Jeszcze wczoraj wpatrywaliśmy się w tajemnicę Narodzenia, a dziś Ewangelia zaprasza nas do przeskoku o dwanaście lat. To już nie jest Niemowlę, które mamy rozpoznać jako Zbawiciela, lecz Chłopiec, który coraz bardziej zaczyna podkreślać swoją samodzielność.
I ten przeskok od narodzenia po epizod dzisiejszy św. Łukasz łączy jednym zdaniem: Dziecko rosło i napełniając się mądrością, nabierało siły.
Rosło w rodzinie Maryi i Józefa, którzy jako swoją główną misję widzieli stworzenie klimatu dla tego wyjątkowego Dziecka, aby rosło i nauczyło się tych wszystkich ważnych rzeczy, które tylko rodzice przekazują swoim dzieciom, otwierając im drogę do życia i wiary.
Ani przedszkole, ani szkoła, ani grupy przyjaciół, ani parafia, nie potrafią i nie mogą tak głęboko wniknąć w intymność dziecka jak rodzice, osoby, od których dziecko jest całkowicie zależne przez pierwsze lata życia.
Byli świadomi własnego powołania. I pewnie małżeństwo Maryi i Józefa jest bliskie tym małżonkom, którzy poważnie traktują słowa wypowiadane przed Bogiem: chcę dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński, wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli aż do końca życia oraz z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy…
A jednak często pojawiają się problemy, które sprawiają, że patrzymy na małżeństwo Maryi i Józefa jak na ideał wolny od trudności. Święta Rodzina, więc trochę jakby nie nasza.
1. Czy i jakie działania podejmuję, by moja rodzina była bliska ewangelicznym wartościom?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz