zachód słońca

zachód słońca

piątek, 31 maja 2024

Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny

    Miłość niech będzie bez obłudy! Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem! W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie! (Rz 12,9-10).

    W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę (Łk 1,39-40).


    Maryja kochała swoją kuzynkę Elżbietę. A ponieważ była to prawdziwa miłość, udała się do niej, towarzysząc jej w delikatnym dla niej momencie, okazując jej czułość, przedkładając interesy kuzynki nad własne. Elżbieta potrzebowała kochającej kobiecej obecności. Miłosierdzie Maryi nie jest pozorne. Elżbieta, również osoba kierująca się miłością, dziękuje Maryi za Jej gest. 

    Elżbieta, nie jeden raz z pewnością opłakiwała swoją bezpłodność, a teraz była przepełniona radością, ponieważ w podeszłym wieku poczęła syna. Maryja, dzieli z nią radość, towarzysząc jej w ostatnim etapie ciąży.

    Jesteśmy zaproszeni do naśladowania Maryi. Unikać pozorów miłości, zawsze wychodząc na przeciw tym, którzy potrzebują pomocy. Uczyć się Jej wrażliwości i sztuki rozpoznawania, że ktoś potrzebuje wsparcia, pocieszenia, dobrego słowa, nawet kiedy o to nie prosi. 

    Serce, w którym zamieszkuje radość, potrafi radować się radością innych. Maryja radowała się radością Elżbiety. 

    I umieć uznać, że wszystko w naszym życiu jest Bożym darem...


Czy potrafię radować się radością innych?

czwartek, 30 maja 2024

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana (Mk 14,22-24).


W centralnym momencie Mszy Świętej wyznajemy naszą wiarę, odpowiadając na wezwanie: Tajemnica wiary, Wielka jest Tajemnica naszej wiary, Uwielbiajmy Tajemnicę wiary, oto wielka Tajemnica wiary! Zrobimy to także podczas dzisiejszej Eucharystii. 

Tak jakby wymiar tajemnicy – misterium było związane tylko z tym jednym sakramentem. A przecież każdy z sakramentów ma swoją tajemnicę Bożego działania. Ale poprzez to podkreślenie w czasie Mszy Świętej Kościół zdaje się wyznawać, że mamy tylko jedną Tajemnicę Wiary, jeden Najświętszy Sakrament: Jezusa Chrystusa – Eucharystię. Jezus jest obecny nie tylko poprzez znak Chleba, jest obecny w rzeczywisty sposób, prawdziwie obecny.

A jednak jest wielu ochrzczonych, którzy twierdzą, że nie potrzebują tego centralnego sakramentu wiary. Wielu traktuje udział w Eucharystii jako obowiązek, który trzeba spełnić, wielu ogranicza swój udział jedynie do najważniejszych świąt, nawet nie podchodząc do stołu Eucharystii. Niektórzy nie potrafią do końca wyjaśnić, dlaczego pełne uczestnictwo w Eucharystii jest ważne i konieczne.

     Odnosząc się do dzisiejszej liturgii Słowa, zwróćmy uwagę na kilka aspektów:

Zacznijmy od podkreślenia, a może przypomnienia, że w Eucharystii zawieramy z Bogiem przymierze krwi.

Po dotarciu do góry Synaj nastąpiła ratyfikacja przymierza. Będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem. Mojżesz odczytał prawo, a lud zobowiązał się do Jego wypełniania. Wszystko zostaje przypieczętowane krwią zwierząt, którą został pokropiony  ołtarz - miejsce Boga i lud Izraela. Bóg i lud zostali spokrewnieni poprzez przymierze krwi. 

    Jezus pieczętuje nowe przymierze własną Krwią. I prosi swoich uczniów:

- o jedność – bo w komunii,  jedności staną się znakiem Jego obecności pośród świata;

- o naśladowanie Go – by uczynili swoje życie darem dla innych, tak jak On uczyniłem darem swoje życie;

- o przyjmowanie Jego Ciała i Krwi, by stawać się jednością z Nim i w Nim – czyńcie to na moją pamiątkę…, aż będziemy mogli zawołać jak św. Paweł: już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus;


Jak często świadomie opuszczam Eucharystię? Jak często, przychodząc do kościoła, nie przyjmuje zaproszenia do stołu Eucharystii?


środa, 29 maja 2024

Środa 8. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Urszuli Ledóchowskiej

    Wiecie, że z odziedziczonego po przodkach waszego złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez skazy (1P 1,18-19).


    Piotr bardzo dobrze poznał swoją własną słabość, wie, czym jest dziedzictwo grzechu pierworodnego, w którym każdy z nas ma swój udział. Dziedzictwo, które sprawia, że mimo pragnienia dobra, które jest w naszym sercu, czasem dokonujemy wyboru zła, ulegając naszym ambicjom, ulegając pysze czy naszym lękom. 

    Piotr zna również cenę, za którą człowiek został uwolniony od zła i obdarowany perspektywą nieba - drogocenną krwią Chrystusa.

    Tylko człowiek próbuje czasem płacić za szczęście ochłapami, tym, co zbywa czy materialnymi dobrami. Bóg daje swojego Syna. Za chwilę Uroczystość Bożego Ciała. Idąc za Chrystusem ukrytym w Hostii ulicami miast i wiosek, trzeba może kontemplować tę cenę, jaką Bóg zapłacił za nasze zbawienie...


Jak często dziękuję Bogu za dar odkupienia?

wtorek, 28 maja 2024

Wtorek 8. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł. Stefana Wyszyńskiego

        Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, bądźcie trzeźwi, miejcie doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa. W całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał (1 P 1,13.15).


    Piotr kieruje swój list do wspólnoty, która w swojej drodze za Chrystusem musiała się zmierzyć z różnymi trudnościami i przeciwnościami. Z pewnością nie było to środowisko sprzyjające chrześcijaństwu. 

    Jeżeli spojrzymy na naszą rzeczywistość, rozumiejąc tamten czas, możemy lepiej odczytać te słowa. Bo gdzie szukać nadziei i jak zachować dar wiary, kiedy zderzamy się z odrzuceniem przesłania Chrystusa czy z obojętnością?

    Piotr mówi nam i zachęca, byśmy skierowali nasze oczy na obietnicę zbawienia, do którego zostaliśmy przeznaczeni, a które jest darem wysłużonym przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.

    To zbawienie, które jest celem naszej wiary, jest źródłem nadziei, podtrzymuje w drodze pośród trudności. 

    Jesteśmy zaproszeni do pielęgnowania nadziei, do życia darem łaski, która nas zbawia, do życia w zgodzie z tym darem. Patronem tej nadziei może być patron dna, bł. Stefan Wyszyński, prymas Tysiąclecia, człowiek niezłomnej nadziei. Jak wielką trzeba było mieć ufność, by pośród więzienia przygotowywać tekst Ślubów Jasnogórskich? 


Co stanowi przeszkodę dla mnie na drodze nadziei?

poniedziałek, 27 maja 2024

Poniedziałek 8. Tygodnia Zwykłego

    On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie (1 P 1,3b-4).

    Pewien człowiek upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu rzekł: Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę» (Mk 10,17.19).


   Okres zwykły w Liturgii nie jest jakimś powrotem do rutyny czy monotonii. To czas naładowany pięknem tego wszystkiego, co proste i zwyczajne, tym wszystkim, co daje szczęście. 

    Zarówno św. Piotr jak i św. Marek prowadzą nas ku odkrywaniu nowego, w tym co już znane, codzienne. Prowadzą nas do otworzenia oczu na to, co uchodzi za zwyczajne i normalne, już przyjęte i przyswojone. 

    Czasem przyzwyczajenie rodzi obojętność, nie potrafimy się tym ucieszyć. Przygotowanie posiłku czy sprzątanie mieszkania - zwykłe czynności, często naznaczone rutyną. Ale te zwyczajne czynności mogą być źródłem naszej kreatywności - co jakiś czas spróbować zrobić nowe danie czy robić je z troską, z sercem, by smakowało jak najlepiej tym, którzy usiądą do stołu. Kontemplować codzienne prace, które trzeba wykonać, widzieć coś więcej niż posiłek, widzieć w jego przygotowaniu tych, którzy się ucieszą tym, że usiądą razem do stołu...

    I ów człowiek z Ewangelii. Możemy obserwować jego reakcję na zaproszenie Jezusa. Tam, gdzie w Piśmie Świętym mówi się o zbawieniu czy życiu wiecznym, możemy dzisiaj wstawić słowo, które bardziej trafia do współczesnego człowieka - szczęście. Każdy z nas go szuka. Reakcja tego człowieka na zaproszenie do szczęścia jest pełna smutku i goryczy.  Bogacz wyrzekł się własnego szczęścia, bogactwa serca, głębi, gdzie są nasze korzenie. Być może dlatego, że nie potrafił kontemplować prostoty życia.


Czy potrafię zobaczyć w słowach Jezusa zaproszenie do szczęścia?

    

niedziela, 26 maja 2024

Uroczystość Najświętszej Trojcy

    Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego (wt 4,39).

    Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» (Rz 8,15).

    Idźcie zatem i uczyńcie uczniami wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam nakazałem (Mt 28,19-20a).


    Tylko Bóg znaleziony. Żaden nauczany, wystudiowany Bóg nie może być prawdziwy. Tylko odnaleziony Bóg, spotkany i doświadczony może być prawdziwy...

    Wartość naszych definicji i stwierdzeń na temat Boga jest i zawsze będzie skażona błędem, ponieważ żadne ludzkie słowo nie potrafi wyczerpać tajemnicy Boga. Pokazują natomiast bogactwo Tradycji i wysiłek wielu myślicieli, którzy pochylali się nad Tajemnicą Trójcy i podejmowali wysiłek, by Bóg stał się bardziej zrozumiały.

    Mówimy o Tajemnicy Boga, tak jak mówimy czasem o tajemnicy osoby, tajemnicy człowieka, próbując powiedzieć, że każdy ma swoją wewnętrzną głębię, która jest światem nieznanym dla drugich, której nigdy nie zrozumiemy do końca. 

    Dlatego, kiedy ewangeliści, święty Paweł czy nawet sam Jezus, mówili o Bogu, mówili o swoim osobistym doświadczeniu miłości i spotkaniu z Nim. 

    Jeśli kochamy jakąś osobę, zauważamy znacznie więcej rzeczy i drobiazgów, których inni nie potrafią zobaczyć. Odkrywamy wnętrze, obserwując twarz, oczy, widząc zachowania, gesty, słysząc zabarwienie czy ton głosu. Ten, kto kocha cię najbardziej jest tym, kto zna cię najlepiej. 

    Aby cokolwiek powiedzieć o Bogu i Jego tajemnicy, konieczne jest minimum osobistego doświadczenia Boga. 


W jaki sposób doświadczam obecności Boga w moim życiu?


sobota, 25 maja 2024

Sobota 7. Tygodnia Zwykłego

    Modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem  i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5,15).


    Dotykamy sakramentu chorych, samej jego praktyki w czasach starożytnych. W pewnym momencie w praktyce tego sakrament położony został bardzo duży akcent na to, że jest on dla tych, którzy umierają, jako otworzenie drzwi na spotkanie z Ojcem w niebie. Zaczęto go nazywać ostatnim namaszczeniem, jakby samo przyjęcie sakramentu oznaczało niechybną śmierć. Na szczęście znów mówi się o sakramencie chorych, ale często zakorzenione w mentalności przeświadczenie sprawia, że pojawia się lęk przed tym sakramentem i odkładanie go na ostatnią chwilę, żeby na chorego nie sprowadzić śmierci. A czasem na stole leży już akt zgonu, a rodzina prosi, żeby udzielić sakramentu...

    Sakramenty są dla żyjących! Nie trzeba czekać do ostatniej chwili. Gdy zbliża się operacja, czasem pojawia się poważna choroba, można i należy skorzystać z tego sakramentu. 

    Modlitwa nad chorymi i za chorych jest godna pochwały. Możemy to robić każdego dnia, w razie potrzeby także z pomocą kapłana, który jest narzędziem w rękach Boga i poprzez sakramenty udziela swojej łaski. 

    Modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem... Obyśmy potrafili zaufać mocy modlitwy  i mocy Boga.


Kiedy ostatnio uczestniczyłem w modlitwie rodzinnej czy wspólnotowej za chorych i z chorymi?



piątek, 24 maja 2024

Piątek 7. Tygodnia Zwykłego, wsp. Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Wiernych

    Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie. Oto wychwalamy tych, którzy wytrwali (Jk 5,10-11a). 


    Łatwo powiedzieć. A czasem jednak cierpliwość zawodzi, pojawiają się wątpliwości i pytania, czy warto i czy to ma sens. I w tym wypadku na pewno przykład wytrwałości innych może być bardzo pomocny, ale poza nim, każdy osobiście musi zmierzyć się z rzeczywistością, która przytłacza i odbiera poczucie sensu.

    Dochodzą często do głosu nasze ludzkie emocje i zranienia, które dodatkowo zaciemniają obraz i utrudniają rozeznanie i odbierają cierpliwość. 

    Być może dawniej łatwiej było ufać ludziom. Uścisk dłoni wystarczał do przypieczętowania umowy. Z czasem jednak zaczęto wprowadzać gwarancje, pojawiły się przysięgi, w których przywoływano Boga na świadka ludzkich intencji. A słowo jakby traciło z każdym dniem na wartości...

    Miałem nauczyciela, który zwykł mawiać: pacta sunt servanda - umów należy dotrzymywać. Jego "tak" było "tak", a "nie" było "nie", nawet wtedy, gdy czasem zbyt spontanicznie rzucona obietnica czy słowo później wymagało bardzo wiele zaparcia się siebie, by słowa czy obietnicy dotrzymać...

    Staram się również być wiernym tym wszystkim rzeczom, do których się zobowiązuje, a nie zawsze jest to łatwe. Spotyka się też z niezrozumieniem, zakwestionowaniem, a nawet odrzuceniem. 

    Na drodze Domowego Kościoła pomocą stają się zobowiązania. Są narzędziem kształtowania wiernego serca i wytrwałości. Problem pojawia się wówczas, kiedy ich wartość zostaje spłaszczona do zwykłego od - do i nic więcej... Wtedy bardzo łatwo zamiast narzędziem mogą stać się celem, a zamiast rozwoju rodzą rutynę...

        

Na ile jestem wierny przyjętym zobowiązaniom i danemu słowu?

czwartek, 23 maja 2024

Święto Jezusa chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

    Oto nadchodzą dni - wyrocznia Pana - kiedy zawrę z domem Izraela i z domem judzkim nowe przymierze (Jr 31,31).

    A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana (Mk 14,22-24). 


    Słowa Jeremiasza - zapowiedź nowego przymierza - zostają wypowiedziane w momencie, kiedy król Babilonu niszczy Jerozolimę, święte miasto. I będzie to przymierze inne od tego zawartego z Mojżeszem, nie będzie zapisane w kamieniu, ale w ludzkim sercu.

    I to proroctwo Jeremiasza pozostaje aktualne w świecie, w którym żyjemy, gdzie zło szaleje i przynosi rozczarowanie, przygnębienie, zwątpienie i czasem rozpacz, także wśród chrześcijan. Doświadczenie bezsilności i bezradności, kiedy wydaje się, że nic nie można zrobić, że Bóg chyba zapomniał o człowieku...

    I Bóg przypomina człowiekowi o swojej wierności, o swojej obecności, jest częścią naszego życia. 

    Tym przypomnieniem obecności Boga i zawartego przymierza, a jednocześnie wydarzeniem, które dzieje się tu i teraz, jest każda Eucharystia. Poprzez nasze uczestnictwo w Odkupieńczej Ofierze Jezusa  oraz nasze życie, które staje się hojnym darem, a nie jedynie skąpym wydzielaniem czasu dla Boga i bliźniego, stajemy się uczniami i naśladowcami Jezusa. 

    Wszyscy chrześcijanie, naśladowcy Jezusa, uczestniczą w Jego jedynym kapłaństwie. Niektórzy z nas uczestniczą w kapłaństwie służebnym, a inni w kapłaństwie powszechnym. Jedni i drudzy muszą naśladować Chrystusa Kapłana na dwa sposoby: po pierwsze, uczestnicząc w Eucharystii, każdy na swój sposób, to znaczy przedstawiając Ojcu ofiarę Chrystusa, spożywając Jego ciało i pijąc Jego krew. Po drugie, czyniąc to, co On uczynił, składając Ojcu ofiarę z własnego życia, służąc innym.

    Często można odnieść jednak wrażenie, że zamiast uczestniczyć w Kapłaństwie Chrystusa, wolimy płakać i lamentować nad światem, który wciąż Go nie zna i błądzi. 


W jaki sposób staram się uczestniczyć w kapłaństwie Chrystusa?

środa, 22 maja 2024

Środa 7. Tygodnia Zwykłego

    Teraz wy, którzy mówicie: «Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski», wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika (Jk 4,13-14).


    Bardzo lubię ten dosadny, bezpośredni, czasem bardzo ostry styl św. Jakuba. Jego źródłem nie jest wielka teologia, ale życie codzienne chrześcijan jego czasów. A mimo to wciąż niezwykle aktualny.

    Jakub koncentruje uwagę na tych, którzy w sposób pretensjonalny, arogancki próbują  realizować swoje plany biznesowe, lekceważąc jednoczenie Boga, Pana życia i czasu. Kierują się jedynie własnymi kalkulacjami, przedsiębiorczością i może nadmierną chęcią wzbogacenia się. 

    Jakub kwestionuje tych, którzy uważają się za uczniów Jezusa, ale w codziennym, konkretnym życiu są oderwani od Ewangelii. Wiara deklarowana nie znajduje potwierdzenia w decyzjach i wyborach życiowych. Jakub wskazuje, że wiara nie może pozostać jedynie piękną ideą, pięknym słowem; musi przemieniać człowieka, musi przemieniać nasze życie, wpływać na nasz system wartości i widzenie świata. 

    Chociaż Ewangelia dla każdego z nas jest strojem przynajmniej o kilka numerów za dużym, mamy wciąż dorastać do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.


Jaki wpływ na moje wybory i decyzje ma wyznawana wiara?

wtorek, 21 maja 2024

Wtorek 7. Tygodnia Zwykłego

    Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga (Jk 4,4).

    Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy (Mk 9,33b-34). 


    List Jakuba ukazuje rzeczywistość świata, której łatwo jest ulec, która wciąga także nas, wierzących. A wówczas nietrudno o spory, zazdrość czy chciwość. To postawy, które oddzielają nas od Boga. tych, którzy ulegają wpływom świata Jakub nazywa cudzołożnikami, ponieważ oszukują Boga, a przede wszystkim oszukują samych siebie, ulegając pokusom świata, a nie ufając życiu łaski, które Bóg im dał.

    Słowa Jakuba są zaproszeniem do poszukiwania Boga w naszym życiu, a nie przechodzenia obok Niego, omijania Go, gdy świat uwodzi nas swoimi fałszywymi mirażami szczęścia, szczęścia, które często potrafi nas ucieszyć na chwilę, ale nie czyni szczęśliwymi. 

    Tej dynamice świata ulegają także apostołowie w Ewangelii, a wobec pytania Jezusa zapada żenujące milczenie. To, czego w tym momencie pragnęli, to wybić się w Jego cieniu, zdobyć władzę, może materialne korzyści, rywalizowali ze sobą o Jego przychylność. 

    Jezus demaskuje pragnienia ich serca. Wskazuje na pokorę i służbę, które są kluczami królestwa. 


Czy nie ulegam myśleniu świata, które odsuwa mnie od Boga?

poniedziałek, 20 maja 2024

Święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

    Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących (Rdz 3,20).

    Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19,26-27).


    Ewa, matka wszystkich żyjących. To imię otrzymuje w momencie, kiedy sprowadza grzech na cały rodzaj ludzki. Czytamy ten tekst, by zobaczyć, że Maryja, nowa Ewa, jest nie tylko Matką Kościoła, ale Matką wszystkich żyjących. 

    Uważamy Maryję za Matkę każdego z nas. Oficjalny tytuł - Matka Kościoła - wzmacnia to przeświadczenie. Wiemy, że jesteśmy Kościołem Chrystusa, a nie Maryi. Ale Matka Jezusa Chrystusa zajmuje  w Kościele miejsce szczególne, miejsce starszej siostry, która jest Matką, ponieważ była Matką Tego, który jest założycielem Kościoła, jest centrum i Głową Kościoła. 

    I wreszcie, oficjalnie przyznany tytuł Matki Kościoła powinien skłonić nas do zastanowienia, czy rzeczywiście traktujemy Maryję jako Matkę, która prowadzi nas do Jezusa. Czy przyjąłem Maryję do swojego domu, do swojego serca, jak uczynił to Jan? 

niedziela, 19 maja 2024

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym (Dz 2,2-4a).


Pewien mój znajomy zwykł mówić, że Duch Święty jest ubogim krewnym Trójcy Świętej. W ten sposób podkreśla dwie rzeczywistości: Duch Święty jest Tym, któremu poświęcamy najmniej uwagi i jest Tym, którego obraz w naszych głowach jest najbardziej zamazany i niejasny. Duch Święty jest Wielką Niewiadomą w zachodnim Kościele.

     Kilka rzeczy powinno stać się dla nas jasnych w tej uroczystości. Wiemy, że bez Ducha Świętego nie możemy poznać Boga. To dzięki Duchowi Świętemu wschodzimy w głębię Bożego życia.

            Bez Ducha Bożego nie potrafimy modlić się do Boga. Jednym z darów Ducha jest właśnie dar pobożności, dzięki któremu możemy poczuć, że jesteśmy dziećmi Bożymi i zwracać się do Niego jak do Ojca, który kocha.

     Bez Ducha Świętego nie możemy świadczyć o Bogu. To Duch Święty pomaga nam wypełniać misję, którą dał nam Bóg. 

     Duch Święty, działając w nas, nie zadowala się półśrodkami, stopniowo prowadzi nas do pełni prawdy, do zrozumienia i doświadczenia tajemnicy Jezusa Chrystusa. 

     Święty Paweł mówił nam dzisiaj o owocach Ducha Świętego. Postaw sobie pytanie: który z tych owoców chcę w sobie szczególnie rozwijać? Miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie? Którego z tych owoców najbardziej dzisiaj potrzebuję?

sobota, 18 maja 2024

Sobota 7. Tygodnia Wielkanocy

    Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie zupełnie swobodnie, bez przeszkód (Dz  28,30-31).


    W taki sposób, jakby urywając nagle historię i pozostawiając niedosyt, kończy św. Łukasz opisywanie dziejów pierwszego Kościoła w Dziejach Apostolskich. Widzimy Pawła, który jako aresztant przebywa w Rzymie. Jest zakwaterowany w prywatnym domu, ale pod strażą, gdyż odwołał się do cesarza i oczekuje rozprawy. 

    Nie przeszkadza to Pawłowi w robieniu tego, czemu poświęcił swoje życie - wciąż ewangelizuje. Wraz z nim Dobra Nowina o zbawieniu i wyzwoleniu człowieka dotarła do samego serca Imperium.

    Paweł jest świadkiem. Wypełnia swoją misję, która jest w istocie misją każdego ucznia Jezusa, każdego chrześcijanina: świadczyć i głosić prawdę o Jezusie, o Jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu, wszędzie, bez względu na sytuację, choćby ta była niezwykle nieprawdopodobna czy trudna. Umieć wyznać w każdym położeniu, że Jezus jest Panem i Zbawicielem.

    Paweł przebywa w więzieniu, ale pisze w jednym z listów do Tymoteusza: ale Słowo Boże nie uległo skrępowaniu. Nie ma takiej sytuacji, w której Słowo nie mogłoby być głoszone. 


Czy mam odwagę przyznawać się do Jezusa?

piątek, 17 maja 2024

Piątek 7 Tygodnia Wielkanocy

    Oskarżyciele nie wnieśli przeciwko niemu (Pawłowi) żadnej skargi o przestępstwa, które podejrzewałem. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje (Dz 25,18-19).


    Festus, rzymski urzędnik, zachowuje właściwy urzędowi dystans i relacjonuje sprawę Pawła, dbając o obiektywizm. I być może na samym progu narodzin chrześcijaństwa takie właśnie podejście towarzyszyło władzom rzymskim - nie mieszać się w wewnętrzne religijne spory Żydów, spory, na których się nie znali.

    Święty Łukasz, opisując tę sytuację, wykorzystuje samo wydarzenie, by podkreślić niewinność nowej religii wobec praw imperium. Jedynym powodem zatrzymania Pawła w więzieniu było jego odwołanie się do Cezara. 

    Dzisiejszy świat, nawet jeśli do pewnego stopnia docenia Jezusa, Jego nauczanie i styl życia, to jednak rzadko potrafi uznać Jego boskość i zmartwychwstanie. Nie godzi się na uznanie, że w Jezusie, także dzisiaj, jest moc, by przemienić świat i społeczeństwo. 

    Dlatego do uczniów należy, tak jak czynił to św. Paweł, dawanie świadectwa wobec świata, wyznawanie prawdy o Jego zmartwychwstaniu, wyznawać przed światem, że Jezus żyje i nadaje sens naszemu istnieniu i działaniom. Jeśli brakuje nam odwagi, by przyznać się do Jezusa Zmartwychwstałego, to co dobrego pozostawi w nas ten czas siedmiu Tygodni Wielkanocy, który przeżywamy? 

czwartek, 16 maja 2024

Święto św. Andrzeja Boboli, patrona Polski

    Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nam, którzy dostępujemy zbawienia (1Kor 1,17-18).


    W 1957 roku, z okazji 300 rocznicy męczeńskiej śmierci  Andrzeja Boboli, papież Pius XII podpisał encyklikę Invictus Athleta Christi w całości poświęconą patronowi dnia. Poza przybliżeniem krótkiego rysu biograficznego męczennika, napisał słowa, które nie straciły aktualności, a może jeszcze mocniej rozbrzmiewają, niż wówczas, kiedy zostały napisane.

    [...] nie poprzestając na samym podźwignięciu i umocnieniu słabnącej lub upadłej wiary, wszędzie gdzie tylko mógł rozbudzał żal za grzechy, łagodził niezgody i rozterki, wprowadzał na powrót dobre obyczaje tak, że miejsca, przez które, wzorem Boskiego Mistrza "czyniąc dobrze" przechodził, zaczynały jakby pod tchnieniem wiosny niebiańskiej wydawać śliczne kwiaty i owoce cnoty. Dlatego też, jak to przechowało się w pamięć, zarówno wierni, jak i schizmatycy nadali mu charakterystyczną nazwę "duszochwata", czyli łowcy dusz nieśmiertelnych.

    Stało się jednak, że 16 maja 1657 roku, w samo święto Wniebowstąpienia Pańskiego, został pochwycony w okolicy Janowa przez wrogów katolickiego imienia. [...] Zapytany, czy jest łacińskim księdzem, odparł Andrzej: "jestem katolickim kapłanem; w tej wierze się urodziłem i w niej też chcę umrzeć".

    Dziś, co jest dla Nas powodem wielkiego bólu, w niejednym kraju wiara katolicka już to omdlewa i podupada, już to prawie zupełnie wygasa. Nauka Ewangelii niemałej liczbie ludzi jest nieznana, u innych zaś, co gorsza, spotyka się z zupełnym odrzuceniem, pod pozorem, że jest całkowicie obca tym, którzy idąc z postępem czasu, urabiają sobie przekonanie, że na ziemi, bez Boga tj. przez własny rozum i przez własne siły wszystko, czym żyją i przez co działają posiąść mogą, swoją mocą podbijając pod swoją wolą i władzę, dla pożytku i rozwoju ludzkości, wszystkie pierwiastki i żywioły tej ziemi. Inni znów do tego dążą, żeby z dusz ludzi prostych i nieuczonych, albo też takich, którzy już dotknięci są zarazą błędów, wyrwać do ostatka tę wiarą chrześcijańską, która dla rozmaitych biedaków jest w tym śmiertelnym życiu jedyną pociechą i w tym celu zwodzą ich obietnicami jakiegoś nadzwyczajnego szczęścia, które w tym ziemskim wygnaniu jest dla nas zupełnie niedostępne.

    I tego też twierdzić nie można, co wielu zuchwale i lekkomyślnie rozpowiada, że nauka chrześcijańska przygasza światło naturalnego ludzkiego rozumu, kiedy przeciwnie dodaje mu blasku i siły, bo go od pozorów prawdy odwraca a kieruje na pole szerszych i wyższych rozumień. Nie można więc mieć Boskiej ewangelii, tj. nauki Chrystusowej, którą Kościół Katolicki z powołania i obowiązku swego wykłada, za coś wstecznego i pokonanego dzisiejszym postępem, ale za coś żywego i żywotnego, co samo jedno może wskazać ludziom pewną i prostą drogę do sprawiedliwości, do prawdy i do wszelkiej cnoty oraz zabezpieczyć ich spokój i zgodę wzajemną, dając ich prawom i instytucjom społecznym silne i nienaruszalne podpory.

    Skoro zaś [...] wiara katolicka i dzisiaj w wielu stronach wystawiona jest na poważne niebezpieczeństwa, należy ją wszelkimi siłami bronić, wykładać i szerzyć. W tej wielkiej i tak doniosłej pracy powinni Wam być pomocą nie tylko słudzy ołtarza, którzy to z obowiązku usilnie czynić mają, ale i świeccy katolicy, na tyle szlachetni i ofiarni, żeby nie lękali się stanąć do pokojowej walki o Boża chwałę. Im zuchwałej ludzie nienawidzący Boga i nauki chrześcijańskiej występują przeciw Chrystusowi i założonemu przezeń Kościołowi, tym gorliwiej powinni nie tylko kapłan ale wszyscy katolicy i żywym słowem i przez pisma rozrzucane wśród ludu a najbardziej, przez świetlany przykład życia swego im się przeciwstawiać, zachowując zawsze poszanowanie dla osób, ale stając mężnie w obronie prawdy.

    Przy tej sposobności nie możemy sobie tego odmówić, żeby przez to okólne pismo zwrócić się wprost do wszystkich, bardzo nam drogich synów Polski, [...] którzy dla imienia Jezusa Chrystusa cierpienia i utrapienia ponieśli. Postępujcie nadal mężnie, ale z tą odwagą chrześcijańska, która idzie w parze z roztropnością i z tą mądrością, która umie bystro patrzeć i przewidywać. Wiarę katolicką i jedność zachowujcie. Wiara niech będzie "przepasaniem bioder waszych" (por. Iz. 11,5); niech ona głoszona będzie po całym świecie (por. Rzym. 1,8), niech wam będzie tym "zwycięstwem, które zwycięża świat" (1. Jan. 4,4). 

    Warto sięgnąć po cały tekst, z którego zaczerpnięte tu zostały jedynie fragmenty z racji szczupłości miejsca. W czasie, kiedy następuje atak na fundamenty, na podstawowe wartości, na ludzkie życie i chrześcijańskie korzenie Polski, św. Andrzej Bobola może być potężnym orędownikiem u Boga.


Co mogę ofiarować ze swojej strony dla dobra wiary?

    

środa, 15 maja 2024

Środa 7. Tygodnia Wielkanocy

    Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą (J 17,11b.17).


    Wznosząc oczy ku niebu, Jezus rozpoczyna swoją modlitwę słowami: Ojcze Święty... To Ojciec posłał Go na świat, a teraz wraca do Ojca. Namaszczony, uświęcony Duchem Jezus, został posłany, aby zbawić świat. 

    Kiedy mówimy, że coś jest święte lub ktoś jest święty, wypowiadamy prawdę, że należy do Boga, że Bóg w jakiś sposób jest poprzez tę rzecz lub osobę obecny. Jezus jest święty w dosłowny sposób, jest objawieniem i obecnością Boga pośród świata i ludzi. Pełne objawienie tej prawdy następuje w Jego godzinie - w tajemnicy śmierci i zmartwychwstania. 

    Kiedy Jezus modli się za uczniów, prosząc Ojca, aby uświęcił ich w Prawdzie, prosi w rzeczywistości o to, by wartości Ewangelii mogły przeniknąć nasze serca, przemieniając nas dogłębnie i czyniąc z nas zwiastunów Dobrej Nowiny. Chce byśmy się stali nosicielami samego Boga. Jednocześnie prosi o głęboką, intymną więź z Bogiem dla nas, pełną komunię z Jezusem, który jest Prawdą. 

    Tylko zachowując jedność z Ojcem i Synem w Duchu Świętym możemy stawać się świadkami Ewangelii. Twoje słowo jest prawdą - Ewangelia; ale także Twoje Słowo jest Prawdą - Jezus Chrystus

    Zażyłość i jedność Jezusa z Ojcem chroniła Go, wspierała i pozwoliła wypełnić misję zbawienia. Jesteśmy zaproszeni do jedności, do komunii z Bogiem, aby się nie zagubić.


Czy pogłębiam moją relację z Bogiem?

wtorek, 14 maja 2024

Święto św. Macieja Apostoła

    Wtedy Piotr w obecności braci, a zebrało się razem około stu dwudziestu osób, tak przemówił: [...] Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami (Dz 1,15.21).


    Jezus powołuje nieustannie nowych uczniów. Jesteśmy świadkami powołania Macieja, który zajmie miejsce Judasza.

    W hebrajskiej mentalności liczba 12 była bardzo ważna, ponieważ odnosiła się do dwunastu plemion Izraela. Jedenastu Apostołów, jako fundament nowego ludu Bożego, potrzebowało jeszcze jednego świadka. Sto dwadzieścia osób zebranych razem jest wielokrotnością tej liczby 12. Ziarno się rozmnożyło, przynosi plon. 

    Widać w tej scenie Piotra świadomego swojej władzy i autorytetu, jest tym, któremu dano klucze Królestwa. To on przemawia, wypełniając swój urząd. Mógł wskazać, ale zdecydował o rzuceniu losu, po modlitwie, czerpiąc z autorytetu proroctwa i Pisma, odwołując się do Psalmu Dawida. 

    Jedyna rzecz, jakiej dowiadujemy się o Macieju, to fakt, że towarzyszył Jezusowi. Był w tej niewielkiej grupie uczniów, którzy podążali za Jezusem od chrztu Janowego aż do dnia, w którym Jezus został wzięty do nieba. Nic więcej. Żadnych innych osobistych zalet czy zasług. Doświadczenie wybrania, które jest darem i zaproszeniem.

    W psalmie, towarzyszącym liturgii, słyszymy słowa: Podnosi z prochu nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego, by go posadzić wśród książąt, wśród książąt swojego ludu

    Bóg wybiera. Wybrał Macieja, wybiera również nas, by budować nowy lud i zaprasza do swojego stołu. 


Czy potrafię zobaczyć w ludzkich wyborach Kościoła działanie Ducha Świętego?

poniedziałek, 13 maja 2024

Poniedziałek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest z Mną (J 16,31b-32).


    Rozpoczyna się czas przygotowania na dar Ducha Świętego. Lubię w tych dniach kontemplować Jezusa, który modli się za swoich uczniów, który modli się za mnie. Modlitwa, która ma swoją moc, biorąc pod uwagę, kto ją wypowiada i do kogo jest ona kierowana. Jezus modli się za uczniów, którzy jeszcze trwają w oczekiwaniu na dar Ducha, uczniów, którzy dopiero staną się Kościołem, wspólnotą popychaną mocą tego Ducha do wielkich dzieł. 

    A czytając Ewangelię, odczytuję słowa Jezusa zostawicie Mnie samego... Trudne doświadczenie, kiedy w najbardziej wymagających momentach życia człowiek doświadcza osamotnienia. Ci, od których najbardziej oczekujesz i potrzebujesz bliskości i wsparcia, zawodzą, odwracają się: przyjaciele, bliscy, rodzina...

    To było trudne doświadczenie dla Jezusa, to zawsze jest trudnym doświadczeniem dla każdego człowieka. I chociaż Jezus doświadcza osamotnienia, nie wycofuje swojego zaufania wobec uczniów. Modli się za nich, aby mimo wszystko zachowali pokój... Nawet, kiedy zawiedziemy po ludzku, nie odwraca się od nas, pragnie, by nasze serca wypełniała odwaga, pokój i wierność. 

    I uczy nas zaufania Ojcu. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. Wobec doświadczenia porażki, niepowodzenia, ciemności i samotności, kiedy wiara jest wystawiana na próbę, wiara musi stać się zaufaniem. Często słyszymy o tym zaufaniu, czytając Biblię: Pan jest moją mocą, bo ci, co zaufali Panu, są jak góra Syjon, co niewzruszenie trwa... i wiele innych. Chcę dziś zawołać ze św. Pawłem: wiem, komu zaufałem! 

    Serce pragnie przylgnąć do Ojca i prosić o moc Ducha... 


Jakie jest moje doświadczenie osamotnienia? Czy towarzyszy mi wówczas to przeświadczenie, że mogę się oprzeć na Bogu?

niedziela, 12 maja 2024

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

        Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? (Dz 1,10-11a).

        Jezus ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15).


        Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Słowa skierowane do apostołów. W niemal filmowej scenie, w której widzą, jak Jezus znika z ich oczu. Zmartwychwstały został im zabrany. Ten, z którym mogli dzielić tak wiele przez trzy intensywne lata, fizycznie nie jest już z nimi.

            Tęsknota? Poczucie osamotnienia? Smutek? Strach? Co oni przeżywają? Może wszystkie te uczucia towarzyszą im jednocześnie. Ale jest to czas dorastania. Wszyscy tam byliśmy, wszyscy przez tę rzeczywistość przechodzimy.

    Apostołowie są jakby wyrzuceni z gniazda, aby latać, aby rozpocząć swoją podróż, swoją pracę, swoją misję. Nie jest to łatwe. Powierzone im zadanie zostało ogłoszone w Ewangelii, w momencie pożegnania: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię… Ewangelia nie zna granic, koloru skóry czy pojęcia rasy. Jest ponad flagami i ideologiami.

        Kościół naszego pokolenia przejmuje zadanie apostołów. My również musimy zanieść Ewangelię do świata, do jego zakątków, my również musimy pokazywać Jezusowy styl życia i uczyć go innych. I nie możemy się bać. Jezus wciąż jest pośród nas, wciąż nam towarzyszy i zachęca.

        Wyzwanie wciąż pozostaje wielkie. Świat nadal potrzebuje słowa, które nadaje sens ludzkiemu istnieniu.


Czy odczuwam potrzebę dzielenia się wiarą i dawania świadectwa o Jezusie Chrystusie? 

sobota, 11 maja 2024

Sobota 6. Tygodnia Wielkanocy

    Jezus powiedział do uczniów: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek poprosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga (J 16,23b.27).


    Modlitwa prośby, chociaż można mieć wrażenie, że jej najwięcej w Kościele, wcale nie jest taka prosta, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. 

    Wymaga ona zrezygnowania z własnej samowystarczalności i dumy, by poprosić. Wystarczy uświadomić sobie, że nawet czasem trudno nam poprosić kogoś bliskiego o pomoc. Wymaga ona również odkrycia swojego serca, swoich słabych najczęściej stron, może nawet zranień i blizn, które mają wpływ na aktualne nasze funkcjonowanie czy budowanie relacji. 

    Może się także zdarzyć nieporozumienie - zamiast modlitwy mamy próbę manipulowania Bogiem, wykorzystania Boga do własnych celów. A Bóg manipulować sobą nie pozwala. Relacja z Bogiem nie może być rodzajem komercyjnego układu, bez względu na to, jak wiele, naszym zdaniem, dajemy z siebie.

    Czasem również doświadczamy tego, że nasza modlitwa, chociaż wypływa z głębi serca, które jest poruszone niedolą kogoś bliskiego lub naszą osobistą, ponieważ doświadczamy własnej małości i bezradności. Wołamy wówczas: Panie, ratuj! I nic się nie dzieje. Wtedy modlitwa może zrodzić wątpliwości: czy Bóg nie słyszy? czy wołamy w pustkę? Czy po drugiej stronie nie ma może nikogo?

    I tu jednocześnie otwiera się cała przestrzeń wiary i zaufania. Zaufać, że jestem w rękach Boga, który kocha, w dobrych rękach. Mimo trudności. Spotkałem kiedyś na swojej drodze osobę, którą życie bardzo pokiereszowało. Patrząc z boku można było widzieć, że bardzo cierpi. A mimo to usłyszałem słowa: Jestem pewna, że Bóg mnie kocha, w dziwny sposób, ale mnie kocha


Czym jest dla mnie modlitwa prośby? O co najczęściej proszę?

piątek, 10 maja 2024

Piątek 6. Tygodnia Zwykłego

    W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu: «Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście» (Dz 18,9-10).


    Widok św. Pawła zachwyca. Jego zaangażowanie w głoszenie Ewangelii, odwaga i determinacja, by iść do narodów pogańskich i głosić i dzisiaj zdumiewa. 

    Całkowita przemiana w jego życiu sprawiła, że z prześladowcy stał się apostołem Chrystusa i niósł Jego Imię w najtrudniejsze miejsca. Jego nauczanie dotarło do Aten, najważniejszego ośrodka kultury starożytności, jak i do Rzymu, który był stolicą Imperium Rzymskiego.

    W swojej pielgrzymce Paweł dotarł do portowego miasta - Koryntu. Sam Jezus zapewnił go, że ma w tym mieście wielu ludzi. Ale Jezus potrzebuje głosu Pawła, jego świadectwa, aby dotknąć serc tych ludzi, którzy Go szukają, którzy na Niego czekają, chociaż jeszcze o Nim nie słyszeli. Imperium Rzymskie nie będzie już takie samo, odkąd Paweł wypełnił je orędziem Dobrej Nowiny. 

    Dzisiaj środki komunikacji się zwielokrotniły, odległości między narodami i kontynentami są łatwiejsze do pokonania. Dla Boga wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, kocha wszystkich i pragnie dotrzeć ze swoim orędziem do każdego serca. 

    Wiara jest jednak darem, który przychodzi do nas dzięki Duchowi Świętemu. Jest światłem, które sprawia, że - podobnie jak św. Paweł - spadamy z konia naszej samowystarczalności i musimy zaufać. 


Co robię w swoim środowisku, by Ewangelia była słyszana dzisiaj?

czwartek, 9 maja 2024

Czwartek 6. Tygodnia Wielkanocy, w Zakonie Pijarów Święto Matki Bożej Szkół Pobożnych

    Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19,26-27).


    Słowa o wzięciu Maryi do siebie w życiu Kalasancjusza miały niezwykłe znaczenie, które później zaszczepił on swojemu Zakonowi i szkołom, które fundował. Wziął Maryję do siebie w Jej wizerunku i przyjął jako Patronkę zakonnego życia. Podpisywał się: Józef od Matki Bożej

    Pobożności maryjnej uczył się od swojej matki. Będąc już w Rzymie Maryi zawierzył swoją posługę i dzieło swojego życia, nazywając się niewolnikiem Maryi. Jego postanowieniem było także to, by zakonnicy Szkół Pobożnych, składając swoje śluby zakonne, składali je nie tylko Bogu, ale także Maryi, na którą wskazywał jako najlepszą Matkę i Nauczycielkę. 

    Opiece Maryi powierzył zawierzył siebie i swoje dzieło, cały trud wychowania dzieci i młodzieży. 

    Przed swoją śmiercią, kiedy Zakon, dzieło jego życia został rozwiązany a szkoły pijarskie skazane na wygaszenie, Maryi zawierzył swoją nadzieję na odbudowę, wbrew nadziei i wobec zwątpienia wielu. Doświadczył również, według świadków, prywatnego objawienia Maryi, która go pocieszyła i wypełniła jego serce pewnością, że dzieło zostanie odnowione. Dzieło, które nazywał Ubogimi Matki Bożej.

    Szczególny dzień wdzięczności za Jej opiekę oraz oddania w Jej macierzyńską niewolę. Pod Twoją obronę... 


środa, 8 maja 2024

Uroczystość św. Stanisława, biskupa i męczennika

    Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którymi Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, nabytym własną Jego krwią. Dlatego czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was (Dz 20,28.31).

    Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza (J 10,11-12).


    W tych kilku zdaniach św. Paweł ukazuje wzorzec posługi pasterskiej. Pierwsza rzecz, której świadomość musi towarzyszyć każdemu wezwanemu do posługi pasterskiej w Kościele, a przede wszystkim biskupom, to fakt, że Kościół należy do Boga, że został nabyty przez Boga krwią Jezusa. 

    Kiedy ktoś zatraci tę świadomość, bardzo szybko zaczyna traktować powierzony sobie Kościół jako własność, a to zawsze prowadzi do wypaczenia urzędu pasterskiego, zamazania obrazu dobrego pasterza, który ukazuje Jezus. Bardzo szybko, zamiast stać się pasterzem, można zmienić się w najemnika, którego jedyną motywacją będzie czerpanie korzyści. 

    Pasterz, każdy bez wyjątku, ma zatem obowiązek czuwać najpierw nad własnymi motywacjami i intencjami, a następnie troszczyć się o dobro powierzonego Kościoła i nim kierować. 

    O tym, że jest to zadanie trudne i wymagające, Paweł był przekonany od samego początku, mówiąc o trudzie, jaki był jego udziałem w przygotowaniu pasterzy wg obrazu Jezusa, Dobrego Pasterza.  Trzy lata, we dnie i w nocy, ze łzami - trzy lata upominania i przygotowań. W kontekście tego świadectwa św. Pawła można by zapytać, czy ktoś dzisiaj potrafi płakać z troski o Kościół, podejmując towarzyszenie i formowanie tych, którzy kiedyś podejmą pasterską odpowiedzialność za Kościół. 


Czy modlę się za pasterzy Kościoła?