zachód słońca

zachód słońca

sobota, 18 stycznia 2025

Sobota 1. Tygodnia Zwykłego

    Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili (Hbr 4,16).

    Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?» (Mk 2,16).


    Lewi, syn Alfeusza. Gdyby pobożny Izraelita przypadkowo znalazł się z nim na tym samym chodniku, szybko przeszedłby na drugą stronę ulicy. Zdrajca, kolaborant, nieczysty. 

    Jezus nie unika spotkania z nim. Spotykał się z tak różnymi ludźmi. Ale kiedy przyszło do decydowania, kogo wybrać do grona Dwunastu, Jezus wybiera właśnie jego, człowieka znienawidzonego i odrzucanego przez pobożnych i sprawiedliwych... Co więcej, idzie do jego domu i zasiada do stołu z podobnymi Mateuszowi celnikami. Oni wszyscy cieszyli się złą opinią, prowadzili w oczach pobożnych złe  życie.

    Bóg kocha wszystkich. Królestwo Boże jest dla wszystkich. Nie ma tak ciężkiego grzechu, który mógłby wykluczyć człowieka z Bożej miłości. Bóg jest miłością, kocha bezwarunkowo. Może cierpieć z powodu naszych grzechów, ale nie przestaje kochać. 

    To my lubimy dokonywać podziałów, tworzyć listy, dzieląc ludzi na przyjaciół i wrogów, wykluczać i tworzyć zamknięte w poczuciu sprawiedliwości grupy. Odrzucamy tych, co nie podzielają naszego stylu życia. To nie jest styl Jezusa. On przełamuje uprzedzenia, zaprasza do relacji, bo wie, że tylko wtedy możliwa jest przemiana.


Czy nie wpadam w pułapkę odrzucania tych, którzy nie podzielają mojego stylu życia? 

    

piątek, 17 stycznia 2025

Piątek 1. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Antoniego, opata

    Albowiem i myśmy otrzymali dobrą nowinę, jak i tamci, lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli. Wchodzimy istotnie do odpoczynku my, którzy uwierzyliśmy (Hbr 4,2-3a).

    I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk (Mk 2,3-4).


    Odpoczynek Boga... Kiedy odkrywa się wiarę, poznaje się Boże obietnice, w tym obietnicę wejścia do Jego odpoczynku. Czym zatem jest ów odpoczynek Boga? 

    Odpoczynek Boga nie był końcem stworzenia, ale momentem kontemplacji wszystkiego, co zostało stworzone, cieszeniem się Bożą obecnością i łaską. 

    Tym, co się skończyło, był fakt wezwania wszystkich istot do życia. Jednak Boże Słowo, po tym, jak Bóg powiedział i się stało... i było dobre, rozbrzmiewa wiecznie. Stwórcze Słowo wciąż rozbrzmiewa jako obietnica i wypełnienie, aby wszyscy mogli wejść do Jego odpoczynku. Dzieło stwórcze nie zostało zakończone, ponieważ jest ono wykonywane przez całą wieczność; Bóg nadal głosi dobro i piękno stworzenia; Boże Słowo odbija się głośnym echem w każdym stworzeniu.

    A co, jeśli kontemplujemy tajemnicę śmierci, jako wezwanie do odpoczynku z Bogiem? Kontemplujemy tę tajemnicę z lękiem, ponieważ śmierć nam jest jeszcze nieznana, ponieważ oznacza oddane się z ufnością w ręce Boga, ponieważ oznacza odrzucenie wszelkiej kontroli i wpływu na to, kim i czym jesteśmy. Jest to godzina Boga, ostatecznego dialogu z prawdą i miłością, które Bóg nam proponuje. 

    To prawda, boimy się śmierci, a może bardziej samego umierania, opuszczenia tego świata; ale ufam Mu i wiem, że kiedy nadejdzie ostateczna godzina mojego spotkania z Ojcem, da mi siłę, bym odpowiedział na Jego wezwanie  prostą zgodą na Jego wolę. Nie pozostaje mi nic innego, jak oddać się Jego miłości. 

    Nie wiem, czy jestem wystarczająco odważny, by szukać Boga pośród tłumów, ani nie wiem, czy moja odwaga, by żyć wiarą jest wystarczająca. Ale proszę, by Bóg uwalniał mnie z niewoli lęków i obaw, był umiał każdego dnia mówić z ufnością: Chrystus mieszka we mnie, jako dar życia, jako boska historia, którą Bóg chce wypowiadać przez moje człowieczeństwo. 

    Jest wiele rzeczy i wielu ludzi, którzy utrudniają nam dostęp do przebaczenia, słowa uzdrowienia. Dźwigamy w życiu tak wiele niepotrzebnych ciężarów, które nie pozwalają nam wstać i cieszyć się życiem. 

    Żyć i cieszyć się życiem, to stać prosto. Bez względu na to, ile zła dotyka, bez względu na to, ile razy upadnę. Jezus zawsze mówi: wstań i chodź! 



Czy czas odpoczynku jest dla mnie czasem kontemplacji, zachwytu, odpoczywaniem przy Bogu?


czwartek, 16 stycznia 2025

Czwartek 1. Tygodnia Zwykłego

    Jesteśmy bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną (Hbr 3,14).


    Autor Listu do Hebrajczyków ukazuje nam naszą rzeczywistość. Wierność, konsekwencja, wytrwałość w miłości i czynieniu dobra, nie jest czymś łatwym. Izraelici nie przeszli próby pustyni, zapomnieli o Bogu, zaufali bożkom. Odwrócili się od Tego, który ich wyprowadził z niewoli w momencie próby. 

    Wspólnota, do której skierowany jest list, także doświadcza próby. Pojawia się zniechęcenie i znużenie, a może nawet narzekanie. Entuzjazm, który pojawił się na początku, w momencie przyjęcia Ewangelii, przygasł. Już nie ma radości i dumy z tego, że są chrześcijanami. Zatrzymali się w drodze, zadowalając się tym, co osiągnęli. Już nie ma starania o postęp na drodze zbawienia. 

    W każdym ludzkim sercu światło przeplata się z nocą. Kiedy świeci słońce, wszystko jest jasne i piękne. W nocy jest inaczej. Potrzeba wówczas wytrwałości, dodatkowego zaangażowania, wysiłku w wierności i konsekwencji, by dalej iść tą drogą. Ale serce może też stać się niewrażliwe na delikatne światło gwiazd, może stać się zimne i obojętne. To wielkie niebezpieczeństwo nocy na drodze wiary. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony...


Jak sobie radzę z mrokiem i brakiem nadziei na drodze wiary? Gdzie szukam światła?