zachód słońca

zachód słońca

środa, 30 czerwca 2021

Środa 13. Tygodnia Zwykłego

Bójcie się Pana, święci Jego,
gdyż bogobojni nie doświadczają biedy.
Możni zubożeli i zaznali głodu;
a szukającym Pana żadnego dobra nie zabraknie.
                                                       (Ps 34,10-11)


    Psalm zaprasza do zaufania Bogu. Zaproszenie dla pokornych, aby Go słuchali i radowali się. 

    Wytrwała ufność w Bogu, w Bogu zbawienia, który nigdy nie zawodzi, rodzi owoce większe, niż te, o które człowiek prosi. Tym, którzy Boga szukają, Bóg hojnie udziela swoich darów, troszczy się o nich. 

    Świat wydaje się daleki od Boga, wydaje się nie potrzebować Boga. Pogrąża się w niepokoju, w chaosie, w udręce i niepewności. Człowiek często czuje się przytłoczony. Zaufanie do Boga, a także do człowieka wydaje się nieobecne. Pokój został już dawno wypędzony przez egoizm, różne interesy i interesiki oraz wojny. 

    I nad tym światem mamy wznieść słowo nadziei - swoim życiem zakorzenionym w Bogu, w Bogu, który dotrzymuje obietnic, w Bogu, który nie zawodzi, w Bogu, który JEST.


1. Kiedy poddaję się zwątpieniu i zniechęceniu?

wtorek, 29 czerwca 2021

Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła

    Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały (2Tm 4,17).

    Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie» (Mt 16,18-19).


    Zawsze ze wzruszeniem czytam ten fragment Ewangelii, wsłuchuje się w słowa wyznania Piotra i odpowiedź Mistrza. 

    W liturgii dzisiejszej uroczystości uderza to, że w jednym dniu Kościół oddaje cześć tym dwóm apostołom, którzy tak bardzo się różnili od siebie. 

    Jest wystarczająco dużo relacji w Nowym Testamencie, które ukazują, że w tak różny sposób rozumieli oni  przeżywali naśladowanie Jezusa. Dwa różne style życia. Prosty rybak z Galilei i wykształcony faryzeusz z Tarsu. 

    A jednak wspominamy ich razem. To być może zaproszenie, by zobaczyć różnorodność i bogactwo Kościoła, różnorodność stylów i powołań. Nie należy wszystkim narzucać jednego garnituru naśladowania. Każdy może wnosić bogactwo swojej indywidualności w budowanie Kościoła. 

    Piotr - reprezentuje stałość, pewność odniesienia do Chrystusa, jako skały, na której wznosi się Kościół. Ta skała jest konieczna  dla zachowania jedności wszystkich wspólnot i wyznawców. 

    Paweł - apostoł narodów symbolizuje otwartość Kościoła, szczególną siłę odśrodkową, która wypycha Kościół na zewnątrz, ku światu, by dopełniło się głoszenie Ewangelii. W ciągłej wierności Duchowi, który go popycha.

    Obaj doświadczyli łaski, która wyzwala. Obaj wiedzą, że Jezus nie jest dziedzictwem jedynie Żydów, ale jest skarbem całej ludzkości. Obaj wiedzą, że posłuszeństwo i wolność to dwie strony tego samego medalu. I jeden i drugi swoim męczeństwem potwierdzili wierność miłości, która od początku do końca przemieniła ich życie. 

    Dwa różne style - tak. Ale także, a może przede wszystkim - jedna i ta sama pasja, jeden i ten sam Chrystus w centrum ich serc.

    Wszyscy jesteśmy spadkobiercami Piotra i Pawła. W każdym z nas krąży ich krew. Na krwi męczenników buduje się Kościół (Tertulian)

    W światowym supermarkecie opinii o Jezusie wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby wyznanie Piotra uczynić własnym. Na rozdrożu między Ewangelią i światem, każdy zna sam jest zaproszony do osobistego wyznania: w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem... 


1. Czy chrystus jest centrum mojego odniesienia?

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Poniedziałek 13. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Ireneusza, biskupa i męczennika

    Przybliżywszy się, Abraham zapytał: "Czy masz zamiar wygubić sprawiedliwego razem z bezbożnym? Czy sprawiedliwy będzie potraktowany jak bezbożny? Ty nie możesz dopuścić do takiej rzeczy, by zabijać sprawiedliwego razem z bezbożnym i by z bezbożnym zrównany był sprawiedliwy. O nie! (Rdz 18,23.25).


    Bóg ujawnia Abrahamowi swój plan wobec Sodomy. Zło rozprzestrzenia się jak bluszcz i trzeba je powstrzymać, zniszczyć, aby nie deprawowało wszystkiego, czego się dotknie. Widać potęgę grzechu, który się rozlewa, wyrządzając wielkie szkody wokół siebie. To bardzo ważne - zatrzymać niszczącą siłę grzechu.

    Ale Abraham stawia jeszcze inne pytanie: czy w takiej sytuacji, takiego wielkiego zdeprawowania, można coś uratować, coś ocalić? 

    W tym swoistym dialogu - targu między Abrahamem i Bogiem te dwa problemy się zazębiają. A dialog pogłębia ich znaczenie. O ile na początku może się wydawać, że wobec tak wielkiego zła nie ma innego rozwiązania, że zamierzona kara jest słuszna, to im głębiej wchodzimy w ten dialog, do głosu przebija się współczucie i miłosierdzie. 

    Chociaż zło wydaje się dominować nad wszystkim, a ci, którzy próbują w świecie rozlewającego się zła chronić dobro, mimo wszystko ponoszą konsekwencje zła. Czy obecność dobra, chociaż tak nieznaczna, będzie w stanie ocalić świat przed zniszczeniem?

    Abraham jest świadom tego, że jest człowiekiem słabym i grzesznym, solidaryzuje się z tą kruchą ludzkością i odwołuje się do miłosierdzia, którego sam doświadcza w swojej relacji z Bogiem. 

    Można narzekać na świat, trzeba dostrzegać rozlewające się i niszczące wszystko zło, ale tym bardziej trzeba, jak Abraham, pośród tego rozlewającego się zła, widzieć te drobne wysepki, niewielkie światełka dobra. I tym bardziej trzeba się modlić za ten świat, pragnąc, by życie, które jest wyrazem Miłości, było silniejsze od zła i śmierci. 

1. Czy potrafię się wstawiać do Boga za ludźmi, którzy się pogubili na drogach życia?

niedziela, 27 czerwca 2021

XIII Niedziela Zwykła

Wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. Pewna kobieta… weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. A Jezus… obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął mojego płaszcza?” (Mk 5,24nn).


Wielki tłum. Wszyscy napierali. Zaciekawieni, chcący wychwycić jakieś słowo, idą za Nim, bo rośnie Jego sława, bo tak wiele o Nim mówią, bo wszyscy idą… Dużo ludzi. A pośród nich ona jedna, pragnąca uzdrowienia, pragnąca tylko dotknąć się Jego płaszcza. 

Każdego dnia spotykam wielu ludzi. Niektórych tylko poprzez fakt, że są obecni w kościele, innych na ulicy czy w parku, ktoś poda rękę, uśmiechnie się, przywita, wypowie jakieś słowo. Spotykam wielu ludzi każdego dnia, ale nie dochodzi do prawdziwego spotkania. 

    I to samo dzieje się tutaj – na Eucharystii: spotykamy się w Jego imię, śpiewamy, odpowiadamy na mszalne formuły, wykonujemy gesty, słyszymy Jego słowo, nawet przyjmujemy Go w Eucharystii, ale nie dochodzi do spotkania, prawdziwego spotkania. Gdzieś rozmijamy się po drodze. Nic lub prawie nic w nas się nie zmienia.

     W tym ewangelicznym tłumie, wśród tak wielu, którzy Go otaczali, patrzyli na Niego i podziwiali, ściskali i napierali na Niego, tak naprawdę tylko jedna osoba rzeczywiście spotkała Jezusa. Tylko ta kobieta.

Kto się mnie dotknął? Jezus naciskany przez ludzi szuka dotyku innego – dotyku szczerego, dyskretnego, dotyku pełnego bólu, smutku, niezrozumienia i odrzucenia.

    Jezus szuka osoby, szuka twarzy pośród tłumu, tej jednej, twarzy, z którą można nawiązać dialog. Chce tej kobiecie przywrócić poczucie własnej wartości, godności, a nie tylko zdrowie. 

    Wciąż się ukrywała, wstydziła, zalękniona i przerażona. Bała się, że i tym razem zostanie skarcona za naruszenie praw. A znalazła czułość, zrozumienie, szacunek, została przyjęta.

1. Czy moje spotkania służą dobru - mojemu i innych?

sobota, 26 czerwca 2021

Sobota 12. Tygodnia Zwykłego


    Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: «O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Zapytali go: «Gdzie jest twoja żona, Sara?» - Odpowiedział im: «W tym oto namiocie» (Rdz 18,2-3.9). 

    «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie (Mt 8,6-8).


    Bóg przychodzi do Abrahama i Sary. Wydarzenie pod dębami Mamre ukazuje dwie różne postawy wobec Boga. Abraham, jako człowiek kontemplacji i zawierzenia, wie jak rozpoznać Pana w niespodziewanych gościach, pragnie Go przyjąć. 

    Jego postawa jest otwarta, pełna gotowości, by usłużyć, by nie uchybić gościnności. Wychodzi na spotkanie, wita.

    Sara pozostaje w namiocie, zamknięta pośród swoich spraw i rzeczy. Nawet nie wychodzi, by przywitać gości. Robi to, o co prosi Abraham, ale jej serce jest zamknięte - nie potrafi zobaczyć w gościach Boga, nie potrafi Go rozpoznać. 

    Bóg przychodzi do obojga w tych samych okolicznościach codziennego życia.

    Bóg podobnie postępuje wobec nas, poszukuje nas i przychodzi, ale czasem nie potrafimy Go zobaczyć i rozpoznać., innym razem jesteśmy bardziej wrażliwi i potrafimy dostrzec Jego obecność. To nasza postawa wobec łaski otwiera nasze oczy i pozwala widzieć Boga, który przychodzi, czy to w przyjacielu, czy w kimś nieznanym, czasem w miłosiernym geście kogoś, a także w czasie modlitwy. 

    Bóg jest obecny w naszym życiu, Musimy jednak otworzyć nasz namiot, wyjść na spotkanie i przyjąć Go. Tak zdobywa się miłość. Dzisiejsze słowo przychodzi, aby mi powiedzieć, że miłość w nas jest możliwa. Naszym pierwszym zadaniem jest pozwolić się kochać i pozwolić się odnaleźć.

    Wyjść z naszego namiotu egoizmu, lęków i zwątpień, być czujnym, otwartym na Boga, który przychodzi. 

    Setnik jest pełen pokory, potrafi uznać własną niegodność, podchodzi  z zaufaniem do Jezusa. Jego serce jest wrażliwe, pełne miłości - nie prosi dla siebie, ale dla swojego sługi. 

    Wczoraj czytaliśmy o uzdrowieniu trędowatego. Dziś kolejne uzdrowienia. To zaprasza nas do spojrzenia na nasze życie. Po ciężkim roku braku zaufania, otwartości, różnych lęków i niepewności, izolacji i zamknięcia, warto zobaczyć, co nam dolega, jakie są nasze zranienia i potrzeby. Zaufanie wobec Boga, otwartość na łaskę stanie się źródłem uzdrowienia. Bóg przychodzi, aby uzdrawiać. 


1. Która postawa jest mi bliższa - otwartości Abrahama czy zamkniętej w namiocie Sary?

    

piątek, 25 czerwca 2021

Piątek 12. Tygodnia Zwykłego


    Abraham padł na twarz, ucieszył się, ale w swych myślach rzekł sobie: "Czy stulatkowi może się coś urodzić? Czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może jeszcze powić?" A Bóg rzekł do Abrahama: "I owszem, także Sara, twoja żona, urodzi ci syna. Nazwiesz go imieniem Izaak" (Rdz 17,17.19).

    A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić» (Mt 8,2).


    Abraham jest ojcem wiary. Wbrew nadziei uwierzył nadziei. To, że jest naszym ojcem, odnosi się nie tylko do faktu, że jesteśmy jego potomkami w duchowym sensie wiary. On jest dla nas wzorem tego, jak budować naszą relację z Bogiem. Od niego powinniśmy się uczyć wiary w Boga i wiary Bogu: umie słuchać Jego głosu i iść Jego drogami, nawet jeśli nie od razu widzi owoce złożonej przez Boa obietnicy.

    Historia Abrahama pokazuje, że Bóg realizuje swoje plany, nawet wówczas, kiedy po ludzku wydają się nierealne. Nie możemy kontrolować Boga, nie możemy przewidzieć Jego działań. Kiedy wszystko wydaje się stracone, On sprawia, że Jego zamierzenia postępują do przodu. 

    dla Abrahama nie było to łatwe. Musiał przepracować to wszystko w sobie, aby zaufać paradoksalnej  obietnicy, którą Bóg mu złożył - być ojcem wielkiego potomstwa, kiedy jest stary i bezdzietny, a żona jest bezpłodna. Dzisiejszy fragment Księgi Rodzaju ukazuje walkę między wiarą a niewiarą. Z jednej strony radość, a z drugiej wątpliwości. To też pokazuje, że nie można się zniechęcać, kiedy nasza wiara nie jest tak czysta, jak byśmy chcieli, gdy toczy się w nas wewnętrzny bój.

    Tajemnica zwycięstwa w tej walce zawarta jest w prośbie Boga, która została skierowana do Abrahama, zanim usłyszał obietnicę: służ Mi i bądź nieskazitelny! - bądź mój!

    W cudzie uzdrowienia trędowatego uderzają trzy rzeczy:

* wiara trędowatego w moc Jezusa - jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Wiara wyrażona z pewnością siebie porusza Jezusa.

* sposób, w jaki Jezus dokonuje uzdrowienia - wyciągnął rękę i dotknął go. Mógł uzdrowić samym słowem. Dla osoby, której nikt nie mógł dotknąć ten gest nie jest zwykłym dotykiem, ale  wyrazem największej bliskości i uznania godności. Dla wielu ten trędowaty był nieczysty, a dotykanie nieczystego było zabronione. Jezus nie zgadza się takie prawo, które najsłabszych izoluje czy dehumanizuje. 

* Jezus ucieka przed tanim populizmem - nie mów nikomu. Ale aby uzdrowienie było pełne, a człowiek odzyskał godność osoby i został włączony do społeczeństwa, uzdrowiony zostaje wysłany do kapłana, aby jego uzdrowienie zostało odnotowane. 


1. Na jakim fundamencie kształtuję swoją pobożność?


czwartek, 24 czerwca 2021

Uroczystość Narodzenia świętego Jana Chrzciciela


   W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim (Łk 1,65-66).


    Świętujemy narodziny św. Jana Chrzciciela. Ewangelia mówi nam, że w czasie nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję, został on obdarowany Duchem Świętym. Kościół zasadniczo świętuje narodziny dla nieba, czyli koniec ziemskiego życia swoich świętych. W odniesieniu do trzech osób świętuje również ziemskie narodziny - narodziny Jezusa, Maryi i św. Jana. 

    Cała liturgia tej uroczystości, zarówno wigilii jak i liturgia dnia, mówią nam o Janie. W prefacji mszalnej rozbrzmiewają słowa: On jeszcze w łonie matki rozradował się z przybycia Zbawiciela, a jego narodzenie wielu napełniło radością... Jako jedyny z proroków wskazał Baranka.

    Słowa Jeremiasza i Izajasza z czytań mszalnych, mówiące o ich powołaniu, Kościół odnosi do Jana. Dzieje Apostolskie mówią o Janie, ukazując jego wielką pokorę. Miał odwagę powiedzieć o sobie: Ja nie jestem tym, za kogo mnie uważacie. Po mnie przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny rozwiązać sandałów na nogach... Ewangelia koncentruje uwagę na jego imieniu: Jan - Jahwe jest łaskawy

    Stary kapłan, Zachariasz, po dziewięciu miesiącach milczenia, głosi chwałę Boga, dziękując, ponieważ nawiedził i odkupił swój lud, jak obiecał ojcom...

    Jan jest prorokiem, wzywającym do prostowania dróg, zapowiadającym i wskazującym Chrystusa wprost. Piętnował niesprawiedliwość. Umarł tak, jak umierają prorocy - za dawanie świadectwa o światłości i prawdzie. I to świadectwo kosztowało go życie. 

    W czasach relatywizowania prawdy, znieważania jej i odrzucania, Jan może uczyć nas odwagi w dawaniu świadectwa - bycia świadkiem Prawdy. 


1. Czy dostrzegam działanie Pana Boga w moim życiu? Czy potrafię dziękować?


środa, 23 czerwca 2021

Środa 12. Tygodnia Zwykłego

    Abram rzekł: «O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer» (Rdz 15,2).


    Abram - pielgrzym jest pełen wątpliwości i pytań. Jego zaufanie poddane jest próbie. Prowadzi z Bogiem, któremu zaufał dialog, wyraża swoje wątpliwości, może nawet żal, przedstawia ludzkie rozwiązania, stawia pytania: jak będę się mógł upewnić?...

    W tej sytuacji Abrama każdy może odnaleźć siebie pośród różnych życiowych doświadczeń, wątpliwości i pretensji. A jednak czasem można odnieść wrażenie, że relacja z Bogiem i Jego relacja z nami nie dopuszcza pytań i skarg. 

    Nic bardziej mylnego, chociaż czasem człowiek tak się zachowuje - pozorna akceptacja, zgoda, założona maska poprawności w odniesieniu do Boga. A przecież nasze życie pełne jest pytań i kłamstwem jest, że nie potrzebujemy odpowiedzi. 

    Bóg nie szuka relacji z niemymi i niemyślącymi ludźmi. Duchowość bez dialogu jest duchowością fałszywą i nie ma nic wspólnego z rozeznawaniem w Duchu Świętym. 

    Fałszywa duchowość jest skłonna do milczenia, pozornej akceptacji. Ale za maską często ukrywa się niechęć do poznania prawdy. Człowiek traci okazję dialogu z Bogiem, który oświetla nasze istnienie i to, co i jak przeżywamy. 

    Abram ma odwagę postawienia sprawy jasno: cóż mi po Twojej nagrodzie, kiedy nie mam potomka, a dziedzicem będzie Eliezer! Wiara dąży do zrozumienia, a jeśli nie podejmuje wysiłku poszukiwania, pozostawia niedoszłego wierzącego w niepewności. Chęć życia w zgodzie z Bożymi planami nie oznacza odrzucenia rozumowania i poszukiwania sensu w tym, co dzieje się każdego dnia. 

    Pytanie Abrama jest ostre: co dobrego przynosi mi Twoja nagroda?! Za tym kryje się bolesna świadomość: nie dałeś mi dzieci!  Ten dialog pełen buntu, pytań, pretensji i żalu czyni Abrama ojcem wiary. Zaufanie wystawione na lęk i ciemność. Ale Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę

    Abram był początkiem... Koniec Bożych obietnic i pełna miłości bliskość przyszła z Jezusem Chrystusem, Bożym Synem. Wraz z Nim Bóg nie dał nam krainy mlekiem i miodem płynącej i mnóstwa bydła, ale dał nam samego siebie.


1. Czy jest jakaś Boża obietnica w moim życiu, w którą mi trudno uwierzyć?

wtorek, 22 czerwca 2021

Wtorek 12. Tygodnia Zwykłego

    Abram do Lota: «Niechaj nie będzie sporu między nami, między pasterzami moimi a pasterzami twoimi, bo przecież jesteśmy krewni. Wszak cały ten kraj stoi przed tobą otworem. Odłącz się ode mnie! Jeżeli pójdziesz w lewo, ja pójdę w prawo, a jeżeli ty pójdziesz w prawo, ja - w lewo» (Rdz 13,8-9).

    Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały. Wchodźcie przez ciasną bramę! Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7,6.13-14).


    Abram nie chce sporu z bratankiem. Ustępuje pierwszeństwa w wyborze ziemi młodszemu. Jego serce, oderwane od przywiązania do dóbr materialnym, uznaje, że nic nie jest warte popsucia relacji z krewnymi. Nie ważne jest, jaka ziemia będzie jego udziałem, ponieważ swoją ufność złożył w Bogu - Temu, który złożył mu obietnicę i który teraz ją potwierdza. 

    Lot wybiera kierując się ludzkimi względami - ziemię najlepszą, nawadnianą, zdolną do zasiewu. W tym momencie nawet nie mógł przypuszczać, że jego pragnienie tego, co po ludzku najlepsze, doprowadzi do zniszczenia całego jego majątku. Gdyby Abram nie wstawił się za nim, Lot zginąłby, kiedy Sodoma i Gomora zostały zniszczone. Uratuje życie, straci żonę, która odwróci się ku niszczonej Sodomie, straci majątek - pozostaną mu tylko córki. 

    Historia Lota się powtarza każdego dnia. Człowiek zafascynowany luksusem, wygodami, potrafi sprzedać swoje sumienie za pieniądze, różne łapówki, pozwala się zniewolić i usidlić różnym wadom i namiętnościom, oplątać siecią, z której potem trudno się wydostać. 

    Abram uczy właściwego lokowania ufności - jedyną bezpieczną lokatą jest Bóg, to Jego błogosławieństwo jest gwarancją szczęścia. 

    W Ewangelii mamy wyraźne dwie części. W pierwszej Chrystus wskazuje na konieczność rozeznawania, mądrego rozeznawania, jak przekazywać dar łaski, który otrzymaliśmy, aby ten dar został przyjęty z szacunkiem i godnością. 

    A druga część, o ciasnej bramie, jest odzwierciedleniem tego, co wydarzyło w historii Lota i Abrama. Szeroka brama jest jak zielona ziemia, którą wybrał Lot. 

    Jesteśmy jednak wezwani, by pójść drogą Abrama - wąską i ciasną bramą. Kiedy przez kilka miesięcy było mi dane studiować na Uniwersytecie w Salamance, dotknąłem nieco historii lokalnej i poznałem dzieje związanego z tym miastem człowieka - Michała Unamuno - filozofa, poety, rektora Uniwersytetu. W jednym ze swoich wierszy wyraża od wielką tęsknotę, by przekroczyć tę ciasną bramę:

Powiększ drzwi, Ojcze.
Nie mogę przejść.
Zrobiłeś to przejście dla dzieci.
Dojrzałem, wbrew sobie.
Jeśli nie powiększysz dla mnie drzwi,
Zrób mnie mniejszym, na litość boską;
przywróć mnie do wieku,
kiedy żyć to marzyć.

    Pragnienie, aby wejść. To człowiek podejmuje decyzję o wejściu, jest całkowicie wolny. Aby wejść trzeba zachować w sobie Boże dziecięctwo, pełne ufności wobec Ojca, do dzieci bowiem należy królestwo Ojca. Jeżeli naprawdę jest w nas pragnienie wejścia, Ojciec nam pomoże. Trzeba Go o to prosić, a wówczas skurczy nas przez pokorę i poszerzy bramę swoim Miłosierdziem. 

    Nieważne zresztą, czy drzwi rozszerzy, czy nas skurczy, najważniejsze jest to, by obudzić w sobie to pragnienie, chcieć być w Jego domu i o to zabiegać. 


1. W czym doświadczam, że brama jest dla mnie za ciasna, drzwi za wąskie, gdzie trudno mi Bogu zaufać?


    

poniedziałek, 21 czerwca 2021

Poniedziałek 12. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Alojzego Gonzagi

    Pan rzekł do Abrama: «Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem (Rdz 12,1-2). 

    Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? (Mt 7,3).


    Historia Abrama zaskakuje swoją niezwykłością. Bóg prosi go, by opuścił wszystko, co zna i co jest gwarancją bezpieczeństwa. To nie tylko opuszczenie rodzinnej ziemi, bardzo urodzajnej, ale także zerwanie więzi uczuciowych. A w zamian surowa ziemia Kanaanu, ziemia nieznana i obca. Pielgrzymka życia, której fundamentem jest jedynie Słowo - nie ma żadnych dowodów, cudów czy potwierdzeń. Samo Słowo. I na to Słowo Abram odpowiada zaufaniem.

    Historia Abrama jest opowieścią o Bożych obietnicach i zaufaniu człowieka wobec Boga. Abram stanął przed wyborem - co jest bardziej godne zaufania: urodzajna ziemia, ojcowizna rodząca owoce i dająca możliwość dostatniego życia czy słowo nieznanego Boga, który oferuje wielką przyszłość, ale wymaga opuszczenia wszystkiego, co dobrze znane i podjęcia trudu pielgrzymki w nieznane? 

    Tak została pomyślana historia zbawienia, także naszego zbawienia. To, co wydaje się nam pewnym zabezpieczeniem i daje poczucie komfortu, niekoniecznie jest prawdziwe. Korzyść uzyskana dzisiaj wcale nie musi być błogosławieństwem. To co natychmiastowe nie zawsze jest właściwe.

    Wskazania etyczne, zawarte w Ewangelii właśnie dlatego wciąż są aktualne. Nasze sądy i opinie o ludziach są tak często oparte na pierwszym wrażeniu, na pozorach, że mylimy je z tym, co jest prawdą. Z łatwością usprawiedliwiamy własne wady, a trudno nam chociaż o odrobinę wyrozumiałości wobec drugich. 

    Historia Abrama wskazuje na zaufanie Bogu, na pewien horyzont, który jest przed każdym człowiekiem w pielgrzymce jego życia. Wskazania ewangeliczne wyznaczają codzienną drogę ku temu horyzontowi. Bez tej perspektywy, bez widzenia celu ludzkiego życia i zmagania, miotamy się na ślepo, stając się niewolnikami codziennych wydarzeń. Widząc tylko horyzont, bez zwrócenia uwagi na drogowskazy i bez codziennego wysiłku pielgrzymki, życie stałoby się pustym, jałowym marzycielstwem...


1. Czy Słowo jest dla mnie życiowym drogowskazem? Czy odpowiadam na nie z ufnością?

niedziela, 20 czerwca 2021

XII Niedziela Zwykła

    Jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2Kor 5,17).

    Tamtego dnia, późnym popołudniem, powiedział do nich: „Przeprawmy się na drugi brzeg”. Zostawili tłum i zabrali Go, tak jak był w łodzi. Były z nim także inne łodzie. Zerwała się wtedy gwałtowna wichura i fale wlewały się do łodzi, tak że łódź już się napełniała (Mk 4,35-37).


    Jezus ciągle jest w drodze. W kontekście dzisiejszej Ewangelii można powiedzieć, że nie przepada za łodziami, które stoją zacumowane w jednym miejscu. Interesuje Go drugi brzeg. I ci, którzy są Jego uczniami, są popychani ku temu brzegowi, są popychani do nieustannego ruchu, do bycia w drodze. 

My jesteśmy nawet dobrzy we wsiadaniu do łodzi. Chętnie rozpoczynamy jakieś życiowe czy zawodowe projekty. 

    Jedni wchodzą na łódź małżeństwa, inni kapłaństwa czy życia zakonnego, a czasem można to wejście na łódź odczytać jako jakieś inne plany czy zobowiązania – systematyczna  modlitwa, lektura Pisma Świętego, włączenie się w życie jakiejś wspólnoty chrześcijańskiej, czy rozpoczęcie studiów. Moglibyśmy mnożyć i wymieniać.

     Problem polega na tym, że kiedy już wejdziemy na taką życiową łódź, chcielibyśmy pozostać w miarę blisko brzegu czy portu, kontemplując morze, niebo, horyzont, ciesząc się delikatnym kołysaniem i szumem fal. 

    Ale kiedy fale stają się trochę większe, kiedy ostrzejszy wiatr uderzy w nasze twarze, a fale kołyszą zbyt gwałtownie, chcemy wyskoczyć na suchy ląd. A Jezus mówi dzisiaj bardzo wyraźnie: przeprawmy się na drugi brzeg.

Jest faktem, że w każdej podróży możliwa jest zawsze jakaś wichura, jakiś sztorm. Wzburzone fale, słońce traci swoją jasność, nadciągają chmury, woda wdziera się pod stopy? Ale skoro pozwoliliśmy Panu spać, my tacy samowystarczalni i obrotni, nie śmiejmy Go teraz budzić! Próbujemy sami sobie radzić. 

    Z tej ewangelicznej sceny jednego możemy się nauczyć. Posiadanie Go w łodzi nie oznacza, że nie będzie burzy. Ale z Nim możemy przezwyciężyć fale i dotrzeć do drugiego brzegu. 

    Wiara nie oznacza więc przyjmowania za pewnik, ze On uspokoi wszystkie burze. Mieć wiarę, to zaufać, że w środku burzy On jest ze mną! Nie jestem sam. 


1. Co najczęściej niepokoi moje serce, wstrząsa moim życiem?

2. W jakich sytuacjach myślałem, że nie ma obok mnie Jezusa? Jak dziś na nie patrzę?

 



sobota, 19 czerwca 2021

Sobota 11. Tygodnia Zwykłego

    Stąd to - abym się nie wynosił - dany mi został dla mego ciała kolec, posłaniec szatana, aby mnie policzkował, żebym się nie wynosił. Trzy razy prosiłem co do niego Pana, aby odszedł ode mnie. Lecz powiedział mi: "Starczy ci moja łaska, przecież moc w słabości dojrzewa" (2Kor 12,7b-9). 

Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,33-34).


    Święty Paweł rysuje przed nami swój portret - autoportret człowieka, który staje w prawdzie przed Bogiem, przed sobą i przed ludźmi. Widzi swoje mocne i słabe strony. 

    Chociaż podkreślał, że nie jest dobrą rzeczą przechwalanie się, to jednak chwali się tym, co Bóg dokonał w jego życiu - wizjami i objawieniami Pana. Szczyci się bliskością Boga - to fundament jego zaufania, skaliste podłoże, na którym buduje. 

    Ale z taką samą szczerością mówi o swojej słabości, o cierniu, który chroni go przed pychą. I chociaż prosił, aby Pan uwolnił go od tego, co raniło, sprawiało ból, przypominało mu o jego słabości, musi dźwigać swoje doświadczenie kruchości i niemocy. Bóg wysłuchuje prośby, ale nie uwalnia od ciężaru - pomaga jedynie go nieść - starczy ci moja łaska

    Kiedy potrafimy zachować dystans wobec siebie i stanąć w prawdzie, odnajdujemy siebie w tym doświadczeniu św. Pawła. Doświadczamy słabości i ograniczeń, czasem zawodzą nas siły, ale kiedy z ufnością zwracamy się ku Bogu, otrzymujemy Jego pomoc. 

    Bóg zaprasza nas do ufności i wiernego trwania przy Nim, a nie na karuzelę cudownych znaków i objawień. Nie obiecuje też łatwego życia, ale gwarantuje, że będzie w tym życiu obecny.

    Jezus mówi nam, że główną naszą troską winno być poszukiwanie królestwa Bożego. Szukać Bożego panowania we własnym sercu i życiu. Pozwolić Mu kierować swoim życiem.

    Jest tak wielu innych "królów", którzy dobijają się do naszego serca, aby zając pierwsze miejsce w naszym życiu. Jezus wymienia jednego - Mamonę. I ostrzega - nikt nie może dwom panom służyć... Tego ludzkie serce nie potrafi pogodzić. 

    Jest zrozumiałe, że martwimy się o to, co będziemy jeść, jak będziemy się ubierać, jaką pracę będziemy wykonywać - to wszystko jest niezbędne do naszego życia. Ale te ludzkie troski nie mogą nam przysłonić tego, co najważniejsze w naszym życiu. Bóg zna pragnienie naszego serca, Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Zaufać, to nie znaczy nie troszczyć się. To znaczy bardziej nie zagubić się pośród wielu trosk codzienności, nie pozwolić, by życiowe zmartwienia zasłoniły dobroć Ojca. 


1. Jak podchodzę do różnych trosk w moim życiu? Czy patrzę na nie z Bożej perspektywy?


piątek, 18 czerwca 2021

Piątek 11. Tygodnia Zwykłego

    Ponieważ wielu chlubi się według ciała - i ja będę się chlubił. Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości (2Kor 11,18.30).

Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6,20-21).


    Wielki kontrast między zaletami, którymi szczyci się społeczeństwo i uważa za za ważne, które czynią ludzi potężnymi i wpływowymi do tego stopnia, że służą panowaniu nad światem, a tym, co Paweł wybiera jako powód swojej chluby - słabość i bezbronność. 

    Dla św. Pawła prawdziwą zasługą chrześcijanina jest oddanie życia dla i za Pana Jezusa. On musi być wywyższony i stać się punktem odniesienia dla życia.

    To zmusza do zastanowienia. Często bowiem pojawia się niebezpieczeństwo, by określać swoją pozycję w Kościele. Nierzadko przypisujemy sobie zasługi, o których wiemy, że nie są nasze, ale lubmy uznanie naszych dobrych czynów, a to powoduje, że często  próbujemy zasłonić, ukryć, a czasem nawet podporządkować Chrystusa naszym interesom.

    Można to zrozumieć po ludzku. To właściwe człowiekowi, który lubi zaistnieć, także w dziedzinie religii, ale to... nie jest ewangeliczne. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus.

    Skarby w niebie. Mateusz wraca do pierwszego błogosławieństwa - ubodzy w duchu. Ubogi to anawim - ten, który do życia potrzebuje tylko Pana, bo On jest jego jedynym skarbem. 

    Moim skarbem jest to, co naprawdę daje mi pełnię i szczęście, co nadaje sens mojemu istnieniu, jak światło, które sprawia, że widzisz.


1. Czy Jezus i Jego Królestwo  to skarb mojego życia?

    

czwartek, 17 czerwca 2021

Czwartek 11. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. br. Alberta Chmielowskiego

    Obawiam się jednak, ażeby nie były odwiedzione umysły wasze od prostoty i czystości wobec Chrystusa w taki sposób, jak w swojej chytrości wąż uwiódł Ewę (2Kor 11,3). 

    Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz... (Mt 6,7-9).


    Paweł poświęcił mieszkańcom Koryntu wiele czasu, uwagi. Doświadcza bólu i niepokoju, kiedy widzi, jak wspólnota, którą wiązał z Chrystusem Oblubieńcem, zaczyna zdradzać swoją pierwotną miłość, dając posłuch innym nauczycielom, którzy może są bardziej wymowni, ale zwodzą jak w swojej chytrości wąż zwiódł Ewę

    Smutek św. Pawła nie wynika z tego, że został w jakiś sposób odrzucony. Boli go to, że w istocie mieszkańcy Koryntu nie akceptują Chrystusa, którego im głosił, a wybierają jakiegoś innego Jezusa. Paweł jest pewny, że ten Chrystus, którego głosił mieszkańcom Koryntu, jest jedynym prawdziwym Chrystusem. Każdy, kto głosi innego Jezusa, zwodzi.

    Aby przejrzeli, przypomina im sposób w jaki on głosił pośród nich Ewangelię. W sposób prosty, głęboki, uzasadniając przekazywane prawdy wiedzą, bez poszukiwania własnych korzyści czy zysków. 

    Pierwszym wskazaniem Jezusa dotyczącym modlitwy jest unikanie wielości słów. Punktem wyjścia, punktem, który leży u podstaw każdej modlitwy, jest to, by nazywać Boga Ojcem. Bóg nie jest odległą istotą, ale jest bliski, jest Ojcem, a tym, którzy Go przyjmują jako Ojca daje moc, aby się stali dziećmi Bożymi

    Wszystkie prośby, które Jezus wskazuje, można streścić w jednym zdaniu: abyśmy naprawdę wierzyli, że jesteśmy Jego dziećmi, objęci Jego miłością. On nigdy nie wypuści nas ze swoich dłoni. 


1. Czy staram się umacniać swoją wiarę, by nie zostać zwiedzionym przez błędne nauki?

środa, 16 czerwca 2021

Środa 11. Tygodnia Zwykłego

    Tak bowiem jest: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg (2Kor 9,6-7).

    Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,3-4).


    Paweł kontynuuję swoją zachętę do włączenia się w pomoc dla Kościoła w Jerozolimie. Wskazuje na to, że dzielenie się z innymi wywołuje efekt bumerangu - Bóg odwdzięcza się hojnością wobec tych, którzy okazują solidarność z tymi, którzy nic nie mają. Podobny sposób myślenia ukazuje już Stary Testament: Czcij Pana ofiarami ze swoich sprawiedliwych osiągnięć w pracy i składaj Mu pierwociny z owoców prawości, aby twe spichlerze napełnione były urodzajem zboża, a twoje beczki przelewały się winem.

    Drugim elementem, który Paweł podkreśla, jest radość - radosnego dawcę miłuje Bóg... Pomaganie innym powinno przynosić nam radość. Ni jest ważne, ile dajemy, ale postawa, z jaką to robimy, jak dzielimy się tym, co posiadamy. 

    Ewangelia zdaje się uzupełniać nauczanie św. Pawła. Potrzeba aprobaty czy uznania w oczach innych często wypacza nasze postępowanie. Człowiek często staje przed pokusą, by udzielaną pomoc innym wystawić jako trofeum własnej wielkości. Jezus zachęca, byśmy czynili dobro, ale jednocześnie uwrażliwia, byśmy nie dali się złapać w pokusę pochwał i uznania ze strony ludzi, byśmy nie dali się pociągnąć w dół. 

    Bóg widzi nasze serce, nasze motywacje. Pomoc, dzielenie się z innymi, jest sposobem budowania bardziej sprawiedliwego świata, w którym nikt nie jest obcy. Indywidualizm, w którym żyjemy, neguje braterstwo i sprowadza nasze życie do małego kręgu znajomych. Ewangelia czyni nas otwartymi i hojnymi. 

    Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Ta nagroda jest jedyną, która jest warta zachodu. 


1. Czy jestem odpowiedzialny za to, jak wykorzystuję dobra, które posiadam?

wtorek, 15 czerwca 2021

Wtorek 11. Tygodnia Zwykłego

    Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8,9).

    Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5,43-44).


    Święty Paweł zachęca Koryntian do solidarności na rzecz tych, którzy cierpią niedostatek, pokazując to, co zostało zainicjowane w Macedonii. 

    To kolejna ilustracja pierwotnego Kościoła, w którym można było zobaczyć różne napięcia i spory, ale przede wszystkim uderza fakt, że wyznawcy Chrystusa czują się braćmi. To poczucie braterstwa sięgało do poziomu ekonomicznego.

    Zachęcając do udziału w zbiórce, Paweł odwołuje się do hojności samego Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubogacić... 

    Dzisiaj na świecie około 800 milionów ludzi cierpi z powodu głodu. I ta sytuacja, sprzeczna z zasadami głoszonymi przez Jezusa, jest wyzwaniem dla każdego ucznia - byłem głodny, a nie daliście mi jeść...

    W sprawach miłości Jezus jest kategoryczny. On dobrze wie, że Ojciec jest Miłością, a my, stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, jesteśmy wezwani do miłości. Najważniejszą rzeczą w życiu jest miłość. 

    W Ewangelii Jezus nalega na miłość. On wie, jak dużo mamy do stracenia. Ten, kto nie potrafi kochać - nie żyje. A w miłości nie może być żadnych ograniczeń. Miłość musi obejmować także nieprzyjaciół. 

    Surowe i wymagające słowa, ale zgodne z tym, czego domaga się ludzkie serce - serce stworzone do miłości. Mamy naśladować samego Boga, który kocha wszystkie swoje dzieci i sprawia, że słońce Jego wschodzi na złymi i nad dobrymi. I Jezus jest tego przykładem, nawet wobec tych, którzy przybili Go do krzyża. 


1. Czy potrafię się dzielić tym, co posiadam?

poniedziałek, 14 czerwca 2021

Poniedziałek 11. Tygodnia Zwykłego - wsp. bł. Michała Kozala, biskupa i męczennika

    W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2 Kor 6,2).

    Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu (Mt 5,38-39).


    Zdumiewa to dwukrotne podkreślenie teraz, zwłaszcza w kontekście, w którym słowa te są pisane. Paweł pisze ten list w czasie III podróży misyjnej, około 20 lat od swojego nawrócenia, kiedy ma już doświadczenie cierpienia, prześladowania, więzienia, kamienowania i chłosty, nocy i dni bez jedzenia, dni pełnych zmęczenia. I ten czas, to teraz, jest czasem łaski, czasem zbawienia. 

    Paweł wypowiada to teraz z całym przekonaniem, bo jest w nim wiara w prawdę głoszonego orędzia i w siłę Boga. Paweł głosi orędzie, którego świat nie rozumie, a nie rozumiejąc, odrzuca także posłańca. I chociaż świat traktuje go jak szarlatana i oszusta, jest pewny prawdy, którą głosi, głosi z radością. I chociaż wydaje się światu, że nic nie może zaoferować, bo jest zbyt ubogi, potrafi wzbogacić wielu. 

    To przestroga dla nas, którzy dzisiaj także doświadczamy różnych nieprzyjemności i niezrozumienia. Wobec przeciwności pojawia się ucieczka od wymagań wiary, bo trzeba się dostosować. Łatwo znaleźć usprawiedliwienie dla własnej chrześcijańskiej bylejakości. A świat pyta: Cóż Kościół, cóż wierzący mogą dać dzisiaj światu? Taki anachroniczny, nie na dzisiejsze czasy...

    Być może te nasze ucieczki od prawdy Ewangelii, od świadczenia o prawdzie Bożego przesłania wobec świata, mają swoje źródło w tym, że nie dostrzegamy, nie potrafimy zobaczyć łaski w teraz naszego życia, a może w tym, że rozmieniliśmy prawdę Ewangelii na jakieś półprawdy, łatwiejsze do przyjęcia przez innych...

    Ewangelia jest wymagająca. Jezus zdawał sobie z tego sprawę. Prawo odwetu nie ma racji bytu, nie należy do przyszłości. Pomnażanie zła nie może się przyczynić do zaistnienia dobra. Człowiek musi dążyć do pokojowego współistnienia. A ono jest możliwe tylko wówczas, kiedy każdy z czegoś zrezygnuje. 

    Wspólnota ludzka nie składa się z ludzi doskonałych, ale z grzeszników. Dlatego jedyną drogą jest pojednanie: w rodzinie, w społeczeństwie, pomiędzy narodami.


Czy w moim teraz widzę czas Bożej łaski?

niedziela, 13 czerwca 2021

XI Niedziela Zwykła

    I wszystkie drzewa polne poznają, że Ja jestem Pan, który poniża drzewo wysokie, który drzewo niskie wywyższa, który sprawia, że drzewo zielone usycha, który zieloność daje drzewu suchemu (Ez 17,24).

    Mówił dalej: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak (Mk 4,26-27).


Prorok Ezechiel przemawia do Izraelitów, którzy znajdują się w niewoli babilońskiej, oczekują wyzwolenia i powrotu do swojej ziemi. Obraz drzew ma im uświadomić, że tylko Bóg może sprawić, że suche drzewo zakwitnie. Tylko Bóg daje życie i sprawia, że ludzkie wysiłki są skuteczne. 

Czas Jezusa to również czas zniewolenia Izraela, czas rzymskiej okupacji. W takiej sytuacji historyczno-politycznej Jezus rozpoczyna swoją działalność, ogłaszając Królestwo Boże. I w takim kontekście trzeba spojrzeć na dzisiejsze przypowieści Jezusa o Królestwie. 

Pierwsza przypowieść ukazuje nam ziarno, które samo rośnie. Królestwo Boże ma w sobie niepowstrzymaną i jednocześnie niepojętą moc stwórczą. Rośnie, rozwija się i rozprzestrzenia, a człowiek nawet tego nie zauważa. Jest to przypowieść, która zaprasza nas do cierpliwości, spokoju i zaufania. 

Druga przypowieść, o ziarnku gorczycy, najmniejszym ze wszystkim, które staje się drzewem, mówi nam o bezcennych początkach Królestwa Bożego. 

    Pozory mogą mylić. Bóg ma inną miarę od naszej. Czasami wierzymy, że to co spektakularne, wielkie, efektowne jest najważniejsze. Wielkie chwile w naszym życiu zapadają w pamięć, przywiązujemy się do nich. A często umyka nam codzienność, nieistotne wydarzenia, małe chwile, które wypełniają większość naszych dni.


1. Czy nie jestem niecierpliwy wobec Boga, oczekując natychmiastowych owoców swojej modlitwy, nawrócenia, czynionego dobra?

sobota, 12 czerwca 2021

Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny


    Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty (Iz 61,10).

    Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. (Łk 2,49-51).


    Bóg wybiera i obdarza pięknem. Wypełnia serce radością. I Maryja, której serce zostało przygotowane na godne mieszkanie dla Ducha Świętego, wyśpiewuje z radością hymn uwielbienia Boga. 

    Ta radość wydaje się zakłócona przez tę chwilę konsternacji, kiedy nie zrozumieli, co im powiedział...

    Inne tłumaczenia słów Jezusa mówią o domu Jego Ojca. Tym domem Ojca była świątynia - Pan bowiem wybrał Syjon, upatrzył go sobie na swoją siedzibę, tutaj będę mieszkał; wybrałem go bowiem dla siebie... Ale tym domem Boga stało się także serce Maryi.

    Bóg wypełnia to serce, czyniąc je swoim mieszkaniem. Serce, centrum osoby, w którym wszystko się dzieje, gdzie podejmowane są decyzje, skupiają się uczucia, pragnienia. Cała głębia osoby. I tam zamieszkuje Bóg. 

    Bóg pragnie przemawiać do ludzkiego serca i w nim zamieszkać. Pragnie nawiązać najbardziej intymną relację. 

    Wpatrując się w to Serce, które stało się mieszkaniem Ducha Świętego, można zobaczyć, że także to Serce, Serce Matki, zostało zranione, zostało przebite na podobieństwo Serca Jezusowego. Twoją duszę miecz przeniknie - zranione pod krzyżem Niepokalane Serce Maryi, jest stale otwarte na człowieka, by każdy miał wolny dostęp do łaski, którą Bóg rozlewa. Odsyła nas do swojego Syna, wskazuje na Niego. 

    Maryja nie rozumiała, ale zachowuje Słowo w swoim Sercu. Tam jest mieszkanie Bożego Słowa - ludzkie serce. Bóg wybiera ludzkie serce na swoje mieszkanie, jak wybrał serce Maryi.


1. Jak często pozwalam Słowu dotykać mojego serca?

piątek, 11 czerwca 2021

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

    Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą (Ef 3,17-19). 

    Jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda (J 19,34).


    Święty Paweł mówi nam dzisiaj o bogactwie Chrystusa. Kiedy słyszymy - bogactwo - myślimy o obfitości. Ludzie są bogaci, bo mają dużo pieniędzy, mają tytuły. Wielu szczyci się obfitością. 

    Bóg, kiedy chce zbliżyć się do człowieka, z całej obfitości swoich bogactw, wybiera miłość. Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował... umiłował do tego stopnia, że Jego miłosierdzie jest nieskończone i niewyczerpane. Święty Jan chcąc ukazać nam tajemnicę Boga, powie: Bóg jest Miłością! 

    Święty Paweł zachęca nas dzisiaj, byśmy próbowali poznać i zasmakować, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość miłości Chrystusa do nas.

    Chrześcijan można opisywać, definiować na różne sposoby. Można mówić, że są uczniami Jezusa, naśladowcami Jezusa, głoszą Ewangelię. 

    W Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa spróbujmy popatrzeć na siebie jako tych, którzy poznali miłość Boga ku nam i uwierzyli w nią. A tę miłość poznajemy, kontemplując krzyż, umęczonego Jezusa i Jego otwarte Serce, z którego wypłynęła krew i woda. Wypłynęła natychmiast! Bóg nie zwleka z miłością. 

    Jezus kładł szczególny nacisk na to, by pokazać nam, że nas kocha i to kocha bezgranicznie, bo wiedział, że pokarmem, którego najbardziej potrzebuje człowiek, jest miłość, doświadczenie, że jestem kochany... miłość leczy wszystkie dolegliwości duszy, takie jak smutek, bezsens, rozczarowanie, beznadzieję. Jej uzdrawiająca moc sięga aż do śmierci. Tylko miłość jest silniejsza od śmierci, tylko miłość potrafi pokonać śmierć.

1. Jak często staję wobec tajemnicy Krzyża, kontemplując miłość, którą Bóg mnie obdarza?

czwartek, 10 czerwca 2021

Czwartek 10. Tygodnia Zwykłego

    Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański - tam wolność. My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu (2Kor 3,17-18).

    Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!(Mt 5,23-24).


    Duch Święty działa nieustannie. Święty Paweł mówi dzisiaj o jednym z Jego zadań wobec każdego z nas - kształtować nas na obraz Pana, byśmy mogli odzwierciedlać w sobie Bożą chwałę. Aby inni mogli, patrząc na nas, doświadczyć, że Bóg jest obecny w nas. 

    Nie wszyscy przyjmują jednak Dobrą Nowinę, nie wszyscy otwierają się na działanie Ducha, bo bóg tego świata zaślepił ich umysły. Odrzucając Jezusa pozbawiają się radości, która płynie z przyjaźni z Nim.

    Dziś doświadczamy tego samego. Wielu ludzi, poruszonych przez Ducha, wybiera Jezusa na swojego Mistrza i Pana, przyjmuje Jego Ewangelię. Ale są i ci, którzy odrzucają, a jeszcze więcej tych, którzy podchodzą obojętnie, pokazując swoją postawą, że nie chcą mieć z Jezusem nic wspólnego.

    Patrząc na dzieło Ducha, którego On dokonuje w nas, warto z wdzięcznością zwrócić się ku Panu.

    W Ewangelii Jezus ukazuje, jak bardzo poważnie traktuje fakt, że jesteśmy dziećmi Bożymi - wszyscy, bez wyjątku, a konsekwencją tego stanu rzeczy jest to, że jesteśmy dla siebie braćmi i siostrami. Jezus kładzie nacisk na takie postawy, które są sprzeczne z tą godnością. 

    Jezus wskazuje na związek pomiędzy miłością Boga i miłością bliźniego. Nie możesz być w porządku wobec Boga, bez względu na to co i ile Mu ofiarujesz, jeśli nie jesteś w zgodzie ze swoim bratem czy siostrą. Taka jest Boża logika. 

    Właściwe podejście do bliźniego jest niezbędnym warunkiem uczciwości sprawowanego kultu, inaczej cześć oddawana Bogu staje się farsą. Ciągle muszę czuwać, by nie wpaść w religijność bez serca, otwierać się, by Duch kształtował moje serce. 


1. Czy pozwalam Duchowi działać w moim sercu?