Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel (Mt 4,1-3a).
Trzy dni temu, poprzez obrzęd posypania głów popiołem, znak pokuty i nawrócenia, rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu.
Niemal natychmiast, stając wobec wyzwań tego czasu, odkrywamy naszą słabość i kruchość. Ten czas zostaje nam dany jako szansa, aby ożywić naszą relację z Bogiem i innymi; aby w ciszy otworzyć się na modlitwę i opuścić mur naszego zamkniętego „ja”, zerwać kajdany indywidualizmu, odkryć na nowo, poprzez spotkanie i słuchanie, kim jest ten, który idzie obok nas każdego dnia, i aby na nowo nauczyć się kochać go jak brata.
Obraz
pustyni w kulturze żydowskiej jest obrazem, który przynosi wspomnienia, który
wciąż działa na wyobraźnie i serce. To
fizyczne miejsce, w którym duża grupa niewolników, ludzi pozbawionych godności
i tożsamości, ludzi wyrwanych ze swojej przeszłości, uczyła się bycia jednym
ludem, poznawać i akceptować siebie, a także ufać Bogu. Wymagało to czasu,
potu, łez.
Poza tym, że jest to konkretne fizyczne miejsce, jest to także miejsce duchowe, życiowa sytuacja, czas spotkania z samym sobą, czas rewizji i reorientacji naszego życia. To czas rozeznawania, podejmowania decyzji, zadawania sobie pytania: dokąd iść i z kim. A w tym z „kim” powinniśmy uwzględnić ludzi, wspólnotę wierzących i samego Boga: jaką rolę odgrywają oni w moim życiu.
Pustynia
może być również tym „miejscem”, w którym życie nas czasem stawia, wbrew naszej
woli. Każdy z nas może wymienić takie chwile w swoim życiu, kiedy zagubił swoje
serce, gdzie wydaje się, że już nic nowego nie ma szans się narodzić, kiedy
nasze najlepsze uczucia wyschły, gdzie słońce życia pozostawiło wszystko
całkiem suche i popękane.
Momenty pustyni to te, kiedy trzeba podjąć wielkie decyzje dotyczące własnego życia i kiedy w chwili prawdy zawsze jesteśmy sami, bo nikt nie może i nie powinien podejmować decyzji za nas, a ryzyko podejmujemy sami.
Pustynia to także te chwile, kiedy u naszego boku nie ma już kogoś bliskiego, a nasze serce doświadcza pustki.
Szczególnie w tych trudnych chwilach jesteśmy narażeni na działania złego ducha. Kiedy jesteśmy osłabieni, kusiciel przychodzi ze swoją ofertą.
Jego cel jest zawsze ten sam: aby człowiek nie stał się tym, do czego powołał go Bóg, kim powinien się stać. Aby odwrócił od drogi, którą Bóg nam powierzył. Abyśmy to, co Bóg nam powierzył dla naszego rozwoju, wykorzystali do pokazania naszej przewagi, do konfrontacji, do szkodzenia, do tworzenia konfliktów. Zły duch zawsze będzie próbował odwrócić nas od dobra.
1. Co dzisiaj jest moją pustynią? W jakim miejscu czuje się szczególnie atakowany przez złego ducha?