zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 31 maja 2015

Uroczystość Najświętszej Trójcy

     Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem (Mt 28,18 - 20a).

     Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela, który z prochu Ziemi ulepił człowieka i kształt mu nadał, uczynił go niewiele mniejszym od aniołów, obdarzył władzą nad dziełami rąk swoich, wszystko złożył pod ludzkie stopy…

         Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna, Boga – Człowieka, który przyszedł, by się pochylić nad człowiekiem i odbudować w nim boski obraz z rajskiego ogrodu…

         Wierzę w Ducha Świętego, który wciąż
jest obecny i napełnia swoją mocą ludzkie serca, ucząc prawdy o życiu człowieka i jego przeznaczeniu. Wierzę w Ducha, bo tylko Duch, jeśli tchnie na glinę stwarza Człowieka.

         I dlatego wierzę w Człowieka, wierzę, że człowiek ściągnie ze strychu zakurzony mebel wiary, w końcu coraz modniejsze stają się antyki, wierzę, że przyjmie Boga w Osobie Ojca, Syna i Ducha, w całej prawdzie, choćby stać się to miało u samego kresu podróży… Wierzę, że zrozumie – beze Mnie nic nie możecie uczynić…

         Wierzę w człowieka – ósmy sakrament mojej wiary. Bóg jest jeden, ale nie jest egoistą. Bóg jest jeden, ale w trzech Osobach. I spodobało się Bogu zbawić nas nie pojedynczo, ale we wspólnocie… Dlatego idąc do Chrystusa nie można pominąć człowieka… 

1. Jak rozumiem jedność Osób Bożych?
2. Jak rozumiem ich odrębność?

sobota, 30 maja 2015

Sobota VIII Tygodnia Zwykłego

    Jezus wraz z uczniami przyszli znowu do Jerozolimy. Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi i zapytali Go: Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić? Jezus im odpowiedział: Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię. Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi! (Mk 11,27 - 30).

     Pytanie o władzę. Ci, którzy przyszli pytać, mają świadomość, że Jezus zdobywa popularność wśród ludu. Ich autorytet jest nadwyrężony. Trzeba zatem zakwestionować Jego władzę. Pozbawić Go wpływu. Człowiek, któremu przeszkadza Bóg, próbuje zakwestionować Jego autorytet. Bóg ma uzasadnić swoje prawo do działania.

      Jezus nie odpowiada na źle postawione
pytanie. Nie zamierza się tłumaczyć. Sam zadaje pytanie. Prowokuje. Pokazuje im jasno - nie szukacie prawdy, chcecie tylko Mnie postawić w kłopotliwej sytuacji. Zamiast zobaczyć w Janie Chrzcicielu i we Mnie znaki Boga, szukacie haków. To ludzie prości potrafili dostrzec w Janie proroka, a wy nie potraficie? Wy, którzy odpowiadacie za prowadzenie tego ludu? 

      Na postawione pytanie nie chcieli odpowiedzieć. Żadna odpowiedź nie wydawała się im dobra. Każda groziła utratą autorytetu. Musieli i oni odejść bez odpowiedzi. 

1. Jak reaguję, kiedy dostrzegam, że nie mam racji?
2. Czy nie unikam odpowiedzi na trudne pytania?

piątek, 29 maja 2015

Piątek VIII Tygodnia Zwykłego - wsp. św. Urszuli Ledóchowskiej

    Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, odczuł głód. A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. Wtedy rzekł do drzewa: Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie!  (...) Gdy zaś wieczór zapadał, [Jezus i uczniowie] wychodzili poza miasto. Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło (Mk 11,12-14a. 19 - 21).

     To upomnienie skierowane do mnie, do ciebie, do każdego z nas. Tworząc ten Kościół razem, jako wspólnotę ludzi wierzących, często przypominamy piękne drzewo bez owoców. Szeleścimy jak piękne liście z figowego drzewa, by ukryć przed Jego oczami brak owoców, by ukryć fakt, że nasze chrześcijaństwo jest bardzo często tylko zewnętrzne. 

     Być chrześcijaninem, to znaczy być odsłoniętym – w każdej chwili ktoś może przyjść i szukać owoców. Ludzie mają prawo żądać ode mnie i od Ciebie konkretnych świadectw sprawiedliwości, czystości, uczciwości, przebaczenia, wierności, ale także gotowości do uznania własnych błędów. 

     Ludzie mają do tego prawo. To moje i Twoje czyny mówią innym, że Bóg w którego wierzę, jest Bogiem sprawiedliwości, miłosierdzia, prawdy i miłości. Dlatego my, chrześcijanie, jako wspólnota wierzących, powinniśmy mieć odwagę i poprosić tych, którzy przychodzą szukać owoców, którzy nie zawsze z miłością przychodzą: Bądźcie wymagający wobec nas, nie gódźcie się z naszą jałowością, nalegajcie, bierzcie, mówcie, że nie możecie dłużej czekać, wyciągajcie rękę, żądajcie zaspokojenia waszego głodu.

1. Jakim jestem chrześcijaninem?
2. Jakie owoce przynosi moja wiara?

czwartek, 28 maja 2015

Rocznica święceń

   
W Krakowie na Stradomiu 28 maja 1994 roku przyjąłem sakrament kapłaństwa. 








Dziękuję wszystkim za składane życzenia z okazji rocznicy kapłańskich święceń. Obchodzić rocznicę święceń w dniu tak szczególnym jak święto Chrystusa Kapłana to coś niezwykłego. 

   


Jakże wymowne są słowa prefacji: w swojej miłości dla braci wybiera ludzi, którzy przez święcenia otrzymują udział w Jego kapłańskiej służbie. Za 21 lat kapłańskiej posługi wielkie dziękczynienie wobec Pana Boga za ten niezwykły dar Jego miłości i za ludzi, wśród których dane mi było głosić Jego słowo i sprawować sakramenty. 

Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana

       W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowano Paschę, Jezus, gdy jedli wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: "Bierzcie, to jest Ciało moje". Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: "To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana" (Mk 14,22 - 24)

    Jezus - Kapłan. Składa ofiarę  odkupienia człowieka. Ofiarę niezwykłą, bo On Kapłan jest jednocześnie Ofiarą za zbawienie świata. 

    Czy siedzący przy stole rozumieli, co się dzieje?
Dostrzegali z całą pewnością, że to jest inna wieczerza, niż tak, która dotąd była ich udziałem w czasie corocznych obchodów Paschy. Była inna i przez to niezwykła. Ale czy rozumieli? Dotykali podanego chleba, który nazwał Ciałem, smakowali wino, które nazwał Krwią. Wychowani w Starym Przymierzu zostają włączeni w Nowe. Gesty paschalnej wieczerzy nabiorą znaczenia i sensu w Wielki Piątek. Później ten gest łamanego chleba stanie się dla nich znakiem identyfikującym Mistrza.

    Uczestniczę w Eucharystii. Widzę chleb i wino. Przystępując do stołu Eucharystii na słowa kapłana "Ciało Chrystusa" odpowiadam "Amen". Ale czy jestem w stanie zrozumieć, co to znaczy?

1. Czy wierzę w obecność Jezusa w Eucharystii?
2. Czym jest dla mnie Eucharystia?

środa, 27 maja 2015

Środa VIII Tygodnia Zwykłego

     Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co cię poprosimy! Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie! (Mk 10, 35b.37).

Niesamowity tupet i obraz niepohamowanej ambicji. Chcąc mieć pewność, że zostaną wysłuchani, najpierw przygotowują grunt – chcemy, abyś nam uczynił to, o co poprosimy. To próba wymuszenia. Jezus ma spełnić ich prośbę. To już nie jest prośba – to żądanie. 

Można by odnieść ją do obrazu z restauracji, gdzie gość przy stoliku prosi kelnera, ale jego prośba jest żądaniem. Kelner ma obowiązek spełnić prośbę, a gość ma prawo stawiać żądania. 

Postawa gościa wobec kelnera często jest przenoszona na relację do Boga. Człowiek chciałby sprowadzić Boga do roli swego sługi. To tendencja serca nadętego pychą. Warto przypatrzeć się intencjom modlitw, tych prywatnych, osobistych, jakie zanosimy do Boga. Chcemy, by Bóg spełnił naszą wolę. Często chcemy wymusić, by swoją wolę dostosował do naszej. Czy nie ma w nas postawy gościa wobec kelnera?


1. Czy uwzględniam Bożą wolę w swoich planach i modlitwach?

wtorek, 26 maja 2015

Wtorek - 26 maja - św. Filipa Neri

   Piotr powiedział do Jezusa: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym (Mk 10, 28 - 30).

    Jezus chce nam ofiarować odkupienie. To jedyny skarb, o który warto zabiegać. Jeżeli tego nie odkryję, będę gonił od przyjemności do przyjemności. Odkrycie skarbu sprawia, że widzę swoje życie jako życie dla…

Pan Jezus jest jak ktoś, kto gra w pokera. Daje wszystko – całe swoje życie. A my chcemy wrzucić do puli siedem groszaków, a sakiewkę zachować dla siebie. On daje cały pałac, a my nie pozwalamy Mu wejść do naszej lichej lepianki. Jeżeli coś innego zajmuje w moim życiu pierwsze miejsce, nie mogę być uczniem Jezusa. Nie rozumiem, że wszystko co mam, pochodzi od Niego. 

     Bez ryzyka nie przeżyje się przygody. Najbezpieczniej jest w łóżku. Ale wg statystyk najwięcej ludzi umiera właśnie w łóżku. 

     Na filmie Czterej pancerni i pies Grigori z
Gustlikiem grają w mahniom.
To właśnie taka gra, w którą gra z nami Jezus.  
- daję ci całe życie i co dostanę?
- 100 razy tyle i życie wieczne
Za jakiś czas Jezus woła Piotra i mówi:
- Mahniom?
- Mahniom!
- Umarłem za Ciebie
- … (co możesz dać w zamian?)


1. Co mnie byłoby trudno zaryzykować, co jest moim przywiązaniem? Rzeczy materialne? Dobre imię? Zdrowie?
2. Czy potrafię zaufać Jezusowi?

św. Filipie Neri, módl się za nami

poniedziałek, 25 maja 2015

Święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

     A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,3 - 5).

    Nie lubimy prosić. Łatwiej jest żądać. Prośba może spotkać się z odrzuceniem. A odrzucenie boli. Przecież to dla mnie taka ważna sprawa, skoro przychodzę i proszę. Wymaga ode mnie przyznania się do własnej niemożności, ograniczeń. Wymaga ode mnie pokory. 

   Maryja przychodzi i prosi, wstawia się za ludźmi, u których znaleźli się na weselu. Pewnie niezbyt zamożnych, skoro zabrakło wina. I Ona wstawia się za nowożeńcami, by na początku ich życiowej drogi nie spotkała ich jakaś nieprzyjemność ze strony gości. Jej wrażliwe serce dostrzega brak i zakłopotanie. Serce Matki. 

    I może zdumiewać odpowiedź Jezusa. Jakbym ja zareagował, gdybym się spotkał z takimi słowami? Czy to moja sprawa? Po co zawracasz mi głowę? To ich zmartwienie. Może odwróciłbym się na pięcie, może nawet poleciałyby jakieś nieprzyjemne słowa. Pojawiłaby się może myśl o zimnym kamiennym sercu, sercu niewrażliwym i obojętnym na ludzką niedolę. 

    Stajemy przed Bogiem i spotykamy się ze
ścianą, milczeniem, odrzuceniem. Doświadczamy, że Bóg się nami nie interesuje. Bóg wystawia nas na próbę w modlitwie. Ukrywa swoje oblicze, nie reaguje, milczy. Kobieta kananejska nie zraziła się odrzuceniem – prosi nadal, co więcej, odrzucenie potrafi przekształcić w modlitwę. Św. Augustyn – Bóg czasem pragnie poszerzyć pojemność naszego serca. Stąd pozorne milczenie. Poprzez milczenie wzrasta nasza tęsknota, wzrasta pragnienie za Bogiem. Bóg pragnie dawać nam więcej niż sami prosimy. 

     Maryja uczy zawierzenia. Wie, że Syn może to uczynić.  Nie reaguj impulsywnie. Nie rezygnuj od razu, jeżeli spotykasz się z odmową. Proś. Zaufaj Temu, który może to uczynić. 

1. Czy umiem prosić?
2. Jak reaguję na milczenie Boga?
3. Czy jestem wytrwały w modlitwie?

niedziela, 24 maja 2015

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

       Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 21 - 22)
Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden (Dz 2, 2 - 3).
      Wielki podmuch wiatru – Duch Święty, który wstrząsa domem – domem, w którym przebywali
z obawy przez Żydami, domem, w którym czuli się bezpieczni. Ten podmuch wiatru wyrzucił ich z bezpiecznego domu – nie wiem, na taras, na balkon, a może na ulicę. I oto jeszcze przed chwilą zalęknieni i bojaźliwi zaczynają głosić. Głosić wielkie dzieła Boże. 

Duch Święty, którego otrzymali. Sprawił wiele zamieszania w Jerozolimie. Zbiegli się i dziwili słowom i darom – prości rybacy mówili w językach tylu narodów. 


To jest wydarzenie Pięćdziesiątnicy – wspólnota wychodzi na zewnątrz – otwierają się drzwi. Wspólnota apostołów, która przyciąga uwagę, staje przed tłumem. Racja jej istnienia jest właśnie w owych wyrzuconych podmuchem Ducha drzwiach – Duch rzucił Kościół między ludzi, by spełnił się nakaz Chrystusa – jak Ojciec Mnie posłał, tak i ja was posyłam. Wasze miejsce nie jest za zamkniętymi drzwiami. 

Chcę, abyśmy wyszli na zewnątrz, żeby Kościół wyszedł na ulice, chcę abyśmy się bronili przed tym wszystkim, co jest światowością, bezruchem, od tego, co jest wygodą,  od tego wszystkiego, co jest zamknięciem w sobie. Parafie, szkoły, instytucje stworzone są po to, aby wychodzić na zewnątrz ... jeśli tego nie uczynią, staną się rodzajem organizacji pozarządowej, a Kościół takim być nie może. Tak mówił papież Franciszek na spotkaniu z młodymi w czasie Światowych Dni Młodzieży.

Chrześcijanie nie mogą się zgodzić na niezauważalność. Chrześcijaństwo bojaźliwe, takie, które nikomu nie ma nic do powiedzenia, które nikomu nie przeszkadza, chrześcijaństwo uspokajające, idące na łatwe kompromisy i ustępstwa, wcześniej czy później straci swój ewangeliczny wymiar. 

1. Czy odważnie wyznaję wiarę?
2. Czy dostrzegam działanie Ducha Świętego w moim życiu?

sobota, 23 maja 2015

Sobota VII Tygodnia Wielkanocy

      Gdy Jezus zmartwychwstały ukazał się uczniom nad jeziorem Genezaret, Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi? Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną (J 21, 20 - 22).

       Jaka będzie jego przyszłość? Co z niego wyrośnie? Co mnie czeka jeszcze w życiu? Czy moje plany, zamierzenia są zgodne z tym, co Pan Bóg zaplanował? To takie ludzkie i normalne, że chcielibyśmy znać swoją przyszłość i przyszłość innych ludzi. Rodzice, pragnąc szczęścia dzieci, planują ich przyszłość. Czasem w sposób zaborczy i niebezpieczny, godząc w ich wolność.

     Również Piotr chciał wiedzieć. Umiłowany uczeń został z tyłu. Może w poczuciu pasterskiej już troski, a może ze zwykłej ludzkiej ciekawości. Odpowiedź Jezusa może wydawać się bardzo twarda i surowa - co tobie do tego? Bóg ma swoje tajemnice. Dla każdego
przygotował wielką życiową paczkę, zawierającą całą masę małych pakietów i paczuszek. I człowiek rozpakowuje je powoli, odkrywając Boży plan. Każdy sam odkrywa swoją drogę. Nie warto wchodzić z butami w cudze życie. Jest różnica między zainteresowaniem okazanym człowiekowi, a ciekawością czy wścibianiem nosa. 

      Bóg potrzebuje każdego z nas i dla każdego człowieka przygotowuje inną drogę. Bóg się nie powtarza. Ludzka ciekawość i nadmierna ingerencja w cudze życie może przeszkodzić realizacji Bożych planów. 

1. Czy nie narzucam swojej woli innym ludziom?
2. Czy potrafię powstrzymać nadmierną ciekawość?

piątek, 22 maja 2015

Piątek VII Tygodnia Wielkanocy

     Gdy Jezus ukazał sie swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. (J 21, 15 - 17).

    Kiedy Tewje ze Skrzypka na dachu pyta swojej żony: czy mnie kochasz?, nie słyszy od razu odpowiedzi. Gołda próbuje zbyć to pytanie machnięciem ręki, później próbuje pokazać na wypełniane obowiązki żony i matki. Ale Tewje nie przestaje pytać: czy mnie kochasz? Jedna z najbardziej wzruszających scen, zmusza do zastanowienia nad istotą miłości. 

    Trzykrotne pytanie Jezusa do Piotra jest
prowokujące. Może irytować. Ale jest celowe. Piotrze, nie chodzi o to, co możesz dla mnie zrobić, nie chodzi nawet o to, że deklarowałeś wspólną śmierć i się zaparłeś. Istotą miłości nie jest to, co mogę zrobić, wypełnianie obowiązków. Czy ty mnie w ogóle widzisz, Piotrze? Czy nie podchodzisz zadaniowo do życia? Czy widzisz osobę, dla której się trudzisz. Czy ty Mnie kochasz?

    Nie jest łatwo mówić o głębokiej, prawdziwej miłości. Przecież tyle robię, tak się staram. Poświęcam ci swój czas, swoje siły. Po co jeszcze mówić o miłości? Ale miłość potrzebuje słów. Tych zwyczajnych. Słów, które wyrażają uczucia, dobroć, piękno. W każdym sercu jest pragnienie, by usłyszeć: Kocham Cię. W sercu Jezusa jest to samo pragnienie, by usłyszeć wyznanie człowieka. 

Gdy budzę się rano...
...budzę się rano... 
mówię...

jak celnik Zacheusz będę rozdawać, 
jak Szymon będę nosić krzyże innych, 
jak Weronika będę ocierać twarze, 
jak Szczepan dam się kamienować, 
jak Jezus na krzyżu będę przebaczać, 
jak Franciszek będę kochać.

Wieczorem spoglądam w lustro...

widzę... 

Adama, który dopiero co zjadł owoc, 
Kaina, który dopiero co zabił, 
Judasza, który dopiero co zdradził, 
Piotra, który dopiero co się zaparł, 
Piłata, który dopiero co obmył ręce 
i zasypiam na mokrej od łez poduszce. 

A w nocy przychodzi Jezus i pyta:
"Miłujesz Mnie?"...
(bp. J. Życiński)

1. Czy nie podchodzę do najbliższych zadaniowo?
2. Czy potrafię mówić o swoich uczuciach?

czwartek, 21 maja 2015

Czwartek VII Tygodnia Wielkanocy

     Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17, 20 - 21).

     Jedność uczniów jest ważna dla Jezusa, skoro modli się o nią tuż przed swoją śmiercią.
To coś jak testament. Ale nie jest to zwyczajna jedność. Dziś bardzo łatwo ulec pokusie jedności, która opiera się na fałszywym fundamencie odejścia od prawdy. Pojawia się synkretyzm, pomieszanie prawdy z fałszem. Na jednym ołtarzu oddaje się cześć Buddzie, Mahometowi i Jezusowi, bo to takie ekumeniczne. 


    Jezus modli się o jedność uczniów na wzór jedności jaka jest między Nim i Ojcem. Dwie Osoby Boskie stanowią jedno. Jest to możliwe, bo jednoczy ich osobowa Miłość - Duch Święty. Modlitwa o jedność uczniów jest modlitwą o Ducha Świętego dla Jego uczniów. 

     Nie jest możliwe budowanie jedności na zewnątrz, jeżeli nie ma w nas Ducha Świętego, jeżeli człowiek nie jest świątynią Ducha Jedności. Budować jedność w Kościele to przede wszystkim dbać o swoje zjednoczenie z Bogiem. 

1. Czy dbam o osobistą więź z Jezusem?
2. Jakie jest moje wyobrażenie jedności Kościoła? 

środa, 20 maja 2015

Środa VII Tygodnia Wielkanocy

      Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego (J 17, 13 - 15).

     Każdy człowiek wcześniej czy później musi przeprowadzić jakiś remont. Moim doświadczeniem jest zawsze problem ze znalezieniem odpowiedniego fachowca. Dyletantów na rynku nie brakuje. Później wszystko wychodzi. Ale kiedy obok dyletantów pojawi się prawdziwej klasy fachowiec, który potrafi zrobić dobrze, czasem nawet taniej, dyletanci potrafią mocno uderzyć. Sama obecność fachowca jest dla nich zagrożeniem. Odsłania ich brak kompetencji i wiedzy. Nie dziwi zatem, że dyletant nie będzie darzył sympatią fachowca.

      Kiedy czytam Ewangelię, nietrudno zobaczyć ten sam mechanizm w odniesieniu do Jezusa. Człowiek-dyletant stara się poprawiać Boga, a kiedy jego nieumiejętność zostaje zdemaskowana, występuje przeciw Jezusowi. 

      O takim zachowaniu świata wobec uczniów Jezusa mówi dzisiaj Mistrz. Już sama obecność ucznia pośród świata może rodzić niepokój, zagrożenie i nienawiść. Uczeń żyjący wiarą odsłania dyletanctwo świata, który wyklucza Boga z przestrzeni życia. 

     Mimo tej świadomości, Jezus nie pozwala
uczniom na zamknięcie się w twierdzy, na odizolowanie się od świata. Ich zadaniem jest niesienie prawdy o Bogu, który zbawia do takiego właśnie świata. Jedyną troską Jezusa jest to, by uczniowie zostali zachowani od złego - od utraty tego daru łaski, jakim zostali obdarzeni. By nie ulegli światu, do którego są posłani, bo wówczas przestaną być posłańcami prawdy, a staną się posłańcami ideologii.

1. Czy nie dostrzegam w sobie mechanizmu zamkniętej twierdzy?
2. Czy potrafię świadczyć o Bogu pośród ludzi, którzy odeszli od wiary?

wtorek, 19 maja 2015

Wtorek VII Tygodnia Wielkanocy

   W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17, 1 - 3).

   Poznaję przedmioty. Mogę je zważyć, zmierzyć, określić ich smak, zapach, skład chemiczny, kolor, konsystencję. To nie jest trudne.

     Poznaję człowieka - siebie i innych. To już nie jest tak łatwe. Mogę dokonać opisu zewnętrznego, wyglądu, dostrzec pewne przejawy charakteru czy temperamentu. Ale to jeszcze nie oznacza poznania człowieka. Na tyle mogę go poznać, na ile się otworzy. Pozwoli wejść w świat swoich uczuć, odczuć, pragnień, wyobrażeń, zamierzeń i przeżyć. 

     Poznać Boga, aby mieć życie wieczne. Jak Go poznać. Tylko na tyle, na ile pozwala się poznać. Tylko na tyle, na ile pozwoli się zbliżyć do siebie. Przychodził do patriarchów, proroków. Przychodzi w osobie Jezusa. A jednak wciąż Go muszę poznawać, wciąż odkrywać na nowo ukryte tajemnice Jego istoty. Do tego potrzebna jest łaska. 


     Czasem zakładam blokady, które utrudniają lub uniemożliwiają poznanie. Mój grzech jest skuteczną zaporą przed odkrywaniem prawdy o Bogu i przed łaską. Bóg szanuje moją wolność. Odchodzenie od grzechu, dążenie do życia w łasce, otwiera moje serce na dar poznania Boga, na życie wieczne.

1. Czy próbuję poznawać Boga?
2. Czy dbam o stan łaski w moim życiu?

poniedziałek, 18 maja 2015

Poniedziałek VII Tygodnia Wielkanocy

     Uczniowie rzekli do Jezusa: Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś. Odpowiedział im Jezus: Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego (J 16, 29 - 32).

    Jezus kończy swoją mowę. Uczniom wydaje się, że już wszystko wiedzą. Rozumieją prawidłowo każde słowo Mistrza. Z tego wypływa ich wiara, przekonanie, że wierzą w sposób pewny. Ale ich wiara jest jeszcze bardzo słaba. Nie opiera się na fundamencie, jakiego oczekuje Jezus. Widzą znaki, ale nie potrafią jeszcze dostrzec ich znaczenia. 

    Nie dziwi postawa Jezusa, który do ich wyznania podchodzi sceptycznie, a nawet z pewną ironią. Prawdziwa wiara musi mieć odniesienie do Chrystusowego Krzyża, do tego znaku miłości Boga i Jego zbawczej woli. 

    Kiedy apostołowie dotkną tej rzeczywistości Krzyża,
śmierci, odwrócą się, uciekną. Zaprzeczą swojej deklaracji i wyznawanej wierze. Owo rozproszenie owczarni jest efektem załamania się wyobrażeń o ziemskim triumfie. 

    Pośród trudności, z jakimi musieli, muszą i będą się mierzyć uczniowie Chrystusa nie jest problemem doświadczenie bliskości Boga czy otrzymywana od Niego pomoc, tak konieczna w naszym życiu, bo On jest obecny, kiedy gromadzimy się w imię Jezusa. 

     Problemem jest to, że naśladowanie Jezusa nigdy nie będzie pełne, jeżeli pomija się tajemnicę Jego śmierci i dopóki nie rezygnujemy z naszych marzeń o ziemskiej chwale. 

1. Czy w moim naśladowaniu Jezusa jest obecna tajemnica Krzyża?
2. Na ile moje deklaracje przekładają się na życie?

niedziela, 17 maja 2015

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

     Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty
do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły (Mk 16,19-20).

    Nastały głupie czasy. Każdy leci, biegnie, aby zarobić, dorobić, coś załatwić. Wszystkim wciąż mało. Zobacz, dzisiaj prawie każdy jest nastawiony, aby „mieć”. „Mieć” konto, mieć chatę, mieć furę, mieć plecy, mieć... Dla jednego słowa ludzie są gotowi oddać swoje zdrowie, gotowi na zawał, gotowi zostawiać całymi dniami pusty dom. Siebie także chcą
mieć, dla siebie. „Mieć przyjaciela, mieć dziewczynę, jak gdyby człowiek mógł być własnością drugiego człowieka. „Mieć” – magiczne słowo. Wszyscy odmieniają ten wyraz we wszystkich możliwych sytuacjach. 

Czy ty też wpadłeś w ten prąd? Poddałeś się tej fali? Może z tą myślą „mieć” planujesz swoje studia? W którymś momencie takiego podejścia do życia możesz nie wytrzymać, możesz się załamać. Stwierdzisz, że jednak wszystkiego mieć się nie da, że to dobre tylko dla krótkowidzów, że tym nie nasycisz swojego serca, że nie wszystko i nie każdego da się kupić. Bo życie to nie jest tablica wyników.

    Dzisiejszy świat zapatrzył się w pospolitą drobnicę życia. Fascynuje się tym jednym słowem. To jedyne – według niego. Dla wielu jedyna prawdziwa rzeczywistość. Ale czy przez całe ludzkie życie można się podniecać widokiem pełnego półmiska? Czy przez całe ludzkie życie można się podniecać zakupami, ciuchami, marką samochodu? Czy to ma cię nasycić? Napełnić do końca? 

Czy widziałeś niebo?

   Wyglądając przez okno wychodzące na rynek, mistrz spostrzegł jednego ze swoich uczniów.
Był to Haikel, który szedł w pośpiechu bardzo czymś zaaferowany. Mistrz zawołał na niego i poprosił go do siebie. 
- Heikel, czy widziałeś dzisiaj rano niebo?
- Nie mistrzu
- A drogę, Haikel? Czy widziałeś dzisiaj rano drogę?
- Tak mistrzu.
- A teraz, czy widzisz ją jeszcze?
- Tak, Mistrzu, widzę.
- A powiedz mi, co widzisz?
- Ludzi, konie, powozy, wymachujących rękoma kupców, wieśniaków, którzy coś krzyczą, mężczyzn i kobiety, którzy chodzą tam i z powrotem. Oto wszystko, co widzę.
- Heikel, Heikel, za pięćdziesiąt lat, za dwa razy po pięćdziesiąt lat ta droga wciąż jeszcze będzie istniała i rynek podobny do tego też będzie istniał. Inne pojazdy będą przewoziły innych ludzi i inne towary. Ludzie będą chodzili tam i z powrotem i będą kupowali, wymachiwali rękoma i krzyczeli na siebie. Ale mnie już nie będzie i ciebie nie będzie. Dlatego pytam się ciebie, Heikel, po co ty tak biegniesz, jeśli nie masz nawet czasu spojrzeć w niebo?

1. Gdzie lokuję pragnienia mojego serca?
2. Czy w zabieganiu codzienności znajduję czas dla Boga?

sobota, 16 maja 2015

Sobota VI Tygodnia Wielkanocy

    W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu modlił się tymi słowami: Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał (J 17, 20 - 21).

     Chrystus wzywa wszystkich swoich uczniów do jedności. Modlił się On w godzinie swej męki, aby „wszyscy stanowili jedno”. Ta jedność, którą Pan dał swemu Kościołowi i którą pragnie ogarnąć wszystkich, nie jest czymś mało istotnym, ale stanowi centralny element Jego dzieła. Nie jest też drugorzędnym przymiotem wspólnoty Jego uczniów, lecz należy do jej najgłębszej istoty. Bóg pragnie Kościoła, ponieważ pragnie jedności, i właśnie w jedności wyraża się cala głębia Jego miłości.

     Podstawowym źródłem rozłamu Kościoła na
wschodni i zachodni najpierw, a później także w licznych podziałów w obrębie Kościoła zachodniego był ludzki grzech - grzech ludzkiej pychy. Dlatego w drodze ku jedności potrzebne jest uznanie tego grzechu, przyznanie się do własnej winy i nawrócenie, własne nawrócenie. Konieczny jest także zwrot ku Ewangelii, przyjęcia jej prawdy do swego życia. Tylko wówczas możliwa jest jedność, bowiem musi się ona opierać na prawdzie.

    Pierwszym naszym zadaniem na drodze ku jedności jest modlitwa o jedność. To Duch Święty jest twórcą jedności. On jest Duchem prawdy, pojednania i jedności. Droga ku jedności zaczyna się od osobistego nawrócenia, osobistego przylgnięcia do Chrystusa. Od wierności zobowiązaniom płynącym z sakramentu chrztu. Drugim krokiem jest szacunek innych wspólnot chrześcijańskich, religijnych. Bez szacunku nie może dokonać się pojednanie.

O turyście w pewnym mieście

Turysta rzekł do przewodnika:
- Ma pan rację, że czuje się pan dumny ze swego miasta. To, co wywarło na mnie największe wrażenie, to liczba kościołów tutaj. Z pewnością tutejsi ludzie muszą bardzo kochać Boga.
- No cóż - odparł cynicznie przewodnik - być może kochają Boga, ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że się wzajemnie śmiertelnie nienawidzą.

To przypomina mi pewna dziewczynkę, którą zapytano, kim są poganie. Odpowiedziała: „Poganie to ludzie, którzy nie kłócą się z przyczyn religijnych”.

1. Jak rozumiem jedność Kościoła?
2. Czy modlę się o dar jedności?

piątek, 15 maja 2015

Piątek VI Tygodnia Wielkanocy

    Jezus powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku (J 16, 20-22a).

     Ból i radość. Cierpienie i radość. Smutek i radość. Czy smutek może być błogosławiony? Czy radość może być zła?

      Radość fałszywa, kiedy wesołością próbuje się zamaskować rozpacz, rozgoryczenie. Radość, która się cieczy z odniesionego sukcesu, kiedy naruszona została sprawiedliwość. Radość, która oznacza naruszenie Bożych przykazań. Zła radość. 

          Błogosławiony smutek, kiedy cierpię z powodu własnych grzechów, bo oddalają mnie od Boga. Smutek, który może przynaglić mnie do pojednania. Smutek jako wyraz niezgody na niesprawiedliwość. Błogosławiony smutek. Smutek, który zamienia się w radość, bo wywołuje przemianę serca. Nawet tak wielki smutek, jak ten związany z utratą życia, może być zamieniony w radość. Tajemnica, która znana jest męczennikom...

O urządzaniu świata

Z Biblii wiadomo, że Bóg przy stworzeniu świata każdego dnia kontemplował z zadowoleniem swoje dzieło, stwierdzając lakonicznie, że wszystko jest dobre. Powiadają, że również diabeł, naturalnie na swój sposób, nie omieszkał wyrazić swego podziwu i radości, wykrzykując tuż za Stwórcą:
- Jakże ten świat jest udany!
A w myśli dopowiedział sobie: "Teraz trzeba go tylko urządzić i zaraz zniknie wszelka radość".

1. Jak reaguję na niepowodzenie innych?
2. Co jest źródłem moich radości i moich smutków?

czwartek, 14 maja 2015

Święto św. Macieja Apostoła - 14. V

      Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje (J 15, 16).

      Słowa o wyborze dokonanym przez Jezusa w
odniesieniu do św. Macieja brzmią szczególnie wyraźnie. Wybrany w miejsce Judasza. Kolegium Apostołów musi być pełne - a zatem modlitwa o wybór kandydata i los, który decyduje. Wskazanie Ducha Świętego. 

      Wybór należy do Boga, a nie do człowieka. Człowiek jest wolny w odpowiedzi na Boży wybór. Może go odrzucić. Odpowiedź pozytywna i autentyczna daje gwarancję owocowania.

       Ten fragment Ewangelii odnosi się najczęściej do powołania kapłańskiego. Ale równie dobrze można popatrzeć na wybór, którego Bóg dokonuje wobec dwojga ludzi, którzy pewnego dnia stają naprzeciw siebie i rozpoczynają wspólną drogę. Popatrzenie na powołanie do małżeństwa jako wybór dokonany przez Boga, aby małżonkowie szli i owoc przynosili, i by owoc ich trwał. Udział na mocy sakramentu chrztu w kapłańskiej władzy Chrystusa - wzajemne uświęcenie. Odkrycie w drugiej osobie, z którą przychodzi dzielić życie daru samego Boga - Ja was wybrałem. 

1. Czy ważne decyzje w życiu poprzedzam modlitwą o światło Ducha Świętego?
2. Czy widzę swoje życie jako powołanie zaproponowane mi przez Boga?