zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 29 lutego 2016

Poniedziałek III Tygodnia Wielkiego Postu

    Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman (Łk 4,25 - 27).

     Bóg ukazuje swoją wielkość w zwykłych i prostych sprawach: wystarczy kąpiel w rzece i następuje oczyszczenie z trądu, odrobina mąki i oliwy, by wystarczyło chleba. 

      Mamy problem z takim dostrzeganiem Boga w codzienności, ponieważ rzeczy wielkich, majestatycznych, cudownych. 

    Naaman oczekiwał jakiegoś niezwykłego wydarzenia, a spotkał proroka, który nawet nie chciał wyjść się z nim przywitać. Naaman nie potrafi tego zaakceptować. 

     To samo dzieje się w odniesieniu do Jezusa. Nie akceptują Go w rodzinnym mieście. Nawet próbują Go zrzucić z góry, na której miasto jest położone. Ich wyobrażenie Mesjasza nie pozwalało im zobaczyć Go w Jezusie - Synu cieśli. 

1. Jakie obrazy Boga są moim udziałem?
2. Czy moje wyobrażenie o Bogu nie przeszkadzają mi w odkrywaniu Go każdego dnia na nowo?

niedziela, 28 lutego 2016

III Niedziela Wielkiego Postu

    Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw (Łk 13, 6-8).

     Szeleścimy jak piękne liście z figowego drzewa, by ukryć przed Jego oczami brak owoców, by ukryć fakt, że nasze chrześcijaństwo jest bardzo często tylko zewnętrzne. 

    Być chrześcijaninem, to znaczy być odsłoniętym – w każdej chwili ktoś może przyjść i szukać owoców. Ludzie mają prawo żądać ode mnie i od Ciebie konkretnych świadectw sprawiedliwości, czystości, uczciwości, przebaczenia, wierności, ale także gotowości do uznania własnych błędów. 

    Ludzie mają do tego prawo. To moje i Twoje czyny mówią innym, że Bóg w którego wierzę, jest Bogiem sprawiedliwości, miłosierdzia, prawdy i miłości.

    Powinniśmy mieć odwagę i poprosić tych, którzy przychodzą szukać owoców, którzy nie zawsze z miłością przychodzą: Bądźcie wymagający wobec nas, nie gódźcie się z naszą jałowością, nalegajcie, bierzcie, mówcie, że nie możecie dłużej czekać, wyciągajcie rękę, żądajcie zaspokojenia waszego głodu.

1. Czy nie zadowalam się powierzchownością w życiu wiary?
2. Jaki konkretny owoc miłosierdzia był moim udziałem w ostatnim tygodniu?

piątek, 26 lutego 2016

Piątek II Tygodnia Wielkiego Postu - Wsp. św. Pauli Montal

    Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka (Mt 21,45-46).

     Poznali, że o nich mówi. Od faryzeuszy i arcykapłanów z dzisiejszej Ewangelii można nauczyć się właściwego odczytywania Bożego Słowa - jest ono w pierwszym rzędzie skierowane do mnie osobiście. Bóg mówi do mojego serca. Spotkanie z Bożym Słowem może przynosić owoc tylko wtedy, kiedy odbieram je jako skierowane do mnie.

     Nie zawsze jest to miłe słowo. Czasem potrafi zaboleć, obnaża moją małość, grzech, słabości. Ale jest skierowane do mnie. Pierwszy błąd w słuchaniu i czytaniu Słowa polega na odnoszeniu go w pierwszym rzędzie do innych. 

     Faryzeusze zrozumieli, że o nich mówi. Ale to nie wystarczy. Słowo jest zaproszeniem do zmiany. Nie wystarczy zrozumieć. Słowo chce owocować, a to jest możliwe, kiedy spotka się z pozytywnym przyjęciem. Faryzeusze zrozumieli i skierowali się przeciwko słowu. Zobaczyli namalowany słowami autoportret, to prawda, niezbyt pochlebny. Ale jednak autoportret. I zamiast popracować nad sobą, by w ten sposób poprawić obraz, skierowali się przeciwko artyście, który oddał rzeczywistość. 

     Tylko przyjęcie słowa daje możliwość przemiany. Cierpkie słowa ze strony Jezusa są zaproszeniem do nawrócenia. 

1. Czy nie odrzucam upomnień, napomnień ze strony Pana Boga?
2. Czy odczytuję Słowo jako skierowane do mnie?

czwartek, 25 lutego 2016

Czwartek II Tygodnia Wielkiego Postu

   Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody (Łk 16,19 - 21).

     Pewien człowiek bogaty. Znali go wszyscy i bywali w jego domu, bo każdego dnia z okien widać było światło palących się lamp i dobiegała muzyka. pałac przyciągał. Znany był wielu, a jednak nie Bogu. Nie ma imienia. Jego los służy jedynie napomnieniu, ale on sam nie ma znaczenia - jego imię zaginęło w ludzkiej i Bożej pamięci. A wydawało się, że jest tak znany, tak wielu przybywało do jego pałacu...

    Łazarz. Któż zwracał na niego uwagę, kiedy leżał lub siedział u bramy, licząc na jakiś ochłap ze stołu bogacza? Nawet psy okazały się bardziej wrażliwe na jego cierpienie niż bogacz z pałacu. Ale to jednak Łazarz znany jest z imienia. Jest znany Bogu - z imienia. 

     Bóg zna każdego. Nie zadowala się blichtrem. Zagląda do serca. Jakże inne jest to Boże spojrzenie od ludzkich ocen i opinii. 

1. Czy dostrzegam ludzi potrzebujących?
2. Czy potrafię się dzielić tym, co posiadam?

środa, 24 lutego 2016

Środa II Tygodnia Wielkiego Postu

   Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: Czego pragniesz? (Mt 20,17-21).

    Droga do Jerozolimy. Tylko najbliżsi. A jednak, chociaż z nimi, Jezus doświadcza samotności i niezrozumienia. Mimo tylu wspólnych chwil, znaków, nauk tylko dla nich, nadal nie rozumieją. Bóg doświadczający samotności i niezrozumienia.

    I pytanie skierowane do matki Jakuba i Jana: czego pragniesz? Pytanie zadane publicznie, w gronie dwunastu, przed którym nie ma tajemnic i nie załatwia się nic na boku. Nie ma protekcji. Czego pragniesz? - nazwij swoje pragnienia, wyraź je wyraźnie i głośno. Chcę cię dobrze zrozumieć, a nie domyślać się jedynie, o co prosisz? Sprecyzuj jasno swoje oczekiwania - wobec Boga i wobec drugiego człowieka. Unikniesz wielu nieporozumień. 

    Nie musisz się obawiać. Bóg nie zraża się i nie odrzuca. Miłość potrafi słuchać, nawet wówczas, kiedy ludzkie pragnienia są tak bardzo rozbieżne z Bożymi planami.

     Miłość nie zraża się ludzką małością. Miłość słucha i tłumaczy.

1. Czy potrafię mówić precyzyjnie o swoich oczekiwaniach?

wtorek, 23 lutego 2016

Wtorek II Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią (Mt 23,1-3).

      Życie wypełnione jest różnymi znakami, drogowskazami, symbolami. One nam towarzyszą, wskazują właściwą drogę. Podobnie jest w życiu duchowym. Są symbole, znaki, są także ludzie, którzy mogą pełnić rolę drogowskazów. To wszyscy ci, którzy mówią, ale sami nie czynią...

     W świecie, w którym kler jest poddany powszechnej krytyce, pewnie nie trudno znaleźć takie ludzkie znaki, które wiedzą jak dojść do nieba, ale same stoją w miejscu. Błędem byłoby jednak odczytywać tę ewangelię tylko w odniesieniu do duchownych. Każdy chrześcijanin może stać się takim zamontowanym na stałe znakiem, który innym wskazuje drogę, ale sam nie idzie. Rodzice wskazują dzieciom: Idź do kościoła, ale sami tam nie idą. 

     I pewnie w życiu niejeden taki znak z mądrymi wskazaniami i pouczeniami udało się spotkać. Bardzo często, wskazując na te stojące ludzkie znaki usprawiedliwiamy nasze grzeszne, złe wybory.  On tak żyje, więc czemu ja mam się starać, czemu mam się spowiadać. 

    Jezus wskazując na ewidentnie złą postawę uczonych w Piśmie, faryzeuszów, daje jednocześnie wyraźne wskazanie. Wsłuchujcie się w te znaki, w dobre słowa, które pokazują niebo, czyńcie to co mówią. Wskazują bowiem właściwą drogę.  Ale uczynków ich nie naśladujcie. Nie możesz usprawiedliwiać swoich złych wyborów, grzechów, braku gorliwości w wierze postawą innego człowieka. 

1. Czy nie usprawiedliwiam swego duchowego lenistwa postawą innych ludzi?

poniedziałek, 22 lutego 2016

Święto Katedry św. Piotra Apostoła

    Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16,18).

    Piotr - Skała. Gwarancja trwałości, solidności. Daje oparcie, poczucie pewności i bezpieczeństwa. Czasem jednak jej ostre krawędzie potrafią potrafią także zranić. Porywczy rybak z Galilei. 

      Wybrany na Skałę, na której wznosi się gmach Kościoła. Ale Kościół nie jest własnością Piotra. Należy do Chrystusa i to z Chrystusa wypływa jego siła i świętość. 

     Piotr - Skała, wyraźny znak, do którego zawsze można wrócić, gdy człowiek się pogubi w swojej drodze do Boga. Skała, która trwa, mimo niepewności, zmieniających się warunków i okoliczności, mimo niepokojów i burz. 

     Bóg powierza swój Kościół człowiekowi. Mimo jego różnych ograniczeń. I człowiek ma być Skałą. Po ludzku niemożliwe. Ale dla Boga wszystko jest możliwe...

1. Jakie słowa Piotra ostatnio przeczytałem?

niedziela, 21 lutego 2016

II Niedziela Wielkiego Postu

    Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim (Łk 9,32).

     Na górze Tabor uczniowie ocknęli się i mogli zobaczyć chwałę Boga, mogli usłyszeć
zapewnienie – To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie! Po zakończeniu widzenia Jezus pozostaje sam z uczniami. Chwila, w której dane im było zobaczyć Boga Chwały, ma im pomóc przed wejściem na kolejną górę – tym razem na górę hańby, górę krzyża. Widzieli chwałę, która pozwala im uwierzyć, otrzymali zaświadczenie o tożsamości i misji Chrystusa:
- Syn Wybrany
- wezwanie do posłuszeństwa
- spełnienie dzieła w Jerozolimie (mówili o Jego odejściu)

      A jednak w godzinie hańby zabraknie im zaufania Bogu:
- uczniowie zasną w godzinie czuwania – jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?(Mt 26,40)
- Piotr się zaprze swego Mistrza – nie znam tego człowieka (Mt 26,74b)
- tylko Jan zdobędzie się na odwagę obecności pod krzyżem. 

1. Czy ufam Bogu w trudnych chwilach?

sobota, 20 lutego 2016

Sobota I Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; (Mt 5,43 - 44).

     Nieprzyjaciel. Słowo klucz, które pozwala na łatwą klasyfikację i odrzucenie. Ktoś nie zasługuje na moją życzliwość, bo jest nieprzyjacielem. 
Klucz bardzo wygodny, potrafimy go dopasować do wielu osób i sytuacji.

    Jezus mówi, że nie można idealizować świata - nieprzyjaciele są. Trzeba być tego świadomym. Jestem zaproszony, by modlić się za nieprzyjaciół. Gdzieś po ludzku się pogubili. Modlitwa może otworzyć oczy i pozwala zrozumieć, że ranią. 

     Ale... jest także jedno ale... Zbyt łatwo klucz "nieprzyjaciel" zostaje użyty, kiedy chcemy usprawiedliwić nasz brak życzliwości do kogoś, nasze złe nastawienie, słowa, czyny. Pośród licznych nieprzyjaciół warto zobaczyć tych, którym przyczepiliśmy "łatkę", bo doświadczyli od nas zranienia. Słowo - klucz usprawiedliwia nasze zło. Miłowanie tych rzekomych nieprzyjaciół wymaga także modlitwy - modlitwy o opamiętanie, by zbyt łatwo nie usprawiedliwiać własnego braku życzliwości i miłości dla drugiego człowieka.

1. Czy modlę się za tych, od których doświadczyłem krzywdy?

piątek, 19 lutego 2016

Piątek I Tygodnia Wielkiego Postu

    Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! (Mt 5,20-21.23-24).

     Nie zadowalać się legalizmem, zachowaniem litery prawa.... Widzieć grzech, kiedy dopiero kiełkuje, a nie dopiero wówczas kiedy staje się dojrzałym, dobrze zakorzenionym i utrwalonym drzewem... I takie proste słowa - zalążkiem zabójstwa jest pielęgnowana złość...

     Moja relacja do Boga - składanie daru, nie ma wielkiego sensu, jeżeli nie potrafię zadbać o relację do bliźniego. Dlatego najpierw pojednaj się z tym, który czuje do ciebie żal, który doznał krzywdy i zranienia. 

     Pojednanie z Bogiem, uwielbianie Boga wymaga mojego pojednania z bliźnim. 

1. Czy nie odkładam pojednania z ludźmi na inny czas?
2. Czy nie pielęgnuję w swoim sercu jakiegoś żalu czy złości do bliźniego?



środa, 17 lutego 2016

Środa I Tygodnia Wielkiego Postu

    To plemię jest plemieniem przewrotnym. żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz (Łk 11, 29b - 30.32).

     Słowa tak bardzo aktualne. Można być tak blisko, widzieć, dotykać, słuchać, uczestniczyć... A serce trwa nieporuszone, zamknięte. Wobec serca, które nie chce usłyszeć i zobaczyć, Bóg staje bezsilny. Jedyną tamą blokującą Boże Miłosierdzie jest ludzka wola. 

     A tyle różnych możliwości. Można tradycyjnie - w kościele, można bardziej nowocześnie - w sieci. Różne internetowe konferencje, rekolekcje, zamyślenia... W każdej parafii wielkopostne rekolekcje. Światełko zapalone nad konfesjonałem. On czeka. Zaprasza, Ma czas. 

      I chociaż możliwości coraz więcej, coraz atrakcyjniejsza forma i język jakby bardziej zrozumiały, to człowiek potrafi pozostać nieporuszony... 

    Ludziom z Niniwy wystarczyło wołanie na ulicy, by podjąć pokutę i wydać owoce nawrócenia. Bez wielkich środków, nawet głośników nie było. A usłyszeli. 

1. Jak przyjmuję ewangeliczne wezwanie do nawrócenia?
2. Czy nie blokuję swoją postawą Bożego Miłosierdzia?

wtorek, 16 lutego 2016

Wtorek I Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus powiedział do swoich uczniów: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie (Mt 6,7 - 8).

    Ludzie, którzy się kochają, nie potrzebują wielu słów. Czasem rozumieją się bez słowa. Potrafią odczytać pragnienia i tęsknoty kochanej osoby. To nie znaczy, że nie potrzebują słów. One są potrzebne, by lepiej się poznawać, rozumieć. Pogłębia się wzajemna relacja i miłość.

    Podobnie jest z modlitwą, która jest spotkaniem zakochanych. Wiele czasu można spędzić z Tym, którego się kocha. Nie potrzeba wielu słów, wystarczy zapatrzeć się w Jezusowe Oblicze, w Hostię zamkniętą w monstrancji. Wystarczy być. Czasem i tu potrzebne jest słowo, by wyrazić tęsknotę serca, by usłyszeć przede wszystkim siebie. Temu, którego kocham, chcę przekazać moje słowa, ale przede wszystkim przekazać chcę siebie. A cisza jest niezbędna, by usłyszeć Jego. 

     Modlitwa jest uczeniem się odpowiedzialności za słowa... 

1. Jakie uczucia rodzi we mnie cisza w modlitwie?

poniedziałek, 15 lutego 2016

Poniedziałek I Tygodnia Wielkiego Postu

     Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (Mt 25,34-36).

      



















   Na progu Wielkiego Postu zostajemy zaproszeni do rachunku sumienia z miłosierdzia. Uchylona zostaje człowiekowi tajemnica przyszłości - sąd nad każdym z nas. Bóg jako dobry pedagog ukazuje konsekwencje wyborów i czynów. Chce nas zaprosić do takiego życia, które bierze pod uwagę kres. 

    Bóg kieruje do nas zaproszenie do czynów miłosierdzia wobec potrzebujących. Stając wobec tych konkretnych wskazówek możemy zobaczyć, jak wiele jeszcze musimy uczynić, jak wiele jeszcze spraw zaniedbanych, niezauważonych, które domagają się naszej odpowiedzi. 

1. Czy moje przeżywanie Wielkiego Postu ma wymiar miłosierdzia?

niedziela, 14 lutego 2016

I Niedziela Wielkiego Postu

   Jezus pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i czterdzieści dni przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła (Łk 4,1-2).

    Podlegamy tym samym pokusom. 
  
   Droga na skróty jest wciąż proponowana – po co się męczyć, łatwy chleb też może wypełnić pusty żołądek, popularność władza i spektakularne sukcesy – czy nie doświadczamy tego na co dzień? 

   Jezus ukazuje inną perspektywę. Jego droga nie ogranicza perspektywy człowieka do horyzontu chleba, zaspokojenia dóbr
materialnych. Człowiek ma znacznie większy głód, który może być zaspokojony jedynie przez Boga. 

    Jego misja nie wiąże się z panowaniem nad ludźmi, nie opiera się na przymusie i groźbach – jest drogą cierpliwości, miłości i wolności, a tym samym godzi się na odrzucenie. 

   Jezus przychodzi nie po to, by popisywać się cudami – Jego droga prowadzi na krzyż. 

     Cud Jezusa będzie polegał na tym, że odmówi zejścia z krzyża, na przekór tym, którzy oczekiwali znaku – zejścia z krzyża, i od niego uzależniali swoją wiarę w Mesjasza. Zejdź z krzyża, a uwierzymy w Ciebie! 

   Odpowiedź Boga przerosła ludzkie oczekiwania – nie zszedł z krzyża, ale opuścił kamienny grób poprzez zmartwychwstanie…

1. Jak zachowuję sie w chwili pokusy?
2. Czy nie wystawiam Boga na próbę?

sobota, 13 lutego 2016

Sobota po Popielcu

   Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim (Łk 5,27-28).

    Zanim Lewi - Mateusz dotarł do domu, by podjąć niezwykłego Gościa, który wyrwał go z celnej komory i być może jajo pierwszy w dojrzałym  życiu zobaczył w nim człowieka, a nie złodzieja, kolaboranta, bogacza - musiał za Nim się nachodzić...

     Pójdź za Mną. Można dać się ponieść chwilowej euforii, zrobić coś głupiego. Dojrzała decyzja wymaga jednak czasu. Dojrzewa. Mateusz musi chodzić za Jezusem, by się przekonać, że to nie tylko emocje, że to nie urok chwili, ale odważna decyzja na życie.

      Nawrócenie wymaga takiej decyzji. To nie może być emocjonalny odruch pod wpływem chwili. Nawrócenie wymaga dojrzałości, wyboru na całe życie. I aby taką decyzję podjąć, trzeba najpierw zobaczyć swój grzech - celną komorę, która oddziela od ludzi i od Boga. 

     Trzeba zobaczyć, rozpoznać własną chorobę, by zdać się na lekarza. Nawrócenie jest procesem na całe życie, wymaga dojrzałej decyzji na całe życie, a nie na chwilę...

1. Czy nawrócenie jest dla mnie procesem?
2. Czy nie zniechęcam się, kiedy nie widzę od razu efektów?

piątek, 12 lutego 2016

Piątek po Popielcu

      Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą? 15 Jezus im rzekł: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć (Mt 9,14-15).

      Post. Różne cudowne diety, by zrzucić kilka kilogramów, żeby lepiej wyglądać, dla dobrego samopoczucia. Potrafimy zrezygnować z wielu rzeczy, smakołyków, potrafimy poddawać nasze ciało dodatkowym wyrzeczeniom, byle tylko zachować linię...

     Jezus wskazuje na inną motywację postu. Post chrześcijanina ma być wołaniem tęsknoty za Tym, którego zabrano. Za Oblubieńcem, za niebem. Bo źle bez Niego. Nie jest dobrze, aby człowiek był sam - także, a może przede wszystkim, w odniesieniu do Boga. Bo tylko On, Oblubieniec, może wypełnić tęsknotę naszego serca. 

     Kiedy odchodzi ktoś, kogo kochamy, nasze serce odczuwa tęsknotę i pustkę, którą trudno wypełnić. Czy takie poczucie towarzyszy nam wtedy, gdy grzech oddala nas od Niego, od Oblubieńca? 

1. Jakie motywy przyświecają moim wyrzeczeniom i postom?

czwartek, 11 lutego 2016

Czwartek po Popielcu

    Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa (Łk 9, 23-25).

      Obraz profitu, zysku, sukcesu wciąż jest bliski człowiekowi. Każdy chce się cieszyć dobrze zainwestowanym kapitałem. Jezus ukazuje jednak, że najważniejszym kapitałem, w który trzeba zainwestować jest życie wieczne. To inwestycja wbrew logice świata. Aby zyskać, trzeba stracić. 

      Umiemy ryzykować. Wiemy, że trzeba włożyć, żeby wyjąć więcej. Ale nawet podejmując ryzykowne inwestycje staramy się dobrze skalkulować możliwe zyski i straty, oszacować ryzyko. Jezusowa perspektywa widzenia idzie dalej - inwestując w życie wieczne musisz tracić. Nie możesz kalkulować. Trzeba postawić wszystko, wszystko stracić, by zyskać życie.

      Święty Józef Kalasancjusz wskazywał swoim duchowym synom: nic Chrystusowi nie dałeś, jeżeli całego swego serca Mu nie dałeś. Rzecz nie polega na tym, by bezsensownie tracić życie. Życie trzeba umieć tracić dla Niego, bo tylko taka strata owocuje życiem...

      Wziąć krzyż i naśladować. Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża, bez wyrzeczenia, bez cierpienia. Taka jest Miłość. I tylko ofiarowana miłość może dać życie.

1. Jak podchodzę do strat, wyrzeczeń i cierpienia w moim życiu?
2. Czy wyrzeczenie, umartwienie nie jest dla mnie celem samym w sobie?

środa, 10 lutego 2016

Środa Popielcowa

     Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 6,1).

    Można wiele czynić dobrego ze względu na ludzi, w trosce o dobrą opinię. Ale wówczas pełnione dobro przypomina raczej dobrze dobrany strój, taki formalny, zapewniający dobrą prezencję, ale jednak nieco niewygodny, bo jednak formalny. Kiedy tylko znikamy z ludzkich oczu, garnitur ląduje na wieszaku, a ubieramy się swobodniej...

     Można ze względu na ludzi spełniać pobożne praktyki, chodzić do kościoła. Można trzymać zasad uczciwości, deklarować swój wybór prawdy i dobra, nawet śpieszyć z pomocą tym, którzy jej potrzebują... Można i tak się często dzieje - zakładamy różne maski i maseczki, żeby się ludziom pokazać...  Potrafimy dawać właściwe odpowiedzi rodzicom, nauczycielom - odpowiedzi, których oczekują, chociaż za gestami i słowami ukryte jest kłamstwo i obłuda.

     Za zamkniętymi drzwiami, z daleka od ludzkiego wzroku, te maski opadają - ukazuje się nasza małość, egoizm, wyrachowanie, formalizm i faryzeizm. Za zamkniętymi drzwiami, z daleka od ludzkiego wzroku, potrafimy się cieszyć z naszego cwaniactwa. 

       Na początku Wielkiego Postu słyszymy słowa: Strzeżcie się takiej postawy. To się na nic nie przyda. Bóg nie zadowoli się najlepiej skrojonym garniturem i białą koszulą. Trzeba najpierw zadbać o wewnętrzną czystość serca, o czystość intencji i prawość sumienia.  Jeżeli nie zamierzasz tego w sobie kształtować, to popiół dzisiejszego dnia nic nie da, choćbyś wysypał go na siebie wiele. 

        Zapytaj się dzisiaj, sam siebie, czy chcesz podjąć drogę nawrócenia. A jeśli nie, to po co przyjmujesz ten znak popiołu?

1. Jakie postanowienia towarzyszą mi na początku Wielkiego Postu?
2. Co wymaga przemiany w moim życiu?

poniedziałek, 8 lutego 2016

Poniedziałek V Tygodnia Zwykłego

    Gdy Jezus i Jego uczniowie się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa (Mk 6,53-55).

     Jezus wraca do Gerazy, do kraju pogan. W czasie ostatniego pobytu uwolnił człowieka opętanego od wielu złych duchów. Uzdrowiony chciał Mu towarzyszyć, kiedy na prośbę Gerazeńczyków odpływał od ich brzegów, ale Jezus nie zgodził się. Otrzymał zadanie - miał opowiadać o tym, co go spotkało. 

       Jezus przybywa kolejny raz i jest rozpoznany. Już nie ma przed nim obaw i lęku, jest przyjmowany. Człowiek wyzwolony z niewoli złego wykonał swoje zadanie. Ludzie rozpoznają Jezusa i przynoszą swoich chorych, by mogli również doznać uzdrowienia. 

       Człowiek, który sam doświadczył miłosierdzia i nawrócenia, doświadczył spotkania z Jezusem, nie zatrzymał tego doświadczenia dla siebie. Przygotował Jezusowi misję. Pomógł innym, by i oni mogli doświadczyć spotkania - spotkania bez lęku, opartego na zaufaniu i miłości. 

1. Czy potrafię dzielić się doświadczeniem wiary z innymi?
2. Co daje mi wiara w Jezusa?

środa, 3 lutego 2016

Środa IV Tygodnia Zwyklego

    I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał (Mk 6,5 - 6).

     Zdziwienie Boga. Niewiara człowieka spotyka się ze zdziwieniem, bo cóż jeszcze może uczynić Bóg dla człowieka, by ten
uwierzył. Można być tak blisko, dotykać, słuchać, mieszkać pod jednym dachem i nie uwierzyć. 

    I nic się nie zmieniło. Można przyjąć chrzest, chodzić do kościoła, słuchać Ewangelii, słyszeć słowa bierzcie i jedzcie... i nie uwierzyć...

     Można patrzeć i nie zobaczyć, można słuchać i nie usłyszeć. Zdumienie Boga jest znakiem wielkiego zła, jakim jest niewiara mimo Jego bliskości. Można mieć wszelkie możliwości i nie uwierzyć. 

1. Jaka jest moja wiara?

poniedziałek, 1 lutego 2016

Poniedziałek IV Tygodnia Zwykłego

    Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie! Powiedział mu bowiem: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka. I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział Mu: Na imię mi "Legion", bo nas jest wielu (MK 5,1 - 9).

     Po pokonaniu jeziora, gdzie Jezus objawił swoją moc nad siłami natury, łódź apostołów z Jezusem dotarła do Gerazy, kraju pogan. Jezus ukazuje w ten sposób, ze dobra nowina jest dla każdego człowieka - nie mogą jej zatrzymać żadne granice. Zbawienie dotyka zarówno Żydów jak i pogan. 

     Spotkanie z człowiekiem opętanym przez siły Złego - przez Legion zła ukazuje władzę Jezusa nad mocami ciemności. To wszystko co przypomina kajdany i zniewala człowieka - kłamstwo, niesprawiedliwość, niezdrowa ambicja, nienawiść, egoizm...  jak wiele kajdan potrafi dźwigać człowiek. 

     Jezus potrafi stawić czoło wszystkim tym zniewoleniom. Jego moc również nie zna granic. Jego moc dotyka człowieka zniewolonego przez zło, właściwie należącego już do śmierci - zamieszkuje między grobami i dokonuje się rozerwanie kajdan niewoli. Człowiek zostaje wyrwany ze szpon śmierci. 


1. Czy wierzę, że Jezus może wyzwolić mnie z każdego zniewolenia przez Zło?