zachód słońca

zachód słońca

sobota, 30 listopada 2024

Sobota 34. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Andrzeja Apostoła

    Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10,17).

    Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, Jezus ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi» (Mt 4,18-19).


    Ostatni dzień roku liturgicznego dzięki temu, że obchodzimy święto św. Andrzeja apostoła, nie brzmi jak koniec, ale jako początek, narodziny chrześcijańskiego powołania: być świadkiem Jezusa poprzez głoszenie Jego Ewangelii.

    Wiara rodzi się ze słuchania orędzia, a ono polega na mówieniu o Chrystusie. Święty Paweł podkreśla znaczenie przesłania Ewangelii, ale wskazuje również to, że jest konieczny ktoś, kto będzie głosił. 

    Przesłanie Chrystusa nie jest skierowane do nielicznych, ale do wszystkich, wszędzie i przez cały czas. Jezus w tym celu posyłał swoich uczniów, aby głosili. Aby być apostołem, najpierw trzeba stać się uczniem otwartym na Słowo, na poznawanie Słowa. Kiedy żyjemy Słowem, to co głosimy staje się Ewangelią. 

    Jeśli nie mówisz o Chrystusie, marnujesz czas. Można poruszać emocje słuchaczy, ale jeśli nie głosisz Chrystusa, szybko zaczniesz głosić siebie. To Chrystus jest centrum, które powinno skupiać uwagę. To On jest usprawiedliwieniem i zbawieniem człowieka. 

    To prawdziwa odpowiedzialność tych, którzy dzielą się Słowem z innymi. Prawdziwe Słowo jest jedno i tylko jedno. I jest Osobą - Jezusem Chrystusem. 

    Andrzej i Piotr, Jan i Jakub, kiedy usłyszeli: Pójdźcie za Mną, zaufali, zostawiając wszystko, co było ich życiem. Zaproszenie Jezusa zawsze wymaga odpowiedzi człowieka. Chrześcijańskie powołanie ma trzy zasadnicze elementy - przyjęcie zaproszenia, podążanie za Nim (naśladowanie) i wreszcie posłanie (idźcie). Tak kończy się każda Eucharystia - rozesłaniem. Nie jesteśmy uczniami dla siebie samych, ale jesteśmy uczniami, aby stawać się apostołami Słowa. 


Czy aktywnie służę innym charyzmatami i darami, które otrzymałem, dla rozgłaszania Dobrej Nowiny o zbawieniu w Chrystusie?

    

piątek, 29 listopada 2024

Piątek 34. Tygodnia Zwykłego

    I ujrzałem umarłych - wielkich i małych - stojących przed tronem, a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest księgą życia. I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów (Ap 20,12). 


    Księga Objawienia dobiega końca i jesteśmy zaproszeni do spojrzenia na kolejną już księgę, która znajduje się przed tronem Baranka. Była księga zapieczętowana, której pieczęcie mógł złamać jedynie Baranek, mała książeczka o słodko-gorzkim smaku, którą prorok miał zjeść, by prorokować, a dzisiaj pojawia się trzecia księga: Księga Życia. 

    Każdy, kto jest zapisany w tej Księdze, ma życie wieczne. 

    O miejscu w Księdze Życia zadecyduje styl życia, którego wzorem jest styl Jezusa. Życie w łasce, realizowanie Bożych planów i czynione dobro. 

    Ziemska pielgrzymka nie prowadzi do śmierci - prowadzi do życia, chociaż jej etapem jest obumieranie. Tym, czego trzeba się bać, to śmierci drugiej, której obrazem jest jezioro ognia. 

    Jezus przestrzegał: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale bójcie się tego, który ciało i dusze może zatracić w piekle. Taka jest śmierć druga. 


Czy żyję tak, by świat stawał się lepszy?

czwartek, 28 listopada 2024

Czwartek 34. Tygodnia Zwykłego

    I mówi mi anioł: «Napisz: Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka!» (Ap 19,9a).


    Otrzymujemy ostrzeżenie przed wielkim niebezpieczeństwem zepsucia. Tylko Jezus Chrystus ma chwałę i moc, tylko w Nim możemy znaleźć prawdę i sprawiedliwość. 

    Kiedy św. Jan mówi nam, że dym Wielkiej Nierządnicy wznosi się na wieki wieków, wskazuje na grzech, zepsucie, które będą istnieć zawsze. Obecne też będzie prześladowanie tych, którzy zachowują wierność Ewangelii.

    Po przestrogach słyszymy słowa zachęty: błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka.  Ucztę weselną. Błogosławieni, którzy żyjąc w nieprzyjaznym świecie, zostaną uznani za godnych uczestniczenia w tej uczcie. Błogosławieni, którzy trzymając się słowa Jezusa i zabiegając o wierność w codziennym życiu, idą z nadzieją, ze wzrokiem utkwionym na horyzoncie wiecznego życia, które obiecał Mistrz. 


Na czym polega moje zmaganie o wierność w codzienności?



środa, 27 listopada 2024

Środa 34. Tygodnia Zwykłego

    A taką śpiewają pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka: «Dzieła Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie, Boże wszechwładny! Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów! (Ap 15,3).


    Rok liturgiczny ma swój rytm, w którym nowy rok zaczyna się wraz z I niedzielą Adwentu, a nie 1 stycznia. I dlatego już dziś jesteśmy zaproszeni słowami Księgi Objawienia, by uwielbiać i dziękować Panu Bogu za ten czas, który dobiega końca. 

    Kiedy rozpoczyna się Adwent bardzo wiele osób czyni jakieś postanowienia. Jedne, by lepiej przeżyć Boże Narodzenie, inne, długofalowe, obejmują czasem cały rok. Trzeba popatrzeć, co zostało z naszych postanowień i oczekiwań wobec Boga, czy ludzi, a nawet siebie. Może niewiele zostało. Wszystko pochłonęła codzienna rutyna i nasz brak zaangażowania czy starania. 

    A jednak jestem przekonany, że bliższe i uczciwe spojrzenie na ten miniony czas pozwoli nam odkryć Boże działanie w naszym życiu. Może naznaczone różnymi niepowodzeniami, cierpieniem, znakiem krzyża, ale pośród szarych dni na pewno znajdziemy kolorową i piękną nić  Bożej Opatrzności i Miłości. Odkryjemy obecność Boga, obecność przemieniającą i kochającą nas. 

    Wielkie i godne podziwu są twoje dzieła, chociaż nie zawsze potrafię je zobaczyć i zrozumieć, często mnie przerastają. Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, pomimo moich niewierności i niesprawiedliwości. Jesteś wierny swojej Miłości. Twoja Opatrzność nie pozwala zgasić płomyka nadziei. Za to wszystko, za Twoją obecność i działanie we mnie, bądź, Panie, uwielbiony.


Jakie działanie Boga w moim życiu w ostatnim roku dostrzegłem?

wtorek, 26 listopada 2024

Wtorek 34. Tygodnia Zwykłego

    I wyszedł inny anioł ze świątyni, wołając donośnym głosem do Siedzącego na obłoku: "Zapuść twój sierp i żniwa dokonaj, bo przyszła już pora dokonać żniwa, bo dojrzało żniwo na ziemi" (Ap 14,15b).


    W czasie studiów teologicznych jedne z zajęć prowadził dla nas wspaniały człowiek i niezwykły erudyta - mógł właściwie ze spokojem prowadzić każde zajęcia, a jego wiedza imponowała wielu. Czasem, kiedy widział rozprężenie wśród studentów, patrzył na nas z wysokości katedry i mówił: będą żniwa, będziemy żąć i zbierać plony... w perspektywie był czas egzaminów.

    Kiedy wsłuchiwałem się w słowa Księgi Objawienia, ten obraz jakoś wrócił. Przyszedł czas żniw i winobrania. To dwie odrębne sceny. 

    Żniwiarzem, tak wynika z tekstu, jest Syn Człowieczy - Jezus Chrystus. Drugi zbiór dotyczy winnicy, a przeprowadza go anioł. 

    Pierwszy obraz żniwa przypomina słowa z Ewangelii wg św. Mateusza o pszenicy i chwaście. Jezus opowiedział tamtą przypowieść, wskazując na dwa owoce zasiewu: pszenicę i chwast, które będą zbierane, miejsce które stanie się ich przeznaczeniem także będzie inne. Chwast zostanie spalony w ogniu, pszenica zostanie umieszczona w spichlerzu. Zarówno św. Mateusz jak i św. Jan mówią nam w tych obrazach o tym samym. 

    Apokalipsa ukazuje kontrast między sprawiedliwymi i niegodziwcami. Sąd Boży ma dwie strony, jasną i ciemną. Dla niektórych będzie to dzień radości i wyzwolenia, dla innych smutku i cierpienia. 

    Wynik tego sądu, o czym powinniśmy zawsze pamiętać, był i jest rozstrzygany przez każdego z nas, kiedy przyjmujemy lub odrzucamy Bożą łaskę. Zaproszenie do zbawienia jest otwarte dla każdego z nas. Bóg nie posłał swojego na świat po to, aby świat potępił, ale by świat został przez Niego zbawiony. Skazać na potępienie możemy się sami, odrzucając dar zbawienia oferowany nam przez Syna Człowieczego. 


Czy dbam o to, by trwać w łasce?

    

poniedziałek, 25 listopada 2024

Poniedziałek 34. Tygodnia Zwykłego

    A oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące, mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach(Ap 14,1).


    Kontynuujemy lekturę Księgi Objawienia w ostatnim już tygodniu roku liturgicznego. Święty Jan używa symboli, byśmy mogli lepiej zrozumieć relację między Bogiem a ludem Bożym. 

    Liczba stu czterdziestu czterech tysięcy nie oznacza liczby zamkniętej, lecz otwartą. Drugim symbolem jest Góra Syjon, miejsce zjednoczenia wszystkich noszących imię Baranka i Jego Ojca. Góra Syjon - miejsce uprzywilejowane, wybrane przez Boga jako miejsce spotkania ze swoim ludem. 

    Na czołach wybranych wyryte imię Baranka i Jego Ojca. Niezatarty znak wybranych. Ten znak, którym zostaliśmy naznaczeni mocą Ducha Świętego w sakramencie naszego chrztu. Niezatarta pieczęć, dzięki której Ojciec rozpoznaje w nas swoje dzieci. Jesteśmy zaproszeni do osobistej relacji z Bogiem. Przez wiarę człowiek staje się częścią tego ludu, wspólnoty, która wzywa Jego imienia i uznaje Go za źródło swojego zbawienia. 

    Jesteśmy częścią wielkiej wspólnoty dzięki Chrystusowi, ponieważ to On jest więzią jedności. Jesteśmy na tyle, na ile dajemy Mu miejsce w naszym życiu. On pozostawił nam dziedzictwo Eucharystii - samego siebie, abyśmy byli zjednoczeni z Nim we wszystkim, co robimy.


Czy mam świadomość, że noszę w sobie niezatarty znak przynależności do Boga i ludu Bożego?



niedziela, 24 listopada 2024

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

    Piłat powiedział do Jezusa: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?. […] Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś? ( J 18,33b.35b).


    Czy mógł być królem Żydów? Niewątpliwie Jego królestwo nie było z tego świata, ale dla tego świata. Sceptycyzm Piłata wobec prawdy zbiega się z agnostycyzmem lub niewiarą, do której tak wielu przyznaje się w naszych czasach.

    Dzisiejsza Ewangelia jest krótkim fragmentem procesu Jezusa przed Piłatem. Jest on pełen pytań, nad którymi możemy się zastanowić. Piłat jako pierwszy pyta: Czy Ty jesteś królem żydowskim? I po raz drugi: A więc jesteś królem?

    Nietrudno zrozumieć zdziwienie Piłata. To pytanie, w mniej lub bardziej podobnych słowach, jest dziś zadawane przez wielu ludzi samym sobie i także Bogu. Mamy bowiem inne wyobrażenie o tym, jaki powinien być Król – Bóg-Król. 

    Rozmowa Piłata z Jezusem nie ma wymiaru religijnego. Piłat wszystko sprowadza do ziemskiego horyzontu. Czy Jezus jest zagrożeniem dla niego i dla władzy Rzymu? Nie interesuje go prawda, ale to, co musi zrobić, aby nadal rządzić. Jego możliwości i horyzonty są zbyt małe, aby zrozumieć, o co chodzi Jezusowi. Podobnie jak wielu ludzi, nawet dzisiaj: chociaż nie widzą nic złego w nauczaniu Jezusa, w końcu poddają się żądaniom tłumów i skazują Jezusa na śmierć, wyrzucają Jezusa ze swojego życia, umywają ręce, nie chcąc mieć z Nim nic wspólnego, bo to wasza rzecz.


Czego oczekuję od Chrystusa Króla? Czy uznaję Go za Króla, czy pytam z niedowierzaniem Piłata – a więc jesteś Królem? 



sobota, 23 listopada 2024

Sobota 33. Tygodnia Zwykłego

    Mają oni władzę zamknąć niebo, by deszcz nie zraszał dni ich prorokowania, i mają władzę nad wodami, by w krew je przemienić, i wszelką plagą uderzyć ziemię, ilekroć zechcą (Ap 11,6).

    Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie (Łk 20,28-29).


    Prorocy naprawdę są utrapieniem tego świata. Nazywają grzech grzechem, zło złem. Nie boją się mówić i nazywać rzeczy po imieniu. Brakuje im języka dyplomacji czy poprawności. 

    Nie dziwi więc, że śmierć proroków napełnia radością ich przeciwników. Kiedy uda się kogoś uciszyć, zamknąć usta, nikt nie będzie się dobijał do sumienia, wyrzucając nieprawość. 

    Ci dwaj świadkowie, kim oni są? Ogień wychodzi z ich ust... mają władzę zamknąć niebo... i wszelką plagą uderzyć ziemię...

    Próbuję w tym obrazie zobaczyć dwóch świadków, którzy towarzyszyli Jezusowi na Górze Tabor. O Eliaszu autor Księgi Syracha napisał: Następnie powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. On głód na nich sprowadził a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę. Słowem Pańskim zamknął niebo, z niego również trzy razy sprowadził ogień. Tym, który na zatwardziałość serca faraona i nie chciał posłuchać prośby Boga, by wypuścił lud, odpowiadał plagami, był Mojżesz. Aż opór Egiptu został złamany i Bóg dokonał wyzwolenia.

    Świat, doczesna władza, może w pewnych okolicznościach pozbyć się niewygodnych proroków czy zmusić ich do milczenia, ale Duch ponownie wzbudzi proroctwo pośród Kościoła. Bóg zawsze wypełni swoje dzieło.

    Dyskusja saduceuszy z Jezusem wydawać się nam może absurdalna. Ale dla wielu współczesnych Jezusowi takie myślenie nie było obce. Znajdowało swoje uzasadnienie w prawie lewiratu, które podkreślało wartość rodziny i potomstwa dla zachowania ciągłości imienia a także z uprzywilejowanego traktowania potrzeb mężczyzn, a nie kobiet. 

    W odpowiedzi na wizję zmartwychwstania opartą na prawie, której absurd próbują pokazać saduceusze, Jezus odwołuje się do dwóch kategorii - dzieci świata i dzieci Bożych. I padają dwa fundamentalne stwierdzenia:

* Bóg jest Bogiem żywych. On żyje i zawsze jest żywy. Jeśli jesteśmy dziećmi Boga, będziemy żyć, ponieważ mamy z nim pokrewieństwo - być dzieckiem, to mieć udział w tej samej krwi, a więc jesteśmy dziećmi zmartwychwstania, mamy w nim udział, bo Ojciec jest Życiem.

* o nic nie śmieli Go pytać. To konsekwencja zderzenia naszej ludzkiej logiki z Bożą mądrością. Czasem nie pozostaje już nic innego, jak tylko zamilknąć, gdy uświadamiamy sobie granice naszego myślenia...


Jak reaguję na upomnienia i wyrzuty sumienia? Próbuję je zagłuszyć, uciszyć, czy raczej są wezwaniem do zmiany?

    

    

piątek, 22 listopada 2024

Piątek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Cecylii

    Poszedłem więc do anioła, mówiąc mu, by mi dał książeczkę. I rzecze mi: "Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w ustach twych będzie słodka jak miód" (Ap 10,9b).

    Jezus wszedł do świątynni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: "Napisane jest: 'Mój dom będzie domem modlitwy', a wy uczyniliście go jaskinią zbójców (Łk 19,45-46).


    Kiedy lekarz przepisuje antybiotyk, jednocześnie na recepcie pojawia się najczęściej probiotyk, który ma działanie ochronne i zapobiega uszkodzeniom żołądka czy jelit. 

    Leki bardzo często pokryte są delikatną warstwą, która ukrywa prawdziwy smak lekarstwa. 

    Ewangelia w pierwszym odbiorze może wydawać się bardzo przystępną książeczką, przypowieści Jezusa i Jego delikatność mogą wydawać się bardzo słodkie, dla niektórych nawet naiwne. Ale kiedy wchodzimy głębiej, kiedy konfrontujemy nasze życie z nauczaniem i wymaganiami Jezusa, może pojawić się również gorycz - to nie jest łatwe, nie zawsze potrafimy odpowiedzieć tak, jak tego wymaga miłość. 

    I jeszcze inaczej: samo głoszenie Ewangelii daje poczucie radości i nadaje sens życiu, ale przynosi też przeciwności, zazdrość, wywołuje agresję, nienawiść, w wielu miejscach na świecie natrafia na prześladowanie. 

    I z tym wszystkim trzeba się liczyć. 

    Jezus głosił Dobrą Nowinę, przychodził z pomocą, litował się. Ale czasem gorycz, która wypełniła Jego wnętrze z powodu zatwardziałości ludzkiego serca, rodziła łzy, czy tak jak w dzisiejszym fragmencie Ewangelii nawet gniew wobec zła.


Jakie uczucia towarzyszą mi przy lekturze Słowa Bożego?  

czwartek, 21 listopada 2024

Czwartek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny

    Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i krwią Twoją nabyłeś dla Boga ludzi z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu, i uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem i kapłanami, a będą królować na ziemi (Ap 5,9-10).

    Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: "O gdybyś i ty poznało w ten dzień, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami (Łk 19,41-42).


    Kontynuujemy lekturę Księgi Objawienia, wciąż ze świadomością czasu, w jakich powstała, czasu zła, doświadczeń, niesprawiedliwości, rozpaczy i śmierci. 

    To hymn na cześć Baranka, zmartwychwstałego Chrystusa, który został złożony w ofierze, zabity, aby złamać moc zła w świecie. Wykonał dzieło powierzone Mu przez Ojca, a to pozwala Mu teraz złamać pieczęcie Księgi.

    Zwycięstwo nie dokonało się poprzez siłę, ale poprzez krzyż. Nie wybrał drogi władzy i chwały; wybrał drogę upokorzenia, służby i ofiary. Zabity przez ludzką niegodziwość, żyje na wieki po zmartwychwstaniu. 

    Hymn śpiewany przez dwudziestu czterech starców i cztery żyjące Istoty jest wspaniałym uwielbieniem i dziękczynieniem za dzieło odkupienia. On jest godzien, abyśmy Go chwalili za dzieło odkupienia, które dokonuje się także w każdym z nas. 

    Płacz nad Jerozolimą. Ten krótki tekst następuje bezpośrednio po triumfalnym wjeździe do świętego miasta, pośród wiwatów i śpiewu na Jego cześć. To jeszcze mocniej pogłębia kontrast sytuacji. Jezus płacze z powodu cierpienia, które spadnie na święte miasto i jego mieszkańców, których Bóg kocha. 

    Jeden z ojców Kościoła, komentując ten płacz Jezusa, mówi tak: Jeśli po wejściu w tajemnicę prawdy, po otrzymaniu słowa Ewangelii i nauczania Kościoła, ktokolwiek z nas zgrzeszy, wywoła lament i płacz, ponieważ nie płaczemy nad poganami, ale nad tym, który będąc częścią Jerozolimy, oddzielił się od niej.

    Apokalipsa zachęca nas do dziękczynienia za dzieło odkupienia, Ewangelia przestrzega przed łzami bólu, których źródłem jest ludzki grzech, zaślepienie i odrzucenie zbawienia...


Jak często dziękuję za dar odkupienia? Jak często płaczę z powodu własnego grzechu i zmarnowanych łask?

środa, 20 listopada 2024

Środa 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Rafała Kalinowskiego

    Oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem, jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział: «Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać» (Ap 4,1).


    Kiedy św. Jan pisał Księgę Objawienia, Rzym siał spustoszenie w świecie chrześcijańskim. Ci, którzy cierpią prześladowania i nie są pewni swojego losu, każdy dzień może zakończyć ich ziemską wędrówkę, otrzymują słowa, które są zachętą do wytrwałości i wierności. Ostatnie słowo nie należy do zła. Ukażę ci, co potem musi się stać...

    W tych otwartych drzwiach w niebie warto zobaczyć otwarte Serce Boga. To obraz pełen światła, Serce pełne życia i miłości. Tego nikt nie potrafi odebrać człowiekowi wiary. Nawet śmierć. Ona jest tylko wejściem przez otwarte drzwi Bożego serca, by z Nim zawsze być. 


Czy potrafię znaleźć pokrzepienie w prawdach objawionych przez Boga?

    

    

wtorek, 19 listopada 2024

Wtorek 33. Tygodnia Zwykłego

    Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (Ap 3,20).


    Z listów do siedmiu kościołów odczytujemy te, które są skierowane do Sardes i do Laodycei. Sardes było wówczas miastem handlowym, Laodycea słynęła z gorących źródeł i szkoły medycznej specjalizującej się w chorobach oczu. Oba miasta, a w nich wspólnoty chrześcijańskie (kościoły) cieszą się bogactwem i dobrobytem, ale to tylko pozory. To, co jest przedmiotem ich chluby, blokuje możliwość nawrócenia. Stąd bardzo ostre słowa skierowane do obu kościołów: masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły... skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z ust moich...

    Dziś tak nikt nie mówi, obowiązuje poprawność, być może te słowa ktoś uznałby za mowę nienawiści. Nasze sumienia stały się letnie, a uszy nadwrażliwe, dlatego wyciszamy ten głos, który mówi nam, że nie wszystko jest w porządku. Czasami boimy się po prostu zmiany, której wymaga nawrócenie, a czasem po prostu nie chcemy tracić naszych przywilejów czy materialnych profitów, a czasem dla zwykłej wygody. Prowadzimy życie, w którym Bóg jest być może prostym nawykiem, ale nie jest konieczny do życia...

    A Bóg pragnie bliskości i przyjaźni. Oto stoję u drzwi i kołaczę... nie narzuca się, ale delikatnie puka i prosi o przyjęcie. Czeka na zaproszenie do stołu. To w tej atmosferze domu, bliskości, wspólnego stołu może narodzić się relacja, która przemienia życie.


Co jest przeszkodą z mojej strony w budowaniu relacji z Jezusem?

poniedziałek, 18 listopada 2024

Poniedziałek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł. Karolin Kózkówny

    Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi się stać niebawem i co On, wysławszy swojego anioła, oznajmił przez niego za pomocą znaków słudze swojemu (Ap 1.1).

    Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga (Łk 18,42-43a).


    Rozpoczynamy czytanie Księgi Objawienia - najczęściej komentowanej i chyba najbardziej tajemniczej i niezrozumiałej księgi Nowego Testamentu. Rozpoczynamy ostatni odcinek w tym roku liturgicznym, podróży, której przez cały rok towarzyszyło Słowo. 

    Księga rozpoczyna się od stwierdzenia, że objawienie zostało dane Jezusowi Chrystusowi (nie Janowi). Bóg mówi nam, kim jest i jaki jest przez Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus jest ostatnim Słowem, w którym możemy poznać Boga, ostatnim Słowem naszego czasu.

    Kim zatem w tej Księdze Objawienia jest św. Jan? Jaką pełni rolę? Jan jest świadkiem Słowa - świadkiem Jezusa Chrystusa. Jan jest tym, który potwierdza i świadczy o prawdziwości Jezusa. 

    Problemem, z którym wspólnota musiała się zmierzyć w czasach Jana, polegał na tym, że było już wielu uczniów, którzy nie widzieli Jezusa bezpośrednio. Wiedzieli o Nim ze słyszenia. A spośród tych, którzy gdzieś na moment zetknęli się z Jezusem na drogach Palestyny niewielu miało doświadczenie spotkania Zmartwychwstałego. A to rodziło pytanie: jak mamy wierzyć w kogoś, kogo nawet nie widzieliśmy? Jak mamy Mu zaufać? To pytanie zadawało sobie wielu chrześcijan po śmierci Jezusa i ci, którzy osobiście Go nie poznali. 

    Być może także dzisiaj wielu pyta o to samo. 

    Światłem może być Ewangelia, która jest nam dana. Każdy z nas jest ślepcem - nie widzieliśmy, nie dotykaliśmy, nie czuliśmy fizycznie Jezusa. Jak możemy Mu wierzyć i ufać? Jak możemy wierzyć, że to On jest źródłem życia i szczęścia? 

    Wiara jest tą przestrzenią, w której możemy zobaczyć. Wiara jest warunkiem, by widzieć. Dzięki wierze spotykamy Boga. Nie wierzymy dlatego, że zobaczyliśmy, ale widzimy dlatego, że potrafiliśmy zaufać, że uwierzyliśmy. Wiara pozwala zobaczyć w geście miłości znak Boga. Wiara pozwala zobaczyć w ręce, która podaje chleb głodnemu, rękę Boga. Z wiarą możemy zobaczyć, że chleb Eucharystii jest samym Bogiem, który staje się pokarmem. 

    Wiara jest maścią na naszą ślepotę, warunkiem dostępu do piękna Życia, widzenia w inny sposób, w Boży sposób. 


Jak często proszę Boga o to, bym umiał patrzeć na świat Jego spojrzeniem?

niedziela, 17 listopada 2024

XXXIII Niedziela Zwykła

Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze (Dn 12,1b).

Złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga oczekując tylko, aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem pod Jego stopy (Hbr 10,12-13).

A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi (Mk 13,28-29).


     Wyznajemy, że Chrystus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie dokonał zwycięstwa nad złem i śmiercią, a jednak nasze codzienne doświadczenie mówi nam coś zupełnie innego. Zło nie tylko nie zostało wyeliminowane, grzech nie tylko nie przestał istnieć, ale zdaje się być coraz potężniejsze i wszechobecne. 

    Autor listu do Hebrajczyków przypomina nam, że chociaż los wszystkich przeciwników dobra został już przesądzony, to nie zostali oni jeszcze poddani pod stopy Jezusa. Musimy czekać, aż Jego zwycięstwo zostanie w pełni objawione.

     W Biblii znajdziemy wiele tekstów, które będą mówiły o trudnościach, próbach i cierpieniu, które się pojawiają w życiu ludzi i narodów. Jedynym sposobem przezwyciężenia tego czasu jest czujność i wierność, do której wzywa nas Ewangelia.

     Kiedy zło zdaje się triumfować, tym jaśniejsze jest światło nadziei. Celem Ewangelii nigdy nie jest katastroficzne przesłanie. Ewangelia jest przesłaniem nadziei. Gdy to wszystko zacznie się dziać, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie

    Nawet kiedy wszystko wydaje się złe, nawet jeśli na świecie jest wiele przemocy, kiedy ludzie niewierzący poddają się rozpaczy i beznadziei, nie widząc wyjścia, człowiek wierzący potrafi zobaczyć światło nadziei.

      Jesteśmy zaproszeni do szukania w naszym pogubionym świecie znaków Królestwa Bożego. Pan często przychodzi i puka do naszych drzwi, a my nie zawsze jesteśmy uważni, by Mu otworzyć.

     Dopóki człowiek jest człowiekiem, będzie zastanawiał się nad swoją przyszłością. Ale dlaczego miałby to robić w strachu i lęku wobec katastroficznych znaków? Z pewnością nie jest to motywujący i pełen nadziei horyzont Jezusa, horyzont Boga, który jest życiem. 


Czy jestem człowiekiem nadziei? Kiedy trudno mi o nadzieję?

    

sobota, 16 listopada 2024

Sobota 32. Tygodnia Zwykłego

    Ty, umiłowany, postępujesz w duchu wiary, gdy pomagasz braciom, a zwłaszcza przybywającym skądinąd. Oni to świadczyli o twej miłości wobec Kościoła; dobrze uczynisz zaopatrując ich na drogę zgodnie z wolą Boga (3J 5-6).


    Nie znamy bliżej adresata listu - Gajusa, do którego Jan kieruje tak ciepłe słowa. Można powiedzieć, że Jan słucha tych, którzy przechodzili przez dom Gajusa i słysząc pozytywne wieści o jego oddaniu sprawom Ewangelii, przekazuje mu zasłyszane opinie, pragnąc umocnić go w takim postępowaniu. 

    Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu takich ludzi jak ów Gajus, towarzyszy nam w życiu. Są gościnni, hojni, wspierają działalność misjonarzy, wspierając w ten sposób głoszenie Ewangelii. 

    W ten sposób sami biorą udział w trudzie głoszenia Ewangelii. Każdy może pracować dla Królestwa i uczestniczyć w dziele ewangelizacji, wykonując czasem bardzo proste i skromne zadania. 

    Adresat listu św. Jana może być przedstawicielem tych wszystkich ludzi, którzy w sposób anonimowy współpracują w dziele szerzenia prawdy i wiary. 

    I to oni cieszą się błogosławieństwem, które wypowiada psalm:

On wschodzi w ciemnościach jak światło prawych, łagodny, miłosierny i sprawiedliwy. Dobrze się wiedzie człowiekowi, który z litości pożycza i swymi sprawami zarządza uczciwie. Sprawiedliwy nigdy się nie zachwieje i pozostanie w wiecznej pamięci.


W jaki sposób uczestniczę w dziele ewangelizacji?

piątek, 15 listopada 2024

Piątek 32. Tygodnia Zwykłego

    W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie (Łk 17,31).


    Jezus wskazuje nam na trzy punkty odniesienia, dalekie historycznie, ale bardzo mocno zakorzenione w myśli żydowskiej, a także funkcjonujące jakoś w naszym myśleniu:

* Noe i potop;
* Lot i Sodoma;
* żona Lota jako kamienny słup soli.

    Nie mówi o tym, aby straszyć, lecz aby uświadomić nam potrzebę bycia gotowym. W codziennym zabieganiu i pośród zwyczajnych trosk bardzo łatwo zagubić tę perspektywę wieczności, do której przeznaczony jest człowiek.

    Kiedy patrzymy na świat wokół nas, widzimy ludzi, którzy pozornie żyją jak wszyscy, ale jednocześnie starają się wyczuć Boże oczekiwania i odpowiedzieć na nie, nie zapominając o codziennych obowiązkach. Koncentrują swoje życie na wypełnianiu codziennych powinności, jakby to od tego zależało ich życie, ale nie zapominają, że wszystko zależy od Boga, a nie od ich wysiłków. Bóg staje się dla nich siłą do przeżywania teraźniejszości i jest źródłem nadziei. Żyją pośród tych, którzy robią to samo, ale jednak odsunęli zagubili gdzieś Boga i perspektywę wieczności. 

     Właśnie to odpowiednie odniesienie, perspektywa życia, sprawia, że ktoś jest przygotowany, a ktoś inny zostaje zaskoczony. 

    Jezus zachęca nas, byśmy nie przywiązywali się za bardzo do naszej codzienności i zawsze mieli przygotowaną walizkę: kto będzie na dachu, niech nie schodzi, a kto na polu, niech nie wraca. Zawsze uważni na wezwanie tego, kto wzywa po imieniu, by nie kazać czekać na siebie i nie zostać zostawionym. 

    Bez zadawania pytań: gdzie, kiedy i jak?, ale w pełnym zaufaniu do Jezusa, gdziekolwiek, jakkolwiek i kiedykolwiek On zechce nas wezwać.


W jaki sposób temat wieczności jest obecny w moim życiu i pracy?

czwartek, 14 listopada 2024

Czwartek 32. Tygodnia Zwykłego

    Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: "Oto tu jest" albo: "Tam". Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest» (Łk 17,20-21).


    Marzenie o Królestwie Bożym jest nieodłącznie związane z przyjściem Mesjasza i jako takie istniało w sercach współczesnych Jezusowi ludzi, także w sercach uczniów. 

    I to marzenie wciąż jest obecne, jako często bliżej nieokreślony ideał, rajski świat pozbawiony wszelkich problemów, chorób czy nieszczęść. 

    Człowiek próbował też pomóc Bogu, by Jego królestwo stało się namacalne i obecne, niestety najczęściej kończyło się to fatalnie.

    Ale jak zobaczyć i uwierzyć, że to pojawiające się w marzeniach królestwo pośród nas jest już obecne?

    Czym jest królestwo? Ze wskazaniem władcy nie byłoby problemu, a nie ma królestwa bez władcy. Znamy nawet cały katalog zasad, które Jezus zdefiniował jako te, które obowiązują w Jego królestwie, z podstawową zasadą, którą jest miłość. To z miłości wypływa wszystko inne: życie, prawda, sprawiedliwość, pokój, łaska, przebaczenie...

    I kiedy podejmujemy wysiłek, aby żyć tymi zasadami, rezygnując często z siebie, rezygnując z rywalizacji, agresji, kontrolowania innych, możemy doświadczyć dotyku Królestwa. Ziarna dobra, miłości, pokoju, prawdy zasiane są w sercach ludzi, ale nie dadzą owocu, jeżeli nie pojawi się zgoda na rezygnację z siebie, a to zawsze wiążę się z jakimś cierpieniem...


Czym dla mnie jest Królestwo Boże?

środa, 13 listopada 2024

Środa 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna

    Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści, godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim (Tt 3,3).


    Paweł mówi przypomina, co ma wyróżniać uczniów Jezusa, dotykając tego, jakimi byli ludźmi przed dotknięciem i doświadczeniem Bożego Miłosierdzia. Życie poza Bogiem jest życiem nierozumnym, w którym człowiekiem miotają różnego rodzaje instynkty i żądze, wyrażające się złością, zawiścią, nienawiścią.

    Kiedy jednak popatrzymy, jak dzisiaj wielu traktuje siebie nawzajem, mimo tego, że nazywają się wierzącymi, możemy zrozumieć, że wciąż daleko nam do życia Ewangelią. 

    Spolaryzowane, agresywne społeczeństwo, nie potrzeba wiele, by uruchomić negatywne emocje, fizyczne i psychiczne nękanie obecne od najmłodszych lat; grupy młodych ludzi, którzy potrafią organizować się w sieci, aby dać upust swojej frustracji i agresji, z byle powodu - wystarczy przynależność do fanów innego klubu sportowego...

    W agresywnym społeczeństwie wspierana jest nienawiść, brakuje dialogu i rozmowy. Ciągłe porównywanie się, które wypływa z zazdrości, i którego skutkiem staje się rywalizacja i patrzenie na drugiego jako przeciwnika. 

    Jeszcze wiele musimy zrobić, by zmienić nasze patrzenie na drugiego człowieka, by budować, a nie dzielić, by rozmawiać, a nie się zwalczać. 

    

wtorek, 12 listopada 2024

Wtorek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jozafata

    Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać" (Łk 17,10).


    Krótka wypowiedź Jezusa do uczniów znajduje się jedynie w Ewangelii wg św. Łukasza. I mówi nam o pokorze tych, którzy idą za Jezusem. Pokorze w dość szczególnym ujęciu, bowiem mówi o tym, że fakt pójścia za Jezusem i wypełnianie Jego misji nie może stać się dla nikogo powodem do wywyższania się nad innymi, czucia się lepszym czy oczekiwania na nagrodę. 

    Aby lepiej zrozumieć słowa Jezusa, musimy popatrzeć na stosunki społeczne jakie panowały w starożytnym świecie i relacje pana i niewolnika czy służącego. 

    Gdy właściciel pola po całym dniu siada do stołu, oczekuje, by jego sługa przygotował mu kolację. I nie jest ważne to, że ów sługa cały dzień spędził na ciężkiej pracy na polu. Gdyby pan spróbował zaprosić sługę do swojego stołu, naraziłby się na drwiny tych, którzy należeli do jego stanu. Dlatego odpowiedź słuchaczy na pierwsze pytanie Jezusa mogła być tylko jedna - nikt nie postąpiłby w taki sposób. Wyjątkiem będzie tylko jedna sytuacja, która wywoła zdziwienie i opór uczniów - kiedy Mistrz wstanie od stołu i zacznie umywać im nogi...

     A potem pada pytanie drugie - czy okazuje mu (słudze) wdzięczność? Tu również odpowiedź musiała być negatywna, chociaż dla nas jest to trudne do przyjęcia. Sługa wykonał jedynie swoją należność wobec pana. 

    Zakończenie tej krótkiej przypowieści stawia nas twarzą w twarz z naszą rzeczywistością. Wiara, którą się cieszymy i którą żyjemy, jest darem Boga, darem niezasłużonym i darmowym. I tym darem, który otrzymaliśmy, służymy innym, każdy na swój sposób, zgodny z otrzymanym powołaniem. Kiedy nie oczekujemy profitów z tego, co czynimy w duchu wiary, opieramy wszystko na łasce. To trudne, bo po ludzku każdy z nas oczekuje uznania, podziękowania, nagrody. Tylko wtedy tak łatwo zamiast głoszenia Ewangelii, trudnej i wymagającej nauki Jezusa, można zacząć szukać siebie i własnych korzyści, sprzeniewierzając się Ewangelii. 


Jak często szukanie uznania i pochwały jest motywacją moich działań?

    

poniedziałek, 11 listopada 2024

Poniedziałek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Marcina z Tours

    Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie! (Łk 17,1b-2).


    Za słowem zgorszenie mogą kryć się bardzo różne rzeczywistości. Są ludzie, którzy mogą się poczuć zgorszeni przez coś bardzo drobnego, nieistotnego. Ich wrażliwe sumienie reaguje jednak. Dla innych zasadniczo oznacza to poważne rzeczy.

    Kiedy Jezus mówi o zgorszeniu, nie mówi o małych rzeczach. Jego dosadne stwierdzenie pokazuje nam, że chodzi o tych, którzy swoimi działaniami wyrządzają poważną krzywdę maluczkim, słabym, tym, którzy nie mają możliwości obronić się przed krzywdą. I chodzi o każdą sferę ludzkiego życia. 

    Uderza mocno to przekonanie Jezusa, że zgorszenie jest nieuniknione w ludzkim świecie, niepodobna, żeby nie przyszło. Słowo zgorszenie wywodzi się od greckiego słowa scandalon, oznaczającego pułapkę lub przeszkodę. Zawsze, nawet nieumyślnie, możemy stać się przeszkodą, na której ktoś się potknie na drodze wiary. Zachowanie, słowo, postawa - to wszystko może wywołać zgorszenie i odwrócić kogoś od Kościoła, a czasem i od Boga. 

    Kościół jako wspólnota nie jest wolny od zgorszeń wywoływanych przez tych, którzy do niego należą. Problemem jest to, że często próbujemy nie widzieć i nie potrafimy zaradzić w sytuacji zgorszenia.

    Zdumiewające jest to, że po słowach o zgorszeniu, Jezus od razu przechodzi do sprawy przebaczenia, które zawsze powinno być udzielone. Apostołowie zdają sobie sprawę, że propozycja Jezusa nie jest łatwa, wiąże się z wewnętrzną trudnością tego, który doświadcza krzywdy, czasem tak wielką, że wydaje się niemożliwa do pokonania. 

    Ta świadomość niemożliwości czy niezdolności ludzkiego serca, by zawsze przebaczyć, wywołuje w apostołach najwłaściwszą postawę: prośbę o przymnożenie wiary. 

    Ponieważ mamy wiele drzew morwowych, zarówno w osobistym życiu jak i wspólnotowym, które potrafią skutecznie zasłaniać Ewangelię, stawać się przeszkodą na drogach wiary, potrzebujemy również my tę prośbę apostołów uczynić naszym osobistym wołaniem: Panie, dodaj nam wiary!


Jak rozumiem swoją odpowiedzialność za wspólnotę Kościoła? Czy żyję Ewangelią i czy świadczę o niej?



niedziela, 10 listopada 2024

XXXII Niedziela Zwykła

Potem usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele (Mk 12,41).


    Jezus obserwował. Podobnie jak i my – lubimy obserwować. Ktoś jest przystojny, wysportowany, zadbany. Ci, którzy cieszą się powodzeniem świata i mają wielu fanów, szybko znajdują naśladowców. Świat lansuje swoje wzorce, a my często ulegamy pozorom.

Pierwsze wrażenie – to ono pozostaje w wielu wypadkach. Złą rzeczą jest to, że te pierwsze wrażenia są bardzo powierzchowne, a jednak pozostawiają w nas głębokie przekonania i są trudne do zmiany.

     Sposób patrzenia Jezusa bardzo różni się od naszego, tak powierzchownego. Jezus stara się zrozumieć serce i życie człowieka, którego spotyka. Jego spojrzenie jest spokojne, nie osądza od początku, to spojrzenie wzbudzające zaufanie, spojrzenie, która szuka tego, co cenne w człowieku.

     Ewangelia zaprasza nas do otwarcia oczu na tak wielu ludzi wokół nas, którzy są jak owa wdowa. Bohaterowie naszej codzienności, hojni w wypełnianiu tego, co uważają za swój obowiązek. Bez oklasków, z pokorą, bez robienia hałasu. W żadnym wypadku nie szukają uznania, bycia zauważonym. Są ludźmi anonimowymi, jak owa wdowa: ponieważ mają tak wiele imion. 


Jak często i dlaczego ulegam pozorom? Jak często wobec innych nie potrafię być sobą?

sobota, 9 listopada 2024

Sobota 31. Tygodnia Zwykłego, Rocznica poświęcenia Bazyliki św. Jana na Lateranie

    Wy jesteście Bożą budowlą. Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (1 Kor 3,9b.16).

    On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus (J 2,21-22).


    Nasze osobiste doświadczenie pozwala powiedzieć, że istnieje bardzo wiele miejsc, które mogą służyć naszemu spotkaniu z Bogiem i modlitwie. Jezus wycofywał się w miejsca odosobnione, dalekie od gwaru, w miejsca ciche, na górę, aby się modlić. Nie ma wątpliwości, że ciche miejsca, natura, delikatna muzyka, mogą nam pomagać w spotkaniu z Bogiem. 

    Ale pewnie większość zgodzi się z tym, że miejscem powszechnie przyjętym spotkania z Bogiem była i jest świątynia. Dziś jesteśmy zaproszeni do świętowania rocznicy poświęcenia jednej z pierwszych i najważniejszych bazylik dla nas - bazyliki św. Jana na Lateranie. 

    Budynek należał do cesarza Konstantyna i przez jego żonę został przekazany w IV wieku papieżowi Sylwestrowi. Stał się papieską rezydencją, miejscem soborów, duchowym centrum całego chrześcijaństwa, matką wszystkich kościołów rozsianych po całym świecie. To miejsce nadal służy temu pierwszemu celowi - spotkaniu z Bogiem. 

    Słowa Jezusa i słowa św. Pawła skłaniają jednak do popatrzenia jeszcze inaczej na model świątyni, w którym dochodzi do pełnego spotkania tego, co boskie, z tym co ludzkie.

* Maryja odwiedza Elżbietę. Maryja w pierwszej procesji Bożego Ciała z Nazaretu do Judei zabiera ze sobą Jezusa. Z Maryją i Jezusem działa również Duch Święty. Obecny jest także Ojciec, więc Maryja nie robi nic innego, jak tylko dziękuje i uwielbia za to wszystko, co uczynił w Niej i przez Nią. Elżbieta jest gospodynią spotkania. To jest model każdej świątyni: miejsce spotkania z Bogiem: Ojcem, Synem, Duchem Świętym i Maryją. I z kimś, kto jest doświadczony w spotkaniach z Bogiem, wita nas i wprowadza w głąb tajemnicy, w doświadczenie spotkania;

* chrzest Jezusa i góra Tabor. W obu tych epizodach możemy zobaczyć obraz świątyni i miejsce spotkania: Boga, który pozwala się usłyszeć, Ducha, który dokonuje uświęcenia i Jezusa. Góra, jedno z uprzywilejowanych miejsc dla Jezusowych spotkań z Ojcem. A Jordan, woda żywa, posłużyła Jezusowi do wielu przykładów nauczania;

* Betania. Marta, Maria i Łazarz. Przyjaciele Jezusa. Betania była wioską, ale dla nas jest domem Marty i Marii. Tu Jezus czuł się tak jak w domu, przychodził tu wielokrotnie. Tu była przyjaźń. I tam się modlili, tam Marta pracowała. To było miejsce, gdzie Jezus spotykał swoich przyjaciół, a oni spotykali Jego. 

    Dzisiejsze święto jest zaproszeniem, byśmy poczuli się zamieszkani przez Ducha, poczuli, że jesteśmy świątynią i żyjemy w obecności Boga. To w naszym sercu dokonuje się spotkanie z Bożą przyjaźnią i miłością. 


Czy moja obecność w świątyni pozwala mi odczuć, że jestem w domu Ojca, że jestem u siebie?

piątek, 8 listopada 2024

Piątek 31. Tygodnia Zwykłego

    Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować ( Flp  3,20-21).

    Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać (Łk 16,2b).


    Jesień, spadające liście, nawiedzane groby bliskich, cmentarze wypełnione światłem zniczy - to wszystko mówi nam o naszej przemijalności, a zarazem jest świadectwem naszej wiary, że to jednak nie koniec, że nasza ojczyzna jest w niebie. Nasze życie nabiera pełnego sensu dopiero w blasku zmartwychwstania - w Chrystusie, który może wszystko co jest, sobie podporządkować

    Święty Paweł stawia nas dzisiaj na baczność - chce, byśmy nie stracili z oczu naszego statusu, jako chrześcijan: jesteśmy obywatelami nieba! Każdy z nas na mocy chrztu świętego otrzymał ten szczególny paszport, potwierdzający naszą przynależność do Boga. 

    Nasze życie opiera się na Bogu, który nas kocha i troszczy się o nas. Jesteśmy wezwani do zawierzenia Bogu, który mówi do nas w swoim Słowie.  Mieć nadzieję w Bogu, który jest naszym dziedzictwem. Jesteśmy zaproszeni, aby kochać Boga Jego miłością, która została rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany. Kochać Go w Nim samym i naszych braciach i siostrach. 

    I św. Łukasz stawia nas do pionu: zdaj sprawę ze swego zarządzania! Jezus opowiada przypowieść o nieuczciwym rządcy, aby nam uświadomić potrzebę starania i zabiegania o najważniejsze rzeczy w naszym życiu - o zbawienie. Nie pochwala nieuczciwości, ale swoistą przedsiębiorczość, staranie i spryt, jakim człowiek potrafi się wykazać, zabiegając o ziemskie, doczesne sprawy. Człowiek potrafi wiele zrobić, aby zadbać o ziemską przyszłość. Dlaczego zatem to, co naprawdę cenne, nasza wieczność, nie popycha nas do działania i wysiłku, nie napędza naszego sprytu, by nie zmarnować wiecznego szczęścia?

    Przezorność nieuczciwego rządcy powinna nas uczyć zdolności przewidywania i dalekowzroczności, wykraczającej poza ziemski horyzont. Powinniśmy umieć przewidzieć konsekwencje naszych działań, to, w jakim stopniu mogą one służyć dobru. Zawsze z tą perspektywą, że nasza ojczyzna jest w niebie. Tej perspektywie podporządkować życie.


Na ile w mojej codzienności obecna jest perspektywa nieba?