zachód słońca

zachód słońca

poniedziałek, 31 października 2022

Poniedziałek 31. Tygodnia Zwykłego

    Dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha (Flp 2,2).


    Filippi to pierwszy Kościół założony przez św. Pawła na kontynencie europejskim. Wśród Filipian Paweł działał w 50 roku, podczas drugiej wyprawy misyjnej. Relacja Pawła z tą wspólnotą była bardzo serdeczna i bliska: otrzymywał wsparcie i pomoc w czasie swojej misji apostolskiej oraz będąc w więzieniu. Pragnął ponownie przybyć do tej gminy, by ją odwiedzić.

    List do Filipian ukazuje nam obraz wspólnoty, do której Paweł ma pełne zaufanie i w której czuł się kochany. Jest to bardzo osobisty list.

    Wspólnota, której obraz Paweł przedstawia, to taka, która stawia miłość w centrum swoich relacji z Bogiem i braćmi. Pozwala się prowadzić Duchowi Świętemu we wspólnym poszukiwaniu tego, czego Pan oczekuje od swoich uczniów i dla ich dobra i wzrastania. 

    Fundamentem tej wspólnoty jest pokora i miłosierdzie. Kiedy próżność, ambicje i egoistyczne dążenia zaciemniają braterskie relacje, znika radość. Kiedy poszukujemy dobra drugiego człowieka, rezygnując z własnych, osobistych interesów, dokonuje się wewnętrzna przemiana, która jest źródłem rodzącym radość. 


1. Czy potrafię rezygnować z własnych planów na rzecz drugiego człowieka?

niedziela, 30 października 2022

XXXI Niedziela Zwykła

Znalazł się tam wtedy człowiek, nazywany Zacheuszem. Był on zwierzchnikiem poborców opłat, bardzo bogatym. Chciał on zobaczyć Jezusa, jaki On jest, lecz ponieważ był niedużego wzrostu, nie mógł z powodu tłumu. Pobiegł zatem do przodu , gdzie miał przechodzić, i wszedł na sykomorę, aby Go zobaczyć (Łk 19,2-4).


     Zacheusz, ten Zacheusz, był niezły we wspinaczce i pokonywaniu trudności. Dzięki swoim umiejętnościom znalazł się na szczycie poborców podatków w Jerychu, należał do elity ekonomicznej ze względu na zgromadzony majątek i zajmowane stanowisko. Można było nim gardzić, bo był kolaborantem, ale nie można było odmówić mu sukcesu i przynajmniej pozornie dbać o zachowanie poprawnych relacji. Za plecami pewnie go obmawiano i zazdroszczono mu, ale w bezpośrednim spotkaniu okazywano szacunek i się kłaniano. Miał przecież wpływy, a wokół niego zawsze było trochę tych, którzy wykorzystywali jego pozycję dla własnych korzyści, a czasem liczyli na przymknięcie oka i naliczenie mniejszych podatków… 

Zacheusz potrafi wyznaczać sobie cele, a kiedy coś postanowi, potrafi nawet podbiec i wspiąć się na drzewo, potrafi zaryzykować i narazić się na kpiny z powodu zachowania, które nie przystoi zajmowanemu stanowisku.

     Możemy dostrzec pewne podobieństwa pomiędzy Zacheuszem a całkiem liczną gromadą karierowiczów dzisiejszego świata polityki i biznesu, którzy posiedli umiejętność wspinania się na szczyt. Uwierzyli, że szczęście w życiu polega na zrobieniu kariery, zdobyciu dobrego stanowiska, posiadaniu wspaniałego ciała i zasobnego portfela, który pozwala bawić się, korzystać z wpływów i cieszyć się podziwem. I temu poświęcają swój czas, swoją energię i swoje marzenia. Często depcząc po drodze innych, bez żadnych skrupułów i zahamowań. 

    Ale ci Zacheusze wszystkich czasów, także naszych, są często głęboko samotni. Może podziwiani, może otoczeni zazdrością i błyskiem fleszy, a najczęściej samotni i puści. Im bardziej zajęci tym, co zewnętrzne, tym mniejsze i skarłowaciałe mają wnętrze.

     Zacheusz poczuł się kochany, doceniony i przyjęty jako osoba, zaakceptowany jako człowiek i to sprawia, że nie potrzebuje już tak wielu rzeczy, które go izolowały od innych i zapewniały mu znaczenie i wątpliwy szacunek. To nie my zmieniamy siebie, to miłość nas zmienia. 

Zacheusz jest szczęśliwy! Chciał poznać Jezusa, a poznał siebie i poznał Boga! I nie trzeba było nic więcej. Otworzył przed Jezusem drzwi domu, nie wiedząc nawet, że Jezus otwiera przed nim drzwi życia. 

Oby i wobec nas, każdego z nas, mógł Jezus wypowiadać słowa, które usłyszał Zacheusz: dzisiaj zbawienie stało się udziałem tego domu. Dzisiaj zbawienie przyszło do tego serca, do tego domu. 


1. Czy niedzielna Eucharystia jest dla mnie spotkaniem Jezusa przy stole i doświadczeniem zbawienia, które jest moim udziałem?



sobota, 29 października 2022

Sobota 30. Tygodnia Zwykłego

    «Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: "Ustąp temu miejsca!"; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce (Łk 14,8-9). 


    Ach, te pierwsze miejsca! Nasza małość domagająca się zauważenia i uznania, podkreślenia zasług  i podziękowań.

    Uczta, pierwsze skojarzenie to wesele, I Komunia, czasem stypa czy inna rodzinna impreza. A może także jakieś zakładowe imprezy. W większości przypadków dziś gospodarze przyjęcia z góry, poprzez karteczki z nazwiskami na stołach, wskazują gościom miejsce, aby uniknąć niepotrzebnego bałaganu z zamienianiem miejsc. Cóż, nie wszyscy mogą w autobusie siedzieć przy kierowcy...

    Ale nie zmienia to faktu, że zamiast cieszyć się zaproszeniem i udziałem w uroczystości, zawsze znajdą się tacy, którzy będą się zastanawiać, dlaczego gospodarz nie pozwolił im zająć miejsca bliżej siebie, przecież tak wiele zrobili, zasługują na zauważenie. 

    Przy niedawnym pogrzebie królowej Elżbiety w pewnym momencie pojawiła się dyskusja w podobnym tonie - prezydent USA siedział trzy rzędy dalej od polskiego prezydenta. I pojawiły się różnie sarkastyczne zdania. A wszystko było zgodne z protokołem uroczystości i zupełnie niepotrzebnym było doszukiwanie się drugiego dna...

    Nieszczęsne pierwsze miejsca. W każdym z nas jest obecna ta pokusa znaczenia. Trzeba uważać, by zabiegając o uznanie w oczach innych, nie zadeptać przy okazji innych, niemniej zacnych i godnych uznania...


1. Czy potrafię zobaczyć w sobie tę pokusę zauważenia przez innych?

piątek, 28 października 2022

Święto świętych Szymona i Judy Tadeusza

    W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami (Łk 6,12-13).


    Modlitwa - jak mówiła św. Teresa - to obcowanie sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas kocha

    Jezus w swojej modlitwie nie prosił pewnie o to, o co my prosimy zazwyczaj, ale nie to, o co się prosi jest istotą modlitwy, lecz relacja, jaka w modlitwie się nawiązuje. Relacja, którą my nawiązujemy z Nim, a przede wszystkim relacja, którą pozwalamy budować i nawiązywać Bogu z nami.

    Jezus, ilekroć musiał podjąć ważną decyzję, wycofywał się, by oddać się modlitwie. Kiedy przyjdzie moment oddania swojego życia, będzie się modlił w Ogrodzie Oliwnym z tym większą gorliwością. 

    Po nocnej modlitwie przywołał - jak mówi nam dzisiaj św. Łukasz - uczniów. Wybrani byli już uczniami. A Jezus spośród nich dokonuje wyboru. Zaproszenie jest zawsze dziełem Boga.

    Wybór tych dwóch patronów dzisiejszego dnia nie ma w sobie nic z przypadku, jest owocem modlitwy, refleksji i milczenia Jezusa na górze. 

    Szymona Gorliwego ikonografia przedstawia często z piłą w ręku i ciałem przeciętym w połowie; Juda Tadeusz przedstawiany jest z siekierą, czasem w ręku, a czasem u stóp. To znaki, które wskazują na ich męczeńską śmierć. 


1. Czy widzę swoje życie jako powołanie i wybranie przez Boga?

czwartek, 27 października 2022

Czwartek 30. Tygodnia Zwykłego

    W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła (Ef 6,10-11).

    Dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą (Łk 13,33).


    Święty Paweł ukazuje nam życie jako duchową walkę, którą każdy z nas musi toczyć; aby wygrać, musimy posiadać broń, którą Chrystus po swojej śmierci i zmartwychwstaniu oddał nam do dyspozycji. Ta broń to: prawda, sprawiedliwość, pokój, wiara, łaska zbawienia i Boże Słowo. To dary, do których mamy dostęp przez chrzest i sakramenty. 

    Oprócz tego, aby odnieść zwycięstwo i wytrwać w wierze, trzeba praktykować wytrwałą modlitwę, która przynosi dar Ducha Świętego. Tylko tak można pozostać przy Chrystusie. 

    Jerozolima jest blisko, a św. Łukasz odsłania przed nami prawdę o Jezusie. Boży Syn kontynuuje swoje zadanie, wola Ojca przewyższa wszelkie dobre rady i ostrzeżenia, jakie docierają do Niego od ludzi. Nic, nawet zagrożenie życia, nie może zmienić Bożych planów. 

    Patrząc na ten obraz posłuszeństwa Chrystusa, musimy uderzyć się w pierś - tak często chcemy żyć według naszego planu, realizować własne zamiary, nie uwzględniając, a czasem odrzucając Boże plany. 

    Umieć złożyć swoje życie w ręce Ojca, zawierzyć i zaufać. In wie, jaki jest zbawczy plan wobec nas. To trudne, ciężkie, wystawia naszą wolę na dyskomfort, ale właśnie to zaufanie wobec Bożych planów prowadzi nas do pełni życia w wieczności. 

    W tygodniu misyjnym warto spojrzeć na tych, którzy z powodu poświęcenia swojego życia dla Chrystusa, dzisiaj, oddają swoje życie dla dobra Ewangelii. Jak zaważył papież Franciszek, dzisiaj jest ich tyle samo, a może nawet więcej, niż na początku ery chrześcijańskiej.


1. Jak często pamiętam o elementach Bożej zbroi na drodze duchowej walki? Czy nie próbuję zwyciężać ludzkimi tylko środkami?

środa, 26 października 2022

Środa 30. Tygodnia Zwykłego

    Tak nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?» (Łk 13,22-23).


    Pytanie rzucone pośród codzienności. Tak się czasem zdarza, że w zwyczajny dzień, bez żadnego specjalnego powodu, przychodzi takie pytanie. Pytanie ponadczasowe i wciąż aktualne. 

    Ta sprawa martwiła i będzie martwić tych, którzy będą po nas. Na ulicach, w kościelnych sklepikach, w gazetach i różnych poradnikach można znaleźć różne pewne zalecenia i wskazania, które gwarantują zbawienie. Do tych najbardziej pewnych należą obietnice związane z Pierwszymi Piątkami Miesiąca, ale nie brakuje też innych, jak Msza Święta gregoriańska, Msze wieczyste itp. 

    Przed takim rozumieniem praktyk religijnych przestrzegał papież Benedykt XVI: czyha na nas pokusa interpretowania praktyk religijnych jako źródła przywilejów, czy zabezpieczenia (zbawienia). Jeśli chcemy wejść przez wąskie drzwi, musimy starać się być jak najmniejsi i najskromniejsi

    Na postawione Jezus nie odpowiada wprost, liczba nie jest znana. Aby znaleźć odpowiedź, musimy sięgnąć do Ewangelii. Z prostotą i uczciwością szukać tych fragmentów, w których Chrystus mówił o życiu wiecznym. Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi. Gdyby Jezus dodał więcej szczegółów, być może stalibyśmy się zbyt pewni, że znamy gotową receptę zbawienia. 

    Mamy jednak wiele do zrobienia. Nikt z nas nie jest już potępiony, ale też nikt z nas nie został już ogłoszony świętym. Zbawienie jest Bożą ofertą dla wszystkich, ale można ją też odrzucić. Jesteśmy zaproszeni do wysiłku i zaufania Bogu, porzucenia wszelkich ludzkich zabezpieczeń. Zaufać temu, który chce naszego dobra.


1. Czy stawiam sobie pytanie o moje zbawienie?

wtorek, 25 października 2022

Wtorek 30. Tygodnia Zwykłego

    Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (Ef 5,25).

    Mówił więc: «Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach» (Łk 13,18-19).


    Czytając słowa św. Pawła, nie łatwo się nam z nim zgodzić. Nasza mentalność i kultura nie zgadza się z takim ujęciem roli kobiety w relacji małżeńskiej. Święty Paweł, pisząc te słowa, nie zdołał uciec od kultury swoich czasów. Próbował znaleźć uzasadnienie dla swego stanowiska, ale jest ono dość słabe. Bardziej solidny argument odnosi się do mężów, którzy są wezwani do kochania swoich żon, tak jak Chrystus ukochał swój Kościół. Jest to w pełni zgodne z duchem Ewangelii, z miłością, a nie panowaniem.

    Wielkie i ważne rzeczy nie są owocem jednego dnia. Potrzebują czasu i dojrzewania. Odrodzenie się w Bogu, nawrócenie, pozwolenie, by On rzeczywiście stał się Panem życia, jest procesem i trwa. 

    Kiedy dwoje ludzi spotyka się i zaczyna budować więzi, miłość między nimi jest mała, jak ziarnko gorczycy. Dopiero pielęgnowanie tej miłości, codzienne staranie, sprawia, że może się ona rozwinąć, staje się krzewem. Jeśli przyjmiemy zaproszenie Boga, pozwolimy Mu królować w naszym życiu, będziemy pielęgnować naszą przyjaźń z Nim, On przemieni nasze życie, umocni międzyludzkie relacje. Tę prawdę wyraża także druga przypowieść o zaczynie. Bóg, przez swoje Słowo, przez swojego Syna, może sprawić, że nasze życie ulegnie przemianie.


1. Czy pozwalam Bogu działać w swoim życiu?

poniedziałek, 24 października 2022

Poniedziałek 30. Tygodnia Zwykłego

    W jednej z synagog wygłaszał w szabat naukę. Znalazła się tam wtedy kobieta mająca od osiemnastu lat jakiegoś ducha niemocy. Była pochylona, nie mogła w pełni się odgiąć (Łk 13,10-11).


    Pochylona, zgięta kobieta, której imienia nie znamy. Reprezentuje wiele kobiet i mężczyzn, z czasów Jezusa i naszych, którzy są pochyleni, złamani, sponiewierani - czasem nawet dłużej niż osiemnaście lat. 

    Bohaterka dzisiejszej Ewangelii znalazła się w synagodze, ale takich ludzi można spotkać dzisiaj wszędzie, w kościołach i bogatych domach, na ulicach i dzielnicach biedy. To ludzie, którzy zostali pozbawieni ludzkiej godności, ludzie złamani, sponiewierani przez życie. Czasem sami doprowadzili do swojego nieszczęścia, czasem, może częściej, skrzywdzili ich inni. Ludzie pochyleni, złamani, ludzie, którym trudno spojrzeć na siebie w lustrze, a co dopiero spojrzeć w niebo. 

    Źródło tej choroby znajduje się w ludzkim sercu, dotyka ducha. Ludzkie serce - jest źródłem wielkości ludzkiej osoby, ale jest też źródłem zła. 

    Jezus dokonuje uzdrowienia jej serca, przywraca godność, prostuje jej sylwetkę. Jezus nie godzi się na to, by człowiek żył pozbawiony godności. Chce, by człowiek prowadził takie życie, by człowiek mógł ze spokojem spojrzeć w lustro i spoglądać w niebo. Dlatego nie czekał, aż kobieta poprosi o pomoc. Sam ją przywołał i powiedział do niej: jesteś wolna od swej niemocy. Nie patrzył na kalendarz, na to, czy jest szabat. Uwolnił ją z więzów i sprawił, że wróciła do świata ludzi, którzy mają godność. 

    Bóg chce, byśmy byli ludźmi wolnymi, wyprostowanymi, szczęśliwymi, dlatego zostaliśmy obdarowani przebaczeniem i łaską. 


1. Co jest moim spętaniem, które domaga się uzdrowienia przez Jezusa?


    

niedziela, 23 października 2022

XXX Niedziela Zwykła

Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik (Łk 18,10).


Gdybyś otrzymał pytanie, z którym z tych dwóch bohaterów się identyfikujesz, który ci jest bliższy, to pewnie miałbyś problem z odpowiedzią, ja również. Bo tak do końca nikt z nas nie czuje się pewnie sprawiedliwy we wszystkim, ale też nie czujemy, żebyśmy byli takimi najgorszymi grzesznikami, których trzeba wytykać palcami. W każdym z nas znalazłoby się trochę z faryzeusza i celnika. 

     Pierwszą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, to fakt obaj idą do Świątyni, aby się modlić. Spotkanie z Bogiem jest dla nich koniecznością.

     Wiemy już, że modlić można się wszędzie, o każdej porze: w samochodzie, na spacerze, w pociągu i w domu… Ale doświadczenie mówi także, że potrzebne są środki, symbole, cisza, odpowiednio długi czas bez rozproszeń, miejsce, które sprzyja spotkaniu z Bogiem. A z tym nie wszędzie jest już tak samo. Nie możemy uzależniać naszej modlitwy od tego, czy pójdziemy do kościoła. Faryzeusz i celnik z pewnością modlili się także poza świątynią. Ale przychodzą też do świątyni. 

     Każdy z bohaterów tej przypowieści ma inne wyobrażenie o Bogu. Faryzeusz pozornie zwraca się do Boga, ale tak naprawdę mówi do siebie w modlitwie. To on jest centrum modlitwy, on przejmuje całą inicjatywę. Bóg musi milczeć i słuchać. 

    Faryzeusz patrzy na Boga jako kogoś, kogo można zadowolić obrzędami i religijnymi praktykami, zapominając, że Bóg mówi: miłosierdzia pragnę, nie ofiary. 

Papież Franciszek w adhortacji Christus vivit podkreślił: Twój rozwój duchowy wyraża się przede wszystkim przez wzrastanie w miłości braterskiej, wielkodusznej, miłosiernej. Święty Paweł wyraził to następującymi słowami: „Pan niech […] spotęguje miłość waszą nawzajem do siebie i do wszystkich” (1 Tes 3, 12). Obyś mógł żyć coraz bardziej w tej „ekstazie”, która polega na wyjściu z własnych ograniczeń, aby szukać dobra innych, aż po oddanie swego życia (163).

     Prawdopodobnie najczęstszym naszym grzechem jest grzech faryzeusza: wydaje się nam, że jesteśmy w porządku wobec Boga i właściwie nie musimy nic zmieniać… spełniamy przecież to religijne minimum, a może nawet wykraczamy poza nie. Jest to grzech przeciętności, letniości, polegający na zadowoleniu, że ja już wystarczająco dużo robię… 


1. Jak moje spotkanie z Bogiem na modlitwie wpływa na moje spotkania z ludźmi?



sobota, 22 października 2022

Sobota 29. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Jana Pawła II

    W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: "Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli?" (13,1-2).


    Wczoraj słyszeliśmy upomnienie Jezusa, że nie potrafimy odczytywać znaków czasu, które są nam dawane przez Boga. 

    Dzisiaj sam Jezus interpretuje dwa wydarzenia, które musiały poruszyć ludźmi: mord dokonany na Galilejczykach przez Piłata oraz zawalenie się wieży w Siloam. Nie wiemy dokładnie, kiedy te wydarzenia miały miejsce, ale być może to o mordzie dokonanym przez Piłata wspominał w historii poświęconej narodowi żydowskiemu historyk tamtych czasów - Józef Flawiusz. 

    Jezus wskazuje jednak, że wszyscy jesteśmy w podobnej kondycji, jesteśmy takimi samymi grzesznikami, jak ci, którzy zginęli. I potrzebujemy nawrócenia. 

    I opowiada przypowieść o figowcu, która ukazuje wielką cierpliwość Boga wobec każdego z nas. Cierpliwość, która czeka na nasze nawrócenie, bo Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył. Otrzymujemy czas jako dar, który ma służyć naszemu nawróceniu i życiu w łasce, naszemu owocowaniu. Katastroficzne znaki nie służą temu, by budzić przerażenie i paraliżować, ale są zaproszeniem do refleksji i zmiany życia. 


1. Czy trudne wydarzenia są dla mnie zaproszeniem do przemiany życia?

piątek, 21 października 2022

Piątek 29. Tygodnia Zwykłego

Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? (Łk 12,56-57).


    Potrafimy interpretować ludzkie znaki, a jednak z trudnością poruszamy się po znakach duchowych. Współcześni Jezusowi, w większości rybacy i rolnicy, potrafili interpretować znaki nieba i ziemi, przewidzieć pogodę i warunki. 

    My potrafimy interpretować wskaźniki ekonomiczne, socjologiczne, meteorologiczne. Zamiast patrzeć w niebo, patrzymy w monitor, a okienko windows pokazuje nam to, czego szukamy. 

    Ale nie potrafimy odczytywać Ewangelii, gubimy się pośród Słowa. Do ich odczytania  bardziej niż technika i okno komputera, potrzebujemy czystego serca, zdolnego dostrzec światło i siłę ducha. Potrzeba czystych oczu i serca, aby wybierać to co Boże, co dobre i słuszne. 


1. Czy potrafię dostrzegać w codzienności działanie Pana Boga?

    

czwartek, 20 października 2022

Czwartek 29. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Jana Kantego (w Krakowie uroczystość)

    Tak by Chrystus zamieszkał w waszych sercach dzięki wierze, abyście zakorzenieni i utrwaleni w miłości, byli zdolni pojąć wraz z wszystkimi świętymi... poznać wyższą od wiedzy miłość Chrystusa, tak byście doszli do całej pełni Boga (Ef 3,17-19).

    Czy uważacie, że przybyłem pokój dać ziemi? O nie, oświadczam wam, raczej podział (Łk 12,51).


    Święty Paweł przypomina nam, że Bóg jest Ojcem, a my Jego dziećmi. Prosi, aby przez Ducha nasza wiara została umocniona i doszła do pełni w Chrystusie. Byśmy potrafili zrozumieć, że Chrystus jest centrum Kościoła, Jego sercem, pełnią miłości. Bez Niego nic nie możemy uczynić, ale zjednoczeni z Nim, zakorzenieni i czerpiący z Niego sok życia, otwieramy się na Jego działanie w nas. To On daje nam moc, by kochać. Tylko w zjednoczeniu z Nim będziemy mogli kochać tych, którzy nas otaczają.

    Jezus jest centrum naszego życia, przychodzi, aby rozniecić ogień swojej miłości. Jego pragnieniem jest to, by ten ogień w nas płonął. Jeśli pozwolimy, aby On nas rozpalił, będziemy świadkami Jego miłości wobec świata.

    A ponieważ Jego miłość nie jest rozumiana przez świat, nastawiony na egoizm, także i my nie będziemy często zrozumiani. To przynosi prześladowania, odrzucenie, podziały. Tylko w takim kontekście możemy odczytywać dzisiejsze słowa Chrystusa. 

    To się działo i wciąż się dzieje w naszych czasach. Tak wiele rodzin jest podzielonych z powodu wiary. 


1. Czy pozwalam się rozpalać Duchowi Chrystusa?

środa, 19 października 2022

Środa 29. Tygodnia Zwykłego

    A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie» (Łk 12,39-40).


    Zaskakujące jest, że w przypowieści Jezusa przyjście Pana jest porównywane do przyjścia złodzieja. Złodziej i efekty jego postępowania dalekie są od tego, co czyni Pan. Nie chodzi zatem o zwrócenie uwagi na sam obraz, ale przesłanie. 

    Pan przyjdzie, a my mamy być przygotowani i uważni, czuwający. Zarówno złodziej jak śmierć grają na strunie zaskoczenia. Zawsze zjawiają się nie w porę. Mimo naszych przygotowań, możemy zostać zaskoczeni przez złodzieja, ale nie powinno nas zaskoczyć przyjście Pana.

    Dlatego jesteśmy zachęci do wierności. Tak nazywa się chrześcijańska czujność. Jest postawa Kościoła, każdego z dzieci Kościoła, wciąż pielgrzymującego na spotkanie z Panem. 

    Na drodze tego pielgrzymowania pojawiają się dwie zasadnicze przeszkody. Można przyzwyczaić się do nieobecności Pana. Ociąga się z powrotem. A to sprawia, że przestajemy się starać, tracimy czujność. 

    I druga przeszkoda, jeszcze poważniejsza. Dojść do przekonania, że jesteśmy panami sytuacji. Zapomnieć, że tylko powierzono nam zarząd nad czymś, co do nas nie należy. 

    Nie wszyscy mamy też tę samą odpowiedzialność, nie wszyscy odpowiadamy za to samo. Ale wszyscy musimy zachować uwagę, czujność i wierność. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie


1. Na ile staram się być wierny powołaniu, którym zostałem obdarowany?

wtorek, 18 października 2022

Wtorek 29. Tygodnia Zwykłego - Święto św. Łukasza Ewangelisty

    Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa (2Tm 4,17).


    Są takie momenty w naszym  życiu, które bardzo mocno weryfikują, na czym lub na kim opieramy nasze życie. W czasie pomyślnym możemy deklarować wiele rzeczy, ale to trudne doświadczenia mówią: sprawdzam!

    Jako uczniowie Jezusa powinniśmy opierać nasze życie na Bogu, na Jezusie Chrystusie, na Jego słowie i wskazaniach, bo Jego miłość jest zawsze wierna, że nigdy nas nie opuści, że zawsze możemy jej ufać, że da nam siłę, by na drodze uczniów wytrwać.

    Możemy także opierać życie na ludziach, naszych braciach i siostrach, mając jednak świadomość, że są ludźmi, że nie nigdy nie będą takim oparciem, jak Bóg, że mogą nas zawieść, tak jak i my, niestety, możemy zawieść ich. 

    Słowa św. Pawła, które dzisiaj słyszymy, wyrażają tę prawdę. Wymienia osoby, które go opuściły, źle wobec niego postąpiły, a także osoby, które przy nim pozostały. Wśród tych drugich zostaje wymieniony Łukasz.

    Ale jednego jest pewny - najpewniejszym oparciem jest Bóg, który wzmacnia, aby się dopełniło głoszenie Ewangelii.  


1. Czy widzę w swoim życiu takie momenty, które zweryfikowały moje deklaracje?

    

poniedziałek, 17 października 2022

Poniedziałek 29. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Ignacego Antiocheńskiego

    I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia (Ef 2,1-2.4-5).

Wtedy ktoś z tłumu rzekł do Niego: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem». Lecz On mu odpowiedział: «Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?» Powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia» (Łk 12, 13-15).


    W Liście do Efezjan św. Paweł mówi nam o kontraście między bogactwem łaski przyniesionej przez Jezusa a bóstwem człowieka, który tej łaski jest pozbawiony. Możemy zobaczyć, czym byliśmy przed przyjściem Jezusa i kiedy wyrzucamy Jezusa z naszego życia, a co posiadamy, kiedy On jest w naszym sercu.

    W Ewangelii Jezus zostaje postawiony przed problemem, dziedziczenia i sporu o majątek, ale nie wchodzi w rodzinne zatargi. Wykorzystuje jednak tę sytuację, aby wskazać na wartości. 

    Strzeżcie się wszelkiej chciwości... Czysto ludzkie. Chodzi o nieuporządkowane pragnienie. To ono jest złem. Kiedy potrafimy uporządkować naszą skalę wartości, pragnienie, by posiadać, nie musi być złe. Dobra materialne, kiedy podchodzimy do nich z rozsądkiem, roztropnością, troską, wzbogacają człowieka także duchowo i po ludzku. 

    Zło tkwi nie w samym pieniądzu czy bogactwie, ale w tym, że że jesteśmy tak zajęci sobą, skupieni na gromadzeniu, że zapominamy o Bogu i gardzimy innymi. I kiedy nie potrafimy zachować rozsądku w podchodzeniu do dóbr materialnych, pieniądze mogą sprzyjać takim negatywnym relacjom i zaniedbaniu.


1. Czy staram się, by relacja z Jezusem w moim życiu była wciąż żywa?

niedziela, 16 października 2022

XXIX Niedziela Zwykła

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać (Łk 18,1).


W przypowieści Jezus ukazuje nam znów dwie postaci. Pierwszy z bohaterów to sędzia, którego obowiązkiem jest ochrona słabych i bezbronnych. Sędzia jednak sprzeniewierzył się swojej misji, jest człowiekiem aroganckim, nieprawym, skorumpowanym i niegodziwym. Sam przyznaje, że zła opinia jest uzasadniona, sam na nią zapracował: nie boję się Boga, ani nie dbam o ludzi…

Drugą postacią jest wdowa. W kulturze Bliskiego Wschodu, nawet dzisiaj, wdowa jest osobą bezbronną, która ze względu na swój stan nie może liczyć na żadne wsparcie i pomoc. Symbolizuje ona wszystkich bezbronnych, słabych, ubogich, sieroty. 

     Wdowa w tej historii Jezusa doznała niesprawiedliwości. Nie wiemy, kto ją skrzywdził, ale ona domaga się swoich praw, a sędzia nie chce jej słuchać. Nie stać jej na adwokata, nie zna też nikogo, kto zająłby się jej sprawą czy za nią się wstawił. 

     Sędzia, mając dość, postanawia załatwić sprawę. Nie dlatego, że żałuje swego niewłaściwego zachowania, ale dlatego, że jest zmęczony i zirytowany nieustępliwością kobiety: ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, aby nie zadręczała mnie…

Sędzia z całą pewnością nie reprezentuje Boga, którego nawet się nie boi. Reprezentuje każdą władzę, która nie wypełnia etycznie swoich obowiązków, każdą władzę, która unika troski o tych, którzy mają się gorzej. Jest symbolem nadużyć, korupcji, znikczemnienia, które było i wciąż jest obecne w naszych dziejach. Nietrudno byłoby znaleźć i wskazać wiele przykładów. To władza, która wywołuje cierpienie u wielu osób, a czasem u całych narodów. 

     Jezus opowiada tę przypowieść z konkretnym przesłaniem: chce zaszczepić w naszym sercu potrzebę nieustannej modlitwy. Modlitwa nie ma na celu tego, by zmusić Boga do wypełnienia naszej woli. Byłoby głupotą takie myślenie.

     Jezus zachęcając do nieustannej modlitwy nie mówi jednak o pomnażaniu ilości modlitw, zwiększaniu czasu przeznaczonego dla Boga.

     Modlitwa, co której odnosi się Jezus, modlitwa, której nigdy nie należy przerywać, polega na byciu w ciągłym dialogu z Bogiem. On ma być naszym odniesieniem we wszystkich sprawach, w Nim mamy oceniać rzeczywistość, wydarzenia, ludzi, nie zniechęcając się…

     Modlitwa to patrzenie na nasze życie w obecności Boga, w Jego towarzystwie, Jego oczami, zadając sobie pytanie:  co chcesz przez to wydarzenie mi powiedzieć, Panie? Czego ode mnie oczekujesz? jaka jest Twoja wola? O co muszę się zatroszczyć? Czego mogę się nauczyć? Jaką decyzję powinienem podjąć?

Modlitwa, o której mówi Jezus, oznacza nie podejmowanie żadnej decyzji bez uprzedniej konsultacji z Nim. To oznacza, że nie zmienimy zdania, dopóki On tego nie zrobi.

    1. Czy szukam w modlitwie odpowiedzi na pytania, które rodzi życie?


sobota, 15 października 2022

Sobota 28. Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Teresy od Jezusa

    Proszę, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania (Ef 1,17-18a).

Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone (Łk 12,10).


    Dar Ducha Świętego, który jest jak tlen w życiu ucznia. Bez Ducha nie da się uznać w Jezusie Pana i zostać Jego uczniem. Nie dziwi, że Paweł prosi dla Efezjan o ten dar, bo dzięki Duchowi można odkrywać prawdę o Bogu i to, co Jego miłość przygotowała dla każdego człowieka.

    A Jezus ostrzega, że dar przyjęty i zmarnowany, odrzucony, grzech przeciwko Duchowi Świętemu nie może być wybaczony. Te słowa padają w konkretnym kontekście - po ostrzeżeniu przed obłudą i hipokryzją faryzeuszy. Duch Święty pozwala żyć w prawdzie, z odwagą, w zaufaniu wobec Bożego Miłosierdzia. 

    Hipokryzja zawsze podszyta jest lękiem i brakiem zaufania. Lękiem przed ludzką opinią, utratą popularności czy znaczenia, lekiem przed utratą władzy lub zysków. Brakiem zaufania przede wszystkim do samego siebie i wartość własnego życia, dlatego człowiek udaje kogoś, kim nie jest - przed sobą, przed innymi, a czasem i przed Bogiem.


    1. Jak często proszę o dar Ducha Świętego, by lepiej rozumieć Boże Objawienie? 

piątek, 14 października 2022

Piątek 28. Tygodnia Zwykłego

    On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością Boga, ku chwale Jego majestatu (Ef 1,14).


    Mamy przed sobą wielkie dziedzictwo. Nie jesteśmy spadkobiercami jakiegoś bogacza, który zostawi nam dużą sumę pieniędzy. Jesteśmy dziedzicami samego Boga.

    A wszystko za sprawą Chrystusa, który uczynił nas dziećmi Bożymi. Dzieci otrzymują swoje dziedzictwo od Ojca. Już tutaj, w ziemskim życiu, możemy się cieszyć Jego przyjaźnią. Ojciec daje nam swojego Ducha, który jest zapowiedzią i pieczęcią naszego zbawienia. 

    I chociaż tak wiele darów otrzymujemy od Boga, często nie potrafimy ich zobaczyć i nimi się ucieszyć. A psalmista zachęca nas dzisiaj: radośnie wołajcie na cześć Pana...Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem, naród, który On wybrał dla siebie...

    Zostaliśmy naznaczeni pieczęcią, Duchem Świętym, Dzięki tej pieczęci Bóg rozpoznaje nas jako swoje dzieci. 


1. Czy potrafię cieszyć się takimi darami, jak wiara, rodzina, wykształcenie, wolność?

czwartek, 13 października 2022

Czwartek 28. Tygodnia Zwykłego - wsp. bł. Honorata Koźmińskiego

    
Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli» (Łk 11,47.52).

    W czasach Jezusa, pośród zniewolenia, panowała tęsknota za dawnymi prorokami, za mesjańskimi zapowiedziami. I chociaż Jezus pojawia się pośród nich, czyniąc znaki, nauczając i pokazując sobą spełnienie Bożych obietnic, nie potrafili Go rozpoznać. 

    Musimy przyznać, że w wielu sytuacjach nasze zachowanie jest bardzo podobne. Niejeden prorok został zabity, a nawet po śmierci niektórym nie daje się spokoju. Przemilczamy prawdę, którą głosili, bo nam jest niewygodna. Trzymamy się ludzkich tradycji i praw, wydaje się nam, że zdobyliśmy klucze poznania - sami decydujemy o tym, co wolno, a czego - i nie słuchamy Mądrości. 

    Mamy też do czynienia z fanatyzmem ludzkiego prawa, któremu nadaje się najwyższy autorytet, fanatyzmem, który odrzuca proroków, a nawet nie pozwala na to, by o nich wspominać. W imię prawa próbuje się narzucać jedynie słuszny porządek i wykrzywia sumienia, zmuszając do milczenia tych, którzy odwołują się do Boga. 

1. Czy słyszę Jezusowe wołanie do nawrócenia?

środa, 12 października 2022

Środa 28. Tygodnia Zwykłego

    Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa (Ga 5,22-23).

    Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: «Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz». On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie (Łk 11,45-46).


    Dziewięć owoców, które rodzi Boży Duch w naszym wnętrzu. Nie są, jak często myślimy, owocem naszego wysiłku, lecz darem Ducha. 

    Można jednak źle zrozumieć słowa św. Pawła i próbować przeciwstawiać Ducha  - Prawu. A Paweł stwierdza jedynie, że kiedy jesteśmy prowadzeni przez Ducha, nie potrzebujemy Prawa, aby postępować właściwie i unikać tego, co złe. 

    Duch działa w naszym sercu i wskazuje nam drogę. 

    Jezus jest nieprzejednany wobec faryzeuszy i nauczycieli wszystkich czasów, którzy dbają o wizerunek, o pozory, a pomijają miłość lub obarczają innych ciężarami, sami nawet nie kiwając palcem. 

    To jedne z najmocniejszych słów, jakie przekazuje nam Ewangelia, a zdają się nie robić na nas wrażenia. 

    W Kościele można znaleźć osoby, które czują moralny obowiązek wskazywania, co należy, a czego nie należy robić, stawiania wyraźnej granicy między tym, co wolno, a co zabronione. napiętnowania skandalicznych zachowań i nazywania rzeczy po imieniu. I to nie jest wcale złe, pod jednym jednak warunkiem: jeżeli takie mówienie wprost rodzi wrogość, podziały, urazy, raczej nie wypływa z Ducha, o czym mówi dzisiaj Paweł. 


1. Czy nie oczekuję od innych więcej niż od samego siebie?

wtorek, 11 października 2022

Wtorek 28. Tygodnia Zwykłego

    Gdy jeszcze mówił, zaprosił Go pewien faryzeusz do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem (Łk 11,37-38).


    Zaproszenie Jezusa do swojego domu wiąże się z dużym ryzykiem, bo Jezus zawsze potrafi dotknąć czułego miejsca, które najchętniej chcielibyśmy ukryć, zasłonić, a dotknięcie zawsze wywołuje ból. 

    Najczęściej patrzymy na faryzeuszy jako tych, którzy się z Jezusem spierali, podważali Jego autorytet, traktowali jako kogoś spoza swojego kręgu czystych i sprawiedliwych.

    Święty Łukasz w swojej Ewangelii pokazuje jednak, że Jezus był dla faryzeuszy kimś, z kim się liczyli, w kogo towarzystwie było może dobrze się pokazać, bo cieszył się uznaniem pośród ludzi. 

    Ten stosunek do Jezusa wyrażał się w kierowanych do Niego zaproszeniach na posiłek, najczęściej na obiad. Łukasz wspomina o trzech takich wydarzeniach. I za każdym razem Jezus dotyka i wywołuje ból, odsłania to, co chore i domaga się uleczenia. 

    W dzisiejszym spotkaniu wskazuje na zewnętrzną religijność, która nie ma pokrycia w wewnętrznej relacji człowieka z Bogiem. Wskazuje, że taka religijność, zewnętrzna i fasadowa, niczemu nie służy, kiedy serce nie jest zaangażowane. 

    Wcześniej, w domu faryzeusza Szymona, mówił o przebaczeniu, które rodzi miłość, kiedy człowiek otwiera się na Boży dar. Przy kolejnym spotkaniu będzie uczył, by unikać pychy, wywyższania się i prawdziwej gościnności. 

    Zaprosić Jezusa do swojego życia, to zgodzić się na to, że zaboli. Jezus nie pozostawi ukrytym naszego grzechu, bo Mu na nas zależy i pragnie, byśmy zostali uzdrowieni. 


1. Czy zastanawiam się, co Jezus chce we mnie uzdrowić, kiedy Jego słowo boli?

poniedziałek, 10 października 2022

Poniedziałek 28. Tygodnia Zwykłego

    A gdy tłumy się gromadziły, zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza (Łk 11,29).


    Jesteśmy ludźmi znaków. Słuchamy chętnie świadectw, podziwiając działanie Boga w świecie. To jest też umocnieniem na drodze naszej wiary. 

    Czym innym jest jednak odkrywanie Bożych znaków, Bożego działania, kiedy On je objawia w naszym świecie, a czym innym jest domaganie się znaków. 

    Kiedy człowiek domaga się znaku, ucieka często przed trudną i mozolną drogą wiary. To rezygnacja z zaufania Bożemu Słowu. rezygnacja z tego, by ziarnko rzucone w ziemię wzrastało w ciemności. 

    Jezus mówi o jedynym znaku - znaku Jonasza, który też przeżywał ciemność wiary. Nie chciał zaufać i uciekał przez Bożym Słowem. Jonasz pozwolił, poprzez doświadczenie mroku, narodziny wiary. Zanurzony w otchłań morza otwiera się na zaufanie. 

    Jonasz staje się znakiem paschalnym. Musimy zostać zanurzeni jak Jonasz w wodach chrztu, aby poprzez Bożą łaskę otworzyć się na dar wiary. 


1. Czy potrafię zaufać Bożemu Słowu?

niedziela, 9 października 2022

XXVIII Niedziela Zwykła

Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem! A teraz zechciej przyjąć dar od twego sługi!” (2 Krl 5,15b).

Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin (Łk 17,15-16).


     Każdy, kto odmawia poranną modlitwę Kościoła – jutrznię, za każdym razem dochodzi do słów kantyku Zachariasza: Pójdziesz przed Panem, Jego ludowi dasz poznać zbawienie przez odpuszczenie grzechów. Dzięki serdecznej litości naszego Boga… Na wzór Boga, który był cierpliwy i miłosierny wobec swojego ludu, Jezus, współczując bólowi i cierpieniu ludzi, również reagował. Wyciągał rękę i uzdrawiał. 

I odpowiada również na wołanie dziesięciu trędowatych z dzisiejszej Ewangelii, w tym jednego Samarytanina. I to właśnie ów obcy, Samarytanin, przybysz, otrzymuje pochwałę Jezusa. Wdzięczny Samarytanin. 

     Zamiast przypowieści o dziesięciu trędowatych powinniśmy mówić o wdzięcznym Samarytaninie. Obdarzony łaską, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem i dziękował Mu.

     Dziękczynienie jest kluczem do chrześcijańskiego życia, naszej relacji z Bogiem,  z Jezusem i innymi ludźmi. Z wiary płynie dziękczynienie. 

W naszej kulturze dziękujemy, gdy otrzymujemy przysługę lub prezent. Im bardziej nieoczekiwane lub bezinteresowne, tym bardziej serdeczne są nasze podziękowania. To, co jest darem, nabiera wartości przekraczającej cenę, bo rodzi więź z tym, który nas obdarował.

     Są jednak takie osoby, które próbują zamienić dar i więź obdarowanego z darczyńcą w relację handlową. Próbują odpowiedzieć na dar rewanżem, a relacja traci bezinteresowny charakter, wdzięczność zostaje zniekształcona. Nie ma podziękowania, bo pojawia się zapłata, nie ma daru, lecz dług do spłacenia. Relacja staje się bez znaczenia.

     Nasza relacja z Bogiem jest relacją wdzięczności. Wszystko otrzymaliśmy od Niego: nasze życie jest Bożym darem. Ci, którzy próbują uczynić ze swojej relacji z Bogiem rodzaj rozliczenia, dawania i brania, zaczynają budować labirynt, w którym trudno się odnaleźć. Chodzę na Mszę świętą, aby Bóg mnie zbawił, albo by mi przebaczył… 

    Bóg niczego nie domaga się w zamian za udzieloną łaskę, nie potrzebuje relacji handlowej. Powierzył nam dar życia i pragnie, byśmy się nim cieszyli, abyśmy w pełni przeżywali nasz dar. Nie jesteśmy w stanie wyrównać Bogu daru, który otrzymaliśmy, ale możemy okazać wdzięczność i  żyć dziękczynieniem. Ten, kto żyje dziękczynieniem, znajduje zbawienie.


1. Czy trudno mi powiedzieć „dziękuję”, kiedy otrzymuje jakiś dar lub ktoś wyświadczy mi jakąś przysługę? Czy nie kalkuluję, jak się odwdzięczyć? Czy swoją relację z Bogiem przeżywam jako nieustanne dziękczynienie? Czy Eucharystia jest dla mnie dziękczynieniem? 




sobota, 8 października 2022

Sobota 27. Tygodnia Zwykłego

    Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia się wiary. Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą, który miał prowadzić ku Chrystusowi, abyśmy z wiary uzyskali usprawiedliwienie(Ga 3,23-24).

    Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają (Łk 11,28).


    Paweł wskazuje Prawu właściwe mu miejsce - jest wychowawcą, ma służyć temu, by uświadomić człowiekowi jego upadek, grzech. Judaizm przesuwał Prawo, stawiając je na miejscu samego Boga. Błąd faryzeuszy i uczonych w Piśmie, a także niektórych uczniów Chrystusa wywodzących z judaizmu, polegał na absolutyzowaniu Prawa, przypisywania nienależnego mu miejsca. 

    Słowa anonimowej kobiety z Ewangelii Łukasza zdają się wskazywać, że fizyczne macierzyństwo czyni Maryję szczęśliwą, bo może obserwować swojego Syna, który cieszy się wielką sławą. 

    Jezus jednak wskazuje, że szczęście prawdziwe wypływa ze słuchania Bożego Słowa i wypełniania go. Chociaż nie wymienia wprost swojej Matki, to każdy potrafi zobaczyć, że to Ona najpełniej realizuje definicję szczęścia, którą wypowiada Jezus - przyjęła Słowo, które stało się dla Niej drogowskazem przez całe życie. 


1. Czy sięgam w modlitwie po Słowo?

piątek, 7 października 2022

Piątek 27. Tygodnia Zwykłego - wsp. MB Różańcowej

    Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił - stawszy się za nas przekleństwem8, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie - aby błogosławieństwo Abrahama stało się w Chrystusie Jezusie udziałem pogan i abyśmy przez wiarę otrzymali obiecanego Ducha (Ga 3,13-14).


    Pobrzmiewa w tym fragmencie listu św. Pawła echo sporów Jezusa z Żydami o dziedzictwo Abrahama. Żydzi przyznali sobie wyłączność. A Jezus otwierał szeroko drzwi Bożego ludu: Bóg potrafi z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi... gdybyście byli dziećmi Abrahama, czyny Abrahama byście spełniali...

    Chrześcijanie wywodzący się z judaizmu twierdzili, że trzeba być synem Abrahama, trzeba zostać Żydem, aby być chrześcijaninem. Paweł temu nie zaprzecza i ukazuje ciągłość Bożego planu. Biblia Żydów, Stary Testament, jest również Pismem Świętym chrześcijan. I dodaje w genialnej wizji, którą szerzej rozwinie w liście do Rzymian, że wszyscy ludzie mogą stać się dziećmi Abrahama, nie przez praktykę Prawa, lecz przez Wiarę. To charakteryzowało Abrahama - jest ojcem wiary.

    Warto postawić sobie dzisiaj pytanie, jak szeroka jest moja perspektywa wiary - czy moje spojrzenie jest tak samo otwarte jak spojrzenie Boga? Czy słowo "katolik" nie ma dla mnie jakiegoś wymiaru swoistego getta, zamknięcia i wykluczenia wszystkich, którzy nie podzielają tych samych zasad? 

    Święty Paweł kumuluje cytaty ze Starego Testamentu, aby uświadomić oponentom, że właściwa nauka, do której się odwołują, zawarta jest w Biblii - wystarczy przeczytać to, co Słowo zawsze mówiło: usprawiedliwienie człowieka jest Bożym darem dla wierzących, a nie dla tych, którzy praktykują Prawo. 

    Aby ich przekonać, używa Paweł słów, które ocierają się o skandal: z przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił, stawszy się za nas przekleństwem. Chrystus zgodził się być przeklętym, aby nas wykupić od przekleństwa. 


1. Czy dbam o dar wiary, który otrzymałem?