zachód słońca

zachód słońca

sobota, 31 lipca 2021

Sobota 17. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Ignacego Loyoli

    Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady4 wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę: «Daj mi - rzekła - tu na misie głowę Jana Chrzciciela!» (Mt 14,6-8).


    Głos proroków jest niewygodny, gdy potępiają niesprawiedliwość. Budzi niepokój. Zło potrafi się ukryć pod płaszczem zabawy. Śmierć Jana Chrzciciela ukazuje zło, które potrafi planować zemstę i realizować swój plan, aby uzyskać samozadowolenie. Taniec dziewczyny i życie proroka podane na urodzinowym półmisku. 

    Jan Chrzciciel wiedział, czym ryzykuje, kiedy odważnie potępiał to, co niesprawiedliwe i niegodziwe. Stanął po stronie Prawdy, płacąc życiem.

    Wypaczone sumienie Heroda wyraziło zgodę na tę śmierć, ale nie zaznało spokoju. Próba zamknięcia ust Prawdzie przynosi niepokój i wyrzuty. Nie da się uciszyć Prawdy. Można wykrzywić, można manipulować, ale sumienie upomina się w końcu o prawdę. 

    Śmierć Jana pokazuje, że jest coś gorszego od grzechu - to wypaczone, wykrzywione sumienie. Sumienie, które pozwala obiecać, czego obiecać się nie powinno, godzić się na to, na co zgadzać się nie wolno. 


1. Jak dbam o własne sumienie?

piątek, 30 lipca 2021

Piątek 17. Tygodnia Zwykłego

      I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony».
    I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa (Mt 13,57-58).


    Nie uczynił, bo nie wierzyli. Jezus zmienia nasze nas sposób myślenia. Przecież często myślimy odwrotnie - jeśli chce, abyśmy uwierzyli, niech nas przekona, nie dokona znaków, niech udowodni... A tu nic z tego. Uwierz, a zobaczysz znaki. Jezus łamie nasze schematy myślowe. 

    Człowiek tak lekko daje się uwieść pozorom. Dlatego szarlatani wszelkiej maści mają się wciąż całkiem dobrze. Ważne są dla nas tytuły, prestiż, pieniądz. A Jezus jest tylko Synem zwykłego cieśli z Nazaretu - więc to nie możliwe, by Bóg działał przez Niego. 

    Zamykamy oczy i serca na małe życiowe wydarzenia, które mówią nam o Bogu; możemy zamknąć nasze uszy. Szukamy Boga w rzeczach i wydarzeniach, które przyciągają uwagę. A to sprawia, że bardziej zależy nam na własnej błyskotliwości niż na samym Bogu. 


1. Czy nie zasłaniam sobą Boga, drugiego człowieka? 

czwartek, 29 lipca 2021

Czwartek 17. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Marty

    Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu (J 11,20).


     Możemy wyobrazić sobie tę sytuację: Marta wychodzi na spotkanie Jezusa, kiedy On jeszcze jest w drodze. Kiedy przeżywamy trudne doświadczenia, między innymi stratę kogoś bliskiego, pojawia się w nas często takie pragnienie,  by się wyizolować. Inni uciekają w pracoholizm, bo nie chcą myśleć o stracie, ale szybko okazuje się, że ból potrafi być większy i nie pozwala zapomnieć. 

    Marta, w przeciwieństwie do swojej siostry, wychodzi na spotkanie. Ból nie powoduje paraliżu. Wychodzi i wyrzuca z siebie ból, żal, pretensje wobec Przyjaciela, którego zabrakło w tym trudnym doświadczeniu. Co więcej, jest przekonana, że Przyjaciel mógł temu zapobiec, a to wzmacnia ból i żal. 

    I doświadcza pomocy w tym bólu. Ból wyrzucony, żal wypowiedziany pozwala się ukoić. 

    Marta musi przejść od gdybyś tu był... do wierzę... To często długa i trudna droga, na której trzeba pokonać ból, zwątpienie, złość, żal i wiele innych trudności. Ale tylko wtedy można usłyszeć słowa nadziei. On jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Tylko wtedy można doświadczyć Jego uzdrawiającej obecności. 


1. Czy w czasie trudnych sytuacji w życiu próbuję wychodzić na spotkanie Boga? 

środa, 28 lipca 2021

Środa 17. Tygodnia Zwykłego

    Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł (Mt 13,44.45).


    Jezus, wychowany w kulturze semickiej, kulturze Wschodu, posługuje się często przypowieściami. Nic dziwnego. Jest to bowiem język bardzo sugestywny, język obrazów, porównań, które są dostępne dla każdego człowieka i umożliwia zrozumienie treści. Przypowieść ma w sobie coś, co przyciąga uwagę słuchacza i prowokuje do refleksji.

    Odkrycie religijnego, duchowego znaczenia przypowieści wymaga jednak często wyjaśnienia użytych obrazów. Co więcej, jedna przypowieść nie wystarcza, aby uchwycić pełny zakres porównania. Jezus używa przypowieści, aby mówić o Królestwie, które przyszedł głosić. To Królestwo to zgodzenie się na panowanie Boga, przyjęcie pewnego systemu wartości, które opierają się na pełnym miłości planie samego Boga. Trudno ten plan czasem zrozumieć, jeszcze trudniej zaakceptować.

    Jezus używa kilku przypowieści , aby przybliżyć słuchaczom głoszoną prawdę. 

    Przypowieść o ukrytym skarbie mówi człowiekowi, że królestwo Boże nie jest czymś oczywistym, jest raczej skarbem ukrytym przed ludzkim wzrokiem. Trzeba go poszukiwać, wysilić się, aby odnaleźć. Przypowieść o wielkiej perle mówi, że Królestwo to nie coś, co powinniśmy utożsamiać z jaką konkretną ceną - jest bezcenne.

    Odkryć Boga, dla którego warto zrezygnować z wielu rzeczy, które do tej pory wydawały się takie ważne i niezastąpione. 

    Skarbem człowieka jest to, co sprawia, że żyje, co go uszczęśliwia, co wypełnia jego serce dzień i noc. Skarbem jest to, co pozwala trwać w dobrych i złych czasach, co nadaje sens zmaganiom, całej ludzkiej egzystencji. 

    Gdzie skarb, tam i serce człowieka. 


1. Co lub kto nadaje sens mojemu życiu?


wtorek, 27 lipca 2021

Wtorek 17. Tygodnia Zwykłego

    Mojżesz zaś wziął namiot i rozbił go za obozem, i nazwał go Namiotem Spotkania. A ktokolwiek chciał się zwrócić do Pana, szedł do Namiotu Spotkania, który był poza obozem. A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem (Wj 33,7.11).


    Na pustkowiu, pośród wędrówki, rozpoznajemy Boga, który jest bliski, a jednocześnie wielki i godzien szacunku. Ten szacunek nakazuje ustanowić miejsce modlitwy w pewnej odległości od obozu. Tak powstaje namiot spotkania.

    Każdy mógł się tam udać, aby się modlić. Ale jest to przede wszystkim miejsce, do którego Bóg zstępuje na spotkanie z Mojżeszem, by rozmawiać z nim jak z przyjacielem. 

    To oblicze Boga zupełnie odmienne od tego ze świętej góry Horeb. Mojżesz może wypowiedzieć imię tego Boga, którego nie mógł wypowiedzieć na Horebie. A poznając, że jest to Bóg litościwy łaskawy, zwraca się z pokorną i przebłagalną modlitwą o przebaczenie. 

    Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba staję się Bogiem Mojżesza. I jest to Bóg wierny, przyjazny, Bóg, który jest osobą. Bóg, który szuka spotkania i bliskości, który pragnie obdarzyć nas miłosierdziem. 

1. Czy Bóg, w którego wierzę, jest moim Bogiem - Bogiem, którego spotkałem, doświadczyłem?

poniedziałek, 26 lipca 2021

Poniedziałek 17. Tygodnia Zwykłego - wsp. świętych Joachima i Anny


    Owi ludzie - to ludzie miłosierdzia, ich sprawiedliwe czyny nie poszły w zapomnienie. Wraz z ich potomstwem przetrwały, synowie ich dobrym dziedzictwem (Syr 44,10-11).

    Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć, na co wy patrzycie, a nie zobaczyli, i usłyszeć, co wy słyszycie, a nie usłyszeli (Mt 13,17).


    W encyklice Redemptoris Mater Jan Paweł II napisał, że obecność Maryi pośród Izraela, tak dyskretna, że prawie niezauważalna dla Jej współczesnych, zajaśniała jasno przez Przedwiecznym, który związał tę nieznaną Córę Syjonu ze zbawczym planem, obejmującym całą historię ludzkości.

    Dyskretne życie Maryi miało się łączyć z milczeniem na temat przodków. A jednak liturgia Kościoła zdaje się próbować przeniknąć tę ciszę, nie tyle po to, by zaspokoić naszą ciekawość, lecz aby dać nam okazję do świętowania Bożych planów historii ludzkości, która miała się stać historią odkupienia. 

    Już same imiona rodziców mówią wiele: Joachim - Bóg przygotowuje... Anna - łaska...

    Antyfona na początek Eucharystii mówi nam o radości: chwalmy Joachima i Annę za ich córkę; w niej Pan dał im błogosławieństwo wszystkich narodów. Bohaterami są rodzice Maryi, ale obiektem uwielbienia jest Boża Opatrzność, która w Maryi przygotowuje drogę na przyjście Zbawiciela. 

    Nie wiemy wiele o rodzicach Maryi. Źródłem są apokryfy. Jedni lokalizują dom Joachima i Anny w Jerozolimie w pobliżu sadzawki owczej - mieli tam przybyć z Galilei. Inna tradycja wskazuje na miejsce w Galilei - Sepforis, gdzie pozostały ruiny twierdzy krzyżowców. 

    Wspomnienie świętych Joachima i Anny jest dobrą okazją, aby przypomnieć sobie ludzkie korzenie Jezusa. Ewangelia przywołuje słowa samego Jezusa, którymi oznajmił swoim współczesnym, że mieli szczęście zobaczyć i usłyszeć to, czego pragnęli prorocy i sprawiedliwi dawnych czasów. Z drugiej strony zwyczajowy obraz św. Anny towarzyszącej Maryi i małemu Jezusowi wskazuje, także w czasach indywidualizmu i zanikania relacji międzypokoleniowej, konieczność więzi i porozumienia. Zachęta Syracha do wdzięcznej pamięci o przodkach jest tym zaproszeniem do relacji, pamięci i wdzięczności. Zakończę myślą papieża Benedykta: dziadkowie pozostają świadkami jedności, wartości opartych na jednej miłości, która rodzi wiarę i radość życia.

1. Jak wyglądają moje relacje międzypokoleniowe w rodzinie?

niedziela, 25 lipca 2021

XVII Niedziela Zwykła

    
Filip Mu odpowiedział: "Nawet za dwieście denarów nie wystarczy dla nich chleba, by każdy choć trochę otrzymał". Jeden z Jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł Mu: "Jest tu chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby. Ale cóż to jest dla tylu?" Jezus odpowiedział: "Każcie ludziom usiąść" (J 6,7-10).


    Spośród wszystkich cudów dokonanych przez Jezusa w czasie Jego ziemskiej działalności tym, który najbardziej utkwił w pamięci pierwszych uczniów i wspólnot chrześcijańskich, było rozmnożenie chleba - cud, który miał miejsce na pustkowiu, w pobliżu Jeziora Galilejskiego. Jest to jedyny cud odnotowany we wszystkich Ewangeliach.

    Jan nie nazywa tego cudem, lecz znakiem. W ten sposób zachęca nas, abyśmy nie zatrzymywali się na samym fakcie, ale spróbowali odkryć głębsze jego znaczenie w przestrzeni wiary.

    Jezus pośród tłumów i uczniów zajmuje centralne miejsce. Nikt nie prosi Go o interwencję. To On sam wyczuwa głód ludu i sygnalizuje uczniom potrzebę nakarmienia tłumów. 

    Ale jak nakarmić tłum na pustkowiu? Uczniom trudno znaleźć rozwiązanie. Pieniędzy za mało, tego co jest dostępne - pięć chlebów i dwie ryby - jeszcze mniej... Ale dla Jezusa wystarczy.

    Ten wspólny posiłek był dla pierwszych chrześcijan najbardziej wymownym znakiem wspólnoty, która narodziła się z Jezusa. Jednocześnie przypominał im o Eucharystii, którą sprawowali, aby nakarmić się duchem i siłą Jezusa: żywego Chleba. 

    Nie zapomnieli także tego gestu młodego człowieka. Jeśli dzisiaj na świecie panuje głód, to nie z powodu braku żywności. Powodem jest brak solidarności. Chleba jest dla wszystkich, ale brakuje tej hojności, aby się nim dzielić.

1. Czy posiłek przeżywany w rodzinie jest dla mnie wyrazem wspólnoty, bliskiej więzi z innymi?

sobota, 24 lipca 2021

Sobota 16. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Kingi

    Inną przypowieść im przedłożył: «Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł (Mt 13,24-25).


    Zło, tajemnicze i potężne, pojawiające się jakby znikąd, często wbrew naszej woli. Jest obecne w sercu każdego człowieka, jest obecne w społeczeństwie. Tak bardzo byśmy chcieli, by nasze serca były wypełnione jedynie dobrem, owymi kłosami pszenicy, a jednak chwasty są wciąż obecne.

    Życie, nasze życie, to nic innego, jak walka o to, by ostateczne zwycięstwo należało do dobra, by chwasty nie zdominowały pszenicy, by zło nie zapanowało nad sercem. 

    Zło jest niebezpieczne i podstępne. Wyrządza szkody nam i innym. Odbiera radość życia i szczęście. Zatruwa. 

    Chrystus przychodzi, aby wypełniać serca miłością, aby prowadzić i kierować naszymi krokami. On jest Miłością i będzie prowadził po drogach miłości, poprowadzi ku życiu. 

    Bóg jest cierpliwy. Daje nam czas, byśmy mogli wzrastać w dobru i pokonać zło. Nie zraża się tym, że pojawiają się chwasty. On wie, że ostatnie słowo należy do miłości, do dobra. Bóg wciąż pokłada nadzieję w człowieku, że potrafi przezwyciężyć w sobie to, co złe, co nie jest życiem. 


1. Czy potrafię być cierpliwy wobec samego siebie? Czy nie zniechęcam się, kiedy pojawiają się upadki?

piątek, 23 lipca 2021

Piątek 16. Tygodnia Zwykłego - święto św. Brygidy, patronki Europy

    Ja jestem szlachetnym krzewem winnym, a mój Ojciec jest gospodarzem. Jeśli jakakolwiek gałązka we mnie nie wydaje owocu, usuwa ją, a każdą, która owoc wydaje, oczyszcza, aby jeszcze obficiej owocowała. Gdy ktoś trwać będzie we mnie, a Ja w nim, taki wyda owoc obfity (J 15,1.5b).


    Dziś obchodzimy święto św. Brygidy, patronki Europy - żony, matki, zakonnicy, kobiety roztropnej, starannej i troskliwej. Przez dwadzieścia osiem lat żyła w małżeństwie, w którym zrodziło się ośmioro dzieci: czterech chłopców i cztery dziewczynki. 

    Spośród tych czterech synów jeden został zakonnikiem, kolejnych dwóch dobrze zapisało się w ludzkiej historii, a ostatni, Karol, był źródłem zgorszenia. Nawrócił się dopiero pod koniec swojego życia. Spośród czterech córek jedna została świętą - święta Małgorzata Szwedzka, dwie kolejne wstąpiły do klasztorów, a czwarta córka była źródłem wielu utrapień dla swojej matki i otoczenia. 

    Święta Brygida potrafiła dbać o to, by nie zerwać tej więzi, jaka istnieje między matką a dziećmi, starała się rozumieć, pomagać, czasem upominać i wzywać do opamiętania, by nie zmarnowały życia. 

    Właśnie o takiej postawie mówi nam Ewangelia. Bóg roztacza ojcowska opiekę nad swoimi dziećmi. Nawet jeśli musi czasami obcinać suche pędy, Jego największą troską jest to, by dzieci nigdy nie zostały odłączone od życiodajnej więzi. Czasem trzeba przyciąć, co wywołuje cierpienie i ból. Ileż razy tak postępuje ziemski ojciec czy matka zatroskany o dobro dziecka.

    Jezus zachęca do trwania w zjednoczeniu z Nim. Świat mówi o konieczności przemiany, pójściu naprzód, rozwoju. Tylko pozornie jest to sprzeczne. Jezus także chce naszej przemiany, naszego rozwoju, naszego owocowania. Daje nam swojego Ducha, byśmy mogli przemienić nawet to, co przekracza nasze ludzkie możliwości. Ale Jezus wie również, że życiodajna i owocna przemiana jest możliwa tylko wówczas, kiedy trwamy przy źródle życia, kiedy jesteśmy wszczepieni w Tego, który jest Życiem. 

1. Czy dbam o trwałą więź z Jezusem - Życiem?

czwartek, 22 lipca 2021

Czwartek 16. Tygodnia Zwykłego - Święto św. Marii Magdaleny

    Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko (Pnp 8,7).

I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» (J 20,13-15).


    Pragnieniem każdego kto kocha jest to, by cieszyć się bliskością tego, którego kocha. Tego właśnie domaga się miłość. Jak śmierć potężna jest miłość. To miłość porusza serce Marii Magdaleny, nawet po śmierci Jezusa. Towarzyszyła Mu aż po krzyż. Widziała śmierć. Utraciła Tego, którego najbardziej kochała. 

    W pierwszy dzień po święcie Paschy idzie do grobu, gdzie złożono Jego ciało. To impuls miłości - być blisko miłości. 

    Zmartwychwstały wychodzi jej na spotkanie. Widzi ją zapłakaną z powodu Jego nieobecności. Chociaż początkowo Go nie rozpoznaje, Jezus zadaje jej pytanie: czemu płaczesz? kogo szukasz? Wie dobrze, kog szuka i co wywołuje jej łzy. 

    Radość, kiedy odkryła, że to On. I otrzymuje polecenie, by opowiedzieć o tym apostołom. 

    Maria Magdalena uczy nas tego, by umieć cieszyć się obecnością Jezusa - każdego dnia, w każdej chwili. Cieszyć się miłością. Jeśli z jakiegoś powodu wydaje się nam, że Jezus odszedł, albo my odeszliśmy od Niego, trzeba podjąć wysiłek, by Go szukać. A wtedy On zawsze wyjdzie na spotkanie. Bóg odpowiada na pragnienie ludzkiego serca. 


środa, 21 lipca 2021

Środa 16. Tygodnia Zwykłego

    Izraelici mówili im: «Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę» (Wj 16,3). 

    I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: «Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły... (Mt 13,3-4).


    Wychodzili z Egiptu z radością i nadzieją, cała rzesza ludzi. Pragnęli wolności. Wołali i prosili Boga, by interweniował. I przyszedł ten moment, kiedy Bóg powiedział: Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców. Tak mocno podkreślona determinacja Boga ich ojców, aby ich wyprowadzić z niewoli. Ruszali do kraju obietnicy, kraju wyidealizowanego. 

    Bóg interweniuje. Ale nie jest to cudowne przeniesienie ludu z punktu A do B - trzeba odbyć podróż. Nagle uświadomili sobie, że radość z wyruszenia w drogę ku wolności związana jest z wysiłkiem, pracą i trudem. Trzeba dorosnąć do wolności, trzeba się tego nauczyć. 

    Izrael nie wie, jak sobie z tym poradzić. Nadzieje znikają, pozostaje trud i pustynia. Nagle niewola z pełnymi garnkami mięsa i chleb jedzony do sytości stają się wystarczającym szczęściem. Wolność nie jest już tak niezbędna. 

    Bóg, który słyszał ich narzekania w Egipcie, słyszy również ich szemranie przeciwko Mojżeszowi. Da im mięso i chleb. Będą musieli zebrać Jego dary. Izrael będzie się musiał nauczyć ufać Bogu, uznać Boga swoich ojców, by cieszyć się wolnością. 

    Jezus mówi obrazem dobrze znanym tamtym ludziom. Siewca rzuca ziarno. Człowiek musi zadbać o to, by wyrwać ciernie, usunąć kamienie, przeorać ziemię. Wtedy jest szansa na wzrost ziarna. 

    Różne są okoliczności naszego życia. Bez wątpienia pojawiają się wszystkie komplikacje wskazane w przypowieści: poboczne drogi i ścieżki, kamienista ziemia, chwasty i ciernie, które zagłuszają, jest też dobra gleba, która rodzi. 

    Jezus zmusza do zastanowienia. Nie można zadowolić się tym, że ziarno jest rzucone. Bez ludzkiego zaangażowania wysiłki siewcy zostaną zniweczone - nie przez ziarno, ale przez brak zaangażowania w przygotowanie podłoża dla ziarna. 

    Trzeba odłożyć na bok pewien komfort, który pochodzi z oczekiwania - jakoś to będzie, wszystko będzie nam dane. W naśladowaniu Jezusa nie ma miejsca na bierność  czy wygodę.

    Masz uszy? Niech spełniają swoje zadanie, niech słuchają, abyś mógł zrozumieć i zastosować. Izrael uczył się tego na pustyni i zajęło mu to czterdzieści lat. Nam zajmie to całe życie - nauczyć się słuchać. Taka jest przygoda wiary. Każdego dnia dokonywać przejścia z wygodnej niewoli do wolności, która angażuje. 


1. Czy jest we mnie gotowość, by słuchać Boga?

wtorek, 20 lipca 2021

Wtorek 16. Tygodnia Zwykłego

    I zatrzymał koła ich rydwanów, tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać. Egipcjanie krzyknęli: «Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami». A Pan rzekł do Mojżesza: «Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców» (Wj 14,25-26).


    Życie jest pełne przeszkód i przeciwności. Mojżeszowi i Izraelitom nie było łatwo zostawić wszystko, by wyruszyć na poszukiwanie ziemi obiecanej, ale nadzieja uzyskania wolności i nowego życia są silniejsze niż trudności, jakie spotykają na drodze. 

    Pojawiają się jednak wątpliwości, czy było warto. Kiedy dotarli do Morza Czerwonego, naturalnej przeszkody, a za plecami słyszą rydwany faraona, zaczynają się zastanawiać, czy wyjście nie było błędem. Lęk burzy zaufanie. 

    I doświadczenie opieki ze Strony Boga. Kiedy człowiek pozwala Bogu działać, Bóg działa. Jeśli nie pozwalamy na Boże działanie, sami zamykamy się na łaskę. Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy... Poganie uznają, że Bóg jest z ludem Izraela i ratuje go z opresji. Bóg ma tylko jeden cel - szczęście swojego ludu. Idzie ze swoim ludem, kiedy lud chce iść z Nim. Przemawia, kiedy lud chce Go słuchać. 

    Bóg wychodzi nam na spotkanie, kiedy my otwieramy się na nie. 


1. Czy uznaję, że bez Bożej łaski nic nie jestem w stanie uczynić? Czy pozwalam Bogu na działanie w moim życiu?

poniedziałek, 19 lipca 2021

Poniedziałek 16. Tygodnia Zwykłego

    A On w odpowiedzi rzekł im: Zepsute i cudzołożne plemię domaga się znaku, lecz znak nie będzie mu dany, poza znakiem proroka Jonasza (Mt 12,39).


    Plemię zepsute i cudzołożne... Tak odpowiada Jezus na niewinną prośbę... Ale to prośba wcale nie jest niewinna. Jest pełna jadu i trucizny, jest toksyczna. I Jezus, po raz kolejny, zaczyna od zdemaskowania tych, którzy przedstawiają się jako wzorowi, ale wyrządzają krzywdę. A najgorsze jest to, że oni nie chcą się zmienić, są bardzo zadowoleni ze swojego sposobu bycia i działania. 

    Prości ludzie o tym nie wiedzą - tu tkwi problem. Jezus wczoraj zauważył, że są jak owce bez pasterza. Ale dziś jest poważniej. Mają pasterzy, ale zepsutych i cudzołożnych, którzy zamiast wskazywać drogę prowadzą do dezorientacji  i zwodzą. Jezus nazywa ich hipokrytami, ale, z rzadkimi wyjątkami, zmiana nie następuje. 

    Niniwa była synonimem zepsucia, ale mieszkańcy Niniwy potrafili się nawrócić dzięki przepowiadaniu Jonasza, odbyli pokutę i mogli ucieszyć się przebaczeniem. Królowa z Południa potrafiła odbyć długą podróż, by czerpać z mądrości Salomona. A oni, mimo tylu znaków, które potwierdzały mesjańską godność Jezusa, nie słuchają Jezusa. Oni, strażnicy religii i opiekunowie świątyni oczekują, że Mesjasz będzie im posłuszny. Byli przykładni w przestrzeganiu własnej tradycji, ale byli cudzołożnikami w swojej relacji z Bogiem - wiarołomcami. 

    Nauczycielu, chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak... Jeszcze jeden? Widzieli ich wiele. A wszystkie okazały się bezużyteczne. Co więcej, niektóre czynione w szabat. Wtedy oskarżali Go, że mocą diabła je czyni. Jezus nie godzi się na zakłamanie. Nazywa ich przewrotnymi, zepsutymi w sumieniu, zamkniętymi na światło i prawdę. Ślepymi i zarozumiałymi. Otrzymają ten jeden jedyny znak - znak Jonasza. Zmartwychwstanie. Potrzeba jednak wiary, aby go przyjąć. I w ten znak także nie uwierzyli. 


1. Czy nie oczekuję szczególnych znaków ze strony Pana Boga?

niedziela, 18 lipca 2021

XVI Niedziela Zwykła

    Wy rozproszyliście moją trzodę, rozpędziliście i nie zatroszczyliście się o nią; oto Ja się zatroszczę o nieprawość waszych uczynków - wyrocznia Pana (Jr 23,2).

    On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość (Ef 2,14).

    On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!». Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać (Mk 6,31.34).


     Kiedy sprawy nie układają się po naszej myśli, według naszych oczekiwań, mamy tendencję do myślenia, że to inni są za to odpowiedzialni. Jest to pokusa, której ulegamy częściej, niż byśmy chcieli.

    Trudno nam przyjąć na siebie chociaż część odpowiedzialności, nie mówiąc już o winie (a to nie to samo).

    Troska o siebie nie powinna oznaczać braku troski o innych. To właśnie troska,  z jaką odnosimy się do własnego życia i tych, którzy są od nas zależni, mówi o tym, co jest w naszych sercach.

     Prorok Jeremiasz udziela nagany, ostrej nagany, pasterzom, którzy sprawują pieczę nad ludem Pana, ponieważ sprzeniewierzyli się swojemu zadaniu. Zaniedbania władców doprowadziły do wygnania ludu do niewoli babilońskiej.

    Bóg wciąż przypomina nam, że jesteśmy odpowiedzialni za innych, nie dlatego, że są naszą własnością, ale dlatego, że są naszymi braćmi i siostrami. Ostrzeżenie, o którym powinienem pamiętać osobiście, mając pod opieką ludzi, ale także powinien pamiętać każdy, kto ma pod opieką członków rodziny, uczniów, pracowników, chorych. 

     Jezus troszczy się o apostołów, którym wcześniej zlecił posługę. Daje im czas i miejsce na odpoczynek. Jezus współczuje apostołom, którzy wracają z misji, na którą zostali posłani i są zmęczeni. Współczuje tłumom, które są jak owce bez pasterza. 

     Święty Paweł w tym krótkim fragmencie listu do Efezjan mówi nam o Jezusie, który przełamał podziały, zniósł mur, który człowiek postawił pomiędzy Żydami a poganami W miejsce nienawiści wprowadza pokój, który jest fundamentem scalenia ludzi. Wyraźnie widać ten oddźwięk słów Jeremiasza – Jezus jest pasterzem, Mesjaszem, który gromadzi rozproszone owce. 


1. Czy potrafię brać odpowiedzialność za innych? Czy nie obarczam innych swoimi winami?


sobota, 17 lipca 2021

Sobota 15. Tygodnia Zwykłego

    Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić (Mt 12,14).


    Wyszli. Wyszli z synagogi, z modlitwy, ze spotkania z Bogiem, ze słuchania Boga.... Jaka była ta modlitwa, skoro wydała taki owoc?

    Znając faryzeuszy, należy domniemywać, że zadbali, by ich modlitwa była zgodna ze wszystkim, co było nakazane i ustalone: zasady, prawa, gesty i zwyczaje. Byli najlepszymi znawcami rytuałów i tradycji oraz zobowiązań wobec Boga. 

    Ale jednak... Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców... Ta modlitwa nie mogła być dobra i miła Bogu, skoro zrodziła takie owoce, skoro knuli, w jaki sposób Go zgładzić. Samo połączenie synagogi, modlitwy i spiskowania w celu pozbawienia kogoś życia brzmi bluźnierczo. 

    To, co uderza najbardziej, to spokój tych ludzi, którzy wierzyli, że wykonują swój obowiązek i w ten sposób dbają o dobro swojego Boga. Nie mają wyrzutów sumienia. Wszystko wydaje się w porządku - w końcu robią to, aby chronić honoru i świętości Boga. 

    Jezus wyszedł z tej samej synagogi. dokonał uzdrowienia.  Wyszedł i oddalił się, a wielu poszło za Nim. Ci, którzy poszli, zostali uzdrowieni. Też po modlitwie, po rozmowie z Ojcem. W sercu Jezusa rodzi się współczucie i miłosierdzie - uzdrawia. 


1. Jakie owoce rodzi moja modlitwa? 

piątek, 16 lipca 2021

Piątek 15. Tygodnia Zwykłego - wsp. Najświętszej Maryi Panny z góry Karmel

    Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia - na zawsze w tym dniu świętować będziecie (Wj 12,14).

    Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu» (Mt 12,7-8).


    Pascha. Wyzwolenie z niewoli. Bóg przechodzi i wyzwala. Jest to dzień pamiętny, który nie może być zapomniany i wymaga szczególnej liturgii. W całym Starym Testamencie Bóg przypomina swojemu ludowi o tym zbawczym wydarzeniu. Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnukówWyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie

    Nie zapomnieć, by zachować wierność i miłość. By nie utracić własnej tożsamości. 

    Wobec zarzutu faryzeuszów odpowiedź Jezusa jest kategoryczna: Syn Człowieczy jest Panem szabatu. Dla nas, wykraczając poza dzisiejszy ewangeliczny epizod, Jezus jest Kimś więcej, niż tylko Panem szabatu. On jest także Panem poniedziałku, wtorku... jest Panem naszego życia. Jego słowa urzekły nas. Jego obietnice napełniają nadzieją. Powtarzamy za św. Pawłem - dla mnie żyć, to Chrystus. On jest Panem naszego życia. Trudno sobie wyobrazić życie bez Niego. Trudno byłoby żyć.


1. Czy pamięć o wydarzeniach z dziejów narodu jest dla mnie ważna? 

środa, 14 lipca 2021

Czwartek 15. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Pompiliusza Marii Pirrottiego i św. Bonawentury

    
Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was». Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: "JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia (Wj 3,14-15).

    Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście... uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych (Mt 11,28-29).

    
    W ówczesnej kulturze ważna była znajomość imienia. Nazwać oznaczało mieć władzę nad tym, co zostało nazwane. Przy stworzeniu Bóg pozostawił człowiekowi zadanie nadawania nazw rzeczom. Mojżesz nie mógł wystąpić przed ludem, nie mówiąc im jednocześnie, w czyim imieniu to czyni. Pierwszą rzeczą, którą by zrobili, było zapytanie go o imię tego, który zlecił misję. Co mam im odpowiedzieć?

    Bóg daje Mojżeszowi do dyspozycji aż dwa imiona:
* Jestem, Który Jestem;
* Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba.

    Żadne jednak z tych Bożych imion nie jest nazwą. Ukazują jednak prawdę o Bogu. Jego istotą jest istnienie i życie. Święty Augustyn powie, że Bóg jest Tym, który się nigdy nie zmienia. Grecki tekst Pisma Świętego tłumaczy to imię jako: Ja jestem Będący... To imię wskazuje na teraz i na przyszłość. Ten, Który jest, staje się Tym, Który będzie i podejmuje działanie, aby wyzwolić swój lud. 

    Jednocześnie jest to Bóg przeszłości, Bóg ojców waszych. On już działał w przeszłości, w historii tego ludu. Złożył obietnice, które się spełniły i zrodziły nowe oczekiwania i obietnice. Lud, do którego Mojżesz jest posłany, wie, że słowo Tego Boga zostało już potwierdzone, jest niezawodne. 

    Chrystus dał nam poznać Tajemnicę Boga w Trójcy Osób. Mamy doświadczenie Tego, Który Jest, bo On już był - przekazali nam to nasi rodzice, katecheci, Kościół, bo w naszym życiu możemy znaleźć znaki Jego obecności. I On jest dzisiaj, gdy przyjmujemy Go jako Pana i Przewodnika i mamy nadzieję, że będzie i będzie łamał niewolę naszą i innych.

    Nasze życie ma być świadectwem obecności Jego imienia.  Usuwanie Boga z życia  - zarówno prywatnego jak i publicznego, tak modne dzisiaj - nie obdarza człowieka wolnością, nie daje bardziej ludzkiego życia, nie tworzy bardziej równego, sprawiedliwego świata. To złudzenie współczesnego człowieka. Rosnące różnice w podziale bogactw, wielkie wędrówki ludów wywołane polityką czy gospodarką, na które świat nie potrafi znaleźć sprawiedliwych rozwiązań. Coraz większa samotność człowieka, który odrzucając Boga często odrzuca relacje z ludźmi. 

    Jezus zaprasza: Przyjdźcie... uczcie się ode Mnie... Stawia wysokie wymagania, które obejmują wyrzeczenia i krzyż. Ale te słowa pochodzą od Kogoś, kto wyprzedza nas w drodze i z pokorą serca dzieli nasze ciężary i brzemiona. Jest Tym, który widząc naszą niewolę, cierpienie, podejmuje działanie. Owszem, sposób w jaki to czyni, może wydawać się niepokojący: cichość i pokora serca. Droga, by znaleźć ukojenie. 

    Tak bardzo potrzebujemy takich ludzi, którzy nie obciążają innych, ale podejmują ich ciężary. 

1. Czy szukam w Bogu pokrzepienia i nadziei? 

Środa 15. Tygodnia Zwykłego

    Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu». A Mojżesz odrzekł Bogu: «Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?» A On powiedział: «Ja będę z tobą (Wj 3,10-12).


    Góra - miejsce spotkania człowieka z Bogiem. W Biblii miejsce uprzywilejowane. Bóg odkrywa przed Mojżeszem swój plan, ukazuje mu także jego zadanie w tym planie. 

    Każde powołanie jest odpowiedzią na jakieś potrzeby. Bóg przychodzi z pomocą. Problem polega na tym, by tę potrzebę odkryć, zobaczyć, a następnie zgodzić się na odpowiedzialną współpracę z Bogiem. 

    Rozpoznajemy potrzeby oglądając, zastanawiając się nad rzeczywistością, która nas otacza. Dlatego tak ważne w naszym życiu jest to zatrzymanie się, by zobaczyć. Kiedy tylko przebiegamy przez życie, możemy zupełnie się pogubić. 

    Mojżesz nie wszystko potrafi zrozumieć. Boże drogi są skomplikowane. Mojżesz przeżywał ryzykowne chwile, kiedy stanął w obronie Izraelity. Jego zachowanie przyniosło konieczność ucieczki. Zna sytuację swoich pobratymców w Egipcie. Ale jednocześnie odczuwa własną małość wobec potęgi faraona. Woli zajmować się owcami swojego teścia niż ruszyć w niebezpieczną drogę. Nie odpowiada od razu. Chce się zdystansować, próbuje odrzucić: kimże ja jestem???

    Przeżywa lęk wobec tego objawienia się Boga. Chce uciec od odpowiedzialności i powołania. Z pewnością jest to pokusa, której doświadczamy, kiedy życie stawia nas wobec zobowiązań i zadań, które wymagają od nas porzucenia pewnej strefy komfortu, przyzwyczajeń, dobrze ułożonych schematów życiowych. Dziś, jak zawsze, wiele osób potrzebuje wyzwolenia. Boże zaproszenie dociera do nas w tej rzeczywistości, w której żyjemy, która jest naszą rzeczywistością. 

    Ja będę z tobą... Bóg nie rezygnuje, zaprasza jednak do zaufania. Wybierając i zapraszając człowieka do współpracy, Bóg zna nasze ograniczenia i lęki. Nie wybiera dlatego, że koś jest super doskonały. Zaprasza do ufności i otworzenia się na Boży plan. 


1. Czy nie unikam zaangażowania w pewne sprawy, uważając, że inni są do tego lepiej przygotowani? Czy nie odrzucam Bożego zaproszenia?

wtorek, 13 lipca 2021

Wtorek 15. Tygodnia Zwykłego - wsp. świętych pustelników Andrzeja Świerada i Benedykta

    Kobieta poczęła i urodziła syna, a widząc, że jest piękny, ukrywała go przez trzy miesiące. A nie mogąc ukrywać go dłużej, wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła ją żywicą i smołą, i włożywszy w nią dziecko, umieściła w sitowiu na brzegu rzeki. Siostra zaś jego stała z dala, aby widzieć, co się z nim stanie (Wj 2,2-4).

 «Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły (Mt 11,21).


    Egipt się zmienił. Skończył się czas Józefa i przyjaznego otwarcia. Miejsce schronienia staje się miejscem niewoli i ucisku. Faraon sięga po drastyczne środki, by pozbyć się zagrożenia, którego źródłem jest rozwój potomstwa Jakuba. Wszyscy chłopcy z tego ludu mają być zabijani. I w takich okolicznościach rodzi się Mojżesz. 

    Widzimy matkę Mojżesza, która przygotowała kosz, aby w ten sposób uratować swoje dziecko, które chce przeprawić przez niespokojne wody Nilu. Słowo kosz, w języku hebrajskim theba, użyte jest w Biblii po raz pierwszy z zupełnie innym kontekście. Odniesione jest do arki Noego, którego Bóg w ten sposób uratował z wód potopu. Ów kosz wykonany przez matkę ma uratować życie dziecka. 

    Mojżesz wyrusza przez wody, a pierwszym celem tej podróży staje się pałac i dwór faraona - największego wroga Hebrajczyków. To tam Mojżesz będzie bezpieczny. Otrzyma formację, kulturę, która sprawi, że będzie mógł pewnego dnia stanąć na czele własnego narodu i wyprowadzić go z niewoli. 

    Tekst kończy się ucieczką Mojżesza po zabiciu Egipcjanina. Jest tak wiele rzeczy, które wpływają na nasze życie: po wyciągnięciu nas z niespokojnych wód grzechu, Bóg prowadzi i nas do siebie. Jesteśmy jednak prowadzeni nie do jakiegoś konkretnego miejsca, ale do Osoby, do samego Boga. Dzięki oczyszczeniu wodami chrztu zostaliśmy wprowadzenie w życie łaski, w życie samego Boga. 

    Mojżesz został wyciągnięty w wód Nilu przez córkę faraona. My zostaliśmy wyciągnięci z wód grzechu przez samego Chrystusa, który objął nas swoim współczuciem, lituje się nad nami i ratuje, by wprowadzić do nieba. 

    Trzy miasta, którym Jezus czyni wyrzuty, Korozain, Betsaida, Kafarnaum, nie są miastami przypadkowymi. Korozain i Betsaida były miejscami szkół rabinackich, gdzie uczono Tory i jej interpretowania. I mimo tej bliskości, dotykania świętości, ci, którzy pochylali się nad Słowem objawienia, pozostawali ślepi i głusi na orędzie Jezusa, który jest spełnieniem tego, co próbowali poznać. Kafarnaum to miejsce, z którego Jezus czyni centrum swojego działania. Tam osiadł. I też nie poznało niczego. Jezus dokonał tam wielu znaków, które podziwiano, ale orędzie i sam Jezus został odrzucony.

    I te trzy miejsca Jezus zestawia z innymi trzema - Tyrem, Sydonem i Sodomą. Dwa pierwsze to miasta pogańskie, znane Żydom. Pogańskie miasta widząc te wszystkie znaki, nawróciłyby się. Sodoma, do dziś pozostająca symbolem najbardziej przewrotnego i gorszącego zła, potrafiłaby ocalić się przed zagładą, otwierając się na dokonywane znaki, a Kafarnaum nie potrafi ich zobaczyć. 

    Jezus czyni wyrzuty wobec tych, którzy nie potrafią zobaczyć, usłyszeć, przyjąć, chociaż widzą i słyszą.  Znaki i cuda, których Jezus dokonuje nie są tylko po to, by je podziwiać i chwalić. Są zaproszeniem, by przyjąć dar wiary, przyjąć Jezusa. A my często już nawet nie potrafimy zobaczyć...


1. Czy potrafię widzieć Boże działanie w swoim życiu? Czy Boże znaki są dla mnie zaproszeniem do wiary?


    

    

poniedziałek, 12 lipca 2021

Poniedziałek 15. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu

    Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy(Mt 10, 34-36).


    Wiara jest walką na dwóch głównych frontach: na wewnętrznym - przeciwko nam samym, naszym egoistycznym, destrukcyjnym i mrocznym skłonnościom oraz na zewnętrznym - przeciwko okolicznościom, sytuacjom, a także ludziom, którzy czasem próbują nam przeszkodzić w podążaniu za Jezusem.  Aby utrzymać się na drodze wiary trzeba czasem stoczyć walkę, która wydaje się niezrozumiała i najtrudniejsza - walkę przeciwko tym, którzy są w naszym własnym domu.

    Jezus ukazuje i przestrzega nas przed taką możliwością. W gronie naszych najbliższych, w naszej rodzinie, może się zdarzyć niezrozumienie i odrzucenie, z powodu tego, że wybieramy wiarę, że wybieramy Jezusa. Jezus w takiej sytuacji nie wzywa nas do nienawiści, ale do przyjęcia tej sytuacji jako krzyża, który trzeba nieść. 

    Taka sytuacja zawsze może rodzić pokusę odrzucenia samego Jezusa - więzy rodzinne, pokój w gronie najbliższych, mogą wydawać się ważniejsze od Jezusa. I w tej konkretnej sytuacji Jezus stawia sprawę jasno: kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien

    Jezus kochał życie rodzinne, Jego przyjście na świat dokonało się w rodzinie, a wiara może i powinna być przeżywana w rodzinie, ale w przypadku niezgodności wybór jest jasny: najpierw Bóg.  

    Orędzie Jezusa jest źródłem pokoju, ale czasem przynosi też miecz, ponieważ nie jest to orędzie łatwe. To orędzie przemieniające i radykalne, sięgające do istoty rzeczy i dlatego spotyka się i będzie się spotykało z odrzuceniem aż do końca czasów. 


1. Czy w moim życiu są jakieś więzy, które uniemożliwiają mi pójście za Jezusem na 100%?

sobota, 10 lipca 2021

Sobota 14. Tygodnia Zwykłego

     Bracia Józefa zdając sobie sprawę, że ojciec ich nie żyje, myśleli: „Na pewno Józef będzie nas teraz prześladował i odpłaci nam za wszystkie krzywdy, które my wyrządziliśmy (Rdz 50,15).


      Ostatnie wersety poświęcone Józefowi w Egipcie. Bracia mają świadomość krzywdy, którą mu wyrządzili i obawiają się odwetu. To pokazuje, że jeszcze nie zrozumieli, że w Józefie nie ma takich myśli, on już im przebaczył i obdarował. Lęk nie pozwala im tego zobaczyć. 

      Próbują wymusić na Józefie rezygnację z odpłaty, odwołując się do życzenia ich ojca. Są gotowi podporządkować się Józefowi, stać się jego niewolnikami. 

       Józef odkrywa przed nimi swoje serce, które jest wypełnione miłością i przebaczeniem. Są jego braćmi i pozostaną braćmi. Dobro zwycięża nad złem, przebaczenie nad odwetem. Jedyna droga, by życie nie utraciło sensu i radości.

       Patrząc na postawę braci Józefa, rozpoznaję w niej zachowania tak wielu ludzi, którym Bóg darował winy, a oni wciąż żyją w lęku, że Bóg im odpłaci. Nie potrafią w swoim lęku uwierzyć, że przebaczenie stało się ich udziałem. Chociaż przyszli prosić o przebaczenie w sakramencie pojednania, nie zobaczyli Bożej miłości i nie potrafią się ucieszyć. Potrafią dotkliwie karać się sami, ponieważ Bóg ich tego nie robi. Nie potrafią zobaczyć Ojca, który kocha i przebacza, a zatrzymując się na swoim grzechu, widzą surowego Sędziego, który wymierzy odpłatę.


Czy rzeczywiście ufam Bożemu przebaczeniu?

piątek, 9 lipca 2021

Piątek 14. Tygodnia Zwykłego

    Bóg zaś w widzeniu nocnym tak odezwał się do Izraela: «Jakubie, Jakubie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem», rzekł do niego: «Jam jest Bóg, Bóg ojca twego. Idź bez obawy do Egiptu, gdyż uczynię cię tam wielkim narodem. Ja pójdę tam z tobą i Ja stamtąd cię wyprowadzę, a Józef zamknie ci oczy» (Rdz 46,2-4).

    Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Mt 10,16).


    Patriarcha Jakub zostaje poproszony o opuszczenie ziemi, w której mieszka, którą uważa już za ziemię obiecaną przez Boga, w której dobrze się czuje. Ma wyruszyć do Egiptu. Dla patriarchy Jakuba nie jest to zwykła podróż, ale opuszczenie ziemi obiecanej przodkom, a tym samym rozpoczęcie nowego etapu z Bogiem. To rodzi niepokój i wątpliwości, które tak dobrze rozumiem.

    Bóg przychodzi, aby go uspokoić, by mógł zaakceptować swoją przyszłość. W słowach, które Bóg kieruje do starca, padają słowa zapewnienia o powrocie i spotkaniu z synem, którego kiedyś stracił, a teraz ten syn będzie mu towarzyszył w ostatnich chwilach życia. I obietnica ludu, który się rozmnoży.

    Wzruszająca jest scena spotkania Jakuba z Józefem. Otrzymana ziemia Goszen jest potwierdzeniem tej nadziei. Jak starzec Symeon Jakub doświadcza uspokojenia i wyraża gotowość zakończenia swojej ziemskiej drogi. Spełniony starzec, w którym nadzieja i ufność nie zgasły.

    Jezus uwrażliwia uczniów, że głoszenie Ewangelii, głoszenie Królestwa Bożego, a nawet sama jego obecność w społeczeństwie, może sprowadzać różne trudności w relacjach. Nawet w naszych rodzinach można napotkać na sprzeciw wobec Ewangelii. Dlatego tak ważne jest praktykowanie dwóch cnót: roztropności i nieskazitelności. 

    Roztropność pozwala odkrywać niebezpieczeństwa i zagrożenia. Trzeba prosić Boga o dar rozeznania, by odkrywać oszustwa złego ducha - doradcy, który próbuje zamącić w głowach. Nieskazitelność jest przeciwieństwem dwulicowości, wszelkim zachowaniom, które głoszą często szlachetne intencje, a służą jedynie ukryciu niesprawiedliwości, ambicji czy próżności. 


1. Czy w trudnościach doświadczam Bożej pomocy?

czwartek, 8 lipca 2021

Czwartek 14. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Jana z Dukli

    On zaś rzekł do nich: «Zbliżcie się do mnie!» A gdy oni się zbliżyli, powtórzył: «Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (Rdz 45,4-5).


    Spotkanie Józefa z braćmi ukazuje, jak Bóg działa pośród nas. Wiara zakłada umiejętność oglądania rzeczywistości oczami Pana Boga. Nawet w największych niepowodzeniach, w zderzeniu z najbardziej poniżającym i haniebnym zachowaniem ludzi, Bóg potrafi przemieniać serce. 

    Józef "katechizuje" swoich braci, aby mogli odkryć Miłosierdzie Boga, którego on sam już doświadczył. Przebaczający i przyjmujący braci Józef jest zapowiedzią miłosiernego Ojca, o którym Jezus opowie w przypowieści z marnotrawnym synem. 

    Józef potrafił patrzeć na swoje życie oczami pana Boga. Kluczem była jego wierność, także  w przeciwnościach. Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra - powie św. Paweł w Liście do Rzymian. 

    Józef poprzez wszystkie doświadczenia, które były jego udziałem, zdobył mądrość, która pozwala mu z miłością traktować braci. 


1. Czy potrafię patrzeć ponad przeciwnościami i cierpieniem?

środa, 7 lipca 2021

Środa 14. Tygodnia Zwykłego

    Mówili między sobą: «Ach, zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy nas błagał o litość, a nie wysłuchaliśmy go! Dlatego przyszło na nas to nieszczęście» (Rdz 42,21).


    Historia Józefa, jednego z dwunastu synów Jakuba, zajmuje trzynaście rozdziałów Księgi Rodzaju. Józef cieszył się szczególnymi względami swojego ojca. Jego bracia, z zazdrości, sprzedali go w niewolę. W Egipcie zostaje zamknięty w więzieniu z powodu intrygi żony jednego z urzędników faraona. 

    Kiedy dokonuje wyjaśnienia snów władcy, zostaje uwolniony i staje się prawą ręką faraona. Wykorzystuje siedem lat tłustych, aby zrobić zapasy zboża na lata chude, które przewidział. 

    Już tylko ten skrót historii pozwala zobaczyć, że Bóg używa pozorni najbardziej niekorzystnych wydarzeń, aby realizować swoje plany. Wszystko wydawało się sprzysięgać przeciwko Józefowi, ale Bóg obróci to na jego korzyść. Bóg pisze prosto po krzywych liniach... - jest w stanie wyprowadzić dobro z naszych złych doświadczeń.

    Opis głodu, który dotyka ludzi, jest bardzo realistyczny, Trudno w jego kontekście nie widzieć ogromnej rzeszy ludzi Trzeciego Świata, którzy dzisiaj doświadczają głodu. Józef próbuje zaradzić problemowi, korzystając z zapasów. Ale ubóstwo biednych służy nabijaniu bogactwa faraona. I to również nietrudno odnieść do dzisiejszego świata, gdzie ubóstwo jest wykorzystywane przez bogatych, by podporządkować, uzależnić, zdobyć strefy wpływu. Bogaty świat woli niszczyć żywność niż pomagać, jeżeli pomoc nie przynosi mu korzyści. 

    Bracia Józefa przybywają do Egiptu w poszukiwaniu żywności. I trafiają do więzienia. Sytuacja się zmieniła. Wcześniej to oni skazali na niewolę Józefa.  I to skłania ich do refleksji nad przeszłością i rodzi skruchę, uznanie własnej winy.  Zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu... 

    Nieszczęście rodzi wspomnienia. Doświadczając cierpienia uświadamiają sobie, że to oni je na siebie sprowadzili. 

    Niestety, nie zawsze tak się dzieje. Człowiek może pozostać nieświadomy krzywd, jakie mógł wyrządzić innym. Krzywd wyrządzonych zazdrością, nienawiścią, jakimiś interesami. Potrafimy koncentrować się na naszych zranieniach i urazach, zapominając, że inni mogą cierpieć z naszego powodu...


1. Czy różne życiowe doświadczenia skłaniają mnie do refleksji nad historią własnych niegodziwości?


wtorek, 6 lipca 2021

Wtorek 14. Tygodnia Zwykłego - wsp. bł. Marii Teresy Ledóchowskiej

    A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» Wtedy [tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł: «Jakub». Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś» (Rdz 32,27-29).


Rozważanie papieża Benedykta XVI:


    Noc jest czasem sprzyjającym działaniu w ukryciu, a zatem najlepszym momentem dla Jakuba, żeby mógł wejść niezauważenie na terytorium brata, łudząc się być może, iż uda mu się zaskoczyć Ezawa. Tymczasem to on zostaje niespodziewanie zaatakowany, na co nie był przygotowany. Posłużył się podstępem, by uniknąć niebezpieczeństwa, myślał, że zdoła nad wszystkim zapanować, a tymczasem przychodzi mu stoczyć tajemniczą walkę, samotnie i bez możliwości zorganizowania odpowiedniej obrony.

    Epizod rozgrywa się zatem w ciemnościach, i trudno jest nie tylko zorientować się, kto jest napastnikiem Jakuba, ale i co do tego, jak przebiega walka. Czytając ten fragment, trudno ustalić, który z dwóch przeciwników ma przewagę; użyte w nim czasowniki często są bez wyraźnego podmiotu, a przebieg akcji charakteryzują jakby wewnętrzne sprzeczności — kiedy wydaje się, że jeden z nich ma przewagę, następna scena temu zaprzecza i przedstawia drugiego jako zwycięzcę. Na początku wydaje się bowiem, że Jakub jest silniejszy, a przeciwnik — mówi tekst — «nie może go pokonać» (w.26); jednakże zadaje on Jakubowi cios w staw biodrowy i powoduje jego zwichnięcie. Można by zatem pomyśleć, że Jakub powinien ulec, a tymczasem to ten drugi prosi go, by go puścił; patriarcha odmawia, ale stawia warunek: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» (w. 27). Ten, który podstępem pozbawił brata błogosławieństwa należnego synowi pierworodnemu, domaga się go teraz od nieznajomego, w którym być może zaczyna dostrzegać cechy boskie, ale nie może go jeszcze naprawdę rozpoznać.

    Rywal, który, jak się wydawało, został zatrzymany, a zatem pokonany przez Jakuba, zamiast spełnić żądanie patriarchy, pyta go o imię: «Jakie masz imię?» Patriarcha odpowiada: «Jakub» (w.28). I tu następuje istotny zwrot w walce. Poznanie czyjegoś imienia bowiem wiąże się z pewną władzą nad tą osobą, ponieważ według mentalności biblijnej imię zawiera najgłębszą istotę jednostki, odsłania jej tajemnicę i przeznaczenie. Poznanie imienia oznacza zatem poznanie prawdy o drugim, a to pozwala nad nim zapanować. Kiedy zatem na pytanie nieznajomego Jakub wyjawia swoje imię, oddaje się w ręce swojego przeciwnika, jest to forma kapitulacji, całkowitego oddania się drugiemu.

    Jednakże poddając się, Jakub również, paradoksalnie, staje się zwycięzcą, ponieważ otrzymuje nowe imię, a także zostaje uznane jego zwycięstwo przez przeciwnika, który mówi: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś» (w. 29). Imię Jakub nawiązywało do problematycznych początków życia patriarchy; w hebrajskim przypomina bowiem słowo «pięta» i nawiązuje do chwili narodzin Jakuba, kiedy wyszedł on z łona matki, trzymając za piętę swojego brata bliźniaka (por. Rdz 25, 26), jakby na znak, że zajmie pierwsze miejsce kosztem brata, co uczynił w wieku dorosłym; ale imię Jakub nawiązuje także do czasownika «oszukać, wyrugować». Oto zatem w walce patriarcha wyznaje swojemu przeciwnikowi, poprzez gest poddania się i kapitulacji, że jest oszustem, uzurpatorem; ale ten drugi, którym jest Bóg, przemienia tę negatywną rzeczywistość w pozytywną: Jakub, oszust, staje się Izraelem, otrzymuje nowe imię, które oznacza nową tożsamość. Również w opowiadaniu zachowana jest jednak celowa dwuznaczność, bo najbardziej prawdopodobnym znaczeniem imienia Izrael jest: «Bóg jest potężny, Bóg zwycięża».

    Jakub uzyskał zatem przewagę, zwyciężył — przyznaje to sam przeciwnik — ale jego nowa tożsamość, jaką otrzymał od tegoż przeciwnika, potwierdza i zaświadcza, że zwyciężył Bóg. Kiedy z kolei Jakub pyta o imię przeciwnika, ten odmawia odpowiedzi, ale objawia się przez jednoznaczny gest, udzielając mu błogosławieństwa. Patriarcha otrzymuje wówczas błogosławieństwo, o które prosił na początku walki. A nie jest to błogosławieństwo zdobyte podstępnie, ale dane bezinteresownie przez Boga, a Jakub może je otrzymać, ponieważ teraz, bezbronny, bez zabezpieczeń, bez oszustw i podstępów, sam poddaje się, przestaje walczyć i wyznaje prawdę o sobie. I tak po zakończeniu walki i po otrzymaniu błogosławieństwa patriarcha może ostatecznie rozpoznać drugiego, Boga błogosławieństwa: «Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie» (w.31), i może teraz pokonać bród, mając nowe imię, ale «zwyciężony» przez Boga i na zawsze naznaczony, utykając na skutek zadanego ciosu.

    Epizod walki nad potokiem Jabbok jest zatem dla wierzącego jakby tekstem wzorcowym, w którym lud Izraela mówi o swoim pochodzeniu i cechach wskazujących na szczególną relację między Bogiem i człowiekiem. Dlatego, jak mówi także Katechizm Kościoła Katolickiego, «duchowa tradycja Kościoła widziała w tym opisie symbol modlitwy jako walki wiary i zwycięstwa wytrwałości» (n.2573). Tekst biblijny opowiada o długiej nocy poszukiwania Boga, o walce o to, by poznać Jego imię i zobaczyć Jego oblicze; jest to noc modlitwy, która z uporem i wytrwale prosi Boga o błogosławieństwo i nowe imię, nową rzeczywistość, będącą owocem nawrócenia i przebaczenia.

    Noc Jakuba u brodu potoku Jabbok staje się zatem dla wierzącego punktem odniesienia, który pozwala zrozumieć relację z Bogiem, znajdującą w modlitwie swój szczytowy wyraz. Modlitwa wymaga ufności, bliskości, niejako w symbolicznym zmaganiu, ale nie z wrogo nastawionym Bogiem jako przeciwnikiem, lecz z błogosławiącym Panem, który jest zawsze tajemniczy, zdaje się niedosiężny. Dlatego natchniony autor stosuje symbol walki, z którym wiąże się siła ducha, wytrwałość, upór w dążeniu do osiągnięcia tego, czego się pragnie. Jeśli zaś przedmiotem pragnienia jest więź z Bogiem, Jego błogosławieństwo i miłość, to walkę może zakończyć jedynie ofiarowanie siebie Bogu, uznając własną słabość; zwycięstwem jest właśnie oddanie się w miłosierne ręce Boga.

    Całe nasze życie jest jak ta długa noc walki i modlitwy; winno wypełniać je pragnienie Bożego błogosławieństwa i proszenie o nie; nie może być ono bowiem wyrwane czy zdobyte własnymi siłami, musi być z pokorą przyjęte od Niego, jako niezasłużony dar, który pozwala na koniec rozpoznać oblicze Pana. Kiedy do tego dochodzi, zmienia się cała nasza rzeczywistość, otrzymujemy nowe imię i błogosławieństwo od Boga. Ito nie wszystko: Jakub, który otrzymuje nowe imię, staje się Izraelem, daje nowe imię również miejscu, w którym walczył z Bogiem, gdzie modlił się do Niego; nazywa je Penuel, co znaczy «oblicze Boga». Nadając to imię uznaje, że to miejsce jest pełne obecności Pana, uświęca tę ziemię, zapisując na niej niejako wspomnienie owego tajemniczego spotkania z Bogiem. Ten, kto daje się pobłogosławić przez Boga, zdaje się na Niego, pozwala, by On go przemienił, sprawia, że świat staje się błogosławiony. 


1. Czy jest we mnie pragnienie Bożego błogosławieństwa? Czy potrafię o nie prosić, uznając Boże panowanie nad sobą?