Kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi (J 2,3-7).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir7TzSHmyba86Bep_SVrs8QGxGr9Clf9_9lqaWzEJl551XmD8fSHsSu4JErCskr9Exza8pB2BkOtRAossWu9QqvIe4IZnYEq40zWP5wep6HoDU_eVDg6Kb48sxvf71tZdDjoU-JbDwBj_c/s400/Jes%25C3%25BAs-y-Mar%25C3%25ADa-en-la-Boda-en-Can%25C3%25A11.jpg)
Jezus podejmuje działanie i wina jest w nadmiarze. Znacznie więcej, niż potrzebowano na weselu. Czasem ubogi człowiek może bardziej potrzebować kwiatów niż pieniędzy. Może potrzebować kogoś, kto nie zadowoli się rzuceniem marnych ochłapów, lecz zobaczy w nim człowieka. Zbyt łatwo przychodzi nam podać talerz z zupą – może warto pomyśleć czasem o nakryciu stołu obrusem. Przeciwieństwem miłosierdzia jest niedbała, posępna i wyliczona litość, która ogranicza się do powinności albo do tego, co ściśle niezbędne.
Jezus pokazuje jednak, że miłosierdzie nie jest możliwe bez odrobiny fantazji. Nie chodzi w nim tylko o to, by odpowiedzieć na oczekiwania drugiej osoby. Bardziej właściwe miłosierdziu jest zaskoczenie, obdarowanie czymś nieoczekiwanym, czymś, o czym druga osoba nawet nie śmie marzyć.
1. Czy nie mylę miłosierdzia z litością?
2. Jakie jest moje nastawienie do osoby, której udzielam pomocy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz