, bo nie będzie przyjęty, ani nie pokładaj nadziei w ofierze niesprawiedliwej, ponieważ Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby (Syr 35,4.11-12).

    Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą» (Mk 10,28).


    Czy relacja z Bogiem opiera się na jakiejś formie handlu dobrami i sprzeczna jest z bezinteresownością? Wczytując się w słowa Syracha, można odnieść wrażenie, że tylko ci, którzy składają ofiary mają szansę przed Bogiem. 

    Często myślimy w taki sposób, że jesteśmy akceptowani przez Boga, a nawet przez innych ludzi, kiedy robimy to lub tamto, wypełniamy dobre uczynki, kiedy nasze ręce obdarowują...

    Słowa Syracha mówią jednak o czymś innym: aktom religijnym, czci oddawanej Bogu, musi towarzyszyć to wszystko, co nazywamy sprawiedliwością społeczną. I nie chodzi o wielkie sprawy, lecz drobiazgi naszego codziennego życia, które czasem nam umykają.

    Piotr w Ewangelii jakby przypominał Jezusowi o poświęceniu tych, którzy za Nim poszli. Święty Mateusz podkreśli jeszcze, że chodzi o oczekiwanie jakiejś nagrody: cóż więc otrzymamy. Można odnieść wrażenie, że bardzo w tym przypomina bogatego młodzieńca, dumnego z zasług i gotowego pójść za Jezusem... Ale jednak jest różnica między nimi: Piotr odważył się pójść za Jezusem, nie wiedząc dokąd. Nie wie, z czym to się wiąże, ale podejmuje decyzję. Drugi jest gotów pójść za Nim, jeśli Jezus zaakceptuje jego warunki. 

    W naszym życiu zawsze jest ciekawość jutra, próba zaplanowania przyszłości. I to widać także w postawie Piotra. Odpowiedź Jezusa jest zachętą, chociaż zawiera ten element nieprzewidywalności, który ożywia życie. Obietnica, która nie wyklucza trudnych chwil, niezrozumiałych sytuacji, konieczności porzucania schematów i przyzwyczajeń.


1. Co jestem w stanie dzisiaj pozostawić dla Jezusa?

poniedziałek, 29 maja 2023

Święto NMP Matki Kościoła

    Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę» (Rdz 3,14-15).

    Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój» (J 19,26).


    Wszystko wraca do pierwszych stron Biblii, do pierwszego zachwytu miłości Boga wobec człowieka, do momentu, kiedy człowiek po raz pierwszy zawiódł Bożą miłość. Człowiek zaryzykował swoje szczęście, miłość, by być kimś więcej. Mimo tego, że był istotą uprzywilejowaną, mógł każdego dnia rozmawiać z Bogiem i cieszyć się Jego obecnością. 

    Pokusa więcej jest silna i nieustępliwa: grzech staje się towarzyszem człowieka. Strach, lęk, kłamstwo, brak solidarności, poczucie winy... to wszystko wkracza na scenę i pojawia się Boże Miłosierdzie. 

    Bóg cierpi przed bólem, który człowiek będzie nosił, kiedy zniszczy plan Bożej miłości i będzie towarzyszył człowiekowi na wszystkich ścieżkach, aż doprowadzą one do zbawczego drzewa Krzyża. To będzie miejsce, kiedy Bóg przywróci człowiekowi nie tylko rajską godność uprzywilejowanego stworzenia. Bóg uczyni coś znacznie większego - człowiek, każdy człowiek, stanie się synem w Synu.

    To także moment, kiedy Bóg zapowiada rolę kobiety, matki wszystkich żyjących.

    Maryja, Matka Kościoła, strzeże naszego dziedzictwa, prowadzi nas do źródła łaski. Każdy z nas może się odnaleźć w procesie, który został nakreślony na kartach biblijnej historii zbawienia: grzech - łaska - zbawienie. 

    Oto Matka Twoja.  Posiadanie matki jest niezbędne dla każdej istoty ludzkiej. Nawet Boży Syn Jej potrzebował, gdy przyjął ludzkie ciało i stał się Człowiekiem. W dłoniach matki, naszej ziemskiej matki, możemy rozpoznać dłonie samego Boga, które tulą i przyciskają do serca kruchą istotę - człowieka. Te dłonie matki stają się łonem, które pozwala rozwijać się temu, co Bóg zrodził. 

    Oczywiste jest również, że Kościół jest Matką, ponieważ w imieniu Jezusa wypełnia macierzyńskie zadanie wobec każdego z nas. 


1. Czy potrafię odkrywać Boży plan miłości wobec siebie na drogach, którymi przemierza moje życie?


niedziela, 28 maja 2023

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki z ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym (Dz 2,2-4).

     Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3b).

A Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,21-23).


     Te słowa o zstąpieniu Ducha na apostołów, o potężnym wichrze, są czasem tłumaczone inaczej: Nagle dał się tam słyszeć wielki szum, niczym odgłos potężnego tchnienia z Niebios wypełniający dom. Kościół narodził się z tego Bożego tchnienia, podobnie jak na początku dziejów narodził się Adam, pierwszy człowiek. 

     Świętujemy narodziny Kościoła, który wyrusza w drogę. 

Trudno jest wyrazić to, kim jest Duch Święty. Tak jak trudno jest wyrazić miłość, piękno, a jednak czujemy i doświadczamy, że ktoś nas kocha, że coś jest piękne. 

Dlatego uciekamy się do symboli, jak zawsze, gdy próbujemy opisać to, czego nie potrafimy wypowiedzieć. 

     Pismo święte przybliża nam prawdę o Duchu właśnie poprzez symbole i znaki: ogień, wicher, wodę. 

Ogień spala i oczyszcza, rozszerza i otwiera. Światło, które przenika dusze, leczy chore serca, tchnie ciepło życia w lód. 

Woda również jest znakiem rozpoznawczym Ducha: podlewa ziemię dotkniętą suszą, zmywa plamy. Woda obmywa nas, odnawia, gasi nasze pragnienie.

    Duch Święty jest także tchnieniem, wiatrem, powiewem. Duch Święty daje natchnienia, popycha ku temu, co najlepsze, ku temu, co łączy nas z Bogiem.

     W ogniu Pięćdziesiątnicy narodził się Kościół, wspólnota przeniknięta Duchem Świętym. W głębi tego Kościoła zawsze płynie woda Ducha, z której wszyscy się narodziliśmy. Każdy z nas został obdarzony Jego darami (charyzmatami) dla ubogacenia wszystkich.


1. o co dziś, o jaki dar, chcę prosić Ducha Świętego?

sobota, 27 maja 2023

Sobota 7. Tygodnia Wielkanocy

    Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?» Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!» (J 21,21-22).


    Nie wiemy, co kryło się za pytaniem Piotra: troska, niepokój, może chęć jakiejś kontroli, a może zwykła ciekawość...

    W naszym życiu, zarówno rodzinnym, jak i społecznym czy zawodowym, w naszej drodze za Jezusem, często jesteśmy zarażeni kulturą medialną, która poświęca wiele godzin na zaspokojenie ludzkiej ciekawości i wścibstwa. Stąd wypytywanie o życie, przyszłość, sukcesy i porażki, posiadane przez kogoś majątki i ponoszone przez innych niepowodzenia. Plotki, plotki, plotki. Bez względu na to, jak będziemy to nazywać, stają się rzeczywistością wszechobecną. 

    Świadomie lub nie, my również często zamieniamy nasze życie rodzinne, zakonne społeczne i kościelne w swoiste reality show, w którym nękamy się nawzajem ciekawością, dopytując i wsuwając nos tam, gdzie nie powinniśmy.

    Odpowiedź Jezusa: co tobie do tego?  to swoista pobudka, która ma sprowadzić Piotra i nas na drogę tego, co ma być istotą powołania, naszej drogi za Jezusem. Jezus wie, że łatwo się rozpraszamy i zamiast podążać za Nim, poświęcamy naszą energię na plotki, jałowe dociekania i spekulacje.

    Jezus mówi do nas, jak powiedział do Piotra: co tobie do tego? Ty pójdź za Mną! Jeśli interesujemy się życiem naszych braci i sióstr, to tylko po to, by ich wspierać na drodze za Jezusem, a nie po to, by zaspokajać własną ciekawość, karmić próżność czy rywalizować z innymi. 


1. Co sprawia, czym się kieruję, kiedy próbuję się dowiadywać czegoś o innych?

    

piątek, 26 maja 2023

Piątek 7. Tygodnia Wielkanocy, wsp. św. Filipa Neri

    A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» (J 21,15).


    Jedną z duchowych lektur, która pozwoliła mi odkryć Henry'ego Nouwena, była książka Zraniony Uzdrowiciel. To książka, która pokazywała wówczas, ze znacznym wyprzedzeniem, do czego Jezus mnie zaprasza, powierzając dar kapłaństwa. 

    Wtedy, w 1994 roku, odczytałem z tej książki przesłanie, które wyraźnie mówiło, że podjęcie kapłańskiej posługi w sposób autentyczny  i zaangażowany jest możliwe tylko wówczas, kiedy potrafię uznać własne ograniczenia i grzechy. Tylko wówczas możliwe jest stanięcie pośród innych jako braci i otworzenie się na uzdrawiające doświadczenie Bożej miłości. Właśnie to doświadczenie przebaczającej  uzdrawiającej miłości Boga sprawia, że człowiek potrafi dzielić się miłością z innymi. 

    Ewangelia ukazuje Jezusa, który przychodzi do Piotra, któremu już wcześniej powierzył misję utwierdzania w wierze braci: Szymonie, Szymonie, oto szatan zażądał, aby was przesiać jak pszenicę. Ja jednak prosiłem za tobą, żeby twoja wiara się nie zachwiała. I ty, gdy się nawrócisz, zacznij umacniać swoich braci. Tym razem kieruje do niego nowe wezwanie. Wydawałoby się, że nie musi ponownie powierzać Piotrowi tej misji, ale Jezus widzi taką potrzebę.

    Ciężkie i gorzkie doświadczenie zaparcia się Mistrza zraniło serce Piotra. Poczucie winy, które w sobie nosimy czasem, poczucie niegodności, nieumiejętność przebaczenia sobie własnych ograniczeń i grzechów, lęk przed tym, że znów zawiedziemy, lęk przed własną słabością, osłabiają nas i blokują, by dzielić się wiarą, a co dopiero umacniać na tej drodze innych. Dlatego Piotr trzykrotnie słyszy pytanie o miłość. To pytanie pozwala zrozumieć, że miłość jest jedyną rzeczą, która może uleczyć niewierność, grzech, zaparcie się Mistrza. Także miłość jest jedyną rzeczą, która pozwala podjąć misję, pomimo świadomości własnych ograniczeń.

    Myślę, że każdy z nas może się odnaleźć w tym doświadczeniu Piotra, kiedy podejmujemy nasze powołanie z ciężarem poczucia winy własnych błędów, sceptycznym podejściem do własnych możliwości, a czasem lękiem, że stajemy przed zadaniem ponad możliwości. A wówczas nie trudno o zgorzknienie, zniechęcenie, rutynę i powierzchowność. 

    Jezus chce nas przed tym uchronić, dlatego przywołuje nas do siebie, tyle razy, ile to potrzebne, pytając nas o miłość. Odkrycie siły drzemiącej w nas miłości rodzi nawrócenie, zaakceptowanie własnej słabości, osobistej historii, przyjęcie błędów i podjęcie na nowo wezwania. To jest możliwe tylko w spotkaniu z Tym, który jest Miłością. 

    Na wezwanie pójścia za Panem Piotr odpowiada z prostotą tego, który wie, że jest słaby, ale także wie, że jest kochany, taki jaki jest. 


1. Czy jest we mnie to doświadczenie przebaczającej miłości?

    

czwartek, 25 maja 2023

Czwartek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17,20-21).


    Trzy kultury, które otaczały Jezusa w Jego czasach, wzajemnie się wykluczały. 

    Żydzi uważali, że zbawienie jest tylko dla tych, którzy należą do ludu Izraela i przestrzegają Prawa, czego znakiem było obrzezanie. Wszyscy inni byli poganami, wykluczonymi z Bożych darów.

    Grecy gardzili innymi, bo uważali się za jedynych posiadaczy prawdziwej mądrości. Rzymianie rozróżniali pomiędzy tymi, którzy posiadali obywatelstwo imperium, a tymi, którzy go nie posiadali i znajdowali się niżej w hierarchii. 

    Także dziś możemy obserwować, jak religie, grupy, systemy polityczne, firmy, grupy etniczne, próbują budować własną tożsamość poprzez wykluczanie i odrzucanie innych. Dzisiaj dokonuje się to także poprzez próbę wchłaniania, uciszania inaczej myślących, ignorowania, napiętnowania, podporządkowywania innych. A każde takie działanie zawsze było i będzie źródłem konfliktów i przemocy.

    Jezus, który prosi o jedność, który pragnie pokoju, opowiada się za komunią między ludźmi, za włączeniem i szacunkiem. 

    Droga jedności i komunii, droga niewykluczającej wspólnoty, jest najeżona przeszkodami. Samolubne "ja" potrafi zniszczyć każde "my", rozbić i zrujnować każdą jedność. 

    Jedność, której Jezus pragnie dla nas i dla wszystkich ludzi, nigdy nie będzie wynikiem narzucania i przemocy. 

    Święty Augustyn powiedział: w rzeczach istotnych musi panować jedność. W innych sprawach wolność. A we wszystkich miłość! Moglibyśmy pokusić się o zrobienie takiego wykazu istotnych spraw. Zawsze będą one stały na straży ludzkiej godności. Ale może bardziej właściwe jest pochylenie się nad tym 17 rozdziałem z Ewangelii Jana i poszukanie w sobie tych postaw i grzechów, które rodzą pęknięcia, podziały, agresję. Widząc to wszystko, łatwiej podjąć osobistą pracę nad jednością.


1. Na ile moje relacje z innymi są znakiem zatroskania o jedność i miłość?

środa, 24 maja 2023

Środa 7. Tygodnia Wielkanocy, wsp. NMP Wspomożycielki Wiernych

    Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów (Dz 20,29-30).

    Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie (J 17.17-19).


    Ostatni tydzień okresu wielkanocnego jest tygodniem pożegnań i testamentów. Dzieje Apostolskie pozostawiają nam testament Pawła, Ewangelia testament Jezusa. 

    Żegnając się z przywódcami wspólnoty efeskiej, Paweł wzywa do troski o wspólnotę, do bycia czujnym wobec wszelkich niebezpieczeństw zewnętrznych jak i wewnętrznych (drapieżne wilki i przewrotni nauczyciele), a także do wytrwałej pracy i troski o potrzebujących. Cytuje słowa Pana Jezusa, które z pewnością przekazano mu w ustnej relacji, które brzmią jak przysłowie: Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu

    Żyjemy w kulturze, który narzucać nam styl samowystarczalności i potrzeba wiele pokory, aby umieć przyjąć pomoc czy dar. Ale również wciąż musimy się uczyć i pogłębiać ewangeliczną mądrość dawania. Wiele dziś rozdajemy. Prowadzone są różne kampanie i doraźne zbiórki: dla Syrii, dla Ukrainy, dla uchodźców, dla chorych, dla ofiar kataklizmów itp. Rzadko jednak jest to dawanie, które pochwala w Ewangelii Jezus - dawanie ewangelicznej wdowy. Dajemy często z tego, co zbywa, co jest nadwyżką, czasem nawet czyszcząc szafy z rzeczy tam zalegających. Uspokajamy nasze sumienia, ale nie doświadczamy ewangelicznych owoców, które towarzyszą tym, którzy dają nie z tego, co zbędne, lecz z tego, co potrzebne do życia. 

    Jezus prosi za swoich uczniów, za tych, którzy zostali Mu dani przez Ojca, aby nie zginęli, aby aby byli jedno, aby mieli radość, aby byli zachowani od złego i uświęceni w prawdzie. 

    Fragment kończy się rozesłaniem. Jesteśmy posłani, ale czasem się zastawiam, słuchając tych słów Jezusa, czy naszemu życiu towarzyszą dary, o które Jezus prosił Ojca: jedność, radość i prawda. 


1. Czy umiem przyjmować pomoc? Czy umiem się dzielić w duchu ewangelicznym?

    

wtorek, 23 maja 2023

Wtorek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Wiem teraz, że wy wszyscy, wśród których po drodze głosiłem królestwo, już mnie nie ujrzycie (Dz 20,25).

    To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: «Ojcze, nadeszła godzina. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania (J 17,1a.4).


    Paweł przeczuwa zbliżającą się śmierć. Wobec prezbiterów dokonuje podsumowania swojego życia apostolskiego. W tym podsumowaniu można dostrzec trzy fundamentalne postawy:

* pokora - służyłem Panu z całą pokorą, wśród łez i doświadczeń. Świadomość wybrania, bez przypisywania sobie zasług. Bycie jedynie narzędziem w rękach Pana;

* poddanie się Bogu - przynaglany przez Ducha udaję się do Jerozolimy - to nie jest chwilowy, jednodniowy zryw. Entuzjazm jednego dnia może przynieść poklask i krótkotrwałe uznanie. Ale zaangażowanie całego swojego życia ma wartość zakopanego ziarna pszenicy, które gotowe jest obumrzeć, aby przynieść owoce. Paweł oddaje się w pełni, bez oszczędzania siebie; 

* wierność - bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem - Paweł nie szuka wynagrodzenia za swoje trudy, Jedyną Jego troską jest to, by wypełnić posługiwanie do końca, z wiernością Ewangelii, bo w tej wierności jest źródło łaski.

    Ewangelia Jana rozpoczyna się krótkim stwierdzeniem Jezusa: Ojcze, nadeszła godzina. Na samym początku, w Kanie Galilejskiej, Jezus mówił: jeszcze nie nadeszła godzina moja. W przeddzień śmierci nie ma już wątpliwości. Pszenica jest gotowa do zbioru. Dzieło zostało wypełnione. Godzina Jezusa oznacza poddanie się śmierci. To także godzina uwielbienia i największej skuteczności łaski, kiedy grzech i śmierć zostają pokonane. 


1. Czy potrafię patrzeć na swoje życie w perspektywie umierania i śmierci? Jak mógłbym dzisiaj ocenić wypełnienie tego, do czego Bóg mnie powołał?

poniedziałek, 22 maja 2023

Poniedziałek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat» (J 16,31-32a.33).


    Pożegnanie Jezusa z uczniami dobiega końca. Zdecydowana pewność uczniów, wypowiadana głośno, wyznanie wiary: wierzymy, że wyszedłeś od Ojca i zdumiewająca odpowiedź Jezusa. Mistrz nie odpowiada na wyznanie błogosławieństwem, jak działo się to pod Cezareą. Odpowiada pytaniem, które uderza w pewność uczniów: teraz wierzycie?

    Jezus nie daje się ponieść entuzjazmowi uczniów, zachęca ich do głębszego, bardziej krytycznego spojrzenia na samych siebie i ich wiarę. Sprowadza ich na ziemię. Pada zapowiedź opuszczenia w najtrudniejszym momencie, a także zapowiedź cierpienia i trudności. 

    Jak bardzo nie można być pewnym samego siebie, by zachować wiarę... 

    Jezus dokonuje tego sprowadzenia uczniów na ziemię  w konkretnym celu. To wam powiedziałem, abyście we Mnie mieli pokój. Prawdziwy pokój nie pochodzi z braku trudności, ale ze zjednoczenia z Jezusem. 

    Kiedy zabiegamy o to zjednoczenie, otwierają się nasze uszy, nasze serce i potrafimy usłyszeć, nawet pośród trudności, słowo nadziei: miejcie odwagę, Jam zwyciężył świat

    Wielkanoc nie jest czasem porywającego entuzjazmu czy próżnych złudzeń, że nie będzie już trudności i problemów. Wielkanoc to czas, kiedy jednoczymy się z Ukrzyżowanym, który zmartwychwstał; czas odkrywania, że pośród naszych cierpień i krzyży, wyzwań i problemów przed którymi stajemy, Zmartwychwstały jest obecny. Jest to czas, by zrozumieć, że ostatnie słowo należy do Tego, który mówi: Ja zwyciężyłem świat.

    Uczeń potrafi zaufać Panu w pełni. Nawet pośród doświadczenia własnej słabości czy sił zła, które napiera, uczeń wie, na kim oparł swoją ufność.


1. Gdzie szukam oparcia wobec trudności w życiu?

niedziela, 21 maja 2023

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

Gdy więc się zebrali, zapytali Go, mówiąc: „Panie, czy to właśnie teraz przywrócisz Królestwo Izraela?” Odpowiedział im: „Nie do was należy poznanie czasu i chwili, które Ojciec wyznaczył swą władzą. Ale otrzymacie moc, gdy przyjdzie do was Duch Święty. I będziecie moimi świadkami” (Dz 1,6-8b).

Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie zatem i uczyńcie uczniami wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego (Mt 28,18b-19).


Wielkanoc dobiega praktycznie końca. To ostatnie spotkanie Zmartwychwstałego z uczniami. U wszystkich ewangelistów powtarzane są dwie sprawy:

* z jednej strony zaufanie, jakie Jezus pokłada w uczniach. Mówi im, że będą odpowiedzialni za kontynuowanie Jego dzieła. W ich ręce Jezus złożył skarb Ewangelii, głoszenia dobrej nowiny o zbawieniu człowieka;

* z drugiej strony, nawet w tym ostatnim spotkaniu, podkreślony jest brak zrozumienia u uczniów i wątpliwości. Po tym, jak podążali za Jezusem drogami Galilei, podczas Jego podróży do Jerozolimy, po tym, jak byli bezpośrednimi świadkami Jego słów i znaków, które czynił, po tym, jak widzieli Go aresztowanego, osądzonego i skazanego na śmierć krzyżową, po tym, jak doświadczyli Jego zmartwychwstania – uczniowie nadal nie w pełni rozumieją  misję Jezusa, a tym samym nie potrafią zrozumieć zadania, które Jezus im zleca. Niektórzy mieli wątpliwości… Potrafią jedynie zapytać: czy to właśnie teraz przywrócisz królestwo Izraela? 

Tylko obietnica Ducha Świętego niesie w sobie nadzieję, że uczniowie zrozumieją misję Jezusa i swoją własną misję. Okres uczenia się jeszcze się nie skończył. Muszą otrzymać Ducha Świętego, który sprawi, że poznają znaczenie słów Jezusa. W jakiś sposób konieczne jest, aby Jezus zniknął z ich życia, aby otworzyć ich serca na głębsze i prawdziwsze zrozumienie Jego osoby i misji. 

     My również potrzebujemy obecności Ducha Świętego, aby nas oświecił, byśmy potrafili zrozumieć, czym jest nadzieja, do której zostaliśmy powołani, czym bogactwo chwały u Niego wśród świętych


1.Czy potrafię uznać, że wciąż potrzebuję się uczyć i poznawać Jezusa? Czy nie myślę, że już wiem wiele i to wystarczy?

sobota, 20 maja 2023

Sobota 6. Tygodnia Wielkanocy

    O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16,23b-24).


    Kiedy stajemy w obecności Boga, wydaje się czymś naturalnym, że z naszego serca płyną prośby wypowiadane ustami, wiele próśb. Mamy wiele problemów, jest wielu ludzi, których kochamy, którzy cierpią, którzy przechodzą przez różne próby i cierpienia, stają wobec trudnych egzaminów czy wyzwań, które zdają się przekraczać ludzkie możliwości i chcemy ich objąć modlitwą. 

    Bóg, Stwórca świata, wszechmogący. Bóg, który nas kocha. Jak można nie przedstawić Mu tych wszystkich spraw, nie oddać ich w Jego ręce?

    To, co uważamy za naturalny odruch, znajduje swoje potwierdzenie w Ewangeliach, w słowach Jezus, które słyszymy chociażby dziś. Sam Jezus zachęca nas, byśmy korzystali z Jego pośrednictwa i prosili Ojca.

    Kiedy jednak wsłuchujemy się w prośby wypowiadane czasem w kościołach, można odnieść wrażenie, że chorobą, która nas dzisiaj najbardziej atakuje, jest krótkowzroczność. Nie potrafimy spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa. W końcu potrafimy zamienić modlitwę w ja, ja i moje, ja i moje lęki...

    Musimy się uczyć patrzeć na siebie z perspektywy Królestwa, o którym mówi Jezus i do budowania którego nas zaprosił. A wówczas uczymy się dostrzegać innych i ich potrzeby. 

    W tej perspektywie zmienia się nasza modlitwa. Przestajemy myśleć o tym, co i jak Bóg powinien zrobić, aby rozwiązać nasze problemy, a zaczynamy myśleć o tym, co my powinniśmy zrobić, aby świat i nasze życie stawało się bardziej ludzkie. A wówczas w modlitwie znajdziemy Bożą łaskę i siły, by zaangażować się w budowanie Królestwa. Mówiąc konkretnie: nie wystarczy prosić o uzdrowienie chorego, równie ważne jest to, by mu towarzyszyć, być z nim, kochać go. 


1. Czy i w jaki sposób modlitwa wpływa na moje zaangażowanie w codzienność?

piątek, 19 maja 2023

Piątek 6. Tygodnia Wielkanocy

    W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu: «Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście» (Dz 18,9-10).

    Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać (J 16,22).


    Radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. Piękna i cenna obietnica, w którą trudno nam czasem uwierzyć i o której tak łatwo zapominamy. 

    Wiara w Chrystusa Zmartwychwstałego nie zna słowa Żegnaj, ponieważ nie ma czegoś takiego, jak definitywne rozstanie. Używa słów do zobaczenia.

    To Jezus próbuje dzisiaj wyjaśnić swoim uczniom, z którymi się żegna na chwilę. Nie odchodzi na zawsze, nie opuszcza swoich uczniów, więc smutek musi być tymczasowy, ponieważ Jego nieobecność jest chwilowa. 

    Czasami doświadczamy smutku, jakby Pana nie było u naszego boku, jak byśmy byli sierotami. Ale to nie jest prawdą. Pan przypomina dziś Pawłowi w pierwszym czytaniu: przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą

    Paweł, ten niestrudzony misjonarz przebywa w Koryncie, bardzo kosmopolitycznym mieście, obserwując wielkie społeczne kontrasty,  niemoralność i grzech. Ale to miasto jego miłości, które przyniosło mu wiele cierpienia i któremu poświęcił półtora roku swojego życia, by głosić Dobrą Nowinę. Miasto, w którym doświadczył odrzucenia i miasto, w którym narodziła się jedna z najważniejszych i najbardziej wpływowych wspólnot pierwszego Kościoła. 


1. Jak często rozmawiaj z Jezusem o uczuciach, które mi towarzyszą na drodze wiary?

czwartek, 18 maja 2023

Czwartek 6. Tygodnia Wielkanocy

    Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: «Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan» (Dz 18,5b-6).

    Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: "Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie?" (J 16,19).


    Jezus zdaje się dzisiaj bawić pojęciem czasu, grać słowami. Jeszcze chwila, znowu chwila... Podobnie jak uczniowie, możemy się zastanawiać, co oznacza ta chwila. 

    Mamy zegarki, ale odczuwanie czasu bywa bardzo różne. Nasz umysł i nasze serce nie zawsze zgadzają się z tym, co sygnalizują wskazówki zegara. Czas wakacji często wydaje się krótszy niż czas spędzony w szpitalu. 

    W życiu każdego z nas czas cierpienia zawsze jest dłuższy od czasu radości. Mimo zegarków nie potrafimy precyzyjnie określić takich pojęć jak chwila, krótki i długi czas. 

    Kiedy uczniowie się zastanawiają i chcą zapytać, Jezus nie podaje konkretnej miary czasu - godzin, dni, tygodni czy lat. Odpowiedź sprowadza do obietnicy: smutek wasz przemieni się w radość. Smutna teraźniejszość, wypełniona cierpieniem, swój kres znajdzie w szczęśliwej i spełnionej przyszłości. 

    Te słowa pozwalają nam nie tyle zrozumieć trudne doświadczenia w naszym życiu, lecz dają siłę do stawiania czoła przeciwnościom, trudnym chwilom, przemijającemu poczuciu bezsensu, osobistym porażkom i niepowodzeniom. Niosą w sobie nadzieję: smutek wasz przemieni się w radość

    Ta nadzieja pozwala nam we właściwy sposób żyć, nie poddawać się i nie tracić ducha. 

    Taki sposób patrzenia pokazuje nam pierwsze czytanie. Paweł doświadcza w Koryncie misyjnego niepowodzenia wśród Żydów. Ale jest wierny i konsekwentny w przekazywaniu prawdy o Jezusie. Nic nie jest w stanie go powstrzymać. 

    Niepowodzenia wśród Żydów nie zamykają granic ewangelizacji, ale otwierają je na świat pogan. Smutek spowodowany odrzuceniem Jezusa przez jednych przemienia się w radość wobec nawrócenia Kryspusa, jego rodziny i wielu innych, którzy słuchali, uwierzyli i przyjęli chrzest. 

    Kiedy potrafimy ustawić nasze zegarki na czas Jezusa, możliwe jest doświadczanie takiej samej przemiany smutku w radość. Pan Bóg ma swój czas, bardzo różny od naszego, mierzonego zegarkiem.


1. Czy nie poddaję się zniechęceniu i zwątpieniu, kiedy pojawiają się trudności?

środa, 17 maja 2023

Środa 6. Tygodnia Wielkanocy

    Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy (J 16,12-13).


    Darem Ducha Świętego jest prowadzenie do poznania Prawdy. On jest nauczycielem, który prowadzi do prawy Jezusa, do poznania Boga. 

    W historii Kościoła pojawiali się różni ludzie, którzy ogłaszali, że Duch Święty objawił im nową prawdę. Tak było chociażby w II wieku, kiedy narodziła się herezja montanizmu. Wizje, które roztaczał twórca Montanus wraz z towarzyszącymi mu wizjonerkami, miały pochodzić od Ducha Świętego. Kościół jednak odrzucił te proroctwa. Misją Ducha jest bycie pamięcią o Jezusie. On przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem

    Prawda Jezusa i Jego Ewangelii to jednak nie matematyczne twierdzenie. Dochodzi się do tej prawdy przez miłość. Aby wejść w prawdę, zrozumieć ją do tego stopnia, by nią żyć, trzeba być bardzo wrażliwym na to, co prawda objawia, a to jest dzieło miłości. 

    Każdy, kto idzie do muzeum, nie mając wrażliwości na sztukę, nic nie zrozumie  z prezentowanych dzieł. Tym bardziej potrzebna jest taka wrażliwość wobec Bożego Słowa. Duch Święty, który jest miłością, kształtuje wrażliwość naszego serca, której potrzebujemy, aby przeniknąć świat, z którego przemawia Ten, który jest Słowem, który objawia Boga i rzeczy Boże. To jest dzieło Ducha.


1. Czy modlę się do Ducha Świętego, by poznawać Jezusa?

wtorek, 16 maja 2023

Święto św. Andrzeja Boboli

    Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa». Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? (1 Kor 1,11-13).

    Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17,20-21).


    Wewnętrzne pęknięcie  w człowieku spowodowane grzechem pierworodnym sprawia, że człowiek o własnych siłach nie jest zdolny do jedności. 

    Mimo daru Ducha jedności, który jest dany uczniom, do głosu dochodzi ludzka pycha i niszczy marzenie Chrystusa, rozrywając Jego Ciało - Kościół. Już Paweł musiał upominać i wzywać do zachowania jedności. A potem przyszedł rok 1054 i 1517.

    Dziś coraz częściej mówi się o kolejnej schizmie w Kościele. Niepokój budzi sytuacja, którą planuje iść Kościół w Niemczech. Chociaż nie zaczęło się to dzisiaj, ale trwa od jakiegoś czasu. Wraca do mnie obraz z wizyty papieża Benedykta XVI w Niemczech, kiedy niektórzy z biskupów nawet nie podali ręki na przywitanie, chociaż potrafili serdecznie widać prezydenta. A dziś mówi się, że papież nie podejmuje zdecydowanych działań wobec biskupów niemieckich, bo wówczas doszłoby do otwartej schizmy. 

    Marzenie Jezusa o jedności uczniów ma swoje źródło w miłości. Jedność ma wymiar znaku, który objawia miłość Osób Boskich i miłość Boga do ludzi. Jedność jest znakiem dla świata, jest znakiem Bożego zbawczego działania.

    To marzenie Jezusa rozumiał patron dnia, św. Andrzej Bobola, który poświecił swoje siły i życie dla tej jedności. 


1. Jak troszczę się o jedność Kościoła?

poniedziałek, 15 maja 2023

Poniedziałek 6. Tygodnia Wielkanocy

    Przysłuchiwała się nam też pewna "bojąca się Boga" kobieta z miasta Tiatyry imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła (Dz 16,14).

    To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie (J 16,1-3).


    Jezus w Ewangelii zapowiada dwie rzeczy: zesłanie Ducha Świętego, Ducha Prawdy oraz nienawiść świata skierowaną przeciwko uczniom Jezusa. 

    Nie jest to jedyny moment, w którym Jezus przestrzega uczniów przed konsekwencjami bycia Jego przyjaciółmi i świadkami. Sam zna to zagrożenie, które wywołuje konsekwentne życie Ewangelią. Celem Jezusa nie jest to, by uczniów przestraszyć. Jezus chce ich zachęcić do wiary, aby nie załamali się, kiedy przyjdzie czas próby. Zachęca, ostrzegając prze najtrudniejszą z możliwości - prześladowaniem i zabiciem. 

    W tej zapowiedzi Jezusa pojawia się również próba zrozumienia oprawców. Okrucieństwo katów wynika z niewiedzy, z ignorancji, ze ślepoty.

    W zasadzie każdy grzech jest ignorancją, zawinioną lub nie, ale ignorancją. Choć ignorancja nie usprawiedliwia okrucieństwa katów, nie anuluje odpowiedzialności, to jednak oprawcy nie zdają sobie sprawy z tego, co robią i z konsekwencji swoich czynów. Zaślepienie sumienia odwiedzie ich od Bożej prawdy. 

    Obraz z Dziejów Apostolskich stanowi kontrast wobec zapowiedzi cierpienia i śmierci. Otwarte serce na przyjęcie łaski, gościna, przyjęcie chrztu. 

    Życie świadków jest rozpięte między przyjęciem, a odrzuceniem, gościnnością a zamykaniem drzwi.


1. Czy pośród przeciwności na drodze wiary potrafię dostrzegać pojawiające się dobro?

niedziela, 14 maja 2023

VI Niedziela Wielkanocy

    Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest (1 P 3,15).

Jeśli Mnie będziecie miłować, zachowacie moje przykazania. Kto trzyma się moich przykazań i zachowuje je, ten Mnie miłuje (J 14,15.21).


Ewangelia szóstej niedzieli Wielkanocnej pozwala nam zweryfikować nasze rozumienie wiary chrześcijańskiej. Jest wielu, którzy postrzegają wiarę jako zbiór zasad, nakazów i zakazów, od których wypełnienia zależy nasze zbawienie. Tak zostaliśmy wychowani. Poprzez wypełnienia praw staramy się zasłużyć, albo wysłużyć sobie zbawienie. W niedzielę trzeba iść do Kościoła, przynajmniej raz w roku wyspowiadać się i przyjąć Komunię, w piątki koniecznie pościć, modlić się codziennie…

     Jezus w dzisiejszej Ewangelii podchodzi do kwestii zobowiązań w odwrotny sposób. Nakaz przestrzegania przykazań jako taki nie ma sensu, jeśli nie jest postrzegany w kontekście osobistej relacji z Jezusem. Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać przykazania.

    Pierwszym krokiem jest spotkanie z Jezusem, odkrycie, kim On jest  i jakie miejsce zajmuje w naszym życiu. Z tej osobistej relacji wypływa miłość i naśladowanie. Przykazania są czystą konsekwencją tej relacji. Ale na pierwszym miejscu jest miłość.

     Chrystusa uznajcie w sercach waszych za Świętego… Te słowa z listu św. Piotra możemy przetłumaczyć nieco inaczej: Pana zaś, Chrystusa, uznajcie za świętość w sercach waszychSerce dla Żyda stanowi centrum osoby. Serce myśli, decyduje, kocha, tam swoje źródło mają nasze postawy i wola. Uznać za świętość w swoim sercu, oznacza przyznać Jezusowi centralne miejsce w swoim życiu, we wszystkim, co robimy, myślimy, o czym decydujemy i czego szukamy.


Na ile moje praktykowanie wiary wypływa rzeczywiście z poznania i miłości do Chrystusa, a na ile jest jedynie wypełnianiem przykazań, by być w porządku czy z lęku przed utratą zbawienia?

sobota, 13 maja 2023

Sobota 5. Tygodnia Wielkanocy

    Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im, przeszli więc Myzję i zeszli do Troady (Dz 16.6-8).

    Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15.18-19).


    Czytając ten fragment Dziejów trudno nie odnieść wrażenia, że Duch Święty wywraca wszystkie pomysły i decyzje apostołów. Zaskakujące jest już to, że Paweł, tak mocno podkreślający nieskuteczność obrzezania, zabiegający o to, by nie nakazywać go chrześcijanom wywodzącym się z pogaństwa, nagle zdecydował o obrzezaniu Tymoteusza. Jest elastyczny i podporządkowany działaniu Ducha Świętego. Chce iść w niektóre rejony, ale Duch nie pozwala. I jest posłuszny. 

    To, że ktoś, kto bronił pewnego stanowiska, jest w stanie ustąpić w pewnych okolicznościach, podkreśla nadrzędną rzecz - jedność, komunię z innymi. Komunia nie jest rzeczą prostą. Trzeba umieć ustąpić i pomóc innym, by również ustąpili. Sztywne i niewzruszone trwanie przy swoim jest ważne w pewnych momentach, kiedy grozi zamieszanie, podważana jest istota i tożsamość.

    Jezus nie spędził swojego życia na wypędzaniu kupców ze świątyni czy negatywnych wypowiedziach na temat Heroda. Robił to, kiedy musiał, ale nie za to został znienawidzony. 

    Jezus został znienawidzony - my też będziemy - za to, że pokazywał nowy sposób widzenia świata i życia oraz Boga, który objawia siebie; Boga bliskiego, życzliwego, miłosiernego, kochającego. Boga, który patrzy na człowieka jak na klejnot o nieobliczalnej wartości. Klejnot, którego człowiek sam nie potrafi odkryć, kiedy nie ma Boga.

    Jezus został znienawidzony, bo pokazał, że człowiek może kochać bez granic, na wzór samego Boga, który własnego Syna nie oszczędził...

       Jezus został znienawidzony, bo nauczał, że wszyscy ludzie - a nie tylko wybrani - mogą dążyć do pełni życia tu na ziemi i dalej w wieczności.

    Jeśli mamy być znienawidzeni i prześladowani, to ważne, by działo się to dlatego, że rozumiemy i żyjemy Chrystusem, że On w nas żyje. To On w nas jest prześladowany i znienawidzony. 


1. Jak reaguję, kiedy w oparciu o wiarę muszę dokonywać zmiany moich planów, pragnień?

piątek, 12 maja 2023

Piątek 5. Tygodnia Wielkanocy

    Wtedy Apostołowie i starsi wraz z całym Kościołem postanowili wybrać ludzi przodujących wśród braci: Judę, zwanego Barsabas, i Sylasa i wysłać do Antiochii razem z Barnabą i Pawłem. Posłali przez nich pismo tej treści: Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my... (Dz 15,22-23a.28a).

    Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (Dz 14-15).


    Postanowiliśmy, Duch Święty i my... w kościelnym środowisku słyszy się czasem te słowa, wypowiadane nieco ironicznym tonem. Z takiego zdania mogą wynikać różne bardzo rzeczy. Ale formuła ta pochodzi z czytanego dzisiaj fragmentu Dziejów Apostolskich. 

    Soborowi Jerozolimskiemu poświęciłem wczorajszą refleksję. Dziś poznajemy list, który informował o podjętych decyzjach. 

    Warto jeszcze zwrócić uwagę na kilka momentów związanych z tym wydarzeniem, które miało miejsce w Jerozolimie na progu dziejów Kościoła:

* na odwagę Pawła i Barnaby, którzy wobec zaistniałego problemu stawiają mu czoła. Prawdopodobnie brak reakcji wówczas doprowadziłby do poważnej schizmy;

* rozeznanie sprawy, przeprowadzone przez wszystkich zainteresowanych, łącznie z wspólnotą jerozolimską. Decyzja nie zapada "od góry", ale szuka się porozumienia;

* decyzja zostaje przekazana w formie listu, ale przede wszystkim poprzez wysłanie dwóch osób (świadków), którzy opowiedzą ustnie o decyzji. Osobista relacja jest nieskończenie ważniejsza i skuteczniejsza, niż jakikolwiek dokument.

    Owocem tak podejmowanej decyzji jest aprobata, wyrażona radością. 

    Daleko odeszliśmy od tego podstawowego scenariusza w rozwiązywaniu problemów czy konfliktów, nie tylko w Kościele. Dziś odkrywamy na nowo ten sposób postępowania i musimy się  go uczyć. 

    Ewangelia skupia naszą uwagę na przyjaźni. W Biblii znajdziemy wiele odniesień do przyjaźni, ale Jezus podkreśla trzy:

* Przyjaciel to ktoś, z kim dzielimy najgłębszą część naszej istoty: nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca;

* Przyjaciel jest zawsze gotowy zrobić to, o co jest proszony przez przyjaciela: jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję;

* Przyjaciel pokazuje prawdę swojej przyjaźni poprzez gotowość oddania życia, kiedy jest to konieczne: nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.

    Niektórzy uważają, że bardziej właściwe jest nazywanie Jezusa Panem, Mistrzem czy Królem niż Przyjacielem. Twierdzą, że nazwanie Przyjacielem jest infantylne i nie mówi prawdy o tym, kim Jezus jest. Ale w tym stwierdzeniu użytym przez św. Jana jest taka głębia relacji Jezusa z nami, że warto pochylić się nad prawdą o Bożej przyjaźni do człowieka. 


1. Jaką drogę przemierzam, by podjąć ważne decyzje?

czwartek, 11 maja 2023

Czwartek 5. Tygodnia Wielkanocy

    Dlatego ja sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan, nawracających się do Boga, lecz napisać im, aby się wstrzymali od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi (Dz 15,19-20).

    Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! (J 15,9).


    Na tym pierwszym w historii Kościoła soborze spotkali się chrześcijanie dwóch różnych, całkiem odmiennych światów. Przesłanie Dobrej Nowiny przekroczyło granice świata żydowskiego i zaczęło działać pośród świata grecko-rzymskiego. Różne kultury, różne języki, różna wrażliwość. Nie było łatwo żyć razem.

    Już w pierwszych momentach było widać, że pojawiają się napięcia - wdowy po Grekach skarżyły się na niesprawiedliwe traktowanie zaraz po Pięćdziesiątnicy. Już wtedy w społeczności chrześcijańskiej istniały dwie grupy: grupa wywodząca się z ortodoksyjnych Żydów i grupa tych, którzy pochodzili z diaspory żydowskiej i nie byli już tak prawowierni. Teraz ten podział staje się jeszcze bardziej widoczny, bo pojawiają się poganie, którzy przyjmują chrzest. 

    Pojawia się zatem pytanie: czy aby zostać chrześcijaninem, trzeba być albo stać się Żydem? To jest najważniejsze pytanie konfliktu, jaki wybuchł w Antiochii i zmusił do odwołania się do Jerozolimy.

    Apostołowie podjęli salomonową decyzję, która uwzględnia wrażliwość i współistnienie obu grup. Nie należy zmuszać pogan, aby stawali się Żydami, ale także oni powinni zachowywać pewne minimalne zasady, by możliwe było współistnienie i komunia. 

    Ta decyzja jest głęboko ewangeliczna. Prawdziwym przykazaniem Jezusa, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia, jest miłość braterska. Wspólnota musi być zjednoczona miłością, która zawsze każe myśleć o dobru drugiego. Dlatego każdy musi zrezygnować z czegoś, aby zachować komunię, która jest skarbem, jaki Jezus zostawił, aby żyli pełnią życia.  Żydzi będą musieli zrezygnować ze swojego pragnienia narzucania własnych tradycji i zwyczajów, a poganie muszą nauczyć się szanować tych braci, którzy zachowują pewne nawyki i tradycje dawnej wiary. Dla dobra, pokoju i komunii warto było zrezygnować z rzeczy, które i tak okażą się drugorzędne.

    Tak rozpoczął się Kościół, żywa wspólnota, bardzo różnorodna, z całym bogactwem darów, zjednoczona nie przez ujednolicanie, ale przez komunię w miłości Boga i w duchu Jezusa. 


1. Jak odbieram różnorodność Kościoła?

środa, 10 maja 2023

Środa 5. Tygodnia Wielkanocy

    Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych (Dz 15,2).

    Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5).


    Kolejne zdjęcie pierwotnego Kościoła. Łukasz nie mówi o jakiejś kłótni czy sprzeczce, ale o niemałym sporze. Spór jest na tyle gwałtowny, że zapada decyzja, by Paweł i Barnaba, a także kilku innym, pewnie ich adwersarzy, udali się do Jerozolimy, aby tam zadecydowano. 

    To początek Kościoła. W pierwszych gminach, kiedy wszystko jeszcze było świeże i było mnóstwo świadków, którzy znali Jezusa za jego życia, którzy znali prawdę o Jego męce i zmartwychwstaniu, wcale nie było idealnie i łatwo, jak niektórzy sobie wyobrażają. 

    Kościół ze swojej natury jest żywą wspólnotą i stąd nie ma możliwości, by nie było w nim napięć, trudności i konfliktów. Ważne jest to, by nie udawać, że konflikty nie istnieją. Ważne jest to, by wiedzieć, jak sobie z nimi radzić, by znaleźć rozwiązanie. 

    Ci pierwsi chrześcijanie mają świadomość bycia latoroślami wszczepionymi w jeden pień, czują się zjednoczeni z winnym krzewem - Chrystusem. Nie wątpię w dobrą wolę jednych i drugich. Ale to nie oznacza, że da się uniknąć konfliktów. 

    Właśnie przez tę dobrą wolę jednych i drugich wspólnota, która stanęła wobec problemu i się skonfliktowała, postanawia poszukać rozwiązania, zasięgnąć opinii apostołów, poszerzyć krąg dialogu, poszukać więcej światła dla zaistniałej sytuacji. Stąd podróż do Jerozolimy. 

    Nikt nikogo nie potępia i nie odrzuca. Dialog jest możliwy, bo jest dobra wola, mimo różnicy zdań i stanowisk. 


1. Jak rozwiązuje konflikty? Czy nie zakładam złej woli u tych, którzy widzą inaczej?