zachód słońca

zachód słońca

środa, 31 lipca 2024

Środa 17. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Ignacego z Loyoli

    Biada mi, matko moja, że mnie urodziłaś, męża skargi i niezgody dla całego kraju. Nie pożyczam ani nie daję pożyczki, a wszyscy mi złorzeczą (Jr 15,10).

    Królestwo niebieskie podobne jest do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną, drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił ją (Mt 13,45-46).


    Jeremiasz przeżywa trudny moment na drodze swojego powołania. Przygasł entuzjazm głoszenia Słowa, które rozpalało jego serce. Głoszone Słowo nie spotyka się z odpowiedzią, której oczekiwał, spotyka go przekleństwo i prześladowanie. 

    Obecność Boga jakoś się rozmywa w jego życiu, utracił pewność. Fundament, na którym oparł swoje życie, nie daje pewności. Bóg stał się dla Jeremiasza zwodniczym strumieniem, zwodniczą wodą. Modlitwa proroka staje się swoistym rozliczeniem: jego życie całkowicie zostało podporządkowane misji, którą otrzymał, walczył, zrezygnował z przyjemnych i cenionych aspektów życia, ale pojawia się pytanie: po co to wszystko? czy było warto?

    To moment kryzysu wiary, który jest bliski każdemu wierzącemu. Bóg w tych momentach czeka na nas, wychodzi nam na spotkanie, pomagając wzrastać, oddzielać to, co cenne od tego, co marne, oczyszczać naszą wiarę i czynić ją bardziej autentyczną, ufną i pokorną. Te chwile, jeżeli otwieramy nasze serce, prowadzą nas do doświadczenia obecności Boga, tej prawdy, że Ja jestem z tobą.

    Znalezienie skarbu czy drogocennej perły wymagało od bohaterów przypowieści uwagi, aby dostrzec skarb pośród wielu błyskotek. Kiedy żyjemy w ciągłym rozproszeniu, pochłonięci i atakowani tak wieloma rzeczami, które przyciągają uwagę, narażamy się na to, że to co ważne i cenne umknie naszemu spojrzeniu.

    Umiejętność odróżniania tego, co wartościowe, od tego nie takim nie jest, to sztuka, której można się nauczyć, chociaż są ludzie, którzy wydają się mieć ją wrodzoną: to są ci prości ludzi, o których mówi Ewangelia. Ale większość z nas musi przejść proces uczenia się, czasem proces bolesny, który przebiega przez różne sytuacje i doświadczenia. I chociaż z wiekiem ta umiejętność może zostać ukształtowana, to przecież często tracimy orientację.

    Trzeba wciąż prosić o jasność spojrzenia i uważność serca, by nie przegapić tego, co Bóg daje nam każdego dnia jako cenny skarb... Każdy święty potrafił odkryć ten skarb i uczynił wszystko, by ten skarb zdobyć. 

    Nie wiem przez jakie doświadczenie Bóg pozwolił odkryć drogocenną perłę św. Ignacemu. Święty Józef Kalasancjusz dostrzegł ten skarb w oczach ubogich dzieci z Zatybrza. Jedno jest pewne, tym skarbem dla każdego ze świętych, chociaż odkrywali go w różny sposób, zawsze był Jezus, Pan i Zbawiciel. 


Czy w zwątpieniu i braku pewności pozwalam Panu Bogu oczyszczać moje serce, moje intencje i pragnienia?

wtorek, 30 lipca 2024

Wtorek 17. Tygodnia Zwykłego

    Czy są wśród bożków pogańskich tacy, który by zesłali deszcz? Czy może niebo zsyła krople deszczu? Czy nie raczej Ty, Panie, nasz Boże? W Tobie pokładamy nadzieję, bo ty uczyniłeś to wszystko (Jr 14,22).

    Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: "Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście" (Mt 13,36b).


    Kąkol i pszenica, dobro i zło, ludzka wolność... nieodłączni towarzysze naszej ziemskiej wędrówki. I wielkie pole bitwy różnych żywiołów i namiętności w każdym z nas. Czasem odnosimy zwycięstwo, rodząc piękne i pełne ziaren kłosy pszenicy, a czasem doświadczamy porażki, mierząc się z arogancją i siłą zła i kąkolu. 

    Kiedy patrzymy szerzej na to pole zmagań ludzkości, konsekwencje wydają się bardzo przygnębiające: głębokie nierówności, niesprawiedliwość, głód, dechrystianizacja, odrzucanie czy jawna pogarda i szyderstwo wobec Boga.

    Mając świadomość, że walka będzie trwała aż do końca czasów, powinniśmy wciąż na nowo zwracać się do źródła naszego uzdrowienia i zbawienia: czy nie Ty, Panie, nasz Boże? W Tobie pokładamy nadzieję... Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego...

    To jedyny sposób na zwycięstwo w tej walce między pszenicą a kąkolem. Ważne są nasze talenty i zdolności, nasze mocne strony, które możemy zaangażować po stronie dobra. Ale zawsze ze świadomością, że po zasadzeniu i podlaniu, tym, który daje wzrost jest Bóg, nie my.


Gdzie kieruję swoje serce, doświadczając trudności i niepowodzeń? Czy nawet pośród nich potrafię ufać, że to Bóg kieruje moim życiem?

poniedziałek, 29 lipca 2024

Poniedziałek 17. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Marii, Marty i Łazarza

    Powiedział do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?" (J 11,25-26).


    Spotykamy troje rodzeństwa w momencie bardzo trudnym, który ostatecznie kończy się radością, ale tę radość poprzedza wyznanie wiary. W tym krótkim fragmencie wyrwanym z całego opowiadania o spotkaniu w Betanii, odnajdujemy niektóre tajemnice, które wyznajemy w Credo. 

    Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, który przyszedł na świat i z którym my wszyscy, którzy tworzymy Kościół Boży, będziemy wzrastać od początku czasów aż do dnia Sądu Ostatecznego.

    Jezus pyta Martę, czy wierzy w to? I Marta odpowiada, a wraz z nią odpowiadają inni, którzy przybyli, by złożyć kondolencje, a na prośbę Jezusa odsuną kamień od grobu, wierząc, że znajdą coś więcej niż smród rozkładającego się ciała, które złożone zostało w tym miejscu już kilka dni wcześniej.

    To dzięki naszym decyzjom, działaniom, które są motywowane wiarą, Bóg może i dzisiaj dokonywać cudów i znaków we współczesnym świecie. 

    Świadectwo chrześcijan potwierdzające zaufanie w moc Boga może być znakiem dla świata i objawiać Jego obecność. 


Czy potrafię dawać świadectwo o moim zaufaniu wobec Boga?

niedziela, 28 lipca 2024

XVII Niedziela Zwykła

    Elizeusz rozkazał: "Podaj ludziom i niech jedzą!" Lecz sługa jego odrzekł: "Jakże to rozdzielę między stu ludzi?" A on odpowiedział: "Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki" (2 Krl 4,42b-43).

    Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: "Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?" A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co ma czynić (J 6,5-6).


    Kościół przez wieki wypracowywał różne metody rozeznawania i odpowiadania na wyzwania, które stawiało przed człowiekiem życie. Odwołując się do jednej z nich, warto dziś spojrzeć na Liturgię Słowa. Jest to metoda bardzo prosta: widzieć - ocenić - działać.

    Widzieć to nie to samo, co patrzeć. Kiedy sługa Elizeusza patrzył, Elizeusz widział. Kiedy apostołowie patrzyli, Jezus widział. Elizeusz i Jezus patrzą i widzą potrzeby ludzi. Ich perspektywa widzenia jest perspektywą Boga, który widzi sercem, nie ograniczając się jedynie do spojrzenia oczu. 

    Umieć dostrzec ból, cierpienie, potrzeby drugiego człowieka, który żyje tuż obok, ale także tego, który żyje daleko, to znaczy widzieć. Często przechodzimy ulicami i nie widzimy tych, którzy przechodzą obok nas, siadamy w kościele w tej samej ławce i nie widzimy tych, którzy siedzą obok. Nie można stać się wspólnotą, nie widząc, nie zauważając tego, co drugi niesie w swoim sercu.

    Kiedy już nauczymy się widzieć, możemy wtedy ocenić, czyli dokonać osądu, co możemy uczynić, jak zaradzić i wesprzeć, jak odpowiedzieć na potrzeby. Nie chodzi o osądzanie czy ocenianie człowieka, ale poznanie jego sytuacji, czasem historii, która doprowadziła do aktualnego stanu. To właśnie czyni Jezus, pytając Filipa o to, co uczynić, jak nakarmić. Jezus konfrontuje nas z rzeczywistością, uświadamia nam, gdzie jesteśmy i jak żyjemy. Jezus wyraźnie wskazuje uczniom: Dobra Nowina jest dla wszystkich. Ale aby ta Dobra Nowina mogła do nich dotrzeć, trzeba zacząć od zaradzenia najbardziej podstawowym potrzebom.

    Działać. Prorok prawie nie mówi. Rozdaje ludowi chleb z pierwocin, który był przeznaczony na ofiarę w świątyni. Ewangelia mówi, że najadły się tysiące. 

    Paradoksalnie to właśnie dzisiaj człowiek jest w stanie powtórzyć ten cud z Ewangelii. Produkujemy wystarczająco dużo żywności, by wyżywić całą populację świata. A jednak wciąż wielu umiera z głodu, kiedy tony żywności są marnowane. 


Czy potrafię widzieć, kiedy patrzę? Na ile Ewangelia, jej pytania i propozycje wyzwalają we mnie umiejętność oceniania rzeczywistości? Czy to, że widzę i oceniam prowadzi mnie do działania?

sobota, 27 lipca 2024

Sobota 16. Tygodnia Zwykłego

    To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Poprawcie postępowanie i wasze uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu. Nie ufajcie słowom kłamliwym, głoszącym: "Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!" (Jr 7,3-4).


    Jeremiasz był pierwszym, który z odwagą wystąpił przeciwko oficjalnemu kultowi świątynnemu w Jerozolimie. 

    To był trudny czas dla Izraela, który zmagał się z problemami na wielu płaszczyznach życia politycznego, gospodarczego, społecznego i religijnego. 

    Jeremiasz pojawia się w świątyni w dniu święta, które gromadziło wielu. Przychodzili, aby złożyć ofiary przebłagania. 

    Tym jednak, co najbardziej interesuje Boga, to nie sam kult, ale nawrócenie serca, przemiana i wrażliwość na innych, szacunek dla każdego i sprawiedliwość...

    Świątynia, jak powie Jezus, jest domem modlitwy, a nie jaskinią zbójców. Jest miejscem spotkania z Bogiem. 

    Dzisiaj, słuchając tych mocnych słów Jeremiasza, możemy postawić sobie pytanie, jaka jest nasza postawa wobec braci, kiedy idziemy do naszej świątyni, by oddać cześć Bogu? Jak przeżywamy to spotkanie z Bogiem w Eucharystii? Czy wychodzimy z tego spotkania z przekonaniem, że jeszcze coś wymaga w nas zmiany, w naszej postawie wobec innych?

    

piątek, 26 lipca 2024

Piątek 16. Tygodnia Zwykłego, wsp. świętych Joachima i Anny

    Jezus powiedział do swoich uczniów: "Usłyszcie zatem przynajmniej wy tę przypowieść o siewcy... (Mt 13,18).


* kto słucha..., a nie rozumie...
* kto słucha, z radością przyjmuje..., ale nie ma korzenia i jest niestały...

* kto słucha..., ale troski i ułuda bogactwa...
* kto słucha i rozumie...


    Jednym z najważniejszych przykazań Starego Przymierza było SŁUCHANIE: słuchaj, Izraelu.

    Wydaje się, że wyjaśniając przypowieść o siewcy, Jezus również przypomina nam, jak ważne jest słuchanie. Zwraca nam uwagę na naszą postawę wobec słowa. Każdy z nas ma możliwość słuchania Bożego Słowa, ale wystarczy spojrzeć czasem na zachowanie w czasie Mszy Świętej, by zrozumieć, że nie wszyscy słuchają. jak więc mogą zrozumieć? Czym innym jest zresztą słuchanie, a czym innym rozumienie - ono wymaga głębszego zastanowienia. A tylko ci, którzy słuchają i rozumieją, wydają owoc...

    W naszym świecie jest wiele szumów, które utrudniają nam uważne słuchanie, a co dopiero mówić o rozumieniu Słowa. I to prawda, Słowo może zaginąć pośród tysięcy słów, jakie każdego dnia uderzają w nasze uszy i oczy. Stąd potrzeba ciszy, by to jedno jedyne Słowo wyłowić spośród zgiełku ludzkich słów.

    Świat nie pomaga nam usłyszeć Słowa. To prawda. Ale największe hałasy, które zakłócają drogę Słowu, nie pochodzą z zewnątrz, ale z naszego serca. Bywamy kapryśni i niestali, nasze dobre postanowienia często mają słabe korzenie, przeszkadza nam pycha, pragnienie posiadania, egoizm - te wszystkie troski naszego serca i pogoń za wątpliwym szczęściem, chwasty, które trudno z serca wyrwać, bo są tak mocno zakorzenione, że to już nie tylko grzechy, ale nawyki i wady. 

    To wszystko, co wypełnia często nasze serce, potrafi nas dusić przez bardzo długi czas i nie pozwala Słowu przynosić w nas owocu. 

    Na szczęście, jest w naszym sercu także wiele tej dobrej gleby. Słowo potrafi się w nas odbić mocnym i głębokim echem, zawładnąć nim i zapuścić swoje korzenie. Kiedy doświadczamy tej mocy Słowa, najgłębiej doświadczamy jednocześnie samych siebie. Słowo daje poczucie spełnienia, kiedy przynosi owoc.


Na ile dbam o zrozumienie i pogłębienie słuchanego Słowa?

czwartek, 25 lipca 2024

Czwartek 16. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Jakuba Apostoła

    
Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas (2 Kor 4,7).

    Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?" (Mt 20,20-21a).


    Łatwo przychodzi nam utożsamić się z tą matką, która przychodzi i prosi Jezusa o to, co najlepsze dla swoich dzieci. To matka Jakuba i Jana. 

    Potrafimy prosić o dobre rzeczy dla naszych bliskich, także dla siebie. Wiele matek prosi o szczęśliwe życie dla swoich dzieci, o dobrą przyszłość. 

    Podobnie jak matka Jana i Jakuba zapominamy jednak czasem, że wzrost Królestwa  nie jest ani prosty, ani natychmiastowy. To ciągła i żmudna praca nad miłością i świętością. 

    Przepis na szczęście nie jest prosty, ale jest wystarczająco jasny. Ktokolwiek chce uczestniczyć w Królestwie, musi podejść do swojego życia jako służby i oddać na ten cel wszystkie swoje talenty  i zdolności, by także inni mogli wzrastać. Ciągle mając świadomość, że to Bóg daje wzrost, kiedy potrafimy innym ukazywać skarb życia, którym Bóg nas obdarował.


O co ostatnio prosiłem dla moich bliskich?

środa, 24 lipca 2024

Środa 16. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Kingi

    A ja odpowiedziałem: "O Władco i Panie, przecież ja nie potrafię przemawiać. Za młody jestem!" (Jr 1,6).

    Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je (Mt 13,3b - 4).


    Prorok Jeremiasz przypomina nam, że Pan Bóg wobec każdego z nas i dla każdego z nas ma swój zbawczy plan. Jego celem jest zbawienie każdego człowieka. Bóg tak ukochał świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg ukształtował nas i pragnie naszego szczęścia. To fundament każdego indywidualnego życia i powołania, jakim zostaliśmy obdarowani. Nawet wtedy, kiedy wydaje się nam, że Boży plan wobec nas przekracza naszą ludzką kondycję i możliwości, bo za młody jestem!, bo to nie dla mnie, bo nie potrafię!. W Domowym Kościele często pojawia się zdanie: Bóg nie powołuje uzdolnionych, lecz uzdalnia powołanych! Przez całe nasze życie dorastamy do daru, którym Bóg nas obdarzył, by zamienił się w owoc. 

    Czasem uczniowie narzekają w szkole i obwiniają nauczyciela za to, że nie mogą się nauczyć - bo nauczyciel źle tłumaczy... Jezus jest dobrym nauczycielem, Jego nauczanie czerpie obrazy z życia, dociera i porusza serce. 

    Zawsze są jednak dwa elementy: po pierwsze: ziarno, słowo, nauka, sam Jezus... W taki czy inny sposób to ziarno dociera do nas; po drugie: każdy z nas. Od każdego indywidualnie będzie zależało, czy to niezwykłe ziarno przyniesie owoc, czy zostanie utracone...

    Słyszymy Słowo, ale nie zawsze potrafimy je przyjąć. Czasami nasze serce jest skamieniałe od różnych razów zadanych przez życie, czasem wypełnione troskami i niepokojem codzienności lub skażone obojętnością i niewrażliwością, a czasem po prostu zachwaszczone grzechami...

    Wczoraj słyszeliśmy słowo: beze Mnie nic nie możecie uczynić. Tylko łaska jest wstanie uczynić z naszego serca urodzajną glebę, na której wzejdzie ziarno Słowa.


Co powoduje nieskuteczność Słowa w moim życiu?

wtorek, 23 lipca 2024

Wtorek 16. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Brygidy Szwedzkiej

    Razem z Chrystusem zostałem ukrzyżowany. I nie ja już żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2,19b-20a).

    Trwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was (J 15,4).


    Święta Brygida żyła w głębokiej relacji z Chrystusem przez tajemnicę Jego męki. 

    Święty Paweł w pierwszym czytaniu dzisiejszego święta przypomina nam, że zbawienie człowieka możliwe jest jedynie w Chrystusie. 

    W świecie, w którym tak bardzo podkreśla się potrzebę bycia sobą, bycia wolnym, słowa św. Pawła wydają się anachronizmem. Jakby sugerował, że człowiek powinien przestać być sobą. Ale to błędne wrażenie.

    Paweł mówi, że osoba Jezusa była WSZYSTKIM, pełnią tego, co boskie i co ludzkie. W utożsamianiu się, w zjednoczeniu się z Chrystusem, nabywamy zdolności do stawania się w pełni ludźmi i coraz bardziej stajemy się sobą. 

    Zbliżając się do Boga wzrastamy w naszej autentycznej tożsamości. Bóg nie odrywa nas od naszej tożsamości, raczej wzmacnia w nas zdolność do wzrastania w tym, do czego zostaliśmy powołani. 

    To odkrycie św. Pawła znajduje dopełnienie w słowach Jezusa. 

    Rolnik, krzew winny i latorośle to bardzo proste alegoryczne obrazy, gdy odnoszą się do natury, ale nie tak proste, gdy zdamy sobie sprawę, że to my jesteśmy "latoroślami". I faktem jest, że życie gałęzi nie jest łatwe: jeśli nie ma owoców, jest wyrywana i wrzucana do ognia... jeśli są owoce, jest przycinana, aby przyniosła więcej owoców....

    Ojciec posyła Syna, aby zbawił świat; Syn kocha nas i zaprasza nas, abyśmy żyli zjednoczeni z Nim do tego stopnia, że będziemy uczestniczyć w Jego życiu, tak jak latorośl uczestniczy w winnym krzewie.

    Jeśli przyjmiemy to zaproszenie, jeśli zechcemy, by nasze życie nabrało sensu właśnie w tej bliskiej więzi z Nim, owoce przyjdą bez naszej wiedzy i przeżyjemy zaskakujące doświadczenie, że bez Niego nic nie możemy uczynić.


Jak dbam o osobistą więź z Chrystusem? Na ile jest ona mocna?

poniedziałek, 22 lipca 2024

Poniedziałek 16. Tygodnia Zwykłego, Święto świętej Marii Magdaleny

    Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał (2 Kor 5,14-15).


    Dojrzała miłość, taka, którą żyła Maria Magdalena, jest gotowa do poświęceń, do dawania siebie. Często mówiąc o miłości ludzkiej, pojawiają się słowa o dopasowaniu, o drugiej połowie naszej istoty jako recepcie na udane życie. Ale zawsze, mimo najlepszego dopasowania i przeżywanego szczęścia, pojawiają się rozczarowania, pojawiają się rysy. Część z nich ma swoje źródło w naszych ludzkich ograniczeniach, ale prawdą jest również to, że człowiek, jak mówił święty Augustyn, pełnię, która może zaspokoić jego dusza, jego serce, może znaleźć jedynie w Bogu

    Miłość jest zawsze związana z duszą, z sercem człowieka. Jeśli człowiek nie sprawia, by dusza wzrastała i dojrzewała, miłość zostanie zawsze wystawiona na powierzchowność,  zostanie zraniona, a czasem zawiedziona całkowicie. Zawsze do głosu dojdzie nasz egoizm, egocentryzm. Aby prawdziwie kochać, muszę najpierw rozpoznać oczekiwania i potrzeby własnego serca, by móc wznieść się ponad nie, przezwyciężyć egoistyczne pragnienia i odważyć się na prawdziwą miłość.

    Miłość dojrzała zawsze jest gotowa na poświęcenie, które jest darmowym darem z siebie, ze wszystkiego, czym jestem, dla tego, którego kocham. Nie ma dojrzałej miłości bez zaufania i niezachwianej wierności.

    Miłość jest jak tlen dla naszego życia. Nie należy jednak mylić dwóch rzeczywistości: czym innym jest oddychanie, a czym innym sapanie, to impulsywne łapanie tlenu. Złą rzeczą jest przekonanie, że oddychamy, podczas gdy to, co robimy, to jedynie impulsywne nabieranie powietrza, które rodzi nieprawidłową zdolność oddychania. Nabieramy powietrza, gdy czujemy, że się dusimy lub przeciążamy nasze ciało, ale dopiero kiedy potrafimy wyrównać i uspokoić nasz oddech, nasze ciało zaczyna prawdziwie oddychać...

    Tak samo jest z Bogiem. Albo oddychamy Nim w sposób świadomy, by nasze serce było z Nim zjednoczone, każdego dnia, w dopasowanym rytmie, zachowując wierność i systematyczność, albo działamy impulsywnie - jak trwoga, to do Boga, czy przy okazji świąt i różnych wydarzeń, ale wtedy trudno mówić o relacji z Bogiem, o tym, że jest On tlenem dla naszego życia. 

    Bóg jest miłością. To od Niego otrzymaliśmy zdolność kochania w akcie stwórczym. Kształtujemy naszych bliskich, tych, których kochamy, kiedy obdarzamy ich naszą miłością. 

    Maria Magdalena została obdarowana miłością i ta miłość ukształtowała jej serce, uczyniła z niej apostoła apostołów, pierwszą głosicielkę Dobrej Nowiny o zbawieniu człowieka, wyzwolenia z grzechu i śmierci. 

    Miłość przynaglała Marię Magdalenę, by stanąć pod krzyżem, z odwagą wobec bólu i śmierci, by szukać Pana w miejscu umarłych. Obdarzona miłością nie wstydziła się swojej przeszłości, teraźniejszości, swoich łez i bólu. Miłość pozwoliła jej jako pierwszej z apostołów ucieszyć się radością zmartwychwstania Umiłowanego.


Czy miłość budzi we mnie gotowość, czy przynagla, do poświęcenia?



niedziela, 21 lipca 2024

XVI Niedziela Zwykła

Zebrali się znowu apostołowie przy Jezusie i opowiedzieli Mu o wszystkim, co robili i jak nauczali. Odezwał się do nich: „Chodźcie tylko wy sami na jakieś ustronne miejsce i odpocznijcie trochę” (Mk 6,30-31a).


Pośród upalnego lata otrzymujemy zaproszenie do zaczerpnięcia przy Jezusie i z Nim trochę oddechu. Dopiero co wrócili z misji, jak i my dopiero co zamknęliśmy kolejny tydzień różnych prac i trudów. Jezus chce, byśmy w miejscu osobnym, sam na sam z Nim, odpoczęli, otworzyli się na Niego, wspólnie modlili się, rozmawiali i zastanawiali się nad tym, co się nam przydarzyło, co było naszym udziałem…

     Jezus jest zainteresowany tym, czego doświadczyli uczniowie, chce ich wysłuchać.

    Ten czas, który Jezus zaplanował jako czas ze swoimi uczniami, zostaje jednak przerwany. Tłum zakłóca ciszę odosobnionego miejsca. Jezus patrzy ze współczuciem, jest głęboko poruszony tym, co widzi w tych, którzy Go szukają. Postanawia zająć się nimi, ponieważ byli jak owce pozbawione pasterza.

     Jezus wie, że każdy z nas potrzebuje oddechu, czasu odpoczynku, wytchnienia, tego czasu sam na sam z Nim. Ale jednocześnie uczy nas, że czasem trzeba umieć zmienić własne plany. Trzeba być uważnym na to, co Bóg zaplanował w danym momencie dla nas, by wiedzieć, jak przekuć w dobro to, co nie zawsze idzie w parze z naszymi dobrymi planami. 


Na ile pozwalam Panu Bogu zmieniać moje zamierzenia?

sobota, 20 lipca 2024

Sobota 15. Tygodnia Zwykłego

    Obmyślali na swych łożach udręki, przygotowali nieszczęścia i równo z nastaniem dnia je zadawali, nie wznosili swoich rąk do Boga (Mi 2,1).

    Za Nim poszło bardzo wielu. Uzdrowił ich wszystkich. Lecz upominał ich, żeby Go kimś sławnym nie robili (Mt 12,15b-16).


    Spiskowanie i nastawanie na Jezusa przez faryzeuszów i uczonych w Piśmie nie było niczym dziwnym wówczas i nie jest dzisiaj. Ktoś, kto idzie pod prąd, kto nie zgadza się z ustalonym sposobem życia, zawsze traktowany jest jako ktoś niebezpieczny, ponieważ może spowodować zmiany. A każda zmiana dla tych, którzy mają już poukładane spokojne życie, wywołuje zaniepokojenie, a czasem nawet ból głowy. W tym kontekście czymś zrozumiałym było to, że faryzeusze chcieli pozbyć się Jezusa - był zbyt niebezpieczny.

    W pierwszym czytaniu prorok Micheasz odsłania niegodziwe zamiary i działania tych, którzy posiadają władzę. Uciskają najsłabszych. 

       W codziennym życiu każdy z nas ma mniejszy lub większy udział we władzy, może wpływać na konkretnych ludzi. I może warto w świetle Słowa spojrzeć na to, jak ta władza jest wypełniana, czy odpowiada to stylowi,  w jaki Jezus sprawował władzę i wpływał na innych. 

    W Ewangelii Jezus ukazuje postawę pokory, poświęca się dla najbardziej potrzebujących. Uzdrawia w ciszy, nie szuka rozgłosu czy uznania. Unika również bezpośredniej konfrontacji z władzą, ponieważ to Jego styl życia przynosi ludziom nadzieję i radość. W ten sposób dokonuje się przemiana ludzkich serc, a wraz z nią przemiana społeczeństw. 


Czy mój styl życia jest zaproszeniem do przemiany, budzi niepokój sumienia, skłania do zastanowienia? Czy jest to Jezusowy styl?

    

piątek, 19 lipca 2024

Piątek 15. Tygodnia Zwykłego

    
Nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia (Mt 12,5-6).


    W 2020 roku, kiedy rząd turecki podjął decyzję, by świątynię Hagia Sophia uczynić Wielkim Meczetem, z ograniczeniem możliwości zwiedzania dla tych, którzy nie wyznają islamu, byłem zadziwiony i zbulwersowany. 
    Powody były różne. Do tej pory w Hagia Sophia funkcjonował meczet, ale nie było ograniczeń zwiedzania. Dawna świątynia, w której zachowało się wiele elementów odnoszących się do chrześcijaństwa, była miejscem, które mówiło o przeszłości i pięknie chrześcijańskiej kultury. Miałem możliwość być w tym miejscu, a decyzja rządu tureckiego sprawiła, że raczej już więcej nie będę miał takiej możliwości, jak wielu turystów, którzy odwiedzają Stambuł.
    A potem przyszło Słowo: zbliża się czas, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawać czci Ojcu. Zbliża się czas, nawet już jest, gdy prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie
    Utrata Hagia Sophia, choć smutna, jest również zaproszeniem do uznania, że jest tu coś więcej niż Świątynia. Prawdziwą świątynią Ducha jest serce człowieka. Czcimy i wielbimy Boga, kiedy potrafimy wyjść na spotkanie ludzkim potrzebom, zgodnie z duchem błogosławieństw czy też osądu, który ukazuje Jezus na końcu czasów. Potrzebujemy widzialnych znaków, dlatego potrzebujemy świątyń, ich piękna i liturgii, ale one nie mogą przesłaniać człowieka. 


    Czym dla mnie jest oddawanie czci Bogu w Duchu i prawdzie?

czwartek, 18 lipca 2024

Czwartek 15. Tygodnia Zwykłego

    
Dusza moja pożąda Ciebie w nocy, duch mój - poszukuje Cię w mym wnętrzu; bo gdy Twe sądy jawią się na ziemi, mieszkańcy świata uczą się sprawiedliwości (Iz 26,9).


    Człowiek zdobywa sprawiedliwość, kiedy pozostaje blisko Boga, zawsze na Niego czeka, zawsze o Nim pamięta, a w swoim wnętrzu, każdego dnia wcześnie dla Niego wstaje.

Sprawiedliwy:
- szuka drogi Bożych przykazań,
- wie, że Jego sądy są światłem ziemi,
- wie, że pozostanie na drodze Boga, jeśli będzie wierny Jego przykazaniom,
- wie, że będzie sprawiedliwy, gdy będzie rozmyślał i zachowywał w umyśle i sercu sąd Boży,
- wie, że tylko Bóg doprowadza do szczęśliwego zakończenia to, co czynimy.
- wie, że Bóg da nam pokój, ponieważ On jest pokojem świata i jest także naszym pokojem,
- wie, że to Bóg daje siłę i owoce,
- wie, że Bóg toruje i prostuje ścieżkę jego życia,
- On sprawia, że jego życie jest pieśnią dziękczynienia,
- wcześnie wstaje dla Boga,
- pozwala Bogu przejąć stery swego życia,
- uznaje, że dobro, które czyni, jest uczestnictwem w Dobru Boga,
- ma nadzieję tylko w Bogu, ponieważ wie, że ci, którzy Mu ufają, zostaną wskrzeszeni z martwych.


Czy Boża sprawiedliwość jest moją drogą?

środa, 17 lipca 2024

Środa 15. Tygodnia Zwykłego

    Działałem siłą mej ręki i własnym sprytem, bom jest rozumny. Przesunąłem granice narodów i rozgrabiłem ich skarby, a mieszkańców powaliłem, jak mocarz (Iz 10,13).

    Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Mt 11,25b).


    Te dwa fragmenty wydają się kłócić w dzisiejszej liturgii. Z jednej strony wielka pycha, która swojemu rozumowi i sile zawdzięcza podboje i zagarnianie coraz większych skarbów, a z drugiej pochwała pokory i prostoty, Jezusowe Magnificat. 

    Pycha skupia uwagę na sobie, własnych zasługach i zdolnościach, wszystko zawdzięcza sobie. Pycha i samozadowolenie prowadzi do duchowej ślepoty, która nie potrafi zobaczyć, jak wiele w życiu zawdzięczamy innym, a nie sobie, pycha zamyka nasze horyzonty, rodzi arogancję i pogardę wobec innych, co ukazuje przepowiednia Izajasza. Pycha Asyrii prowadzi do tego, że sobie przypisuje władzę i jej nadużywa.

    Prostota wyraża się pokorą, nie oczernia siebie, ale uznając własną wartość, wypowiada jednocześnie wdzięczność za wszelkie dobro, które zawdzięcza innym. Prostota potrafi uznać własne ograniczenia i dlatego jest w stanie otworzyć się na wyższą mądrość, która pochodzi od Boga, Pana nieba i ziemi.

    Święta s. Benedykta od Krzyża, Edyta Stein, jako jedno z wydarzeń, które skłoniło ją ku Bogu, ku nawróceniu, wymienia spotkanie prostej kobiety, wchodzącej do kościoła, aby się pomodlić. 

    Zatrzymaliśmy się w katedrze na kilka minut; i gdy rozglądaliśmy się w pełnej szacunku ciszy, weszła kobieta niosąca koszyk z targu, uklękła w jednej z ławek, by się krótko pomodlić. To było dla mnie coś zupełnie nowego:... Jest ktoś, kto przerwał swoje codzienne zakupy, by wejść do tego kościoła, mimo że nie było tu nikogo innego, tak jakby wszedł tutaj, by odbyć intymną rozmowę. Nigdy tego nie zapomnę.

    Ta kobieta, jej świadectwo wiary i bliskości Boga, zupełnie nieświadomie, stało się zaczynem nawrócenia i zrodziło świętą.


Na ile wiara i pobożność ludzi prostych i ubogich jest dla mnie świadectwem? 

wtorek, 16 lipca 2024

Wtorek 15. Tygodnia Zwykłego, wsp. NMP z Góry Karmel

    Uważaj, bądź spokojny, nie bój się! Niech twoje serce nie słabnie (Iz 7,4a).


    Planując wyjście na jakiś wymagający szczyt, każdy, kto chodzi po górach, zabiera odpowiedni strój, sprzęt, przygotowuje się od strony kondycyjnej, szuka sprzyjającej pogody, zapoznaje się z mapą trasy, którą trzeba pokonać. 

    Ale kiedy wydarzy się coś nieoczekiwanego, musi zachować spokój i jasność oceny sytuacji, by wszystko nie obróciło się przeciwko niemu, by nie stracić życia. 

    Są takie sytuacje w życiu, które są jak wspinaczka na najwyższe szczyty, ale najczęściej przychodzą w sposób niespodziewany, nagle, bez uwzględnienia naszego przygotowania, sił, jakie posiadamy. Mierząc się z nimi możemy wyjść z nich umocnieni, ale mogą nas też mocno poranić i doprowadzić do upadku. 

    Opisane wydarzenia z panowania Achaza przekazują nam ostrzeżenie: atak nastąpi, ale kiedy zachowasz ufność i spokój, Bóg stanie się wystarczającą siłą, aby nie poddać się i stawić czoła przeciwnościom. Prawdziwa odporność na różne uderzenia i niesprzyjające sytuacje opiera się na fundamentach, na których budujemy nasze życie. Jeśli brakuje solidnego fundamentu, rzadko udaje się z pośród przeciwności wyjść z podniesioną głową.


Jak reaguję wobec trudnych sytuacji? Gdzie i na czym opieram swoje zaufanie?

poniedziałek, 15 lipca 2024

Poniedziałek XV Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Pompiliusza Marii Pirrottiego i św. Bonawentury

    Co mi po mnóstwie waszych ofiar? - mówi Pan. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce (Iz 1.11a.12-13a).

    Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10,34).


    Ostre słowa proroka do Izraela, do ludzi gwałtownych, aroganckich, godnych takiego samego potępienia, na jakie zasłużyły Sodoma i Gomora. To nie mogło być dobrze przyjęte. Niewielu ludzi denerwuje się tak bardzo, jak religijni szarlatani, gdy mówi się im, że ich religijność jest fałszywa. 

    Czy myślisz, że cieszę się, gdy przychodzisz do świątyni i składasz ofiarę? Bóg przez proroka mówi: jest wprost przeciwnie! Czy myślicie, że nie widzę waszych serc? Czy myślicie, że nie widzę, jak traktujecie ubogich przez pozostałe sześć dni tygodnia? To wszystko jest fałszywe, na pokaz i dlatego jest odrażające i obrzydliwe.

    Bóg upomina się o krzywdzonych i wzywa do sprawiedliwości. Dopiero wówczas kult może stawać się przyjemny Bogu.

    W świecie, w którym żyjemy, są rzeczy, o które toczą się prawdziwe wojny. Wszyscy pewnie mamy takie doświadczenie, że w naszych rodzinach są takie tematy, o których lepiej nie rozmawiać, bo zawsze kończą się awanturą i podziałami. Jednym z takich tematów staje się dzisiaj Jezus. A to wiąże się z tym, że wobec Jezusa nie da się pozostać obojętnym. Trzeba się opowiedzieć: albo za Nim, albo przeciwko Niemu. 

    Jego osoba, przesłanie i życie są tak wyraziste, że tworzą podziały. Są tacy, którzy czują się atakowani już przez sam fakt, że ktoś podejmuje Jezusowy styl życia, bo staje się wyrzutem sumienia i odpowiadają agresją. Inni atakują symbole, reagują pogardą, nienawiścią... W ten sposób rodzi się wojna, ponieważ niektórzy nie wierzą i gardzą tymi, którzy wierzą, a inni wierzą i konfrontują się z tymi, którzy nie wierzą. 

    Dzisiaj można zobaczyć dodatkowy problem, który jest owocem społeczeństwa, które jest coraz dalej od Boga, nie dlatego, że Go nie ma, ale dlatego, że uparliśmy się nie uznawać Jego obecności. Tworzymy świat bez Boga, wielkiego zapomnianego i wielkiego nieznanego.

    I ta rzeczywistość zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co Chrystus oznacza dla każdego z nas. To jest wojna, którą wywołał Chrystus, walka o wiarę i życie lub walka o inne wartości, które nie mają nic wspólnego z Ewangelią. 


Na ile moje serce wrażliwe jest na krzywdę innych i sprawiedliwość?

niedziela, 14 lipca 2024

XV Niedziela Zwykła

    Od trzody bowiem wziął mnie Pani rzekł do mnie Pan: „Idź, prorokuj do narodu mego izraelskiego (Am7,15).

W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1,4).

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich pod dwóch (Mk 6,7).


       Kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii, łatwo ulec pokusie i uznać, że te wskazania Jezusa skierowane są do innych: misjonarzy, zakonników i zakonnic, kapłanów i tych nielicznych świeckich, którzy podejmują działania duszpasterskie. Adresatami Ewangelii byli jednak bracia i siostry w wierze, wszyscy.

     Święty Marek mówi nam nieco wcześniej, przed rozesłaniem, że Jezus ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki, i by mieli władzę wypędzać złe duchy. To jedna z definicji tego, co znaczy być chrześcijaninem, uczniem Jezusa: być z Nim i być posłanym.

    Po pierwsze: Być z Nim. Mieć z Jezusem osobistą relację, więź przyjaźni. Znać Go. Być z Nim, to słuchać Jego nauki. Uczeń oznacza tego, który się uczy. 

Po drugie, modlitwa na wzór Jezusa. Zawsze znaleźć czas na to spotkanie i rozmowę z Ojcem, by z niej czerpać życiodajne soki, siłę i wewnętrzny pokój. Szukać i znajdować czas dla budowanie niezwykłej więzi… 

     Być z Jezusem to być  z uczniami Jezusa. Sam im powie: wy jesteście uczniami moimi… jeśli się wzajemnie miłujecie. Być uczniem Jezusa, to być bratem dla innych uczniów, być wspólnotą.

     Być z Nim i być posłanym…, to znaczy dzielić się swoim doświadczeniem Boga.


Czy moje życie, moje słowa i styl życia są świadectwem wiary?

sobota, 13 lipca 2024

Sobota 14. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Andrzeja Świerada i Benedykta, pustelników

    Potem usłyszałem głos Pana. Pytał: "Kogo mam posłać? Kto zechce pójść do tego ludu?" Odezwałem się: "Oto ja! Mnie poślij" (Iz 6,8).

    Uczeń nie jest ponad nauczycielem ani sługa nad swym panem. Wystarczy uczniowi, by stał się jak jego nauczyciel, a sługa - jak jego pan (Mt 10,24a).


    Powołanie Izajasza, powołanie uczniów, powołanie patronów dnia... Często powracają w liturgii te chwile, kiedy możemy przyglądać się drodze powołania różnych postaci biblijnych czy świętych. Tak często, że chyba czasem przestajemy właściwie ich słuchać. Podobnie może stać się z przeżywaniem własnego powołania, czy to do życia małżeńskiego, zakonnego czy kapłańskiego. Możemy patrzeć na swoje powołanie jako jakiś moment w historii, mniej lub bardziej wyraźny, kiedy dokonany został wybór.

    Ale powołanie Izajasza, o którym mówi dzisiaj liturgia, powołanie Andrzeja Świerada i Benedykta, moje osobiste powołanie, to nie jest jedynie jakaś historia z przeszłości, historia o czymś, co się wydarzyło raz, w określonym momencie dziejów. Powołanie to historia, która dzieje się każdego dnia, historia Bożego uwodzenia i naszej odpowiedzi. 

    Każde powołanie, które spotykamy na kartach Biblii, jest zapisem codziennego spotykania się z Bogiem. Jak w każdym spotkaniu muszą pojawić się dwie strony. Boskość przejmuje inicjatywę, ale do nas należy udzielenie odpowiedzi, nie tylko na chwilę, ale odpowiedzi, która rozciąga się na całe życie, odpowiedzi, która nas przemienia, która wypełnia nasze życie. 


Czy patrzę na moje życie jako drogę dojrzewania i wzrastania?

piątek, 12 lipca 2024

Piątek 14. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Brunona z Kwerfurtu

    Uleczę ich niewierność, szczodrze obdarzę ich miłością, bo gniew mój odwrócił się od nich (Oz 14,5).

    Duch Ojca waszego będzie mówił przez was (Mt 10,20b).


    Bóg wyznaczył czas pokuty, prowadząc do nawrócenia serca ludu wybranego. Obdarza miłością w sposób szczodry, hojnie, ponad miarę. 

    Ten obraz Bożej miłości odsłonił przed nami Jezus, opowiadając przypowieść o synu marnotrawnym, gdzie miłosierdzie Ojca przecina nawet wyuczoną mowę syna marnotrawnego.

    O takiej miłości mówił także św. Paweł Efezjanom w swoim liście (Ef 2,1-10). Inicjatywa tej bezinteresownej miłości zawsze ma swoje źródło w Bogu. 

    Kiedy wszystko wydaje się stracone, pojawia się Boża miłość, regenerująca miłość, którą Ozeasz ukazuje poprzez obraz kwitnących kwiatów i obfitość owoców. 

    Odejście od bożków, usunięcie tego wszystkiego, co blokuje relację z Bogiem, człowiek może doświadczyć, że Pan jest źródłem naszego wzrostu i owocowania.

    Jezus dobrze znał świat, do którego posyłał swoich uczniów: jak owce między wilki. Głoszenie Ewangelii zawsze wiąże się z pewnymi niewygodami, a czasem z przeciwnościami czy prześladowaniami, ponieważ Ewangelia demaskuje kłamstwo, a prawda czasem boli. Wiedział o tym dobrze św. Bruno z Kwerfurtu, który wysłany przez papieża z Ewangelią do pogan, nie uciekł do miejsc, gdzie było łatwiej głosić, ale jako dobry pasterz oddał życie dla Dobrej Nowiny o zbawieniu człowieka...


Czy dziękuję za jakiś szczególny moment, w którym doświadczyłem Bożej miłości?

czwartek, 11 lipca 2024

Święto św. Benedykta, opata, patrona Europy

   Jeśli, synu, nauki me przyjmiesz i zachowasz u siebie wskazania, ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności nakłonisz swe serce, tak, jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę, jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów - to bojaźń Pańską zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga. Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego - wiedza, roztropność: dla prawych On chowa swą pomoc, On - tarczą żyjącym uczciwie (Prz 2,1-7).

    Wy, którzy poszliście za Mną... I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy (Mt 19,28b-29).


   Głos Boży towarzyszy człowiekowi i dociera na różny sposób do ludzkiego serca. 

  Głos mądrości i roztropności, sprawiedliwości i prawdy, pamięci i nadziei. Czasami ten głos wołał w czasie burzy, innym razem był słyszalny w delikatnym powiewie wiatru. Czasem przez pośrednictwo proroków, a czasem bezpośrednio. Ale nigdy nie pozostawił żadnego pielgrzyma wiary opuszczonego na pastwę losu.

    Ten głos zawisł nad głową Abrahama, zafascynował Mojżesza, unosił się wraz z dźwiękiem cytr w niewoli babilońskiej.  

    Kiedy na przełomie IV i V wieku Rzym uczynił chrześcijaństwo swoją oficjalną religią, Kościół przeżył najważniejszy kryzys polityczny i społeczny, a w konsekwencji kryzys obyczajów, wartości i wiary. 

   W tym momencie głos Pana objawił się w pokornym i prowokacyjnym życiu człowieka, który wbrew wszystkiemu i wszystkim postanowił wycofać się i poszukać Boga. 

     Swoim gestem i słowem, wcielonym w nowe życie zakonne opisane przez Regułę, św. Benedykt ukazał niezwykłą drogę w świecie, gdzie wszystko groziło ruiną.

    Posłuchaj, synu, nakazów Mistrza i nachyl ucho swego serca; chętnie przyjmij radę pobożnego ojca i naprawdę ją wypełnij... Cóż może być słodszego dla nas, drodzy bracia, niż ten głos Pana, który nas zaprasza? Zobacz jak Pan pobożnie ukazuje nam drogę życia (Wstęp do Reguły). 

    Na tym benedyktyńskim szepcie zbudowany został gmach Europy, duchowy gmach. Dziś ten gmach  jest może tak samo kruchy i chwiejny, wobec odrzucania duchowego dziedzictwa i budowania na piaskach nowych idei. 

   Ale głos Pana jest słyszalny również dziś: wy, którzy poszliście za Mną... I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.


Czy staram się wsłuchiwać w głos Boga i pogłębiać wiarę?

środa, 10 lipca 2024

Środa 14. Tygodnia Zwykłego

    Posiejcie sobie sprawiedliwość, a zbierzecie miłość; karczujcie nowe ziemie! Nadszedł czas, by szukać Pana, aż przyjdzie, by sprawiedliwości was nauczyć (Oz 10,12).

    Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości (Mt 10,1).


     Liturgia zaprasza nas do przyjrzenia się naszemu powołaniu i misji, zadaniu, jakie zostało nam powierzone. Każdemu bez wyjątku. Pierwotnym powołaniem każdego z nas jest bowiem bycie uczniem Jezusa. To z niego wyrastają inne, szczególne wezwania do głoszenia Ewangelii, poprzez małżeństwo czy kapłaństwo, i wzrastanie w świętości. 

    Podmiotem i przedmiotem każdego chrześcijańskiego powołania jest Bóg, nikt inny. W tej jedynej miłości wypływa miłość ludzka. I wszystkie nasze ziemskie miłości muszą być podporządkowane tej jedynej, pierwotnej miłości - miłości Boga. 

    Tylko w oparciu o tę miłość możemy siać sprawiedliwość i oczekiwać plonu miłości i miłosierdzia. Jesteśmy wezwani do siania i czekania na Jego miłosierdzie. 


Jakie ziarno rozsiewam wokół siebie swoimi słowami, czynami, wyborami i decyzjami? 



wtorek, 9 lipca 2024

Wtorek 14. Tygodnia Zwykłego

    Odrzucam cielca twojego, Samario, gniew mój się na nich rozpala. Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on bogiem; w kawałki się rozleci cielec samaryjski. Wiele ołtarzy Efraim zbudował, ale służą mu jedynie do grzechu (Oz 8,5-6.11).

    Faryzeusze mówili: "Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy" (Mt 9,34).


    Nam też zagraża zapomnienie o Bogu żywym i stworzenie sobie bogów według naszego upodobania. Możemy stworzyć kult, który nam odpowiada. 

    Możemy tworzyć dla siebie pustą religijność, kult bez życia, bożki, które noszą imię pieniędzy, zmysłowości, ambicji, zaszczytów, władzy, przyjemności, sukcesu, ideologii: bożki, które nie mają życia.

    Obrazem do dzisiejszej Ewangelii może być anegdota o pewnym szefie, który pewnego dnia spotkał swojego pracownika, który siedział zmęczony, blady, wyraźnie mu coś dolegało. Zapytał zatem podwładnego, co takiego się dzieje, że tak kiepsko wygląda, że taki zmęczony. Podwładny spojrzał na niego, a następnie zmęczonym głosem powiedział: 

- Mogę odpowiedzieć na to pytanie, ale Pan i tak mi nie uwierzy... 

 - Ależ oczywiście, że ci uwierzę, powiedz, co się dzieje...

- Pracowałem od kilku tygodni zbyt ciężko, dlatego jestem zmęczony.

- Nie wierzę ci - odpowiedział pracodawca.

    Faryzeusze przypominają tego szefa. Bez względu na to, co czyni Jezus, jakich cudów są świadkami, nie chcą uwierzyć. Potrafią nawet znaleźć uzasadnienie dla swojej niewiary, przypisując Jezusowi konszachty z diabłem. 


Czy nie podchodzimy czasem do ludzi, a nawet do Boga, z uprzednio założoną niewiarą czy brakiem zaufania? Może dlatego tak trudno zobaczyć później dobro...