zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 28 maja 2023

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki z ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym (Dz 2,2-4).

     Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3b).

A Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,21-23).


     Te słowa o zstąpieniu Ducha na apostołów, o potężnym wichrze, są czasem tłumaczone inaczej: Nagle dał się tam słyszeć wielki szum, niczym odgłos potężnego tchnienia z Niebios wypełniający dom. Kościół narodził się z tego Bożego tchnienia, podobnie jak na początku dziejów narodził się Adam, pierwszy człowiek. 

     Świętujemy narodziny Kościoła, który wyrusza w drogę. 

Trudno jest wyrazić to, kim jest Duch Święty. Tak jak trudno jest wyrazić miłość, piękno, a jednak czujemy i doświadczamy, że ktoś nas kocha, że coś jest piękne. 

Dlatego uciekamy się do symboli, jak zawsze, gdy próbujemy opisać to, czego nie potrafimy wypowiedzieć. 

     Pismo święte przybliża nam prawdę o Duchu właśnie poprzez symbole i znaki: ogień, wicher, wodę. 

Ogień spala i oczyszcza, rozszerza i otwiera. Światło, które przenika dusze, leczy chore serca, tchnie ciepło życia w lód. 

Woda również jest znakiem rozpoznawczym Ducha: podlewa ziemię dotkniętą suszą, zmywa plamy. Woda obmywa nas, odnawia, gasi nasze pragnienie.

    Duch Święty jest także tchnieniem, wiatrem, powiewem. Duch Święty daje natchnienia, popycha ku temu, co najlepsze, ku temu, co łączy nas z Bogiem.

     W ogniu Pięćdziesiątnicy narodził się Kościół, wspólnota przeniknięta Duchem Świętym. W głębi tego Kościoła zawsze płynie woda Ducha, z której wszyscy się narodziliśmy. Każdy z nas został obdarzony Jego darami (charyzmatami) dla ubogacenia wszystkich.


1. o co dziś, o jaki dar, chcę prosić Ducha Świętego?

sobota, 27 maja 2023

Sobota 7. Tygodnia Wielkanocy

    Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: «Panie, a co z tym będzie?» Odpowiedział mu Jezus: «Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną!» (J 21,21-22).


    Nie wiemy, co kryło się za pytaniem Piotra: troska, niepokój, może chęć jakiejś kontroli, a może zwykła ciekawość...

    W naszym życiu, zarówno rodzinnym, jak i społecznym czy zawodowym, w naszej drodze za Jezusem, często jesteśmy zarażeni kulturą medialną, która poświęca wiele godzin na zaspokojenie ludzkiej ciekawości i wścibstwa. Stąd wypytywanie o życie, przyszłość, sukcesy i porażki, posiadane przez kogoś majątki i ponoszone przez innych niepowodzenia. Plotki, plotki, plotki. Bez względu na to, jak będziemy to nazywać, stają się rzeczywistością wszechobecną. 

    Świadomie lub nie, my również często zamieniamy nasze życie rodzinne, zakonne społeczne i kościelne w swoiste reality show, w którym nękamy się nawzajem ciekawością, dopytując i wsuwając nos tam, gdzie nie powinniśmy.

    Odpowiedź Jezusa: co tobie do tego?  to swoista pobudka, która ma sprowadzić Piotra i nas na drogę tego, co ma być istotą powołania, naszej drogi za Jezusem. Jezus wie, że łatwo się rozpraszamy i zamiast podążać za Nim, poświęcamy naszą energię na plotki, jałowe dociekania i spekulacje.

    Jezus mówi do nas, jak powiedział do Piotra: co tobie do tego? Ty pójdź za Mną! Jeśli interesujemy się życiem naszych braci i sióstr, to tylko po to, by ich wspierać na drodze za Jezusem, a nie po to, by zaspokajać własną ciekawość, karmić próżność czy rywalizować z innymi. 


1. Co sprawia, czym się kieruję, kiedy próbuję się dowiadywać czegoś o innych?

    

piątek, 26 maja 2023

Piątek 7. Tygodnia Wielkanocy, wsp. św. Filipa Neri

    A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» (J 21,15).


    Jedną z duchowych lektur, która pozwoliła mi odkryć Henry'ego Nouwena, była książka Zraniony Uzdrowiciel. To książka, która pokazywała wówczas, ze znacznym wyprzedzeniem, do czego Jezus mnie zaprasza, powierzając dar kapłaństwa. 

    Wtedy, w 1994 roku, odczytałem z tej książki przesłanie, które wyraźnie mówiło, że podjęcie kapłańskiej posługi w sposób autentyczny  i zaangażowany jest możliwe tylko wówczas, kiedy potrafię uznać własne ograniczenia i grzechy. Tylko wówczas możliwe jest stanięcie pośród innych jako braci i otworzenie się na uzdrawiające doświadczenie Bożej miłości. Właśnie to doświadczenie przebaczającej  uzdrawiającej miłości Boga sprawia, że człowiek potrafi dzielić się miłością z innymi. 

    Ewangelia ukazuje Jezusa, który przychodzi do Piotra, któremu już wcześniej powierzył misję utwierdzania w wierze braci: Szymonie, Szymonie, oto szatan zażądał, aby was przesiać jak pszenicę. Ja jednak prosiłem za tobą, żeby twoja wiara się nie zachwiała. I ty, gdy się nawrócisz, zacznij umacniać swoich braci. Tym razem kieruje do niego nowe wezwanie. Wydawałoby się, że nie musi ponownie powierzać Piotrowi tej misji, ale Jezus widzi taką potrzebę.

    Ciężkie i gorzkie doświadczenie zaparcia się Mistrza zraniło serce Piotra. Poczucie winy, które w sobie nosimy czasem, poczucie niegodności, nieumiejętność przebaczenia sobie własnych ograniczeń i grzechów, lęk przed tym, że znów zawiedziemy, lęk przed własną słabością, osłabiają nas i blokują, by dzielić się wiarą, a co dopiero umacniać na tej drodze innych. Dlatego Piotr trzykrotnie słyszy pytanie o miłość. To pytanie pozwala zrozumieć, że miłość jest jedyną rzeczą, która może uleczyć niewierność, grzech, zaparcie się Mistrza. Także miłość jest jedyną rzeczą, która pozwala podjąć misję, pomimo świadomości własnych ograniczeń.

    Myślę, że każdy z nas może się odnaleźć w tym doświadczeniu Piotra, kiedy podejmujemy nasze powołanie z ciężarem poczucia winy własnych błędów, sceptycznym podejściem do własnych możliwości, a czasem lękiem, że stajemy przed zadaniem ponad możliwości. A wówczas nie trudno o zgorzknienie, zniechęcenie, rutynę i powierzchowność. 

    Jezus chce nas przed tym uchronić, dlatego przywołuje nas do siebie, tyle razy, ile to potrzebne, pytając nas o miłość. Odkrycie siły drzemiącej w nas miłości rodzi nawrócenie, zaakceptowanie własnej słabości, osobistej historii, przyjęcie błędów i podjęcie na nowo wezwania. To jest możliwe tylko w spotkaniu z Tym, który jest Miłością. 

    Na wezwanie pójścia za Panem Piotr odpowiada z prostotą tego, który wie, że jest słaby, ale także wie, że jest kochany, taki jaki jest. 


1. Czy jest we mnie to doświadczenie przebaczającej miłości?