Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! (J 6,32 - 34)
Pustkowie, a najedli się do syta. Rozmnożył chleb. Szukali Go. Chcieli nawet obwołać królem. Ale ich wyobrażenie o królu nie przekracza horyzontów doczesności. Głównym odwołaniem pozostaje manna. Prawdziwy chleb z nieba przekracza możliwości ich rozumienia. Ograniczeni do doczesności wołają - dawaj nam zawsze tego chleba.
Jezus musi tłumaczyć. Ja jestem tym chlebem. Chlebem na życie wieczne. Nie potrafią zrozumieć.
Jezus rozdzielając na pustkowiu chleb, zlitował się nad ludźmi. Ale to nie zmienia faktu, że człowiek musi zdobywać pokarm poprzez własny wysiłek. Jezus nie jest magikiem, który cudownym skinieniem ręki napełni nasze żołądki. Jezus odrzuca „łatwy chleb”, bo wybór łatwego chleba wiąże się najczęściej ze zdradą własnej godności, powołania i samego siebie. Łatwość nie może być jedynym kryterium ludzkich wyborów. Jezus ukazuje, że to, co piękne i wartościowe, wiążę się z trudem, wysiłkiem. Rozmnożenie chleba jest znakiem – znakiem Jezusa, który sam da siebie na pokarm.
1. Czy moje pragnienia wobec Boga przekraczają doczesność?
2. Czy nie szukam "łatwego chleba" w moim życiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz