Po zejściu z nimi zatrzymał się na miejscu równinnym. Była tam liczna gromada Jego uczniów i wielka rzesza ludzi z całej Judei, i z Jeruzalem, i z nadmorskiego Tyru i Sydonu. A On podniósł swoje oczy na swoich uczniów i mówił: „Błogosławieni… (Łk 6,17.20).
Po chrzcie w Jordanie pierwsze swoje kazanie Jezus wygłosił w małej synagodze w Nazarecie. Patrzyliśmy na to wydarzenie przez dwie ostatnie niedziele. Już tam ogłosił, że przyszedł, aby ubogim przynieść dobrą nowinę. Słowa, które padły wówczas w synagodze nie spodobały się Jego pobratymcom.
Dzisiaj sceneria się zmienia. To już nie jest mała synagoga z niewielką grupą słuchaczy, lecz równina, na której zgromadziła się duża gromada Jego uczniów wielka rzesza ludzi…
Ale zanim do tego doszło, długi czas, około trzydziestu lat, Jezus spędzał w milczeniu, w ciszy Nazaretu. Poza publiczną sceną. Obserwował, dzielił z ludźmi ich codzienność, modlił się, rozeznawał, szukał… Musiał znaleźć taki punkt zaczepienia, swoisty „haczyk”, coś ważnego dla tych ludzi, aby chcieli słuchać i pójść za Nim. Nie chodziło Mu tylko o grupkę Żydów, nie tylko wierzących, ale coś, co byłoby ważne dla wszystkich. I odnalazł coś, co łączyło i łączy dziś wszystkich ludzi...
To nie miejsce na analizowanie objawów i przyczyn. Ale jedną z ciekawych naukowych opinii chcę się z wami podzielić: Żyjemy w bardzo indywidualistycznym społeczeństwie, w którym jesteśmy już bardziej postrzegani jako konsumenci niż obywatele, a konsumenci muszą być zawsze zadowoleni, konsument zawsze jest skoncentrowany na sobie. Konsumenci wpadają w pułapkę indywidualizmu, z którego wyrasta postawa ślepoty na potrzeby innych i obojętność.
Dobre samopoczucie, bezpieczeństwo, sukces, zaspokojenie przyjemności, dobry wizerunek, pieniądze, władza, podróże – to wszystko okazje, by kręcić się wokół siebie. Posuwamy się nawet do kłamstwa, oszustwa, do rozszarpywania się nawzajem, aby uzyskać to, co uważamy za „konieczne”, zdradzając jednocześnie najważniejsze wartości.
Staramy się zaspokoić każde pragnienie natychmiast, bez rozeznania, czy jest dobre czy złe, czy coś jest konieczne czy zbędne. Bez poświęceń, bez wyrzeczeń. Nie akceptujemy ograniczeń ludzkiej kondycji: bólu, choroby, starzenia się i śmierci…
Nasza cywilizacja oferuje nam wiele środków do życia, ale jednocześnie pozbawia nas poczucia sensu naszej pracy, odbiera nam radość i nadzieję.
A jeśli Jezus ma rację? Może trzeba wyobrazić sobie inny obraz społeczeństwa, którego ideałem nie jest nie kończący się rozwój materialny, konsumpcjonizm, który pochłania nas wszystkich i wszystko…
Przestań wierzyć, że jesteś „pępkiem świata”, zrezygnuj z
„samowystarczalności”, odejdź od egoistycznego podejścia i przejmowania się
wyłącznie swoimi sprawami.
1. Czy moje życie jest życiem dla innych?