Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz. Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem, że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi (Mdr 12,16.18-19).
Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza (Mt 13,30).
Być potężnym, to mieć władzę i wymierzać sprawiedliwość. Sprawiedliwość wg własnej miary. Znamy reperkusje jakie wywoływała w ludzkich dziejach owa "potęga", człowieka.
Istnieje taka moc, której trudno nam jest się nauczyć od Boga: Jego dobroć. Jego zdolność kochania do końca, Jego zdolność do służby, do dawania siebie, do zaufania, do czynienia dobra.
Celem człowieka nie jest posiadanie potężnej władzy, aby życie pełnią człowieczeństwa. To jest możliwe tylko poprzez pojednanie: ze sobą, z innymi i z Bogiem. To jest możliwe tylko poprzez uznanie własnej i cudzej godności. To jest możliwe, kiedy potrafimy zobaczyć wartość, jaka jest ukryta w każdym stworzeniu.
Być człowiekiem to żyć z otwartym sercem, cieszyć się spotkaniem drugiego człowieka i widzieć w nim brata.
Mamy Boga, który swej mocy używa w służbie miłosierdzia. My wymyśliliśmy zemstę i usprawiedliwiamy ją jako sposób egzekwowania sprawiedliwości.
Kto czeka na karzącego Boga, ten zwraca się do Niego z pragnieniem przemocy. Bóg nie gra jednak w tę grę. Tak jak Jego mocą jest służba i dobro, tak Jego sprawiedliwość jest przebaczeniem, które wymaga czasu i cierpliwości, ale którego celem jest odejście człowieka od zła.
Na zło nie odpowiada zemstą, ale miłosierdziem. Nie dlatego, że tak nakazuje prawo, ale z samej istoty: Bóg jest miłością! Wymaga to procesu przemiany po stronie człowieka. To jest źródło chrześcijańskiej nadziei - Bóg jest większy od mojego grzechu.
Chcielibyśmy często natychmiast położyć kres złu. Można ulec pokusie, jak osoby z przypowieści, proponując całkiem nieracjonalne rozwiązanie - chcąc wypowiedzieć bezkompromisową i stanowczą wojnę chwastom, gotowi są także zniszczyć kłosy pszenicy, zniweczyć cały zasiew.
Zło kiełkuje we wszystkich dziedzinach ludzkich spraw, kwitnie, czasem ukryte za wielkimi celami i osiągnięciami. Robi dużo hałasu, rośnie w nocy, krzyczy w wielu słowach przekazywanych w mediach, a także do ludzkiego ucha na korytarzach, w plotkach i oszczerstwach. Ale mimo swojej przebojowości i sile głosu, zło nie jest właścicielem pola.
Bóg wierzy w moc dobra. Jego moc nie jest naiwną wszechmocą, ale zaufaniem do skutków jego łaski, która dotyka ludzkiego serca.
Kiedy lekarstwo jest gorsze od zła, z którym próbuje się walczyć, konieczne jest ewangeliczne spojrzenie na Bożą cierpliwość, poszanowanie tego, co dzieje się w ludzkim sercu mocą Bożej łaski, która dokonuje przemiany.
W ludzkim sercu dokonują się procesy, które wymagają cierpliwości i zaufania. Wymagają miłości. Kiedy sięgamy po skalpel, ignorując te przemiany, bo chcemy szybkich efektów, wtedy wszystko przestaje działać.
1. Czy wierzę, że ostatnie słowo należy do dobra?
2. Czy potrafię okazać cierpliwość, zaufanie i miłość wobec człowieka, który błądzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz