zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 28 lutego 2022

Poniedziałek 8. Tygodnia Zwykłego

 

   On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie. Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia, gotowego objawić się w czasie ostatecznym (1 P 1,3-5).


    Piękny początek Listu św. Piotra. Słowa, które pomagają nam odnaleźć głęboką prawdę o naszej rzeczywistości - wszystko, czym możemy się cieszyć w życiu, jest darem. Wszystko otrzymaliśmy. Nikt, choćby nie wiem jak potężny, nie może sam sobie dać życia. A to właśnie życie jest niezbędnym warunkiem wszystkiego, co dzieje się później w każdej osobistej historii. 

    Piotr dodaje coś więcej: zrodził nas do żywej nadziei... To zachęta, by poświęcić czas na wniknięcie w siebie, popatrzenie na swoją historię, poszukanie w niej Boga, na dziękczynienie.

    Już teraz żyjemy w przestrzeni, która jest obejmowana przez Boga, a Jego łaska pozwala nam stawiać czoła życiu, z jego możliwościami i ograniczeniami, radościami i cierpieniem, sukcesami i porażkami. Jesteśmy w drodze ku pełni, za którą tęskni serce człowieka.

    Często z trudem przychodzi nam zaakceptować ten fakt daru, ponieważ wydaje się, że w nasze DNA została wpisana potrzeba uznania, osiągnięć, samorealizacji. Takie postawy są też promowane w naszym społeczeństwie i czasem stają się celem w życiu - efekt, to się liczy. 


1. Czy potrafię zobaczyć, że moje życie jest darem? dla mnie i dla innych?

niedziela, 27 lutego 2022

VIII Niedziela Zwykła

Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną  w dół obydwaj? Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? (Łk 6,39.41).


Przy pewnej okazji Jezus powiedział, że nie ma nic ukrytego, co by nie zostało ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie zostało odkryte. O tym mówią nam między innymi dzisiejsze czytania. 

    W czasach Jezusa, podobnie jak dzisiaj, wiele uwagi poświęcamy temu, co zewnętrzne, pewnym pozorom, aby pokazać się ludziom z jak najlepszej strony. Dlatego często zakładamy maski, aby ukryć to, kim naprawdę jesteśmy. Być może zakładamy te maski, kiedy wychodzimy do pracy, kiedy spotykamy się z przyjaciółmi, nawet kiedy przychodzimy do kościoła, by uczestniczyć w Eucharystii – i nie chodzi mi wcale o te maski, które wymusiła pandemia…

     Udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Maska to nic innego jak oszustwo. A kiedy wracamy do domu, zdejmujemy maskę i znów jesteśmy sobą. Ale wcześniej czy później zostaje to odkryte. 

Wszyscy znamy osoby, które dbają o pozory, o to, by dobrze wypaść, które bardzo się starają, by nie dać poznać swojego fałszu. I nie chodzi tu tylko o polityków czy osoby publiczne, które podlegają tej pokusie maskowania swojego prawdziwego oblicza – my też jesteśmy na to narażeni. 

     Jezus wiedział, że to była normalna praktyka wśród prominentnych ludzi Jego czasów, obejmowała zarówno świat polityki, społecznych relacji oraz religii. I nie chciał, aby Jego uczniowie podążali taką drogą fałszu. Chciał, by rzeczywiście byli dobrymi, a nie tylko udawali dobrych, by byli miłosiernymi i mądrymi, a nie sprawiali tylko takie wrażenie. 

W Bożym Królestwie pozory są bezwartościowe, bez względu na to, jak bardzo będą wyszukane te wszystkie maski, które staramy się ubierać, aby lepiej wyglądać. 

Jezus widzi również, że niektórzy z Jego uczniów, zamiast dojrzewać wewnętrznie, korygować swoje wady, swój egoizm i inne duchowe niedociągnięcia, woleli obwiniać innych za swoje wady. I w związku z tym daje nam wskazanie, byśmy najpierw zadbali o usunięcie belek z własnych oczu i serc, bo one przeszkadzają dobrze widzieć. Dopiero wówczas, z czystym sercem i spojrzeniem, będziemy mogli pomagać innym i prowadzić ich po drogach Królestwa. 

    Ewangelii nie można udawać, trzeba nią żyć. Zachowywanie pozorów nie otwiera drzwi Królestwa. Pozory mogą dawać jedynie chwilowe poczucie szczęścia. W dłuższej perspektywie rodzą smutek i frustrację. Potrzeba troski o wnętrze, o serce, trzeba usuwać z niego wszystko, co oddala nas od Boga. 


1. Czy dbam o własne duchowe życie i ciągłą pracę nad swoimi wadami? 

sobota, 26 lutego 2022

Sobota 7. Tygodnia Zwykłego

    Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli! Jest ktoś radośnie usposobiony? Niech śpiewa hymny! Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5,13-15).

    Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; (Mk 10,13-14).


    Relacja z Bogiem ma zbawienny wpływ na relacje we wspólnocie wierzących. I o tym mówi dzisiaj św. Jakub. To modlitwa umacnia i oczyszcza więzi pomiędzy ludźmi. To modlitwa wzajemna za siebie sprawia, że każdy czuje się ważny i potrzebny nie czuje się ignorowany. Modlitwa za innych jest skuteczną obroną przed obojętnością na drugiego. 

    Taka modlitwa kształtuje i pogłębia relacje, umacnia miłość i nadzieję. Wzajemnie dla siebie stajemy się pośrednikami łaski i przebaczenia. Stajemy się żywym obrazem historii zbawienia, której Bóg dokonuje w nas. Wzajemna modlitwa, przebaczenie urazów sprawiają, że wspólnota staje się miejscem doświadczenia konkretnego i codziennego działania zbawczego Boga.

    Szczęśliwe dzieci zawsze trochę hałasują. Nie mogą nie wyrażać swojego szczęścia. Zaczynają zachowywać się inaczej, kiedy przestaną być szczere, kiedy ukryją swoją radosną witalność. Wtedy trzeba je zachęcać do śmiechu. 

    Dla Jezusa dzieci są żywym przykładem tego, jak żyć darem Królestwa. Dzieci nie zabiegają jeszcze o obronę nazwiska przed ludzkimi opiniami, nie wiedzą, co znaczy protokół właściwego zachowania. Potrafią  jednak jak żaden z dorosłych otworzyć swoje dłonie przed tym, który ofiarowuje im dar i podziękować z radością w oku. Czynią to z uśmiechem, który oczarowuje i sprawia, że można się zachwycić. 

    I tego oczekuje od nas Jezus - otwartego serca na dar Królestwa i radosnego przyjęcia tego, co Ojciec ofiaruje. 


1. Czy moja modlitw obejmuje tych, z którymi dzielę życie?

piątek, 25 lutego 2022

Piątek 7. Tygodnia Zwykłego

    Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie. Oto wychwalamy tych, co wytrwali (Jk 5,10-11).


    Jakub zachęca swoich czytelników, nas również, do przyjęcia cierpienia, do wytrwałości i cierpliwości. Nie ma wątpliwości, że naśladowanie Chrystusa niejednokrotnie związane jest z cierpieniem. 

    Cierpienie może być spowodowane wieloma przyczynami: to mogą być nasze własne niepowodzenia, zniechęcenie, nieprzychylne nastawienia innych, czy cierpienie, które wprost dzieje się na naszych oczach z powodu chorej ambicji i władzy.

    Tym, na co Jakub wskazuje, a co jest źródłem cierpienia, jest niedoskonałość, z jaką praktykuje się miłość we wspólnocie chrześcijańskiej. To jest podstawowym źródłem rywalizacji i napięć. 

    Jakub nie tylko piętnuje grzechy i niedoskonałości wspólnoty, ale proponuje sposób rozwiązania i naprawienia sytuacji. Wzywa do cierpliwości, wytrwałości i szukania spotkania z Panem w duchu pokuty, bo On jest pełen litości i miłosierdzia


1. Z jakim nastawieniem przyjmuję przeciwności?

    

czwartek, 24 lutego 2022

Czwartek 7. Tygodnia Zwykłego

    Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi (Jk 5,4-5).

    Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze (Mk 9,42).


    Jakub pisze do wspólnoty jerozolimskiej, w której znaczącą część stanowią ludzie pokorni, prości i ubodzy. Ale są także ludzie bogaci, dobrze sytuowani, których grzech polega na tym, że nie dostrzegają biednych. Stąd słowa potępienia przypominające słowa proroków Starego Testamentu czy te, które wypowiadał sam Jezus. 

    Jakub nie potępia bogactwa, ale potępia jego nadużywanie i niesprawiedliwość, która się z nim wiąże. Radzi, że trzeba być bogatym przed Bogiem, unikając wszelkich ludzkich ambicji. 

    Aby osiągnąć Królestwo, trzeba być wolnym. A bogactwo rodzi niewolę. Człowiek może stać się niewolnikiem bogactwa zarówno na etapie zdobywania dóbr, jak i ich utrzymania, pomnażania czy chronienia. 

    Trudna karta z Ewangelii św. Marka. Mocne słowa. Ale Jezus mówi o tym od samego początku głoszenia Ewangelii: trzeba żyć jej pełnią, w sposób spójny. 

    Ewangelia nie jest orędziem, które trzeba przyjąć i którym trzeba żyć nie tylko w swoim wnętrzu, ale jest orędziem, które trzeba żyć pośród świata, przyjąć jako swoisty sposób życia. 

    Właściciel winnicy odcina gałęzie winorośli, aby przy następnych zbiorach przynosiła więcej owoców. Słowo Boże zobowiązuje nas do dokonania pewnych cięć w naszym ludzkim sposobie myślenia, decydowania, w kryteriach naszych wyborów, aby otworzyć drzwi na działanie Boga. 

    Niektóre z wymagań Ewangelii wydają się twarde i ostre. Ale to właśnie te wymagania umacniają naszą wiarę, chronią innych przed upadkami wobec naszych wątpliwości czy tchórzostwa. 

    Aby widzieli wasze dobre czyny..., ale kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych...


1. Jakie bogactwo może mnie zniewalać?

    

środa, 23 lutego 2022

Środa 7. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Polikarpa

    Teraz wy, którzy mówicie: «Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski», wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika (Jk 4,13-14).


    Powiedzenie Bogu tak w naszej wolności wymaga czegoś więcej niż uwierzenia - wymaga konsekwencji w życiu. Dla Jakub nasze życie ziemskie jest tylko ulotnym oparem, który teraz jest, ale jutro już może go nie być. Tylko Bóg wie, bo On jest Panem życia. 

    Chociaż wyznajemy i deklarujemy wiarę, trudno nam zachować konsekwencje w naszym życiu. Tworzymy nasze plany, mając na uwadze własne interesy, które czasami stają się bożkami, które zaczynają zawłaszczać nasze życie, panują nad nami, wpływają na nasze wybory i obciążają. 

    Często myślimy, że Bóg próbuje ograniczyć naszą wolę, nie pozwala nam być tym, kim naprawdę chcemy być. A kiedy doświadczamy bezradności, w różnych trudnych momentach naszego życia, kiedy zdajemy sobie sprawę z ulotności naszych planów, które niszczy byle podmuch przeciwności, kiedy uświadamiamy sobie, jak bardzo jesteśmy słabi, jak bardzo nasz egocentryzm nam szkodzi - i jeśli potrafimy szukać Miłości Tego, który nie opuszcza człowieka - On przychodzi z pomocą, bo nigdy nie opuszcza człowieka i zawsze w nas wierzy.


1. Czy planując przyszłość, uwzględniam to, czego Bóg oczekuje ode mnie?

wtorek, 22 lutego 2022

Wtorek 7. Tygodnia Zwykłego - Święto Katedry św. Piotra

    Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały (1 P 5,4).

    Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 16,18-19).


    Być może jednym z pierwszych przedstawień Jezusa był obraz Dobrego Pasterza, który można znaleźć już w katakumbach. Ten, kto kontynuował Jego dzieło kierowania wspólnotą, musiał być dobrym pasterzem na wzór Mistrza, zachowując warunki, które Jezus stawiał wobec pasterza: 
* znać owce;
* być poznanym przez owce;
* kochać owce;
* być gotowym dać życie za owce. 

    Piotr potrafił to odkryć i zrozumieć. W liście, którego autorstwo przypisuje się właśnie Piotrowi, wyraźnie podkreśla cechy dobrego pasterza.

    Ewangelia ukazuje nieco inną stronę tej samej Piotrowej posługi - posługę władzy. Moc związywania i rozwiązywania. Moc, która jest dana Piotrowi po wyznaniu wiary w Jezusa, jako Bożego Syna. 

    Kościół jest zbudowany na wierze, którą Piotr wyznaje - na wierze w Jezusa, Bożego Syna. To właśnie w tym wyznaniu wiary ma swoje źródło moc Piotra. Posługa Piotra łączy  sobie miłość do owiec, które rozpoznają w nim dobrego pasterza oraz władzę stanowienia wskazań i uwalniania od tego wszystkiego, co przeszkadza uczniowi Chrystusa wzrastać ku pełni. 

    Jezus nie przestaje zaskakiwać. Pewnie żaden zarząd wielkiej firmy nie powierzyłby kierownictwa Piotrowi, prostemu rybakowi z Galilei. A Jezus stawia go na czele wspólnoty swojego Kościoła, ponieważ Piotr potrafił uznać własną słabość, potrafił uznać Jezusa za Syna Bożego, bez którego nic nie może uczynić. Zaufał w pełni Jezusowi. To do Piotra Jezus skieruje niezwykłe słowa: Szymonie, Szymonie, oto szatan zażądał, żeby was przesiać ja pszenicę. Ja jednak prosiłem za tobą, żeby twoja wiara się nie zachwiała. I ty, gdy się nawrócisz, zacznij umacniać swoich braci. Piotr potrafił to zrozumieć.


1. Czy w modlitwie indywidualnej pamiętam o Piotrze naszych czasów?

poniedziałek, 21 lutego 2022

Poniedziałek 7. Tygodnia Zwykłego

    Natomiast jeżeli żywicie w sercach waszych gorzką zazdrość i skłonność do kłótni, to nie przechwalajcie się i nie sprzeciwiajcie się kłamstwem prawdzie! Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska. Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek (Jk 3,14-16).

    Odpowiedział Mu jeden z tłumu: «Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli» (Mk 9,17-18).


    Jako uczniowie potrzebujemy nauczycieli, którzy dzięki swej mądrości pomagają nam wierzyć w sposób rozumny. Ale od nauczycieli wymaga się ogromnej odpowiedzialności - nie wystarcza dyplom naukowy, świadectwo zdobytej wiedzy, która może być fałszywa, jeśli opiera się wyłącznie na teoretycznych dywagacjach. 

    Tekst Jakuba dementuje fałszywą ludzką mądrość, opartą na pozorach, mądrość, która prowadzi jedynie do konfliktów i zgorzknienia. 

    Prawdziwa mądrość przejawia się w Prawdzie i Miłości. Dlatego jest ona przejrzysta i przepełniona dobrym sercem. I nie jest to tylko teoria, ale rzeczywistością, która stała się Ciałem pośród nas w osobie Chrystusa. Prawdziwa Mądrość rodzi pokój, który może być zbudowany tylko na Miłosiernej Miłości Ojca. Jest zaproszeniem do życia wypełnionego sensem, prowadzącego do zgody. 

    Scena, którą ukazuje nam św. Marek jest zaproszeniem do refleksji nad ogromną siłą zła pośród nas. Uczniowie nie mogą sobie poradzić i dokonać uzdrowienia, bo w głębi duszy sami są skażeni tym złem. Wątpliwości ojca młodego człowieka są ich wątpliwościami, naszymi wątpliwościami. 

    Jezus w sposób kategoryczny konfrontuje nas z naszą ufnością: tylko wiara może zbawić, może uzdrowić ze zła. Aby tak się stało, trzeba jednak zrezygnować z własnej dumy, która wciąż mówi: poradzę sobie i powiedzieć Tak! bezmiernej miłości Boga, którą oferuje Jezus. 


1. Czy dostrzegam różnicę pomiędzy podziwem dla Jezusa, a osobistym zawierzeniem Jego mocy?

niedziela, 20 lutego 2022

VII Niedziela Zwykła

Miłujcie waszych wrogów, dobrze czyńcie tym, którzy wami gardzą, błogosławcie tym, którzy wam złorzeczą, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą (Łk 6,27-28).


Chciałoby się znaleźć jakieś inne tłumaczenie dla tych słów. Te wydają się trochę przesadzone. Trudno je zaakceptować i przyjąć. Kiedy czytam tę Ewangelię, doświadczam całej plątaniny uczuć: nakaz, Boże Słowo, ale takie dziwne, niemożliwe po ludzku, doświadczenie absurdu…

Ale chociaż kolejny raz próbuję odczytać, słowa wciąż są te same, nie zmieniają się. Wyrażone tak wprost, że nie wymagają żadnej interpretacji. Jezus mówi wyraźnie, do bólu. Mówi to, co mówi i nie da się tego zmienić.

     W świetle tych kilku słów wielu z nas, chrześcijan, jest uczniami Jezusa tylko z nazwy… Kochamy tych, którzy nas kochają, a nawet i to nie zawsze; czynimy dobro, kiedy skalkulujemy, że to się opłaci albo w ramach odpłaty za dobro otrzymane; pożyczamy, gdy jest szansa, że odbierzemy  z  zyskiem…. Potrafimy zredukować Ewangelię do kilku norm etycznych, wybranych według własnego uznania, niczym danie z restauracyjnej karty posiłków – dziś jedno, jutro może drugie.

     Jeśli to, o co prosi nas Jezus, wydaje się nam niemożliwe, zbyt wielkie, zaczynamy też rozumieć, że nasza odpowiedź zależy nie tylko od nas samych, ale od łaski, którą otrzymujemy. Tylko wtedy, kiedy otrzymamy Ducha, którego Bóg obiecuje, potrafimy świadczyć o miłości, przebaczeniu i pokoju, do których Jezus wzywa. 

    Przebaczenie zawsze ma swoje źródło w doświadczeniu religijnym. Chrześcijanin przebacza, bo sam doświadczył przebaczenia. Wszystkie inne motywacje są drugorzędne. Przebacza ten, kto wie, że żyje dzięki Bożemu przebaczeniu.

            Chrześcijańskie przebaczenie nie jest aktem sprawiedliwości. Nie można się go domagać ani od kogokolwiek żądać. Z prawnego punktu widzenia przebaczenie nie istnieje.


1. Czy nie mylę przebaczenia z brakiem poczucia krzywdy? 

sobota, 19 lutego 2022

Sobota 6. Tygodnia Zwykłego

    Każdy rodzaj bestii i ptaków, płazów i morskich stworzeń da się ujarzmić i jest ujarzmiony przez rodzaj ludzki, języka natomiast, tego zła nieustatkowanego, nasączonego śmiercionośnym jadem, nikt z ludzi ujarzmić nie potrafi. Z tych samych ust wychodzi uwielbienie i przekleństwo. Tak, moi bracia, nie musi być! (Jk 3,7.10).


    Dzisiejszy fragment św. Jakub kończy słowami: Tak nie musi być! Nie można pozwalać, aby język wyrządzał tak wielkie szkody. Język często nas zdradza. Nie zawsze jesteśmy świadomi krzywdy, jaką wyrządzamy językiem... O jedno słowo za dużo... A czasem cała lawina językowego błota, którym potrafimy obrzucić drugiego człowieka... 

    Języka... nikt z ludzi ujarzmić nie potrafi. Nie potrafimy nad nim zapanować w każdej chwili. W emocjach, zdenerwowaniu, a czasem z powodu złych nawyków i przyzwyczajeń, język staje się naszym największym wrogiem, zatruwa nasze serce i wszystko, co wokół nas. Jesteśmy słabi.  

    Ale Jakub stwierdza: Tak nie musi być! Język jest też narzędziem głoszenia Bożej chwały, opowiadania o Jego dziełach. I trzeba każdego dnia podejmować wysiłek, by rzeczywiście z naszych ust wychodziło błogosławieństwo. 

    Często podejmując pracę nad złymi przyzwyczajeniami, nad grzechami języka, koncentrujemy się na tym, by unikać wulgaryzmów, przekleństw, obmawiania czy narzekania. Ale po jakimś czasie musimy przyznać, że znów się nie udało. A dzieje się tak dlatego, że zbyt często nasz wysiłek skupia się na unikaniu. A życie nie znosi próżni. dlatego trzeba bardziej zwracać uwagę, by język głosił dobro, błogosławieństwo, pozytywne słowa. 


1. Czy podejmuję walkę z grzechami języka, które popełniam?

piątek, 18 lutego 2022

Piątek 6. Tygodnia Zwykłego

    Jaki z tego, moi bracia, pożytek, gdy ktoś powie, że ma wiarę, a uczynków nie ma? Czy taka wiara może go zbawić?  (Jk 2,14).


    List św. Jakub porusza sumienia. Jeśli w poprzednich dniach apostoł podkreślał, że Słowo Boże zostało nam ofiarowane do praktykowania, to dzisiaj z naciskiem stwierdza, że jeśli tego nie czynimy, nasza wiara jest martwa.

    Dobre życzenia są dobre, dobre pomysły również są dobre, ale jeśli te życzenia i pomysły nie zostaną przekute na życiowe postawy, a wiara w czyny, to nie mają wielkiego znaczenia. Zadaniem uczniów Jezusa nie jest rzucanie pobożnych frazesów, ale poznawanie, a przynajmniej wyczuwanie Bożej woli, a następnie wypełnianie jej. 

    Wiara nie polega jedynie na przyjęciu Słowa Bożego, chociaż jest to pierwszy krok. Musi być przełożona na uczynki, które są namacalnym znakami tego Słowa. 

    Trzeba być konsekwentnym i żyć w zgodzie z wyznawaną wiarą, bo nie ma rozdziału między życiem a wiarą.

    Dlatego właśnie z taką mocą Jakub podkreśla, że wiara musi przejawiać się w uczynkach: inaczej jest martwa i bezowocna

    Jakub nie teoretyzuje na temat wiary. Zależy mu jedynie na tym, aby przekładała się ona na życie. Świat potrzebuje wyraźnych i jasnych znaków, które ukazują siłę wiary i pomagają rozpoznać ją i przyjąć. 

    Jak ciało bez ducha jest martwe, tak martwa jest wiara bez uczynków. Trudno o bardziej wymowne stwierdzenie. 


1. Czy moją wiarę widzą inni w moich czynach?

czwartek, 17 lutego 2022

Czwartek 6. Tygodnia Zwykłego

    On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz». I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać (Mk 8,29.31.32b). 


    Uczniowie powoli odkrywają coraz wyraźniej tożsamość Jezusa. W przeciwieństwie do tłumów, które widzą w Nim jedną z wielkich postaci Starego Testamentu, oni odkrywają, że Jezus jest kimś całkowicie nowym, że Jego styl to styl przyszłości. 

    Piotr udziela w imieniu uczniów odpowiedzi, która wydaje się oczekiwana, wypowiadając prawdę o Jezusie Mesjaszu, który jest posłany przez Boga. 

    Ale Piotr wypowiadając słowa, nie do końca chyba wie, co mówi. Nie rozumie tego, co Bóg pozwala mu zobaczyć i wypowiedzieć. Jego słowa są już skażone ideą triumfalizmu polityczno-narodowego. 

    To sprawia, że Jezus szybko musi wyprostować jego sposób myślenia - objawia prawdę o swojej zbawczej misji - cierpieniu, odrzuceniu i krzyżu, które prowadzą do zmartwychwstania. I to jest to, czego Piotr nie rozumie, jak wielu innych, także współczesnych uczniów Jezusa. Nie potrafi tego przyjąć.

    Natchniony przez Ducha Świętego, chwilę później staje się rzecznikiem diabła. Zły duch wykorzystuje go, aby kusić Jezusa i zawrócić Mistrza z drogi Bożej. 

    Czasami mamy taką samą postawę. Jesteśmy zgorszeni cierpieniem i naszą pokusą jest chęć zmiany wydarzeń. Myślimy, że potrafimy wymyśleć lepsze rozwiązanie, zrobić coś lepiej, zwłaszcza usuwając krzyż i niepowodzenia z naszego życia. Diabeł zawsze będzie nas kusił, abyśmy widzieli w krzyży wyłącznie ból i śmierć. A Chrystus, nie negując cierpienia, ukazuje także chwałę Krzyża. Krzyż jest chwalebny. 

    Kiedy cały lud odwraca się od Jezusa, a uczniowie zwątpią i uciekną, On sam wypowiada słowa, które wobec Krzyża wydają się całkowicie niezrozumiałe: Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał. To po słowach o chwale Jezus wychodzi na spotkanie Krzyża.  


1. Kiedy pojawia się we mnie pragnienie, by "nawracać" Pana Jezusa?

środa, 16 lutego 2022

Środa 6. Tygodnia Zwykłego

    On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy widzisz co?» A gdy przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie (Mk 8,23-25).


    To cud, o którym wspomina tylko św. Marek. Wyjątkowy. Uzdrowienie na raty. Moc Boga rozłożona w czasie...

    Wczoraj Jezus upomniał uczniów, można powiedzieć, skarcił ich: choć oczy macie, nie widzicie, i choć uszy macie, nie słyszycie? Wciąż brakuje im jasności spojrzenia, ostrości słuchu, aby odkryć piękno i bogactwo Ewangelii, którą On głosi. I dlatego dzisiaj oferuje im uzdrowienie niewidomego, który powoli, krok po kroku odzyskuje wzrok, by zobaczyć w sposób pełny. 

    Jezus chce nam oferować przykład, byśmy zrozumieli, że drogi, którą Jezus przed nami otwiera, nie da się zrobić jednym, nawet największym skokiem. Wiara umacnia się powoli, rozwija się stopniowo, a Jezus daje nam światło, byśmy potrafili widzieć rzeczy i poznawać nasze otoczenie, środowisko, abyśmy uczyli się rozeznawania rzeczy Bożym spojrzeniem, w oparciu o Boże światło. 

    Wiara jest jak ziarno, które wzrasta powoli, stopniowo, swoją wewnętrzną mocą. Wiara w Jezusa, który jest Zbawicielem, moim osobistym Zbawicielem, bo mnie wyzwala z grzechów, powoli obejmuje ludzkie serce, przemieniając głęboko i radykalnie. 

    Tego nie osiąga się zazwyczaj w sposób nagły,  jednym szarpnięciem, ale powoli. Przemiana przypomina rozwój ziarna zasianego w sercu człowieka. Potrzeba cierpliwości tego ślepca, o którym opowiada św. Marek w Ewangelii, by zobaczyć. Potrzeba czasu i otwartości na Boży dotyk.


1. Co pomaga mi kształtować cechę cierpliwości na drodze nawrócenia i wiary?

wtorek, 15 lutego 2022

Wtorek 6. Tygodnia Zwykłego

    Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują. Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi (Jk 1,12-13).


    Pokusa, zło, próba... Dziś bardziej niż kiedykolwiek to jeden z najczęstszych zarzutów przeciwko Bogu: Jeśli Bóg jest dobry, jak mówisz, to dlaczego?

    Jakub odpowiada: Zło, to co boli i zadaje rany, jest tymczasowe. To próba, współczesnym językiem - test. Kiedy jakaś maszyna czy urządzenie lub jakiś techniczny element konstrukcji jest poddawany próbie, jest testowany, to w tym celu, by się upewnić co do jego wartości, jakości i dobrego stanu. 

    Tak samo jest z człowiekiem, który przeznaczony jest do wiecznego szczęścia - mówi przejść próbę, aby otrzymać wieniec życia. Wartość musi zostać rozpoznana. Jeśli człowiek w to wierzy, może już teraz doświadczać radości pośród prób, wiedząc, że Bóg obiecał: to cnota nadziei.

    Kiedy jesteś kuszony, nie mów, że Bóg cię kusi... Dlaczego Bóg poddaje nas czasem takim próbom? Jakub odpowiada: próba jest częścią Bożego planu, jako coś przejściowego i czasem w sposób niezrozumiały użytecznego. Jednakże nie jest ona bezpośrednio zamierzona przez Boga. Bóg jest dobry, nie  może chcieć zła i nie może zła proponować człowiekowi. 

    Skąd zatem bierze się pokusa? Pochodzi z natury rzeczy, ze stworzenia, które z konieczności jest niedoskonałe, ponieważ nie jest Bogiem oraz z pragnień człowieka, który również nie jest doskonały, jest dotknięty skażeniem grzechu pierworodnego. 

    Bóg wykorzystuje ułomności naszej natury, aby doprowadzić nas do nagrody - abyśmy otrzymali wieniec życia, ale nie testuje nas bezpośrednio, nie doświadcza nas złem. 

    Błędem jest mówienie, że Bóg zsyła na nas zło... Ale jest prawdą, że Bóg nie pozbawia nas doświadczenia zła, wypływającego ze skażenia i ograniczeń natury. Trzeba uczyć się przyjmowania trudności, ciosów losu, nieszczęść czy konsekwencji naszych własnych decyzji jako okazji do pogłębia rozumienia woli Bożej. I Jezus nie był wolny od pokus...


1. Czy jest we mnie gotowość i odwaga, by odrzucać pokusy?

poniedziałek, 14 lutego 2022

Święto Świętych Cyryla i Metodego, patronów Europy

    Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! (Łk 10,3-5).


    Benedykt XVI w czasie jednej z katechez wypowiedział o patronach dnia następujące słowa: Dzięki Metodemu dzieło podjęte razem z bratem nie zostało gwałtownie przerwane. Podczas gdy Cyryl, «Filozof», miał skłonność do kontemplacji, Metodego pociągało życie aktywne. Dzięki temu położył podwaliny późniejszego rozpowszechnienia idei, którą można by nazwać «cyrylo-metodiańską»: występowała ona w różnych okresach historii ludów słowiańskich, sprzyjając ich rozwojowi kulturalnemu, narodowemu i religijnemu. Uznał to już papież Pius XI w Liście apostolskim Quod Sanctum Cyrillum, w którym napisał, że bracia byli «Synami Wschodu, ojczyzny bizantyjskiej, z pochodzenia Grekami, z uwagi na misję rzymianami, a z uwagi na owoce apostolskie Słowianami». Historyczną rolę, jaką odegrali, oficjalnie uznał później papież Jan Paweł II, który w Liście apostolskim Egregiae virtutis viri ogłosił ich współpatronami Europy wraz ze św. Benedyktem. Istotnie, Cyryl i Metody stanowią klasyczny przykład tego, co dzisiaj nazywamy «inkulturacją»: każdy naród powinien przyjąć objawione orędzie w kontekście własnej kultury i wyrazić jego zbawczą prawdę we własnym języku. Wymaga to bardzo trudnego dzieła «przekładu», ponieważ trzeba znaleźć odpowiednie pojęcia, by przekazać bogactwo objawionego Słowa, nie sprzeniewierzając się mu. Dwaj święci bracia pozostawili w tym zakresie bardzo znaczące świadectwo, na którym również dzisiaj Kościół się wzoruje, czerpiąc z niego natchnienie i wskazówki.

    Jezus posyła swoich uczniów bez środków, jedynie ze Słowem. Nazywamy to często radykalizmem. Nie można jednak twierdzić, że Bóg jest jakimś radykałem. Bóg jest istotą szczerą, spójną i autentyczną. I domaga się od nas równie spójnej i autentycznej odpowiedzi. 

    Kiedy dzisiaj wydaje się, że świat jest wielkim rynkiem, na którym wszyscy mają swoją cenę i na którym wszyscy jesteśmy zredukowani do tego, aby jeść i być zjadanym (czasem wprost pożeranym), aby kupować i być kupowanym, Jezus wysyła swoich uczniów bez pieniędzy, bez torby, bez sandałów. 

    Jezus nie dyskwalifikuje ludzkich środków, pieniędzy, technologii, postępu. Jezus chce, abyśmy używając tych środków, nigdy nie zatracili tego, co istotne: głoszenia Ewangelii, Królestwa i jego sprawiedliwości; wszystko inne jest tylko dodatkiem. 

    Prawdziwy apostoł jest zawsze posłańcem pokoju. Ten, kto szuka konfrontacji, szuka zwycięstwa, a nie pokoju, dlatego nigdy nie przyjmie Słowa Bożego. To jest pierwsza postawa, którą musi posiadać uczeń Jezusa, gdziekolwiek się znajduje: nieść pokój. Także w świecie, w którym doświadczamy narastającej agresji i przemocy, wulgaryzacji życia i niszczenia wartości. 


1. Kiedy trudno zachować mi wewnętrzny pokój?


niedziela, 13 lutego 2022

VI Niedziela Zwykła

Po zejściu z nimi zatrzymał się na miejscu równinnym. Była tam liczna gromada Jego uczniów i wielka rzesza ludzi z całej Judei, i z Jeruzalem, i z nadmorskiego Tyru i Sydonu. A On podniósł swoje oczy na swoich uczniów i mówił: „Błogosławieni… (Łk 6,17.20).


Po chrzcie w Jordanie pierwsze swoje kazanie Jezus wygłosił w małej synagodze w Nazarecie. Patrzyliśmy na to wydarzenie przez dwie ostatnie niedziele. Już tam ogłosił, że przyszedł, aby ubogim przynieść dobrą nowinę. Słowa, które padły wówczas w synagodze nie spodobały się Jego pobratymcom. 

Dzisiaj sceneria się zmienia. To już nie jest mała synagoga z niewielką grupą słuchaczy, lecz równina, na której zgromadziła się duża gromada Jego uczniów wielka rzesza ludzi…

     Ale zanim do tego doszło, długi czas, około trzydziestu lat, Jezus spędzał w milczeniu, w ciszy Nazaretu. Poza publiczną sceną. Obserwował, dzielił z ludźmi ich codzienność, modlił się, rozeznawał, szukał… Musiał znaleźć taki punkt zaczepienia, swoisty „haczyk”, coś ważnego dla tych ludzi, aby chcieli słuchać i pójść za Nim. Nie chodziło Mu tylko o grupkę Żydów, nie tylko wierzących, ale coś, co byłoby ważne dla wszystkich. I odnalazł coś, co łączyło i łączy dziś wszystkich ludzi...

     To nie miejsce na analizowanie objawów i przyczyn. Ale jedną z ciekawych naukowych opinii chcę się z wami podzielić: Żyjemy w bardzo indywidualistycznym społeczeństwie, w którym jesteśmy już bardziej postrzegani jako konsumenci niż obywatele, a konsumenci muszą być zawsze zadowoleni, konsument zawsze jest skoncentrowany na sobie. Konsumenci wpadają w pułapkę indywidualizmu, z którego wyrasta postawa ślepoty na potrzeby innych i obojętność.

     Dobre samopoczucie, bezpieczeństwo, sukces, zaspokojenie przyjemności, dobry wizerunek, pieniądze, władza, podróże – to wszystko okazje, by kręcić się wokół siebie. Posuwamy się nawet do kłamstwa, oszustwa, do rozszarpywania się nawzajem, aby uzyskać to, co uważamy za „konieczne”, zdradzając jednocześnie najważniejsze wartości. 

Staramy się zaspokoić każde pragnienie natychmiast, bez rozeznania, czy jest dobre czy złe, czy coś jest konieczne czy zbędne. Bez poświęceń, bez wyrzeczeń. Nie akceptujemy ograniczeń ludzkiej kondycji: bólu, choroby, starzenia się i śmierci…

     Nasza cywilizacja oferuje nam wiele środków do życia, ale jednocześnie pozbawia nas poczucia sensu naszej pracy, odbiera nam radość i nadzieję.

     A jeśli Jezus ma rację? Może trzeba wyobrazić sobie inny obraz społeczeństwa, którego ideałem nie jest nie kończący się rozwój materialny, konsumpcjonizm, który pochłania nas wszystkich i wszystko… 

    Przestań wierzyć, że jesteś „pępkiem świata”, zrezygnuj z „samowystarczalności”, odejdź od egoistycznego podejścia i przejmowania się wyłącznie swoimi sprawami.


    1. Czy moje życie jest życiem dla innych?


sobota, 12 lutego 2022

Sobota 5. Tygodnia Zwykłego

    Dlatego po zastanowieniu się król sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: «Zbyteczne jest, abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej!» Postawił zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan. To oczywiście doprowadziło do grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan (1Krl 12,28-30).

    W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Nim i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść (Mk 8,1-2).


    Zjednoczone Królestwo Izraela zostało rozbite za sprawą niewierności Salomona wobec Boga. Jeroboam idzie krok dalej, czyniąc fałszywy kult religią oficjalną. Do tej pory, mimo rozbicia politycznego, dzięki jednej świątyni trwała jedność religijna. I chociaż już Salomon wprowadził kult obcych bożków, wciąż w świadomości ludu wybranego obecna była jedyna świątynia - miejsce święte w Jerozolimie. 

    Jeroboam łamie religijną jedność. Ustanawia różne miejsca kultu i konsekruje kapłanów spoza plemienia kapłańskiego, spoza plemienia Lewiego, które było wybrane przez samego Boga do sprawowania kultu religijnego. Rodzi się schizma, a wszystko z obawy przed utratą władzy. 

    Biblijny autor pokazuje, że niewierność Bogu jest przyczyną zła, które dotyka ludzi. Jeroboam chce użyć Boga do swoich celów politycznych, by uratować władzę. 

    W zeszłym tygodniu na pustkowiu widzieliśmy Jezusa, który widział lud, który był jak owce bez pasterza. Tam doszło do pierwszego rozmnożenia chlebów i nakarmienia ludu. 

    Dzisiaj św. Marek opowiada nam o drugim rozmnożeniu chlebów, ale otoczenie się zmienia. To już nie jest ziemia Izraela. Jezus znajduje się w głębi pogańskich ziem Dekapolu. Powszechność głoszonego Królestwa, które jest zwiastowane przez Jezusa, ubogim zostanie oddana sprawiedliwość, głodni zostaną nasyceni, a zbawienie będzie głoszone wszystkim. To właśnie czyni Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Dociera do potrzebujących, leczy ich choroby i zaspokaja głód chleba i nadziei.

    Bóg przychodzi do ubogich. Ale konieczne jest uznanie własnego ubóstwa, aby On mógł nas nasycić. Problem największy współczesnego człowieka być może polega na tym, że otoczony nadmiarem dóbr materialnych nie potrafi zobaczyć własnego głodu, a cóż dopiero głodu drugiego człowieka. A Jezus mówi z czułością, także do nas: Żal mi tego tłumu... Przyjdźcie na ucztę, bo wszystko gotowe... Zobaczyć swój własny głód, głód Boga. 


1. Czy dobra materialne, pragnienie władzy i inne dary oferowane przez świat nie przysłaniają mi głodu Boga?

piątek, 11 lutego 2022

Piątek 5. Tygodnia Zwykłego - wsp. Matki Bożej z Lourdes

    Gdy pewnego razu Jeroboam wyszedł z Jerozolimy, spotkał go na drodze prorok Achiasz z Szilo, odziany w nowy płaszcz. Sami tylko obydwaj byli na polu. Wtedy Achiasz zdjął nowy płaszcz, który miał na sobie, porozdzierał go na dwanaście części (1Krl 11,29-30).

    On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić (Mk 7,33-35).

    Symboliczny gest Achiasza z Szilo - rozdarcie nowego płaszcza - który zapowiada podział Izraela. Powód został przedstawiony we wczorajszej liturgii - odwrócenie serca Salomona od prawdziwego Boga i nieposłuszeństwo, mimo Bożego wezwania do nawrócenia. 

    Ale to nie tylko Salomon był niewierny. Cały lud odwrócił się od swojego Wybawcy: lecz mój lud nie posłuchał mego głosu, Izrael nie był Mi posłuszny. Skarga Boga na niewierność ludu, który zawdzięczał wszystko Bogu. Gdyby mój lud mnie posłuchał... 

    Można postawić pytanie, co człowiek może zrobić, aby tę sytuację odwrócić. Zostawiłem ich przeto ich twardym sercom, niech postępują według swych zamysłów. Sam z siebie człowiek może jedynie brnąć w bagno. 

    Jedynym ratunkiem jest to, by Bóg sam otworzył nasze uszy. Każdego ranka otwiera me ucho, aby słuchał jak uczniowie, Pan Bóg otworzył mi ucho... Tylko Bóg może znaleźć rozwiązanie. dlatego, kiedy nadeszła pełnia czasu, Bóg stał się jednym z nas. 

    Usłyszeć wypowiedziane do siebie Boże "Effatha! - otwórz się!". Otwórz się na Boże Słowo, które niesie dobro i wybawienie. 

    Patronka dnia, Maryja, może być dla nas Nauczycielką na drodze słuchania Bożego Słowa. Słuchania, które jest pełne zaangażowania - słucha z otwartymi uszami, przyjmuje i rozważa, by wypełnić. 


1.  Czy żyję Słowem w ciągu dnia?

    

czwartek, 10 lutego 2022

Czwartek 5. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Scholastyki

    Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał (1 Krl 11,9-10).


    Jednym z najgorszych i najbardziej podstępnych błędów człowieka jest odwrócenie serca od Pana i ubóstwienie idoli. Wybrać na Pana i Boga swojego życia kogoś, kto nie zasługuje na to miano, to porzucić jedynego prawdziwego Boga. 

    Salomon popełnia ten błąd, ulegając swoim żonom. Zaczyna oddawać boską cześć temu, co nie jest Bogiem. To rodzi tragiczne konsekwencje. Fałszywy bożek nigdy nie może zaoferować nam tego, co oferuje prawdziwy Bóg. 

    Idole, jeśli są ludźmi, także popełniają błędy  i rozczarowują swoich wyznawców. Prawdziwy Bóg jest wierny swoim obietnicom i potrafi wypełnić serce człowieka radością i pełnią szczęścia. 

    Idole proponuję pewne postawy i wzorce, które mogą szkodzić, chociaż obiecują wiele dobra. Bóg prowadzi po ścieżkach, które prowadzą do źródeł żywej wody.

    Tak bardzo trzeba czuwać nad swoim sercem, by nie odwróciło się od Pana. Wczoraj w komentarzu pojawiło się pytanie o głupotę, która jest wymieniona przez Jezusa w katalogu grzechów. Między innymi bałwochwalstwo jest objawem głupoty. 

    Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem. Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa - winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw - winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę (Mdr 13,1-5). 

    Święty Tomasz z Akwinu uważał, że nie ma innego grzechu niż głupota!


1. Czemu ulega najchętniej moje serce, kiedy odwracam się od Boga?

środa, 9 lutego 2022

Środa 5. Tygodnia Zwykłego

    Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym (Mk 7,14-15). 


    Każde pokolenie, łącznie z naszym, miały i nadal mają swoje "rzeczy nieczyste", swoje tabu, swoje pokarmy które były i są uważane za zanieczyszczające ciało i idee, które z całą pewnością zanieczyszczają dusze.

    Być może u źródła "nieczystych pokarmów" u Żydów leżały względy higieniczno-sanitarne, związane z gorącym klimatem, w którym ciężko przechować niektóre produkty. A w połączeniu z predyspozycją człowieka do odnoszenia wszystkiego do sfery religijnej, nietrudno uzasadnić to powiązanie pomiędzy skażeniem ciała i duszą przez cielesny pokarm.

    Zmiana mentalności, do której wzywał Jezus swoim nauczaniem i praktyką życia, nie była łatwa. Piotr miał trudności, Paweł miał trudności i wielu innych. 

    Święty Marek powraca do słów Jezusa, próbując rzucić więcej światła i uwolnić pierwszych chrześcijan z niewoli ich ojców. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. To moralne minimum. Nie trzeba być chrześcijaninem, aby to zrozumieć. To, co wchodzi do serca - i co z serca wychodzi, to czyni człowieka czystym lub nieczystym. Jezus wymienia niektóre z ówczesnych grzechów, które czynią serce nieczystym. 

    Jezus, dobry kardiolog, prosi nas, byśmy zadbali o własne serce. Przestrzega przez złymi myślami, pragnieniami, chciwością i pożądaniem, fałszem i zazdrością...


1. Co najczęściej zatruwa moje serce, czyniąc je nieczystym?

wtorek, 8 lutego 2022

Wtorek 5. Tygodnia Zwykłego

    Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce, o którym powiedziałeś: "Tam będzie moje Imię"(1Krl 8,28-29).


    Świątynia. Słuchając modlitwy Salomona przypomniałem sobie opowiadanie, o małej dziewczynce, która chciała przekazać prezent swojemu ojcu. Zapracowanemu mężczyźnie wręczyła pudełko po butach fatalnie zapakowane w drogi papier prezentowy, który znalazła w domowej szufladzie. Ojciec był zły, że mu przeszkadza w pracy, a jeszcze bardziej się zdenerwował, kiedy zobaczył, że marnuje drogi papier na dziecinne bzdury. Jego gniew wzrósł jeszcze bardziej, kiedy zobaczył, że w pudełku nic nie ma. Dziewczynka słysząc jego uwagę, ze łzami w oczach powiedziała: Tatusiu, pudełko nie jest puste. Włożyłam d o niego wiele całusów dla ciebie. Mężczyzna zachował to pudełko jako coś bardzo cennego.

    Świątynia Salomona kontrastowała z obrazem zwykłego pudełka po butach, owiniętego w piękny papier. Ale to nie przepych świątyni przypomniał mi to opowiadanie, ale piękno jego modlitwy. 

    Wartość świątyni nie polega na jej architektonicznym pięknie, bogactwach czy dziełach sztuki, które zawiera. To jest nasz sposób na wyrażenie tego, jak ważny i cenny jest dla nas Bóg. Ale bez modlitwy najpiękniejsza nawet świątynia stałaby się jedynie muzeum, w którym zgromadzono cenne zabytki. Modlitwa są jak te pocałunki, które wypełniają świątynię. 

        Dziś, kiedy coraz częściej także w Polsce, kościoły są odwiedzane w celach turystycznych lub kulturalnych, zwłaszcza te najstarsze, trzeba znów ukazywać wartość kościoła jako miejsca modlitwy. Usłyszeć echo modlitw, które rozbrzmiewały i rozbrzmiewają w jego murach. 


1. Czy nie przykładam nadmiernej wagi do zewnętrznego piękna świątyni?

poniedziałek, 7 lutego 2022

Poniedziałek 5. Tygodnia Zwykłego

    Wtedy przemówił Salomon: «Pan powiedział, że będzie mieszkać w czarnej chmurze. Już zbudowałem Ci dom na mieszkanie, miejsce przebywania Twego na wieki» (1 Krl 8,12-13).


    Kiedy z perspektywy ziemi oglądamy obłoki przemykające po niebie w słoneczny dzień, najczęściej widzimy je jako jasne i białe. Kiedy jednak samolot wbija się w takie zbite obłoki, w samolocie robi się ciemno.

    Ten, który stworzył słońce, właściciel światła, który sam jest Światłem, postanawia zamieszkać w czarnej chmurze

    To jest obraz tajemnicy. Człowiek pragnie widzieć, pragnie zobaczyć, także Boga. Twojego oblicza, Panie, chcę teraz szukać. Nie odwracaj zatem ode mnie swojego oblicza. Bóg ma twarz, której się szuka, którą wciąż się odkrywa. Ludzkie serce pragnie poznać Boga: o Tobie mówi moje serce: "Szukaj Jego oblicza!". 

    Doświadczamy tego, że również Bóg pragnie się objawiać, dać się zobaczyć. Ale nie w sposób namacalny. Bóg się objawia i wciąż pozostaje tajemnicą. Na Synaju, w chmurach, pozwala Mojżeszowi zobaczyć swoje plecy. Jego objawieniem na Synaju jest Prawo, utrwalone na kamiennych tablicach. To największa teofania w dziejach Izraela. Kamienne tablice zostają umieszczone w świątyni, w Miejscu Najświętszym, do którego niewielu ma dostęp. 

    Nie ma religii bez tajemnicy. Wiara opiera się na tajemnicy. A jednocześnie na objawieniu tej tajemnicy. Objawienie nigdy jednak nie jest tak jasne jak promień światła - zawsze jest spowite w chmury niewiedzy i tajemnicy. Musimy zrezygnować z Boga, którego dobrze znamy, którego znamy z bardzo dobrze, tak dobrze, że możemy wszystko o Nim powiedzieć. Taki Bóg, o którym już wszystko wiemy, nie jest Bogiem. Trzeba zaakceptować tajemnicę, bo ona pozwala każdego dnia na nowo cieszyć się poznawaniem Boga. A nasz Bóg jest Bogiem niespodzianek. 

    Bóg żyje w tajemnicy. Tajemnica, jej dostrzeżenie, wysiłek, by ją poznawać i przenikać, zawsze ubogaca człowieka. Tajemnica nas uwzniośla. 

    Bóg objawił się w osobie Jezusa. Ktoś może powiedzieć, że już znamy oblicze Boga. Ale to nie jest prawda. Widzimy twarz, ale nie dostrzegamy boskości. Przyjmując ludzkie ciało Bóg ukrył przed nami swoją boskość. To złe duchy Go rozpoznawały, nie ludzie, dlatego zabraniał im mówić. Apostołom, którzy widzieli przez chwilę Jego tajemnicę na górze Tabor, również nie pozwolił mówić. Nie dostrzegamy boskości, a jednak On jest naszym Bogiem. Tajemnica jest wciąż obecna. 

    Poza poznawaniem racjonalnym tajemnica domaga się wiary. Wiara jest czymś bardziej ludzkim niż wiedza o tym, co oczywiste. Nasze zmysły i rozum mogą nam oferować wiele miraży, które wydają się prawdą, a później rodzą rozczarowanie. Bo człowiek też jest tajemnicą. Jesteśmy tajemnicą nawet dla samych siebie. Tym bardziej drugi człowiek jest dla nas tajemnicą. Nasze relacje z innymi ludźmi opierają się na zaufaniu do drugiego człowieka. 


1. Czy podejmuję wysiłek poznawania Boga wciąż na nowo?

    

    


niedziela, 6 lutego 2022

V Niedziela Zwykła

Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; … wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu (5,1-3).


Ludzie tłoczący się wokół Jezusa, aby słuchać Bożego Słowa. Początek tej sceny, którą ukazuje nam św. Łukasz jest bardzo wymowny – ludzie są zainteresowani Słowem Bożym! Gromadzenie ludzi wokół Słowa Bożego i opowiadanie o nim jest pierwszym krokiem Jezusa w Jego jeszcze samotnym zadaniu misyjnym. 

    Święty Łukasz podkreśla, że wszystko zaczyna się od przyjęcia i wspólnego słuchania Słowa Bożego. Uczniowie Jezusa są tymi, którzy gromadzą się i słuchają Słowa, razem, we wspólnocie, ale także w ciszy sięgając po Słowo. Bez tej Księgi nie staniemy się uczniami Jezusa. Słowo musi nas prowadzić, dawać pocieszenie, stawać wyzwania. 

     Tłum cisnął się do Jezusa… To nie jest komfortowa sytuacja. Kiedy nauczyciel w klasie prowadzi lekcje, ma pewną swobodę ruchów, która zapewnia mu możliwość kontaktu wzrokowego z uczniami i lepszego tłumaczenia. Jezus też szuka sposobu, by zapewnić sobie niezbędny dystans, by słowo dotarło do wszystkich, a nie tylko do tych, co najbliżej. Zwraca się do Piotra o możliwość skorzystania z łodzi. 

    Kiedy Jezus chce nas zaprosić, byśmy stali się Jego uczniami, nie zaczyna od egzaminów wstępnych i sprawdzenia katalogu naszych cnót. Zaczyna od prośby o coś małego, jak użyczenie łodzi przy brzegu. Jezus sprawdza naszą otwartość, gotowość na przyjęcie zaproszenia. 

    Kiedy już wejdziemy na drogę ucznia, będzie kształtował nasze serce, jak czynił to z Piotrem i innymi apostołami. Ale zaczyna się wszystko od naszej gotowości, naszej otwartości. 

     Jezus od samego początku mówi jasno, że do wykonania swojego ogromnego zadania potrzebuje pomocy człowieka. I zaczyna od szukania ludzi, którzy są gotowi wyświadczyć drobne rzeczy, są gotowi do drobnych poświęceń. W ten sposób zaczyna nas „wybierać”… 

    Zaczyna od tego, że prosi nas o trochę czasu, o naszą dobrą pracę lub o jakąś małą rzecz, którą posiadamy. A kiedy otwieramy się na Jego prośbę, udziela nam darów, których sami nigdy nie zdołalibyśmy osiągnąć.


1. Z jaką uwagą słucham Słowa Bożego w Eucharystii? Czy znajduję na nie czas indywidualnie?