zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 31 stycznia 2016

IV Niedziela Zwykła

    Czyż nie jest to syn Józefa? Dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co jak słyszeliśmy, wydarzyło się w Kafarnaum. Zaprawdę powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie (Łk 4,21b - 24). 

    Mieszkańcy Jerozolimy domagali się od Jeremiasza słów, które chcieli usłyszeć. Mieszkańcy Nazaretu domagają się od Jezusa, by dokonał tego, czego oni chcą. I jedni i drudzy chcą zapanować nad prorokiem, zarządzać nim według własnych interesów. Mieszkańcy Nazaretu oczekują przedstawienia, chcą cudów i dowodów, redukując wiarę do magii.

   Odpowiedź Jezusa może zdumiewać. Wskazuje na to, że nie można zawładnąć prorokiem, bo on nie zależy od ludzi – zależy od samego Boga. Można go przyjąć lub odrzucić, ale  nie można dyktować mu słów i działań. Wskazuje na skutki takich prób zawładnięcia nad prorokiem – Bóg odwraca swoje oblicze – chociaż panował wielki głód i susza, chociaż nie brakowało trędowatych w narodzie wybranym – Bóg proroków posyłał do ludu poza przymierzem - do Sarepty i Syrii. 

   Bóg nie pozwoli się zaanektować, przejąć swojego słowa, by służyło ludzkim interesom i planom. Słowo Boga wykracza poza nasze ludzkie schematy i plany. Nie pozwala się przejąć przez nasze nędzne pragnienia i niepozbawione interesu wymagania. 

   Dobra nowina idzie drogą wskazaną przez Boga. Nic jej nie może powstrzymać. Przechodzi pośród ludzkiej małostkowości i ograniczenia, pośród prób zatrzymania i wykorzystania dla własnych korzyści. 

   Chrystus zostaje przyjęty nie wówczas, gdy próbujemy mieć Go na własność, po naszej stronie, gdy chwalimy się, że zaliczamy się do Jego grona, gdy narzucamy Mu nasze programy, lecz wówczas, gdy potrafimy iść zanim, przyjąć Jego słowo, czasem niewygodne i bolesne, odsłaniające naszą małostkowość, nasz egoizm i wygodę. 

1. Czy nie wyrzucam Jezusa poza granice mojego życia, kiedy Jego słowo nie odpowiada moim planom, ambicjom i interesom?

niedziela, 24 stycznia 2016

III Niedziela Zwykła

    W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli (Łk 4,16 - 21).

    W synagodze w Nazarecie Jezus daje nam bardzo przekonujący przykład czytania Słowa Bożego. Pismo to dla niego nie tylko wspomnienie czegoś, co było. Ono odnosi się do teraźniejszości. Dotyka także mojego serca. Dziś spełniły się te słowa Pisma. Jeżeli tak potrafimy odczytywać Boże słowo, sprawiamy, że staje się ono aktualne i współczesne.

    Każdy z nas, należący do Ludu Wybranego, Ludu Bożego, jest wezwany, do nadania tekstowi biblijnemu statusu „dziś”. Święty Paweł mówi nam dzisiaj Wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem – pijemy z tego samego źródła, mamy tego samego niezastąpionego przewodnika – Ducha Świętego. Tylko pod Jego natchnieniem możemy właściwie odczytać Biblię. 

1. Czy czytam Pismo Święte?
2. Czy odnoszę Słowo do swojego życia?

niedziela, 17 stycznia 2016

II Niedziela Zwykła

   Kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi (J 2,3-7).

   Jezus, który pojawia się na weselu wraz ze swoimi uczniami, rozpoczyna publiczną działalność. Przychodzi, aby obdarowywać i to sowicie. Bóg zawsze daje w nadmiarze. Obdarowuje także tych, którzy niczego od Niego się nie spodziewają. Na uczcie w Kanie Galilejskiej niewielu spostrzegło pewnie, że kończy się wino i radość wesela może zamienić się w smutek nowożeńców – brak wina był poważnym uchybieniem. Dostrzega to Maryja i interweniuje u swojego Syna. 

     Jezus podejmuje działanie i wina jest w nadmiarze. Znacznie więcej, niż potrzebowano na weselu. Czasem ubogi człowiek może bardziej potrzebować kwiatów niż pieniędzy. Może potrzebować kogoś, kto nie zadowoli się rzuceniem marnych ochłapów, lecz zobaczy w nim człowieka. Zbyt łatwo przychodzi nam podać talerz z zupą – może warto pomyśleć czasem o nakryciu stołu obrusem. Przeciwieństwem miłosierdzia jest niedbała, posępna i wyliczona litość, która ogranicza się do powinności albo do tego, co ściśle niezbędne. 

   Jezus pokazuje jednak, że miłosierdzie nie jest możliwe bez odrobiny fantazji. Nie chodzi w nim tylko o to, by odpowiedzieć na oczekiwania drugiej osoby. Bardziej właściwe miłosierdziu jest zaskoczenie, obdarowanie czymś nieoczekiwanym, czymś, o czym druga osoba nawet nie śmie marzyć. 

1. Czy nie mylę miłosierdzia z litością?
2. Jakie jest moje nastawienie do osoby, której udzielam pomocy?

wtorek, 12 stycznia 2016

Wtorek I Tygodnia Zwykłego

     Zaczął on wołać: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży (Mk 1,23b - 24).

    Czasem można odnieść wrażenie, że Jezus bardzo mocno przeszkadza. Lubimy Go jako małe dziecko, któremu można pośpiewać kolędy... Ale dorosły Jezus bywa niewygodny... 

    Wchodzi ze swoją łaską w nasze życie, nawet w najbardziej nieodpowiednim momencie. Nie pozwala na obojętność. Trzeba zająć wobec Niego jakieś stanowisko. 

     I jakże często źle odbieramy jego misję - traktujemy Go jako zagrożenie dla naszych ciemnych spraw, do których przywykliśmy, dla naszej obojętności i świętego spokoju. Mimo tego, że wiemy kim On jest, wyznajemy Jego Bóstwo, znamy cel Jego przyjścia na ziemię, to jednak traktujemy Go jako zagrożenie...

     Nie wystarczy wiedzieć, znać... Trzeba uwierzyć... Przyjąć Go jako Zbawiciela, a nie jako zagrożenie dla naszego życia...

1. Czy nie traktuję wiary jako balastu dla swojego życia?
2. Jakie uczucia rodzą we mnie Boże przykazania?

czwartek, 7 stycznia 2016

Czwartek po Objawieniu Pańskim

   Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło (Mt 4,13 - 16).

      Jezus przychodzi do tych, którzy są na pograniczu, którzy utracili światło i dlatego błądzą. Kraina Zabulona i Neftalego, Galilea pogan. W przeciwieństwie do pasterzy i królów, którzy przybyli do Jezusa, lud pogranicza nie doświadczył ani zaproszenia anioła, ani nie zobaczyli gwiazdy. Nie wyruszyli sami w drogę.

     Bóg przychodzi do nich. Nie rezygnuje z człowieka. Przychodzi. Inicjatywa wychodzi ze strony nieba. Człowiek może odpowiedzieć na Bożą inicjatywę. 

     Bóg tak nas umiłował, że Syna swojego dał... Syn przychodzi, by rozproszyć ludzki mrok, napełnić światłem i zbłąkanym pozwala odnaleźć drogę do Ojca. Bóg pierwszy szuka człowieka. 

1. Jak odpowiadam na Bożą inicjatywę?
2. Co w moim życiu ukryte jest wciąż w ciemności?

środa, 6 stycznia 2016

Uroczystość Objawienia Pańskiego

    Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon (Mt 2,1 - 2).

     Mędrcy, królowie, magowie. Różnie ich nazywamy. Posiadali umiejętność odczytywania nieba. To przede wszystkim przedstawiciele narodów pogańskich, przychodzą, by oddać pokłon Zbawicielowi, którego rozpoznają w osobie małego Dziecka. 

    Magia – coś co było zakazane w Izraelu. Jest sprzeczne z zaufaniem do Boga. Wybieganie w przyszłość, także dzisiaj, poprzez różnego rodzaju wróżby czy horoskopy, jest grzechem. I oto magowie oddają pokłon Jedynemu Bogu. Chrystus przychodzi do wszystkich ludzi, wszystkich chce zbawić, nawet tych, którzy są najbardziej oddaleni od Boga – nawet tych, którzy są w sidłach złego. 

    Było ich trzech. Liczba trzy oznacza powszechność zbawienia. I tą powszechność tradycja ukazywała poprzez przedstawicieli różnych ras, do których mieli należeć mędrcy czy też fakt, ze byli w różnym wieku, obejmując zarówno ludzi młodych, ludzi w średnim wieku i ludzi starszych.

1. Czy nie jestem uprzedzony do ludzi innej narodowości, rasy?
2. Co jest moim darem dla Boga?

wtorek, 5 stycznia 2016

Dzień powszedni przed Objawieniem Państkim

    Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu. Rzekł do niego Natanael: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? Odpowiedział mu Filip: Chodź i zobacz (J 1,45 - 46).

    Etykietki, schematy, stereotypy. Tak łatwo się nimi posługujemy. Zwalniają z wysiłku osobistego poznania. Nie trzeba sprawdzać, badać. Wystarczy opinia, by wydać osąd i wcisnąć w utarty wzór. Każdego można umieścić w jakiejś półeczce z etykietką. 

     Filip nie zniechęca się postawą Natanaela. Zaprasza do zdobycia osobistego doświadczenia. Trzeba pójść i zobaczyć, przekonać się osobiście. Nie każdy chce podjąć ten wysiłek. Schematy są wygodniejsze i ułatwiają życie. 

       I biada tym, którzy do utartych schematów nie pasują, którym nie można łatwo przyczepić etykietki. Jezus też nie pasował do schematów, wyobrażeń - ani do schematów, przez które patrzono na Boga, ani do wzorca rabbiego. Trudno Go było sklasyfikować i umieścić na jakiejś półeczce z etykietką. Dlatego trzeba Go było wyeliminować. 

      Chodź i zobacz. Przekonaj się osobiście, zanim kogoś ocenisz, nakleisz mu etykietkę, wciśniesz do szufladki twoich wyobrażeń. Zawsze są jakieś podobieństwa, ale każdy człowiek jest niepowtarzalny.


1. Czy nie dokonuję łatwych osądów?
2. Czy staram się poznać drugiego człowieka, czy raczej umieszczam go w utartych schematach własnych wyobrażeń?

         

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Dzień powszedni przed Objawieniem Pańskim

   Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie (J 1,35 - 39a).

    Oto Baranek Boży... Tak często słyszę te słowa w Eucharystii. Już u samego początku Jan Chrzciciel wskazuje na główny cel Wcielenia - Odkupienie. 

     Obraz Baranka był dla każdego Izraelity czytelnym znakiem. Każdego roku na święto Paschy spożywali baranka na pamiątkę wyprowadzenia z niewoli.

     W czasie każdej Eucharystii kapłan wypowiada te słowa św. Jana, wskazując na Jezusa jako Tego, który może wyprowadzić człowieka z niewoli grzechu i śmierci. Jezus po to stał się człowiekiem, aby dokonało się odkupienie. 

     Jan Chrzciciel wskazuje swoim uczniom Jezusa. Prawdziwy nauczyciel, którzy potrafi wskazać źródło Prawdy. Tak wielu ludzi ukazywało mi Jezusa. Tak wielu ludziom ukazuję Jezusa. Jan nie tylko wskazywał, ale musiał to robić z pełnym przekonaniem, że jego uczniowie poszli za Jezusem. 

     Jesteśmy zaproszeni do szczególnej bliskości z Barankiem - do Jego domu. Bóg pragnie naszego odkupienia, pozwala się poznać, zaprasza do bliskości. Uczniowie Jana poszli za Jezusem, chcieli Go poznać. Nie wzgardzili zaproszeniem. Coś musiało ich zafascynować w Jezusie, dla którego później poświęcą życie. A wszystko zaczęło się od zaproszenia do domu.  

1. Co mnie fascynuje w Osobie Jezusa?
2. Czy nie odrzucam zaproszenia Jezusa?
3. Jakie jest moje świadectwo o Jezusie?

niedziela, 3 stycznia 2016

II Niedziela po Bożym Narodzeniu

    A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1,14).

   Te słowa z Ewangelii Jana można jednak odczytać inaczej, bardziej dosłownie: Słowo rozbiło namiot pośród nas… 
   Słowo potrafi trwać. Ktoś dawno już odszedł, a pamiętamy jego słowa. Wielu autorów pozostawiło książki, nad których treścią wciąż możemy się pochylać, które mogą zdumiewać, zachwycać, czasem wyciskają łzy. Słowo jest nieśmiertelne. Taka jest potęga słowa. 

  I oto Słowo, oto nieśmiertelne Słowo Ojca przyobleka się Ciałem – symbolem kruchości, śmiertelności, tymczasowości, przemijalności, niestałości. Przedwieczne Słowo staje się Człowiekiem śmiertelnym. 
    I namiot. Słowo rozbija namiot pośród nas. To również coś mało trwałego, tymczasowego. Oznacza, że jeszcze nie został osiągnięty cel, ale że Słowo jest w drodze. Namiot można zabrać ze sobą w drogę. Namiot wskazuje na koczownika, człowieka będącego w drodze. To jeszcze nie jest dom z kamienia, cegły, który daje poczucie trwałości i stabilności. 

    Słowo rozbija namiot, ale nie wybiera sobie stałej siedziby. Jest w drodze. Bóg wciąż wędruje. I my, jeżeli chcemy być jego uczniami, musimy podjąć wędrówkę. Jesteśmy w drodze do Ojca. 

1. Czy traktuję wiarę jako rzeczywistość dynamiczną czy statyczną?
2. Czy jestem pielgrzymem?

sobota, 2 stycznia 2016

Wspomnienie świętych Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu

    I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała (J 1,25-27).

     Szukamy Boga daleko. Tak trudno zobaczyć Go w zwyczajności. A jest pośród nas. Wciąż nierozpoznany. Tajemniczy nieznajomy, przechodzi obok nas, rozmawia, uśmiecha się, czasem siada razem do stołu. I odchodzi nierozpoznany. 

     Nauczyć się patrzeć z wiarą na rzeczywistość, w której przychodzi nam żyć, by zobaczyć obecność Tego, który wśród nas Jest. 

     Podziwiam św. Jana Chrzciciela. Wskazuje na Jezusa. Ale w swojej prorockiej misji zachowuje wielką pokorę. Nie jest godzien rozwiązać sandałów. Jak często przerasta nas funkcja, którą zostajemy obdarowani. Umieć zachować właściwy stosunek do siebie, by potrafić obdarzyć szacunkiem i godnością drugiego człowieka...

1. Czy potrafię z wiarą podchodzić do rzeczywistości, która mnie otacza?
2 Czy mam właściwy dystans do siebie?

piątek, 1 stycznia 2016

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

   Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,16-18).

     W hałasie i kolorach życzeń i prezentów, między rodzinnymi spotkaniami przy stole, pośród migających światełek i świerkowych gałązek wciąż można zobaczyć małe Dziecię leżące w żłobie... To samo działo się w Betlejem - były światła, aniołowie, biegający pasterze, ryczące bydło, ale w centrum betlejemskiej sceny znajdowało się Dzieciątko złożone w żłóbku.

    Maryja owinęła Je w pieluszki i położyła w żłobie. To pierwsza  scena, przy której trzeba się zatrzymać na progu nowego roku. Rzadko wyobrażamy sobie Boga w taki sposób. Myślimy o Bogu majestatycznym i wszechmocnym, a On objawia się w kruchości słabego, niesamodzielnego i bezbronnego Niemowlęcia. Myślimy o Bogu wielkim i dalekim, a On ukazuje się bliski i maleńki, można Go wziąć na ręce i przytulić. 

     Żłóbek - św. Łukasz podkreśla trzy razy to słowo. Maryja złożyła Jezusa w żłobie. Pasterzom dany jest znak: znajdą Dziecko złożone w żłobie. I kiedy przybyli do Betlejem, znaleźli Dziecię złożone w żłobie. Żłób jest pierwszym miejscem na ziemi, gdzie odpoczynek znajduje Bóg, który stał się człowiekiem. To pierwsze miejsce, gdzie można Go znaleźć. Boga nie trzeba szukać w niezwykłych wydarzeniach i niecodziennych zjawiskach. Boga można znaleźć w codzienności zwyczajnej i prostej. 

    Idźmy do Betlejem, Z pasterzami. Idźmy, to znaczy zmieńmy nasze myślenie o Bogu, nasze wyobrażenie Boga. Pójść do Betlejem, to odkryć Boga bliskiego i ubogiego. Zachować Jego prostotę. 

     Maryja zachowuje wszystko w swoim sercu. I to co mówili pasterze, i to co mówimy my. Zachowuje nasze prośby, wołania, nasze nadzieje i żale. Dziś za Jej pośrednictwem prośmy szczególnie o dar pokoju - pokoju dla świata i pokoju dla naszego serca.

1. Jaki obraz Boga jest mi najbliższy?
2. Jakie nadzieje i obawy rodzi we mnie początek nowego roku?