zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 23 kwietnia 2015

Uroczystość św. Wojciecha Biskupa i Męczennika

   Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno
pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa (J 12, 24-25). 

   Lubimy się porównywać. Ktoś miał szczęśliwsze dzieciństwo, ktoś inny pracuje w lepszej firmie, jeszcze ktoś inny lepiej wygląda i dlatego cieszy się powodzeniem u ludzi. Ktoś dostał lepszą szansę. Na mój rozwój mają wpływ zewnętrzne okoliczności. 

    Jezus pokazuje inną perspektywę. Nie przekreśla warunków zewnętrznych, bo ziarno może paść na drogę, na skałę, między ciernie czy w końcu w żyzną ziemię. Ale jednak warunkiem wzrostu ziarna jest zgoda na umieranie. Bez zgody na obumarcie nie ma wzrostu nawet w najbardziej żyznej ziemi. Okoliczności zewnętrzne mogą być sprzyjające, a mimo to ziarno nie przyniesie owocu. 

     Zgodzić się na obumieranie to być gotowym na stratę. Być uczniem Jezusa to zaakceptować stratę. Poznawać własne ograniczenia i deficyty. Przebaczać, chociaż urazy bolą. 

     Jeśli ziarno nie obumrze... Ono może pozostać w ziemi bezowocne. Proces obumierania jest możliwy, kiedy ziarna wrzuconego w ziemię dotknie woda. Samo z siebie nie da rady. Uschnie i rozsypie się w próchno ziemi. Obumierać to zgodzić się na łaskę. To ona rozpoczyna proces obumierania i owocowania, mimo moich ograniczeń, ludzkich deficytów i ułomności. 

    Obumieranie nie dokonuje się od razu. Ziarno w ziemi obumiera i owocuje powoli. To proces. Niech idzie za Mną... To droga, którą trzeba przebyć. Ma swoją dynamikę. Zgodzić się na jakość ziemi, w którą zostałem wrzucony - zgodzić się na osobistą historię życia, zaakceptować ją. Zgodzić się na okoliczności życia, w których przychodzi mi żyć. Być może inne czasy i miejsca były lub będą lepsze czy piękniejsze. Ale to te są moje i w nich przychodzi mi wydać owoc. Tylko z nimi mogę coś zrobić. Tylko tu i teraz. Tylko w tym, co zależy ode mnie. Wtedy wszystkie narzekania na "los zły i niesprawiedliwy" tracą sens. 


1. Czy potrafię zrezygnować z egoizmu?
2. Czy potrafię tracić?
3. Czy strata nie odbiera mi zaufania wobec Boga?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz