zachód słońca

zachód słońca

sobota, 19 lipca 2025

Sobota 15. Tygodnia Zwykłego

    Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd (Mt 12,14-15a).


    W obliczu zagrożenia człowiek reaguje ucieczką albo walką. I patrząc dzisiaj na postawę Jezusa, można odnieść wrażenie, że wybiera ucieczkę w obawie o swoje życie. Czy właśnie spełniają się słowa Izajasza: nie będzie krzyczał ni podnosił głosu, na zewnątrz nie usłyszy się jego mowy. Wobec jawnej niesprawiedliwości i niegodziwości Jezus nie próbuje nawet bronić swojego stanowiska.  

    Spróbujmy jednak wejść głębiej. Wtedy okryjemy, że Jezus wcale nie ucieka, ale raczej odsuwając się, chce kontynuować misję, którą powierzył Mu Ojciec. Dlatego też prosi, by nie mówili o Nim publicznie. Chce pozostać niezauważony, nie ze względów bezpieczeństwa, ale dlatego, że to nie On jest na pierwszym planie, ale przesłanie i Boży plan, który został Mu powierzony do wypełnienia. Nie da się zatrzymać, aż ustanowi prawo na ziemi

    Jezus przychodzi nieść nadzieję i ogłaszać Królestwo. Dlatego mimo sprzeciwu i knowań nie zatrzymuje się w swojej drodze. Horyzont misji wydaje się nieosiągalny - krańce ziemi. Taki cel wyznacza Słowo, i chociaż wydaje się to niemożliwe, to posiadanie celu wyznacza człowiekowi drogę. Słowo zawsze wykracza poza nasze ludzkie horyzonty i marzenia. To ono jest horyzontem. Może z tego powodu wielu je odrzuca, zbyt łatwo, jako misję nieosiągalną, niebezpieczną  i niepewną wobec naszych małych interesów i planów. 

    Postawa Jezusa mówi nam coś jeszcze, skłania do refleksji: czy skupiamy się na własnych potrzebach, czy potrafimy przyjąć inny punkt widzenia. Jezus odrzuca własne bezpieczeństwo, ufając Duchowi, który Go prowadzi i czyni Go szczęśliwym.

    I jeszcze jednak uwaga. Nie oznacza to przekreślenia sobie. Jeśli ktoś nie czuje się dobrze, nie może dawać siebie innym. Królestwo Boże nie polega na bezmyślnym poświęceniu się dla sprawy, ale  na odkryciu, że oderwanie się od samego siebie w celu skupienia się na projekcie, który Bóg dla nas przygotował, jest drogą ku szczęściu. 


Jak często się zastanawiam nad tym, czego ode mnie oczekuje Bóg?

piątek, 18 lipca 2025

Piątek 15. Tygodnia Zwykłego

    Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię lub koźlę. Będzie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać (Wj 12,5-7).


    Piątek kieruje myśli na krzyż i tego jedynego Baranka, którego przelana krew przyniosła wybawienie. A liturgia pozwala nam kontemplować przedsmak Zbawienia. Po wielu ostrzeżeniach i napomnieniach skierowanych do faraona, aby uwolnił Jego lud, Bóg wymierza sprawiedliwość. 

    Ktoś powie - okrutny Bóg. Ale tak nie jest. Pan jest łagodny i miłosierny. Nieskory do gniewu i bardzo łaskawy. Ostrzega, uprzedza, napomina. Ale kiedy nadchodzi czas, wymierza swoją sprawiedliwość.

    Bóg daje Mojżeszowi dokładne instrukcje, jak lud ma się przygotować do wyjścia. Ta data, początek nowego ludu, ma być zapamiętana na zawsze - święto Paschy. 

    Minie czas, a Jezus spożyje Paschę ze swoimi uczniami na pamiątkę tamtego wyjścia z Egiptu. Ale będzie to już nowa Pascha - On sam zostanie złożony w ofierze, Baranek bez skazy, a dzięki Jego krwi wylanej na krzyżu zostaniemy odkupieni. W ten sposób Boża obietnica znajduje swoje wypełnienie. 

    Patrząc na historię z Księgi Wyjścia, powinniśmy pamiętać, że Bóg jest sprawiedliwy. Nie zapominając o Miłosierdziu, będziemy wówczas wzrastać w cnocie bojaźni Bożej. To ten siódmy dar Ducha Świętego, o którym świat chyba dzisiaj zapomniał. Nie chodzi o lęk przed Bogiem, ale miłość i szacunek, które wyrażają się w posłuszeństwie wobec Boga. Bunt przeciwko Niemu prowadzi tylko do śmierci. 


Czy żyję darem odkupienia w moim życiu?

czwartek, 17 lipca 2025

Czwartek 15. Tygodnia Zwykłego

    Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: "Jestem, który jestem". I dodał: "Tak powiesz synom Izraela: Jestem posłał mnie do was". Mówił dalej Bóg do Mojżesza: "Tak powiesz Izraelitom: Pan Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was" (Wj 3,14-15a).


    Kim jest Mojżesz? 

    Tym, który usłyszał głos Pana z gorejącego krzewu. Wezwany po imieniu. Mojżesz jest tym, który nie zna imienia Boga, który go wzywa i zleca misję. Jest tym, który rozumie, że jest posłany przez Boga swoich ojców do ludu, który jest w niewoli.

    Kim jest Bóg?

    Jestem, Który Jestem.

    Jest Tym, który Jest dla Mojżesza i dla synów Izraela. Jest Bogiem patriarchów, Bogiem obietnicy, Bogiem bliskim, Bogiem, który nie zawodzi i jest wierny. Bogiem, który pragnął i pragnie wciąż pomagać swojemu ludowi. Bóg Stwórca, który objawia się w dziejach Izraela jako Wyzwoliciel. Postanowiłem wywieść was z ucisku w Egipcie i zaprowadzić do ziemi... opływającej w mleko i miód

    Kim jesteśmy my?

    Jesteśmy wezwani po imieniu, od momentu chrztu. W Mojżeszu jesteśmy pragnieniem, by poznać i zrozumieć Tego, który nas wzywa, odczuwamy tęsknotę za wolnością i świętością. Tęsknotę za Bogiem, w którym jest nasze spełnienie. 

środa, 16 lipca 2025

Środa 15 Tygodnia Zwykłego, wsp. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel

    Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, iż po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze (Wj 3,12).


    Najgłębszym doświadczeniem wierzącego jest to, że Bóg jest z nami, Bóg jest ze Mną. Wierzymy, ponieważ doświadczamy Jego obecności, idzie obok nas pośród wszystkich okoliczności naszego życia. Takie było doświadczenie Abrahama, Izaaka, Jakuba. To jest pewność, która zamieszka w sercu Mojżesza. I kiedy patrzę na moje życie, mogę powiedzieć: to jest moje doświadczenie...

    Bóg objawia się w zwyczajności i codzienności każdego dnia. Mojżesz szedł wypasać owce, wypełniał swoją codzienną pracę. Ale Mojżesz potrafi patrzeć - patrzeć tak, żeby zobaczyć. Tym, co wprawia Mojżesza w ruch i wyrywa z codzienności, jest ciekawość, pragnienie poznania tego, co nieznane. 

    Odejście z codziennej drogi, ten ruch, by poznać, wywołuje także ruch serca. To dzięki sercu człowiek potrafi dostrzec najbardziej nieuchwytne rzeczywistości, takie jak miłość, ból, radość. To sercem dotykamy Boga. 

    Mojżeszu, Mojżeszu! Usłyszał, wsłuchał się w swoje imię. W ten sposób Bóg pozwolił mu uświadomić sobie historię własną i jego pobratymców: Jestem Bogiem twoich ojców

    I jeden konieczny warunek: zdejmij sandały z nóg. Poczuj ten grunt, tę rzeczywistość, w której jesteś. Niech twoje stopy dotkną świętości. Wtedy doświadczamy własnej małości wobec tajemnicy Boga - zasłonił twarz. A Bóg przekazuje nam misję, do której posyła. Jak często w takich sytuacjach rozpoczynamy przeciąganie liny z Panem Bogiem,  w dialog, który prowadzi nas daleko poza nasze obawy i chęci. Ale Bóg napełnia nasze serca pewnością - pewnością wiary, doświadczeniem Ja będę z tobą


Dziś zadanie: opowiedz sam sobie doświadczenie obecności Pana Boga w Twoim życiu.

wtorek, 15 lipca 2025

Wtorek 15. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Bonawentury i św. Pompiliusza Marii Pirrottiego

    W tym czasie, kiedy Mojżesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i zobaczył, jak ciężko pracują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego pewnego Hebrajczyka, jego rodaka. Rozejrzał się więc na wszystkie strony, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w piasku (Wj 2,11-12).


    Należał do elity kraju. Cudownie uratowany przez córkę faraona i wychowany na egipskim dworze. Czegoś mu jednak brakowało, skoro opuszczał pałac królewski i szukał swoich korzeni. On jeszcze nie wie, że Bóg powoli przygotowuje go do misji. Jeszcze długo nie będzie o tym wiedział. Pierwszą rzeczą, którą Bóg pozwala mu odkryć, jest jego tożsamość - poczucie jedności z ludem uciskanym przez faraona.

    Mojżesz szuka. A kiedy widzi ucisk i niesprawiedliwość, jego porywczy charakter dochodzi do głosu. Ma świadomość ryzyka, które podejmuje, stając po stronie krzywdzonych, a przeciwko oprawcy. Rozgląda się, czy nie ma świadków, a następnie sam wymierza karę, nie licząc się z konsekwencjami. Sprawa została ujawniona i Mojżesz musi uciekać. Grozi mu śmierć.

    W całym tym epizodzie nie chcę koncentrować się na czynie Mojżesza, ale na tym, ze jest zdolny do zaryzykowania swojego życia i pozycji w obronie sprawiedliwości, w obronie krzywdzonego człowieka. To może być przyczynkiem do rachunku sumienia, kiedy zdradzamy pewne wartości, ewangeliczne wartości, nie chcąc stracić stanowiska, dobrego imienia, nie chcąc doświadczyć utraty majątku. Tak łatwo wybrać wygodę pałacu w zderzeniu z wymaganiami Ewangelii...


poniedziałek, 14 lipca 2025

Poniedziałek 15. Tygodnia Zwykłego

    Nastał w Egipcie inny król, który nie znał Józefa. Skierował on do swojego ludu takie słowa: "Oto plemię synów Izraela stało się wielkim ludem i już góruje nad nami. Chytrze więc coś wymyślmy, aby się tak nie rozmnażał (Wj 1,8-10a).


    Rozpoczęła się walka tytanów, walka między faraonem a Bogiem Jahwe o lud Izraela. Kiedy faraon pragnie osłabić tych, których nie zna i widzi w nich zagrożenie, Bóg pragnie ich wyzwolenia z niewoli. Wojna się rozpoczęła i już pierwsze potyczki pozwalają dostrzec zwycięzcę tych zmagań. 

    Środki stosowane przez faraona są okrutne: ucisk przy pracy ponad ludzkie możliwości, nakaz mordowania noworodków rękami tych, które przyjmują nowe życie i wreszcie skazanie na śmierć już urodzonych poprzez wyrzucenie żywych chłopców w odmęty Nilu. Nawet ten ostatni rozkaz nie zostanie zrealizowany. Paradoksalnie to córka faraona ratuje tego, który wyprowadzi z niewoli Izraela. 

    Kto wygra ostateczną bitwę? Wynik znamy. Później św. Paweł powie: Jeśli Bóg po naszej stronie, kto przeciwko nam?... Może udręka, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy jakaś groźba, czy miecz? Czy pamiętamy o tym w naszych codziennych zmaganiach?

niedziela, 13 lipca 2025

XV Niedziela Zwykła

To przykazanie bowiem, które Ja dzisiaj nakładam na ciebie, nie jest bardzo trudne ani nie leży gdzieś daleko od ciebie. Nie, to słowo jest bardzo blisko ciebie: ono jest w twoich ustach i w twoim sercu, i w twoich rękach, tak że możesz je spełniać (Pwt 30,11.14).

Przypadkiem szedł tą drogą jakiś kapłan. Gdy go jednak zobaczył, ominął bokiem. Podobnie lewita, który także znalazł się w tym miejscu, gdy zobaczył, ominął bokiem (Łk 10,31-32).


    Potrzebujemy zejść na poziom serca, zajrzeć do naszego sumienia, by zrozumieć, że to prawo dekalogu w dużej mierze jest czymś naturalnym, wpisanym w serce człowieka, nie przekracza naszych możliwości – nie jest poza twoim zasięgiem. Wpisane w serce Boże prawo zaprasza każdego z nas osobiście do udzielenia odpowiedzi.

     Jeśli spojrzymy do tekstu Ewangelii, do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, będziemy mogli zobaczyć, że Boży plan miłości daleki jest od tych, którzy ograniczają swoje poszukiwania do wiedzy wyuczonej, to znaczy tych, którzy próbują dokładnie zdefiniować pojęcie bliźniego i precyzyjnie określić granice miłości.

     Zdarza się, że ci, którzy skrupulatnie próbują wypełnić każde przykazanie, nie są w stanie spotkać w życiu swojego bliźniego. Czym innym jest bowiem zobaczyć, a czym innym go spotkać. Ta umiejętność odróżnia Samarytanina od kapłana i lewity.

    Kochać, to dawać życie; tylko ten, kto kocha, żyje w pełni. Nie ma prawdziwego chrześcijanina, bez miłości bliźniego. To jest lekcja, radykalna przygoda bezwarunkowej miłości – miłości bez granic, której uczy nas Jezus. Chcesz wypełnić Prawo – kochaj!


Kiedy, a może wobec kogo, najtrudniej mi podjąć przykazanie miłości?


sobota, 12 lipca 2025

Sobota 14. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Brunona z Kwerfurtu

    Bracia Józefa, zdając sobie sprawę z tego, że ojciec ich nie żyje, myśleli: "Być może, Józef będzie nas teraz prześladował i odpłaci nam za wszystkie krzywdy, które mu wyrządziliśmy" (Rdz 50,15).


    Józef przebaczył braciom, którzy go sprzedali w niewolę. Odczytał krętą ludzką drogę swojego życia jako tę, na której działał Pan Bóg, który ze zła potrafił wyprowadzić dobro. 

    Ale bracia Józefa nie zaufali miłosierdziu i wciąż nie potrafią w pełni cieszyć się przebaczeniem. Jaką postawę wobec nich przyjmie teraz Józef, kiedy zmarł ich ojciec? Czy upokorzenie brata nie obróci się teraz przeciwko nim?

    Kiedy przebaczenie jest ofiarowane, ale nie zostaje w pełni przyjęte, pojawia się obawa i nieufność. A wówczas nie ma ani radości, ani przyszłości. Człowiek wciąż ogląda się za siebie, odwraca głowę z lękiem przez ciosem z nieznanej strony. Takie obawy paraliżują. 

    Józef wielkodusznie braciom przebaczył, ale być może oni nie potrafili przebaczyć samym sobie tego, co zrobili i dlatego z podejrzliwością patrzyli na Józefa, wątpiąc w szczerość jego przebaczenia. 


Co sprawia mi trudność w przyjęciu przebaczenia?

piątek, 11 lipca 2025

Święto św. Benedykta opata, patrona Europy

    Synu, jeśli słowa me przyjmiesz, zachowasz u siebie nakazy, ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności skłonisz swe serce; tak, jeśli wezwiesz rozsądek, donośnie przywołasz roztropność; jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pragnąć jej będziesz jak skarbów - to bojaźń Pańską zrozumiesz, osiągniesz poznanie Boga (Prz 2,1-5).


    Ten fragment  z Księgi Przysłów warto przeczytać z uwagą, nawet kilka razy. Słowo jest dla nas zachętą do szukania cnót, które dzisiaj nie są modne, a na pewno są bardzo rzadkie: zdrowy rozsądek, mądrość, prawość, roztropność, bojaźń Boża - tak bardzo pijarska cnota, do której wzywał św. Józef Kalasancjusz.

    W naszym codziennym życiu przeżywamy wiele sytuacji, które nas denerwują, złoszczą, wytrącają z równowagi, skłaniają do podejmowania niewłaściwych decyzji. 

    Gdybyśmy uczyli się i potrafili odczytywać rzeczywistość w Bożej pespektywie, Bożymi oczyma, wszystko byłoby prostsze, łatwiejsze dla nas i dla tych, którzy nas otaczają. Bóg jest naszą tarczą, tym, który wskazuje drogę, który prowadzi ścieżkami sprawiedliwości. Jeśli to uznamy i podejmiemy wysiłek, by żyć Jego wskazaniami, będziemy w stanie przemieniać świat. Patron dnia, św. Benedykt, dzięki temu otwarciu na Boga, potrafił promieniować na całą Europę. 


Czy cnoty roztropności, zdrowego rozsądku, bojaźni Bożej, prawości, mądrości są dla mnie cenne? Czy o nie zabiegam?

czwartek, 10 lipca 2025

Czwartek 14. Tygodnia Zwykłego

    Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, że mnie sprzedaliście. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (Rdz 45,4b-5).


    W osobistej historii każdego człowieka przeplata się zło i dobro, światłość i ciemność, grzech i łaska. Tę rzeczywistość widzimy także w Biblii. Na przykładzie Józefa możemy zobaczyć, jak ludzka słabość zostaje objęta Bożym Miłosierdziem. 

    Zazdrość, egoizm doprowadziły do nieszczęścia, wypełniając serce tych, których kochał i którzy byli częścią jego życia. Został sprzedany. Smutne i przytłaczające dziedzictwo, które odcisnęło się na ich sercu, ale także naznaczyło ich ojca i samego Józefa. 

     Ile jest rodzin poranionych i rozbitych z powodu takiego złego doświadczenia, dziedzictwa, które niosą w tajemnicy przed światem, czasem przez pokolenia? Józef zamiast zemścić się na swoich braciach, czym jeszcze pogłębiłby wcześniejsze rany, pokazuje im przebaczenie, jako drogę ludzkiej wielkości. 

    

Jakie urazy ukrywam i noszę w swoim sercu, które zamykają mnie na najbliższych?

środa, 9 lipca 2025

Środa 14. Tygodnia Zwykłego

    Kiedy w Egipcie głód zaczął dawać się we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: "Udajcie się do Józefa i czyńcie, co wam powie". Poszli więc synowie Izraela wraz z innymi, którzy tam również się udawali, aby kupić zboża, bo głód był w Kanaanie (Rdz 41,55;42,5).


    Dziś w bardzo skróconej narracji poznajemy historię Józefa. Wybrany przez Boga od samego początku, staje się punktem odniesienia, a nawet więcej, staje się drugą po faraonie postacią świata egipskiego. W kraju, który był dla niego obcy, ponieważ znalazł się w nim jako niewolnik, sprzedany przez swoich braci, którzy w ten sposób postanowili się go pozbyć. 

    Dochodzi do spotkania, pierwszego spotkania z braćmi, po długim czasie, gdy sprzedali go w niewolę. Nie rozpoznają Józefa, ale go potrzebują, podobnie jak wielu innych, aby dalej żyć. Brakuje żywności, a spichlerze faraona, dzięki przewidywaniom Józefa są pełne. 

    Józef rozpoznaje braci, ale daleki jest od chęci odwetu. Pod zarzutem szpiegostwa trafiają do więzienia. To moment, w którym zaczynają na nowo odczytywać swoją historię i zaczynają rozumieć, że ponoszą konsekwencje swoich dawnych czynów: zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy błagał nas o litość, a nie wysłuchaliśmy go! Józef poddaje ich próbie, nie po to, by zapłacili za swój grzech, ale aby go uznali, aby mogli przyjąć miłosierdzie i jego przebaczenie. Przebaczenie jest darem miłosierdzia.

    W tym sposobie działania Józefa możemy rozpoznać działanie samego Boga wobec każdego z nas. Zawsze prowadzi nas do uznania naszych grzechów i błędnych wyborów, byśmy mogli otworzyć się na przebaczenie i miłosierdzie, byśmy mogli zacząć na nowo, bez doświadczenia zranienia, upokorzenia czy poniżenia. Miłosierdzie zawsze podnosi człowieka.


Czym jest dla mnie przebaczenie?



wtorek, 8 lipca 2025

Wtorek 14. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jana z Dukli

    Potem Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?» Ale on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» - i pobłogosławił go na owym miejscu (Rdz 32,30).


    Spotkanie Jakuba z Bogiem i obraz walki toczonej pośród nocy jest symbolem wytrwałej i wiernej modlitwy, która niejednokrotnie jest duchowym zmaganiem o poznanie tajemnicy i doświadczenie Boga. 

    Noc jest symbolem problemów, duchowej udręki, może nawet duchowej ślepoty, kiedy nie widać światła. 

    Spotkanie z Bogiem nikogo i nigdy nie pozostawia obojętnym. Tym bardziej, kiedy człowiek ogarnięty mrokiem toczy duchową walkę. Jakub doświadcza własnej słabości, czuje się pokonany przez Boga, ale jednocześnie jego udziałem staje się doświadczenie bliskości Boga - nie puszczę Cię - i błogosławieństwo. To zaproszenie do wytrwałej i wiernej modlitwy, nawet kiedy jest ona duchowym zmaganiem z własnymi słabościami i doświadczeniem ciemności. 

    Mówił w jednej z katechez papież Benedykt: Dlatego, jak mówi także Katechizm Kościoła Katolickiego, «duchowa tradycja Kościoła widziała w tym opisie symbol modlitwy jako walki wiary i zwycięstwa wytrwałości» (n.2573). Tekst biblijny opowiada o długiej nocy poszukiwania Boga, o walce o to, by poznać Jego imię i zobaczyć Jego oblicze; jest to noc modlitwy, która z uporem i wytrwale prosi Boga o błogosławieństwo i nowe imię, nową rzeczywistość, będącą owocem nawrócenia i przebaczenia.

    Noc Jakuba u brodu potoku Jabbok staje się zatem dla wierzącego punktem odniesienia, który pozwala zrozumieć relację z Bogiem, znajdującą w modlitwie swój szczytowy wyraz. Modlitwa wymaga ufności, bliskości, niejako w symbolicznym zmaganiu, ale nie z wrogo nastawionym Bogiem jako przeciwnikiem, lecz z błogosławiącym Panem, który jest zawsze tajemniczy, zdaje się niedosiężny. Dlatego natchniony autor stosuje symbol walki, z którym wiąże się siła ducha, wytrwałość, upór w dążeniu do osiągnięcia tego, czego się pragnie. Jeśli zaś przedmiotem pragnienia jest więź z Bogiem, Jego błogosławieństwo i miłość, to walkę może zakończyć jedynie ofiarowanie siebie Bogu, uznając własną słabość; zwycięstwem jest właśnie oddanie się w miłosierne ręce Boga.


Czy zachowuję wierność w modlitwie, kiedy doświadczam różnych trudności?

    

poniedziałek, 7 lipca 2025

Poniedziałek 14. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł. Rodziny Ulmów

    Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga (Rdz 28,20b-22a).


    Bohaterowie Starego Testamentu, a także cały lud Izraela, nawet dzisiaj, chociaż pewnie w mniejszym wymiarze, odczytywali swoje dzieje jako historię wiary - historię obecności i działania Boga w ich życiu i dziejach. Prawdziwie Bóg jest na tym miejscu! Boża obecność odciska swoją pieczęć na życiu, historii i konkretnych miejscach. 

    Są takie momenty w życiu, kiedy sacrum i profanum się dotykają, pojawia się komunikacja, pojawiają się Boża drabina, która łączy niebo z niebem. To niemal namacalne doświadczenie obecności, ale potrzeba ludzkiej uwagi, by zauważyć i rozpoznać. Bóg staje się obecny i rozpoznaję Jego obecność w historii mojego życia.

    Czasem mówimy, że jesteśmy w rękach Boga, że wydarzenia prowadzą nas dalej, że jesteśmy bardziej świadomi Jego dotyku. On nam towarzyszy, pisze naszą historię i przemienia ją miłością. Odkrywamy świętość miejsc, wydarzeń i osób pośród naszej codzienności. 

    Z pewnością tak odczytywała swoje życie błogosławiona rodzina Ulmów, podejmując bardzo ewangeliczną, a po ludzku heroiczną decyzję, by ratować Żydów, z pełną świadomością ryzyka i ceny, jaką można zapłacić za pomoc. Nie było przypadkiem zaznaczenie w Ewangelii przypowieści o miłosiernym Samarytaninie czy zdania z Ewangelii wg. Mateusza: Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście mieli za to zapłatę? Rozumieli, czym jest miłość bliźniego. 

    I z takim słowem rozpoczynam dzisiaj rekolekcje, szczególny czas, dany przez Boga, czas Jego obecności i działania, czas łaski i czerpania ze źródła Bożej miłości. Amen.

niedziela, 6 lipca 2025

XIV Niedziela Zwykła

    Tak bowiem mówi Pan: „Oto Ja skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę narodów – jak strumień wezbrany” (Iz 66,12a).

Na wszystkich tych, którzy się tej zasady trzymać będą, i na Izraela Bożego nie zstąpi pokój i miłosierdzie (Ga 6,16).

Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi (Łk 10,5).


    Są jednak takie chwile i etapy naszego życia, kiedy rzeczywistość zdaje się przeczyć i wszystkim naszym planom, burzy nasze marzenia, zamyka przyszłość i prowadzi ku rozpaczy. Jak wtedy zachować radość, pokój, odwagę? Jak nie utracić sensu życia?

    W obliczu zniechęcenia i zawiedzionych marzeń, tym, którzy smucą się z powodu zastanej sytuacji prorok ogłasza przyszłość, w której możliwa jest radość, pokój, obfitość i płodność, ponieważ rozradują się serca wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa. To wszystko jest możliwe, kiedy potrafimy zaufać Bogu.

    Po ludzku nauczanie i życie Jezusa to wielka porażka odrzucenia i krzyża. Po ludzku, ale w Bożej perspektywie to zupełnie inny obraz: żniwo wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników. To nie czas porażki, ale obfitych zbiorów, dla których trzeba pozyskać robotników. 

     Posłani przez Jezusa mogą czasami doświadczać tego, że misja jest porażką, a kiedy indziej mogą doświadczać owoców, które Bóg rodzi przez nich, pokonując wszelkiego rodzaju zło. 

     Wielkim paradoksem duchowości chrześcijańskiej  jest prawda, że kto szuka siebie i własnego spokoju, traci siebie, ale kto zapiera się siebie i zgadza się podążać  twardą drogą Ewangelii, wtedy znajduje Boży pokój.


Gdzie, w kim lub w czym szukam źródła wewnętrznego pokoju?


sobota, 5 lipca 2025

Sobota 13. Tygodnia Zwykłego

    Nikt nie przyszywa łaty z surowego płótna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków (Mt 9,16-17a).


    Jezus mówiąc o nowości Ewangelii odwołuje się do dwóch obrazów, które dzisiaj mogą się wydawać mało czytelne - nikt nie reperuje już prawie starych ubrań, częściej są one wyrzucane i zastępowanymi nowymi. Skórzane bukłaki zastąpiły butelki, które wystarczy opłukać, by nadawały się do ponownego użycia. 

    Możemy też odnieść wrażenie, że oba obrazy mówią o tym samym.  Mówią, ale każdy z nich zawiera drobne różnice. Można dojść do wprawy przy łataniu staroci, zrozumieć to, że potrzeba odpowiednio dobrać łatę, by załatać jakąś dziurę i nie spowodować nowych strat. Nikt natomiast nie skusi się na to, by ponownie wykorzystać stary bukłak, to nie może się udać przy nowym winie, które rozerwie swoją siłą starą skórę i po prostu wycieknie...

    Aby przyjąć nowość Ewangelii potrzebujemy nawrócenia, radykalnego nawrócenia, które Jezus w Ewangelii Jana nazwie nowymi narodzinami w rozmowie z Nikodemem. To nie jest możliwe po ludzku, radykalne nawrócenie jest zawsze dziełem Ducha Świętego. To radykalna, rewolucyjna zmiana, która nie mieści się w schematach, rutynie praktyk religijnych, wyklucza lęk przed nowością i pozostawanie w dobrze znanym miejscu. Konieczna jest współpraca człowieka, by Duch Święty dokonał tej przemiany, która zawsze jest darem, o który możemy jedynie pokornie prosić. 

    Nie zawsze jednak chcemy takich radykalnych zmian. Dlatego wybieramy łatanie, naszywanie nowych łat na stare zwyczaje i przyzwyczajenia, a czasem po prostu pod świeżymi łatami próbujemy ukryć to, co nie bardzo się i nam i innym podoba. To oczywiście również wymaga naszego starania - odpowiednie dobieranie łatek, dopasowanie, by jednak przez jakiś czas posłużyło. Jest to jakaś forma oswajania tego, co wnosi Ewangelia. Ale być może ten przykład bukłaków, których ponownie użyć się nie da, ma być dla nas zachętą, by prosić o dar Ducha, który potrafi dokonać w nas radykalnej zmiany i przynosi nowe narodzenie.


Co w moim życiu domaga się radykalnej przemiany, a ja próbuję to jedynie załatać?



piątek, 4 lipca 2025

Piątek 13. Tygodnia Zwykłego

    Choć mieszkam wśród was jako przybysz, sprzedajcie mi tu u was grób na własność, abym mógł pochować moją zmarłą (Rdz 23,4).


    Sara odeszła. W obliczu majestatu śmierci możemy obserwować postawy Abrahama. 

    Uznaje, że jest przybyszem pośród obcych ludów, że Bóg go przywiódł do ziemi, która stanie się ziemią jego ludu. I Abraham ufa: Bóg go przywiódł do tego miejsca i zapewni mu to, co potrzebne. On potrzebuje kawałka ziemi, by pochować żonę, a jego syn potrzebuje żony. Może szczególnie w tym doświadczeniu straty Izaak potrzebuje kogoś, kto będzie dzielił z nim życie. 

    Żona musi pochodzić z ziemi Abrahama, dlatego wysłany zostaje sługa. Ale jednocześnie jest szacunek dla wolności - gdyby owa kobieta nie chciała przyjść, sługa jest wolny od wypełnienia zobowiązania

    Abraham ufa Bogu i Jego Opatrzności. On sam jest zawsze w drodze, Bóg jest dla niego przewodnikiem. Postępuje sprawiedliwie, a przede wszystkim z wiarą, że Bóg zapewni swojemu ludowi to, co jest potrzebne w danej chwili. 

    Postawa Abrahama zmusza do pytania o nasze zaufanie, w kim lub w czym pokładamy naszą ufność? Bóg udziela nam wielu darów, które pozwalają nas żyć. Czy potrafimy w naszej codzienności widzieć rękę Boga, który podtrzymuje nasze życie, by śpiewać wraz z psalmistą Nasz Pan jest dobry, chwalcie Go na wieki?

czwartek, 3 lipca 2025

Święto św. Tomasza Apostoła

    Nie jesteście już obcymi i przybyszami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie głowicą węgła jest sam Chrystus Jezus (Ef 2,19-20).


    Efez czasów apostolskich był jednym z dwunastu ważnych miast Azji, pełnił funkcję stolicy zachodniej Azji Mniejszej, a jednocześnie był znany z kultu Artemidy i wielu innych bóstw, które według wierzeń pogańskich odpowiadały za płodność i urodzaje. Jako miasto portowe skupiało przedstawicieli różnych ludów i kultur - greckiej, egipskiej, rzymskiej, żydowskiej i innych. Swoista mozaika przybyszów, którzy wnosili swój koloryt do miasta.

    W takim środowisku rodzi się gmina chrześcijańska założona przez Pawła. Stawanie się domownikiem, a nie przybyszem, i domownikiem Boga, odbierane było jako wielki dar. To sprawiało, że przybywało uczniów, bo w chrześcijaństwie znajdowali zakorzenienie wykraczające poza ziemskie perspektywy: jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga. To przynosiło również niechęć tych, którzy tracili, spadała sprzedaż figurek Artemidy, a jej kult słabł. 

    Gmina chrześcijańska rozwija się, budowana na fundamencie proroków i apostołów - święty Paweł i święty Jan byli w tym mieście (św. Paweł trzykrotnie). Elementem tego fundamentu jest także św. Tomasz, patron dnia. Ale jest coś ważnego, o czym święty Paweł przypomina uczniom w Efezie. Imponujący budynek, jakim jest szybko rosnąca w liczbę wspólnota, nie zależy od ludzkich wysiłków. Ludzie nie byliby w stanie wybudować ścian, które by przetrwały. Potrzebujemy solidnego fundamentu oraz głowicy węgła, która spina i sprawia, że budowla trwa. I tą głowicą węgła jest Chrystus, nikt inny. Beze mnie nic nie możecie uczynić. Możemy czasem ulegać pokusie, że to nasze zasługi, wysiłek. Ale prawda jest taka, że możemy się wiele natrudzić i napocić, ale bez Chrystusa, bez głowicy węgła, która wszystko spina i utrzymuje, możemy trudzić się i pocić na darmo...

środa, 2 lipca 2025

Środa 13. Tygodnia Zwykłego

    Sara, widząc, że syn Egipcjanki Hagar, którego ta urodziła Abrahamowi, naśmiewa się z Izaaka, rzekła do Abrahama: "Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem, bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem" (Rdz 21,9-10).


    O ludzkich rozwiązaniach, które nie czerpią z Bożego źródła pisałem całkiem niedawno. Dziś można dodać kolejne ważne spostrzeżenie. Ludzkie decyzje i wybory przynoszą konsekwencje, i często te błędne i pochopne, rodzą zranienia i cierpienie. Nie tylko bezpośrednio po błędnych wyborach. Często te ludzkie decyzje kładą się długim cieniem na życiu człowieka, zarówno tego, który decyzje podjął jak i wielu innych, których decyzja ta dotyka...

    Abraham cieszy się narodzinami Izaaka, ale Sara przeżywa zazdrość i przewiduje niebezpieczeństwo. Oto dziecko narodzone z niewolnicy może być zagrożeniem dla jej potomstwa. Teraz już Hagar nie jest potrzebna, nie jest potrzebny jej syn. Sara skazuje ich na wygnanie i śmierć na pustyni. 

    Bóg lituje się nad Hagar i jej potomstwem, objawia swój plan Abramowi. I dopiero wtedy Abraham akceptuje plan Sary.

    Wypędzenie Hagar, historia pełna smutnych szczegółów, jest poruszająca: matka na pustyni, która nie chce widzieć śmierci własnego dziecka. Woła i płacze z rozpaczy. Bóg słyszy, na co wskazuje imię Izmael, i przychodzi z pomocą. Również Hagar poznaje Boży plan: najpierw drogę do studni i życiodajną wodę pośród piasków, a następnie proroctwo: uczynię z niego wielki naród.

    Życie i przetrwanie zależy od Boga. Z dziecka, które miało umrzeć na pustyni, dzięki Bożej opatrzności, zrodzi się wielki naród. Bóg słyszy, Bóg słucha... niech to będzie zachętą do naszego wołania z ufnością, zwłaszcza w trudnych chwilach, o Jego miłosierdzie.

wtorek, 1 lipca 2025

Wtorek 13. Tygodnia Zwykłego

    A oto zerwała się wielka burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: "Panie, ratuj, giniemy!" (Mt 8,24-25).


    Po całym dniu nauczania, kiedy zapada wieczór, Jezus nakazuje uczniom przeprawić się na drugą stronę jeziora. Tłumy zostały już odesłane. I kiedy wypłynęli, na jeziorze pojawia się burza. Ciemność, która zapadła stanowiła imponujące tło dla błyskawic i gwałtownych fal. 

    Inicjatywa przeprawy wypłynęła ze strony Jezusa, a zatem to na Nim spoczywa odpowiedzialność za wszystko, co mogło się zdarzyć. Łodzi grozi zatonięcie. Można zobaczyć zdenerwowanie uczniów, można zobaczyć ich strach. Jezus natomiast śpi - On jeden czuje się bezpiecznie. Ten Jego spokojny sen przerywają uczniowie, kierując pełne pretensji  słowa. Oni doświadczają lęku, towarzyszy im napięcie wobec oszalałego żywiołu.

    Jezus reaguje, uspakajając burzę. On też zwraca się do nich z wyrzutem. Oskarża ich o tchórzostwo i niewiarę. Mocne słowa. I może nie do końca zrozumiałe. Przecież zwrócili się do Niego, swojego Mistrza, któremu ufają. W rzeczywistości jednak myśleli o sobie, nie byli przygotowani na podjęcie niebezpieczeństwa razem z Jezusem. Sytuacja powtórzy się, gdy uciekną przed krzyżem. 

    Kimże On jest? Strach i zdumienie jest odpowiedzią na objawienie Boga i Jego mocy. 


Czy jestem gotowy podjąć ryzyko, które pociąga za sobą naśladowanie Jezusa?