Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka (Mt 21,45-46).
Poznali, że o nich mówi. Od faryzeuszy i arcykapłanów z dzisiejszej Ewangelii można nauczyć się właściwego odczytywania Bożego Słowa - jest ono w pierwszym rzędzie skierowane do mnie osobiście. Bóg mówi do mojego serca. Spotkanie z Bożym Słowem może przynosić owoc tylko wtedy, kiedy odbieram je jako skierowane do mnie.
Nie zawsze jest to miłe słowo. Czasem potrafi zaboleć, obnaża moją małość, grzech, słabości. Ale jest skierowane do mnie. Pierwszy błąd w słuchaniu i czytaniu Słowa polega na odnoszeniu go w pierwszym rzędzie do innych.
Faryzeusze zrozumieli, że o nich mówi. Ale to nie wystarczy. Słowo jest zaproszeniem do zmiany. Nie wystarczy zrozumieć. Słowo chce owocować, a to jest możliwe, kiedy spotka się z pozytywnym przyjęciem. Faryzeusze zrozumieli i skierowali się przeciwko słowu. Zobaczyli namalowany słowami autoportret, to prawda, niezbyt pochlebny. Ale jednak autoportret. I zamiast popracować nad sobą, by w ten sposób poprawić obraz, skierowali się przeciwko artyście, który oddał rzeczywistość.
Tylko przyjęcie słowa daje możliwość przemiany. Cierpkie słowa ze strony Jezusa są zaproszeniem do nawrócenia.
1. Czy nie odrzucam upomnień, napomnień ze strony Pana Boga?
2. Czy odczytuję Słowo jako skierowane do mnie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz