Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?» (Mk 2,16).
Lewi, syn Alfeusza. Gdyby pobożny Izraelita przypadkowo znalazł się z nim na tym samym chodniku, szybko przeszedłby na drugą stronę ulicy. Zdrajca, kolaborant, nieczysty.
Jezus nie unika spotkania z nim. Spotykał się z tak różnymi ludźmi. Ale kiedy przyszło do decydowania, kogo wybrać do grona Dwunastu, Jezus wybiera właśnie jego, człowieka znienawidzonego i odrzucanego przez pobożnych i sprawiedliwych... Co więcej, idzie do jego domu i zasiada do stołu z podobnymi Mateuszowi celnikami. Oni wszyscy cieszyli się złą opinią, prowadzili w oczach pobożnych złe życie.
Bóg kocha wszystkich. Królestwo Boże jest dla wszystkich. Nie ma tak ciężkiego grzechu, który mógłby wykluczyć człowieka z Bożej miłości. Bóg jest miłością, kocha bezwarunkowo. Może cierpieć z powodu naszych grzechów, ale nie przestaje kochać.
To my lubimy dokonywać podziałów, tworzyć listy, dzieląc ludzi na przyjaciół i wrogów, wykluczać i tworzyć zamknięte w poczuciu sprawiedliwości grupy. Odrzucamy tych, co nie podzielają naszego stylu życia. To nie jest styl Jezusa. On przełamuje uprzedzenia, zaprasza do relacji, bo wie, że tylko wtedy możliwa jest przemiana.
Czy nie wpadam w pułapkę odrzucania tych, którzy nie podzielają mojego stylu życia?