Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. (...) Tak pomyśleli - i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła (Mdr 2,12nn).
Sprawiedliwość, a jeszcze bardziej Sprawiedliwy, staje się wyrzutem sumienia dla ludzkiej nieprawości. Nie pozwala na życie w ułudzie poprawności, wskazuje naruszanie Bożego porządku, błędy ludzkich tradycji i zwyczajów. Tak postrzegany był Jezus przez sobie współczesnych. Tak postrzegany jest dzisiaj. Tak działa dobrze ukształtowane sumienie. Nie godzi się na dwuznaczności, różne światłocienie. Jest tylko Tak Tak i Nie Nie.
Można uznać napomnienia Jezusa, wskazania sumienia - opowiedzieć się za sprawiedliwością i Sprawiedliwym. Ale trudno schodzić z własnej drogi, rezygnować z własnych planów. Człowiek wie, co mu potrzebne do szczęścia, czemu miałby się liczyć z głosem Kogoś, kto widzi to inaczej? Dlatego człowiek mówi w swoim zaślepieniu: Sprawdzam!
Przy pokerowym stoliku życia liczy na wygraną, ufając własnym kartom trzymanym w dłoni. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bóg pozwala na takie zagranie. Pozwala sprawdzić człowiekowi własną kartę. Pozwala się przybić do krzyża. Pozwala zostać człowiekowi w jego zaślepieniu i złości. Odkrycie kart po Sprawdzam! może się okazać bolesne dla człowieka.
1. Jak reaguję na napomnienia sumienia?
2. Czy potrafię przyjąć napomnienie ze strony drugiego człowieka?
3. Czy potrafię uznać, że mój wybór nie jest właściwy?
"...niewygodny, sprzeciwia się naszym sprawom..., jest potępieniem naszych zamysłów...". Jezu ilekroć DZIŚ Ci, którzy nam nie pasują są piętnowani. Ile razy źle pomyślę, a może ukrzyżuję kogoś kto zagraża mojemu interesowi, mojemu wizerunkowi, pozycji, karierze..., a jeśli jest powodem moich wyrzutów sumienia - może go ośmieszyć, zdegradować (tu nasuwa mi się postać prof. Chazana - Jego "tak, tak i nie, nie), a może jestem czasami w tłumie i przyglądam się jak krzyżują.
OdpowiedzUsuńMyślę, że po "SPRAWDZAM" jest NADZIEJA: setnik oddał chwałę Bogu, istotnie człowiek ten był sprawiedliwy; tłumy (które wcześniej krzyczały: ukrzyżuj), widząc co się działo wracały bijąc się w piersi (Łk 23, 47-49); ja dołączam do nich i wołam: któryś za nas cierpiał rany JEZU ZMIŁUJ SIĘ. [E.N.]