zachód słońca

zachód słońca

sobota, 31 sierpnia 2024

Sobota 21. Tygodnia Zwykłego

    Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi (1 Kor 1,30-31).

    Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał (Mt 25,14-15).


    Wielkość, mądrość i moc pochodzą najpierw i na końcu tylko od Boga. W całej historii stworzenia każdy człowiek jest ważny i ma swoje miejsce w sercu Boga. To człowiek, w swojej pysze, stworzył skalę wartości różną od Bożej. Skalę, która rodzi podziały, ekskluzywne grupy i kluby dostępne dla nielicznych, z tysiąca powodów: intelektualnych, fizycznych, kulturowych, społecznych, ekonomicznych.

    Dla Boga nie ma nic innego niż Jego Obecność, Jego Obraz i Podobieństwo w każdym człowieku. On jest tym, który nas stworzył. On zna prawdę między o tym, co w nas wielkie i co małe, co jest piękne, a co szpeci.

    On nie będzie wymagał od nas więcej, niż jesteśmy w stanie dać. Nie pracować w oparciu o to, co każdy z nas otrzymał jako osobisty dar jest wielkim grzechem zaniechania. Każdy nowy dzień jest darem.


W jaki sposób rozpoznaję i rozwijam własne talenty?

    


piątek, 30 sierpnia 2024

Piątek 21. Tygodnia Zwykłego

    Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących (1 Kor 1,21).

    Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto (Mt 25,10).


    Święty Paweł ma jasność co do misji powierzonej przez Boga. Jego zadaniem jest głoszenie Chrystusa Ukrzyżowanego. Skandal? Głupota? Szaleństwo? Dla wielu, także współczesnych, tak. ale jeżeli ktoś otwiera przed Nim swoje serce, odkrywa, że ten ukrzyżowany Chrystus jest mocą Bożą i mądrością Bożą.

    Tak proste narzędzie wybrał Bóg, aby dokonać zbawienia. To tylko człowiek swoją ludzką mądrością i różnymi uczonymi słowami potrafi przesłonić piękno, moc i mądrość Bożego Słowa.

    Czytam Ewangelię o pannach nierozsądnych i roztropnych. I można, pochylając się nad tą przypowieścią Jezusa skoncentrować całą uwagę na owych lampach, które świeciły przez pół nocy, jedne się wypaliły, a inne jeszcze trochę świecą, bo oliwy było nieco więcej, nie na tyle jednak, by się podzielić. I można nie zauważyć najważniejszego - Oblubieńca, który przychodzi. To On jest punktem odniesienia. 

    Może się zdarzyć, że w oczekiwaniu na coś lub kogoś ważnego, przygotowania tak bardzo zaprzątną naszą uwagę, naszą głowę i serce, że zapomnimy o tym, na co lub na którego czekamy. Centrum naszego oczekiwania jest Oblubieniec, Jezus, który przychodzi.

    Próbuję sobie wyobrazić sytuację, że owe pięć panien, którym lampy zgasły, nie pobiegło do wioski, by zakupić nową porcję oliwy, lecz pozostały w oczekiwaniu, razem z pozostałymi, z pragnieniem spotkania Oblubieńca i pójścia z Nim na ucztę... co by się wtedy stało? 

    Być może na tym polegał także brak rozwagi, że zamiast czekać i dołączyć do ślubnego orszaku, poszły szukać oliwy... nie zrozumiały, co jest najważniejsze...


Czy staram się patrzeć na Słowo Boże jako źródło prawdziwej mądrości?

    

czwartek, 29 sierpnia 2024

Czwartek 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. Męczęństwa św. Jana Chrzciciela

    Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu (Mk 6,27).


    Stoimy w obliczu męczeńskiej śmierci Jana Chrzciciela, poprzednika Jezusa. Ewangelia pozwala nam poznać okoliczności tej śmierci, całą irracjonalność nienawiści, która stała się siłą napędową niesprawiedliwości. 

    Jan był głosem sumienia. Nie przemilcza prawdy, nawet kiedy okoliczności są dla niego niekorzystne. Z odwagą wskazuje na grzech co wywołuje gniew i nienawiść Heriodiady.

    Nienawiść prowokuje śmierć relacji, buduje mury podziałów i generuje smutek - król bardzo się zasmucił... Sama nienawiść wyrasta na fundamencie niezrozumienia, arogancji i pychy, egoizmu i nadużywaniu władzy. 

    Ta śmierć była jaskrawym przykładem nadużycia władzy. I dziś wielu ludzi wciąż umiera z powodu nadużywania władzy przez silnych tego świata. Śmierć Jana Chrzciciela była zwycięstwem nienawiści. 

    Jan był poprzednikiem Jezusa w narodzeniu i w niesprawiedliwej męczeńskiej śmierci. Istnieje jednak wyraźna różnica między śmiercią Jana a śmiercią Jezusa. Śmierć Jezusa przełamała mur nienawiści; zmartwychwstanie Jezusa jest zwycięstwem nad nienawiścią i nad śmiercią. Nienawiść nigdy nie będzie miała ostatniego słowa. 


Czy potrafię z odwagą nazywać zło, czy raczej staram się o święty spokój?

    

środa, 28 sierpnia 2024

Środa 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Augustyna

    Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa (Mt 23,27).


    Od wczoraj słyszymy Jezusowe biada wam! Udawanie kogoś, kim się nie jest, nazywane jest hipokryzją. Troska o pozory, udawanie kogoś, kim chcielibyśmy być, a ukrywanie tego, kim naprawdę jesteśmy - w kim z nas nie ma takich tendencji?

    Korzeniem hipokryzji jest narcyzm. Każdy z nas ma w sobie trochę, może wcale nie tak mało, z Narcyza. Wszyscy lubimy błyszczeć, być chwaleni, a chociaż często znamy swoje dobre strony i wiemy, że możemy być z siebie zadowoleni, to i tak potrafimy udawać i przypisywać sobie coś, czego akurat nam brakuje i czego nie mamy. 

    W obliczu narcystycznych motywacji, które towarzyszą wielu naszym dobrym działaniom, Jezus proponuje autentyczność. Musimy uważać, zatroszczyć się o czystość naszego serca, ponieważ zarówno prostota, autentyczność jak i hipokryzja mają swoje źródło w naszym sercu. I to w sposób szczególny odnosi się do ludzi, którzy z racji wykonywanego zawodu muszą być postrzegani jako wzorzec, przykład dla innych. 

    A ponieważ jesteśmy ludźmi, nie zawsze jesteśmy wzorem. Nasze ograniczenia, ludzkie słabości i wady są rysami na idealnym obrazie. I wtedy pojawia się pokusa, by to zamaskować, przypudrować, pokryć białą farbą, jak mówi Jezus - zadbać o pozory i ukryć niedoskonałości.  

    Stąd ostre słowa Jezusa i przyrównanie do grobów pobielanych. Możesz pokryć bielą i przypudrować braki człowieczeństwa i duchowości, ale czas i tak wszystko odkryje. Słabości nosi każdy z nas, a ich uświadomienie sobie jest zaproszeniem do wewnętrznej pracy i rozwoju, a nie do tego, by je maskować i udawać kogoś, kim się nie jest. Wielu świętych zachwyca nie dla tego, że byli idealni, ale dlatego, że podejmowali uczciwą walkę ze swoimi słabościami. 

    Jezus nie toleruje dwulicowości, podwójnego życia i udawania. Jako wzór pokazuje nam celnika, który świadomy własnych słabości i ograniczeń, z prostą, pokorną i szczerą modlitwą prosi dla siebie o miłosierdzie. Wzorem jest uboga wdowa, która bez zwracania na siebie uwagi, w ciszy, ofiaruje Panu swoją jałmużnę, a wraz z nią - samą siebie... 


Czy mam świadomość własnych wad, błędów i ograniczeń? Czy są dla mnie wezwaniem do pracy wewnętrznej?

wtorek, 27 sierpnia 2024

Wtorek 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Moniki

    W sprawie przyjścia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list rzekomo od nas pochodzący, jakby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi (2 Tes 2,1-3a).


    Paweł kieruje list do wspólnoty, która była mu bardzo bliska, ale której nie miał czasu odpowiednio uformować, zorganizować, towarzyszyć. Kiedy dotarły do niego niepokojące wieści o ideach, które niektórzy wprowadzali do wspólnoty, reaguje: niech was nikt nie zwodzi

    W tamtym czasie niebezpieczeństwem była idea, że powrót Pana jest bliski, więc niektórzy członkowie wspólnoty postanowili spokojnie czekać na Jego przyjście, rezygnując z pracy i żyjąc kosztem innych. 

    Może się nam wydawać, że jesteśmy dalecy od wpadania w duchowe pułapki, ale historia pokazuje, że w każdym czasie pojawiały się i w naszych czasach również się pojawiają, interpretacje przesłania Jezusa, które odbiegały od Ewangelii. 

    Także dzisiaj można zaobserwować zagubienie na drogach wiary, które powoduje niepewność i poszukiwanie solidnego oparcia, na którym można by budować własne życie. A to sprzyja przyjmowaniu, bez głębszego zastanowienia, prostych i często czarno-białych wizji świata i zbawienia. 

    Z wielu tradycji religijnych i doświadczeń duchowych można czerpać, ale zawsze trzeba umieć rozeznać, że są pewne rzeczy, których nie da się pogodzić z Ewangelią Jezusa. Także i dla nas to ostrzeżenie św. Pawła powinno być istotnym drogowskazem: niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi. Punktem odniesienia zawsze musi pozostać Ewangelia.


Gdzie szukam drogowskazów wobec wątpliwości na drogach wiary?



poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

    
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów (J 2,1-2).


    Wszystko zaczyna się od zaproszenia Jezusa, nie tylko do naszego życia duchowego, ale także do codzienności, kiedy chcemy, by On był uczestnikiem naszych codziennych, ziemskich działań.

    Czasami towarzyszy temu błędne przekonanie i sposób myślenia: ponieważ zapraszamy Jezusa, wszystko pójdzie gładko... Jak na pewnej naklejce: po co cierpieć, przyjmij Jezusa! Pismo Święte mówi nam jednak, że nie będziemy wolni od trudności, pokus, problemów, a nawet cierpienia. Jednak ci, którzy zapraszają Jezusa do każdego aspektu swojego życia, nie rozczarują się, ponieważ doświadczą Jego pomocy, Jego pocieszenia, których nikt inny dać nie może. 

    Ewangelia zaprasza nas jednak do kontemplacji postaci Maryi.  Czego uczy nas Ona w Kanie Galilejskiej?

    Maryja nie pozostaje obojętna wobec problemu, który się pojawia przed nowożeńcami. Mogła zareagować inaczej: czy jestem stróżem mojego brata? Cóż mnie obchodzi, że zabraknie wina. A jednak postępuje zupełnie inaczej. Troska o problemy innych i dzielenie się ciężarami - tego nas uczy: jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie prawo Chrystusowe.

    Kolejna lekcja - kiedy zauważyła problem, natychmiast zwróciła się do Jezusa. 

    Pragnienie Maryi mogło jednak opierać się na bardzo ludzkich podstawach: mogła chcieć zaradzić sytuacji, zapowiedz zawstydzeniu nowożeńców. Jezus także troszczy się o człowieka, ale Jego główny motyw działania, to we wszystkim oddać chwałę Ojcu. Wszystkie Jego działania służą temu. Stąd może ta niezbyt przyjemna odpowiedź...

    Maryja akceptuje tę sytuację. Oddaje się w Jego ręce i mówi: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Nie wiedziała, co zrobi Jezus, co się stanie dalej. Zaufała. Nie był to pierwszy raz, kiedy reagowała w ten sposób. W czasie Zwiastowania, kiedy nie była w stanie zrozumieć do końca, z całkowitą ufnością powierzyła się Bogu: Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.


Czy zapraszam Jezusa do mojej codzienności? Czy pozwalam Mu działać, czy raczej próbuję mówić, co i jak powinien zrobić?

niedziela, 25 sierpnia 2024

XXI Niedziela Zwykła, Uroczystość św. Józefa Kalasancjusza

    Jeśli jednak nie podoba się wam służenie Panu, wybierzcie dzisiaj, komu chcecie służyć: czy bogom waszych przodków za Rzeką, czy bogom Amorytów, wśród których zamieszkaliście, zajmując ich ziemie. Ja jednak i moja rodzina będziemy służyć Panu, bo On jest Święty (Joz 24,15).

Tak jak przez Boga za godnych zostaliśmy uznani powierzenia nam Ewangelii, tak właśnie ją głosimy, nie aby się ludziom przypodobać, lecz Bogu, który bada nasze serca (1 Tes 2,4).

Jezus zatem zapytał Dwunastu: „Czy i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego (J 6,67-68).


Dwudziesta pierwsza niedziela zwykła zbiega się dla nas z uroczystością św. Józefa Kalasancjusza. Ale tym, co łączy wszystkie czytania liturgii Słowa oraz Założyciela naszego Zakonu jest decyzja, sztuka decydowania.

     I pod koniec wakacji, patrząc na św. Józefa Kalasancjusza, jesteśmy wezwani także my, by podjąć decyzję, a może bardziej odnowić nasz wybór zawierzenia Jezusowi. To wybór, od którego zależy nasze życie. 

     Wszystko w naszym życiu związane jest z podejmowaniem wyborów i decyzji. Czasem w mało ważnych rzeczach: jaką koszulę założyć, jaką książkę przeczytać, jaki obejrzeć film;  decydujemy też o ważniejszych kwestiach: czy iść na Mszę Świętą, zabrać coś, co nie jest moje, czy nie zdradzić… Każdy z nas musi decydować, co zrobić ze swoim życiem, w mniejszym lub większym stopniu. 

     Najtrudniejszą rzeczą nie jest podjęcie dobrej decyzji, ale pozostanie wiernym tej decyzji każdego dnia do końca życia. Kiedy decydujemy się na wybór Jezusa, na budowanie życia na Bożym fundamencie, wyrzekamy się innych bogów, którzy potrafią uwieść ludzkie serce. 

    We wszystkim to nie wybór jest najważniejszy, ale wierność każdego dnia. Dlatego każdego dnia Jezus nas pyta: Czy i wy chcecie odejść? To pytanie zmusza nas do odnowienia naszej decyzji i pogłębienia motywacji naszych wyborów, aby pozostać wiernym. 


Czy mogę dzisiaj uczciwie powtórzyć słowa Piotra? Czy Jezus jest moim życiowym wyborem ze wszystkimi tego konsekwencjami?


sobota, 24 sierpnia 2024

Sobota 20. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Bartłomieja

    Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: «Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu». Rzekł do niego Natanael: «Czyż może być co dobrego z Nazaretu?» Odpowiedział mu Filip: «Chodź i zobacz!» (J 1,45-46)


    Widzę Natanaela - Bartłomieja, który ma już swój poukładany świat, swoje życiowe doświadczenie, które pozwala na ocenianie i posiadanie opinii, a jednocześnie Bartłomieja, który nosi w sobie pewien niepokój, pewne oczekiwanie, które każe mu wychodzić na spotykanie rzeczy nowych i nieznanych. Wciąż szuka czegoś w swoim życiu.

    Takiego znał go Filip, dlatego jako przyjacielowi powiedział o swoim odkryciu: znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy. Musiał znać Natanaela, jego tęsknotę za Mesjaszem, jego oczekiwanie. Dlatego się z nim dzielił swoim odkryciem. 

    Tęsknoty i pragnienia naszego serca otwierają przed nami możliwości otwierania się na nieznane. Pozwalają nam otwierać drzwi, za którymi spodziewamy się znaleźć odpowiedź na nasze poszukiwania.

    le poza tęsknotą i pragnieniem serca, w każdym z nas drzemią również różne obawy, funkcjonują różne uprzedzenia i stereotypy, które blokują nasze pragnienia i tęsknoty. Już tyle różnych rozczarowań, więc czy rzeczywiście jest możliwe, że tam jest odpowiedź, spełnienie naszych oczekiwań? Czy może być coś dobrego z Nazaretu? 

    Natanael szuka, ale jednocześnie boi się rozczarowania. Na szczęście zachwyt Filipa i jego własna ciekawość przezwyciężyły uprzedzenia i obawy, przekroczył drzwi uprzedzeń i obaw i spotkał Tego, za którym tęskniło Jego serce. Te drzwi, które otworzył dzięki Filipowi, odwaga, z którą przekroczył próg własnych uprzedzeń, zmieniły jego życie. 


Czy potrafię przełamywać własne uprzedzenia, nastawienia, czy staram się poszukiwać spotkania z Jezusem? 

    

piątek, 23 sierpnia 2024

Piątek 20. Tygodnia Zwykłego

    Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?» (Mt 22,34-36)


    Czasem można odnieść wrażenie, że miłość Boga i miłość bliźniego rywalizują o pierwszeństwo. Miłość Boga może być jedynie miłością abstrakcyjną, jeżeli nie wypowiada się w konkretnym odniesieniu do człowieka, w gestach ludzkiej solidarności, współczucia, czy wsparcia. A wszystko zależy od wrażliwości, a czasem od tego, czy ktoś wierzy w Boga, czy też odrzuca Jego istnienie. 

    Jezus obie te rzeczywistości łączy w formę przykazań, najważniejszych nakazów Prawa. 

    Jezus nie myli, my też nie powinniśmy mylić, miłości Boga z miłością do człowieka. Pierwszym i najważniejszym przykazaniem jest nadal miłość do Boga, szukanie Jego woli, słuchanie Jego Słowa i podążanie za Nim. Ale nie można kochać Boga prawdziwie, całym swoim sercem, duszą  i umysłem, bez miłości człowieka. Te dwa przykazania są nierozłączne.  Święty Jan doda: kto nie miłuje brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi

    Te dwa przykazania prowadzą nas do tego, czym żył Jezus: mieć Boga za Ojca, czuć się Jego dzieckiem. A ponieważ On jest nie tylko moim Ojcem, ale także Ojcem wszystkich, powinien uznać, że inni są braćmi i siostrami, dziećmi tego samego Ojca. Jeśli nie jest to teoria, a prawda, którą żyję, wówczas miłość staje się łatwiejsza...


Kogo trudno obdarzyć mi miłością?

czwartek, 22 sierpnia 2024

Czwartek 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. Najświętszej Maryi Panny, Królowej

    Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan - wyrocznia Pana Boga - gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami (Ez 36,23).


    Bóg zawsze zaskakuje człowieka, pokazując sposób postępowania, który jest całkowicie sprzeczny z kryteriami, które ujawniają zachowanie ludzi. Wyrzut, na który wskazuje Ezechiel na początku tego fragmentu, wskazując, że Żydzi sprofanowali Imię Boga, nie zostaje rozwiązany przez karę, ale przez manifestację Świętości Boga. Czyni z Izraela znak i to pomimo ich niewierności.

    Nie przez potępienie, ale przez uzdrowienie i zbawienie. Wierność swojemu słowu i obietnicy złożonej ich ojcom. Dotyka najgłębszej istoty, aby ją odnowić. 

    Trzy czasowniki podkreślają Boże działanie: pokropić, oczyszczać, tchnąć. Pokropi czystą wodę, która oczyszcza. Podobnie jak w dziele stworzenia, wylewa tchnienie swojego Ducha. Ten obraz gliny, na którą wieje tchnienie życia, na początku rasy ludzkiej. Ale teraz Bóg mówi jednak o czymś nowym: chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów... Św. Paweł powie, że wszystko jest łaską, i chcenie, i działanie.

    Kończy stwierdzeniem: Będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem.  To nie przez zniszczenie Bóg objawia swoją świętość, ale przez przemianę istnienia.


Czy jestem wdzięczny za dar Bożego Miłosierdzia wobec moich niewierności?

        

środa, 21 sierpnia 2024

Środa 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Piusa X

    Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? (Mt 20,13b-15).


    Postawa gospodarza winnicy, którą opowiada nam dzisiejsza Ewangelia, wymyka się wszelkim prawom ludzkiej logiki. Doskonale rozumiemy, co robi właściciel, ale nie akceptujemy jego zachowania. Wydaje nam się ono po prostu niesprawiedliwe. I nie mielibyśmy trudności ze znalezieniem przekonujących argumentów, aby wykazać, że nie powinno się płacić tyle samo temu, kto pracował osiem godzin, co temu, kto pojawił się w ostatniej godzinie pracy.

    Z tej historii w sposób szczególny docierają do mnie dwie rzeczy:

* być może czyjeś życie bardzo się pogmatwało i pokomplikowało, pogubił drogi i nie dał się nająć do pracy o świcie. Ale ważne jest to, by w tej godzinie, kiedy On przyjdzie, być  tam i pozwolić się spotkać. Nawet jeśli jest to ostatnia godzina, każdy otrzyma swoją szansę. I to jest wielkim źródłem nadziei...;

Królestwo jest darem. Nie zdobędziemy go własnymi siłami. Jeśli ktoś uważa, że pracuje od pierwszej godziny, może jedynie dziękować za to, że został znaleziony i zaangażowany bardzo wcześnie rano... Nie jest to zasługą człowieka, ale może przynieść wielką radość z życia spędzonego z Nim i dla Niego.


Czy nie szemram przeciwko miłosierdziu okazywanemu innym? 

wtorek, 20 sierpnia 2024

Wtorek 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Bernarda

    Dzięki swej przezorności i sprytowi zdobyłeś sobie majątek, a nagromadziłeś złota i srebra w swoich skarbcach. Dzięki swojej wielkiej przezorności, dzięki swoim zdolnościom kupieckim, pomnożyłeś swoje majętności i serce twoje stało się wyniosłe z powodu twego majątku (Ez 28.4-5).

    Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» (Mt 19,27).


    Jezus zapewnia nas, że bogatemu trudno jest wejść do królestwa niebieskiego. Wielką pokusą, a tym samym wielką przeszkodą dla bogatego człowieka, zgodnie ze słowami proroka Ezechiela, jest to, że pieniądze stają się najważniejszą rzeczą w jego życiu, siłą napędową każdego jego pragnienia.

    Bogactwo staje się bogiem. Służy mu i oddaje mu cześć, zapominając o miłości: miłości do Boga i bliźniego. Jezus nie neguje jednak bogactwa samego w sobie; mówi, że bogaci, z  pomocą Boga, mogą uniknąć tej pokusy ubóstwienia bogactwa i osiągnąć zbawienie.

    Bardzo ludzkie pytanie Piotra o zapłatę za opuszczenie wszystkiego, może nas trochę zaskakiwać. Trzeba jednak zobaczyć, że relacja Piotra z Jezusem podlegała długiemu i powolnemu procesowi, w którym pogłębiała się Jego znajomość Osoby, a Piotr dojrzewał w swojej miłości do Mistrza... Możliwe, że pod koniec swojego ziemskiego życia Piotr nie zadałby Jezusowi tego pytania. Byłby zadowolony, mogąc nadal cieszyć się Jego miłością, przyjaźnią, światłem... w tym i w przyszłym życiu.

    To byłaby najpiękniejsza i najlepsza zapłata. 


Na ile interesowne są relacje, które buduję z ludźmi i Bogiem? Czy staram się je oczyszczać?

    

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Poniedziałek 20. Tygodnia Zwykłego

    Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: "Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?" (Mt 19,16).


    Każdy człowiek zapytany o to, czym jest życie wieczne, prawie na pewno odpowiedziałby: życiem przyszłym, życiem przyszłym. 

    Papież Benedykt XVI pisał: Wyrażenie życie wieczne nie oznacza życia, które nadejdzie po śmierci - jak być może współczesny czytelnik od razu myśli - w przeciwieństwie do obecnego życia, które z pewnością jest ulotne i nie jest życiem wiecznym. Życie wieczne oznacza życie samo w sobie, prawdziwe życie, które może być przeżywane także w tym czasie i które nie może być później zakwestionowane przez fizyczną śmierć. To właśnie jest naprawdę ważne: przyjąć życie, prawdziwe życie, którego nic i nikt nie może zniszczyć.

    Życie wieczne jest prawdziwym życiem, w przeciwieństwie do życia pozornego, efemerycznego, jedynie tymczasowego i przemijającego.

    Wróćmy do pytania młodzieńca z Ewangelii: co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? Czy to, jak żyję, co robię, daje gwarancję życia wiecznego?

    Sądząc po odpowiedzi Jezusa, my również powinniśmy zadać sobie pytanie o tę „gwarancję”, ponieważ wydaje się, że nawet przestrzeganie przykazań nie daje pewności.

    Rzeczywiście, ta pewność nie wynika z samego przestrzegania przykazań. Odpowiedź leży w Bogu, a nie w moralności, tak jakby zbawienie było sprawą wyłącznie ludzką i osobistą. To Bóg zbawia. To nie oznacza, że nie ma żadnego znaczenia, jak żyjemy, czy zachowujemy, czy też nie zachowujemy przykazania; to nie oznacza, że nie ma żadnego znaczenia, czy żyję uczciwie, czy nieuczciwie. 

    Bycie uczciwym, bycie dobrym, bycie współczującym służy, tak jak młodzieńcowi z Ewangelii, aby Jezus spojrzał na nas z miłością. A Jezus i Jego pełne miłości spojrzenie mogą nas zbawić. Albowiem u ludzi to (zbawienie) niemożliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe.


Czy już dzisiaj inwestuję w życie wieczne?

    

niedziela, 18 sierpnia 2024

XX Niedziela Zwykła

Przyjdźcie spożywać mój chleb; pijcie wino, które dla was przygotowałam. Pozbądźcie się bezmyślności, a żyć będziecie; szukajcie roztropności, abyście życie zachowali; naprawiajcie poznaniem sumienie (Prz 9,6).

Pilnie zatem uważajcie, jak postępujecie, Czy rzeczywiście nie jak niemądrzy, lecz jak mądrzy. Korzystajcie z danego czasu, bo dni są złe (Ef 15,-16).

Ja Jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił. Jeśli ktoś będzie z tego chleba spożywał, na wieki żyć będzie. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało na życie świata (J 6,51).


     Jezus wielokrotnie pojawia się w Ewangelii, dzieląc stół z prostymi ludźmi i grzesznikami. Spotyka się ze zwykłymi ludźmi i dzieli ich życie. Dlatego jest krytykowany przez tych, którzy myślą, że są lepsi od innych.

     Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas do zastanowienia się nad Eucharystią. Podczas ostatniej wieczerzy Jezus nakazał swoim uczniom, aby czynili to na Jego pamiątkę. Nie zaprasza ich jednak, żeby powtarzali jakieś gesty. Oczekuje, że ci, którzy zasiądą z Nim do stołu, oddadzą swoje życie na służbę innym, co wyraził bardzo wyraźnie, wstając od stołu, zdejmując swój płaszcz, klękając przed każdym z nich i myjąc im nogi.

     Komunia sakramentalna jest stosunkowo łatwa. Ale najtrudniejszą częścią jest bycie w komunii z przesłaniem, z Ewangelią, którą głosi Jezus i czyni ją żywą w naszym świecie. Słowa i przesłanie Jezusa są kłopotliwe.

     Święty Paweł zachęcał nas dzisiaj, byśmy potrafili wykorzystać czas: Korzystajcie z danego czasu, bo dni są złe.  Greckie słowo czas ma znaczenie okazji, możliwości, która się pojawia tylko w tym momencie. Nie jest to ogólny czas, ale sprzyjający moment, który możemy wykorzystać, aby uczynić nasze życie lepszym.

     W Eucharystii obecne jest całe pragnienie Boga komunii ze mną i z Tobą, Jego pragnienie, byśmy przyjęli dar, abyśmy zrozumieli wyjątkowe znaczenie Jego Syna dla naszego życia, dla naszego spełnienia.


    Czego uczą mnie gesty obecne w Eucharystii, dzielenie się Chlebem, słuchanie Słowa, w moim codziennym życiu?


sobota, 17 sierpnia 2024

Sobota 19. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jacka

    
Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie (Mt 19,14).


    Żyjemy w społeczeństwie, w którym wielką wagę i znaczenie nadaje się temu, co niesie w sobie władzę, siłę, bogactwo, wszelakiego rodzaju wielkość tego świata. Nie ceni się w tym świecie tego, co małe i niezauważone. Trzeba narobić wokół siebie szumu i hałasu, by przyciągnąć uwagę.

    W tym kontekście warto spojrzeć na postawę Jezusa. To nie jest pierwszy raz, kiedy Jezus odnosi się do dzieci. 

    Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do usuwania wszystkiego, co nam przeszkadza, do nie komplikowania sobie naszego życia. Dziecko zawsze wywraca świat do góry nogami. Ich czasy nie są naszymi czasami, ich sposoby wyrażania siebie nie są naszymi, nawet ich sposoby postrzegania świata nie są naszymi. Czy jesteśmy otwarci na przyjmowanie tej zupełnie innej od naszej perspektywy widzenia?

    Przez całe swoje życie Jezus okazywał się bliski i otwarty na maluczkich, na słabych; nie umieszczał siebie w kontekście wielkich dyskursów, potężnych i bogatych, ale raczej w kontekście maluczkich naszego świata. 

    Dlatego w Ewangelii możemy znaleźć inne stwierdzenia, w których Jezus odnosi się do tej prostszej rzeczywistości: Dziękuję Ci, Ojcze, że objawiłeś te rzeczy prostaczkom i maluczkim, jeśli nie staniecie się jak małe dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego

    Wszystko to, wraz z dzisiejszą Ewangelią, ukazuje nam Boga, który objawia się w tym, co małe, proste, ubogie... w tym, co w naszym świecie jest często ignorowane i pomijane. Nasz Bóg jest Bogiem rzeczy małych.


Czy potrafię okazać szacunek dziecku? 

piątek, 16 sierpnia 2024

Piątek 19. Tygodnia Zwykłego

    Obmyłem cię wodą, otarłem z ciebie krew i namaściłem olejkiem. Następnie przyodziałem cię wyszywaną szatą, obułem cię w trzewiki z miękkiej skórki, opasałem bisiorem i okryłem cię jedwabiem. Ozdobiłem cię klejnotami, włożyłem bransolety na twoje ręce i naszyjnik na twoją szyję (Ez 16,9-11).

    Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było (Mt 19,8).


    Historia miłości Boga do ludu wybranego, do każdego człowieka jest niezwykła. Ta miłość zachwyca. I mimo tego, że lud nie jest wierny swojemu wybraniu i Bożej miłości, Bóg nie odwraca się od człowieka. Boże miłosierdzie i przebaczenie wychodzi na przeciw ludzkiej niewierności. Miłość Boga nigdy nie wywiesza białej flagi, nie kapituluje. 

    Ale wobec zarzutów Ezechiela możemy postawić sobie pytanie: czy człowiek jest niezdolny do wierności tym, których kocha najbardziej, Temu, który daje nam życie i kocha nas bezwarunkowo?

    W życiu chrześcijańskim małżeństwo jest sakramentem miłości mężczyzny i kobiety. Łaska sakramentalna jest tą pomocą, której udziela małżonkom Jezus, aby mogli żyć tą miłością, którą obiecują sobie na początku wspólnej drogi w nieznane. 

    Ideał małżeńskiej jedności i miłości nie zawsze był osiągany przez chrześcijan. Ludzka natura, grzeszna i słaba, zawsze jest narażona na pokusy i upadki. Ale wcześniej istniała w społeczeństwie świadomość tego, jakie postawy są właściwe i godne człowieka. 

    Dzisiaj ta świadomość niemal zanikła w naszym społeczeństwie. Tak zwane wyzwolenie seksualne człowiek umieścił na sztandarach nowoczesności i postępu. A wśród wielu z nas, którzy uważamy się za naśladowców Jezusa, dominuje nie zdecydowane i odważne potwierdzenie Jego Słowa, ale tchórzliwe  milczenie, a czasem nawet akceptacja, bo świat się zmienia i trzeba się dostosować...

    Ciekawe w dzisiejszej Ewangelii jest również to, że słów Jezusa nie komentują ci, którzy zadali pytanie, lecz sami uczniowie: jeśli tak ma się sprawa  człowieka z żoną, to nie warto się żenić!

    Jezus, tłumacząc, podkreśla, że małżeństwo jest darem, powołaniem od Boga, tak samo jak powołaniem jest zaproszenie do bezżenności. Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do małżeństwa, nie każdy do życia zakonnego czy bezżeństwa. Ale każdy z nas jest powołany do miłości. Każdy powinien wybrać zgodnie z otrzymanym darem. Każdy wybór pociąga za sobą wyrzeczenia i ofiary, ale także każde z powołań ma swoje piękno i swoje radości. 


Czy jestem wdzięczny za powołanie, którym Bóg mnie obdarzył?

czwartek, 15 sierpnia 2024

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Wtedy Maryja rzekła: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny (Łk 1,46-49a).


Kim jest Ta promienna jak słońce, odziana w blask, z księżycem u stóp, niebem wokół i aniołami śpiewającymi Jej miłość... Kim jest ta Kobieta, którą Bóg chciał mieć w tak szczególny sposób i którą chciał trzymać tak blisko siebie, na zawsze w swoim towarzystwie?

Znamy wiele Jej tytułów i wizerunków:

- pokorna, cicha, cierpiąca;

- idąca do Betlejem, a potem do Egiptu u boku swego męża Józefa;

- rozmodlona i zanurzona w ciszy, która zachowuje wszystko w swoim niepokalanym sercu;

- Matka Jezusa, niewiasta cudów i objawień, przychodząca do dzieci i pastuszków;

- Matka Kościoła…

Za każdym z tych tytułów i wyobrażeń kryje się twarz, profil, sposób rozumienia kobiety i jej obecności w społeczeństwie i w Kościele. 

    Wiele osób było przekonanych, że papież Pius XII ogłosił dogmat o Wniebowzięciu jako odpowiedź na okropności II wojny światowej, kiedy to wiele ciał zostało zbezczeszczonych.

     Możemy powiedzieć, że jest to święto, które godnie traktuje ciało i duszę, to znaczy całą osobę, ponieważ jest to dar dany przez Boga, o który należy się troszczyć. 

     Maryja, wzięta z ciałem i duszą do nieba, wskazuje nam drogę, która doprowadziła Ją do chwały, a którą jest nic innego jak droga Jej Syna... zaangażowanie daru miłości. Ona, pierwsza uczennica, zachęca nas i prowadzi.


Czy odnoszę się z szacunkiem do własnego ciała, które przeznaczone jest do zmartwychwstania? Czy dbam o czystość duszy?


środa, 14 sierpnia 2024

Środa 19. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Maksymiliana Marii Kolbego

    Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa (Mt 18,15-16).


    Od dawna człowiek zmagał się z potrzebą korygowania i poprawiania innych. Wielkie ustroje totalitarne również próbowały tworzyć wzorzec człowieka, eliminując ze społeczeństwa tych wszystkich, którzy nie pasowali. 

    Grecka mitologia wspomina o niejakim Damastesie z przydomkiem Prokrustes, który miał dość oryginalny sposób korygowania innych. Rozbójnik działający pomiędzy Atenami a Megarą miał zwyczaj zapraszać swe ofiary do domu i umieszczać na łożu za krótkim albo za długim. W pierwszym wypadku odrąbywał im wystające nogi, w drugim – rozciągał ciało dopóki ofiara nie skonała.

    Braterska korekta, upomnienie, o którym mówi dziś Jezus ma zupełnie inny wymiar. Wszystkim nam bez wyjątku trudno zgodzić się na korygowanie przez innych, niektórzy źle przyjmują nawet dobre rady, które wypływają z miłości. A upomnienie, o którym mówi Jezus dotyczy nas wszystkich: jeśli twój brat zgrzeszy, upomnij go

    Jak właściwie praktykować braterskie upomnienie, które nie jest łatwe ani dla upominającego, ani, tym bardziej, dla upominanego?

    Najpierw rozeznanie. Jeśli twój brat zgrzeszy... dla Boga ocena ludzkiego czynu z pewnością jest łatwa. Widzi nasze serce, nasze motywacje czy intencje, nasze decyzje i wybory, nasze czyny... Ale dla nas zawsze będzie to trudne, a czasem nawet niemożliwe, by właściwie rozeznać... może się nam wydawać...

    Szczerość. Tak wielka szczerość, że jesteśmy gotowi być skorygowani w naszym widzeniu i rozeznaniu. Aby osoba upominana widziała, że robimy to, ponieważ ją cenimy, chcemy jej dobra, a nie dlatego, że możemy upomnieć...

    Miłość. Kiedy upomnieniu towarzyszy miłość i czułość, szacunek i zrozumienie, upomnienie łatwiej przyjąć. Wtedy człowiek rusza do przodu i się rozwija. 

    Modlitwa. Może od niej należy zacząć. Nie jesteśmy sami, kiedy upominamy i korygujemy. Czynimy to nie po to, by narzucić nasz punkt widzenia, nasz porządek, ale by budować bardziej ludzkie relacje, by budować wspólnotę.


Czy widząc czyjś błąd albo coś, co mi nie odpowiada, podejmuję modlitwę czy od razu upominam?



    

wtorek, 13 sierpnia 2024

Wtorek 19. Tygodnia Zwykłego

    A On rzekł do mnie: «Synu człowieczy, zjedz to, co masz przed sobą. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów!» Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód (Ez 3,1.3b).

    Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,3).


    Uczucia należą do esencji tego, kim jesteśmy. W dużej mierze jesteśmy naszymi uczuciami, tak widzimy siebie i tak odbierają nas inni. Człowiek bez uczuć często nazywany jest człowiekiem bez serca.

    Tym najważniejszym uczuciem, którego każdy z nas pragnie i którego także oczekuje od nas Bóg, jest miłość. To o nią Bóg prosi, bo bez miłości nie da się zbudować relacji, która wszystko zniesie

    Ezechiel, a my wraz z nim, zostaje zaproszony do karmienia się Słowem Bożym, bo tylko tak może zrodzić się miłość. Obraz jest zachętą do słuchania Słowa tak, aby stało się ono pokarmem. Nie można traktować Słowa Bożego jedynie jako źródła informacji czy kształtowania siebie. Słowo powinno sprawiać nam przyjemność, musi smakować jak miód, jak ów zwój, który został podany Ezechielowi. Nawet jeśli zawiera ono treści, które zawierają ból, nawet jeśli są to lamentacje i biadania. 

    Uczucie radości i czułości Jezusa wobec dziecka wysuwa się na pierwszy plan w Ewangelii. Być jak dziecko, przyjąć dziecko, to zapewnić królestwo niebieskie. W dziecku ludzka natura jest prosta i czysta, nieskażona władzą i ambicjami. 

    Bez względu na to, ile człowiek posiada, na ile szacowany jest jego majątek, nigdy nie będzie miał większej wartości ponad to, niż być człowiekiem. 


Czy mogę o sobie powiedzieć, że rozsmakowałem się w Bożym Słowie?

poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Poniedziałek 19. Tygodnia Zwykłego

    
Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie! (Mt 17,27).


    Jezus podejmował wysiłek, by wytłumaczyć uczniom znaczenie swojej drogi do Jerozolimy, tego wszystkiego, co miało Go spotkać w świętym mieście. Robił to trzykrotnie. 

    Te próby Jezusa spotykały się jednak z oporem i niezrozumieniem ze strony uczniów. Ewangeliści mówią czasem o tym, jak głusi i nierozumni byli uczniowie. Nie potrafili pojąć tego, co dla Jezusa było tak ważne, a nie podjęli wysiłku, by zapytać. 

    W dzisiejszym fragmencie Jezus uczy nas właściwej postawy społecznej, odpowiedzialności za społeczność, pośród której żyjemy. 

    Prawo, które zostaje ustalone przez człowieka, nie staje automatycznie prawem obowiązującym uczniów Królestwa Bożego. Są takie ludzkie prawa, które stoją wprost w sprzeczności z Bożym Prawem. Ale prawo, które wypływa ze sprawiedliwości, prawo społecznie czy obywatelskie, są, jeśli można tak powiedzieć, bardziej zobowiązujące dla wierzących niż dla niechrześcijan. 

    Tłumaczył to również św. Paweł: Oddajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć. Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo


Jaka jest moja postawa wobec obowiązków społecznych i obywatelskich?

    

niedziela, 11 sierpnia 2024

XIX Niedziela Zwykła

    Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąć umrzeć, rzekł: "Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków" (1 Krl 19,4).

    Ja jestem chlebem życia. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go je, nie umrze. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6, 48,50.51b).


    Eliasz przeżywa załamanie i lęk, ucieka. Wielu proroków przed nim zostało zabitych. Poddaje się zniechęceniu i zmęczeniu. On, który był mistrzem, czuje się słaby, a anioł dostarcza mu pożywienie i wodę. Dzięki temu pokarmowi odzyskuje siły i smak życia. 

    Możemy czuć się zniechęceni w naszych codziennych zmaganiach na drogach wiary. Mimo starań wciąż jeszcze tak wiele nie wychodzi. Chrześcijaństwo jest jednak religią dla odważnych. Zło, pod wieloma postaciami pojawia się na naszej drodze. Nasza przynależność do Kościoła może w wielu sytuacjach stawać się dla nas ciężarem nie do uniesienia, a najczęściej staje się codzienną rutyną, która również jest bardzo męcząca. Może ogarnąć nas poczucie znużenia, marnowania czasu. Ale to jest tak naprawdę moment nawrócenia, które pozwala zdobyć wewnętrzną pewność, która czyni człowieka silnym i pozwala iść do przodu.

    Lekarstwem na zniechęcenie i rezygnację, a nawet na załamanie jest to, co poradziłaby każda matka lub babcia: dobrze się odżywiać i lepiej spać.  Psychiatrzy prawdopodobnie uciekliby się do tabletek, ale dla Eliasa jedzenie i spanie były pokarmem dającym siłę, by wyruszyć w drogę przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Prawie nic.. a dało mu to wystarczająco dużo sił, by dotrzeć na górę Horeb, górę Boga. A tam, gdzie ktoś szuka Boga, na górze, zawsze coś się dzieje. 

    Może czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mamy dostęp do wyjątkowego pokarmu - Chleba na życie wieczne - aby nie ustać w drodze. Karmimy się Chrystusem, aby kontynuować Jego życie i misję. 

    Dla mnie osobiście Eucharystia jest motorem, który wprawia mnie w ruch, aby iść drogą, na którą każdego dnia jestem zapraszany. Dzięki niej potrafię ufać miłosierdziu kochającego Boga, który przebacza wszystkie moje winy i zaprasza mnie do szczęścia...


Gdzie szukam pomocy w trudnych doświadczeniach? Czy łatwo się poddaję i rezygnuję?



sobota, 10 sierpnia 2024

Sobota 18. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Wawrzyńca

    Ten zaś, który daje siewcy ziarno do zasiewu i chleb do jedzenia, dostarczy również wam ziarna i rozmnoży je, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości (2 Kor 9,10).

    Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12,9).


    Kiedy stajemy się pesymistami, myślimy, że nasze słowa nie mają na nikogo wpływu, że nasze czyny giną w pustce... rzucone na wiatr. Paweł, piewca i poeta miłości, ten, który głosi, że miłość musi poruszać całą naszą egzystencję, wszystko, co robimy, bo jeśli nie mam miłości, jestem niczym, przypomina nam o innej wzniosłej prawdzie. Bóg zwiększy plon waszej sprawiedliwości

    Sprawiedliwość w Piśmie Świętym bardzo często jest synonimem miłości. Prawdziwa sprawiedliwość nie ogranicza się do wypełnienia tego, co nakazane prawem, ale je przekracza. Żaden gest miłości, żadne słowo miłości, żadne miłosierne działanie nie zostanie zaprzepaszczone. Bóg pomnoży je wielokrotnie. W obiecanym nowym życiu będą tylko obfite owoce miłości. Na rozległym polu, jakim jest niebo, jedynym ziarnem, które będzie miało swoje miejsce, będzie ziarno miłości. 

    Ile warte jest życie? Ile nasze własne, a ile innych? Ile kosztuje przywrócenie godności? Ile podniesienie, ile naprawienie? A jednak jak łatwo jest je zniszczyć i zdeptać...

    Kiedy czytam dzisiejsze Słowo, mam wrażenie, że jest to jeden z tych momentów, w których jego ostrość i stanowczość są tak wielkie, że uniemożliwiają nam odwrócenie wzroku lub usprawiedliwienie się z naszych półśrodków, przy pomocy których tak często kręcimy się w wokół siebie, znając i korzystając jednocześnie z nieskończonego miłosierdzia Pana, które przyjmuje wszystkich.

    Powiedziano nam o ryzyku, i to radykalnym. Propozycja jest dosłowna: ... kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci je z mego powodu, znajdzie je. To takie jasne, ale i mocne, bez żadnych środków łagodzących. A co, jeśli jeszcze nie mam na tyle odwagi, aby stracić swoje życie, nie mam tego doświadczenia, że warto zaryzykować?