zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 31 grudnia 2020

Siódmy dzień Oktawy Bożego Narodzenia


    Dzieci, jest już ostatnia godzina (1 J 2,18a).

    A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy (J 1,14).


    Dzisiaj jest ostatnia godzina roku 2020. Trudnego roku. Spoglądamy wstecz, wspominamy różne wydarzenia, naszą radość i nasz smutek, naszą wierność i niewierność, postępy i niepowodzenia, sytuacje, w których potrafiliśmy dać odpowiedź właściwą wyznawanej wierze i te, w których nasze słowa i czyny jej przeczyły, Bożą łaskę i nasz grzech. 

    Tak kształtuje się nasz czas. Spoglądamy w przeszłość, by z perspektywy jaką daje czas - upływające dni. W tym spojrzeniu musimy zauważyć to, co było ważne i to, co nie było istotne. Niezależnie od tego, jak bardzo różniły się nasze oceny wówczas, kiedy te rzeczy miały miejsce, jak bardzo inaczej wówczas to ocenialiśmy.

    To także czas, kiedy możemy otworzyć nasze serce, aby podziękować. Przede wszystkim podziękować za dar życia, za zachowanie życia. Tak często traktujemy życie jako coś oczywistego. Ten rok uświadomił nam, jak bardzo jest ono kruche i niepewne. Podziękować za wiarę i za ludzi, których spotkaliśmy, których kochamy i którzy nas kochają. Za trudności, które pomagają nam wzrastać. 

    Może jest to także dobry dzień, aby prosić i stanąć z ufnością, by przeprosić. 

    Dziękuję Ci, Panie, za miniony rok. Dziękuję, bo w codziennym życiu nie zawsze potrafiłem dostrzec Twoją obecność i podziękować. Skieruj ku mnie swój wzrok, bym umiał dostrzec i podziękować za każdy dar, który otrzymałem.

    Przede wszystkim dziękuję, że jesteś wciąż Bogiem z nami, że każdego dnia rozbijasz pośród nas swój namiot, nie zrażasz się brakiem mojej miłości i zaufania, moimi niewiernościami. Wciąż przychodzisz i obdarzasz światłem i rozpraszasz mroki...


    1. Co doceniam i o co proszę w tej ostatniej godzinie roku?

wtorek, 29 grudnia 2020

Piąty Dzień Oktawy Bożego Narodzenia

    Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć (1 J 2,10).

    A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim (Łk 2,25).


    Symeon - pobożny, sprawiedliwy. Wielu powiedziałoby dobry, Boży człowiek. Zachowujący Prawo, oddający Bogu to co słuszne - sprawiedliwy. Potrafiący widzieć drugiego człowieka. Żyjący nadzieją i oczekiwaniem. Napełniony Duchem Świętym. Jego oczy błyszczą światłem tego Ducha. 

    To Duch pozwala mu rozpoznać Obiecanego w małym Dziecku. Czas oczekiwania, ciemności, niepewności, niejasnych przepowiedni się kończy. Teraz już widzi. Trwa w światłości, dlatego bezbłędnie rozpoznaje, nie może się potknąć. Z pewnością ujmuje to małe Dziecko w swoje dłonie, by błogosławić Boga za Jego wierność, za spełnione obietnice.

    Światło, którym wypełniony jest Symeon rozświetla powoli tajemnicę  i niepewność Maryi. Proroctwo zapowiada czas trudny - miecz boleści. Potwierdza również Boże wybranie Maryi, tajemnicę Tego, którego zrodziła. 

    Teraz Maryja będzie trwać w oczekiwaniu. Oczekiwanie wpisane jest w drogę wiary. Bóg realizuje swoje obietnice na swój sposób i w swoim czasie. To trudne trwać w oczekiwaniu, kiedy człowiek staje się coraz bardziej niecierpliwy i nastawiony na szybki efekt. Starzec Symeon i Maryja uczą trwania w oczekiwaniu, nawet pośród ciemności, niepewności. Uczą zawierzenia. 

1. Czy potrafię oczekiwać?

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Święto świętych Młodzianków

    Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców (Mt 2,16).


   Żądza władzy zmienia człowieka w potwora. Ego, samozadowolenie, kaprysy, zaślepienie, skamieniałe niewrażliwe serce. 

    Ambicje i pragnienie władzy prowadzi do wielu ludzkich dramatów i cierpienia. 

    Problem polega na tym, że sytuacje wywoływane także dziś przez ten sam mechanizm już wcale nas nie bolą. W obliczu nadmiaru informacji i powtarzających się tragedii, tworzymy ochronny pancerz, który prowadzi do obojętności. Przymykamy oczy na ból tak wielu ludzi, niewinnych ofiar, które same nie potrafią i nie mogą wyrwać się z niewoli wyzysku, poniżenia, z niewoli oprawców. 

    Słuchanie Słowa pomaga zauważyć te sytuacje, w których życie jest zagrożone. Czasem nie słychać tego dramatycznego wołania ofiar, mordowanych w zaciszu szpitalnych gabinetów, za murami więzień i wielu innych miejsc. 

    Biblia jednak ciągle mówi nam, że Bóg ciągle staje po stronie najsłabszych, wykluczonych, odrzuconych. Tych wszystkich, którym odmawia się prawa do istnienia. Budzi wrażliwość i staje się wyrzutem sumienia. Słowo porusza i rozświetla.

1. Czy moje serce jest wrażliwe wobec cierpienia?

    

czwartek, 24 grudnia 2020

Czwartek IV Tygodnia Adwentu - Wigilia Bożego Narodzenia

    Wtedy ojciec jego, Zachariasz, został napełniony Duchem Świętym i prorokował, mówiąc: 

«Niech będzie uwielbiony Pan, Bóg Izraela,
że nawiedził lud swój i wyzwolił go,
i moc zbawczą nam wzbudził
w domu sługi swego, Dawida:
jak zapowiedział to z dawien dawna
przez usta swych świętych proroków,
że nas wybawi od nieprzyjaciół
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;
że miłosierdzie okaże ojcom naszym
i wspomni na swoje święte Przymierze -
na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi,
że nam użyczy tego,
iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani
bez lęku służyć Mu będziemy
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim
po wszystkie dni nasze.
A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz,
bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi;
Jego ludowi dasz poznać zbawienie
co się dokona przez odpuszczenie mu grzechów,
dzięki litości serdecznej Boga naszego.
Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi,
by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju» (Łk 1,67-80).


    Hymn uwielbienia Boga. Zachariasz, kapłan Starego Przymierza, wychwala Boga za dzieło zbawcze, za wierność przymierzu, spełnienie obietnic. Bóg nawiedzał swój lud, wyzwalał, napełniał mocą, realizował obietnice. 

    Bóg wciąż na nowo podejmuje swoje działanie. Nie zniechęca się, na nowo objawia swą moc. Zachariasz wypowiada to co się stało, ale jednocześnie wskazuje, że Boże działanie dokonuje się tu i teraz. Bóg wyrywa z rąk nieprzyjaciół, okazuje wciąż człowiekowi serdeczną litość - miłosierdzie, nawiedza, oświeca, kieruje, prowadzi ku pokojowi. 

    I w tym działaniu Boga widać zaproszenie kierowane do człowieka. Zaproszenie, by przygotować drogę, by doświadczać zbawienia, które najpełniej objawia się w przebaczeniu grzechów. 

    Jesteśmy zaproszeni, aby razem z Zachariaszem wyśpiewać pieśń o przymierzu, jakie Bóg zawarł z każdym z nas, z całym rodzajem ludzkim. W tym hymnie nie powinniśmy ukrywać cieni, trudności, konfliktów, naszych słabości i grzechów... Podkreślić, że Bóg jest większy od naszego grzechu. Zobaczyć wielki orszak mężczyzn i kobiet, którzy pozwalając Bogu być Bogiem w ich życiu, wydobyli z siebie to, co najlepsze i roznosili Jego światło w naszym świecie. 

    Śpiewać Bogu z nadzieją, jak Zachariasz, bo Słońce nawiedzi także nas. Bóg pozostaje współczesny dla każdego pokolenia. Nie jest historyczną pamiątką i wspomnieniem. Działa tu i teraz. I każde pokolenie jest powołane do przygotowania dróg dla Niego. To od człowieka zależy, czy będzie żył Przymierzem z tym, który jest wierny i nie zawodzi. 

1. Czy potrafię wyśpiewać hymn uwielbienia Boga za Jego dzieła w moim życiu?

    

środa, 23 grudnia 2020

Środa IV Tygodnia Adwentu

    Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem (Łk 1,57-58).


    Elżbieta wychodzi z ukrycia. Wychodzi z jaskini hańby, jaką była niepłodność, wychodzi z mroku pogardy. Jej udziałem staje się radość macierzyństwa, radość łaski i błogosławieństwa. Doświadcza Bożego miłosierdzia. Przybyli goście potęgują radość. 

    Radość staje się zadziwieniem. Tradycja zostaje złamana. Imię, jakiego nikt w rodzie nie nosi. Dlaczego nie imię ojca, tylko Jan? Nie dowierzają Elżbiecie, dopytują Zachariasza, dopytują znakami, bo nic nie może mówić. A wyjaśnienie wydaje się proste. Elżbieta i Zachariasz są posłuszni temu, co usłyszeli - nadasz mu imię Jan. Co więcej, poprzez to imię wyrażają to, co stało się ich udziałem: Jahwe jest łaskawy!

    Bóg znów zaskakuje. Zachariasz zaczyna mówić. To wywołuje strach wśród gości, wywołuje niepokój. Po dziewięciu miesiącach milczenia usłyszeli jego głos. Święto nadania imienia i obrzezania dziecka wymyka się spod kontroli. To, do czego byli przyzwyczajeni, zwyczajna rodzinna uroczystość staje się nadzwyczajna. 

    Doświadczenie z domu Elżbiety i Zachariasza pracuje w sercach przybyłych gości jeszcze długo po ósmym dniu. Poruszenia serca nie da się już zatrzymać. Opowiadają o tym wszystkim, co widzieli, słyszeli, czego byli świadkami. Wydarzenie rezonuje. I rodzi pytania o przyszłość dziecka, skoro takie wydarzenia towarzyszyły jego narodzinom.

1. Czy doświadczenie Bożego miłosierdzia w moim życiu rezonuje w życiu innych?

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Poniedziałek IV Tygodnia Adwentu

    Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana» (Łk 1,44-45).


    Hojnego dawcę miłuje Bóg - mówi św. Paweł w Liście do Koryntian. Ewangelia ukazująca scenę nawiedzenia, spotkania dwóch kobiet, jest potwierdzeniem tych słów. 

    Anioł w czasie zwiastowania nie powiedział Maryi, że ma iść do Elżbiety i jej usługiwać. Powiedział Jej tylko, że jest ona w szóstym miesiącu. 

    Elżbieta należała, w przeciwieństwie do Maryi, do ludzi zamożnych. Jej mąż należał do rodu kapłańskiego. Stać ją było na niejedną opiekunkę. Komu przyszłoby do głowy iść do bogatej kobiety przez góry, narażać się na niebezpieczeństwo, nie tylko siebie, ale Mesjasza, aby służyć bogatej krewnej. 

    Zobaczmy, jak Maryja umiała słuchać Boga. Nie trzeba Jej było mówić masz iść i to zrobić, ale wystarczyło, że anioł przekazał Jej informację i ona umiała odczytać, co należy czynić. Nie skupiła się na swoim wybraniu. Umiała odczytać wolę Bożą, bo nie była skupiona na swoim Ja. Dlatego umiała usłyszeć więcej niż treść samego słowa. Jej zasłuchanie prowadzi Ją do pełnienia misji Chrystusa w świecie. 

    Błogosławieństwo przyniesione przez anioła do domu w Nazarecie jest przekazywane dalej. I Elżbieta to zauważa. To co nosimy w sercu, zawsze wyrażamy w słowie, gestach, spojrzeniu oczu. 

    W tym spotkaniu Maryja obdarowuje Elżbietę, ale również sama jest obdarowana. Otrzymuje potwierdzenie tego, co usłyszała w ciszy Nazaretu. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana. Wróci do Nazaretu z radością. 

    Odwiedziny Boga, Jego łaska, zawsze jest darem i zadaniem. Jesteśmy kochani, by kochać. Bóg nas posyła i stawia na naszych drogach ludzi, do których jesteśmy posłani, by dzielić się radością, nadzieją i błogosławieństwem. 

1. Czy potrafię się dzielić otrzymanym dobrem?

sobota, 19 grudnia 2020

Sobota III Tygodnia Adwentu

    Anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku» (Łk 1,13.18).


    Bóg spełnia obietnice i odpowiada na ludzkie pragnienia. Ale Bóg nie chce działać bez udziału człowieka. Dlatego Jego zbawcze działanie poprzedzone jest dialogiem i zaproszeniem człowieka do współpracy. 

    Zachariasz wobec Bożego posłańca jest sceptyczny. Stary kapłan Starego Testamentu reprezentuje stare Przymierze. Zmęczył się już czekaniem, nie wierzy, że wszystko może się zmienić. 

    Brak zaufania, wiary i nadziei sprawia, że staje się głupcem, który nie potrafi otworzyć się na Bożą wszechmoc. 

    Możemy jak Zachariasz być praktykującymi, religijnymi ludźmi, a jednocześnie zamknąć się na nowość Boga. Sceptyczni wobec Jego działania i wszechmocy. Można zwątpić, że rzeczywistość się zmieni, że ludzie mogą się nawrócić. 

    Wtedy owszem, możemy uczestniczyć w obrzędach, ale nasze życie nie będzie świadectwem Bożego działania. 

    Boże Słowo wzywa nas, byśmy odrzucili wahania, wątpliwości, sceptycyzm i wyrachowanie. Byśmy uwierzyli, że Boże obietnice, jakkolwiek wydawałoby się niemożliwe, spełniają się i jesteśmy zaproszeni, aby w tym zbawczym dziele Boga uczestniczyć.


1. Jak odpowiadam na Boże natchnienia?

czwartek, 17 grudnia 2020

    Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów! (Rdz 49,10).

    Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar (Mt 1,1-3).


    Błogosławieństwo Jakuba dla Judy i zapowiedź władzy królewskiej i pasterskiej, którą przynosi Chrystus. Wszyscy poprzednicy Jezusa są tylko dzierżawcami owego berła, a tylko On, obiecany Mesjasz, może ująć je jako swoją własność i rozciągnąć władzę na wszystkie narody.

    Ewangelia wg św. Mateusza ukazuje rodowód Jezusa. To nie tylko potwierdzenie mesjańskiej legitymacji Jezusa. 

    To co może zdumiewać, to fakt, że pośród męskich imion w owym rodowodzie pojawiają się tylko cztery i aż cztery imiona kobiet. Wielu widzi w tym podkreślenie, że  historia dziejów Jezusa jest naznaczona grzechem poprzez cztery grzeszne kobiety. Ale ta interpretacja wydaje się mocno naciągana - wyraźnie nie pasuje do Ruth, a w rzeczywistości do żadnej z pozostałych niewiast: Tamar, Rachab i Batszeby, nie wymienionej z imienia nawet, ale wspomnianej jako dawna żona Uriasza.

    Owe kobiety były bowiem bardziej ofiarami męskiej niegodziwości (Batszeba) albo wyróżniały się tym, że podjęły w swoim życiu działanie na rzecz Izraela. Jest jednak coś, co wszystkie te kobiety łączy. To ich status - cudzoziemki. Dopiero poprzez małżeństwo wchodzą do narodu wybranego. 

    Mateusz być może chce już na początku Ewangelii podkreślić uniwersalność i otwartość tej "żydowskiej" Ewangelii, które jeszcze raz zostaną przypomniane w ostatnim rozdziale: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody

    W macierzyństwie tych czterech kobiet jest coś niezwykłego, co jakby zapowiada macierzyństwo Maryi. Mateusz daje świadectwo pochodzeniu Jezusa, który wywodzi się z linii króla Dawida, zgodnie z proroctwami. 

    Wielka litania ojców, którzy dawali życie kolejnym pokoleniom zostaje nagle przełamana w momencie narodzin Jezusa. Józef nie jest wskazany jako ojciec Jezusa. Jezus rodzi się z Maryi. Dynastia Dawida, niemal wygasła po niewoli babilońskiej, bez znaczenia przez tak długi czas, zostaje przywrócona. 

    Bóg dokonuje nowego stworzenia. I to nie siłą męskiego pokolenia, ale wyłącznie mocą Ducha Świętego. 

    Żyjemy w rzeczywistości dziejów, w których współistnieje grzech i łaska. Bóg wchodzi w nasze dzieje, uzdrawiając to, co jest w nich grzeszne, odpowiadając na nasze najgłębsze pragnienia i oczekiwania. Wyłamuje się jednak z ludzkich schematów i wyobrażeń. 

1. Czy pozwolę wejść Bogu i uzdrowić we mnie to, co grzeszne?

środa, 16 grudnia 2020

Środa III Tygodnia Adwentu


    Czyż nie Ja jestem Pan, a nie ma innego Boga prócz Mnie? Bóg sprawiedliwy i zbawiający nie istnieje poza Mną. Nawróćcie się do Mnie, by się zbawić, wszystkie krańce świata, bo Ja jestem Bogiem, i nikt inny! (Iz 45,21b-22).

    Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Pana z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» (Łk 7,18b-19).


    Prorok Izajasz podkreśla wyjątkowość Boga, który jest jeden i jedyny. On wszystko stworzył i dlatego tylko w Nim można znaleźć zbawienie. I co więcej, ten jeden i jedyny Bóg nie tylko może, ale chce nas uratować i z tego powodu kieruje ku nam zaproszenie, byśmy się zbliżyli do Niego poprzez przemianę serca. 

    On już wykonał radykalny krok w kierunku człowieka, stając się w swoim Synu jednym z nas.

    Jego obecność, zbyt bliska i zbyt pokorna sprawia jednak, że wielu wątpi. Spodziewali się potężnego, triumfującego Mesjasza. Nawet Jan Chrzciciel ma wątpliwości. Wskazał Jezusa nad Jordanem, ale teraz, w samotności celi, otrzymując fragmentaryczne i sprzeczne informacje o Jezusie, zaczyna powątpiewać. Dlatego wysyła uczniów z pytaniem. 

    To pytanie, w którym wyraża trudności związane z nadzieją. Ta cnota pomaga nam i podtrzymuje naszego ducha w chwilach trudnych i kryzysowych. Pomaga iść dalej, pomimo negatywnych doświadczeń, które nas dotykają. Daje pewność, że po ciemności pojawi się światło.

    Ale czasami czujemy, że ta siła słabnie. A dzieje się tak często wówczas, kiedy wydaje się, że coś, na co czekamy, ktoś, jest blisko, na wyciągnięcie ręki. I nagle to wrażenie znika. Trzeba dalej czekać. I to wydaje się nie do zniesienia. Znowu czekać... A było tak blisko... 

    Czasem wątpliwości pojawiają się wówczas, że nasze oczekiwania nie są realizowane według naszych wyobrażeń. Nie tego się spodziewaliśmy. Nasze myślowe schematy, zbyt sztywne, mogą stać się niebezpieczną pułapką. Bóg nie pozwala się ograniczać. 

    Jezus nie wypełnia swojego posłannictwa na sposób triumfalny.  Wybiera ubóstwo, pokorę, bliskość z pogardzanymi, prostotę słów, delikatność, a czasem "bezsilność", budzi wątpliwości i sprawia, że wielu Go odrzuca. 

    Jan wątpi i pyta. Odpowiedź Jezusa wskazuje na czyny. Boże zbawienie już jest obecne i objawia się przez działanie. Jeżeli chcemy głosić światu, że Syn Boży rzeczywiście przyszedł na ziemie, nie możemy tego zrobić inaczej, jak przez czyny, poprzez dobro, bez bojaźni i wstydu, że źródłem naszego działania jest wiara w Jego zbawcze działanie. 


Co świadczy o mojej wierze w Zbawiciela?

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Poniedziałek III Tygodnia Adwentu - wsp. św. Jana od Krzyża

    Wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmocnego... Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło (Lb 24,16a.17).

    Gdy przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: «Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?» (Mt 21,23).


    Niezwykle proroctwo Balaama. Aby zrozumieć w pełni niesamowitość przepowiedni, trzeba odczytać wcześniejsze rozdziały Księgi Liczb. Wynajęty, kupiony, aby przeklinać Izraela. Spoza ludu wybranego. Zupełnie mu obcy. Zamiast przeklinać - błogosławi!

    Duch Boży działa także poza wspólnotą zbawienia. Balaam poddaje się duchowi prawdziwego proroctwa, które opanowało jego serce. Jego słowa i błogosławieństwo wykraczają poza teraźniejszość i zapowiadają narodziny Króla, który narodzi się pod światłem gwiazdy i przejmie berło ludu wybranego. 

    Bóg jest Bogiem rzeczy niezwykłych, Bogiem cudów. Nastawieni wrogo do ludu wybranego ludzie, wypowiadają czasem słowa, które można zrozumieć jedynie jako zbawcze działanie Boga. Wielu dziś krytykuje chrześcijan, zarzucając nam wprost, że nasze życie nie jest zgodne z wyznawaną przez nas wiarą. Może warto zobaczyć w ich słowach działanie samego Boga. Może warto odczytać te zarzuty jako domaganie się świadectwa, jako domaganie się wierności. Może warto zobaczyć w tych słowach oskarżenie, że poprzez naszą miernotę i bylejakość okradamy ludzi z nadziei.

    Jezus urodzony pod znakiem gwiazdy unosi berło dynastii Dawida, berło Mesjasza, który przychodzi na świat, zgodnie z zapowiedziami proroków. Władza, którą posiada, emanuje z całej Jego osoby. 

    Przywódcy Izraela, którzy znają proroctwa, nie potrafią rozpoznać. Balaam, pogański prorok, potrafił zobaczyć. a oni ani nie widzą, ani nie słyszą, choć dotykają rzeczywistości Jezusa. Jak to możliwe?

    Objawienie Boga odbywa się w dialogu z człowiekiem. Bóg mówi bez narzucania się i czeka na odpowiedź człowieka. Aby dialog mógł być zrealizowany, potrzeba jednak otwartości serca, umysłu i ducha  oraz szczerości. Nie ma sensu dialog z tymi, którzy nie są dobrze usposobieni, z tymi, którzy się zamykają, którzy już lepiej wiedzą. 

    Jezus zatem nie podejmuje dialogu, ale zmusza swoim pytaniem, aby przeciwnicy zrozumieli swoje złe nastawienie, brak otwartości, brak szczerości. Stawia pytanie o Jana Chrzciciela. To pytanie zmusza do odpowiedzi o prawdziwą relację z Bogiem.

    Słuchamy, ale nie słyszymy. Patrzymy na znaki, ale ich nie widzimy. Widzimy znaki, ale ich nie rozumiemy. Zmieniamy naszą wiarę w nawyk, zwyczaj, martwy rytuał, bez nadziei i bez osobistego nawrócenia. 

    Adwent jest mocnym wezwaniem, by otworzyć nasze oczy i uszy, badać znaki, aby przyjąć błogosławieństwo i głosić przyjście Pana, Króla i Mesjasza, który narodzi się pod znakiem betlejemskiej gwiazdy. 

1. Czy zarzuty przeciwników Kościoła są dla mnie wezwaniem do osobistego nawrócenia?

piątek, 11 grudnia 2020

Piątek II Tygodnia Adwentu

    Tak mówi Pan, twój Odkupiciel, Święty Izraela: «Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający cię o tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz. O gdybyś zważał na me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale (Iz 48,17-18).

    Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili" (Mt 11,16-17).


    Są tacy ludzie, którzy zawsze są niezadowoleni. Wszystko wydaje im się niewystarczające, złe, niewygodne. skutecznie potrafią poszukiwać przyczyn swojego niezadowolenia. 

    Naród Izraela był niezadowolony i zmęczony swoim Bogiem, który ich prowadził i karmił. Dlatego flirtował z obcymi bogami, odchodząc z drogi wybrania. Gardzili Bogiem i ulegali nowym nurtom, ideom, gdzie próbowali znaleźć swoje szczęście. 

    Ich postępowanie przypomina czasem zachowanie w rodzinie kogoś, kto tylko krytykuje, narzeka, niczym nie potrafi się ucieszyć i skutecznie potrafi zatruć każdą atmosferę. A jednocześnie szuka szczęścia poza, wobec obcych potrafi być wyrozumiały, zachwyca się nieznanym, bawi się uczuciami i łudzi nadziejami. Jakby szczęście zależało od ciągle nowych związków i relacji. Nie dostrzega, że problem jest w nim. Ostatecznie serce odczuwa nieznośną samotność. 

    Nieszczęśliwy człowiek, poszukujący ciągle nowości, potrafiący poświecić swoje szczęście za chwilę przyjemności. Trudno jest żyć z taką osobą. 

    Bóg, jak każdy przyjaciel, prosi o bliskość. Dotrzymuje swojej obietnicy, że zawsze będzie blisko, ale żąda zaangażowanej odpowiedzi: wierności. 

    Jezus stawia wyrzut tym wszystkim, którzy są ciągle niezadowoleni, niewdzięczni, nieczuli i niewrażliwi na miłość. Tym wszystkim, którzy myślą, że zawsze jest lepiej tam, gdzie ich jeszcze nie było i gonią za nowością, odrzucając wierność i miłość. Nikt nie potrafi spełnić ich oczekiwań, szybko się rozczarowują. Zawsze znajdą powód, aby ponarzekać. Tak trudno im zobaczyć dobro, za które powinni dziękować i którym mogą się cieszyć. 

1. Czy potrafię się cieszyć swoim życiem?

środa, 9 grudnia 2020

Środa II Tygodnia Adwentu

    On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły omdlałego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą (Iz 40,29-31).

    Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).


    Jest takie zmęczenie, bardzo wyczerpujące, które wypływa z naszego rytmu czy stylu życia, z powodu wielu spraw i odpowiedzialności, jakie na nas spadają. Ale jest również zmęczenie bardziej głębokie związane ze stanem zdrowia, osobistymi konfliktami, zranieniami, które wciąż nie chcą się zabliźnić. 

    Znużenie, zmęczenie jest czymś, co nam towarzyszy. W takich sytuacjach niedojrzałość - chłopcy i młodzieńcy - jak mówi Izajasz, szybko odpuszczają. Niestałość i niedojrzałość powoduje, że szybko się poddajemy, rezygnujemy. Wobec trudów, problemów, potrzeby cierpliwości i konieczności poświecenia czasu, odpuszczamy, rezygnując z postanowień i planów. Zadufani we własne siły i umiejętności, przyzwyczajeni do szybkich efektów, nie chcemy czekać i się trudzić. Życie powinno być łatwe.

    Dojrzałość jest na tyle pokorna, by nie ufać tylko sobie. Potrafi szukać wsparcia i pomocy, umie poprosić. Nie poddaje się i nie rezygnuje. Często też jest niecierpliwa, ale inaczej - szuka możliwości i nie poddaje się. Zna źródło, z którego można zaczerpnąć, by odzyskać siły i stawić czoła problemom. 

    Bóg zna nasze wielkie pragnienia i skromne możliwości. I udziela nam swojej łaski, by ulżyć naszym zmęczonym dłoniom, nogom i głowie, Nie poddaje się wobec naszego zniechęcenia i rozczarowań. Jest hojnym dawcą i źródłem siły i nadziei. 


1. Czy potrafię prosić o pomoc?

    

wtorek, 8 grudnia 2020

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny

    W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1,4).

    Posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, » (Łk 1,26-28).


    Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny to wielkie przesłanie życia. 

    Wąż w kulturze semickiej, jak i w wielu innych, symbolizuje śmierć. Przynosi truciznę. Ale Bóg nie godzi się na taki scenariusz dziejów ludzkich, który zaplanował zły duch. Potomstwo Niewiasty zmiażdży mu głowę - zło nie jest ostatecznym horyzontem. 

    Bóg pragnie świętości każdego człowieka. Proponując nam dzisiaj lekturę Listu do Efezjan, liturgia zachęca nas do kontemplowania w Maryi naszego przeznaczenia, które w Niej już się spełniło. Maryja jest ikoną Kościoła w jego pełni, tego Kościoła, który Jezus pragnie przedstawić w chwale, bez plamy, bez żadnej zmarszczki, święty i bez skazy. 

    Maryja jest pełna łaski, przepełniona Bogiem, żyje w Jego cieniu i pod działaniem Ducha. Otwiera się na działanie Ducha, całkowicie rezygnując z siebie. 

    Święto Niepokalanego Poczęcia to dzień, w którym świętujemy dar Bożego wybrania, który wyprzedza wszystko - Bóg wybrał nas przed założeniem świata. Jesteśmy zaproszeni, by powiedzieć tak Bożemu wybraniu. 

1. Jak odpowiadam na Boże zaproszenie do świętości?

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Poniedziałek II Tygodnia Adwentu - wsp. św. Ambrożego

    Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. On widząc ich wiarę rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy» (Łk 5,18.20).


    Paralityk. Nie może już sam zrobić ani jednego kroku. Niosą go na noszach. Symbol niemocy. Ukazuje jak bardzo grzech potrafi zniewolić, odebrać siły, skazać na wegetację, odebrać wolność. 

    Ludzie przynoszą go do Jezusa. Nie wiadomo nawet, czy on tego chciał, czy wierzył. Oni wierzyli. Jezus patrzy na ich wiarę. Jakże cenny obraz życia we wspólnocie wierzących. Tylko we wspólnocie wiary odczuwamy wsparcie w naszej wędrówce życia. Nie jesteśmy samotnymi wyspami, ale potrzebujemy wsparcia i świadectwa wiary naszych braci i sióstr, aby się nawrócić. 

    Nakaz zabrania noszy. To nie przypadek. Nosze to nasza własna rzeczywistość, którą musimy nieść, zaakceptować. Świadectwo naszej słabości, świadectwo tego, że byliśmy chorzy, słabi i że potrzebujemy przebaczenia. Nie wolno zapominać o naszej ludzkiej kondycji, która jest ograniczona i grzeszna. 

    I wreszcie cud, który rzadko jest dostrzeżony w tym wydarzeniu. Ślepcy odzyskują wzrok. To faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy z powątpiewaniem pytali: Kimże On jest? Po uzdrowieniu ze ślepoty serca dają się ogarnąć zdumieni i wielbili Boga. Bo Bóg dokonał na ich oczach przedziwnych rzeczy. 

    Panie, daj mi siłę do dźwigania moich "noszy". Niech one wciąć mi przypominają o mojej słabości i Twojej łasce. Niech przypominają mi o Twoim przebaczeniu. Daj mi również tę łaskę, bym potrafił przynosić do Ciebie "nosze" tak wielu braci i sióstr, którzy upadli pod ciężarem swoich grzechów. Przynosić do Ciebie, byś mógł ich obdarzyć przebaczeniem. 

1. Czy potrafię uwielbiać Boga za dar przebaczenia?

niedziela, 6 grudnia 2020

II Niedziela Adwentu

    Głos się rozlega: «Drogę dla Pana przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu! (Iz 40,3).

    Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy (Mk 1,4-5).


    Pustynia jest niepokojąca. Prawie 33% powierzchni ziemi jest objęte pustynią. I każdego roku ten obszar się rozwija. Miliony ludzi zostały zmuszone do opuszczenia swojej ziemi wobec nadchodzącej pustyni. 

    Ale jest jeszcze inna pustynia. Nie na zewnątrz, ale pośród nas. Nie na odległych obszarach planety, ale w naszych miastach, blokach, ulicach, miejscach pracy . Pustynia ludzkich relacji, samotność, obojętność, izolacja, anonimowość. 

    Pustynia jest miejscem, w którym nikt nie usłyszy twojego krzyku, nikt nie obroni, gdzie nie ma nikogo, z kim możesz podzielić swoją radość czy swój smutek. 

    I jest wreszcie pustynia, może najbardziej niebezpieczna. Pustynia, którą każdy z nas nosi w sobie. Serce można zamienić w pustynię: jałową, tępą, bez uczuć, bez nadziei. 

    Boimy się samotności i pustki. Bomy się stanąć twarzą w twarz przed sobą i przed rzeczywistością,  w której żyjemy. Im bardziej rozwijają się media i sieci społecznościowe, tym bardziej zanika prawdziwa komunikacja. Świat powoli staje się pustynią bez ścieżek. 

    Bóg wobec naszej ludzkiej pustyni przychodzi z pocieszeniem. Nie poprzestaje na słowach. Podejmuje działania, tworząc ścieżki do ludzkiego serca. Bóg ukazuje przyszłość, daje nadzieję. Jego obecność sprawia, że nie jesteśmy sami na środku "pustyni" naszych leków i wątpliwości. 

    Chrześcijanin to człowiek, który jest świadomy, ze trzeba jeszcze usunąć wiele przeszkód. Jego nadzieja nie jest ucieczką od rzeczywistości.  Bóg wychodzi na spotkanie z tymi, którzy chcą podjąć wysiłek usuwania przeszkód, prostowania  ścieżek. Zawsze możemy budować mosty dla tych, którzy się od nas oddalili, zawsze można bardziej zaangażować serce w budowanie ludzkich relacji. Zawsze możemy szukać przestrzeni ciszy i modlitwy, aby pozwolić Bogu przemawiać do naszych serc i znaleźć drogi do każdej z naszych pustyń. 


1. Co jest moją największą pustynią?

sobota, 5 grudnia 2020

Sobota I Tygodnia Adwentu

   Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: «To jest droga, idźcie nią!» (Iz 30,20-21).


    Posiadamy skarb jako ludzie wierzący. 

    Okoliczności zewnętrzne mogą nie sprzyjać praktykowaniu wiary. Przeciwności, podejście świata do kwestii religii, nie sprzyjają. Chleb ucisku i woda utrapienia nie są wybornym posiłkiem. 

    Ale jest coś, co pozwala trwać i wierzyć. Nie poddawać się. Mistrz, który mimo różnych okoliczności, także tych złych, jest obecny. Zapatrzeć się w Niego, kontemplować Jego styl życia, Jego działania, odnoszenie się do ludzi i do tego, co przynosi życie, Jego czyny. Wsłuchać się w ten jedyny głos, wypełniający serce pokojem.

    To jedyny sposób, by się nie zagubić, nie pobłądzić. Nie pójść w lewo czy w prawo, ale iść wskazaną drogą. On jest obecny i jest przewodnikiem, który nie pozwala zbłądzić. Prowadzi po właściwych ścieżkach. To jest droga, idźcie nią! 

    Rozpoznać Jego obecność i zaufać - to najtrudniejsze zadanie adwentu.

1. Czy kontempluję Słowo?

piątek, 4 grudnia 2020

Piątek I Tygodnia Adwentu

    Czyż nie w krótkim już czasie Liban zamieni się w ogród, a ogród za bór zostanie uznany? W ów dzień głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć (Iz 29,17-18).

    Gdy wszedł do domu niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» (Mt 9,28).


    Tajemnica Adwentu, który kojarzy się nam dobrze, być może polega na tym, że ciągle rozbrzmiewa z kart Pisma Słowo nadziei i pokoju. Od czasu proroków przesłanie zapowiada zmianę, której każdy człowiek oczekuje. Wyobraźnia pokazuje świat, w którym nie ma cierpienia, bólu, napięć, niesprawiedliwości, wojen i nieszczęść. Pustynia staje się kwitnącym ogrodem, przynoszącym owoce. 

    To czas najmłodszych, którzy już teraz cieszą się czystością spojrzenia i pełnym zaufaniem, wyciągniętych z radością rąk i oczu błyszczących nadzieją. 

    Ale rzeczywistość uparcie nam przypomina, że sprawy nie zmieniają się tak szybko, jak tego byśmy oczekiwali. Nawet nasze wysiłki, pragnienie przemiany i nawrócenia odbiega często od postanowień i pragnień naszego serca. 

    Jezus pyta dziś każdego z nas: czy wierzysz, że mogę to uczynić? Odpowiedź jest w sercu każdego z nas. Ślepota również nie jest nam obca. Często nie potrafimy zobaczyć tej rzeczywistości, którą przynosi nam życie. Musimy prosić, jak owi dwaj niewidomi, by Jezus rozświetlił swoim światłem nasze serce i umysł, byśmy potrafili zobaczyć.

1. Czy zawsze otwieramy się na światło Jezusa, aby widzieć?

czwartek, 3 grudnia 2020

Czwartek I Tygodnia Adwentu - wsp. św. Franciszka Ksawerego

    Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! (Iz 26,4).

    Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7,21).

    Jesteśmy zaproszeni przez Liturgię Słowa do nadziei, do ufności wobec Boga i zaufania Bogu, w czasach, w których przychodzi nam żyć i w których nie zawsze łatwo o nadzieję i ufność.

    Obietnica Boga wyrażona w Jezusie obejmuje wszystkich, Bóg oferuje nam swoją stałą obecność, kiedy chcemy zaprosić Go do naszego serca. Jego bycie z nami zawsze, w każdej sytuacji, nie rozwiązuje naszych problemów ekonomicznych, politycznych, pracowniczych czy rodzinnych, które nas dotykają i z którymi przychodzi nam się mierzyć. Ale Jego obecność, Jego przyjaźń, pocieszenie, które daje, Jego przykład życia, Jego wskazania pozwalają nam żyć na Boży sposób - mamy inną perspektywę widzenia tak wielu spraw. 

    On nigdy nie zostawi nas samych. Na zawsze złożyć nadzieję w Panu. Obszar zaufania to nie deklaracje. Obszar zaufania musi przejść od słów do czynów. Nie wystarczy powiedzieć, że ufamy Panu i iść inną drogą, niż ta, którą On wskazuje. 

    Zaufać Jezusowi to pewność, że droga, którą On wskazuje, prowadzi do radości, nadziei, szczęścia, które obiecuje. To pewność, że dom życia, który budujemy, nie upadnie w obliczu silnych wiatrów, które wciąż próbują nas złamać. 

1. Gdzie lokuję swoje zaufanie?