Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę rzekł: Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy (Łk 5, 17-20).
Człowiek sparaliżowany... Nie może o własnych silach się poruszać. Ale miał wielkie szczęście, bo miał przyjaciół, ludzi, którzy wiele dla niego robili. Przede wszystkim wiedzieli, że potrzebuje pomocy. Potrafili również rozpoznać tego, który może zaradzić na paraliż.
Niosą go do Jezusa. To nie było takie proste - wyjść na dach z noszami, rozebrać kawałek dachu cudzego domu, aby przez powałę opuścić nosze przed Jezusa. Mogli się nieźle narazić właścicielowi. A jednak dla dobra chorego człowieka podejmują ryzyko.
Nosze z chorym wylądowały przed Jezusem. A On, chociaż była w Nim moc uzdrawiania, On, który wszystko widzi, zdaje się nie rozpoznawać choroby. Nie dostrzega paraliżu. Zajmuje się czymś, czego ludzkim okiem nie widać, a przynajmniej nie rzuca się w oczy tak jak paraliż. Uzdrawia duszę. Tam jest prawdziwy paraliż. Ten zewnętrzny, bolesny - to prawda, jest jedynie znakiem duchowego paraliżu i spętania. Grzech tak mocno dotknął już serca, że jest sparaliżowane. I najpierw tam trzeba dokonać uzdrowienia.
Człowiek na noszach - bez imienia. Mogę być nim Ja, może nim być każdy. Sparaliżowani grzechem. Właściwie w matni, bez możliwości wyrwania się z grzechu. A On może uwolnić.
Ludzie, którym zależało na sparaliżowanym. Oni także nie noszą imienia. Każda wspólnota, grupka wierzących, że Jezus może dokonać uzdrowienia. Umieć zobaczyć, że ktoś potrzebuje pomocy. Umieć przynieść, zdobyć się na wysiłek, by dokonało się uzdrowienie. Przywrócić godność człowiekowi, który został sparaliżowany przez grzech...
1. Czy wierzę, że Jezus może uwolnić mnie z paraliżu, grzechu, przywrócić mi godność?
2. Czy mam odwagę, by innym wskazywać na Jezusa, który może uzdrowić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz