Tydzień temu, 8 września, świętowaliśmy narodzenie Maryi. Wspominaliśmy początek życia Dziewiczy pośród ludzi. 15 sierpnia obchodziliśmy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Dziewiczy z ciałem i duszą do nieba. Te dwa wydarzenia wskazywały na początek i koniec Jej drogi życia.
Dzisiaj świętujemy to, co było pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami - Jej doczesne życie. A jednym z istotnych elementów tego życia było doświadczenie bólu i cierpienia.
Nabożeństwo i kult Maryi w Jej cierpieniu jest najstarszym i najbardziej rozpowszechnionym. Już w pierwszych wiekach wskazywano na Jej współpracę w dziele odkupienia, w cierpieniu Syna. Tak rodził się obraz "piety", cierpiącej Dziewicy trzymającej w ramionach martwe ciało Syna.
Tajemnica macierzyńskiej miłości. Tajemnica bólu, który przez powołanie i przeznaczenie Jej Syna, został wpisany w Jej życie. Od samego początku - a Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.
Dzisiaj doświadcza radości i chwały nieba jako Wniebowzięta, a jednocześnie cierpi nadal, ponieważ my, Jej dzieci, otrzymane pod krzyżem w zawierzeniu, nie jesteśmy nieskazitelni i wolni od grzechu. Cierpi z dziećmi, które doświadczają i dzisiaj cierpienia i bólu.
Wystarczy wsłuchać się w śpiew Stabat Mater, ów smutny i przepełniony bólem śpiew cierpiącego serca Matki, aby zobaczyć wielki smutek Niepokalanej Dziewicy.
1. Czy potrafię łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Chrystusa na wzór Maryi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz