Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim (Łk 5,27-28).
Zanim Lewi - Mateusz dotarł do domu, by podjąć niezwykłego Gościa, który wyrwał go z celnej komory i być może jajo pierwszy w dojrzałym życiu zobaczył w nim człowieka, a nie złodzieja, kolaboranta, bogacza - musiał za Nim się nachodzić...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3kbTX6is-j_1Vdsoj-lx7Ek33AgBgmH8tz8No-iopB28TC_V7qpmSlgcRRGYCXGB1s6V1RHk403rRJdTTVzeFfAbe6vrpbVlQHnqMzboWQnTiDH-DML-54Dq0WoJ2qx6oDvObdYREJFHM/s400/Am%25C3%25A9liorer+la+conversion+de+votre+site+gr%25C3%25A2ce+aux+AB+testing.jpg)
Nawrócenie wymaga takiej decyzji. To nie może być emocjonalny odruch pod wpływem chwili. Nawrócenie wymaga dojrzałości, wyboru na całe życie. I aby taką decyzję podjąć, trzeba najpierw zobaczyć swój grzech - celną komorę, która oddziela od ludzi i od Boga.
Trzeba zobaczyć, rozpoznać własną chorobę, by zdać się na lekarza. Nawrócenie jest procesem na całe życie, wymaga dojrzałej decyzji na całe życie, a nie na chwilę...
1. Czy nawrócenie jest dla mnie procesem?
2. Czy nie zniechęcam się, kiedy nie widzę od razu efektów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz