zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 31 marca 2024

Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego

        Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu (J 20,1).


        Życie Sprawiedliwego dobiegło końca. Został grób. Kiedy szła nocą do grobu ta, która do końca stała pod krzyżem, Maria Magdalena, myślała o nim, o ciężkim kamieniu grobowym, ale myślała także o nich: potężnych tego świata, politykach, religijnych władzach, o tych, którzy potrafią manipulować masami, o bogatych i pozbawionych skrupułów, którzy nie chcieli mieć kłopotów. To oni doprowadzili do zamknięcia tego grobu nad Sprawiedliwym. 

    Myślała także, i my nie możemy o tym zapominać, o milczeniu przyjaciół, milczeniu dobrych ludzi, ich wątpliwościach, tchórzostwie i lękach… Wreszcie myślała o tych, którzy tak łatwo dali się porwać temu spektaklowi manipulacji i pozorów…

        Myślała o tej ciężkiej kamiennej płycie. 

        Zadajemy sobie pytanie, jak kobiety biegnące do grobu: kto odsunie kamień? Kto rozwiąże nasze problemy?

         Zobaczyła jednak odsunięty kamień… Czy nie pozostanie im nawet pociecha z kontemplowania twarzy Przyjaciela i dbania o Jego szczątki?

            Ludzie, którzy są przekonani, że Bóg umarł, nie dbają o to, gdzie jest Jego grób. Ale jest też wielu chrześcijan, którzy są zainteresowani pilnowaniem i opieką nad grobem. Strzegą go, aby Ten, który został w grobie złożony, już tam pozostał. Wolą Go martwego. Martwy Bóg nie przeszkadza, można Go uczcić co jakiś czas, przeżywając święta, ale niech pozostanie martwy, niech nie wtrąca się w nasze życie.

    Nie wiemy gdzie Go położono? Czy rzeczywiście? My chrześcijanie wiemy, gdzie został umieszczony: gdzie dwaj albo trzej są zgromadzeni w Jego imię, tam On jest pośród nich. Wskrzeszając Go, Ojciec umieścił Go w sercu każdej wspólnoty i każdego wierzącego, w ludziach, którzy są przekonani, że historia się nie skończyła, ponieważ jest jeszcze wiele do zrobienia…

            Sprawowanie Eucharystii jest wyznaniem naszej wiary w żywego, zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, prawdziwie obecnego pośród tej wspólnoty. Apostołowie stali się świadkami, ponieważ dzielili z Nim życie, dzielili chleb i wino, wszystko. Nie stali się świadkami dzięki swojej doskonałości, ale z powodu tego doświadczenia, że są kochani przez Pana. 

    Jesteśmy jednymi z nich, dlatego tu jesteśmy, o świcie, w pierwszy dzień tygodnia. Obyśmy również wiedzieli, jak być Jego świadkami. Nawet, jeśli nie jesteśmy doskonali, byśmy  uwierzyli i nie bali się świadczyć o Jego miłości…


Jak na moje życie wpływa prawda o zmartwychwstaniu Jezusa?

piątek, 29 marca 2024

Wielki Piątek Męki Pańskiej

    On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a my uznaliśmy Go za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła na Niego chłosta Zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie (Iz 53,5).

    Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości (Hbr 5,7).

    Tam Go ukrzyżowano, a z nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu (J 19,18-19).

 

 Jezus na krzyżu nieustannym krzykiem przeciwko niesprawiedliwości, przeciwko wszelkiej niesprawiedliwości. Uczyniliśmy Krzyż naszym znakiem. To, co dla innych jest znakiem Najwyższego upokorzenia. To, co widziane ludzkimi oczami nie ma żadnego sensu. To, co jest demonstracją ostatecznej porażki Jezusa. Dla nas, wierzących, jest znakiem zwycięstwa. 

    Ponieważ tylko ziarno pszenicy, które umiera, Jestem jedynym zdolnym dać nowe życie. Ponieważ to na krzyżu, w śmierci Jezusa na krzyżu, rozpoczyna się zmartwychwstanie.

                Pasja Jezusa oznacza cierpienie i ból. Męka Jezusa to historia jego ostatnich chwil. Jego śmierć to śmierć spowodowana przez innych, to egzekucja poprzedzona torturami, bo trudno inaczej nazwać chłostę, której został poddany, szyderstwo rzymskich żołnierzy, opluwanie i bicie. Egzekucja Poprzedzona zmanipulowanym i sfałszowanym procesem, w którym wyrok został z góry ustalony.

                Ale pasja ma jeszcze inne znaczenie. Pasja to wielka miłość. Miłość, która wszystko daje, miłość bez miary, bez ograniczeń. Ten kto żyje taką pasją, kto żyje miłością, jest głuchy i ślepy na zdrowy rozsądek i dobre rady, które odpowiadałyby żyć inaczej, podpowiadałyby ucieczkę, wycofanie się, stonowanie. Doradzali mu to uczniowie, sam wyczuwał rosnące zagrożenie, ale jego najgłębszą i najprawdziwszą pasją była miłość do Ojca i miłość do człowieka, którego przyszedł zbawić.

                Ta pasja miłości nie umniejsza przeżywanego bólu. Biczowanie rozdzierał było Jego skórę, gwoździe przebiły Jego ciało. A Jego śmierć przyszła pośród udręki uduszenia spowodowanego krzyżem. Jego jedyną bronią było zaufanie do Boga, Jego Ojca. Wszystko inne upadło. Jego przyjaciele wyparli się Go i uciekli. Był sam w najciemniejszej nocy, jaką można sobie wyobrazić. Czuł nawet opuszczenie przez samego Boga: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Utrzymanie zaufania w takiej sytuacji jest trudne. Ale On ufał. Ponieważ Jego pasja, druga pasja, miłość i wierność Bogu, była silniejsza niż noc śmierci.

                Wielki Piątek jest zaproszeniem, aby w ciszy kontemplować te dwie pasje Jezusa: Jego mękę i Jego miłość. Nie był to dla Niego łatwy moment. Nie powinniśmy próbować wypełniać Wielkiego Piątku słowami. Powinniśmy po prostu milczeć i wpatrywać się w Ukrzyżowanego. Nic więcej.


czwartek, 28 marca 2024

Wielki Czwartek

    Bo ja otrzymałem od Pana i to wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której był wydany, wziął chleb i złożywszy dziękczynienie, połamał, i powiedział: „ to jest ciało moje, to dla was. Czyńcie to na moją pamiątkę” (1 Kor 11,23-24).

    Kiedy zaczęła się wieczerza, a diabeł posiał już w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, myśl, aby go wydać, Jezus, wiedząc, że ojciec wszystko złożył w jego ręce i że od ojca wyszedł, i do ojca idzie, wstał od stołu i zdjął szaty. Potem wziął prześcieradło i nim się przepasał. Nalał wody do miednicy i zaczął obmywać nogi uczniom i wycierać je prześcieradłem, którym był przepasany (J 13,2-5).

 

                Ustanowienie Eucharystii, o którym opowiada Paweł, nie pojawia się w Ewangelii Jana, która mówi o umyciu nóg. Jezus głosił, mówił o Bogu i czynił znaki. Po ogłoszeniu, że nadeszła jego godzina, celebruje ostatnią wieczerzę ze swoimi uczniami, wieczerzę która rozpoczyna czas męki. 

    Ten gest Jezusa wskazuje na to, o czym mówi cała Ewangelia: pełne miłości oddanie się Jezusa jako przejaw chwały i miłości Boga oraz jako zwycięstwo nad siłami zła. Umycie nóg jest proroczym gestem, sposobem wyjaśnienia znaczenia życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jest to również zaproszenie dla nas - chrześcijanin musi nadać znaczenie swojemu życiu.

                Gest Jezusa jest niezwykły i zaskakujący. Ten, który przewodniczył wieczerzy, nie wstawał nigdy, aby służyć gościom, a tym bardziej umywać komuś nogi. A Jezus to czyni. Pozostawia uczniom pewien styl pokornej i służebnej miłości. Styl, który nie dba o własną godność, ale wie, jak pochylić się do stóp drugiego, aby złagodzić jego zmęczenie, oczyścić ich bród i zaprosić do własnego stołu. Słowa Jezusa: „ jeśli umyłem wam nogi Ja, Pan i Nauczyciel, to i wy powinniście sobie wzajemnie nogi obmywać”.

To przypomina nam, że mamy służyć.  Pamiętajmy jednak, że ten gest obmycia, jest gestem, który dodaje nam godności, leczy nasze rany, przypomina nam, czym powinna być nasza służba. Służba nadaje status osobie, czyni ją godną szacunku przed innymi, wywyższa ją wobec innych. Pod koniec naszego życia zostaniemy nagrodzeni za naszą służbę innym.

Na szczególną uwagę zasługuje uroczysty początek tej sceny: Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina, aby odejść z tego świata do Ojca, ponieważ umiłował swoich przebywających na tym świecie, do końca ich umiłował… To klucz do odczytania liturgii całego Triduum Paschalnego - miłość do końca.

W reakcji Piotra możemy zobaczyć naszą własną reakcję. Chcielibyśmy, aby Jezus nie musiał umierać i nie umywał nam nóg. To jest normalna odmowa: nie życzymy cierpienia naszym bliskim, nie chcemy sprowadzać ich do roli niewolników. 

Jezus tłumaczy nam, wyjaśniając Piotrowi swój gest, że tam, gdzie świat widzi tylko zniewolenie i uniżenie, powinniśmy widzieć dobrowolne i zbawcze oddanie, miłość, która otwiera drzwi do wiecznego życia. Tam, gdzie świat widzi tylko straszliwą śmierć na krzyżu, Jezus widzi więcej: wiedział, że przyszedł od Boga i wraca do Boga, nadeszła jego godzina, aby odejść z tego świata do Ojca. W Jezusie widzimy, że Bóg miłością, ofiarą, darem z siebie.

Jest jeszcze jeden element tej miłości do końca. Ma ona straszny, twardy aspekt: wymaga śmierci wielu rzeczy, do których zbyt mocno się przywiązujemy. Jest jedynym sposobem walki ze złem, a walka ze złem nigdy nie jest łatwa. Nigdy nie jest łatwo stanąć twarzą w twarz ze złem. 

Jezus umył nogi również judaszowi, mimo że diabeł już zatruł jego serce zdradą. Krzyż i umycie nóg mówią nam o zwycięstwie dobra nad złem, ale także o środkach, za pomocą których to zwycięstwo jest osiągalne.


W czym wyraża się moja postawa służby i oddania?

środa, 27 marca 2024

Środa Wielkiego Tygodnia

    Kiedy nastał wieczór, zasiadł z Dwunastoma. Gdy jedli, powiedział: „O tak, mówię wam, jeden z was mnie wyda”. Wtedy bardzo zasmuceni zaczęli Go pytać jeden po drugim: „chyba nie ja, Panie?”  Na to Judasz, który Go właśnie wydawał, rzekł: „czyżbym to ja był, Mistrzu?” Odpowiedział mu: „ Rzekłeś” (Mt 26, 20-22. 25).


W tych dniach przed celebracją wielkich tajemnic naszej wiary postać zdradzającego ucznia jest bardzo znacząca i niepokojąca. W Jezusie i Judaszu możemy odkryć dwa skrajne bieguny ludzkiej wolności: wolność do zdrady, całą otchłań apostazji, którą reprezentuje Judasz oraz wolność do całkowitego poddania się, oddania się z miłości, którą objawia Jezus. Pomiędzy tymi dwoma biegunami każdy z nas może się swobodnie poruszać, dokonywać codziennych wyborów. Na tych dwóch krańcach znajduje się albo moc Boga, albo siła złego ducha.

Patrzymy na Jezusa i możemy podziwiać Jego zdolność do przyjęcia tak bolesnego ciosu, jakim jest zdrada Judasza, do stawienia mu czoła. Bez przyzwolenia, by ta zdrada oddaliła Go od drogi wierności Ojcu, od oddania swojego życia za nas wszystkich.

Judasz wyrzeka się Tego, który nadał sens jego życiu, coś w nim pękło. I nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że Judasz nie potrafi się zatrzymać, chociaż smutek i wewnętrzny niepokój ostrzegają go, że popełnił błąd. Można by wyobrazić sobie inne zakończenie tej opowieści. Przecież Judasz, słysząc, że jego zdrada jest znana, że jeden z was mnie wyda, zamiast pytać: czy to nie ja, Mistrzu? - mógł zawołać: Wybacz mi, Mistrzu, pomóż mi, nie wiem co się ze mną stało…

W naszym życiu są światła i cienie, hojność i egoizm, walka i zniechęcenie, zwycięstwa i porażki. Ale Jezus, który niczego nie oddaje na stracenie, wciąż zwraca się do nas słowami: Rzekłeś, ty to powiedziałeś, to znaczy, ty musisz decydować, dokonywać własnych wyborów, postępować według tego, co uznajesz za najlepsze, nadawać swojemu życiu kierunek, w którym chcesz, by podążało. On nadal pozostawia ci wolność podążania za Nim i kochania Go, ponieważ to ty decydujesz.

Dobrze zacząć to łaska od Boga. Kontynuować właściwą drogę, nie zagubić rytmu, to jeszcze większa łaska. Ale łaską łask jest nie poddać się, nie zwątpić. Wierność jest łaską mocy Bożej działającej w każdym z nas. Dlatego Księga Apokalipsy mówi: bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia

Kiedy Jezus daje nam przykład wierności całkowitej i absolutnej, zapraszając do naśladowania, nie zapominajmy o Judaszu, jednym najbliższych uczniów wybranych przez Mistrza. Judaszu, który został zaproszony do głębokiej przyjaźni z Panem, ale zdrada okazała się w nim silniejsza: diabeł wszedł w niego i dlatego w jego sercu zapanowała noc. Jesteśmy słabymi ludźmi, jesteśmy narażeni na wszelkiego rodzaju szaleństwa. Tym bardziej potrzebujemy wierności, trwania w przyjaźni z Jezusem, szukania Go w modlitwie i sakramentach.


Jak reaguję na życiowe przeciwności? Czy szukam wtedy bliskości z Jezusem? Czy nie poddaję się zwątpieniu?


wtorek, 26 marca 2024

Wtorek Wielkiego Tygodnia

    Ja zaś mówiłem: „ próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego (Iz 49,4).

    Wcześniej wieczerzy z uczniami wzruszył się do głębi i tak oświadczył: „ zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie wyda (J 13,21).


    Mamy swoje plany, swoje wyobrażenia, swoje idee. Ale czasem wystarczy chwila, aby wszystko się zawaliło. I wtedy możemy wołać jak prorok: na próżno się trudziłem. Wystarczy choroba, czy jakieś inne wydarzenie, doświadczenie, które zatrzymuje wszystko, wszystkie nasze zamierzenia i plany.

    Nagle okazuje się, że to, czego nie mogliśmy przełożyć, zostaje odwołane. To, co uznawaliśmy za niezbędne, nie jest już tak istotne. I chociaż wiele razy mówiliśmy, że musimy zostać w domu i odpocząć, w sytuacji przymusowego pozostania w domu czujemy się przytłoczeni. Lament Izajasza możemy wówczas uczynić naszym własnym.

    Każdy z nas żyje własnymi sprawami, problemami, każdy z nas nosi w sobie własne zmartwienia i troski, swoje lęki i niepokoje, każdy z nas ma jakieś zadania do wykonania. To wszystko sprawia, że możemy stać się zafiksowani na jakichś zadaniach, problemach, ochronie swojego miejsca, swojej pozycji, swojego przekonania o własnej doskonałości i niezawodności.

    Popatrzmy na Wieczernik. Na uczniów: Piotra, Jana i Judasza.

- Jan opierający się o Jezusa, spokojny w swojej uprzywilejowanej przyjaznej pozycji, chyba nie do końca świadomy tego, co nadchodzi. Jakby nie słyszał słów Jezusa albo nie zdawał sobie sprawy z ich powagi;

- Judasz, pochłonięty własnym planem, zastanawiający się kiedy i jak, planem który nie pozwala mu spojrzeć poza swoje serca, zobaczyć, że jego knowania nie są tajemnicą, działa jak automat, pochłonięty swoim planem;

- Piotr, poczciwy gorliwy Piotr, tak skupiony na sobie, własnej sile i zapale, na przekonaniu o własnym przywiązaniu do Niego, własnej niezawodności, też nie słucha tego, przez co przechodzi Jezus. Zależy mu tylko na tym, by dać do zrozumienia, że on nie zawiedzie, że podoła zadaniu.

    Czasami nie jesteśmy świadomi naszych własnych fiksacji, tego wszystkiego, co skupia naszą uwagę na nas samych i nie pozwala nam zobaczyć i usłyszeć innych. To zdarza się nie tylko Judaszowi - zdrajcy, to było tak że udziałem Jana - umiłowanego ucznia oraz Piotra - głowie Kościoła. 

    I to zdarza się każdemu z nas. Dlatego nie zaszkodzi, jeżeli od czasu do czasu doświadczymy porażki, własnej zawodności, ograniczenia, słabości. Nie zaszkodzi, jeżeli jakiś ból dotknie naszego serca, czy uderzy nasz z zewnątrz. To jest szansa, byśmy zawołali z głębi naszego serca: na próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja Nagroda u Boga mego. Potrzebujemy czasem kubełka zimnej wody, by spadły klapki z naszych oczu i uszu. 


Czy potrafię dostrzegać moje własne fiksacje, które nie pozwalają mi zrozumieć, zauważyć i usłyszeć innych?

poniedziałek, 25 marca 2024

Poniedziałek Wielkiego Tygodnia

    Maria zaś wzięła funt szlachetnego olejku, drogocennego olejku narodowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A tom napełnił się wonią olejku (J 12,3).


      Dom wypełnił się wonią olejku, wypełnił się gestem, bliskością bez słów, najbardziej bezinteresowną miłością: miłością, którą dajemy, kiedy dajemy siebie. Kiedy dajemy, nic na tym nie zyskując i niczego w zamian nie oczekując. Czyste marnotrawstwo, czysta bezinteresowność. Chcemy tylko być obok, wspierać, pocieszyć, koić, zatroszczyć się.

      I to z pewnością wielu zirytuje: niektórzy poproszą o rozliczenie, jak judasz, ponieważ zawsze są pilniejsze potrzeby, które oczekują odpowiedzi. Maria wybiera serce Jezusa, swojego przyjaciela, który przeżywa ostatnie dni swej ziemskiej pielgrzymki. Przyjaciela, który jest także Panem jej życia.

        Warto o niej pamiętać nie tylko w Wielkim Tygodniu, ale zawsze, kiedy trzeba wybierać, kiedy musimy wybierać, między zrobieniem czegoś ważnego, kosztownego, praktycznego, widocznego, a chwilą prostej bliskości z Jezusem, naszym Przyjacielem i naszym Panem. Cała reszta nie jest zła: praktyki religijne, rytuały, ofiary - ale są chwile, kiedy warto wybrać olejek narodowy i wylać go na czyjeś stopy.  


    Czy potrafię zdobyć się na bezinteresowność wobec innych?


niedziela, 24 marca 2024

Niedziela Palmowa

    Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej (Flp 2,6-8).

 

          Znamy zapowiedzi męki Chrystusa, które kierował do swoich uczniów. Mówił o tym, że będzie odrzucony, wydany, zabity, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. To może prowadzić do prostego stwierdzenia, że przecież wiedział, co Go czeka i jaki będzie koniec. Wiedział, że po trzech dniach zwycięski wstanie z grobu.

                Dlatego słowa świętego Pawła mówiące o ogołoceniu, rezygnacji z boskości, mogą nam pomóc lepiej zrozumieć to, o czym mówi nam liturgia Niedzieli Palmowej, a później Wielkiego Piątku. 

    Jezus stał się taki, jak ja i ty, na podobieństwo ludzi. Musiał odkryć swoją drogę, plan Ojca, zaakceptować Jego wolę wobec siebie. Musiał szukać, nierzadko pośród wątpliwości i ciemności, podejmować decyzje. Jego duchowa walka w Ogrodzie Oliwnym, duchowa agonia w Getsemani, była bardzo realna, pełna przerażenia i udręki.

      Jego droga nie była ani łatwa, ani oczywista. Musiał rozeznawać. Czuł, że jego projekt Królestwa zawiódł, przegrał z potęgą władz politycznych i religijnych, poniósł klęskę nawet wśród ludzi, którym poświęcił tyle czasu, wychodząc naprzeciw ich potrzebom, nawet wśród uczniów, z którymi dzielił tak wiele wspólnych chwil. Jego misja i przesłanie zostały odrzucone. 

    Wśród wielu powodów ukrzyżowania jest właśnie to odrzucenie Jego osoby i Jego nauki. Jedyne słowa Jezusa, jakie Marek zachował dla nas, które padają z wysokości krzyża, pokazują cierpienie i doświadczenie osamotnienia: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Rozdzierający serce krzyk, który ujawnia Jego ból i doświadczenie krzyża, doświadczenie odrzucenia i osamotnienia. 


Która część opisu męki najmocniej dziś do mnie przemawia?


sobota, 23 marca 2024

Sobota 5. Tygodnia Wielkiego Postu

    Powiesz im: tak mówi Pan Bóg: oto ja zbieram cały dom Izraela spośród narodów, do których odeszli. Uczynię z nich w moim kraju i na górach Izraela jeden naród (Ez 37,21a.22a).

    Ten który rozproszył Izraela, znów go zgromadzi (Jr 31,10).

Wy niczego nie pojmujecie. Nie rozumiecie, że lepiej dla was, aby jeden człowiek umarł za naród, niż żeby cały naród zginął. (J 11,49b-50).


    Wszystkie trzy fragmenty mówią o zjednoczeniu ludu. Każdy z innej perspektywy:

* Ezechiel ogłasza obietnicę Boga: zgromadzę Izraelitów spośród narodów, dokąd odeszli - uczynię z nich jeden naród;

* słowa Jeremiasza jako psalm mówią o tej samej obietnicy - ten, który rozproszył, znów go zgromadzi;

* Kajfasz wypowiada proroctwo, że Jezus umrze za naród, i nie tylko za naród, ale by w jedno zgromadzić rozproszone dzieci Boga.

    Te słowa mogą nam pomóc w spojrzeniu na śmierć Jezusa. Napięcie między Jezusem a faryzeuszami i arcykapłanami osiągnęło punkt, z którego już nie da się wrócić. Spotkanie na najwyższym szczeblu i decyzja, a także instrukcje, jak decyzję zrealizować. To, co najbardziej szokujące w tej decyzji, to fakt, że powodem skazania Jezusa na śmierć jest to, że przywrócił człowieka do życia. 

    Przywódcy ludu nie potrafią zobaczyć wskrzeszenia Łazarza jako ostatecznego znaku obiecanego Mesjasza. Porażeni ślepotą, widzą jedynie zagrożenie. Ludzkie kalkulacje i krótkowzroczne interesy zaślepiły ich na to, co wydaje się oczywiste: Bóg działa w Jezusie i przez Jezusa. 

    Jezus dobrowolnie oddaje swoje życie. Nie ukrywa się. To dramat ludzkiego serca, które wygania Boga, skazuje Go na śmierć. Jezus wchodzi w śmierć, wchodzi w tajemnicę, w której wszyscy bez wyjątku jesteśmy równi. Tylko oddając swoje życie, może zjednoczyć wszystkie rozproszone istoty ludzkie w nowej rodzinie, rodzinie dzieci Bożych...


Czy nie zaślepiają mnie moje krótkowzroczne interesy, które nie pozwalają mi doświadczyć Bożej miłości?


piątek, 22 marca 2024

Piątek 5. Tygodnia Wielkiego Postu

    Złapali znowu Judejczycy za kamienie, aby Go ukamienować. Jezus odezwał się do nich: „wiele dobrych czynów  wyświadczyłem wam w imieniu Ojca. Za który z tych czynów Mnie kamienujecie?  ”Na to Judejczycy Mu rzekli: „nie kamienujemy Ciebie za dobry czyn, lecz za bluźnierstwo: za to właśnie, że Ty, choć jesteś człowiekiem, za Boga siebie uważasz” (J 10,31-33).


     Tragedia wisi w powietrzu. Im bliżej Wielkiego Tygodnia, tym częściej pojawiają się kamienie w rękach. W niegościnne Judei upodobali sobie kamienie: do budowy świątyni w Jerozolimie, by zabić Goliata, by ukarać cudzołożną kobietę, a teraz wyeliminować Jezusa. I chociaż znowu starali się go pojmać, on uszedł z ich rąk. Prześlizgnął się przez palce. 

    Kilka fragmentów Ewangelii mówi o Jezusie, który jest nieuchwytny, którego nie mogą złapać, chociaż wydaje się na wyciągnięcie ręki. Być może w ten sposób ewangeliści podkreślają szczególny fakt: Jezus nie jest w naszym zasięgu. Jest darmowym darem, ale nie bibelotem, którym możemy się dowolnie posługiwać.

Jaki jest powód, dla którego chcą go ukamienować? Faryzeusze wypowiadają oskarżenie: nie kamienujemy cię za dobry czyn, ale za bluźnierstwo: ponieważ będąc człowiekiem, czynisz siebie Bogiem. Nawet jeśli później dodane zostaną polityczne oskarżenia i powody jego śmierci, to jest główny powód skazania Jezusa.

Coś podobnego dzieje się dzisiaj. Wielu podkreśla, że Jezus da się lubić, ponieważ mówił ona i szlachetniejszych ludzkich aspiracjach i pragnieniach: prawdzie, wolności, sprawiedliwości, braterstwie. I wielu, którzy walczą o te ideały, chętnie uczyniłoby z Niego symbol swojej walki. 

    Problem zaczyna się tam, kiedy trzeba uznać, że on jest Bogiem, że jest Panem. To oznacza, że stając przed Jezusem, musimy się skonfrontować prawdą o sobie samych, odpowiedzieć na pytanie o główny sens mojego życia. A to już jest za wiele. Takiego Jezusa nie da się przyjąć, trzeba Go usunąć i zabić. Wymaga zbyt wiele. 

    Jezus zredukowany do sloganu, może być przyjęty. Jezus, który jest Bogiem, sprawia, że w naszym życiu pojawiają się konkretne wymagania, a to potrafi uczynić nasze życie zbyt trudnym, dlatego Jezus Bóg dla wielu przestaje być interesujący…


Kim dla mnie jest Jezus? 

czwartek, 21 marca 2024

Czwartek 5. Tygodnia Wielkiego Postu

    Jezus powiedział do Żydów: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki". Rzekli do Niego Żydzi: "Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł i prorocy - a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki" (J 8,51-52).


    Życie wieczne, które głosi Jezus, jest w dzisiejszej Ewangelii Dobrą Nowiną. Zgodnie z Jego obietnicą nie jest już szaleństwem pragnienie życia na wieki. 

    W rzeczywistości jest to pragnienie ludzi wszystkich czasów. Jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki

    Ale słowa te budzą gwałtowny sprzeciw tych, którzy koncentrują się na doświadczeniu śmierci: Abraham umarł i prorocy... Abraham, który tak wiernie trwał przy Bożym Słowie. Chcielibyśmy wierzyć w coś tak fascynującego i pięknego, ale nie można żyć złudzeniami...

    Jezus nie zaprzecza fizycznej śmierci, której sam doświadczy. Zapewnia jednak, że śmierć nie kończy życia. Bóg jest Życiem. I prosi nas, byśmy zaufali Jego słowom, zachowywali je i pomimo wielu naszych upadków i niekonsekwencji podejmowali wysiłek, aby to Słowo żyło w nas. Resztę najlepiej pozostawić Jemu.


Czy naprawdę wierzę, że Bóg jest Bogiem życia?

    

środa, 20 marca 2024

Środa 5. Tygodnia Wielkiego Postu

    Szadrak, Meszak i Abed-Nego odpowiedzieli, zwracając się do króla Nabuchodonozora: «Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej sprawie. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś» (Dn 3,16-18).


    Opowieść o trzech młodzieńcach wydaje się szokująca, jak i kilka innych fragmentów Pisma Świętego, które mówią o bezkompromisowości wiary. To opowiadanie współczesny świat z łatwością opatrzy etykietką fanatycznych zachowań, całkowicie sprzecznych z wartościami, które dziś wynoszone są na piedestał: tolerancją, szacunkiem dla życia, umiejętnością zawierania kompromisów...

    Świat współczesny nie podkreśla takich wartości jak wierność aż do śmierci, ponieważ nie potrafi zrozumieć ani wartości męczeństwa, ani wierności po śmierć. Współczesny świat sakralizuje bezpieczeństwo i ochronę za wszelką cenę własnego życia, a męczeństwo postrzega często jako coś antyludzkiego i fanatycznego. 

    Szadrak, Mesak i Abed-Nego nie są fanatykami, są symbolami wiernej, idącej pod prąd, kontrkulturowej postawy. Pokazują wiarę, zaufanie wobec Boga, męstwo, które pozwala im przyjąć nawet śmierć. 

    Dzisiaj, w świecie, który nie akceptuje ewangelicznego radykalizmu, jesteśmy wezwani do życia żywą wiarą, do męstwa wiary. Inaczej chrześcijaństwo stanie się co najwyżej kulturowym wariantem ducha naszych czasów, solą, która straciła swój smak. 


Na ile moje życie odzwierciedla ewangeliczny radykalizm?

wtorek, 19 marca 2024

Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny

    On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość (Rz 4,18.22).

    Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański (Mt 1,24a).


    Świętujemy uroczystość świętego Józefa. Powody tego świętowania podpowiada nam Liturgia - zaufanie i posłuszeństwo wiary tego, który jest wybrany. 

    Święty Józef jest ojcem wielu, ponieważ wiedział, jak być ojcem Jezusa, ponieważ wiedział, jak żyć misją, którą Bóg mu powierzył. Nie szukał innej wielkości ani nie tęsknił za innymi projektami własnego życia. Był wierny temu, do czego został wezwany, niezależnie od tego, czy było to częścią jego planów, czy mu się podobało, czy nie... 

    Ewangelia nie przekazuje ani jednego jego słowa. Józef jest zanurzony w tajemnicy, zapatrzony w Maryję. Milczy prawdziwym milczeniem. To cisza kogoś, kto wie, jak milczeć, co znaczy milczeć. To milczenie kogoś, kto umie słuchać i dlatego słyszy, potrafi odkrywać Boga w tym, co się przydarza. To milczenie i zasłuchanie sprawia, że w sposób naturalny podejmuje działanie. Nie ma w Józefie nic, co by stawiało opór, co by kwestionowało Boży plan, co by uciekało przed tym planem. Budzi się i robi to, co zostało nakazane. 

    Nazwany jest sprawiedliwym, bo pozwala prowadzić się Bogu w całkowicie nieoczekiwany sposób, który jest dla niego tajemnicą. Uczy nas zaufania wobec Boga, zwłaszcza w sytuacjach, gdy nam się wydaje, że Boże propozycje przekraczają nasze ludzkie możliwości...


Jaka jest moja postawa wobec Bożych zaproszeń i natchnień?


poniedziałek, 18 marca 2024

Poniedziałek 5. Tygodnia Wielkiego Postu

    Zgromadzenie zawołało głośno i wychwalał Boga, że ocena tych, co pokładają w Nim nadzieję. W dniu tym ocalono krew niewinną (Dn 13,60.62b).

    Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: „ Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz? (J 8,3-5).


    Pierwsze czytanie ukazuje triumf sprawiedliwości. W świecie zła, kłamstwa i nadużyć władzy zwycięża prawda. Wydawać by się mogło, że tak powinno być zawsze. Ale wiemy, że nie zawsze tak jest. Zbyt często świat działa przeciwko sprawiedliwości. 

    Osoba uczciwa, która nie podporządkowuje się, nie idzie z prądem, nie ulega presji grupy, często traktowana jest jako dziwna, naiwna. Jej zachowanie staje się wyrzutem, ponieważ wskazuje na społecznie akceptowane zło. Tu może jest źródło tak wielu praktyk moobingu, z jakim można się spotkać we współczesnym świecie.

Ewangelia przedstawia inną sytuację. Kobieta została przyłapana na rażącym cudzołóstwie. W tym wypadku kara wydaje się sprawiedliwa, zgodna z prawem tamtych czasów. Sędziowie i kaci, powołując się na autorytet Mojżesza, najwyraźniej próbują uzyskać poparcie Jezusa. 

    W rzeczywistości posługują się jedynie kobietom, aby Go dopaść. Jeśli sprzeciwi się jej potępienie, odrzuci prawo Mojżesza, jeśli jednak zgodzi się na jej ukamienowanie, sprzeciwi się prawu rzymskiemu, które zabraniało Żydom wykonywania egzekucji na kimkolwiek; w obu przypadkach będzie można Go oskarżyć.

    Kto jest bez grzechu? Tylko Jezus miał prawo rzucić kamieniem. Nikt inny. Ale On nie zamierzał rzucać. 

    Ile kamieni rzucamy w prawdziwych lub domniemanych grzeszników, nie widząc swojego własnego grzechu? Kiedy postępujemy w ten sposób, bez miłosierdzia, nie chcąc przebaczyć, nasze imiona są zapisane w prochu, jak tych, którzy odwracają się od Boga. Mówi Jeremiasz: wszyscy, którzy cię opuszczają, będą zawstydzeni. Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi, bo opuścili źródło żywej wody, Pana. Być może tak trzeba odczytywać gest Jezusa, który on wykonuje w rozmowie z oskarżycielami tej kobiety.

Tylko boże miłosierdzie jest w stanie nas zbawić, nie tylko od śmierci, ale także od grzechu. Miłosierdzie zbawia grzesznika, ale potępia grzech. I ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz. Boże miłosierdzie rehabilituje nas, ale stawia nam też wymagania. 

    Przebaczenie, wraz z wezwaniem do zerwania ze złem, prowadzi nas do przemiany naszego spojrzenia, a nawet naszego myślenia o sprawiedliwości. Patrząc oczami Jezusa, możemy ucieszyć się uratowania Zuzanny i nieznanej kobiety z Ewangelii. 

    Nic jednak nie zrozumiemy z przebaczenia, do którego zaprasza nas Jezus, jeżeli będziemy się cieszyli ze śmierci niegodziwych starców z  pierwszego czytania czy domagali się ukamienowania tego, który kobietę cudzołożną uwiódł i naraził na ukamienowanie.


Czy postanowienie poprawy związane z sakramentem pojednania traktuję poważnie? Czy podejmuję walkę z moim grzechem?



niedziela, 17 marca 2024

V Niedziela Wielkiego Postu

Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: „Panie, chcemy ujrzeć Jezusa” (J 12,20).


    Niektórzy Grecy, prawdopodobnie przygotowujący się do przyjęcia judaizmu, lub przynajmniej sympatycy religii żydowskiej, ponieważ są tam, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, szukają Jezusa.

     Grecy słyszeli o Jezusie, zdecydowali się podejść do jednego z jego uczniów. Zawsze jest łatwiej poznać poprzez wspólnych znajomych. Wybrali Filipa, który ma greckie imię.

    Filip prawdopodobnie czuł się zakłopotany, ponieważ to chcemy ujrzeć Jezusa, z którym się do niego zwrócono, nie jest prostym pytaniem: gdzie on jest, czy nawet kim on jest? Trzeba udzielić odpowiedzi na pytanie które się tu ukrywa: co musimy zrobić aby Jezus nas wysłuchał, abyśmy mogli z Nim porozmawiać, być z Nim? Co byś odpowiedział, gdyby ktoś zwrócił się do ciebie z taką prośbą: chcemy ujrzeć Jezusa

     Kroki Filipa są bardzo znaczące. Nie siada obok nich, by z nimi porozmawiać. Nie improwizuje też mowy o tym, kim jest Jezus, ani o rzeczach, które powiedział uczniom. Pierwszą rzeczą jaką robi, jest poszukanie innego apostoła. Filip nauczył się od początku swojego powołania, co to znaczy być Wspólnotą. Unika więc bycia w centrum uwagi i podejmowania samodzielnych inicjatyw.

    Następną rzeczą jest pójście i opowiedzenie o wszystkim Jezusowi. Potrzebują samego Jezusa, aby wyjaśnił w nim, co mają powiedzieć. Możemy zatem powiedzieć, że niemożliwe jest pokazanie Jezusa, prowadzenie do spotkania z Nim innych, bez wcześniejszego osobistego spotkania z Jezusem. Innymi słowy: nie możemy mówi o Jezusie, bez uprzedniej rozmowy z Jezusem. 


Ile czasu poświęcam osobistej modlitwie, sam na sam z Jezusem?

sobota, 16 marca 2024

Sobota 4. Tygodnia Wielkiego Postu

    Panie, powiadom mnie, żebym wiedział. Wtedy dostrzegłbym ich zachody. Jak niewinny baranek, prowadzony na zabicie, nie wiedziałem, że podjęli przeciw mnie zgubne plany (Jr 11,18-19).

    I rozeszli się, każdy do swojego domu (J 7,53).


    Wczoraj św. Jan powiedział nam, że Jezus nie chciał chodzić po Judei, bo zamierzali Go zabić... I mimo tej świadomości idzie do Jerozolimy na święto. 

    Osoba Jezusa budziła kontrowersje i wątpliwości. Nikt nie przemawiał tak, jak On przemawiał. Nikt nie czynił takich rzeczy, jakie On czynił. 

    Niektórzy chcieli wierzyć, ale obawiali się, że nie będzie to mile widziane przez innych, bali się, co ludzie powiedzą... Inni, być może zachwyceni Jezusem, nie chcieli jednak zrywać z tym wszystkim, czym żyli do tej pory. Nie tak radykalnie, jak On głosił. A wtedy już łatwo znaleźć wymówkę: żaden prorok nie powstaje z Galilei... i nie podejmować zmian w swoim życiu. Najgorsi jednak byli ci, którzy znali prawdę, a mimo to chcieli Go zabić.

    Opowiadania, w których wyczuwa się napięcie, mogą wciągać i uczą dostrzegać tych wszystkich bohaterów dramatu, który swój finał znajdzie poza murami Jerozolimy. Ale dużo ważniejsze jest to, by w tej historii odnaleźć siebie. 

    Być może i my należymy do tych, którzy odczuwają pragnienie pójścia za Jezusem, ale obawiamy się ludzkich języków i opinii, a to nas bardzo ogranicza. Jesteśmy uczniami Jezusa, kiedy nam to odpowiada albo nie komplikuje zbyt mocno naszego życia. Ale kiedy oznacza to kłopoty, ukrywamy się pod osłoną nocy, jak Nikodem.

    A może ogólnie żyjemy, z naszymi małymi grzeszkami które przecież nie są takie duże, ale przyzwyczailiśmy się do nich i nawet nie dostrzegamy drzemiącego w nich niebezpieczeństwa. A te małe grzeszki rosną, by w końcu stać się grzechami... Brak postępu na duchowej drodze oznacza cofanie się...

    I nawet nie chodzi o to, co my możemy zrobić. Musimy myśleć o tym, co Bóg może w nas i dla nas uczynić. Dać się poprowadzić, z pełnym zaufaniem do Boga, który chce naszego zbawienia, ponieważ nas kocha i chce naszego dobra. 


W jaki sposób wyraża się moje zaufanie wobec Boga?

    

piątek, 15 marca 2024

Piątek 4. Tygodnia Wielkiego Postu

    I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Nie przyszedłem sam z siebie, lecz jest Ktoś prawdomówny, kto Mnie posłał. Wy Go nie znacie. Ja Go znam, bo jestem od Niego i On Mnie posłał (J 7,28b-29).


    Czy naprawdę znamy Jezusa? Jego współcześni myśleli, że Go znają, ponieważ wiedzieli, skąd pochodził, znali Jego rodzinę, wiedzieli co robił i mówił. Dziś także wiele możemy wiedzieć o Jezusie. Ale czy wiedza wystarczy, aby naprawdę poznać Jezusa, głęboką tajemnicę Jego osoby? 

    Paweł VI 29 listopada 1970 r. wyznał, kim był dla niego Jezus Chrystus: "Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego. Ty jesteś objawicielem niewidzialnego Boga, pierworodnym wszelkiego stworzenia, fundamentem wszystkiego. Ty jesteś Panem ludzkości. Jesteś Odkupicielem: urodziłeś się, umarłeś i zmartwychwstałeś dla nas. Ty jesteś centrum historii i świata. Ty jesteś Tym, który nas zna i kocha. Jesteś towarzyszem i przyjacielem naszego życia. Jesteś człowiekiem bólu i nadziei. Jesteś tym, który musi nadejść i który pewnego dnia będzie naszym sędzią i, mamy nadzieję, naszym szczęściem. Nigdy nie skończę o Tobie mówić. Jesteś światłem i prawdą, a nawet więcej, jesteś "drogą, prawdą i życiem...

    Jesteś początkiem i końcem: alfą i omegą. Jesteś królem nowego świata. Ty jesteś tajemnicą historii. Ty jesteś kluczem do naszego przeznaczenia. Jesteś pośrednikiem; mostem między ziemią a niebem. Jesteś Synem Człowieczym, ponieważ jesteś Synem Bożym, wiecznym, nieskończonym.

    Jesteś naszym Zbawicielem. Jesteś naszym największym dobroczyńcą. Jesteś naszym wybawicielem. 

    Czy odważyłbyś się publicznie powiedzieć, kim jest Jezus i co to wyznanie Jezusa oznacza w twoim praktycznym życiu? Może się zdarzyć, że przeczytałeś wiele książek i wysłuchałeś wielu przemówień, ale Jezus wciąż jest dla ciebie nieznany. Poznajesz Jezusa, gdy wchodzisz z Nim w kontakt w modlitwie, w przeżywaniu sakramentów oraz w medytacji i kontemplacji Jego Słowa. To tam Jezus objawia ci, kim naprawdę jest.


W jaki sposób staram się poznawać i pogłębiać moją relację z Jezusem? 

    

czwartek, 14 marca 2024

Czwartek 4. Tygodnia Wielkiego Postu

    Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: "Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej"» (Wj 32,8).


    Naród izraelski miał wiele okazji w swojej historii, aby zobaczyć Boga działającego w ich życiu. Niejednokrotnie znajdowali się na krawędzi zagłady i zostali cudownie ocaleni. To doświadczenie jednak nie sprawiało, że trwali w wierności zawartemu Przymierzu. 

    Nasze życie jest podobne do życia ludu Izraela. Mamy doświadczenie wielkiej bliskości Boga, który był umocnieniem w przeciwnościach, a mimo to dzisiaj inne bożki (władza, pieniądze, praca, zazdrość, pornografia...) wkraczają w nasze życie, wypełniają nasze serca i nie pozostawiają miejsca dla Boga. Tak właśnie jest.

    Z pewnością w naszym życiu zostaliśmy obdarzeni wieloma darami od Boga. I najprawdopodobniej nie zawsze byliśmy wystarczająco wdzięczni. Albo nawet odwracaliśmy się od nich plecami, odmawialiśmy ich przyjęcia lub marnowaliśmy je. 

    Czas Wielkiego Postu jest wielkim zaproszeniem, by na nowo spojrzeć na Boże dary i wrócić do Boga.


Jacy bogowie skradają dzisiaj moje serce?

środa, 13 marca 2024

Środa 4. Tygodnia Wielkiego Postu

    
Będziesz mówił uwięzionym: Wyjdźcie, a przebywającym w ciemnych lochach, aby się pokazali w świetle (Iz 49,9).

    Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina. nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą (J 5,25).


    Słowa Izajasza rozbrzmiewają w bardzo skomplikowanym dla Izraela momencie historii. Królestwo Judy podlega imperium asyryjskiemu, zniszczone jest wszystko. Nie istnieją miasta, nie ma instytucji, rządów. Codzienne życie całkowicie się zmieniło. Izrael musiał uczyć się żyć w podporządkowaniu obcemu imperium, a jednocześnie zachować wierność przymierzu,

    I tu pojawił się kryzys. Pomimo poczucia przynależności do Pana, pojawiają się pytania i wątpliwości. Jak odbudować cokolwiek, kiedy wszystko jest zniszczone? Jak ufać Panu, jeśli opuścił, pozostawiając w rękach Asyryjczyków? 

    W takiej sytuacji Izajasz wypowiada głośno ten ból:  odpowiedź: Mówił Syjon: "Pan mnie opuścił, Pan zapomniał o mnie", ale jednocześnie daje odpowiedź samego Boga: Czy może kobieta zapomnieć o swym dziecięciu, tak by nie zlitować się nad potomstwem swojego łona? Lecz gdyby nawet ona o nim zapomniała, Ja o tobie nie zapomnę - mówi Pan.

    Jezus wskazuje, że nadchodzi godzina. Uczniowie Jezusa będą musieli się zmierzyć z pozornym opuszczeniem przez Boga, kiedy Jezus pójdzie na krzyż. Ale to nie jest ostatnia godzina. Wiara w Jezusa zawsze niesie z sobą nadzieję, zaufanie wobec Boga, który, nawet jeśli Go w danej chwili nie słyszymy i nie odczuwamy, jest zawsze z nami. Jest po naszej stronie. Rozpacz, problemy, zwątpienie i ciemność nigdy nie będą miały ostatniego słowa dla tych, którzy Jemu zaufają.


Czy w trudnościach spotykanych na drogach wiary, potrafię budzić w sobie ufność w Boże Słowo?

wtorek, 12 marca 2024

Wtorek 4. Tygodnia Wielkiego Postu

    A On rzekł do mnie: «Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego1 stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione (Ez 47,8-9). 

    Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?» (J 5,5-6).


    Dwa piękne obrazy uzdrawiającej mocy wody. Woda, która bierze swój początek w sercu Bożego sanktuarium oraz sadzawka Siloam. Woda, która uzdrawia i wypełnia wszystko życiem.

    Człowiek sparaliżowany zostaje uzdrowiony poprzez kontakt z tym, który jest  źródłem wody życia - z Jezusem. Zostaje uzdrowiony nie tylko z paraliżu, ale z czegoś znacznie gorszego - ze swojego grzechu., który odłączył go od Boga. 

    Kiedy Jezus wychodzi na spotkanie tego człowieka, najpierw interesuje się jego wolą: czy chcesz wyzdrowieć? Dopiero później następuje uzdrowienie. 

    Ów człowiek, siedzący nad krawędzią sadzawki na krużgankach, jest obrazem człowieka współczesnego, który siedzi na krawędzi nadziei, niezdolny do zaangażowania się w życie, rozczarowany innymi, a może także rozczarowany religią, Kościołem. Człowiek, którego Jezus przychodzi szukać, bez względu na to, gdzie się znajduje, jaki paraliż spowodowany grzechem, cierpieniem czy okolicznościami życia przeżywa. 

    Jeśli na postawione przez Jezusa pytanie odpowie, nawet pretensją, w której jednak będzie wola życia: Panie, nie mam człowieka, który podałby mi rękę, usłyszy: Wstań i chodź! Jezus w sercu człowieka staje się źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu - tak powie Samarytance. Obecność Jezusa potrafi przemienić ludzkie serce, wypełnić je nadzieją. Człowiek może żyć pełnią, kiedy Bóg jest w nim. 


Co domaga się uzdrowienia w moim sercu?

poniedziałek, 11 marca 2024

Poniedziałek 4. Tygodnia Wielkiego Postu

    Następnie przybył  powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. Powiedział do niego urzędnik królewski: "Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko" (J 4,46a.49).


    W Janowej Ewangelii Kana Galilejska otwiera publiczną działalność Jezusa, jest początkiem nowego stworzenia, zaślubin Boga ze swoim ludem, wypełnieniem starożytnych obietnic. Jezus przyszedł właśnie po to, aby w naszej historii, która nadal toczy się pod znakiem grzechu i śmierci, ustanowić historię zbawienia i życia. 

    W tej prośbie udręczonego ojca: Panie przyjdź, nim umrze moje dziecko, możemy usłyszeć dramatyczne wołanie tak wielu, którzy wołają do Boga, aby uratował ich bliskich przed złem, chorobą czy śmiercią. I często możemy odnieść wrażenie, że te pełne udręki błagania nie spotykają się z odpowiedzią. 

    Historia zbawienia i przestrzeń nowego życia ustanowiona przez Jezusa nie jest jakimś magicznym  miejscem czy przestrzenią,  w której dokonują się niezwykłe medyczne cuda lub zagwarantowane jest powodzenie i spełnienie wszystkich naszych pragnień. To jest przestrzeń naznaczona ufną wiarą w Słowo Boże, wcielone w Jezusie. 

    Pierwszy znak z Kany Galilejskiej był początkiem nowej relacji z Bogiem, opartej na wierze i zaufaniu: Taki to pierwszy znak uczynił Jezus i Jego uczniowie uwierzyli w Niego. Dla królewskiego urzędnika, ponownie w Kanie, Jezus dokonuje drugiego znaku, który staje się znakiem zbawczym: uwierzył on i cały jego dom

    Wszyscy jesteśmy zaproszeni do odwiedzenia Kany Galilejskiej, aby odkryć znaki zbawienia, które Bóg zostawia w naszym życiu i które zapraszają nas do wiary. Wiara rodzi nowe życie, które zaczyna się, kiedy jesteśmy związani z Jezusem, gdy wierzymy w Niego, gdy przyjmujemy Jego Słowo i wprowadzamy je w życie.


Na ile moje życie jest związane, zanurzone w Chrystusie? Jakich znaków zbawienia doświadczyłem w życiu?

niedziela, 10 marca 2024

IV Niedziela Wielkiego Postu

Podobnie dostojnicy Judy, kapłani i lud tego kraju pogrążanie się coraz głębiej we wiarołomstwach, Puszczali się obrzydliwości pogan dom Pana w Jeruzalem (2Krn 36,14).

Bóg jednak, ponieważ bogaty jest w miłosierdzie, dzięki Wielkiej swojej miłości, którą nas pokochał, obdarzył nas, martwych z powodu przestępstw, życiem we wspólnocie z Chrystusem - z łaskawości otrzymaliście zbawienie (Ef 2,4-5).

Tak bóg umiłował świat, że Syna jednorodzonego wydał, aby każdy wierzący w Niego nie zginął, lecz otrzymał życie wieczne (J 3,16).


Koncepcja życia i historii narodu żydowskiego, ludu Bożego, była koncepcją w świętą. Wszystko, absolutnie wszystko, było związane z Bogiem. Ale w swojej gorliwości w podejściu do tej koncepcji Izraelici poszli o krok dalej. 

    Wszystko miało jako swoją pierwszą przyczynę, jako swój główny czynnik, Boga. Wszystko dobre i złe, co się wydarzyło, było przepisywane Bogu. Prawdą jest, że Bóg jest Panem historii i nic nie przechodzi niezauważone przed Jego oczami, ale nie wszystko, co dzieje się w historii, ma jako autora samego Boga. 

    W grę wchodzą również przyczyny drugorzędne, w tym istoty ludzkie, które Bóg obdarzył wolnością. Wolnością, którą szanuje. To nie Bóg wysłał swój lud do babilońskiej niewoli. To przywódcy tego ludu, którzy działali wbrew Bożym wskazaniom, są przede wszystkim odpowiedzialni za babilońską niewolę. 

    Wielką historyczną i teologiczną prawdą, którą musimy zachować w Starym Przymierzu, jest to, że człowiek bez Boga, człowiek chodzący drogami sprzecznymi z wolą Boga, nie może być szczęśliwy, i w ten czy inny sposób skończy w niewoli.

     W Bogu wszystko jest darem, łaską wobec nas, jak podkreśla Święty Paweł. Dał nam dar życia. Mimo niewierności człowieka, nigdy nas nie opuścił. W pełni czasów Bóg dał nam swojego Syna. Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał

    To, czego my, ludzie, potrzebowaliśmy najbardziej, to pewność, że Bóg nie zostawił nas samych i że nas kocha, że nie pozostawił nas naszemu losowi.


Czy otwieram się na Bożą łaskę i miłość?