zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 31 maja 2021

Poniedziałek 9. Tygodnia Zwykłego - Święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny

    

Miłość niech będzie bez obłudy! Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem! (Rz 12,9).

Maryja weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę (Łk 1,40-41).


    Słyszymy fragment napomnienia, które Paweł kieruje do uczniów, wskazując na konkretne postawy i działania, jakimi powinien odznaczać się uczeń Chrystusa - na co dzień!

    To co uderza w tym tekście, to przede wszystkim forma imperatywu. Wykrzykniki aż kłują w oczy. To prawdziwa kaskada zasad lub też swoisty łańcuch zasad, którego ogniwa są ze sobą wzajemnie połączone. A wszystkie pod parasolem miłości. Miłość niech będzie bez obłudy! Nie udawajcie, nie grajcie miłości, bo zawsze zabrzmi fałszywa nuta. To miłość nadaje ton pozostałym zachowaniom, one rodzą się i są podtrzymywane przez miłość. Można nawet w oparciu o te wykrzykniki zrobić sobie rachunek sumienia:

* miej wstręt do złego!
* podążaj za dobrem!
* bądź życzliwy wobec innych!
* szanuj drugiego!
* bądź gorliwy! - nie oddawaj się lenistwu!
* zachowaj ducha w modlitwie!
* żyj z radością, która wypływa z nadziei!
* zachowaj cierpliwość w przeciwnościach!
* bądź wytrwały w modlitwie!
* bądź gościnny!
* pomagaj potrzebującym!
* błogosław, nie przeklinaj!
* żyj w harmonii z innymi!
* bądź pokorny!
* nie bądź wyniosły, pretensjonalny!

    Warto przeczytać do końca ten dwunasty rozdział z listu do Rzymian. Kończy się słowami, które przywoływał często bł. ks. Jerzy Popiełuszko: Nie dawaj się złu zwyciężać, ale zło dobrem zwyciężaj! Przeczytać i przejrzeć się w nim, jak w lustrze. 

    Łukasz przedstawia nam historię spotkania dwóch matek, które w istocie jest pierwszych spotkaniem ich synów: Jezusa i Jana Chrzciciela. Noszeni pod sercem i obaj poczęci dzięki nieskończonej łasce Boga. 

    Te dwie kobiety urzeczywistniają swoim życiem owe wskazania św. Pawła, o których mówiło pierwsze czytanie. Jest radość, nadzieja, błogosławieństwo, pośpiech, by pomóc, jest szacunek, pokora, gotowość służby i gościnność, jest duch modlitwy i uwielbienie Boga, pragnienie dobra i życzliwość. Błogosławieństwo Elżbiety wywołuje dziękczynną odpowiedź uwielbienia, modlitwę, która przetrwała w Kościele po dziś. 


1. Które z zaleceń św. Pawła wydaje mi się najtrudniejsze?


niedziela, 30 maja 2021

Uroczystość Trójcy Przenajświętszej

    Zapytaj no dawnych czasów, które były przed tobą... Czy usiłował Bóg przyjść i wybrać sobie jeden naród spośród innych narodów przez doświadczenia, znaki, cuda i wojny, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem, dziełami przerażającymi, jak to wszystko, co tobie uczynił Pan, Bóg twój, w Egipcie na twoich oczach? (Pwt 4,34). 

    Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» (Rz 8,15).

Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił (Mt 28,16).


    Gdyby ktoś poprosił o krótkie ujęcie przesłania Starego Testamentu, można by powiedzieć, że polega ono na nieustannym zaangażowaniu Boga w okazywanie bliskości człowiekowi. Od pierwszych kart Biblii Bóg jawi się  jako ten, który nawiązuje dialog z człowiekiem. Dobrze jest sobie o tym przypominać - zapytaj dawnych czasów... Potrzebujemy pamiętać, aby widzieć sens naszego życia, aby widzieć, że jest przepełnione bliskością i miłością Boga.

    Przeciwieństwem miłości nie jest grzech, ale lęk, który skłania nas do nieufności. A z tej nieufności wobec Boga rodzi się wszystko to, co ciemne, co nazywamy grzechem. Wiara nie polega na nieskazitelnym wyznawaniu wiary w jednego Boga, kiedy recytujemy Credo, ale na niezłomnym zaufaniu do Boga jedynego, Boga w Trójcy Osób, Boga żywego. To właśnie zaufanie otwiera nas na miłość i czyni nas Jego dziećmi. Ogień Ducha Świętego rozświetla to wszystko, co zaciemnia w nas Boży obraz, pozwala nam Go poznawać, pozwala nam rozpoznawać siebie jako braci i siostry.

    Apostołowie udają się do Galilei. Wracają do początku, aby sobie przypomnieć, chociaż początek będzie już inny, będzie nowy. Nie są już rozproszeni, ale wezwani, aby głosić, aby świadczyć, aby życiem zdobywać dla Chrystusa innych. 

    Droga ucznia, droga każdej wspólnoty, jest wędrówką przez doświadczenie bezinteresowności Bożej miłości, która prowadzi nas do przeszłości. Stajemy się świadomi własnych ograniczeń, jak i możliwości. Stajemy się świadomi, że wobec naszej niestałości Bóg pozostaje wierny, bliski, wciąż przychodzący z miłości.

1. Jak wygląda moja historia oczami Pana Boga?


sobota, 29 maja 2021

Sobota 8. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Urszuli Ledóchowskiej

    Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę (Syr 51,13-14).

    Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi i zapytali Go: «Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić?» Jezus im odpowiedział: «Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię (Mk 11,27-29).


    Radość i pochwała mądrości. Mądrość jest darem, ale wymaga postawy poszukiwania i umiłowania, przylgnięcia do niej. Znalezionej raz nie można przestać wciąż szukać. Rozwija się bowiem i zachwyca. W jej rozkwicie, jakby dojrzewającego winogrona, rozradowało się nią moje serce... Pozwala się znaleźć tym, którzy jej szukają. 

    Uczeni w Piśmie i arcykapłani stawiają pytania, ale nie szukają mądrości. Ciekawy jest ten dialog . Jezus nie odpowiada im na pytanie, ale sam stawia swoje. Pozostawia nas zaskoczonych - może byśmy chcieli poznać Jego odpowiedź... a On odwraca role, sam pyta. 

    Intencją pytających nie było poznanie prawdy, ale zniszczenie wizerunku Jezusa, potępienie Go i odrzucenie. Bóg nie daje sobą manipulować. Nie musi udowadniać swojego autorytetu - mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny

    Uczeni w Piśmie i arcykapłani nie otwierają się na Mądrość Bożą, która pozwoliłaby im  uświadomić sobie, kogo mają przed sobą, uznać Jezusa za Mesjasza. 

    I nam grozi pokusa łatwych osądów, zamknięcia się na inne możliwości, kiedy inni myślą inaczej od nas. Możemy nie rozpoznać Bożego działania. Trzeba przyjąć zaproszenie do szukania mądrości, nieustannego o nią proszenia, przylgnięcia do niej. 


1. Czy nie uważam, że już wiem i nie muszę szukać?


piątek, 28 maja 2021

Piątek 8. Tygodnia Zwykłego

    Wychwalajmy też sławnych mężów i naszych ojców według rodowodu. Owi mężowie - to ludzie miłosierdzia, ich sprawiedliwe czyny nie poszły w zapomnienie (Syr 44,1.10).

Wtedy zwracając się do drzewa, powiedział: "Niech już nikt nigdy nie spożyje z ciebie owocu". Jego uczniowie słyszeli to. Przechodząc rano obok owego drzewa figowego, zauważyli, że jest uschnięte aż do korzeni (Mk 11, 14.20).


    Trochę szkoda, że pierwsze czytanie nie obejmuje całości wypowiedzi mędrca, zawartej w wersetach od 1 do 15. Lepiej widoczny byłby kontrast pomiędzy tymi, którzy zachowali o sobie pamięć, a tymi, o których pamięć wygasła; zniknęli, jakby nie istnieli; byli, jakby nie byli; podobnie ich dzieci po nich. 

    Ludzie miłosierdzia, których wychwala pierwsze czytanie, to ci, którzy byli wierni łasce, przyjęli Bożą dobroć i uczynili z niej użytek wobec bliźnich. Wszystko przemija z wyjątkiem miłości. Wiara i nadzieja przemijają, miłość pozostaje. Święty Jan od Krzyża powie, że będziemy sądzeni z miłości. Pozostanie dobro, które uczyniliśmy, to ono jest nasieniem, które wydaje plon przez pokolenia. 

    Wiara, nadzieja i miłość. Trzy cnoty, które tak mocno są z sobą powiązane. Wiara jest motorem miłości, jest tym, co porusza serce do spełniania dobra, a wszystko łączy się z nadzieją, że dobro czemuś służy, że ma sens, ponieważ istnieje niebo i życie wieczne. 

    I w tym kontekście warto spojrzeć na długą Ewangelię, którą otwiera i zamyka scena z figowcem. Jest ona tłem, centralna scena rozgrywa się w świątyni. 

    Drzewo bez owoców jest symbolem ludu przymierza, który zgromadzony wokół świątyni, powinien wydawać owoce dobra, owoce miłosierdzia. Jezus zbliża się do figowca, podobnie jak przychodzi do serca tego ludu, do świątyni, aby poszukać owoców. I nic nie znajduje. 

    Owszem, w świątyni sprawowany jest oficjalny kult, przypominający szum liści figowca, ale ten kult nie rodzi owoców, nie wpływa na życie, na postawy - brakuje sprawiedliwości, miłosierdzia, troski o bliźniego, brakuje autentycznej modlitwy. 

    Jezus próbuje wskazać poprzez swój gest prawdziwe znaczenie kultu. Nie można uciekać się do religijnych praktyk, zapominając o czynieniu miłosierdzia, o braterskiej miłości. Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie - bezowocny kult. Nie może podobać się Bogu. 


1. Czy moja religijność kształtuje moją postawę wobec świata, drugiego człowieka?

czwartek, 27 maja 2021

Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

    Oto idą dni - mówi Pan - w których zawrę z domem Izraela i z domem Judy przymierze nowe. Umieszczę moje prawa w ich myśli, w sercu ich je wypiszę; i będę dla nich Bogiem, a oni będą ludem dla Mnie (Jer 31,31.33b).

    Gdy oni jedli, wziął chleb, wygłosił modlitwę uwielbienia, połamał, rozdał im i powiedział: "Weźcie, to jest moje ciało" (Mk 14, 22).


    Jeremiasz mówi o nowym przymierzu, które Bóg zawrze ze swoim ludem. Jest ono nowe, ponieważ pierwsze zostało złamane niewiernością człowieka, który sprzeniewierzył się swojemu słowu i poszedł za obcymi bogami, odwracając się od swojego Boga. 

    Jednak Bóg jest Bogiem wiernym, zachowuje swoje słowo, które dał ludowi. Bóg jest zdeterminowany, aby nawiązać znów relację ze swoim ludem, zawrzeć z nim nowe przymierze. Ale to przymierze będzie inne. Bóg odnawiając przechodzi zawsze na wyższy poziom. W nowym przymierzu Bóg nie zadowoli się zewnętrznymi znakami, wchodzi w głębszą relację, dotyka wprost ludzkiego serca. To już nie kamienne tablice, ale serce stanie się miejscem poznania Boga dla każdego. 

    Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg realizuje swoją zapowiedź i posyła swojego Syna. Nowe Przymierze wykracza poza granice Narodu Izraela, nikogo nie pomija. Jezus wymazuje kapłaństwo i ofiary Starego Przymierza, ofiarowując Ojcu samego siebie jako Ofiarę przebłagalną za grzechy każdy grzech. Swoją Krwią przypieczętował na zawsze Nowe Przymierze z każdym człowiekiem.

    Abyśmy nigdy nie zapomnieli o tym przymierzu, które z nami zawarł, ustanowił podczas Ostatniej Wieczerzy Eucharystię. Ona przypomina o Jego darze z samego siebie, o Jego miłości. Podczas każdej Eucharystii odnawiamy tę jedyną Ofiarę Jezusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. 

    Wszyscy, jako Jego uczniowie, uczestniczymy w Jego wyjątkowym Kapłaństwie. W sposób dosłowny wówczas, kiedy dajemy swoje życie naszym braciom i siostrom, kiedy nie próbujemy go egoistycznie strzec, lecz dzielimy je z innymi. 


1. Jak często przyjmuję Eucharystię? Jaka postawa serca temu towarzyszy? Czy nie czynię tego bez zastanowienia?



środa, 26 maja 2021

Środa 8. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Filipa Neri

    Poświadcz tym, których kiedyś jako pierwszych postawiłeś, i spełnij proroctwa wypowiedziane w Twoim imieniu. Daj nagrodę tym, którzy Cię wyglądają, i niech Twoi prorocy odzyskają wiarygodność (Syr 36,14-15).

    Podeszli do Niego Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, i powiedzieli Mu: "Nauczycielu, chcielibyśmy, abyś nam spełnił to, o co Cię poprosimy" (Mk 10,35).


    Wierzący zwraca się ku Bogu, wołając: daj nagrodę tym, którzy Cię wyglądają. Na jaką nagrodę my, wierzący chrześcijanie, mamy nadzieję?

    Święty Augustyn, w ciągu całego swojego burzliwego życia, korzystał z wielu bogactw - nagród świata, by wreszcie je odrzucić, pozostając przy jednej - przy Bogu. To jest upragniona nagroda - cieszyć się Bogiem, Jego obecnością, Jego miłością, tym wszystkim, co wypływa z tej jedności z Bogiem. 

Późno Cię umiłowałem,
Piękności tak dawna, a tak nowa,
późno Cię umiłowałem.
Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie.
I niespokojne jest serce nasze,
dopóki w Tobie nie spocznie.
Powiedz duszy mojej: „Zbawieniem twoim jestem”.
Tak powiedz, abym usłyszał.
Czeka na Twój głos dusza moja, przemów do niej,
powiedz duszy mojej: „Zbawieniem twoim jestem”.
Pobiegnę za tym głosem,
pochwycę Ciebie, Panie!

    Każdy człowiek nosi w sobie pragnienie szczęścia i spełnienia, pragnienie bycia zauważonym. Nie inaczej było w przypadku Jakuba i Jana. Swoje szczęście widzą na ziemski sposób, w wywyższeniu, w zaszczytach, w tym, by być przy swoim Królu, Jezusie. Nie rozumieją, że w tym królestwie panować znaczy służyć. 

    Jezus objawia im istotę swojego Królestwa - jeżeli chcecie być pierwszymi, to bądźcie nimi w służbie, w poświęceniu, w miłości. Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Jezus pragnie nauczyć prawdziwej drogi, która prowadzi do szczęścia.

    Na filmie poświęconym patronowi dzisiejszego dnia, św. Filipowi Neri, jest taka piękna scena, kiedy główny bohater otrzymuje propozycję bycia kardynałem. Była to forma nagrodzenia go za działalność wśród biednych dzieci Rzymu, dla których stworzył  oratorium. Święty Filip odrzuca kardynalski kapelusz, śpiewając piosenkę, której uczył dzieci: preferisco paradiso - wybieram niebo... W wolności, z radością. Wobec świata, gdzie liczą się zaszczyty, godności, tytuły i przywileje, wobec szlachetnie urodzonych i książąt Kościoła preferisco paradiso...


1. Jakiej nagrody oczekuję od Boga?

wtorek, 25 maja 2021

Wtorek 8. Tygodnia Zwykłego

    Dawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojny dar według swej możności! ponieważ Pan jest tym, kto odpłaca, i siedemkroć razy więcej odda tobie. Nie staraj się przekupić Go darem, bo nie będzie przyjęty, ani nie pokładaj nadziei w ofierze niesprawiedliwej (Syr 35,9-11).

    Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu...żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz...a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi» (Mk 10,28-31).


    Najważniejszym wymiarem kultu, oddawania czci Bogu, jest miłość. Dla Boga liczy się hojność serca człowieka wierzącego, jego postawa gotowa odpowiedzieć na Miłość Boga darem swojego życia. 

    Ta miłość wymaga zdecydowanego zaangażowania, aby odwrócić się od niesprawiedliwości. Nie można składać ofiary, jeśli ręce i serce są puste, bo nie angażowaliśmy wobec zła, które nas otacza, a szczególnie tego zła, które jest naszym udziałem z powodu naszych wyborów czy zaniedbań. Najpierw porzucić zło. 

    Ważna jest też radość, z jaką oddajemy Bogu cześć. Czasem niedzielna Eucharystia przypomina spotkanie smutasów na rytualnym obrzędzie: pytania i odpowiedzi, a wszystko odbija się w nieobecnych twarzach uczestników, zerkających ze zniecierpliwieniem na zegarki, ziewających i znudzonych. Może nie wierzymy, że Bóg czeka i jest bardzo uważny na nasze nastawienie wobec Niego, na naszą postawę. 

    W kontekście wypowiedzi o bogactwie i przez trzecią zapowiedzią Męki, św. Marek próbuje nam powiedzieć, czym jest wiara i naśladowanie Jezusa. Można właściwą postawę ucznia zamknąć w dwóch wymiarach - bezwarunkowa dyspozycyjność wobec Jezusa i Ewangelii, a to wymaga pokory serca. 

    Powołanie do bycia uczniem zawsze wyrywa człowieka z jego przywiązań, zwyczajów, wygód... Wzywa do wierności, aby odnaleźć głębszy sens  życia. Pokora jest natomiast łaską i jednocześnie zobowiązaniem miłości. Pokora pozwala zobaczyć, że bez Niego nic nie możemy, że bez Niego jesteśmy mało znaczącym pyłkiem na szali dziejów, że od Niego otrzymujemy tak wiele darów, każdego dnia...


1. Czy moje serce jest hojne wobec Boga?

    

poniedziałek, 24 maja 2021

Święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła


    Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę,  pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę» (Rdz 3,14-15).

    Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja» (J 19,26-27).


    Wszystko sięga pierwszych kart Biblii - Słowa, w którym zawarte zostało to pierwsze wołanie miłości Boga do człowieka, który zdradził miłość, zaryzykował własne szczęście i wierność, aby być trochę bardziej i więcej, który nie potrafił docenić swojego uprzywilejowania w rajskim ogrodzie. 

    Ta pokusa więcej, bardziej, jak Bóg jest silna i nieustępliwa. Grzech staje się towarzyszem człowieka. Ten pierwszy grzech rodzi strach, kłamstwo, brak solidarności pośród tych, którzy mieli być dla siebie pomocą, poczucie winy i wstyd. 

    Ale i wtedy pojawia się Boże Miłosierdzie. Bóg nie gniewa się na człowieka, nie złorzeczy. Bóg cierpi wobec tego bólu, który człowiek dopiero poniesie, bo złamał plan Miłości. Już w tym momencie pierwszego upadku Bóg ukazuje człowiekowi plan, który przekracza pierwotny zamysł: człowiek który zachlapał w sobie grzechem  Boże podobieństwo, zostanie zaproszony, by stać się dzieckiem w Bożym Synu - w Jezusie Chrystusie. 

    I w tym  momencie zapowiada rolę Kobiety - Matki wszystkich żyjących, Matki Kościoła. Maryja gromadzi Boże błogosławieństwo dla ludzkości, zachowuje je aż do końca czasów. 

    Godny podziwu jest ten realizm Słowa Bożego, jego trwałość ponad czasem. Słowo rozświetla doświadczenie każdego człowieka: grzech - łaska - zbawienie. Słowo pozwala zobaczyć wstawiennictwo Maryi, która została wybrana i zachowana bez grzechu.

    Odnajduję w tym samego siebie, w moim grzechu i doświadczeniu łaski oraz we wdzięczności za macierzyństwo Maryi nad Kościołem, nade mną. Są takie rzeczywistości, które uznajemy za oczywiste, jak oddychanie powietrzem. Takim jest też posiadanie Matki.

    Matka i Syn. Jezus kończy swoją ziemską misję i w ręce Matki i umiłowanego apostoła składa składa los Kościoła. 


1. Czy jest moim doświadczeniem czułość  Maryi?

    

niedziela, 23 maja 2021

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

    Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali (Dz 2,1-2).

    Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22-23).

    Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku (J 15,26-27).


    Wieczernik wypełniony oczekiwaniem i lękiem. Drzwi wciąż są zamknięte. Zmartwychwstały przed swoim odejściem jest obecny pośród swojej wspólnoty, aby obdarzać pokojem i nadzieją. Siła, której Duch Święty udziela, uzdalniając do dawania świadectwa Zmartwychwstałemu, objawia się w naszym ludzkim doświadczeniu lęku. 

    Jezus Zmartwychwstały nakazuje oczekiwać. Jeszcze nie nakazuje działania. Tym, co uczniów czyni świadkami, jest działanie Ducha Świętego w ich i naszym kruchym człowieczeństwie. To Duch Święty posyła nas, abyśmy głosili Chrystusa Zmartwychwstałego, dzieląc się wiarą i życiem z ludźmi. 

To Duch Święty pomaga nam wychodzić z naszego zamknięcia, z naszego zastygłego chrześcijaństwa, które stara się pozostać zawsze takie samo, nawet jeśli wszystko wokół się zmienia… bez podejmowania ryzyka poszukiwania nowych dróg i odpowiedzi. Ktoś powiedział: są niebezpieczne nowości, ale są także jeszcze bardziej niebezpieczne antyki… Zdumiewa czasem ta determinacja, by zachować wczorajsze rzeczy, bo są wczorajsze, sprawdzone i odrzucać wszystko, co nowe, co związane jest z poszukiwaniem i zmianą. 

     Jest mało prawdopodobne, by wiara w Boga mgła być zachowana pośród zgiełku  i frywolności współczesnego życia, bez braterskiej wspólnoty, z którą można ją dzielić, w której można w wierze dojrzewać i z którą można o wierze świadczyć.

 

1. Czy moja wiara nie jest wiarą skostniałą i schematyczną?

sobota, 22 maja 2021

Sobota 7. Tygodnia Wielkanocy

    Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie zupełnie swobodnie, bez przeszkód (Dz 28,30-31).

    Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe (J 21,24).


    Kończy się czas Wielkanocy i dobiega końca lektura Dziejów Apostolskich  i Ewangelii wg. św. Jana. 

    Możemy oglądać spełnianie się zapowiedzi Jezusa, że Dobra Nowina będzie głoszona aż po świata. 

    Paweł przebywa w Rzymie. Spotyka tych, którzy są uczniami, ale również tych, którzy przychodzą się dowiedzieć. Jego dom otwarty jest dla każdego: dla Żydów i pogan. Przez dwa lata domowego aresztu Paweł wciąż mówi o Jezusie. 

    Z tego miejsca, z niewoli, wychodzą listy pocieszenia - do Kolosan, Efezjan, Filemona i Filipian. W każdych z nich Paweł wyraża nadzieję na swoje uwolnienie. 

    Paweł swoją osobą ukazuje zbawcze działanie Jezusa, jedynego Zbawiciela ludzi. Ukazuje również, jak wiele trzeba wycierpieć, aby głosić to orędzie zbawienia światu, który jest mu wrogi. Ale Bożego Słowa nie da się zatrzymać - dociera aż po krańce ziemi.

    A święty Jan kończy swoją relację o Jezusie osobistym świadectwem - jego świadectwo jest prawdziwe, bo osobiście przeżył to, o czym pisze. Co więcej, cieszył się szczególną bliskością, jego głowa spoczywała na piersi Jezusa, wsłuchiwał się nie tylko w słowa Mistrza, widział nie tylko Jego dzieła. Jan słyszał serce Jezusa. Był tak blisko, jak nikt inny. Mógł usłyszeć to, co tylko serce sercu może powiedzieć, czego nie wyrażą słowa. Może dlatego jego relacja zawiera głębię, która wciąż ukrywa tajemnicę - nie da się przeniknąć umysłem, a serce wciąż potrafi się zachwycać. 

1. Czy staram się słuchać Jezusowego serca?

piątek, 21 maja 2021

Piątek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Oskarżyciele nie wnieśli przeciwko niemu żadnej skargi o przestępstwa, które podejrzewałem. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje. Nie znając się na tych rzeczach, zapytałem, czy nie zechciałby udać się do Jerozolimy i tam odpowiadać przed sądem w tych sprawach. Ponieważ Paweł zażądał, aby go zatrzymać do wyroku Cezara, kazałem go strzec, dopóki go nie odeślę do Najdostojniejszego» (Dz 25,18-21).


    Paweł zaczyna wchodzić na własną Kalwarię. Jest w więzieniu w Cezarei, oskarżany przez Żydów, którzy już go potępili. Aby uniknąć wydania w ręce tych samych ludzi, którzy Jezusa przybili do krzyża, posłuszny Duchowi Świętemu, który wskazuje mu Rzym, jako miejsce misji, jako rzymski obywatel, odwołuje się do sądu cesarza. To odwołanie otwiera przed nim drzwi do długiej, pełnej incydentów podróży do Rzymu, gdzie odda swoje życie. 

    Wydłużający się czas podróży daje Pawłowi możliwość wspierania wspólnot, które założył. Czyni to za pomocą listów. Misja głoszenia Chrystusa, uobecniania Dobrej Nowiny wszystkim narodom, nie zostaje przerwana mimo trudności, które Paweł przeżywa. 

    Odwołał się do Cezara. Być może dzisiaj Paweł mówi nam, że obrona przez niebezpieczeństwami, odwołanie się do władzy, może być uprawnionym użyciem naszej wolności. Ale tylko wówczas jest uprawnione, kiedy nie zdradzamy wiary w Chrystusa. 

    Wiele naszych decyzji podyktowanych jest obawami, troską o ludzka opinię, czasem pragnieniem utrzymania swojej pozycji. Paweł potrafi to wszystko przezwyciężyć: Chrystus żyje - i jeśli tak prowadzi go Duch Święty - będzie o tym świadczył nawet wobec Cezara, nawet wobec zagrożenia śmiercią w Rzymie, w kajdanach i więzieniu. 


1. Co przeszkadza mi żyć w wolności i wierności wobec Ewangelii?

czwartek, 20 maja 2021

Czwartek 7. Tygodnia Wielkanocy

    

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17,20-21). 


    Jezus ukazuje uczniom horyzont, którego nie znali. Jako Żydzi byli przekonani, że dar przymierza, odkupienie, łaska jest dla Narodu Wybranego. Jezus rozszerza ich perspektywę - tą perspektywą jest świat, Jezus prosi o dar wiary i miłości dla wszystkich wierzących: aby wszyscy stanowili jedno... 

    Jedność, o którą prosi Jezus dla swoich uczniów i dla wszystkich, którzy uwierzą, nie oznacza jednak ujednolicenia, braku indywidualności. Jedność i braterstwo chrześcijan nie mogą być postrzegane jako zagrożenie, ale jako możliwość wzajemnego ubogacania się. 

    O tym, że nie jest to zadanie łatwe, można się przekonać, śledząc uważnie Dzieje Apostolskie. Wraz z otwarciem na pogan rodzą się w łonie wspólnoty napięcia. To ciągłe wyzwanie, przed jakim stajemy. Naturalnym instynktem jest to, że staramy się wiązać z tymi, którzy przynależą do naszej kultury, mówią tym samym językiem. Inny, obcy często jawi się nam jako zagrożenie, a w najgorszym przypadku jako wróg. To rodzi podziały na świecie, rodzi konflikty, często krwawe. 

    Słowa Jezusa są jasne, nie wymagają interpretacji i objaśnień jak przypowieści. Wiarygodność chrześcijaństwa potwierdza zdolność do życia w braterskiej wspólnocie z tymi, którzy są różni od nas. A to zaczyna się od zaakceptowania drugiego takim, jakim jest. to pierwszy krok do jedności. 

    Kiedy nie szukamy wyróżniania się, narzucania swojej woli, rywalizacji, ale raczej pomocy, zrozumienia, wsparcia, kładziemy fundamenty pod wiarygodność chrześcijaństwa. 

    Braterstwo chrześcijańskie znajduje swój fundament i wzorzec  nie w ludzkich układach i porozumieniach, ale w głębokiej komunii, która objawia się w Trójcy. To nie jest coś, co się narzuca. To dar, który można przyjąć i pielęgnować. To dar Ducha Świętego, na którego czekamy.

Boże nasz, Trójco miłości,
z potężnej komunii Twego boskiego życia wewnętrznego
rozlej pośród nas rzekę braterskiej miłości.
Daj nam tę miłość, która się odzwierciedlała w gestach Jezusa,
w jego nazareńskiej rodzinie i w pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej.

Daj nam, chrześcijanom, żyć Ewangelią 
i rozpoznawać Chrystusa w każdym człowieku, 
by zobaczyć Go ukrzyżowanego w udrękach opuszczonych
i zapomnianych tego świata
i zmartwychwstałego w każdym bracie, który powstaje.

Przybądź, Duchu Święty, ukaż nam swoje piękno
odzwierciedlone we wszystkich ludach ziemi,
by odkryć, że każdy jest ważny,
że wszyscy są potrzebni, że są różnymi obliczami
tej samej ludzkości umiłowanej przez Boga. Amen.

                                        (Encyklika "Fratelli tutti " papieża
                                         Franciszka, 2020 r.)

środa, 19 maja 2021

Środa 7. Tygodnia Wielkanocy

    A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski. Ono jest zdolne budować i dać udział wśród wszystkich uświęconych. Po tych słowach uklęknął z nimi wszystkimi i modlił się. Wtedy wielki płacz wszystkich się podniósł. Najbardziej cierpieli z powodu tego zdania, w którym powiedział, że już go więcej nie zobaczą (Dz 20,32.36-37a.38).


    Emocje, łzy, obawy, poczucie straty. Ta scena aż kipi bólem rozstania. Paweł w tym trudnym dla siebie momencie daje im wskazania, które pozwolą im wzrastać, ostrzega przed zagrożeniami, których należy unikać i zachęca do zaufania Chrystusowi. Wypowiada wreszcie słowa pełne nadziei: Polecam was Bogu i słowu Jego łaski. Ono jest zdolne budować... 

      I tak jest, Słowo nas buduje, czyni nas nowymi ludźmi pośród świata. Nie uodporni nas na niebezpieczeństwa, ale uczyni nas ludźmi silnymi, by niebezpieczeństwom stawić czoła. 

    Słowo buduje, kiedy się nim karmimy, kiedy się na nie otwieramy. W nim znajdujemy pokrzepienie, którego potrzebujemy w codziennym życiu. Poprzez Słowo oddajemy cześć Bogu i zaspokajamy pragnienie naszej duszy. 

    We wszystkim pokazałem wam, że tak pracując, trzeba wspierać słabych. To ostatnia rada św. Pawła, o której nie można zapomnieć. Słowo nie jest oderwane od życia i miłości. Kształtuje wrażliwość serca, rozświetla i pozwala widzieć tych, którzy potrzebują pomocy. 


1. Czy moja praca służy dobru?

wtorek, 18 maja 2021

Wtorek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich (Dz 20,18-19).


    To już siódmy tydzień, jak czytamy tekst Dziejów Apostolskich, spotkaliśmy Szawła, który pod Damaszkiem stał się Pawłem i mogliśmy mu towarzyszyć podczas apostolskich podróży, codziennych zmagań z przeciwnościami, mogliśmy słuchać jego świadectwa i przyglądać się jego pracy.  I dziś możemy mu odpowiedzieć - wiemy, jesteś autentyczny w tym co mówisz i robisz. 

    Ten tekst pożegnania się Pawła ukazuje trzy elementy misyjnej działalności, które warto podkreślić:

* pokora w służbie Panu. To cnota nieznana światu pogańskiemu, w naszym świecie w dużej części zapomniana i taka nieżyciowa. Ale jest to cecha autentycznego naśladowcy Jezusa, który przyszedł, aby służyć, a nie być obsługiwanym;

* śmiałość w głoszeniu Ewangelii, mimo trudności, zasadzek, przeciwności, które przychodziły ze strony ludzi. Paweł nie poddaje się w swojej misji, nie zniechęca. Głoszenie Ewangelii staje się dla niego sensem życia;

* wielkoduszność, która prowadzi Pawła do całkowitego ogołocenia siebie, oddania wszystkiego. Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej. Nic inne nie jest ważne. 

    Paweł porzuca swoistą strefę komfortu, gdzie jest znany, lubiany, gdzie cieszy się szacunkiem uczniów. Udaje się do Jerozolimy, stoi przed jego oczami mroczna przyszłość, naznaczona uciskiem, więzieniem, walką. Przynaglany przez Ducha jest przekonany, że ten Duch będzie z nim do końca.

    Być może papież Franciszek widział św. Pawła, kiedy pisał w Evangelii Gaudium, jakim powinien być ten, który chce być świadkiem Dobrej Nowiny. Kiedy trwamy w oczekiwaniu na dar Ducha Świętego, niech te słowa będą zaproszeniem do otworzenia się na ten Boży dar, bez którego ludzkie działania, mogą pozostać bezowocne: 

    Ci, którzy głoszą Ewangelię, powinni bez lęków otworzyć się na działanie Ducha Świętego. W dniu Pięćdziesiątnicy Duch sprawił, że Apostołowie wyszli ze swych ograniczeń i zostali przemienieni w głosicieli wielkich dzieł Bożych, których każdy zaczyna rozumieć w swoim własnym języku. Ponadto Duch Święty obdarza siłą do głoszenia nowości Ewangelii śmiało, na głos, w każdym czasie i miejscu, także pod prąd. Wzywajmy Go dzisiaj, umocnieni na modlitwie, bez której każde działanie narażone jest na ryzyko, że pozostanie puste, i bez której orędzie w końcu zostaje pozbawione duszy. Jezus pragnie ewangelizatorów głoszących Dobrą Nowinę nie tylko słowem, ale przede wszystkim życiem przemienionym obecnością Bożą (Evangelii Gaudium 259).


1. Czy i jakim jestem świadkiem Ewangelii?

poniedziałek, 17 maja 2021

Poniedziałek 7. Tygodnia Wielkanocy

    Rzekli uczniowie Jego: «Patrz! Teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś». Odpowiedział im Jezus: «Teraz wierzycie? (J 16,29-31).


    Słyszę delikatną ironię w słowach Jezusa teraz wierzycie? Wobec deklaracji uczniów, że wszystko już dla nich jest zrozumiałe, że już wiedzą, Jezus chce dać im do zrozumienia, że to jeszcze nie ten moment. Godzina pełnego zrozumienia jest bliska, ale jeszcze nie nadeszła. 

    Uczniowie z iluzoryczna wiarą źle zinterpretowali słowa Jezusa. I On z cierpliwością nauczyciela, który kocha swoich uczniów, odpowiada im: teraz wierzycie? 

    Autentyczna wiara dopiero przyjdzie. Ona zawsze odnosi się do Jezusa na krzyżu, a Jego poddanie się, pozorna klęska, jest siłą zbawczą dla każdego człowieka, dla całej ludzkości.

     Uczniowie wierzą, że idą za wyjątkowym Mistrzem, pełnym wiedzy, ale Jezus jest Mistrzem z krzyża, przez swoje ogołocenie i poddanie. Kiedy będą musieli zmierzyć się z tą rzeczywistością, porzucą Jezusa, zostawią Go samego. 

    Nie wystarczy uznać, że Ojciec jest z Nim, że Jezus pochodzi od Ojca. Trzeba również przyjąć, że Jezus poddaje się woli Ojca całkowicie, poprzez oddanie siebie na krzyżu. Dopiero potem jest zmartwychwstanie.

    Jezus ich uspokaja. Zwycięstwo należy do Niego, chociaż świat będzie ogłaszał Jego klęskę i śmierć. Kto pozostaje z Nim zjednoczony, zachowa pokój. Tylko Jezus może nam dać ten pokój, który czyni nas zdolnymi  do stawienia czoła przeciwnościom, pokój, który podtrzymuje nas na duchu i z radością pozwala przeżywać każdy dzień naszego życia. 

    I nas może zapytać, jak wówczas uczniów: teraz wierzycie?  A jeśli tak, to czy ten Jezus, w którego wierzycie, nosi znaki męki? 

1. Idę za wyjątkowym Mistrzem, czy jednak ze spokojem przyjmuje trudności życia?

niedziela, 16 maja 2021

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

    A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. (Dz 1,4.9).

    A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój (Ef 4,1-3).

    Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga (Mk 16,19).


     Wniebowstąpienie Pańskie jest w niektórych Ewangeliach umiejscowione jest na górze. Św. Mateusz mówi nam, że góra ta znajduje się w Galilei, a św. Łukasz wskazuje na Górę Oliwną, ponieważ wszystko rozgrywa się w pobliżu Betanii, a zatem w Judei. Liturgia dzisiejszej niedzieli umieszcza jednak to wydarzenie w kontekście wspólnego posiłku, Marek mówi o tym w wersecie poprzedzającym dzisiejszą Ewangelię, a Łukasz w 4 wersecie Dziejów Apostolskich. 

     O ile wyobrażenie sobie tego wydarzenia po wyjściu na górę wydaje się logiczne, to kontekst posiłku i stołu może wydawać się nieco zadziwiający.

     Wniebowstąpienie jest czwartym znaczącym wydarzeniem, które ma miejsce podczas wspólnego posiłku. W ten sposób kończy się fizyczna obecność Jezusa na ziemi. I Jezus szuka tu dobra nie tylko bezpośrednich świadków, ale dobra nas wszystkich: dobre jest dla was moje odejście, bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was

    Wniebowstąpienie jest koniecznym ogniwem łączącym rzeczywistość ziemską i rzeczywistość niebieską, rzeczywistość fizyczną i duchową. Teraz Jezus nie jest obok nas, jak był z uczniami w czasie ziemskiego życia. Jezus jest w nas, w tym  co w każdej osobie jest najbardziej prawdziwe, piękne i dobre. A to czyni nas świątynią Boga.

    Nie jest to jakieś subiektywne i indywidualne doświadczenie, ale coś, co – jak ucztę – dzielimy z innymi ludźmi. 

Świętować Wniebowstąpienie to znaczy być świadkiem Jezusa. Nie możemy wciąż wpatrywać się w niebo. Czeka na nas ziemia, a na niej ludzie, z którymi żyjemy, o których ocieramy się w codziennym życiu. Wobec nich musimy być świadkami Jezusa, świadkami Jego zmartwychwstania, świadkami Jego sposobu bycia. 

1. Czy doświadczam obecności Jezusa w swoim życiu?

2. Czy moje życie jest potwierdzeniem tej obecności?


sobota, 15 maja 2021

Sobota 6 Tygodnia Wielkanocy

Pewien Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowiek wymowny, przybył do Efezu, a był bardzo biegły  w zakresie Pism. Przyjął on już pewne pouczenia o drodze Pańskiej i teraz z zapałem ducha przemawiał i dokładnie wykładał o tym, co dotyczy Jezusa, choć chrzest znał tylko Janowy (Dz 18,24-15).

O tak, zapewniam was: o cokolwiek poprosicie Ojca w imię moje, da wam. Proście, a otrzymacie, aby wasza radość była pełna (J 16, 23b.24b).


To pierwsze pojawienie się Apollosa we wspólnocie wierzących, która zaczyna obejmować świat rzymskiego imperium. Z tego krótkiego przedstawienia możemy się wiele o nim dowiedzieć:
- Żyd, ale zhellenizowany, o czym świadczy imię, 
- wykształcony w zakresie Starego Testamentu, ale także w retoryce. Mówi w sposób przekonujący i z łatwością, a zatem przyciągający orator, 
- uczciwy i sumienny, 
- przyjął chrzest nawrócenia, chrzest Janowy, 
- nie wiedział zbyt wiele o Jezusie, ale to, co wiedział, zafascynowało go i dlatego próbuje zafascynować innych, mówi o Jezusie to, co już wie. 

Kiedy wczytywałem się w ten fragment, zobaczyłem wielką różnicę w podejściu do ewangelizacji pierwotnego Kościoła i naszym podejściem. Niezliczone wymagania lub oczekiwania: konieczność studiów, tytułów, dyplomów, aby móc głosić. To nie zawsze przekłada się na zafascynowanie Jezusem. Doświadczenie życia, doświadczenie, że Bóg mnie kocha, o czym mówi Jezus - to pozwala zapalać w innych światło wiary: albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga

    Tekst Ewangelii przypomina nam, że mamy możliwość proszenia Boga o różne rzeczy. Rodzi się jednak pewne ryzyko: można uznać, że wiemy, czego nam potrzeba w życiu i zapomnieć o otwarciu na Boże plany. W innym miejscu Ewangelia przypomni nam, że nie wiemy, o co prosimy, ale my lubimy wierzyć, a nawet jesteśmy przekonani do słuszności naszych próśb. 

Od Ojca otrzymujemy wszystko, co jest nam potrzebne, aby stawić czoła życiu, chociaż pewnie wciąż uważamy, że to za mało. Jest pewnie wiele rzeczy, które są dla nas ważne, jest wiele delikatnych spraw i problemów, przez które przechodzimy w ciągu życia, ale nie ma nic ważniejszego, nic większego, niż Jezus, którego daje nam Ojciec, Jezus zmartwychwstały, zawsze obecny, który pozwala nam stawić czoła temu, co się dzieje, nawet pośród naszych słabości. 

1. Czy nie wzbraniam się przed świadczeniem o Jezusie, bo za mało wiem?

piątek, 14 maja 2021

Piątek 6. Tygodnia Wielkanocy - Święto św. Macieja Apostoła


    I tak się pomodlili: «Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą». I dali im losy, a los padł na Macieja (Dz 1,24-26).

    Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje (J 15,16).


    Zajął miejsce po Judaszu. Nic więcej o nim nie dowiemy się z Dziejów Apostolskich. Święty Euzebiusz i święty Hieronim mówią, że Maciej był jednym z 72 uczniów, których Jezus wysłał na misję, po dwóch, do miast, do których sam zamierzał dotrzeć. Starożytność mówi o jego ukamieniowaniu a następnie ścięciu głowy toporem, dlatego w ikonografii przedstawiany jest z toporem w ręku. W dużej mierze pozostał jednak niezauważony. Nawet w kanonie rzymskim, gdzie wymienieni są wszyscy apostołowie, nie pojawia się wśród nich. ale dopiero razem z Janem Chrzcicielem, Barnabą i Szczepanem. 

    Uzupełnił grono Dwunastu - symboliczna liczba, odniesiona do dwunastu pokoleń Izraela. Wybrany przez los, co może wydawać się niezrozumiałe. Wtedy było to praktykowanym zwyczajem. Co tydzień w świątyni jerozolimskiej rzucano losy rozdzielając pomiędzy kapłanów funkcje i zadania. Ostatnim przypadkiem odnotowanym w Biblii, kiedy Boży wybór zostaje dokonany losem, to wybór Macieja - los padł na Macieja

    Ostatecznie to Bóg jest Panem historii, który kieruje drogami Kościoła. Ani zdrada Judasza, ani nasze osobiste zdrady i grzechy nie sprawią, że Boży plan zostanie zmarnowany. Ewangelia będzie głoszona. 

    Ewangelia zapewnia nas, że Bóg wybrał każdego z nas. Uczynił z nas swoich przyjaciół. Możemy cieszyć się Jego bliskością, zaufaniem, Jego miłością. Jesteśmy wybrani i zaproszeni, by przynosić owoc.


1. Czym jest dla mnie bycie przyjacielem Jezusa?


czwartek, 13 maja 2021

Czwartek 6. Tygodnia Wielkanocy

    
Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: «Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan» (Dz 18,5b-6).

Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Co to znaczy, co nam mówi: "Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie"; oraz: "Idę do Ojca?"» Powiedzieli więc: «Co znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi» (J 16,17-18).


    Od momentu, kiedy Jezus ukazał się Pawłowi pod Damaszkiem i skradł jego serce, kiedy objął to serce w swoje posiadanie, Paweł nie zajmuje się niczym, jak tylko głoszeniem Jezusa. Nie ma dla niego ważniejszej sprawy. 

    Widzimy go w Koryncie, gdzie głosi Jezusa. Zaczyna od synagogi, ale kiedy spotyka się z bluźnierstwem i odrzuceniem, zaczyna głosić wśród pogan. Przeżywa to odrzucenie, ale nie przestaje opowiadać o wielkim skarbie, który nosi w sercu. 

    Pod pewnymi względami dzisiejsza sytuacja Kościoła bardzo przypomina tę czasów Pawła. Spotykamy ludzi, którzy Jezusa odrzucają, obrzucają bluźnierstwami, a nawet ni chcą o Nim słyszeć. A jednak nie możemy milczeć. Skarb, który został złożony w nasze serce przynagla nas, aby o Nim mówić, bo pragniemy dobra, pragniemy zbawienia każdego człowieka, ponieważ Jezus jest najlepszą nowiną, jaką innym możemy ofiarować.

    Pod wieloma względami jesteśmy jednak w lepszej sytuacji od pierwszych uczniów. Oni nie rozumieli słów wypowiadanych w Wieczerniku, a my, znając wydarzenia Wielkiego Piątku i Wielkanocnego Poranka, te słowa rozumiemy. 

    Od czasu, kiedy Chrystus wyszedł nam na spotkanie, obdarzył łaską wiary i zaprosił do pójścia za Nim, nigdy nie przestał nam towarzyszyć. Możemy cieszyć się Jego obecnością 24 godziny na dobę. Nie pozostawię was sierotami..., oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni...

    Musimy nauczyć się przeżywać naszą rzeczywistość, wszystko, co jest naszym udziałem, w zjednoczeniu i przyjaźni z Jezusem. Nie zagubić tego skarbu, który został złożony w naszym sercu, nie zamienić na błyskotki, które oferuje świat. 

1. Czy Jezus jest dla mnie najcenniejszym Skarbem?

    

środa, 12 maja 2021

Środa 6. Tygodnia Wielkanocy

    Paweł zatem, postawiony na środku Wzgórza Aresa, tak przemówił: "O, Ateńczycy, na każdym kroku tu widzę, jak bardzo jesteście religijni. Gdy bowiem chodziłem, oglądając to, co służy waszej religii, napotkałem też ołtarz, na którym było napisane: Bogu niepoznawalnemu (Dz 17,22-23). 

    Kiedy przyjdzie On, Duch prawdy, On was wprowadzi w całą prawdę. On mnie otoczy chwałą, bo ode Mnie weźmie i wam objawi (J 16,13a.14).


    Tak zaczęło się niezwykłe kazanie Pawła na Areopagu, gdzie zbierali się ateńscy intelektualiści - filozofowie i elita życia polityczno-społecznego. 

    Wcześniej przemawiał na agorze, ale to właśnie filozofowie postawili go na wzgórzu Aresa, aby tam przemówił, do nich, do elity. 

    Paweł ukrywa swój gniew, który w nim wzbierał, kiedy widział wiele posągów bóstw, potrafi wyrazić uznanie dla niezrozumiałej dla siebie religijności Greków, która doprowadziła do "zalania" miasta figurami bożków. Odwołuje się do ołtarza poświęconego nieznanemu, niepoznawalnemu bogu. Dla Pawła ten nieznany Bóg jest jego Bogiem, Bogiem chrześcijan. I wobec ateńskiego politeizmu Paweł daje świadectwo jedynemu Bogu, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy

    Jest to Bóg, który sądzi z miłosierdziem, ale też który domaga się nawrócenia. I aby człowiek mógł się nawrócić, Bóg dał swojego Syna - Człowieka, wyjątkowego Człowieka, dla którego pieczęcią uwierzytelniającą jest zmartwychwstanie. I kiedy Paweł mówi o niezwykłości Chrystusa, który Bożą mocą zmartwychwstał, co świadczy o Jego niezwykłości i wyjątkowości , Paweł zostaje wyśmiany i odrzucony. 

    Grupa intelektualistów, do których przemawiał, składała się głównie z epikurejczyków, których nie interesowało zmartwychwstanie, ich troską było to, by szczęśliwie żyć na tym świecie oraz stoików, którzy owszem, skłaniali się ku nieśmiertelności duszy, ale odrzucali ciało, które było jej więzieniem, a zmartwychwstanie odnosiło się do ciała. 

    Paweł wskazuje, że fundamentem wiary jest prawda o zmartwychwstaniu Jezusa. To kwestia wiary, a nie racjonalnej dedukcji. Gdybyśmy się ograniczyli tylko do tego, do czego może dotrzeć rozum, wyśmialibyśmy każdego, kto mówi o zmartwychwstaniu. 

    Nie brak i dzisiaj areopagów, na których spotkać się można z lekceważeniem, szyderstwem, kpiną czy odrzuceniem. Tak bardzo człowiek zaufał sile swojego rozumu, że nie ma już miejsca dla Boga niepoznawalnego, którego rozum objąć i zrozumieć nie może. 

    Tylko dzięki Duchowi możliwe staje się poznanie prawdy, poznanie Jezusa i Ojca. Pełnią prawdy jest sam Jezus. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. Trzeba jednak otworzyć się na Ducha Jezusa, Ducha Ewangelii, którym jest Duch Święty. Nikt też nie jest zdolny powiedzieć: "Jezus Panem", chyba że dzięki Duchowi Świętemu.

    Ludzki rozum, chociaż osiągnął wiele, wobec najistotniejszych dla życia pytań, pozostaje bezradny i nie potrafi znaleźć odpowiedzi. Nie potrafi też ogarnąć tajemnicy Boga. 

1. Czy proszę Ducha Świętego o dar poznawania Boga?


wtorek, 11 maja 2021

Wtorek 6. Tygodnia Wielkanocy

    O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany (Dz 16,25-26).

Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was (J 16,7). 


    Często spotykam się z takim przekonaniem, że chrześcijaństwo czasów apostolskich, początki Kościoła, to był taki piękny i łatwy czas - cuda, liczne nawrócenia, niezwykłe znaki, namacalna obecność Ducha Świętego. Ale kiedy wczytujemy się w Dzieje Apostolskie czy listy św. Pawła, bardzo łatwo zobaczyć, że to błędne myślenie. To nie był łatwy czas. Ci, którzy nieśli Ewangelię, napotykali na swojej drodze społeczności, , które już posiadały swoje ugruntowane zwyczaje, obrzędy, a Ewangelia rodziła opór skierowany przeciwko jej zwiastunom.

    W Filippi apostołów spotyka więzienie. Bez względu jednak na to, jak bardzo mieszkańcy miasta starali się zablokować Zmartwychwstałego, On i tak idzie swoją drogą, zamknięte drzwi potrafi uczynić otwartymi do nawrócenia i chrztu.

    Bez względu na to, jak bardzo człowiek chce wyrzucić Boga ze środowiska w którym żyje, jak bardzo chce triumfować nad Bogiem i Go zwalczać, On będzie obecny. Duch wieje tam, gdzie chce i nie sposobu, aby zatrzymać ten wiatr.

    Wydaje się, że świat wokół nas jest gotów usunąć Boga z ludzkiego środowiska, zdejmuje krzyże i wyrzuca na śmietnik dziejów lub zamyka w magazynach, gdzie mają poczekać na ostateczne usunięcie, kiedy już nikt  nie będzie się oburzał. 

    Tymczasem ci z nas, którzy twierdzą, że są uczniami, wierzącymi, katolikami, milczą, czasem są przerażeni, ze smutkiem wspominają czasy minione, kiedy takie rzeczy były nie do pomyślenia. Zapominamy, że Bóg pomaga, bez względu na to, jak bardzo niesprzyjające są warunki. Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. W zamkniętym lochu, w dybach, po doświadczeniu upokorzenia i biczowania rózgami. 

    Bóg będzie żył, bez względu na to jak bardzo człowiek będzie chciał Go zabić. I Kościół, wyszydzony, pogardzany, uczyniony przedmiotem drwin, również będzie żył, bez względu na to jak wielu będzie chciało go zniszczyć. Zawsze znajdzie się jakiś strażnik, który przygotuje kolację apostołom Dobrej Nowiny, zawsze jakieś trzęsienie ziemi otworzy drzwi więzienia

    Ostatnie wspólne chwile w Wieczerniku, gęstniejąca atmosfera, brak zrozumienia tego, co On mówi. Jakby nie docierały do apostołów Jego słowa. Nawet nie pytają, to On sam stawia pytania, które gdzieś niepokoją ich serca. Może się zdarzyć, że wiemy, co On mówi, rozumiemy doskonale, ale nie chcemy uwierzyć Mu na słowo. 

    Chcieli zatrzymać Jezusa, nie chcieli, aby odszedł. U Jego boku czuli się bezpieczni. Ale za kilka godzin, kiedy będzie pojmany, upokorzony i ukrzyżowany, uciekną ze strachu i schronią się za zamkniętymi drzwiami. 

    My też wolimy prywatnego Jezusa, takiego tylko dla nas, przy którym możemy czuć się bezpieczni. Tak łatwo ulec pokusie, by zamknąć się w Wieczerniku, pozostać z Nim tutaj, w kościele, w liturgii, w modlitwie, i zatrzymać też tutaj Jezusa. Wolimy prywatnego, osobistego Jezusa od tego, którego On nam ogłasza. Pożyteczne jest dla was moje odejście...

    On pragnie być dla wszystkich, a nie dla wąskiego grona zamkniętego w Wieczerniku. A to może się dokonać tylko wówczas, kiedy odejdzie, przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystus staje się Zbawicielem każdego człowieka, całego świata, a nie tylko wąskiej grupki zamkniętej w jakimś wieczerniku. Jezus odchodzi, aby mógł przyjść Duch Święty i rozjaśnić wszystkie ciemne chmury, które nas ogarniają, zasmucają i uniemożliwiają nam życie w pełni.

    Żyjemy w czasie Ducha Świętego, którego On nam posłał, który unosi się nad nami, czekając, aż usłyszymy ten delikatny powiew Jego obecności, pokochamy i przyjmiemy do naszego serca. Osobiście doświadczyłem Jego działania w czasie Seminarium Odnowy Wiary - doświadczyłem Ducha, który umacnia, napełnia odwagą, który prowadzi i wyzwala. 

1. Czy nie żyję złudzeniami "lepszych czasów chrześcijaństwa"?

2. Czy pozwalam działać w sobie Duchowi Świętemu?