zachód słońca

zachód słońca

sobota, 29 lutego 2020

Sobota po Popielcu

  Potem wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim (...) Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» (Łk 5,27-28.30).

   Pośród wielu, którzy znajdowali się na boku, z którymi nie należało przestawać z obawy przed grzechem i nieczystością, był i Lewi, poborca podatków, nieczysty. Sprowadzony do roli złodzieja i kolaboranta.

   Jezus nie zwraca uwagi na opinie i atmosferę, jaka otacza Lewiego. Nie przychodzi bowiem sądzić, ale przychodzi, by stworzyć możliwości, dać szansę. Dlatego kieruje swoje zaproszenie. Ten, którym gardzono, staje się wybranym. 

   Jezus ukazuje oblicze Boga, którego pragnieniem jest zbawienie każdego człowieka. Ukazuje miłosierdzie, które nie ma granic. Dla Niego nie jest ważne, kim byliśmy, widzi to, kim możemy być. 

1. Czy potrafię przezwyciężać odruch oceniania i szufladkowania ludzi?
   

piątek, 28 lutego 2020

Piątek po Popielcu

   Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie - czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? (Iz 58,5).

   W każdej religii najłatwiej przychodzi zachować zewnętrzne zwyczaje, normy, tradycje. Jednocześnie łatwo można zapomnieć lub zaniedbywać to, co istotne, na co owe zasady i tradycje wskazują. 

   Jedną z zasad życia religijnego Starego Testamentu był post. Wielu Żydów praktykowało ten zwyczaj, a jednocześnie doświadczali jego nieskuteczności. Ich ofiara, wyrzeczenie, rezygnacja, nie zostaje dostrzeżona przez Tego, dla którego je podejmują...

   Bóg wskazuje na istotę: celem nie jest post, celem jest miłość. Post wśród kłótni sporów, uciskania i gnębienia innych, mój post, jeżeli staje się utrapieniem dla bliźniego, nie ma żadnego pozytywnego wymiaru.

   Duchowość i asceza przeżywane jako narzucanie się innym, wytwarzanie swoistej "dusznej, przygnębiającej i depresyjnej" atmosfery przez wielu wierzących powoduje, że trzymają skutecznie na dystans tych, którzy może chcieliby zbliżyć się do Boga. Potrafimy tak przygnębiającymi kolorami malować nasz post, że innym zatruwamy życie.

   Jezus wyraźnie pokazuje: nie istnieje żadne prawo, ani ludzkie, ani pozornie boskie, które zabraniałoby pomagać i kochać bliźniego. 

   Przyjąć post jako możliwość przebywania z panem młodym, z Jezusem, jako czas pomnażania miłości.

1. Na czym koncentruję swoją uwagę w praktyce postu?
2. Czy nie jestem zgorzkniały i smutny w swojej religijności?

czwartek, 27 lutego 2020

Czwartek po Popielcu

  Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? (Łk 9,23-25).

   Każdy z nas pielęgnuje w sobie miłość własną. Skutecznie zabiegamy o honory i bogactwo, o wszelakie dobra, a kiedy je zdobywamy, nie czujemy się wciąż usatysfakcjonowani. 

   Jesteśmy również bardzo wrażliwi na własnym punkcie. Potrafimy się rozpieszczać, pocieszać w chwilach trudnych, dbać o to, by było cieplutko i wygodnie. 

   Również w odniesieniu do świętości dbamy o to, by się zbyt nie zmęczyć, chcielibyśmy zdobyć niebo bez krzyża i wysiłku, bez cierpienia i zmagań. 

   Oferta Jezusa, jaką jest przyjęcie krzyża, budzi opór. Zrezygnować z własnych upodobań, własnej woli, dyscyplinować własne osądy. Tak trudno to zaakceptować, to kosztuje. 

   Odrzucając krzyż Jezusa, często nakładamy sobie krzyż własny, cięższy i mniej wygodny, krzyż wykonany przez nas starannie i dużym nakładem sił,  ale jest to krzyż, który rodzi tylko smutek i frustrację. Tak bardzo kochamy własne wynalazki, że trudno nam uwierzyć, że krzyż przygotowany nam przez Boga może być łatwiejszy do uniesienia. 

1. Jak często moje decyzje są podejmowane po rozeznaniu przed Bogiem? 

środa, 26 lutego 2020

Środa popielcowa

   Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament». Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli (Jl 2,12-14).

   W każdą środę Popielca wracają jak bumerang te same słowa. Słowa Boga, który prosi o powrót każdego ludzkiego serca.

    Lubimy teatralne gesty. Może należeć do nich popiół, jak wcześniej rozrywane szaty i żałosny krzyk. Znak popiołu musi być właściwie odczytany...

   Wielu przyjmuje popiół zimny, martwą pozostałość po wypalonych drwach. To popiół tych, którzy Boga odrzucili. Kiedy odrzuca się Boga, zostaje tylko proch. Z wielkości człowieka bez Boga pozostaje tylko ta garstka prochu na tacce położonej na skraju ołtarza.

  Bóg przeznacza jednak popiół, który ma siłę znów zamienić się w płomień. Płomień jeszcze ciepły, spod którego wciąż można dobyć iskry i płomień.  W zaraniu dziejów Bóg wziął cząstkę prochu i tchnął w nią Ducha, swojego Ducha. 

   Od tego momentu każdy człowiek nosi w sobie tę Bożą iskrę. Może została zasypana popiołem. Ale ta iskra ma wciąż moc buchnąć płomieniem. 

   Bóg prosi o powrót każdego ludzkiego serca, z pełnym przekonaniem, że wystarczy poruszyć popiół, by ożywić ów ogień. I robi to delikatnie, z cierpliwością, współczuciem wobec naszych słabości i grzechów, otwiera nasze serca na swoją łaskę i przebaczenie... 

1. Czym jest dla mnie znak popiołu?

    

wtorek, 25 lutego 2020

Wtorek VII Tygodnia Zwykłego

   Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. (...) i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!». (Mk 9,31-32.35b).

   Jezus wywraca uczniom świat, stawia wszystko na głowie. 

    Zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, a oni nie są w stanie zrozumieć. Nie potrafią połączyć obrazu, jaki noszą w sobie - Mesjasza panującego i triumfującego - z tym obrazem, który zostaje im przedstawiony - Mesjasza sługi, upokorzonego, który oddaje życie. 

   Przez tyle wieków nic się nie zmieniło. Jak wielu idących za Nim i dzisiaj marzy o Kościele potężnym, triumfującym, Kościołem władzy i bogactwa... Trudno wówczas zgodzić się ze służebną rolą, czasem z upokorzeniem i cierpieniem... 

   Postać Mesjasza cierpiącego nie jest zbyt atrakcyjna - tak łatwo nad męką potrafimy przejść do chwały zmartwychwstania...

   A Jezus idzie dalej i ukazuje sens służby. Kiedy oni dyskutują, kto będzie pierwszy, On wskazuje na sługę, który jest pierwszy. 

   To też trudne do przyjęcia. Ten, który jest pierwszy, rządzi, rozkazuje, jest ponad wszystko i wszyscy służą jemu. A On wszystko wywraca. 

1. Czy potrafię się przełamywać i podejmować służbę wobec innych?

   

   

   

   

   

poniedziałek, 24 lutego 2020

Poniedziałek VII Tygodnia Zwykłego

   Odpowiedział Mu jeden z tłumu: «Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli» (Mk 9,17-18).

   W środowisku, w którym żyjemy, niejeden rodzic zmaga się z bólem, cierpieniem własnego dziecka. Dziecka złamanego chorobą, może uzależnieniem, czasem dziecka, które porzuciło szkołę, które doświadcza cierpienia z powodu niepowodzenia rodzinnego, emocjonalnego. Rodzic przeżywający dramat dziecka i własną bezsilność. 

   Każdy poranek to niepokój serca, każdy zachód słońca to obawa o spokój nocy...

   Skarga, wołanie skierowane ku Bogu wydają się bardziej niż uzasadnione. Wołanie o ojcowskie i matczyne spojrzenie Boga. Kiedy zwątpienie zmaga się z wewnętrznym bólem sięgającym rozpaczy, czasem nawet na krzyk do Boga brakuje już siły...

   Jedyne, co mogę zrobić, to złączyć się z nimi w wołaniu o pomoc do Tego, który może, który ma moc uzdrowić...

1. Czy nie próbuję zbyt łatwo tłumaczyć cudzego cierpienia?

niedziela, 23 lutego 2020

VII Niedziela Zwykła

   Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5,43-44).

   Miłować nieprzyjaciół... Nie szukać ich, nie życzyć im źle, nie szkodzić, zrezygnować z odwetu. 

   Nie dziwi, że nie potrafię przyjąć wobec nich takiej samej postawy, pełnej sympatii, jak wobec tych, których kocham. To naturalne, kiedy czujemy się zranieni lub upokorzeni. 

   Niepokój serca powinien budzić się wówczas, kiedy podsycamy naszą niechęć, karmimy nienawiść i szukamy dogodnego sposobu odpłaty.

   Nie czynić krzywdy, nie szkodzić. Ale można zrobić krok dalej - przebaczyć. 

   Przebaczenie nie jest darem jednostronnym w kierunku krzywdziciela. Przebaczenie jest równie mocno, a może bardziej, potrzebne temu, który doznaje krzywdy. Przebaczenie bowiem jest źródłem wewnętrznego pokoju. Przebaczenie sprawia, że nasze rany mogą stać się nasza siłą. 

   Człowiek staje się bardziej ludzki kiedy przebacza, nie wówczas, kiedy się mści...

1. Czy potrafię zamieniać moje zranienia w duchową siłę?

sobota, 22 lutego 2020

Sobota VI Tygodnia Zwykłego - Święto Katedry św. Piotra

   Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (Mt 16,15-17).

   Piotr - porywczy jak zawsze, żywiołowy, dotknięty przez Ducha Świętego, oświecony przez Ojca, wyznaje, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym. 

   Piotr staje się głową Kościoła. 

   Jeszcze chyba nie wiedział, co wyznaje. To, jak widział Mesjasza, było jeszcze wciąż dalekie od tego, jak widział to Bóg. Czekał, jak cały Izrael, na przyjście Wyzwoliciela, ale jeszcze nie wie, jak będzie wyglądało wyzwolenie. 

   To zrodzi rozczarowanie, obawy, zaprzeczenia, wyparcie się Mistrza... Być może oczekiwał wierzył w Mesjasza panującego, potężnego i rozdzielającego nagrody.

   Przyjąć prawdę o Mesjaszu, który jest sługą, który ukazuje miłosierdzie Ojca, miłość bez miary, Mesjasza, który pozwala się pojmać, przybić do krzyża i umrzeć nie było łatwe ani dla Piotra, ani dla nikogo...

    Potrzeba zmartwychwstania, zesłania Ducha Zielonych Świąt, owego powiewu nadziei i mocy, aby zrozumieć, Kim jest Jezus, zrozumieć i przyjąć Jego zbawcze działanie, Jego perspektywę widzenia...

1. Jakie są moje oczekiwania wobec Mesjasza?

piątek, 21 lutego 2020

Piątek VI Tygodnia Zwykłego

   Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków (Jk 2,17-19.26).

   Lubimy analizować, rozbijać wszystko na drobne cząstki, rozdzielać włos na czworo, by lepiej poznać... Patrzymy na kawałek rozbitego na atomy świata, ale popadamy w złudzenie, że widzimy całość. 

   Czasem próbujemy rozdzielać także to, czego rozdzielić się po prostu nie da. Mówi o tym święty Jakub.

   Dar wiary, otrzymany od Jezusa, musi przejawiać się w czynach. Życie musi być zgodnie z wyznawaną wiarą. 

   Często oddzielamy wiarę od życia. Niedzielę od reszty tygodnia, to co w kościele od tego, co poza jego drzwiami. 

   Tylko czy ciało bez ducha może żyć? - pyta autor listu. Czyny muszą mieć swoje źródło w wyznawanej wierze. Jeżeli się rozdzielają, rodzi się hipokryzja, udawanie, fałszywa pobożność... Serce niepodzielone czerpie z wiary źródło życia. 

1. Czy jestem tym samym człowiekiem w kościele i poza nim?

   

czwartek, 20 lutego 2020

Czwartek VI Tygodnia Zwykłego

   Oni Mu odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków». On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz» (Mk 8,28-29).

    Grono najbliższych, wybranych, tylko dwunastu. Towarzyszyli Mu w drodze, słuchali, mogli widzieć wszystko, co czynił. Cieszyli się Jego sławą i wciąż napływającymi tłumami. 

    Ich uszy i serca karmiły się informacjami na Jego temat. Przy Nim oni też rośli. Nic dziwnego, że mogą wymienić różne opinie na Jego temat, jakie powtarzane są wśród ludzi. 

   Ale drugie pytanie jest bardzo osobiste. Odpowiada tylko Piotr. Inni nabrali wody w usta. Uznali odpowiedź Piotra, a może jeszcze trudno im było się określić?

    Jan pewnie jeszcze nie wiedział, że skuteczniejsze od rzucania gromów jest przekonywanie Miłością. Judasz nie chciał zdradzić, że oczekuje pokonania Rzymian, a Tomasz jeszcze nie dotknął ran, by się przekonać. 

   Piotr odpowiedział. Bo potrafił się wsłuchać w głos serca, w którym przemawiał Bóg. Ale gdy tylko zrezygnował z czujności, chciał "wstawić" Mesjasza w ramy swoich ludzkich oczekiwań. 

1. Czy potrafię mówić o osobistym doświadczeniu Boga?
2. Czy nie próbuję przykroić Boga do moich ludzkich oczekiwań?

środa, 19 lutego 2020

Środa VI Tygodnia Zwykłego

    Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął.(...) Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał [on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!»(Mk 8,22.25-26).

   Opis uzdrowienia niewidomego, uzdrowienia na raty.

   Najpierw zostaje zabrany z wioski. Ze środowiska, w którym dotąd żył, znosił swoje kalectwo. Ze środowiska, które nie pozwalało mu widzieć i rozumieć. 

   A potem błoto ze śliny zmieszanej z gliną - pomazane oczy.  Glina, Boży oddech i nałożenie rąk - gesty charakterystyczne dla przekazania mocy Ducha, który uzdrawia, rozświetla, który pozwala widzieć. 

   To co zdumiewa w tym opisie, to Chrystusowy nakaz - do wsi nie wstępuj!  Nie wracaj do dawnego życia, do środowiska, które nie pozwala cieszyć się światłem, które nie pozwala widzieć. Nie wracaj do przeszłości grzechu, który odbiera jasność spojrzenia i radość życia.

1. Czy podejmuję walkę, by nie wracać do grzechu po spowiedzi?
2. Czy potrafię odciąć się od grzesznego środowiska, grzesznych zwyczajów?

wtorek, 18 lutego 2020

Wtorek VI Tygodnia Zwykłego

   Wtedy im przykazał: «Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!». Oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba (Mk 8,15-16).

   Zapomnieli kupić albo zabrać chleba. Są w drodze. Rozmawiają ze sobą. Próbują zaradzić sytuacji. 

    Ten konkretny moment staje się punktem wyjścia dla Jezusa. Strzeżcie się!

   Kwas - to co jest źródłem fermentacji i daje wzrost chleba. Zakwas i drożdże. Ale trzeba uważać na drodze Królestwa,  bo nie każdy zakwas pozwala na Jego wzrost. 

   Kwas faryzeuszów - kwas legalizmu, hipokryzji, niewłaściwej pobożności, bo na pokaz. 

   Kwas Heroda - kwas świata, w którym właściwie nie ma miejsca dla Boga. Świat błyskawicznych karier, egoizmu, korupcji, materializmu. 

    Zaczyn faryzeuszów i Heroda jest ciągłym zagrożeniem dla uczniów. Chęć władzy, znaczenia, pobożność na pokaz, zabieganie o popularność i sławę, pragnienie kariery, bogactwa - to wszystko jest tym zakwasem, który niszczy chleb Królestwa Bożego. 

1. Czy potrafię rozpoznawać zagrożenia dla mojej wiary?

poniedziałek, 17 lutego 2020

Poniedziałek VI Tygodnia Zwykłego

  On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu» (Mk 8,12).

   Westchnął głęboko... bo już czuł się zmęczony ciągłymi atakami, bo miał dość ich jałowych dyskusji i bezproduktywnych dociekań, bo zaczynało Mu brakować cierpliwości i czuł narastającą irytację, bo nie widział sensu dalszych sporów prowadzących na manowce, bo nie mógł zrozumieć, że można być tak ślepym, głuchym, zamkniętym na prawdę. Westchnął głęboko... Słyszę dziś Jego westchnienie i pytanie: Czemu...?

  Są tacy, którzy domagają się znaków. Czegoś specjalnego, niezwykłego, spektakularnego, cudownego. Może jesteś jednym z nich...

     Są inni, którzy oczekują racjonalności, odpowiedniego poziomu intelektualnego, wzniosłych idei. Może to do nich jest ci bliżej?

    Mówił o tym już święty Paweł: Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości...

   Uważamy, że mamy prawo domagać się znaku. Czasem brakuje nam zaufania, stąd chcielibyśmy się przekonać...    

A Jezus ostrzega: nic z tego... Jego życie jest wystarczającym znakiem. Jego życie. Zaufanie nie potrzebuje żadnych znaków...

1. Czego szukam w wierze: pokarmu intelektualnego, cudowności czy żywego Boga?


niedziela, 16 lutego 2020

VI Niedziela Zwykła

    Jeżeli zechcesz, zachowasz przykazania: a dochować wierności jest <Jego> upodobaniem. Położył przed tobą ogień i wodę, co zechcesz, po to wyciągniesz rękę (Syr 15,15-16).

    Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni (Mt 5,17-18).

    Znamy Prawo. Przykazania Boże i kościelne. Od dziecka.

    Kiedy byliśmy mali, uczono nas na religii katechizmu, na pamięć trzeba było opanować wiele modlitw i praw. Wiedzieliśmy, że według tych praw powinniśmy kształtować nasze życie. Wystąpienie przeciwko prawo rozumieliśmy jako grzech, jako zło. 

   Znajomość Dekalogu nie jest zła. Problem polega na tym, że rzadko uczono nas, dlaczego powinniśmy kierować się jego zasadami w życiu. 

   Jezus ukazuje źródło. Prawo w swojej istocie jest czymś,
co przypomina chodzik, balkonik, którym czasem posługują się osoby starsze, mające problem z samodzielnym chodzeniem. Prawo pomaga w chodzeniu, ale człowiek musi dokonać wyboru, dokąd chce pójść. 

   Nie chodzi o to, że coś trzeba, a czegoś nie wolno robić, bo takie jest prawo. To wybór między życiem a śmiercią. Między wodą a ogniem. Jesteś wolny. Możesz podejmować własne decyzje. 

    Od ciebie zależy, czy wybierzesz życie, czy śmierć. Czy wybierzesz miłość czy egoizm. Jesteś wolny. Musisz dokonać wyboru. Czasem chciałbyś pogodzić ogień z wodą, wybrać letni kompromis. Ale tak się nie da. Nie możesz negocjować, liczyć na zniżkę, złagodzenie wymagań. 

    Jeśli zechcesz, zachowasz... jesteś wolny.

1. Czym jest dla mnie Boże prawo?

sobota, 15 lutego 2020

Sobota V Tygodnia Zwykłego

    «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?» Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem» (Mk 8,2-5).

     Wrażliwość Jezusa, który okazuje litość tym, którzy idą za Nim, słuchają Jego nauczania. Obawa o nich, że mogą zasłabnąć w drodze. Jezus widzi rzeczywistość, potrafi ocenić sytuację i zaradzić problemom. 

    Ten sam Jezus testuje zaufanie swoich uczniów. Skąd zdobyć chleb na pustkowiu? Bóg przychodzi do ubogich: chorych, cierpiących, głodnych, aby zaradzić ich potrzebom. 

    Wędrujący po pustyni lud Izraela został nakarmiony chlebem z nieba. Bóg okazał litość, dając mannę. Dar chleba na pustyni zapowiada nowy chleb - chleb Eucharystii. Jezus jest chlebem danym człowiekowi, jako duchowy pokarm i sakrament naszej wiary. 

   Bóg zawsze daje w nadmiarze. Zostało siedem koszów ułomków. Zawsze więcej, niż człowiek oczekuje. 

  Trzeba jednak najpierw zobaczyć swoje ubóstwo, swój głód. Trzeba zapragnąć tego chleba, aby być nasyconym. Bóg widzi nasze potrzeby, tyko my czasem nie dostrzegamy tego, że jesteśmy na pustkowiu i potrzebujemy pomocnej ręki Boga, by nie omdleć w drodze. 

1. Czy odczuwam głód Eucharystii? 

piątek, 14 lutego 2020

Piątek V Tygodnia Zwykłego - święto Cyryla i Metodego, patronów Europy

   Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki (Łk 10,2-3).

   Siedemdziesięciu dwóch posłanych. Do różnych wiosek, aby przygotować przyjście samego Mistrza. Posłani, by nieść skarb Ewangelii: nadzieję, poczucie sensu, miłość, radość... 

   A mimo to narażeni na niebezpieczeństwa, jak owce pośród wilków. 

    Powierzając zadanie Jezus ukazuje pełny obraz i trudy: jedni przyjmą, inni odrzucą. Świat owiec i wilków. 

   Jego zadanie jest trudne, ponieważ głównym zadaniem jest zmienianie wilków w owce, głosić miłość, braterstwo, szacunek dla każdego człowieka, nadzieję... Nie jest łatwe, bo wilki uważają, że mają prawo ranić i zabijać. A oni mają przygotować przyjście tego, który sprzeciwia się wszelkiej przemocy, który zaprasza, ale nie przymusza, zostawia wybór. Aż do odrzucenia. Bo tylko tam, gdzie uznaje się wolność, może narodzić się miłość...

1. Czy wymagania Ewangelii mnie nie zniechęcają?
    

czwartek, 13 lutego 2020

Czwartek V Tygodnia Zwykłego

     Wnet bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki (Mk 7,25-26).

   Chciał być sam, usunął się po spięciu z faryzeuszami na temat tradycji. Ale nawet w kraju pogan Jego sława już była znana. Widok kobiety korzącej się u Jego nóg i błagającej o litość musi poruszyć każde serce. 

    Wyszedłeś ze swojej ziemi, dobrze znanej, a ona poszła szukać Syna Dawidowego. Ty Żyd, ona poganka, Ty, Pasterz Izraela, ona cierpiąca matka. Spotkanie na pograniczu otworzyło oba serca, uczyniło wrażliwymi oczy, oczyściło uszy, byście mogli usłyszeć się wzajemnie... Rozmowa stała się spotkaniem żyjącego Boga. 

    Syrofenicjanka łamie bariery uprzedzeń, praw, narodowości, by prosić o pomoc Tego, któremu prawo zakazywało jej pomagać. 

   Coraz bardziej jestem przekonany, że żyć u boku Jezusa nie jest łatwo. Przyzwyczajamy się do życia według określonych zasad. A dla Niego zawsze ważniejszy jest żywy człowiek niż najbardziej uświęcone zasady.  

    Człowiek  - pierwszy sakrament Kościoła.

1. Czy spotkanie z drugim człowiekiem jest dla mnie miejscem odkrywania Boga?

środa, 12 lutego 2020

Środa V Tygodnia Zwykłego

   Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!» (Mk 7,15-16).

   To, co rodzi się w sercu czyni człowieka świętym lub nieczystym. Jezus ukazuje błędny sposób myślenia przeciwników. Zmienili sposób patrzenia na dobro i na zło. Położyli nacisk na to, co zewnętrzne, zupełnie zapominając o sercu. 

   Jezus przywraca właściwe spojrzenie. Nie skupiaj się na błahostkach. One są może ważne, ale to tylko błahostki. To tylko fasada. A co się kryje za nią? Co z tego, że pomalujesz ścianę, jeżeli cały tynk będzie już przegryziony grzybem? 

   Zadbaj o świat wartości, o swoje serce. Wówczas i zewnętrzna strona będzie czysta. Słowa Jezusa są wciąż aktualne. Trudno nam spojrzeć w głąb siebie, zobaczyć własne błędy i wady. Nie lubimy poznawać naszych prawdziwych intencji, motywów działania. 

1. Czy dbam o codzienny rachunek sumienia?

wtorek, 11 lutego 2020

Wtorek V Tygodnia Zwykłego - wsp. NMP z Lourdes (Dzień Chorych)

   Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?» Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie (Mk 7,5-6).

   Wnętrze człowieka przejawia się w zewnętrznych gestach. Może się jednak zdarzyć, że gesty zostaną oddzielone od tego, co oznaczają. Na to wskazuje faryzeuszom Jezus: obmywanie rąk nie powinno być oderwane od tego, na co wskazuje - potrzeby wewnętrznego oczyszczenia. 

    To kwestia autentyczności i prawdy. Inaczej można wykorzystywać najwznioślejsze idee, aby ukrywać i realizować najbardziej haniebne zamierzenia. Usta mogą być pełne Boga, ale serce jest daleko od Niego. To obłudny kult. 

   Jesteśmy zaproszeni, aby żyć Ewangelią, aby ona kształtowała naszą tożsamość, nasze serce. Aby Ewangelia była źródłem naszych decyzji i wyborów. Nie wystarczy zewnętrzny makijaż pobożności. Inaczej kult nie prowadzi do spotkania z Bogiem. Jest daremny. 

Jezus prosi nas o harmonię, spójność życia, spójność tego co robimy i czym żyjemy. Fałsz, brak zgodności, powoduje wiele zła. 

1. Czy moja zewnętrzna pobożność odzwierciedla moje wnętrze?

    

poniedziałek, 10 lutego 2020

Poniedziałek V Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Scholastyki

   Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie (Mk 6,55-56).

    Nie przedstawiał się jako lekarz - magik, który potrafi zaradzić każdej ludzkiej dolegliwości. Ale jednocześnie nie wzbraniał się przed udzieleniem pomocy tym, którzy zostali Mu przedstawieni. Czynił to, aby uświadomić wszystkim, że Królestwo Boże już jest pośród nich. 

   Został posłany, aby głosić Królestwo i dobrą Nowinę o wyzwoleniu człowieka. 

   Aby uzyskać zdrowie, trzeba zbliżyć się do Jezusa, spotkać Go. Wszyscy wychodzą na spotkanie ze Zbawicielem, aby wyzwolić się ze skutków grzechu. Wiara prowadzi do zdrowia i zbawienia. 

    Święty Marek Ewangelista przedstawia wspólnotę wierzących - ludzi ubogich, zranionych grzechem, cierpiących, którzy gromadzą się wokół Jezusa, aby odzyskać życie. I są przekonani, że On może to uczynić. 

    Jutro światowy dzień chorego. Tych tłumów gromadzących się wokół Jezusa już nie ma. Niektórzy nawet przychodzą, ot, nie zaszkodzi, a może pomoże. Wciąż aktualne jest Jezusowe pytanie: czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?

1. Czy wierzę w to, że Jezus może mnie uzdrowić? 

niedziela, 9 lutego 2020

V Niedziela Zwykła

   Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata (Mt 5,13-14).

   Być światłem świata. 

  Niektórzy próbują błyszczeć, olśniewać swoją inteligencją, gładką wymową, podążaniem za duchem czasu i aktualnymi trendami. Tacy jacyś bez soli, bez smaku. 

   Inni znów oślepiają, zamiast przyciągać, odrzucają i ranią oczy. Bez przyciemnionych okularów lepiej nie podchodzić - można utracić wzrok. Tyle w nich soli, że spróbowanie Dobrej Nowiny może wywołać odruch wymiotny.

   Być światłem świata. Rozświetlać mroki i chaos, który spowija świat. Być częścią świata, a jednocześnie objawiać świat wartości nieprzemijających. Pośród zabiegania o wartości materialne ukazywać wartość Boga.

   Człowiekowi, który wciąż szuka sensu, potrzebne jest Boże światło chrześcijańskiego świadectwa. Ono otwiera perspektywy dotąd nieznane, ukazuje kolory życia zupełnie odmienne od tych, które oferuje świat. 

1. Czy nie zrażam innych do Kościoła?

sobota, 8 lutego 2020

Sobota IV Tygodnia Zwykłego

  A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać (Mk 6,31-32).

    Po ciężkiej pracy czas na odpoczynek. Miejsce już wybrane. Odosobnione. Odpłynąć od zgiełku, tłumu, pracy, codzienności. Znaleźć czas dla siebie. Na regenerację, może trochę poleniuchować. To też ważne.

    A jednak plany trzeba zmienić. Miejsce odosobnione wypełnione rzeszą ludzi spragnionych słowa. Odpoczynek się nie udał. Projekt się zawalił. 

    Współczucie, bo byli jak owce bez pasterza, zagubieni i złaknieni słowa. Mimo własnego zmęczenia zaczyna nauczać. Ze spokojem. To takie trudne zachować spokój, kiedy trzeba zmienić własne plany...

   Jesteśmy przywiązani do naszych projektów i planów. Chcemy, by to co nasze, było realizowane. Wówczas łatwo nie zauważyć kogoś, kto potrzebuje naszego czasu, obecności, słowa... Trudno wówczas o rezygnację z własnych zamierzeń i marzeń, trudno o empatię, współczucie czy rezygnację z własnych marzeń.

   Być uważnym na innych, mimo naszych planów. Umieć zachować spokój, kiedy drugi człowiek staje na drodze naszych projektów i wymusza zmianę. To takie trudne...

1. Jak reaguję, kiedy muszę zmienić własne plany?
2. Czy moje zamierzenia nie zamykają mnie na innych?

piątek, 7 lutego 2020

Piątek IV Tygodnia Zwykłego

   Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu (Mk 6,20.27).

    Ludzkie serce. Rozdarte między dobrem a złem. Pole, na którym rośnie zarówno pszenica jak i chwasty. Żaden człowiek nie może powiedzieć, że w jego sercu jest tylko dobra pszenica, bez choćby odrobiny kąkolu. Takie też było doświadczenie Heroda - doświadczenie rozdartego serca.

    Chętnie słuchał Jana, szanował go. Uznawał za człowieka świętego, Bożego. Słowa Jana dotykały jego sumienia i wywoływały niepokój serca z powodu grzechu. Ale go słuchał z uwagą. Ale jednocześnie ten sam Herod nakazuje ściąć Jana w więzieniu. Pożądanie i grzech wygrało z doświadczeniem szacunku i uznania za świętego. Nadużył władzy i skazał. Uległ niesprawiedliwej prośbie, mimo właściwej oceny osoby Jana.

    Męczeństwo Jana ukazuje. do czego może posunąć się człowiek, by uciszyć krytyczne sumienie, by uciszyć głos proroków wszystkich czasów. 

1. Jak reaguję na ostrzeżenia mojego sumienia?
2. Jak reaguję na upomnienia innych?

    

    

czwartek, 6 lutego 2020

Czwartek IV Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Pawła Miki i towarzyszy męczenników

   Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie (Mk 6,7-8).

   Powołał ich i mogli Go słuchać i przyglądać się Jego działaniu. Poznawali Go, Jego Tajemnicę. Widzieli władzę nad siłami natury i siłami zła. 

    Teraz przyszedł czas ich działania. Zostają posłani. Być uczniem to być posłańcem Jezusa. Dlatego powierza uczniom misję głoszenia zbawczego przesłania i udziela swojego wsparcia oraz poprzez towarzyszące znaki gwarantuje autentyczność posłania. 

   Papież Franciszek wciąż powtarza, że każdy chrześcijanin - uczeń jest posłany, aby głosić Dobrą Nowinę. Nie trzeba czekać na jakieś specjalne pozwolenie. Trzeba znać podstawowe prawdy wiary, aby je właściwie przekazywać, ale nie trzeba studiować całej teologii, aby innym mówić o Bogu. 

   Słowo nie może być narzucane siłą lub poprzez nadzwyczajne środki. Słowo ma być proste, pełne miłości i pokory, a jednocześnie bogate w treść.

    Wobec tych, którym jest głoszone, oczekiwana jest postawa dobrej woli. Kto przyjmuje słowo czystym sercem, doświadczy Bożego pokoju. Kto w złej wierze Słowo odrzuca, sam staje się winny swego potępienia. 

1. Czy czuję się posłany, by głosić?
2. Czy nie narzucam siłą swoich przekonań?