
Ewangelista ukazuje nam scenę, w której każdy z przybyłych zajmuje swoje miejsce: faryzeusze i uczeni w Piśmie siedzą, dokonują osądu i wydają orzeczenie oraz paralityk, symbol tych wszystkich, którzy czują się bezsilni lub niezdolni do skonfrontowania się z życiem, czy nawet tych, którzy są upokorzeni i przygnębieni. Jest też Jezus, który obdarza miłosierdziem i uzdrawia, który dokonuje przemiany chorego. Paralityk będzie mógł stanąć na własnych nogach i wziąć życie w swoje ręce. Jest jeszcze grupa gapiów, którzy zdumiewają się tym, co się stało.
To swoista katecheza o Jezusie, który może postawić na nogi schorowaną i obolałą ludzkość.
Jesteśmy zaproszeni, abyśmy w tej scenie zajęli swoje miejsce. Aby to zrobić, musimy wypełnić swoisty kwestionariusz, w którym można przeczytać kila pytań:
- czy jest coś, w tym momencie mojego życia, co jest źródłem mojego wewnętrznego, duchowego, a może i fizycznego, czy psychicznego paraliżu?
- czy nie spoczywam na jakichś noszach, jakiejś leżance, z której zrobiłem sobie "strefę pewnego komfortu", bo nie muszę podejmować odpowiedzialności za moje życie - niech martwią się inni?
- czy chcę stanąć na nogi i ruszyć, biorąc odpowiedzialność za decyzje, podejmując ryzyko, z którym z pewnością się spotkam?

To co nas paraliżuje i trzyma na noszach, wzywa nas jednocześnie do odkrycia głębi, sensu naszego życia, jest zaproszeniem do poszukiwania najgłębszych potrzeb i pragnień naszego serca. Jest zaproszeniem do okrywania tego wszystkiego, co stanowi istotę bycia człowiekiem.
1. Żyję czy wegetuję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz