Dzisiejszy fragment Kazania na Górze niesie w sobie niebezpieczeństwo, że skoncentrujemy naszą uwagę na pierwszej jego części, która zwraca uwagę na to, co naprawdę jest bogactwem serca. Nie dobra materialne, którym poświęcamy wiele uwagi, lecz nasza relacja z Bogiem, duchowy skarb, którego nikt i nic nie może nas pozbawić.
Chcę jednak zwrócić uwagę na część drugą nauczania Jezusa, które odnosi się do tego jak patrzymy na otaczający nas świat i ludzi, którzy są wokół. Czy nasze spojrzenie jest Bożym patrzeniem na rzeczywistość? A może nasze oczy potrzebują oczyszczenia i uzdrowienia, bo zostały dotknięte ciemnością, chorobą, a przez to obraz świata, który widzą, jest zniekształcony, fałszywy i błędny?
Boże spojrzenie pozwala przede wszystkim widzieć piękno, w każdym człowieku i w sobie widzieć Boże stworzenie, odbicie Jego boskiego piękna. Bóg nie tworzy brzydoty, On stwarza piękno. I chociaż różne ziemskie doświadczenia i ludzkie wybory mogą odcisnąć na ludzkiej twarzy swoje ślady i zamazać Boży obraz, zdrowe oko dotknięte światłem łaski, wydobędzie i odkryje pierwotne piękno człowieka. Tak patrzył Jezus na ludzi, których inni uważali za pozbawionych Bożej łaski: na trędowatych, celników, cudzołożną kobietę, Zacheusza. Jego spojrzenie wydobywało spośród mroków ludzkiego widzenia piękno, które Bóg odcisnął w każdym człowieku.
Czy dbam o to, by moje spojrzenie szukało głębi i nie zatrzymywało się na tym, co zniekształca Boży obraz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz