zachód słońca

zachód słońca

sobota, 30 stycznia 2021

Sobota 3 Tygodnia

    Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (Hbr 11,1).

    Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» (Mk 4,38-40).


    Wiara jest fundamentem. Wiara Abrahama przedstawiona jest jako wzorzec. Wezwany do opuszczenia swojej ziemi, swojej ojczyzny i domu swego ojca. Wezwany do wyzbycia się swojej tożsamości, kultury, swojej wizji świata i rzeczywistości, którą zna. 

    Ale samo zerwanie z przeszłością nie jest celem samym w sobie. Jest wstępnym wymogiem, by dotrzeć do innej ziemi, innego świata, który Bóg obiecuje. Zostawić wszystko znane, "swoje", aby otworzyć przyszłość. 

    Bóg Abrahama jest Bogiem obietnic: obietnicy nowej ziemi i obietnicy potomstwa. Abraham ciągle jest w drodze. Nawet by pochować Sarę, musi prosić Hetytów o kawałek ziemi. Syn ma być złożony w ofierze, co zdaje się podważeniem samej obietnicy. 

    Abraham zaprasza nas do spojrzenia poza to, co oczywiste. W świecie, w którym człowiek zdaje się koncentrować na doczesności, Abraham wskazuje na wieczność. 

    Wobec potęgi wiary Abrahama, który idzie w nieznane, przyjmuje to, co wydaje się zaprzeczeniem Bożej obietnicy, wiara uczniów Jezusa wygląda bardzo mizernie. Jakże brak wam wiary! Na zarzut, zawarty w pytaniu uczniowie nie odpowiadają. Pojawia się strach. Pojawia się pytanie, które kwestionuje tożsamość Jezusa - Kim On właściwie jest?

    Te dwa pytania, postawione uczniom, Jezus dzisiaj zadaje nam: Dlaczego się boisz? Dlaczego brakuje wam wiary? 

    Strach i wiara wzajemnie się wykluczają. Jeżeli się boję, to nie ufam, że Bóg kieruje łodzią mego życia. Strach paraliżuje, spowalnia kroki. Wiara wprowadza mnie na nowe terytoria. 

1. Co przeważa w moim życiu: wiara czy strach?

piątek, 29 stycznia 2021

Piątek 3 Tygodnia

    Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy (Hbr 10,35-36).

    Mówił dalej: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak (Mk 4,26-27).


    Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał... Zaproszenie do nadziei i wytrwałości. Słowo ma moc. 

    Otwartość na zasiew, przyjęcie z ufnością Słowa Bożego, sprawia, że może ono powoli wzrastać. Ziarno - suche, twarde. Jak trudne Słowo, które zdaje się nie mówić. Umieć zatrzymać także to Słowo, które nie zachwyca od razu, nie porusza serca, nie jest błyskiem światła pośród mroków. Zatrzymać takie Słowo w sercu i dać mu czas. Wobec słowa trzeba trzeba być cierpliwym, nie poddawać się zniechęceniu. Zachować wytrwałość w nadziei. 

    Cierpliwość i wierność sprawia, że Słowo nabrzmiewa ciężarem owocu, zaczyna mówić. Staje się światłem i oparciem. Daje schronienie jak drzewo. 

    Słowo przyjęte z ufnością do serca pracuje. Powoli przemienia. Czasem to inni dostrzegają jak bardzo Słowo nas przemienia. Nie wiadomo jak, a człowiek wzrasta do pełni żniwa - do zmartwychwstania. 

1. Czy nie zniechęcam się zbyt łatwo na drodze wiary?

    

czwartek, 28 stycznia 2021

Czwartek 3 Tygodnia - wsp. św. Tomasza z Akwinu

    I mówił im: «Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma» (Mk 4,24-25).


    Co będzie nam dane, a co odebrane? Pierwsza myśl przy takim zdaniu kieruje nas ku dobrom materialnym. Jesteśmy tak "skażeni" mentalnością świata, którego jesteśmy częścią, że mieć utożsamiamy niemal automatycznie z bogactwem materialnym, a nie mieć z ubóstwem. 

    Trudno jednak wyobrazić sobie Jezusa, który żyje ubogo i zaprasza tych, którzy za Nim idą, aby zrezygnowali z bogactw tego świata, że doradza sposób postępowania przekładający się na gromadzenie bogactw.

    Trzeba te słowa Jezusa zobaczyć w kontekście przypowieści, które Jezus wypowiada: o siewcy i ziarnie, które jest przyjmowane tak różnie, o świetle, które trzeba umieścić na świeczniku, aby świeciło wszystkim...

    W tym kontekście można zobaczyć, że tym, co możemy mieć lub nie mieć jest nasza otwartość na Słowo, na Jego słuchanie i przyjmowanie. Jeśli nasza postawa jest zamknięta, uniemożliwiamy sobie wzrost, przestajemy przynosić owoce i stopniowo stajemy się ubożsi. Kto nie otwiera się na Słowo, będzie go pozbawiony. Ziarno zostanie zabrane przez ptaki, uschnie, zostanie zagłuszone. Kto nie otwiera się na światło, zamyka się na życie, na piękno. Skazuje się na ślepotę i zabija w sobie nadzieję - umiera.

 1. Czy pozwalam Bożemu światłu rozpraszać ciemności życia?

środa, 27 stycznia 2021

Środa 3 Tygodnia

    Chrystus złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga... Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani (Hbr 10,12.14).

    Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: «Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać (Mk 4,2-3).


    Chrystus kapłan poprzez własną ofiarę na krzyżu dopełnił odkupienia. Owo zasiadł oznacza, że Jego misja została zakończona. Nie ma potrzeby nowych ofiar. Zwyciężył śmierć i uwolnił nas od grzechów. Z Jego ostatecznego poddania się rodzi się zbawienie wszystkich. Eucharystia nie jest powtarzaniem ofiary, ale uobecnieniem tej jedynej, którą złożył On - Kapłan na ołtarzu krzyża, ofiarując się za nas. Dzięki tej ofierze otrzymujemy łaskę po łasce.

    Mówił w przypowieściach. Mówił językiem, który był i jest zrozumiały dla człowieka, bo płynie z codziennego doświadczenia. 

    Widzę w tym rzucanym ziarnie Słowo - samego Jezusa. Kiedy ziarno spocznie w ziemi, staje się żywą istotą, której rozwój zależy od troski, jaką każdy człowiek jej poświęca. 

    Różne możliwości lub reakcje na to ziarno złożone w glebie naszego życia. 

    Kamieniste podłoże. Człowiek ulega ułudzie samowystarczalności. Ufa bogactwom materialnym, ziemskim zabezpieczeniom. Z tego rodzi się obojętność na Boże wezwanie. Odłożyli na bok Słowo.

    Skalisty grunt. Człowiek przyjmuje Słowo powierzchownie. To ciekawe, ale... i na tym kończy się to, co oferuje ziarnu. Nie może wykiełkować. Powierzchowność cieszy się blaskiem, ale nie pozwala światłu rozświetlić życia. Brakuje głębokich przekonań, które sprawiają, że ziarno objęte jest troską.

    Cierniste i zachwaszczone grunty. Człowiek przyjmuje Słowo z zainteresowaniem, a nawet z entuzjazmem. Bezpośrednie troski, jakie pojawiają się w życiu spychają jednak Słowo na dalszy plan. Interesy i sprawy obce Słowu zajmują pierwsze miejsce. Zasiane i przyjęte, ale brak opieki sprawia, że więdnie i umiera. Entuzjazm zostaje sprowadzony do miłego wspomnienia.

    Urodzajna ziemia. Człowiek przyjmuje i ceni Słowo, podejmuje starania, by wydało owoc. Ziarno - Słowo stanowi punkt odniesienia, którego nie można zaniedbać. Ono nadaje sens codziennym wyborom, zmaganiom, radościom i smutkom. 

1. Jaką wagę ma Słowo Boże w moim życiu?

wtorek, 26 stycznia 2021

Wtorek 3 Tygodnia - wsp. świętych Tymoteusza i Tytusa

    Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez nałożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia (2 Tm 1,6-7). 


    Piękny tekst św. Pawła, w którym dziękuje on Bogu za życie i wiarę Tymoteusza, wiarę otrzymaną od przodków, wiarę żywą. Jednocześnie Paweł zachęca swojego ucznia, by ten na nowo obudził to wszystko, co było darem przez nałożenie rąk - Boży charyzmat. Przypomina o o tym, że Boży Duch jest źródłem męstwa, miłości i rozwagi. 

    Świat, w którym żyjemy, stara się wmówić człowiekowi że jest w stanie rozwiązywać wszelkie problemy w oparciu o własne siły. Ale często stajemy wobec sytuacji, w których nasze siły okazują się niewystarczające, którym nie potrafimy zrozumieć. A wtedy człowiek zadufany we własne siły traci nadzieję. 

    Święty Paweł pokazuje, że przyjęcie Bożego Ducha pozwala stawić czoła realiom życia. 

    Często także chcemy wymazać własną przeszłość, historię, bo jest ona związana z bólem, cierpieniem, wieloma ranami. Takie działanie powoduje, że błędy mogą się powtórzyć. Kiedy nie wymazujemy naszej przeszłości, możemy uczyć się na błędach. Człowiek uczy się, że nie wszystko w życiu jest sukcesem. Nasze błędy i cierpienie mogą być źródłem naszej siły, mogą pozwolić nam skuteczniej stawiać czoło życiowym przeciwnościom, kiedy je przepracujemy - stają się źródłem życiowej mądrości. 

    Zostaliśmy obdarowani wiarą - darmo. Jak każdy dar wiara może być przyjęta jak coś, czym chcemy się posługiwać, czym chcemy się okrywać. Chcemy, by nam towarzyszyła. Może być też potraktowana, jako coś nieprzydatnego. Owszem jest, ale gdzieś na niedostępnej półce naszego życia, trochę zakurzona, niemal zapomniana. Nie wyrzucona jeszcze, bo nie chcemy sprawiać przykrości temu, który nas obdarował. Życie pokazuje, że wiara używana i praktykowana pozwala człowiekowi łatwiej pokonać trudności, daje oparcie, a kiedy człowiek upadnie, pomaga powstać. 

    Tak ważne jest, by nie zasypać popiołem owego Ducha, który został nam dany. 

1. Jakie jest moje podejście do daru wiary?

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Poniedziałek 3 Tygodnia - Święto Nawrócenia św. Pawła

    Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» «Kto jesteś, Panie?» - powiedział. A On: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić». Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił (Dz 9, 3-9).


    Chrześcijaństwo jest doświadczeniem spotkania. Spotkania, które zmienia wszystko. 

    Prześladowca staje się wyznawcą i głosicielem. Ten, który prowadził i dowodził prześladowców, musi być prowadzony za rękę jak dziecko. Ten, który widział, tak mu się zdawało, i znał prawdę, traci wzrok, aby rzeczywiście zobaczyć i uwierzyć. 

    Ci, którzy się obawiali prześladowań, żyją zadziwieniem. Jak się nie dziwić, kiedy prześladowca staje się bratem. 

    Trzy dni ślepoty i izolacji. To czas, kiedy Szaweł schodzi do swojej otchłani, do swojego grobu, z którego zostaje wyprowadzony łaską i darem Ducha Świętego, w sakramencie chrztu. Cały dotychczasowy świat, znajomi w znaczącej większości, świat przekonań i  to, czemu poświęcał życie, to wszystko przestaje istnieć. Łaska i chrzest rodzą Pawła Apostoła.

    Ten, który więził i zadawał cierpienie staje się tym, który sam będzie nosił kajdany, będzie więziony i będzie cierpiał. 

    Zadziwienie przemianą Szawła jest wciąż aktualne. Zarówno po stronie tych, którzy są wyznawcami, jak i tych, którym trudno zrozumieć przemianę. Z punktu widzenia ludzkiej logiki ta przemiana jest czymś niezrozumiałym. 

    Prześladować czy być prześladowanym? Więzić czy być uwięzionym? Zrzucać cierpienie na innych czy cierpieć samemu? Być na szczycie, cieszyć się władzą i siłą, czy doświadczać odrzucenia, pogardy i niemocy?

    Paweł potrafił wybrać: wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim... w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.

    I nie jest to wcale wybór oczywisty, kiedy przyjrzeć się bliżej. Rodzi zadziwienie. Wierzących zadziwia wielkość i moc łaski. Niewierzący też mogą się zadziwić - trudno zrozumieć odrzucenie tego wszystkiego, co wydaje się takie cenne w oczach świata. 


1. Czy jest we mnie pragnienie pozyskania Chrystusa?

sobota, 23 stycznia 2021

Sobota 2 Tygodnia

    Ale Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką - to jest nie na tym świecie - uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie (Hbr 9,11-12).

    Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów» (Mk 3,21).


    Jezus jest na początku swojej działalności. Z jednej strony Jego nauczanie i towarzyszące nauczaniu uzdrowienia sprawiają, że idą za Nim i do Niego tłumy. Z drugiej strony wywołuje negatywne emocje i oskarżenia. Trzeci rozdział Ewangelii Marka ukazuje pełny obraz sympatyków i przeciwników wobec dokonywanych przez Jezusa dzieł i głoszonej przez Niego nauki. 

    Przeciwników oburzają słowa i czyny, bowiem widzą w nich uzurpowanie sobie niezasłużonego autorytetu i władzy. Faryzeusze odbyli już naradę ze zwolennikami Heroda, jak Go zgładzić. Teraz zaczyna się czas, dyskredytowania Jego autorytetu. Pojawiają się pomówienia i plotki - odszedł od zmysłów. Niech zadziała rodzina i Go powstrzyma. Pojawią się oskarżenia, że to wszystko za sprawą złego ducha - ma belzebuba...

    Warto zobaczyć, że tym, co oburza i rodzi pomówienia, jest powołanie dwunastu. Dla przeciwników Jezusa symbol aż nazbyt czytelny - dwunastu synów Jakuba, dwanaście pokoleń i Nowe Przymierze. To budzi opór. Jezus przekracza granice. Burzy ustalony porządek i utrwalone formy kultu.

    Autor Listu do Hebrajczyków, kierujący swoje słowa do Żydów, posługuje się językiem, który dobrze znają - językiem prawnych zapisów i tradycji związanych z kultem. Jak Jezus posługiwał się przypowieściami, by przybliżyć człowiekowi obraz Nowego Przymierza, tak autor Listu wyjaśnia wyjątkowość Jezusa. 

    Wszelkie ofiary Starego Przymierza, krew kozłów i cielców, są  symbolem osobistej ofiary złożonej przez Chrystusa i jej zbawczego znaczenia. Ofiara Chrystusa ukazuje wielką różnicę w stosunku do ofiar Starego Przymierza, czysto zewnętrznych, które służyły oczyszczeniu ciała. Ofiara Chrystusa przynosi oczyszczenie serca, wnosi nowy sposób oddawania czci Bogu - w Duchu i prawdzie. Przestaje istnieć zasłona rozdzielająca Święte Świętych od Boga. Zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, kiedy Jezus złożył swoją ofiarę na drzewie krzyża. Jezus rzeczywiście przekracza granice, jest Kimś wyjątkowym, tworzy nowy lud. 


1. Czy potrafię zobaczyć wyjątkowość Chrystusa?

piątek, 22 stycznia 2021

Piątek 2 Tygodnia

    Takie jest przymierze, które zawrę z domem Izraela w owych dniach, mówi Pan. Dam prawo moje w ich myśli, a na sercach ich wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą Mi ludem (Hbr 8,10).


    Nie doceniamy naszego serca. Kiedy patrzę na dziecko, widzę, że ono potrafi rozpoznać spontanicznie dobro i zło. Serce pragnie dobra. Rozeznaje.

    Im więcej mamy lat, tym bardziej przyjmujemy mentalność Starego Przymierza. Potrzebujemy kamiennych tablic, jasno określonych norm, zasad, regulaminów, nakazów i zakazów. Ważymy z precyzją aptekarza, co można, a czego już nie, bo prawo tak mówi lub tak rozumiemy jego zapisy. 

    W każdym z nas istnieje pokusa, aby wszystko zawszeć w przepisach, aby wszystko skodyfikować. Nie zawsze jednak ludzkie prawo idzie za dobrem, zdarza się, że potrafi również sankcjonować zło. 

    Ta pokusa prowadzi do tego, że zwalniamy nasze serce z rozeznawania, stępiamy jego wrażliwość i skazujemy je na ślepotę. Potrafimy uwierzyć, że coś jest dobre, bo tak zostało określone, chociaż serce zdaje się krzyczeć, że to zło. Doświadczamy wyrzutów sumienia, niepokoju, czujemy dyskomfort. Tak jak dziecko reagujemy spontanicznie niepokojem na zło. A jednak wierząc ślepo zapisom, potrafimy iść wbrew głosowi naszego serca. Człowiek potrafi usankcjonować zło jako prawo i próbuje zmusić, by inni postępowali według niego. 

    Pragnienie, pokusa zawarcia wszystkiego w prawnych zapisach, rodzi ślepotę serca, stępia wrażliwość sumienia, rodzi niewolników, pozbawiając człowieka Bożego dziecięctwa - owej wrażliwości, która potrafi iść z miłością ku dobru.

1. Czy nie podchodzę bezkrytycznie do praw stanowionych przez ludzi?

    

czwartek, 21 stycznia 2021

Czwartek 2 Tygodnia - wsp. św. Agnieszki

    Jezus zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi (Hbr 7,25).


        Czasem dociera do nas wiadomość, że niezwykły lekarz, któremu wielu zawdzięcza życie, umarł. Nie był w stanie uratować swojego życia, nie był w stanie zastosować odpowiedniego leku sam sobie. Nie mógł, bowiem człowiek nie jest w stanie przezwyciężyć ograniczeń ludzkiej natury, która doświadcza władzy śmierci. 

    Inaczej jest z Chrystusem. Zawsze żyje. Jego ofiara na krzyżu przyniosła zbawienie wszystkim ludziom, przez nią pokonał każdy grzech. Jako prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek wstawia się za każdym z nas. 

    Doświadczył śmierci, jak każdy człowiek, ale tylko On jeden mógł powiedzieć: Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».

    Śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie nie pozbawiły Go człowieczeństwa. Jako Bóg-Człowiek oręduje za grzesznikami. Nie należy do przeszłości, ale do "wiecznego teraz", w którym wciąż dokonuje się dzieło zbawienia. 


1. Czy Jezus jest dla mnie żyjącym i wstawiającym się dziś Orędownikiem?

wtorek, 19 stycznia 2021

Wtorek 2 Tygodnia - wsp. św. Józefa Sebastiana Pelczara

    Dlatego Bóg, pragnąc okazać ponad wszelką miarę dziedzicom obietnicy niezmienność swego postanowienia, wzmocnił je przysięgą, abyśmy przez dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg, mieli trwałą pociechę, my, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy (Hbr 6,17-19).


    Nadzieja umiera na końcu. Jest kotwicą pewną i solidną dla życia, wobec wszelkich przeciwności i burz, ponieważ jest umocowana i podtrzymana w obietnicy samego Boga, który jest wierny. 

    Beznadzieja jest duchową śmiercią. Utrata nadziei sprawia, że tracimy poczucie sensu życia. Nadzieja sprawia, że potrafimy zobaczyć sens naszych wysiłków, starań i poświęceń.

    Nadzieja rodzi wiarę i cierpliwość. Prowadzi ku Bogu drogą wierności tego, który pozwala się jej pochwycić. Gwarancją naszej nadziei jest Jezus, który już przeszedł przez bramę wieczności, zasłonę Świętego Świętych, gdzie przebywa Bóg.

    Chociaż życie przynosi fale różnych doświadczeń i cierpienia, nadzieja rodzi pociechę i daje poczucie stabilizacji pośród niepewnego i zagubionego świata.

    Święty Paweł, doświadczając różnych przeciwności i cierpień, będzie z ufnością wołał: wiem, komu zaufałem. 

    Zawieść mogą ludzie, pewne społeczne, polityczne czy gospodarcze układy mogą się rozpaść, ale Bóg nie zawodzi. Wędrówka z Bogiem, który jest nadzieją, mimo różnych przeciwności spotykanych na drodze, gwarantuje przeżycie najtrudniejszych sytuacji i chroni przed rozpaczą. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. 

1. W czym i w kim pokładam moją nadzieję?

piątek, 15 stycznia 2021

Piątek 1 Tygodnia

    Gdy po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech (Mk 2,1-3).


    Paralityk. Spotkałem ich wielu. Można by pokusić się o stwierdzenie, że jesteśmy społeczeństwem, które wychowuje paralityków. Chociaż nogi mają zdrowe, to potrzebują innych ludzi, by w ogóle coś zrobić.

    Potrzebują owych "czterech" z Ewangelii wg  św. Marka, którzy domyślą się, co im potrzebne, odczytają ich myśli i pragnienia, podadzą do stołu, posprzątają i wypiorą, czasem nawet odrobią domowe zadania ze szkoły. 

    Czasem paralityk łaskawie burknie pod nosem dziękuję. Przecież to mu się należy, więc nie bardzo jest za co dziękować. Są tak ważni, że nie mogą marnować czasu na codzienne błahostki, jak sprzątanie, zakupy czy inne tego typu sprawy. Oni podejmą tylko ważne rzeczy, a teraz trwają w oczekiwaniu. Jeżeli nic nie robią, to wyraźny znak, że wielkie rzeczy jeszcze się nie pojawiły.

    Współcześni paralitycy - leniwi, zgnuśniali, zmęczeni życiem, chociaż jeszcze nawet żyć nie zaczęli, wiecznie zajęci, chociaż nic nie robią. Przykuci do kanapy i ekranu. Bezwolni. Czasem w ludziach na inwalidzkich wózkach można zobaczyć więcej energii i chęci życia niż u nich. 

    Jezus przychodzi z pomocą. Poleca wziąć paralitykowi swoje łoże i iść do domu. Jakby mówił: weź swoje życie w dłonie, zobacz swój dom, zamieszkaj w nim, uczyń go rzeczywiście swoim, weź za życie odpowiedzialność. To twoje życie. I nikt inny nie może cię zastąpić.

1. Czy jestem sumienny w codziennych sprawach?

    

    

czwartek, 14 stycznia 2021

Czwartek 1 Tygodnia

    Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co "dziś" się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu (Hbr 3,12-13).

Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić» (Mk 1,40).


    Serce przewrotne będzie ode mnie z daleka... Obrzydłe dla Pana są serca przewrotne... bo przewrotne myśli oddzielają od Boga... 

    Przewrotne serce niewiary - serce odrzucające Boże natchnienia, niechętne prowadzeniu przez Ducha, szukające swojego "Ja", bez liczenia się z innymi. Serce pyszne, które wszystko chce czynić po swojemu. A to prowadzi do zatwardziałości, zamknięcia na łaskę, na Boga. Prowadzi do ulegania oszustwu grzechu i odcięcia od Boga.

    Autor Listu do Hebrajczyków przestrzega i wskazuje na wspólnotę, jako miejsce, w którym łatwiej ustrzec się grzechu. Wspólnota może być wsparciem i pomocą, pozwala uratować się przez zamknięciem i zatwardziałością serca.

    Świadomość własnego stanu, świadomość tego, że jest się "trędowatym" prowadzi do otwarcia na Bożą łaskę. Jeśli zechcesz... Aby leczyć zło, trzeba je rozpoznać. 

    Serce ulegające oszustwu, ułudzie grzechu, nie potrafi rozpoznać swojego stanu, nie potrafi poprosić. Utwierdza człowieka w samozadowoleniu i pozorach szczęścia. Prowadzi ku zgubie. 


1. Czy ludzie, którymi się otaczam, są dla mnie wsparciem na drodze wiary?

2. Czy ja jestem wsparciem dla innych?

środa, 13 stycznia 2021

Środa 1 Tygodnia Zwykłego


    Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli (Hbr 2,14-15).

    Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce (Mk 1,29-30).

    Lęk wobec cierpienia,, choroby, umierania i śmierci to jedne z najsilniejszych ludzkich lęków. Boimy się choroby, związane z nim cierpienia, ale także uzależnienia od innych, boimy się umierania i śmierci. Wraz z chorobą i wiekiem pojawiać się może również lęk przez odrzuceniem - człowiek chory i cierpiący, przykuty do łóżka, jak teściowa Piotra, może doświadczać, że jest ciężarem że stał się niepotrzebny i nieużyteczny. 

    Ten lęk może nas paraliżować. Zaciska na ludzkim sercu swoje kajdany, sprawia, że człowiek staje się niewolnikiem. Odbiera nadzieję, pozbawia życie sensu, rodzi zniechęcenie. Być może dlatego tak prostym rozwiązaniem dla wielu w kulturach zachodnich wydaje się eutanazja. Przecież widzenie wartości człowieka tylko poprzez wymiar przydatności, efektywności czy produktywności prowadzi do prostego wniosku - jeśli nie jesteś przydatny, jesteś niepotrzebny.

    Jezus przyjmuje cierpienie, przyjmuje krzyż, aby wyzwolić nas od tego lęku, który zniewala serce. Ukazuje, że także życie wypełnione cierpieniem, a nawet sama śmierć, mają sens. Przyjęcie z miłością i zaufaniem tego co trudne, w zjednoczeniu z Chrystusem cierpiącym i umierającym, nadaje sens i rodzi nadzieję. Widzę św. Jana Pawła II, który bez słów opiera głowę na krzyżu w Wielki Piątek. Milczący, cierpiący i zatopiony w zaufaniu, wciąż nauczał, choć nie padło ani jedno słowo.


1. Prosić dla siebie o umiejętność przyjmowania choroby, cierpienia i śmierci w zaufaniu do Ojca. 

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Poniedziałek 1 Tygodnia Zwykłego


    Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1,1-2a).

    Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże (Mk 1,14-15a).


    Bóg wciąż przemawia do człowieka, objawia mu siebie i zaprasza do wspólnoty ze sobą.

    Pierwszą księgą napisaną przez Boga dla człowieka, która mówiła o Bożej miłości, był stworzony świat. Przez piękno stworzenia, harmonię i bogactwo kolorów i dźwięków, przez świat pełen życia i światła, człowiek odczytywał potęgę swojego Stwórcy, doświadczał Jego miłości i bliskości. 

    Grzech spowodował, że człowiek utracił umiejętność odczytywania świata jako miejsca Bożej obecności. Może czasem zachwyca się pięknem, dostrzega je, ale nie do końca i nie zawsze potrafi zobaczyć chwałę i miłość Stwórcy.

    Bóg znalazł sposób, by przywrócić pamięć ludzkiego serca i opowiedział raz jeszcze człowiekowi historię swojej miłości. Poprzez Słowo natchnione, spisane na zwojach i kartach Biblii, człowiek może wciąż poznawać miłość Pana Boga, widzieć kierowane do człowieka zaproszenie i ciągle wychodzenie ku człowiekowi mimo grzechu i niewierności. 

    A kiedy człowiek stał się niewolnikiem litery, przestał widzieć przesłanie, które poprzez słowa płynęło, kiedy próbował zamknąć Boga w ramach swoich wyobrażeń, Bóg sprawił, że Słowo stało się Ciałem i zamieszkało pośród ludzi. Słowo przyjęło ludzkie ciało i ludzką twarz, stało się jeszcze raz żywe i namacalne. Przypomina, że wypełnił się czas i prosi o otwarcie serca, o nawrócenie, by człowiek znów potrafił zobaczyć, odczytać i doświadczyć Bożej miłości, obecności i bliskości. Zaprasza do wspólnoty.


1. Czy potrafię dostrzegać staranie Boga, który chce być blisko mnie?

piątek, 8 stycznia 2021

Piątek II Tygodnia Bożego Narodzenia


Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga (1J 4,7).

Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi (Mk 6,34b.41a). 


    Miłość jest z Boga. Ta miłość objawiła się w Tajemnicy Wcielenia Bożego Syna, który przychodzi, aby człowieka niezdolnego do miłości obdarzyć życiem. Miłość jest życiem.  Bóg przychodzi, by nawiązać relacje z człowiekiem, który pozrywał więzi. 

    Ta miłość przejawia się poprzez dzieło odkupienia, które dokonuje się poprzez ofiarę Syna. To poprzez dzieło odkupienia więź człowieka z Bogiem jest możliwa.

    Miłość jest litościwa. Dostrzega głód, potrzeby człowieka. Widzi człowieka w jego pełni, zaspokajając głód ducha i ciała. 

    Miłość szuka i znajduje rozwiązania. Nie zraża się trudnościami. Potrafi dzielić się tym, czym jest i co posiada. Każde dobro, którym została wyposażona, pomnaża i daje innym. Jest twórcza. Zachęca do działania. 

1. Czy dostrzegam Bożą Miłość?

wtorek, 5 stycznia 2021

Wtorek II Tygodnia Bożego Narodzenia

    Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? (1J 3,16-17).

    Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: «Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu» (J 1,47).


    Miłość ma wymiar praktyczny. Miłość do Boga wyraża się najgłębiej w naszym podejściu do drugiego człowieka. Kiedy zamykamy oczy na problemy innych, kiedy nie chcemy słuchać wołania tych, którzy potrzebują, kiedy stajemy się niewrażliwi na ból cierpiących braci, nic po deklaracjach o miłości Boga. 

    Przy okazji różnych parafialnych czy kościelnych uroczystości - odpusty, I Komunia czy bierzmowanie, wielu podejmuje działania, aby ofiarować coś dla swojego kościoła - nowy ornat, kielich, monstrancja itp. A gdyby zamiast kupować kolejny przedmiot, który będzie stał czy wisiał w zakrystii, przeznaczyć dar dla potrzebujących? Święty Jan skłania do refleksji nad naszymi priorytetami i wyborami, nad tym co naprawdę konieczne, byśmy nie kierowali naszej energii i działań na to, co może piękne, ale często zbędne.

    W Księdze Przysłów znajdujemy wymienione rzeczy, które wywołują odrazę u Boga. Jedną z nich przewrotność serca. 

    Jezus wypowiada dziś pochwałę Natanaela, prawdziwego Izraelity, w którym nie ma podstępu, którego serce jest prawe i otwarte na prawdę. Natanael nie zamyka się na prawdę. Szuka prawdy. Nie kieruje się opiniami, uprzedzeniami, stereotypami, nie etykietuje ludzi. Podejmuje wysiłek osobistego poznania. Kiedy znajduje prawdę, potrafi zmienić swoje nastawienie. 

1. Jak ustawiam moje priorytety miłości? Czy kult Boga nie jest dla mnie ucieczką od miłości wobec ludzi?

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Poniedziałek II Tygodnia Bożego Narodzenia

   Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz?» Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie» (J 1,38-39).


    Czego szukacie? Jakie jest pragnienie waszego serca, skoro idziecie za Mną?

    Można pójść za Jezusem, nie pragnąc wcale spotkania z Nim. Można pójść za Jezusem, szukając siebie. Można iść za Jezusem siłą rozpędu, narzuconego zwyczaju, wychowania, tradycji, bo tak zawsze było. 

    Można pójść za Jezusem, szukając kariery, wygodnego życia, pieniędzy, sławy. Można pójść, bo mimo wszystkich przeciwności, to jednak pewien prestiż, społeczny awans, szacunek, czasem podziw, autorytet i władza.

    Można pójść za Jezusem, bo kimś się gardzi, bo odrzuca się instytucję małżeństwa, bo zostało się zranionym. 

    Uczniowie swoim pytaniem Gdzie mieszkasz? wyrażają najgłębsze pragnienie serca - pragnienie poznania Jezusa. Pragnienie poznania i przyjęcia stylu życia, wartości. Wobec tego pragnienia pada zaproszenie: chodźcie, a zobaczycie. Bóg zaprasza do wspólnoty. 

    Zobaczyć pragnienia własnego serca. Dlaczego jestem w Kościele, dlaczego uczestniczę w Mszy Świętej, dlaczego się modlę? Stanąć w prawdzie przed sobą i Jezusem, by rozpoznać pragnienie serca.

1. Czego szukasz w Kościele?

sobota, 2 stycznia 2021

Sobota I Tygodnia Bożego Narodzenia - wsp. świętych Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu

    Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» (J 1,22).


    W świecie pełnym udawaniu i masek, pozorów i kłamstw, bardziej lub mniej udanej aktorskiej gry, z którą spotykamy się każdego dnia w życiu, w świecie kreowanych wizerunków, pada pytanie o istotę: co mówisz sam o sobie? Daj poznać swoją tożsamość. Odrzuć wszystko, co jest tylko udawaniem i grą. 

    Odpowiedź na to pytanie konfrontuje nas z naszą najgłębszą rzeczywistością i wymaga prawdziwej pokory i szczerości. Wszyscy żyjemy w niewoli wizerunku, niewoli obrazu - mniemania, jakie mamy o sobie i jaki tworzą o nas inni. W świecie pozorów nie trudno postawić na powierzchowność i banalność, bez głębszego spojrzenia w siebie. 

    Jan Chrzciciel wskazuje nam drogę do poznania siebie, tego kim jesteśmy, aby rozwijać talenty, którymi zostaliśmy przez Boga obdarowani, ale także nasze ograniczenia i słabości, które budują nasze Ja i wpływają na całe nasze życie. 

    Świadomość własnego Ja pozwala określić i budować naszą relację do Boga, do bliźniego, do świata. Pozwala odkryć osobiste powołanie, którym zostaliśmy obdarzeni, by przejść Jordan nawrócenia i odnaleźć wieczne życie, które wskazuje Jan, mówiąc o najgłębszym pragnieniu ludzkiego serca - pragnieniu Boga.

1. Co mówisz sam o sobie? Kim jesteś?