Dziękujemy zawsze Bogu za was wszystkich, ilekroć robimy wspomnienie w naszych modlitwach, bo stale pamiętamy o waszym dziele wiary, o trudzie miłości i o trwaniu przed Bogiem i Ojcem naszym w nadziei Pana naszego, Jezusa Chrystusa (1 Tes 1,2-3).
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie przed ludźmi królestwo niebieskie. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść wchodzącym (Mt 23,13).
Paweł, a wraz z nim Sylas i Tymoteusz w liście do Tesaloniczan wyrażają podziękowanie za dzieło wiary, trud miłości i trwanie w nadziei. Paweł przypomina im proces nawrócenia, uznaje działanie Ducha Świętego, który dokonał przemiany ich życia i napełnił odwagą, by świadczyć o wierze.
Zatrzymuję się przy tych słowach, bo ważne jest to, by zauważać dobro, zarówno to czynione przez siebie, jak i dobro czynione przez innych. Czasami trudno nam dostrzec, rozpoznać i docenić cały proces, który dokonuje się w nas na drodze wiary - uznajemy to za coś oczywistego, a czasem za wciąż jeszcze zbyt małe. A trzeba nauczyć się cieszyć, że Duch dokonuje w nas przemiany, pozwala z odwagą podejmować drogę wiary, pomnaża miłość i umacnia wytrwałość. Nauczyć się dostrzegać i cieszyć, aby się nie zniechęcać, że nie wszystko jeszcze wychodzi... Nauczyć się dostrzegać i cieszyć, aby dziękować.
Ostatnie publiczne przesłanie, które Jezus wygłasza w świątyni jerozolimskiej, to ostry wyrzut skierowany ku tym, którzy prowadzą i odpowiadają za lud - biada wam...! Jezus, który mówi o sobie, że przyszedł zbawić, a nie osądzać, nie waha się kierować surowych słów ostrzeżenia. Wskazuje na wielki rozdźwięk pomiędzy sprawiedliwością, prawdą, miłosierdziem i przebaczeniem, a doktryną głoszoną przez religijne autorytety Jego czasów - jałowym legalizmem.
Widzę w tym wołaniu Jezusa pełen niepokoju krzyk tego, który widząc, że wędrowiec znalazł się na złej drodze, chce go powstrzymać i zawrócić na właściwy kurs. Ten apel Jezusa nie jest nowy - wielokrotnie Jezus wyrażał swoją niezgodę na postawy i sposób pojmowania religii przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Dziś jednak nazywa pewne rzeczy po imieniu:
* zamykacie Królestwo niebieskie przed ludźmi - kiedy uzależniacie pewność zbawienia od skrupulatnego przestrzegania praw i nie pozwalacie działać samemu Bogu, odrzucając Jezusa, odrzucając Miłość;
* poszukujecie z gorliwością współwyznawców, aby wprowadzać ich na drogi, które nie prowadzą do Życia, ale tylko po to, by zwiększyć liczbę swoich zwolenników;
* głupi i ślepi, bo już zagubiliście się pośród własnych interpretacji i wywodów tak bardzo, że nie potraficie dostrzec prawdy.
Słuchając słów ostrzeżenia, trzeba nam z ufnością prosić Pana, aby uchronił nas przed popadaniem w faryzejskie postawy, które zawsze prowadzą do zubożenia naszej relacji z Bogiem i bliźnimi. Niech Duch Święty, o którego działaniu przypomina nam św. Paweł we fragmencie listu, pozwala nam dostrzegać te wszystkie momenty, w których bardziej jesteśmy obłudnikami zamiast uczniami Jezusa.
1. Czy potrafię zauważać własny rozwój na drodze wiary, czy raczej ciągle jestem niezadowolony? Czy dziękuję Bogu za Jego działanie w moim sercu?