Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze (J 14,15-16).
Niedziela. Znów trzeba iść do kościoła. Rano zmówić pacierz, a wieczorem też jakaś modlitwa. Trzeba było przyjąć chrzest, iść do I Komunii, raz na rok do spowiedzi, trzeba było zawrzeć małżeństwo, a wcześniej jeszcze przyjąć bierzmowanie.
Nakazy, zakazy, przykazania, obowiązki. Od tego zależy zbawienie. Wypełnianie przykazań jako gwarancja nieba.
Być może właśnie dlatego jest wielu chrześcijan, którzy w końcu idą na mszę w odpowiednim czasie, pozostają w tle, nie uczestnicząc zbytnio, a ponieważ są już blisko drzwi, odchodzą, gdy tylko kapłan udzieli błogosławieństwa, a nawet wcześniej.
Jezus odwraca myślenie. Zachowywanie zasad, najświętszych nawet, może być pozbawione sensu, jeżeli wcześniej nie ma osobistej relacji z Jezusem.
Nie chodzi o wypełnianie przykazań w sposób automatyczny lub ślepy w celu osiągnięcia zbawienia. Pierwszym krokiem jest spotkanie z Jezusem, odkrycie kim On jest, jak patrzy na moje życie.

Warto dzisiaj spojrzeć w oczy Jezusa, by zrozumieć, że to On jest jedynym powodem naszej obecności na niedzielnej Eucharystii, naszego podnoszenia się z upadków i grzechów, naszej modlitwy i wszelkich naszych zmagań z wiernością przykazaniom i Ewangelii we wspólnocie Kościoła.
1. Czym są dla mnie praktyki religijne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz