Liturgia kontynuuje pewne myśli poprzedniego tygodnia – św. Łukasz jeszcze raz podkreśla zagrożenie płynące z bogactwa i woła o nawrócenie.
Na pierwszy rzut oka widzimy, jak bardzo różnią się od siebie bohaterowie przypowieści. Luksusowe ubranie bogacza, nieustanne uczty i wystawne życie. Łazarz leżący u bram jego pałacu musiał być niedostatecznie ubrany, ponieważ możemy zobaczyć jego odsłonięte, jątrzące się rany. Jego pragnieniem jest pozyskanie odpadków ze stołu bogacza. A jednak nawet to nie jest mu dane.
Bogacz zobaczył Łazarza dopiero z Otchłani, poprzez swoje doświadczenie cierpienia. To jak postrzegamy świat i ludzi często zależy od tego, gdzie się znajdujemy.
Kiedy jesteśmy zadowoleni z życia, dobrze się czujemy i jesteśmy syci, często myślimy, że wszyscy tacy są, a nawet nie zastanawiamy się nad losem innych. Potrafimy sobie nawet wytłumaczyć naszą postawę obojętności: ci, którzy cierpią niedostatek, sami są sobie winni – zasłużyli na to swoim lenistwem, może jakimiś nałogami. Wystarczy, żeby przestać ich widzieć. Gubimy wrażliwość, nadajemy etykietki. Nie potrzeba muru i zamkniętych bram.
Nie da się żyć w apatii, bez wrażliwości na cierpienie. Możemy unikać bezpośredniego kontaktu z cierpieniem i cierpiącymi, a nawet wierzyć, że utrapienie cierpiącego nas nie dotyczy, odwracać od niego uwagę. Czas, w którym przychodzi nam żyć, jest czasem naszej odpowiedzialności; jest czasem, w którym my sami decydujemy o naszym losie, o wieczności.
1. W jaki sposób kształtuje wrażliwość swojego serca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz